Lifestyle, Parenting

Jak to się stało, że mamy psa?

Jak to się stało, że mamy psa? 108

cavalier king charles spaniel cavalier king charles spaniel

cavalier king charles spaniel
cavalier king charles spaniel

cavalier king charles spaniel
Lenka:
Sukienka- Zezuzulla
Rajstopy- Gap
Kamizelka- Gymboree
Buty- Kangaroos
Apaszka- Mango

Maks:
Sweterek- Zara
Apaszka- Lindex
Spodnie- Zezuzulla
Buty- Mrugała

Zezuzulla Zezuzulla, kangaroos kids
cavalier king charles spaniel

Nadejszla wiekopomna chwila.
Nasza rodzina powiększyła się o nowego członka – szczeniaczka rasy Cavalier Kind Charles Spaniel.
Jak to się stało, że pojawił się w naszym domu? Dlaczego akurat ta rasa? I jak zadomowił się w naszej rodzinie? Odpowiem na te i inne pytania dziś i jutro. Bo historia krótka nie jest…

 

Geneza potrzeby posiadania psa

O czworonożnym przyjacielu marzyłam od zawsze. Jednak w moim pedantycznie czystym i idealnie zorganizowanym domu rodzinnym, nie było miejsca na ślady błotnistych łap sierść i szczekanie. Nikt nie chciał także dodatkowego obowiązku, szczególnie, że wyjeżdżaliśmy dość często. Jednak ja nie ustawałam w jękach i błaganiach i tak oto mając lat 16 czy 17 wystękałam szczeniaka – pudla miniaturkę.

Kajetan w mgnieniu oka stał się częścią naszej rodziny i najbardziej nadąsana mama obrała rolę samicy alfa. Tu część bardzo istotna – nie ważne ile Twoje dziecko ma lat, to Ty, rodzic ponosisz odpowiedzialność za zwierzę, które pojawia się w Twoim domu. Ja mając lat 19/20 spakowałam się i wyjechałam na rok do USA, a moi rodzice z psem zostali. Szczęśliwie kochali go już wtedy, jak swoje własne.

PT także wychował się w rodzinie z psem. W jego domu, cztery łapy pojawiły się kiedy  był małym chłopcem i pies dożył w ich domu sędziwych lat.

Piszę to dlatego, ponieważ zostałam już zalana tysiącem dobrych rad jak postępować z czworonogiem. Wiem, spokojnie odchowałam już jedno szczenię, więc dam radę i z tym. Oczywiście dobre rady są na wagę złota, ale wojenka o to czy stosować podkłady, ile razy dziennie wyprowadzać, gdzie pies ma spać i co jeść, jest.. niekonieczna :).
Swoją droga myślałam, że rodząc dziecko dostaje się tysiące uwag i jest to moment w którym pojawia się pierdyliard ‘cioć dobra rada’ a ty, pach, kupujesz psa i zabawa zaczyna się od nowa.

Mój kajtuś

Ale wracając do mojego psa. Kiedy poznałam mojego męża, Kajetan został w domu rodziców. Po moim powrocie z Ameryki, był już bardziej psem mojej mamy niż moim i tak było dla wszystkich najlepiej. W momencie, w którym pojawił się Maks i moja mama zachorowała na raka, Kajtuś także przeżywał fatalny okres. Mimo tysięcy najlepszych kropelek, obróżek, non stop przynosił do domu dziesiątki kleszczy.

Ostatecznie, któryś ugryzł go skutecznie i Kajetan zaczął chorować. Sytuacja wyglądała tak – ja miałam dwumiesięczne niemowlę, u mamy zdiagnozowano raka, zaś pies ledwie chodził, miał non stop biegunki i wymiotował. Więc tata jeździł od lecznicy do szpitala. Kajtek pod kroplówkami i na lekach, ja z niemowlakiem, mama z diagnozą i rokowaniem bardzo słabym.

Czasami myślę, że powinniśmy zrobić więcej, choć pies codziennie dostawał kroplówki i leki, tata wynosił go na podwórko, mamy nie było już od kilku tygodni w domu. A Kajtek słabł w oczach…
I czekał…
W dzień, w którym przywieziono i wniesiono do domu mamę, na chwilę odżył. Leżał przy niej do wieczora i w nocy. Zmarł rano…
Chyba chciał się pożegnać. Nie wiem. Brzmi jak SF, ale chyba czekał na mamę.

Więc psa miałam. Kochałam. I zawsze wiedziałam, że w moim domu będzie dużo dzieci i zwierzęta. PT przed ślubem został oczywiście sprawdzony pod kątem miłości do czworonogów i deklarował wielkie serce psów i innych żyjątek. Tyle, że w momencie kiedy stał się ojcem, całkowicie mu przeszło. Wyobrażacie to sobie? “Kochanie ja wiem, co obiecywałem, ale teraz mamy dziecko!”
A mi własnie o tę relację dziecka i psa chodziło!

I tak oto 8 lat walczyłam o pojawienie się w naszym domu czworonoga. Prośby i groźby, jęki i błagania. I dużo złości, że w ogóle muszę o tym rozmawiać jak przed ślubem ustaliliśmy! Nie można się z takich ustaleń wypisać!

W jakim wieku “kupić dziecku” psa?

Już pisałam, że psa kupujemy rodzinie, a nie dziecku. Jednak muszę Wam się przyznać, że popełniliśmy falstart i to nie jest pierwszy szczeniak w rodzinie Wróblewskich. Kiedy Maks miał 2,5 roku, a ja poroniłam ciążę z synkiem, PT się złamał i kupiliśmy szczeniaka. Mieszkał u nas 1 dobę.
No i właśnie. Kiedy masz dziecko 2-letnie nigdy nie przyprowadzaj do domu kilogramowego szczeniaka.

Po prostu tego nie rób. Będziesz musiał non stop go pilnować, bo 2-3-latek nie jest na tyle rozgarnięty, żeby niechcący nie zrobić mu krzywdy 200 x dziennie. Maks chciał się z pieskiem bawić i mimo, że pokazywaliśmy mu jak się nim opiekować i jak delikatnie bawić, on po minucie zapominał i w ciągu jednej doby kilka razy prawie pozbawił go życia. Pies szybko wylądował u dziadków, a jako, że nie byli oni gotowi wtedy na nowego malucha, sprzedaliśmy go szczęśliwie w dobre ręce, za pół ceny. Deal życia dosłownie ;)

Tym samym, niechcący wcisnęłam w ręce PT nowy argument na ‘nie’.

Minęło 5 lat. W naszym życiu pojawiła się Lenka i kiedy skończyła 3 latka, temat psa powrócił. PT, uznając, że przecież nigdy nie będziemy mieć domu, (potem “nigdy go nie wykończymy”), zaczął zbywać mnie hasłem “jak będziemy mieli własny dom”.
Ten dzień nadszedł jednak szybciej niż się spodziewał i argumenty się wyczerpały…

Skąd pomysł na rasę Cavalier K. R. Spaniel?

W piesku zakochałam się oglądając jeden z moich ukochanych filmów “Wiek Adeline”. Serce zabiło mocniej kiedy zobaczyłam ten mądry pyszczek i uszy do ziemi! W domu wygooglowałam rasę. Okazało się że psy są bardzo mądre i idealnie nadają się do dzieci. Zaczęłam więc potajemnie przeszukiwać hodowle. Okazało się, że zawsze jak już coś wybiorę, to kosztuje niedorzecznie.

Ceny piesków w pobliskich hodowli oscylowały w granicach 3-5 tys. I nikt nie chciał negocjować. W momencie w którym wykańczamy dom i potrzeb jest wciąż dużo, taki wydatek na psa nie wchodził w grę. Tzn. w mojej głowie wchodził jak najbardziej :D, gorzej było z przekonaniem i tak niechętnego (nawet na darmowego szczeniaka), PT.

I w momencie, kiedy prawie pogodziłam się z faktem, że w tym roku znowu się nie uda, znalazłam Cavalierki za połowę ceny, tuż obok naszego miasta. Oczywiście bałam się, że jak są tańsze to może coś jest z nimi nie tak, jednak okazało się, że hodowla jest legalnie zgłoszona z związku kynologicznym a pieski mają rodowód FCI.

Tylko jak tu namówić PT?

“Kochanie, może przejedziemy się dziś do Kiermus na obiad? A po drodze zajrzymy do hodowli tych piesków co Ci opowiadałam to zobaczysz – tak na przyszłość – czy Ci się podobają. I tak w ogóle to w końcu znalazłam je w atrakcyjniejszej cenie, wiesz?” – ten mój durny optymizm.

O dziwo mąż zgodził się i ruszyliśmy w podróż.

Zaś na miejscu… No zakochał się bardziej on niż ja. Czyż nie jest tak zawsze?
Ja byłam niepocieszona, bo chciałam pieska (którego widzicie na zdjęciach powyżej) blenheim, a był on zarezerwowany. PT zakochał się w trikolorku (TU). I tak sobie pomyślałam, że nie ma co wybrzydzać. PT miał maślane oczy, co mogło się nigdy w życiu nie powtórzyć. Daliśmy zaliczkę i umówiliśmy się do odbioru za dwa tygodnie.

CDN…