5 pomysłów jak sprawić, żeby (skrajny) niejadek zaczął Jeść Jak Mistrz
Czy to jest także Twój problem? Dziecko które nie je… Odmawia spożywania warzyw, mięsa, ryb. Rotuje trzy produkty, które ciężko nazwać pożywnymi czy odżywczymi. Wagę ma na 10, 25 centylu. Lekarze badają mu krew co miesiąc bo żelazo wymyka się spod kontroli. A Ty matko co rano wstajesz na wojnę. Pole bitwy to umazany owsianką fotelik, dywan na który rzucono w dal kotletem i Twoje ubranie na które parsknięto zupką czy but do którego wyplute zostało śniadanie. I bieg przełajowy – dziecko aby z dala od jedzenia i ty tuż za nim z nowym genialnym daniem. Syropki na apetyt wypijane z chęcią… bo słodkie. I to by było na tyle. Rok za rokiem kolekcja w głowie, tych wszystkich niezjedzonych obiadów i śniadań, oraz wchłoniętych worków z chrupkami i suchych bułek.
Brzmi znajomo? To historia Maksa. Od niemowlęctwa balansował wagowo między 10, a 25 centylem. To nie było tak, że rozszerzanie diety nie poszło dobrze, on gardził nawet mlekiem, od niemowlęctwa. Każdy kęs nowej potrawy był okupiony tańcami, ‘samolocikami’ i pajacowaniem. Nie… nie wystarczyło, żeby zgłodniał ‘to zje wszystko’. Potrafił na kilku Flipsach i flaszce mleka wytrzymać tydzień. I jak w tym rzeźbić?
Jeśli jesteś załamaną mamą takiego malucha, weź głęboki wdech i spójrz mi w oczy. Dasz radę! Choć sytuacja wygląda na beznadziejną, jest naprawdę do ogrania. Wymaga to jednak czasu i chęci. I choć miałam w swoim życiu moment, gdzieś kiedy Maks miał 3 latka, że poddałam się na zasadzie “niech je cokolwiek aby jadł… rozciągnie żołądek” to nie polecam. W niczym to nie pomoże. Szybko wróciłam na dobre tory i dzień po dniu walczyłam o każdy kęs zdrowego jedzenia, nowy smak, inną fakturę.
I mogę śmiało powiedzieć, że odniosłam sukces. Mój 9-latek je większość potraw, warzyw i owoców. Wciąż nie jest to typ Lenki – smakosza życia :D. Ale je naprawdę zdrowo – pełnoziarnisty chleb, warzywa do każdej potrawy, kocha ryby, mięsa, od 3 sezonów je nawet owoce pestkowe. Krok za kroczkiem. Jak tego dokonałam?
1. Cierpliwość
Zmiany nie nastąpią szybko. To jest największa lekcja cierpliwości. Próby, porażki i małe sukcesy. Zabawy, genialne pomysły, dwa kroki do przodu i jeden wstecz. Trzeba się na to nastawić i nie poddawać. Wiem, że pierwsze miesiące, lata mogą wydawać się za trudne, ale pamiętaj, że to projekt na życie, a nie na chwilę. Myśl perspektywicznie. Lepiej, żeby coś dobrze zadziałało za kilka lat ale z benefitem na kilkadziesiąt lat, niż dało chwilowy efekt, za który przyjdzie płacić latami…
2. Pomysłowość
Jedzenie danego koloru w konkretnym tygodniu, próbowanie owoców z zasłoniętymi oczami i zgadywanki “co to za smak”?, przygotowywanie zdrowych kolorowych deserów, zezwolenie na własne wyoby i pomysły kulinarne (Maks jadł kraby–> TU, homara, osobiście wybranego z akwarium –> TU, małże, szarańczę i skorpiony z Tajlandii O.o i inne cuda na kiju. Obecnie marzą mu się żabie udka). Pozwalałam na wszystko co rozszerza jego dietę i dodaje odwagi do próbowania nowości.
3. Inwencja twórcza
To jak podamy i zaprezentujemy danie ma stanowcze znaczenie. Jemy oczami, juz od małego. Nie ma dziecka, które wolałoby zjeść po prostu mało lubiany owoc, jeśli miałoby do wyboru.. owocową tęczę podaną na jogurcie. Ostatnio przygotowaliśmy taką z kilku rodzajów owoców. Dzieciaki były zachwycone i wylizywały talerze :)
Więcej pomysłów na zabawy z jedzeniem znajdziecie — TU
4. Wspólne gotowanie
Wybór składników, obieranie, krojenie, mieszanie… oswaja i odczarowuje ‘niebezpieczne’ składniki. Kiedy dziecko samo zważy warzywa czy owoce, zapłaci za nie, potem je umyje i przygotuje, jest znacznie większa szansa, że swoje ‘dzieło’ będzie miał ochotę spróbować. Często na własnych warunkach, ale to zawsze krok do przodu.
Kilka dni temu przygotowaliśmy rybę na plasterkach ziemniaka i cukinii. Przepis zaczerpnęliśmy z —> beko.pl. Dzieci bezproblemowo przygotowały danie same, jako, że mają już niezłą wprawę w gotowaniu i nieodmiennie chcą zostać Master Chefami Juniorami :). 15 minut przygotować i drugie tyle pieczenia = obiad dla całej rodziny! Duma dzieciaków, bezcenna.
5. Dobry przykład
Po pierwsze nasz, bo dziecko kiedyś odkryje, że zjadasz batoniki w toalecie ;). Każdego dnia jesteśmy obserwowani. Nasze wybory czy to domowe czy restauracyjne, są nadpisywane w głowie naszych dzieci. Rozmowy, przeczytane książki, wspólne zakupy. Ile z Was jadło surówkę jako przedszkolak? Jednak kiedyś zaczęliście… Gdyby Wasi rodzice nigdy nie jedli surówki nie mielibyście szansy spróbować i przekonać się, że jednak suchy kotlet… to nie to.
Po drugie przykład innych – kolegów w przedszkolu, którzy lubią buraczki lub idoli. Na przykład piłkarzy… ale nie byle jakich. Weźmy FC Barcelonę, która wraz Beko edukuje rodziców, a także dzieci, zachęcając ich aby Jedli Jak Mistrzowie.
Rozmowa o tym, że uwielbiany piłkarz wcale nie zajada się żelkami na śniadanie i batonikami na kolację, ale żeby mieć siłę i energię do biegania po boisku ma zdrową, mądrze skomponowaną dietę, może być tym momentem zwrotnym, albo zachętą. Do spróbowania brokuła, albo kaszy. Lub wspólnego przygotowania posiłku. Bo przecież każde dziecko chce być i jeść jak mistrz!
U nas różnie z tym bywa… Chciałbym by jadł Kubuś wiecej
Wspólne gotowanie to sedno tych starań. Można pokazać dzieciom jakie jedzenie jest fajne i kolorowe
Jestem mamą trójki szkrabów i każde z nich jest inne, jeśli chodzi o jedzenie :)
Siedmioletnia córka jest niejadkiem, ma swoje ulubione dania, które mogłaby jeść w mega porcjach, za to nie tknie warzyw i owoców.
20 miesięczny syn je wszystko. Nie przepada tylko za pomidorami, ale nieraz też je zje. Ostatnio upodobał sobie cebulę, która jest w słoiku ze śledziami :O
5 miesięczna jeszcze nie je, ale już teraz wiem, że będzie miała wymagające podniebienie :)
Mój syn własnie jest takim niejadkiem, ma swoje ulubione potrawy i niestety to odwieczny problem, aby cokolwiek innego zjadł.
Cierpliwość oraz inwencja twórcza rodzica też się bardzo przydaje!
Wszystko jest do zrobienia tylko wymaga czasu. Rzecz w tym, że rodzice mają go coraz mniej i stąd bierze się większość problemów. Ale te pomysły wskazują na dobry kierunek działań. Potrzebna jest jeszcze tylko wytrwałość.
Coraz bardziej jestem przekonany, że o zostaniu niejadkiem decydują 2 rzeczy. Po pierwsze – niektóre dzieci po prostu mają pewne dyspozycje wrodzone i wychowanie niewiele ma wpływ na zmianę ich zachowań; po drugie – jeżeli już wychowanie wpływa, to dziecko musi dorastać w trudnych warunkach. Jeżeli ma wszystkiego dużo i do wyboru, to zaczyna przebierać (zresztą całkiem logicznie). No bo skoro mogę jeść smaczniej, to czego mam jeść niesmacznie?
Witam, jestem mama trójki dzieci z tego każdy jest niejadkiem. Najstarszy syn-6 lat od urodzenia skrajny pil po 30 ml mleka na spaniu rozszerzanie diety koszmar, wybrane dania i koniec o ile nie kończyło się tym że wymiotywal. Środkową córka- 3latka wybrane produkty nie je kompletnie warzyw i owoców, chyba że w zupie jej przemocą. Aktualnie przeżywam koszmar z najmłodszą córką 23miesiace. Nie chce jeść mięsa, warzyw owoców, jak ma dobry dzień to może zje zupkę jak jej podpisuje wizualnie i smakowo. Cyrk przy jedzeniu. Walka o każdy kęs. Czasami mam wrażenie, że u niej nie istnieje mechanizm poczucia glodu- bo przerobilam zglodniej to zje. Mam wrazenie ,że nikt nie jest wstanie mi pomóc. Jestem już strasznie zmęczona tym i zastanawiam się skąd to się bierze.