Parenting, Zdrowie

Jeśli regularnie odrobaczasz swojego psa, dlaczego nie robisz tego samego ze swoim dzieckiem?

Czytanie (i zabawa) - najlepsza inwestycja w rozwój intelektualny dziecka 11

Kiedy mówię głośno, że w danym miesiącu się odrobaczamy i nie możemy jeść tego lub owego, ludzie patrzą na mnie i moje dzieci jak na – co najmniej – zarażonych kiłą i dyfterytem. Widać w ich oczach panikę i chęć ucieczki, bo się jeszcze zarażą tymi robakami co to ich nikt nie ma tylko Wróblewscy.

Sprawa wygląda jednak tak, że to Wasze dzieci zarażają moje dzieci! Bo ja swoje regularnie odrobaczam. Wpis ten powstał  ku budowaniu świadomości i puszczeniu wiedzy w świat. Im więcej będzie ‘czystych’ dzieciaków tym problem będzie mniejszy.

Zacznijmy jednak od tytułowych psów. Każdy właściciel psa dumnie przyznaje, że pupila odrobacza przynajmniej raz w roku. Wiadomo, zwierzęta są niehiginiczne, liżą odchody, piją wodę z kałuży i ogólnie mają masę obcych na pokładzie. Jak sprawa wygląda z małymi dziećmi? Podobnie – są ultra niehigieniczne, liżą opony swoich wózków, jedzą piach z piaskownicy, który często jest kuwetą dla pupili z całego osiedla, siedzą na kibelkach z jedną ręką w buzi, drugą w tyłku, a w połowie posiedzenia robią zmianę rączek.

Dane są zatrważające! Wg różnych badań nawet do 80% dzieci przedszkolnych ma pasożyty!!! Na 20-cioro przedszkolaków 16 jest zarażonych. Rozumiecie teraz o co chodzi mi, kiedy mówię, że o Wasze dzieci są zagrożeniem dla moich?

W otwartym liście profesora Ozimka możemy przeczytać:

“(…)
Przez wiele lat społeczeństwo było informowane, że problem pasożytów w naszej strefie klimatycznej praktycznie nie istnieje, że przyczyny wielu chorób po prostu nie są znane. A co byście powiedzieli, gdyby to właśnie pasożyty były wyjaśnieniem zagadki przyczyn wielu chorób lub powszechnie występujących objawów? Niestety kwestia zakażeń pasożytami, skali ich występowania oraz ich szerokiego patogennego znaczenia nie istnieje w świadomości przedstawicieli głównego nurtu medycyny. A powinna. Lekarze rodzinni, pediatrzy, interniści, alergolodzy, pulmonolodzy, dermatolodzy, endokrynolodzy, immunolodzy, ginekolodzy, urolodzy, onkolodzy i wielu innych specjalistów ma na co dzień do czynienia, w mniejszym lub większym stopniu, z chorobami i objawami, których tłem są pasożyty.

(…)
Cokolwiek by mówić i pisać, dzisiejsza medycyna jest zainteresowana jedynie leczeniem objawowym, nie przyczynowym.Narastający odsetek pacjentów z alergiami, chorobami autoimmunologicznymi oraz wszelakimi chorobami idiopatycznymi i atypowymi gwarantuje zajęcie dla lekarzy i zbyt na leki.

Jeśli chodzi o drobnoustroje, medycyna koncentruje się głównie na wirusach, bakteriach i prionach, a zapomina całkowicie o nieco większych od nich pierwotniakach chorobotwórczych, że nie wspomnę o obleńcach i płazińcach.

(…)
achowanie lekarzy dziwi tym bardziej, że niektóre zewnętrzne objawy zakażenia pasożytami są wysoce swoiste i sugestywne, więc powinny zwrócić uwagę podczas badania lekarskiego. Należą do nich: zahamowanie lub spowolnienie tempa wzrostu, niedorozwinięte płatki uszu, krótkie palce u rąk (tj. palce krótsze od reszty dłoni), palec serdeczny dłuższy od środkowego, wąskie czoło, rzadkie włosy, wypadanie włosów z łysieniem włącznie, jedno oko różne pod względem wielkości i wyglądu od drugiego etc. Przerażające jest to, że takie objawy obserwowałem nawet przy przewlekłej owsicy, a przecież owsiki są powszechnie uważane za małe sympatyczne stworzonka, wręcz odwiecznych przyjaciół dzieci.

(…)
Z moich wieloletnich obserwacji wynika, że pasożyty powodują istotne zaburzenia odporności oraz wiele chorób autoimmunologicznych, choć w pewnych sytuacjach mogą nas chronić przed ich wystąpieniem, jeśli nasz układ odporności działa wadliwie (o tym szerzej w książce).

(…)

Z jednej strony wiemy, że wykrywalność pasożytów w przypadku badania kału (3 próbki) wynosi jedynie od 7% do… maksymalnie 25%. Z drugiej strony nie chcemy się leczyć bez twardych dowodów. Komentarz zbędny

(…)

Bardzo ciekawy jest związek między zakażeniem pasożytami a przerostem migdałka gardłowego, popularnie zwanego trzecim migdałkiem. Dla przypomnienia, dla większości ludzi migdałki to migdałki podniebienne widoczne w gardle po otwarciu jamy ustnej.

Wspomniana zależność fascynuje mnie od kilkunastu lat. Dotyczy to zwłaszcza zakażenia Giardia lamblia oraz glistą ludzką, które u małych dzieci skutkuje przerostem trzeciego migdałka, a u dorosłych przewlekłym nieżytem nosa i zatok. W większości przypadków po eradykacji lamblii i glisty ludzkiej, zwłaszcza jeśli dodatkowo zastosujemy ziołowe leki obkurczające migdałek, stopień przerostu owego ulega cudownemu zmniejszeniu. Co za tym idzie, zmniejszają się lub wręcz cofają: upośledzenie drożności nosa, utrudnienie oddychania nosem, chrapanie w nocy, oddychanie ustami, szybka męczliwość, a nawet bezdechy nocne. Gra jest warta świeczki, ponieważ gdy dodatkowo są przerośnięte migdałki podniebienne, może dochodzić do zaburzeń połykania, wad zgryzu, zaburzeń mowy, gapowatego wyrazu twarzy oraz również jako konsekwencji zaburzeń dostarczania tlenu do mózgu – opóźnionego rozwoju intelektualnego.

[Teraz moja ulubiona część, która przytrafiła się nam osobiście:]

Zawsze sugeruję rozważenie poinformowania dyrekcji żłobka czy przedszkola o stwierdzonym zakażeniu u Waszego dziecka. Ale… po trzykroć ale. Należy to zrobić w odpowiedni sposób, ponieważ przedszkolni włodarze mogą np. nie chcieć przyjąć dziecka w okresie leczenia ze względu na ryzyko zakażenia innych dzieci. Nie muszę Was przekonywać, że to klasyczny szczyt hipokryzji. Niestety nie można wykluczyć sytuacji, że zarówno wy, jak i Wasze dziecko zaczniecie być wytykani palcami, wyzywani (za plecami) od brudasów, że dyrekcja zacznie wymagać zaświadczeń o odrobaczeniu i zwykle dziecko do końca kariery żłobkowo przedszkolnej będzie się kojarzyć wszystkim stronom z robalami. Informując przedszkole o zarobaczeniu Waszego dziecka, w skrytości ducha liczycie, że im więcej osób się przebada i podda leczeniu, im lepiej wypucują przedszkole, tym mniejsze ryzyko, że Wasze dziecko zarazi się ponownie. Muszę Was rozczarować – to bardzo naiwna, romantyczna wizja rzeczywistości.”

Doczytajcie jaką taktykę zaleca doktor w odpowiedzi dla niedouczonych dyrektorów. Całość listu przeczytacie — TU

Jeśli Wasze dzieci mają słabą odporność, choroby, skórne, alergię, źle sypiają (gadają przez sen) lub wykazują inne nietypowe zachowania, zacznijcie od ich odrobaczania! Znajdźcie dobrego lekarza, który przeprowadzi przynajmniej 2x w roku pełną kurację odrobaczającą całej rodziny (są nikłe szanse, żebyśmy obcując z dziećmi non stop nie zarażali się od nich). W czasie  kuracji odstawiane są słodycze, cukier, czasami mleko i gluten. Odrobacza się chemicznie robaki obłe (najczęściej Zentelem), potem lamblie, a jednocześnie ubija candidę. Niejednokrotnie po takiej kuracji dzieją się cuda – dzieci lepiej jedzą, śpią i mniej chorują. To jeden z naszych elementów dbania o zdrowie, a że moje dzieci nie chorują w ogóle to już wiecie. Spróbujcie i z Waszymi…