Lifestyle, Moda i uroda

Bunt wózkowy

blog parentingowy 5567

Dzień jak co dzień. Spacer jak każdy inny..Może ubrani ciut nazbyt szałowo na wycieczkę dookoła bloku

Płaszczyk gap, czapka gap, rękawiczki Gap, sukienka Little Rose & Brothers, Rajstopy zara, buty Zara
Nauszniki zara, szalik zara, buty Zara, Kutka H&M, Spodnie Pola&Frank

Płaszczyk gap, czapka gap, rękawiczki Gap, sukienka Little Rose & Brothers, Rajstopy zara, buty Zara

Płaszczyk gap, czapka gap, rękawiczki Gap, sukienka Little Rose & Brothers, Rajstopy zara, buty Zara

Dzień jak co dzień. Spacer jak każdy inny..
Może ubrani ciut nazbyt szałowo na wycieczkę dookoła bloku.
Może też za lekko, bo matka zew wiosny poczuła.. w domu.. stojąc przy kaloryferze.
Może za szybko Makówkę na nogi postawiono, co by wolność poczuła… Może, może, może..

Coś było wyjątkowego w tym dniu. Pewnie ta ręka zmarznięta, albo czapka przekrzywiona.
Lód co fajnie chrupie pod nogami, lub brat który znowu w domu się pojawił. Coś na pewno.

Ten dzień. Niedziela. Godzina zero…
…kiedy to Makóweczka uznała, że wózkiem od dziś jeździć nie będzie.
Co by pewność była w łuk się wygięła i zawyła jak potępieniec.
Szpagat w locie, zdjęcie buta, i kop w matki czoło.
Zrozumiano? Jeździć NIE BĘDZIE!

Bo po co jeździć jak nogi dwie, butów para i sto pomysłów w głowie.
Najpierw powoli, badając podłoże kroków kilka, potem przysiad, terenu badanie.
Powstań i prędzej. Szpagat, ‘pingwin’, ojciec podniósł i dalej biegiem.

Postali, pokręcili się w miejscu minut dwadzieścia i z przemoczoną po pieluchę Makóweczką wrócili do domu.

Bunt wózkowy. Któraż matka w momencie najmniej pożądanym tego nie przeżyła.
Z siatą pełną zakupów, wózkiem załadowanym, na zakupach czy spacerze, dwa kilometry od domu. Kiedy obcas przywdziała najwyższy, lub do komunikacji miejskiej wsiąść musiała.. Wtedy właśnie dzieć okrzyknął, że w wózku ani minuty dłużej jeździć nie będzie.
Wóz go w plecy kłuje, boleść zadaje jego ciału i duszy także. Jest wstydem, hańbą i udręką. I on jechać nie może ani chwili dłużej.
Cóż począć.

Opcji jest kilka:

* Sportowa
Zatyczki w uszy i pędzisz do domu. Opcja ta wymaga w matce wyjątkowego hartu ducha. Po pierwsze leci z wózkiem tempem, którego nigdy nie znała (bo wiadomo, że spaceruje się najwolniej jak się da, starają się nie usnąć w pionie). Po drugie widzi ten wzrok ludzi.. co gorsza Innych Matek. Cierpienia jakich mało. W końcu zlana potem wpada do domu i postanawia nie wypuszczać dziecia z domu do 18-stki.

*Poświęceniowa
Kochany maluszek chce iść? Mamunia (pchając jedną ręką wóz, nadwyrężając kręgosłup) poprowadzi za rączkę. Królewicz/królewna chce być niesiony/niesiona? Ależ gwiazdeczce się to należy. Więc matka hyc dziecia pod pachę i pchać wózek drugą ręką.
Uwierzcie mi. Po kilkunastu metrach ‘niuniu’ zamienia się w „ty diable rogaty”, a „mamunia Cię poniesie” w „siedź i nie drzyj się”… Przykre ale prawdziwe. Ileż można nieść kloca i pchać tabun cały?

*Twórcza (opatentowana przez mamę Makówę)
Jeśli jeździsz czołgiem z wielkim sterem możesz klaskać w dłonie. I mimo, że dodam „nie róbcie tego w domu” opcja jest sprawdzona. Sadzasz dziecia na stery, jedną ręką łapiesz go wpół a drugą prowadzisz. System dość kuszący, bo młodzian szczęśliwy obserwuje świat z wysoka i matce nic nie więdnie. Minus taki, że możecie runąć razem z wozem do tyłu i o ile młode dobrze chronisz tak Ty sobie nogi potłuczesz.. Cóż… coś za coś.

*Na ‘matkę na wszystko przygotowaną”
Najsensowniejsza zdaje się. Wychodzisz na spacer z potencjalnym wózko- buntownikiem.
Udajesz świra, dziecia wsadzasz do wozu i jedzicie. Kiedy nagle słyszysz TEN okrzyk i widzisz ‘śledzika’ który między pasami wymknąć się próbuje, z kosza swego wózka wyjmujesz nosidło (sprytnie i inteligentnie, ówcześnie tam ulokowane). Młode ładujesz na plecy i można dokończyć zakupy, spacer czy po co tam się wybraliśmy oraz (w miarę) spokojnie wrócić do domu.

*Nowoczesna
Z potomkiem wychodzimy tylko wtedy kiedy pogoda jest piękna, tuż przed własny dom, tam gdzie może dojść nogami. Zakupy oddelegowujemy na męża, teściową czy sąsiada lub zamawiamy on-line (XXI wiek jest!). Wszędzie przemieszczamy się autem do czasu aż a) dziecko zacznie tęsknym wzrokiem patrzeć na swoje cztery kółka b) będzie chodzić na tyle sprawnie, że wózek nie będzie potrzebny (przecież te 3-4 lata szybko zlecą).

Znacie jakieś inne? Śmiało piszcie, bo wizje mam dość czarne chwilowo..
Dziś znowu okrzyk, śledzik, w łuk wygięcie. Dwóch trzymało a trzeci zapinał pasy, żeby do auta dobiec (wersja sportowa na obcasach ;).
Tylko ile to trwało w przypadku Maka, nie pamiętam..
Ale jakoś stał się przecież najlepszym młodocianym piechurem w okolicy.
Zadziwiające, że on teraz chętnie do wózka wsiada, wykorzystując chwilę nieuwagi siostry.

Przekora w człowieku obecna od niemowlęctwa.

Maczek:
Nauszniki, szalik, buty- Zara
Kutka- H&M
Spodnie- Pola&Frank

Makóweczka:
Płaszczyk, czapka/rękawiczki- Gap
Czapka i sukienka (komplet)- Little Rose & Brothers
Rajstopy, buty- Zara

Zdjęcia wykonane aparatem SONY A65