Parenting

10 (imprezowych) powodów dla których cieszę się, że mam starsze dzieci!

Orzech 06

Kiedy odwiedzają nas matki z maleńkimi, papuśnymi bobaskami, lub uśmiechniętymi, rezolutnymi 2-3-4- latkami, rozpływam się się nad tymi dzieciakami. Że moje takie były, słodkie i nie pyskujące. Jadły co dałam, cieszyły się z płatka śniegu na szybie lub pełnej mleka butelki. No i w ogóle, że takie małe, rozkoszne, a moje już wielkie, wredne, a więcej małych już nie planuję…

Minutę, dosłownie, pięć minut później, wszechświat przypomina mi, że bobasy robią kupę w pieluchę po same plecy, krzyczą ciągiem dwie godziny i uparcie nie śpią w nocy. Maluchy mają bunt 2-3-4- latka i trzepią się po podłodze w Biedrze. I musisz się ciągle nimi zajmować, ‘konstentli’, dosłownie! Ich matki mają mokrą pachę i ulewki na bluzce. I w – policz-do-trzech, czar pryska. Szczególnie kiedy poobserwujesz sobie maraton imprezowy mam starszaków i mam maluszków. Kolejka na Mirenę zabookowana ;)

10 reasons why…

  1. Kiedy ja – mama starszaków – piję drinka i jem ciepły obiad (nożem i widelcem!), mamy maluchów są już oblane soczkiem, upaćkane brokułem we włosach i mają ulewki w dekolcie. Wiecznie stoją bujając malucha na rękach… nawet jak maluch poraczkował już pod stół, przeskakują z nogi na nogę w swoim tańcu bez muzyki. Mylą własny talerz z tym bobasa i jedzą policzki cielęce zagryzając kaszką. A po łyku drinka z radości płynie im łza po tyłku.
    Czy ja kiedyś też tam byłam? ;)
  2. Kiedy masz starszaka, jest szansa, że przez całą imprezę nie usłyszysz płaczu. Ani razu. Nie jest jakaś wielka, bądźmy poważni. Ale jest.. Wystarczy dać junk i konsolę. No przecież raz w roku im nie zaszkodzi ;) A że te razy w roku, takie częste…
  3. Mogą bawić się do 3 w nocy, nie trzeba od 22 chodzić na palcach i słuchać muzy przez słuchawki… na zmianę… w 30-tu.
  4. Zrobią żarcie na imprezę. Serio. Starszak ogarnie proste ciasto, a młodsza sałatkę. Jeśli wmówisz gościom, że to impreza składkowa i każdy coś przynosi, a Ty odpowiadasz za desery… możesz śmiało się nic nie robić. [I know, I’m evil! :P]
  5. Masz w gościach w większości kobiety? Twoja córka urządzi im tour po swoim pokoju. Odwiedzają Cię koledzy? Młody ogarnie z nimi gry na konsoli, lub pokaże VR. Na luzie znajdzie się czas na wizytę w toalecie, lub naszykowanie sałatki (którą miałaś zrobić rano!)
  6. Starsze dziecko nic nie wypapla. Te młodsze… panie miej litość. Nagle, w środku obiadu z teściami, im się przypomni że masz herpes.. i to nie na ustach O.o
  7. Kiedy to Ty idziesz w gości, jest spora szansa na to, że po imprezie nie będziesz musiał wykonywać przelewu na 100zł, swoim przyjaciołom – za obrzygany dywan, ścianę w tłuszczu i czekoladzie, zbitą lampę i porwane firanki, które służyły za liany (kto ustawia tak lampy jak zaprasza dzieci?! sic!)
  8. Ich pokoiki są ich. Robisz fotkę przed imprezą i ustalasz, że po wizycie 15 kolegów ma wyglądać tak samo, albo szlaban na imprezy na 10 lat. Działa! :D
  9. Kiedy goście się zawiną do domu, a Ty jesteś utyrana po ich wizytach – do sprzątania zatrudniasz dzieci! Robisz z tego konkurencję, lub odpalasz piątaka. Bez różnicy jak  je zmotywujesz, odkurzą dom, zmyją podłogę i kurze. Jeszcze muszę tylko nauczyć je czyścić kibelki :D
  10. Rano, po imprezie kiedy drinki dnia poprzedniego za dobrze weszły, lub kiedy od 7 rano nadganiasz pracę, starszaki podadzą Ci kawę na biurko i same zrobią sobie śniadanie. No może nie będzie to falafel i bezglutenowe gofry, ale z parówkami sobie radzą ;). Można śmiało dospać lub popaść w wir pracy. W tym czasie mamy maluchów… uhhh, aż ciareczki na plecach!

No.. Więc ja dzwonię do gina, a Wy czekajcie aż urosną. Miłego imprezowania w 2019 ;)