Lifestyle, Moda i uroda

Obecnie

Marzy matka o błogim lenistwie rok cały. O tym leżeniu w łóżku, czytaniu książek, nadrabianiem zaległości na necie

nosweet, no sweet

nosweet, Spodenki TK Maxx, Buty Native

nosweet, no sweet

Marzy matka o błogim lenistwie rok cały. O tym leżeniu w łóżku, czytaniu książek, nadrabianiem zaległości na necie.. O śniadankach do łózka i parującej herbacie z cytryną na stoliku obok. Wreszcie o spaniu bez umiaru i oglądaniu seriali przez dzień cały..

I kiedy nadarza się ta chwila w życiu okazja, ma ochotę skonać.
Bo jedyna matki możliwość na stan opisany powyżej to … choroba.

***

Choruję z częstotliwością 2x w roku. Ale jak już się zdecyduję polec, to zdycham na maksa.
Ostatnim razem jak byłam chora to miałam zwidy, majaki, dosłownie widziałam białe myszy i dzikie węże. 40C, lekooporne i już w geście paniki i rozpaczy po 12h. w których śmierć była blisko (a ja wciąż uparcie karmiła Lenkę piersią) sama nalałam do wanny wody letniej i dygotałam tam ze 30 min. Przeszło na drugi dzień.

Obecnie mam chyba anginę (choć wczoraj miałam wszystkie objawy grypy). Ale jaką! Ból gardła był tak niesamowity, że wyłam, i tynk ze ścian obgryzałam. ‘Wyłam’ to wielkie słowo, bo wydanie z siebie dźwięku jakiegokolwiek lub przełknięcie śliny to jak wbicie sobie w gardło stu żyletek. No ale dostałam już antybiotyk i Ketonal. Jak ten drugi przestaje działać to wpadam w panikę, pędzę łyknąć następną tabletkę i przerażona siedzę 30 min. nie oddychając dosłownie aż proszek zacznie działać. Kosmos.

W tej chorobie i lekkim użalaniu się nad sobą wpadłam w melancholijny nastrój i zaczęłam zachwycać się swoimi dziećmi.

Lenka już tak pięknie mówi… Wchodzi po pokoju i woła od progu “cześć mama!”. Ja odmachuję i uśmiecham się, bo boję się wydać dźwięk. Ona podchodzi do łóżka, pokazuje na miejsce obok mnie i mówi ‘tu’. Pomagam się jej wdrapać. Malutka mości się obok, a potem patrzy na mnie oczyskami pełnymi tej prostej, oczywistej miłości. Przytula się do mnie z całej siły i mówi “kocha”. Łzy napływają mi do oczu..

Lenka nie wzrusza się w ogóle. Dla niej to oczywista sytuacja. Po sekundzie pokazuje na butelkę stojącą obok łóżka. “Wowa, dać”! Odmawiam jej, bo maczałam tam swojego chorego dzioba. Nie podoba się Makóweczce moja reakcja. Jęczy i schodzi z łóżka. Dwa kroki i już zapomina. Na odchodne woła “paaa mama!” i idzie się bawić do swojego pokoju.

Z sypialni która jest tuż obok słyszę jak Lenka rozmawia ze sobą “lala, mis, miki, mini, tata, baba”.. jakaś wyliczanka. Potem słyszę stukot klocków “las, dwa, tsy, tsy, tsy, tsy..”. Więc z wysiłkiem największym mówię z sypialni “cztery, pięć, sześć, siedem, osiem”, ona po każdej cyfrze wkłada klocek i po mojej ‘ósemce” woła “dzięć!”. Jakaś wersja pośrednia między dziewięć, a dziesięć. Mądralka moja..

Może jakbym nie chorowała i nie wsłuchiwała się tak, to nie wiedziałabym, nie zastanowiła się nad faktem, że jak na 18-miesięczniaka to ona naprawdę nieźle gada.
Kiedyś pisałam Wam, że z Maksem to prowadziłam zapiski, skupiałam się na każdym jego osiągnięciu. Każde słowo, pierwsze zdania. Edukowałam go jakoś, książki czytałam. Z Lenką jakoś marnie mi to wychodzi, a ona przyjmuje ten stan jako normalny i uczy się przez obserwację, zasłyszenie i wspólne zabawy.

***

nosweet, Spodenki TK Maxx, Buty Native