Moda i uroda, Podróże

Boot Camp Makóweczki

Boot Camp Makóweczki 01

  Co roku mąż mi mówi “po co ty tam jedziesz?”. Bo ani warunków, ani możliwości.
Zawsze starannie dobieramy lokale wyjazdowe w 99% pod dzieci

Kombinezon Next dla chłopca, Buty Adidas Superstar, modny chłopiec
Chusta Zara, Sweterek H&M, Spodnie Next dziewczynka, Buty Adidas dziewczynka

Od trzech godzin mam wolne. Ponoć Matki urlopów nie miewają, ale mi się zdarzyło. Tak.. czuję się wyjątkowa w tym momencie. Wakacje tak zalazły mi za skórę, że należało mi się, więc prawie, prawie bez wyrzutów sumienia cieszę się chwilą. Pewna byłam, że zacznę od maili, zdjęć, notek. Ale jak widać podświadomość moja potrzebowała czegoś innego.

Łazienka, prysznic, muzyka. Delikatny makijaż robiony (jak mi się wydawało) godzinami…
Nie w biegu, z pomocą Lenki, pacnięta byle czym byle gdzie, dziwiąc się potem dlaczego ludzie na ulicy tak dziwnie się na mnie patrzą, żeby odkryć po przyjściu, że na czole mam wielką plamę bronzera, którą zmyć miałam, ale czym innym się zajęłam i potem… zapomniałam.
Dziś szczotkowałam zęby 5 min. Nawet przysiadłam sobie na wannie. Potem uczesałam włosy, ubrałam się i .. 5 min. gapiłam się z wyszczerzem w lustro. Wiem, wiem, matka- sroka.. Rzadko się zdarza, więc wolno mi.

Co roku mąż mi mówi “po co ty tam jedziesz?”. Bo ani warunków, ani możliwości.
Zawsze starannie dobieramy lokale wyjazdowe w 99% pod dzieci. Pisałam o tym wielokrotnie. Ale raz w roku dostaję amnezji, wkładam swoje różowe okulary, całą swą pozytywną energię i .. jadę sama z dziećmi do swojej babci.
Stało się to moją tradycją. PT odmawia tego rodzaju wczasingu, a ja daję się ponieść emocjom. Bo dzieci poznają swoją prababcię. Bo nie wiadomo czy to nie ostatni rok kiedy ją widzą, jako, że lat 87 i zegar głośno tyka. Bo wakacje (prawie) wiejskie, a wszystko w życiu poznać trzeba. Także smak kurzu, brudnego jabłka i kąpieli w zimnej wodzie. Po podwórku pobiegać, w kałuży nogi pomoczyć. Usiąść na prababcinym kolanku i posłuchać nuconych przez nią melodii.. Zjeść jedno ciastko za dużo i nakarmić króliki kapustą.
I to mam w myślach pakując się. Powtarzam jak mantrę jadąc samotnie. Mruczę pod nosem tankując benzynę, biegnąc potem płacić, zostawiając śpiące dzieci w aucie. Do znudzenia “bo .. bo .. bo..”.
A potem dojeżdżam. Rozpakowuję się i tracę całą pewność siebie.

Nie chcąc zagłębiać się w szczegóły, nadmienię tylko, że od wejścia trzeba brać się za szmatę i szorować kąty. Nie ma co się dziwić. Babcia mieszka sama i zdrowie ani siły nie pozwalają jej na szaleństwo sprzątaniowe. Rolę tę co roku dostaje moje mama i na tego typu wyjazdach ze 2x wysadza nos zza środków czystościowych. Ale nic to. Nie jestem oszołomem dezynfekowania otoczenia dzieci, więc sytuację tą znoszę dość godnie.

A potem jest już tylko gorzej…

W pokoju śpimy z moimi rodzicami którzy chrapią na 100 głosów. Drugiego dnia kupuję sobie wtyczki do uszu, ale przegrywają one z instynktem macierzyńskim i ‘co będzie jak dzieci nie usłyszę’. Więc nie śpię… Przecież wynaleziono Red Bulle. Nie będzie tak źle.
Dzieci czują zew wakacji i wstają wcześnie. Stanowczo za wcześnie. Bo mucha latała. Bo ‘piejo kury piejo’.. I babcia radio włączyła.. a że usłyszeć je chciała to i cała kamienica słyszała. Więc wstajemy. Tylko co dalej?

W tamtym roku Makuś wychodził do koleżanki, a ja zajmowałam się Lenko- Mańko- Wstańką, kiwającą się na materacu. W tym roku Makóweczka chciała bawić się na podwórku  z bratem, a ja jak ten stróż czuwałam. Czuj, czuj.. i w upale stój!

Spacer na działkę, nad jezioro i powrót na śniadanie. Ufff.. już 9-ta.
Myjemy się? A gdzie! Miasto Orzysz postanowiło dodać atrakcyjności mojemu wyjazdowi i .. odłączyło prąd w kamienicy babci. A, że woda bojlerem podgrzewana…
Boot Camp Makóweczki czas zacząć! Myjesz się.. dygoczesz. Znowu dotykasz wody i zamarzasz.

Prócz powyższego, zjedliśmy trochę skwaśniałej grochówki, rozmrożone sorbety truskawkowe i lekko zamulone parówki.
Spacerowaliśmy godzinami, zwiedzaliśmy karnie, żeby czas szybciej leciał i piekliśmy w ognisku zielone jabłka. Pogoda była silnie średnia, a Ipad się rozładował stanowczo za szybko.

I brakowało PT, który dałby mi 5 min. na zaczerpnięcie oddechu. Który wziąłby pieluszki i pamiętał o spakowaniu wózka. PT który ma plan i wie, że w restauracji nie najważniejsze jest menu, a placyk zabaw. PT który kocha mocno.. najmocniej, przez co wszystko jest takie proste..

Nie będę Wam opisywała każdego dnia, ale uwierzcie mi. To był hardcore.
Jedliśmy żaby, myliśmy się w stawie i dużo trenowaliśmy ;).

żaba

Kombinezon Next dla chłopca, Buty Adidas Superstar, modny chłopiec