5 pomysłów na atrakcyjne spędzanie czasu rodziną w okresie jesienno – zimowym
Kiedy w lipcu odwiedzałam moją cioteczną siostrę, Lenka i jej kuzyneczka trochę nie umiały odnaleźć wspólnej zabawy. “W co się w domu bawi Lenka?” – spytała kuzynka, chcąc poddać dziewczynkom jakiś pomysł. Zapadła niezręczna cisza… bo nie znałam odpowiedzi. Jest trochę tak, że dzieci które posiadają rodzeństwo i własne podwórko w czasie lata praktycznie w ogóle nie bawią się w domu zabawkami. Większość czasu spędzają na podwórku lub na aktywnych zabawach, wymyślanych przez siebie i angażujących ich dwoje. W ogóle najlepsza ‘zabawka’ jaką możesz dać dziecku to rodzeństwo. W co i jak się bawią maki… tego nie da się opisać, bo nie mieści się to w żadnych ramach ani nie posiada sensownej nazwy.
Okres jesienno – zimowy
Sytuacja ma się zupełnie inaczej w okresie jesienno – zimowym. Rodzeństwo wciąż bawi się razem, ale krótki okres nasłonecznienia poszkolnego/przedszkolnego, oraz nienajlepsza pogoda oraz częste katarki przeziębienia przywiązujące nas do domu, sprawiają, że co roku w tym okresie wyciągamy klocki, gry i wymyślamy inne sposoby na atrakcyjne, rodzinne spędzanie czasu.
W długiej perspektywie ma to stanowczo swój urok i pozwala na innej, spokojnej płaszczyźnie budować relacje rodzinne. Kiedy lato jest intensywne, podróżnicze i szalone, jesienno – zimowe aktywności wyciszają i spajają rodzinę.
Poniżej wybrałam kilka naszych weekendowych aktywności. Niby żadne nowości, ale zróbcie dla mnie eksperyment… Zastosujcie wszystkie 5 rzeczy jednego dnia. Wiem, z ostatnią może być problem, więc tu dostosujcie wersję do własnych warunków lokalowych. Obiecuję Wam, że po takim dniu dzieciaki będą przeszczęśliwe, a i Wam będzie jakoś cieplej na serduchu. A ciepełko się przyda… ponoć nadchodzi zima ;)
Zabawa w małego artystę
Polega na tym, że wyjmujecie wielkie brystolowe lub inne, karty papieru i pozwalacie dzieciakom malować po nim takimi farbami, kredkami czy mazakami, jakich nie pozwalacie im używać nacodzień, bo robią niedorzeczny bałagan. Może to być malowanie rączkami, akwarelami lub, jak u nas bardzo miękkimi i robiącymi sporo bałąganu kredko – farbami. Ma być radośnie, brudno i na luzie.
[Pamiętajcie! Jeśli w czasie remontu zapomnieliście, że macie dzieci i położyliście na podłodze deski, potrzebne będzie dokładne ich zabezpieczenie, żeby na koniec zabawy nie nastąpił dramat w trzech aktach. Przypominam niniejszym, że rodzice małych dzieci na pierwsze ich 10 lat życia (najmłodszego dziecka) kładą panele. Dla spokojności… Potem sobie wymienimy na drewno, nie?]
Domowe porządki
Część z Was pewnie zrobiła tu wielkie ‘coooo?’ lub ‘buuuuu!’ Fakty są takie, że jak proszę dzieci o sprzątnięcie ich pokoi to jest to koszmar i kara największa. Ale jak pytam, kto mi pomoże w domowych porządkach to słyszę tętent kopytek biegnących po schodach z okrzykami ‘ja! ja!’
Maczydła U- WIEL- BIA- JĄ sprzątać. Wiem, sprytnie je sobie wychowałam ;). Ścieranie kurzy, mycie okien, podłogi czy odkurzanie uchodzi w naszym domu za niezwykły fun i atrakcję na poziomie każdej z innych wymienionych tu propozycji. Bardzo lubię ten element sprzątania na luzie, bez spiny i nakazów. Bez ‘źle zrobiłeś, popraw!’. To sprawia, że dzieciaki do obowiązków domowych podchodzą z entuzjazmem, a nam daje to możliwość miłego spędzania czasu razem oraz jest świetną nauką na przyszłość.
Rodzinne kucharzenie – Toster Russel Hobbs
To, że mam w domu małego, niedoszłego Masterszefa, to już wiecie. I, że dzieciaki uwielbiają coś pichcić, często same, bez naszej pomocy, także (szczególnie Ci, którzy zaglądają na Insta Stories). Co jakiś czas pojawiają się w naszym domu prostsze lub bardziej zaawansowane sprzęty, zachęcające całą rodzinę do spotkania się przy wspólnym stole i eksperymentowania. Nie wiem jak to możliwe ale do tej pory nie posiadaliśmy nigdy… tostera. Maki, jak się okazało, myślały, że to typowa atrakcja… hotelowa!
Więc kiedy w naszym domu pojawił się toster Russel Hobbs z kolekcji Retro, maluchy radośnie przystąpiły do testowania. Trzeba przyznać, że cieplutki, chrupiący chlebek ze słodkościami na wierzchu to ich potencjalnie ulubiona wersja śniadaniowa. Ten moment, kiedy matka nie męczy Cię owsianką albo jaglanką… tak bardzo bezcenny ;)
Choć radości było tak wiele, pierwsze próby nie poszły nam najlepiej… Tak, serio, nie umieliśmy zrobić tostów.
Ale… praktyka czyni mistrza! Maluchy z naszą pomocą przystąpiły do dalszych testów. Było tylko lepiej…
Potem trzeba było już tylko czekać…
… troszkę się poprzytulać…
… i gotowe!
Można zjadać ze smakiem. A nawet w ciągu jednego weekendu uzależnić się od tostów i … jak to nasze dzieci, prosić o to właśnie danie na każdy możliwy posiłek :D
Zabawy na śniegu
Taki już jest plus posiadania własnego domu, że można sobie ulepić własnego, zupełnie prywatnego bałwana. I nikt go nam nie burzy. Druga zaleta to wypuszczanie dzieci na śnieg do ogrodu, gdzie nie trzeba ich pilnować, chyba, że dostrzeżemy jak Lenka wyjada śnieg… A wyjada notorycznie!
Zabawa dla rodzica to także… forma aerobiku! Wiecie ile stróg potu płynęło ze mnie kiedy toczyłam te kule, a potem układałam jedna na drugiej? 1000 cal mniej!
Wspólne chwile z kakałkiem przy kominku
A po całym aktywnym dniu wyciszenie z kakao w ręce, buchającymi płomykami w kominku i głosem czytającego taty/męża. I to są te momenty kiedy wiem, że mam wszystko. Szczęście, którego można wręcz dotknąć. Dwoje zdrowych dzieci, pełne brzuszki (odcinek ‘Kobiety na krańcu świata’ z Tanzanii kazał mi docenić ten oczywisty aspekt), ciepełko i tony miłości. Lepiej się nie da… No, może niech ja odzyskam w końcu zdrówko. Wtedy będzie pełnia szczęścia.
Żeby podzielić się z Wami kawałkiem tych rodzinnych ‘fajności’ przygotowaliśmy dla Was
KONKURS!!!
Do wygrania są trzy sprzęty z kolekcji Retro – czajnik, opiekacz do pieczywa oraz ekspres do kawy!
Opiszcie nam w nie więcej niż pięciu zdaniach, jak Wy radośnie spędzacie rodzinką czas budując te magiczne i nierozerwalne więzi. Na Wasze odpowiedzi czekam do 30.11
Wyniki zostaną podane 4.12 w tym wpisie.
Wejdźcie na stronę www.zmiloscidoprzyjemnosci.pl ! Tam również czekają na Was nagrody tyczące się tych codziennych, małych przyjemności, rzeczy dających Wam radość. Najlepsza praca zostanie nagrodzona wyprawą pełną kulinarnych przyjemności dla 2 osób z Travelplanet.pl do jednego z 5 krajów: Gruzji, Węgier, Grecji, Hiszpanii lub Maroko. Natomiast co tydzień Jury nagrodzi 3 najciekawsze zgłoszenia wybranymi produktami z kolekcji RETRO marki Russell Hobbs.
Jakby tego było mało, to kupując wybrany produkt Russell Hobbs między 2.11 a 31.12.16 macie możliwość odebrania nagrody za zakup – drewnianej deski do krojenia wraz z nożem.
Uhhh.. to dopiero szał przyjemnościowy! :)
Wygrywających prosimy o kontakt na maila blog@makoweczki.pl do dnia 7.12.1016 z pełnymi danymi teleadresowymi :)
W mojej 4-osobowej rodzince (roczna Pola, 3-letnia Iga, mama, tata) wygląda to tak: od samego rana – godz. 5:30-6:00 schodzimy na dół ze starszą córeczką i najpierw bawimy się kreatywnie: farby, naklejki, ciastolina itp., po obudzeniu się młodszej robimy razem śniadanie: często podobnie jak u Was są to tosty lub kanapeczki misie. Do południa zawsze ale to zawsze wychodzimy na podwórko: rowerek biegowy w lepszą pogodę, lepienie bałwana, w gorszą rozwieszanie lampek na tarasie – tak o każdej porze roku, zamiatanie liści. Potem mąż idzie na budowę, którą sami wykańczamy, Pola ma drzemkę a z Igą szalejemy w kuchni robiąc obiad, po najedzeniu i wyspaniu jestem dalej w domku z maluchami i bawimy się klockami, odgrywamy scenki z pacynek, teatrzyki i tańczymy przy muzyce. Wieczór to czytanie książek i jakoś tak cały dzień mija, że telewizor u nas niepotrzebny :)
Obecnie spodziewamy się nowego domownika a raczej domowniczki! :) Staramy się jak najwięcej czasu poświęcać Naszemu starszakowi! Robimy zwyczajne rzeczy a jednak niezwyczajne!
Wspólne zabawy: gry planszowe, składanie lego! Codzienne wycieczki i poszukiwanie “skarbów”! Wspólne posiłki! A wieczorem: to co misie lubią najbardziej! – przytulasy!! :)
Wieczory z grami planszowymi bardzo nas zbliżają. Jesienią kiedy aura na zewnątrz nie jest zbyt sprzyjająca lubimy spędzać czas w domu. Robimy herbatę, bierzemy coś słodkiego i wyciągamy ulubione gry.
my nie robimy nic niezwykłego, a jednak każdy z nas świetnie się bawi. gdy mąż jest w pracy, leżymy do 10 i wygłupiamy się na łóżku, dzieci robią fikołki a ja staram się przy tym nie oberwać :) potem śniadanie, i zależnie od pogody- albo spacer do babci która mieszka niedaleko, albo zabawy w domu. mamy “profesjonalny’ sprzęt lekarski którym badamy wszystkie z 376537 misiów, potem syn zamyka się w swoim świecie autek, a my z córką mamy czas na kreatywniejsze zabawy jako że jest starsze. i tak każdy dzień staramy się na nowo odkrywać świat :)
skąd macie śnieg???
Z nieba! :D
A tak serio był na Podlasiu.. ale zostało po nim tylko wspomnienie :/
Makóweczko zdradź proszę nazwę sklepu w jakim znaleźć można Twą cudną koszulę!
Tchibo :)
Nasza rodzina 2 miesiące temu wzbogacila sie o malutka Ninkę, rownie slodka, co zaborcza, a takze niemal nie spiaca w dzien ;) Aby pogodzic interesy malucha, starszaka i moje, wyposażyliśmy sie w chuste, ktora sluzy za dodatkowe ręce ;) I dzieki temu mozemy spedzac cudowne chwile we czworo – piekac pyszne ciasta (ja z synem pieke, Nina patrzy, tata zjada), tanczac do ukochanej muzyki, spacerujac po lesie z psem. Teraz wreszcie czujemy, ze nasze zycie jest takie, jakie powinno byc!
U nas numerem jeden na budowanie więzi są tulaski ;). Numer dwa to rozmowa, tak szkoda że coraz częściej ludzie o tym zapominają! Kolejna cegiełka to przynajmniej jeden posiłek razem, bez telewizora w tle, bez telefonu położonego obok talerza, tylko my, przy wspólnie przygotowanym posiłku. Następny krok to grubaśny album, do którego wklejamy zdjęcia, bilety z wycieczek, kina, itd, wraz z datą, krótką notką co nam się najbardziej podobało danego dnia ;). Niby takie drobne rzeczy, ale wszystkie razem sprawiają, że te nasze więzi są na tyle silne, że żadna burza, żaden sztorm nie da rady ich rozerwać ;)
Ja razem z moim mężem i córką budujemy więzi rodzinne w kuchni.To właśnie w niej-chociaż jest malutka spędzamy najwięcej razem czasu.Córeczka ma 12 lat a jej ulubionym zajęciem jest gotowanie.To właśnie podczas gotowania opowiadamy sobie różne historie,a tym samym zbliżamy się do siebie. Dzięki temu mamy bardzo dobre relacje rodzinne.
ostatnio nie ma psa, gdzie psiak? :D
Pomysły przydadzą się zapewne na następne lata, bo póki co nasza córcia jest dopiero w drodze i pojawi się na początku wiosny :) ale bardzo rodzinny wpis że świetna atmosfera :) sama uwielbiam spacery przy mroznym zimowym powietrzu, a jeszcze bardziej powroty do ciepłego mieszkanka, gdzie czeka kakao, albo gorący barszcz no i ulubiony koc lub sweterek przy wieczorze filmowym. No i zimą zawsze mnie na porządki i remonty bierze :)
Kubek kakao. Wiedziałam, że czegoś do pełni szczęścia w wieczornym czytaniu lektury brakuje.
Co zaś się tyczy odpowiedzi konkursowej.
Mogłabym to nazwać kapsułą czasu, ale roboczo nazwałam to sobie ‘project life’ (nie wiem skąd u mnie te amerykańskie naleciałości, serio ;)).
Mamy w pokoju pudełko, do którego wrzucamy fajne wspomnienia, a raczej coś, co je przywołuje. Malutki kamyk (może być z napisem LOVE ❤) rysunek z przedszkola, mandat za parkowanie (mea culpa). I w długie wieczory siadamy razem na dywanie i wspominamy. Bo czas tak szybko ucieka, że czasem te małe rzeczy przepadają w codziennych obowiązkach, a bycie razem to najlepsze co mnie w życiu spotkało.
Pozdrawiamy
Do naszych ulubionych sposobów na spędzanie wolnego czasu należą m.in: zabawa w chowanego (o dziwo nawet w ciasnym M2 jest to możliwe). Gra w kalambury, która zawsze dostarcza mnóstwo śmiechu. Występy artystyczne (ja z córką zdzieramy gardła ‘śpiewając’ “Mam tę moc”, a chłopaki biją brawo), współczuję wówczas sąsiadom…Oglądanie albumów ze zdjęciami z przeszłości tej bliższej i dalszej. Jest tego dużo więcej, a teraz czekamy na śnieg, lepienie bałwana i saneczkowanie :)
Rodzinny czas to u nas deficytowy towar ze względu na pracę Kamatocywego Tatę.
Jak już jesteśmy wszyscy razem to są fajerwerki ;) Odpalamy o 6.55 w niedzielę wszystkie łaskotkowe potwory. Dzieciaki z radością wierzgają po łóżku, a gdy wszyscy razem lądujemy na podłodze sąsiedzi mieszkający pod nami maja pobudkę ;)
Wspólne śniadania, obiady, kolacje. I nawet “kała” taty smakuje jak najpyszniejszy sok.
Wiesz nie zamieniłabym tych poranków jak i wieczorów – kiedy padamy wszyscy na przymałej wersalce po całym dniu – na żadne skarby świata. Tak bardzo kocham te nasze wariackie chwile…
Nasza, od pół roku, czterosobowa rodzinka (mama, tata i dwie panienki 4 latka i 6 mcy)uwielbia weekendowe wspólne budzenie się- lądujemy w jednym łóżku, opowiadamy sobie swoje sny i pomysł na dzień, oczywiście z wyglupami i tulaskami :) później dzień już leci spiewajaco, lubimy śpiewać przy pianinie, śpiewać przy sprzataniu, malowaniu czy wspólnym gotowaniu ! ;) Ostatnio lubimy budować domek w którym się chowamy i czytamy bajki.
U nas mlodsze dziecko ma 1,5 roku a starsze 6lat, musimy tak wiec wybierac aktywnosci, zeby i modsze i starsze bylo zainteresowane i zadowolone. NIESiestety czesto weekendy spedzamy we trojke z uwagi na prace meza. Prym wioda klocki, z ktorych wie rzeczy zrobic sie da, oprocz zamkow mozna tez w garnku ugo t owac cos dobrego. Obok placu budowy czesto jest wiec herbatkowe przyjecie. Czesto tez ogladamy teledyski i wymyslamy uklady taneczne. Poza tym wykorzystujemy kartony, ktorych po dostawach swiatecznych podarkow w listopadzie-grudniu jest sporo. Kolorujemy, robimy domki.Ostatnio posklejalismy kilka i.powstala ciuchcia z wagonami.
U nas teraz na topie ozdoby świąteczne – z masy solnej–> chłopaki (2 i 4 lata) sami wsypywali składniki, zagniatali, wałkowali i wycinali foremkami – bosssko (w planach wyższy level – masa porcelanowa i filc). Kolejna rzecz za nami – kartki świąteczne dla najbliższych z wykorzystaniem makaronu, ryżu, kaszy gryczanej, filcu i pianki – wyszły bajecznie. Kolejny nasz pomysł na nudę – przebieramy się w różne dziwne stroje i robimy sesje fotograficzne :) Ubaw po kokardy :) Na koniec zaś – własnoręcznie wykonywane zabawki –> za nami miś ze starej skarpety tatka i garaż na autka z tub/rolek po ręcznikach papierowych. Czass, czas razem, bez tabletów i komputerów – bezcenny <3
Radosny jest moj kazdy dzien, jak kazdy dzien kazdej szczesliwej spelnionej mamy. Zabawy, malowanie, chichotanie, laskotanie i czytanie, i padam o 20 szczesliwa i spelniona, i naprawde by moj dzien byl pelen energii dla mojej rozbrykanej dwojki potrzebuje tego EXPRESSU DO KAWY, i to od zaraz…tylko matka zrozumie dlaczego….
Zimą wspólne więzi z moją rodziną buduję wieczorem przy gorącym kakao z maślanymi ciasteczkami, grając w nasze ulubione gry planszowe. Latem jeździmy razem na rowerach i dużo czasu spędzamy w ogrodzie na kocyku na trawie:)
Królują koce, poduchy, movie night, planszówki i … buszujemy w kuchni ! Bo co to za jesień i zima bez smacznego co nieco ? Z babcinej spiżarki znikają słoik po słoiku przeróżne specjały i smarowidła, gotujemy litry owocowych herbat, nikt też nie wzgardzi domowymi ciastami i ciasteczkami. Tak sobie zimujemy po w przerwach misiowemu czekając wiosny, ale żeby nie było że rodzinka okrąglickich, to od czasu do czasu szust do ogrodu (thanks heaven że go mam) i ganiamy na całego. Żeby nie było całkiem sielankowo, to oczywiście pracujemy, uczymy się i sprzątamy ten bałagan ;)
Wiem że to pytanie padało już kilka razy, ale nigdzie nie znalazłam odpowiedzi. Czy mogę się dowiedzieć jakie panele macie na podłodze (kolor, firma). Bardzo ładnie wyglądają, akurat jestem na etapie poszukiwań :-)
A ja nie chcę supersprzetów:) chciałabym tylko wiedzieć jak robisz kakałko?:) Moja Babcia robiła najlepsze w świecie, a ja jakoś nie umiem doszukać się TEGO smaku:( więc pytam na lewo i na prawo;)
W marcu tego roku podjęliśmy jedną z lepszych decyzji jeśli chodzi o wychowanie naszej dwuletniej Poli, zainwestowaliśmy w roczne karty wstępu do Wrocławskiego zoo. Od tej pory każde wolne popołudnie i każdy spokojniejszy weekend, o rożnych porach dnia, z rożnym natężeniem, zgłębiamy tajniki dzikich zwierząt. Jeśli pada, chowamy się w ciepłym Afrykarium, jak świeci słońce, karmimy kozy w małym zoo albo obserwujemy sekretne życie słoni. Chodzenie tam to dla nas już tradycja, część normalności, szansa na bycie razem. Jakiś czas temu, mój mąż, po oglądnięciu jakiegoś ckliwego filmiku na YouTube zapytał mnie, co bym zrobiła gdybym dowiedziała się, że jutro jest ostatni dzień w moim życiu – odpowiedziałam: poszłabym z Wami do zoo.
<3
Zabawą rozwijam zmysły mojego maluszka…
dotyk,wzrok,smak,zapach i słuch w wrażliwych uszkach :)
Zmysł dotyku najpiękniej rozwija się podczas kąpieli,
córeczka bardzo radośnie przez gaworzenie reakcją na dotyk się ze mną dzieli :)
Masaż,przytulanie,zabawa i głaskanie,
ciągle nie ma dość-tu głośno krzyczy na zawołanie!!!
Ma ma o o Ma ma oo szczęśliwa gaworzy i śmieje się do mnie,
szczęśliwa ja tez jestem przy tym ogromnie <3
Widzę przy tym jak oczkami za mną wodzi i patrzy na moja twarz,
nachyla się nad nią i pozwalam się dotykać raz po raz!!!
Kładę koło niej kolorowe zabawki,
na spacerach biorę na ręce i pokazuję zwierzęta i kwiatki.
Widać jak ja wszystko wokół interesuje,
co zobaczy chce dotknąć,wszystko ją zajmuje :)
Dużo do niej mówię,ciągle śpiewam piosenki i kołysanki,
pokazuję jak coś szeleści,pluska woda w wanience z pianki :)
Zapach szamponu i płynu do kąpieli uspokaja córeczkę,gdyż już go zna,
odpręża się,relaksuje i bez problemów wykąpać się da!
Zmysł smaku u mojej córeczki,jest silnie rozwinięty,
urozmaicam jej pokarm,podaję soczki z domieszką mięty :)
Zmysły mojego maluszka codziennie do pracy stymuluję,
wspaniałą więź dzięki temu z nim buduję.
Zabawki integracyjne to wspaniała sprawa,
a jaka jest przy tym przednia zabawa!!!
Śmiech i szczęście mojej kruszynki jest dla mnie najważniejsze na świecie,
patrzeć jak cudownie się rozwija,rośnie-czas tak szybko mija wiecie ;)
Jesteśmy na etapie wykończeniówki jednocześnie mieszkając w domu, a to jak wiadomo wykańcza ;) dlatego tak bardzo staramy się znajdować każdego dnia czas tylko dla nas. Do naszych ulubionych zajęć należy wspólne muzykowanie. Mąż z gitarą ja z ukulele dzieci ze swoimi bębenkami, dzwoneczkami, tamburynami i mini-gitarkami… Dobrze, że sąsiadów zbyt blisko nie ma bo dokładając do tego piecyk i mikrofon, który obsługują dzieci…. Otrzymujemy mieszankę śpiewu, śmiechu, kwiku, rokowego ryku, anielskiego śpiewu i swobodnego bluesa w wykonaniu naszego 3-latka, który wymyśla takie teksty piosenek na poczekaniu, że cała nasza 5-cio osobowa już rodzinka zgina się ze śmiechu :) tu tylko próbka twórczości dwójki starszaków – w wersji zeszłorocznej, okołoświąteczno-kościelno-przedszkolnej bez rodziców ;) https://youtu.be/JkE7tCDzeoQ
A ja.. spędzając czas z moimi dziećmi staję się mamą plastikowych lalek, które trzeba “psytulić bo płacą”, nakarmić, bo “scą jeść”, przewinąć bo zrobiły “smeldzące kupsko”; Master Chef-em plastikowej kuchni, gdzie trzeba ugotować coś na prędce – zupę z klocków, mięsko i warzywa; staję się też alpinistą, który wspina się z plecakiem po drewnianych schodach w asyście dwóch małych szerpów z linami, latarkami i zapakowanym prowiantem w postaci chrupek, paluszków itp..
Często prasujemy razem (syn siedmiolatek prawdziwym żelazkiem – mówi, że uwielbia ;), córa trzylatka plastikowym), Pieczemy ciastka, robimy razem obiad.
I szkoda tylko, że tego czasu razem jest tak mało i że dzieci tak szybko rosną.
Cieszmy się tymi chwilami i celebrujmy je.
Buźka
Mam 4 letniego synka i kochającego męża. Mieszkamy razem z moimi rodzicami dlatego trudno znaleźć w ciągu dnia chwilę tylko dla nas. Jak tylko możemy korzystamy z tego wspólnego czasu, bo przez nawał obowiązków jest go niewiele. Dlatego naszym najlepszym i w tej chwili ulubionym sposobem na spędzanie czasu wolnego jest zabawa w porywacza. Wymyślił ją mój synek, dlatego tak bardzo jesteśmy wszyscy w nią zaangażowani. Polega ona na tym, że Tymek- bo tak się nazywa porywa mnie i Tatuś musi mnie uratować. Przy tym jest oczywiście pełno wspólnych śmiechów. Najczęściej zabawa ta kończy się w ten sposób, że razem z mężem bierzemy małego i robimy napad gilgotek. Kocham spędzany w ten sposób czas, bo każdy z nas daje coś od siebie i wszyscy świetnie się bawimy.
Wspaniała rodzinka! :) Brakuje mi tylko Bridget gdzież ona?
Widzę synka (prawie trzy latka)spacerującego z jednego pokoju do drugiego. W małych rączkach przenosi książki, które ma zamiar po swojemu przeczytać. Stos niebezpiecznie rośnie z minuty na minutę. Po chwili słyszę, że coś się zwaliło.Tak myślałam, stos spada wprost na koci ogon naszego Tofika. Starsza siostra tuli kota, a synek dalej nosi książki. W duchu cieszę się ogromnie, że książki są jego najlepszymi zabawkami. Po chwili wygania wszystkich z pokoju i zaczyna czytać. Opowiada historie, które pamięta, dodaje też coś od siebie, chwilami udaje, że płacze, albo chichra się jak szalony. Hmm, może będzie z niego niezły aktor?? W tym czasie ja z mężem i starszą córką i kotem siedzimy pod drzwiami pokoju i słuchamy, jak czyta… W czasie jego odczytów nikogo nie może byc w pokoju. Ciepłe koce, poduszki, Tofik skaczący na klamkę od drzwi (rekord zwisu na klamce 2 minuty!!!) i kakao i słuchamy, słuchamy… Uśmiechamy się pod nosem. Dla mnie to właśnie jest dom. Książki, cisza, swoboda, rozsypany koci żwirek, kasztany w butach, płyn do naczyń w lodówce, żeby kot przestał go pić.
Stan rodziny: rodzice – 8 latek – 4 latek – 6 miesięczny pies – 5 miesięczny kot.
1. Zabawy aktywne – mizianie, przytulanie, łaskotki, wygłupy, walka na poduszki – najczęściej nieplanowane.
2. Zabawy ze zwierzętami – tego się nie da opisać = totalny armagedon
3. Zabawy umysłowe – ostatnio na topie jest UNO oraz CHIŃCZYK, 4 latek ciągle wygrywa więc w planach jest aby zagrał w totolotka :-)
4. Czyste lenistwo tj. kanapa+kołderka+fajna bajka.
W naszej rodzinie tatuś pracuje za granicą więc te momenty kiedy jesteśmy razem staramy się wykorzystać maksymalnie. Wspólnym wygłupom nie ma końca. Kiedy już “wykokosimy” się z naszego domku, ruszamy w las, na dłuuugi spacer. Popołudnie to przede wszystkim wspólne przygotowywanie którejś z naszych ulubionych potraw a wieczór to chwile przy kominku, pod kocem i oczywiście wspólne “tuli,tuli”.
Na co dzień królują mini-piłkarzyki, książki, filmy familijne i wspólne gotowanie. Raz w tygodniu spędzamy czas aktywnie – wszyscy idziemy na naukę jazdy konnej w pobliskiej stadninie. Nieważne czy pada, jest ciemno i zimno – super zabawa gwarantowana. Później, gorąca czekolada pod kocem i dużo przytulania.
macie sliczne dzieci..
Powiedz prosze skad komody??
Westwing i Bonami
Szczerze to kiepsko u nas z wspólnym czasem jak nie to, tamto lub czas albo sie mijamy z meżem . Ale właśnie niedawno smutno mi sie zrobiło jak tak czytam te wasze blogi i jest tak wspaniale i sielsko no właśnie a dlaczego nie możemy my :-( ? a czas ku temu sprzyja- długie wieczory i tak małymi krokami : gra w karty, czytanie, wspólny spacer lub ukladanie historyjek z magnesów na tablicy. Powoli ale ważne że razem już :-)) Pozdrawiamy
W jesienne wieczory zawsze zbiera się cała rodzinka i gramy, możemy tak nawet przesiedzieć pół nocy. Skąd ten planszowy szał?? Ta nietuzinkowa forma rozgrywki, potrafi wciągnąć w ten magiczny świat, bez opamiętania. Zawsze jest ta adrenalina, mnóstwo dobrego humoru i świetna zabawa. Gry dostarczają wiele pozytywnych emocji, rozwijają umysł, uczą koncentracji i można się przy nich świetnie bawić. W końcu co kilka głów, to nie jedna, bo przy odrobinie fantazji i wiedzy każdy może zostać podróżnikiem, więźniem czy bogaczem. Synek uwielbia grać w Eurobiznes, bo jak mówi wtedy “czuję się jak prawdziwy biznesmen”… ja zaś preferują Monopoly, ponieważ fajnie jest czasem zostać milionerem. :) :) :)
Tworzymy, tworzymy, tworzymy! Siadamy razem do stołu i wymyślamy co tym razem możemy zrobić i co ważne dla kogo. I tak spod malutkich i dużych rączek wychodzą kolorowe zakładki do książek, figurki czy magnesy z masy solnej. I co ważne tworzymy je nie tylko dla siebie, ale myślimy o osobach, które by się ucieszyły otrzymując tak bez okazji mały prezent. Pomaga nam to tworzyć silne więzy z dziećmi i podwójnie je uszczęśliwiać – przez czas spędzany wspólnie jak i przez dawanie innym :-) Polecam!
W naszej rodzinie te magiczne i nierozerwalne więzi budujemy nie tylko przy wspólnych posiłkach przy stole zastawionym kubkami napełnionymi gorącym mlekiem, przy którym ledwo się mieścimy. Wtedy padają dziesiątki słów, setki uśmiechów i tysiące wzruszeń. Mówimy sobie o niepokojach, troskach i swoich potrzebach. Nasze radosne spędzanie czasu to także wspólne przyrządzanie posiłków, laurka i pamięć o święcie mamy, taty, babci czy dziadka, uśmiech na powitanie, całus na dobranoc i buziaki na przeprosiny. To wzajemne zrozumienie, oparcie i akceptacja, abyśmy wszyscy wiedzieli, że jest ktoś w pobliżu z kim każdy z nas może dzielić radości, smutki, sukcesy i porażki, pójść na spacer, przytulić się gdy jest źle i uśmiechnąć gdy jest dobrze – i jest to nasz sposób na budowanie magicznej i nierozerwalnej więzi i pielęgnowanie bliskości.
Cała piątka siedzi razem, nie grymasi i nie płacze; w karty gramy albo plansze i śmiejemy się otwarcie; czasem wspólnie obejrzymy film czy bajkę lub do kuchni ich zaproszę i zrobimy jakieś ciacha albo budyń, coś co lubią i wcinają, aż uszy im skaczą. Uwielbiamy spędzać razem czas :)
Nasza rodzina jest w nieustannych opałach. Nasz najstarszy syn Kazio (3 lata) jest zafascynowany każdym aspektem pożarnictwa i całą rodzinę wciąga w swój „matrix”. Nasze bliźniaki to prawdziwe Schwarz charaktery – w swoim dziewięciomiesięcznym życiu zdążyły już kilkakrotnie podpalić szkołę, przedszkole, ratusz, Wawel, śmietnik i las. Nieustannie utykają również na różnych stromych klifach i skałach („Nie bój się mamo Tadzio nie spadnie z tej szafy – tatuś go asekuruje”). Wszyscy na zmianę płoniemy, topimy się, podpalamy, utykamy, uciekamy, spadamy i grzęźniemy, ale na całe szczęście z każdej opresji wyciąga nas nie kto inny jak Strażak Kazik.
test
test
Kiedy jesteśmy poza domem, z utęsknieniem czekamy na chwilę, w której spotkamy się w końcu po ciężkim dniu. Mamy obowiązkowe rytuały: wspólny posiłek, odpoczynek, spacer z ukochanym czworonogiem, planszówki, film, książki. Wszystko, na co tylko mamy ochotę i na co wystarczy nam czasu! Najcenniejsze są jednak chwile tuż przed snem, kiedy zwierzamy się sobie z trosk i przemyśleń kolekcjonowanych przez cały dzień. Snujemy też wtedy plany i marzenia, łącznie z tym najważniejszym-że będzie nam dane zostać rodzicami…
Razem z M&Msami (mąż, Małgosia, Maja- to najstarsze moje “dziecko” ma 32, potem odpowiednio pięć i trzy) budujemy bazy. Znosimy do salonu, który jest największym pomieszczeniem, wszelkie nadające się do budowy tekstylia – koce, szale, a bywa, że i pareo, z pomocą krzeseł, zestawu wypoczynkowego, stołu, parasoli i w sumie wszystkiego, co się nadaje, tworzymy konstrukcję, którą potem odpowiednio zacieniamy, uprzytulniamy poduchami i nadajemy charakteru pluszakami. Każda z córek znosi do bazy dwoje skarby, a my… Mamy czas na wspólną kawę :)
A co się stało z pieskiem? Zero śladu zwierzaczka…
Są momenty w ciągu dnia, które powtarzają się praktycznie codziennie, a które sprawiają, że te zwykłe czynności stają się magiczne, nasze własne i cieszą nie tylko dzieci, ale również mnie. Codziennie tuż po śniadaniu ustawiam na środku salonu stoliczek z krzesełeczkami dzieci i w ruch idą kredki, bloki i kolorowanki, rzadziej flamastry, farby, plastelina, nożyczki, wycinanki i klej. Przed południem, tuż przed drzemką młodszej córeczki wychodzimy, bez względu na pogodę, na podwórko gdzie aktywnie spędzamy czas. Godzina 14 to u nas obiad, już z tatą, który właśnie wraca z pracy i wszyscy mamy sobie tak duuuuuuużo do powiedzenia. Za to wieczorem, po kąpieli dziewczynek, kładę się z nimi na kanapie i najpierw oglądamy bajki, a następnie czytam im do momentu zaśnięcia.
Jestem przekonana, że więzi nie potrzebują fajerwerków, a codziennego pielęgnowania. Bo to właśnie małe gesty, wspólne chwile, bycie tu i teraz, doświadczanie zmysłami budują relację. Od trzech lat nasz listopad nazywamy BLISKOPADEM, bo codziennie staramy się być blisko <3 Na każdy dzień wymyślam aktywność, zabawę czy zadanie, którego rodzinne wykonanie ma sprawić, że czujemy tę wyjątkową, łączącą nas więź.
Gdy za oknem przyszła jesień, co w plecaku chłodek niesie, w domu nie ma robić co i wszyscy się nudzą, że ho ho.
Więc idziemy my do lasu, nie bierzemy tam kompasu.
A tam, w lesie, biegi drogą, póki dzieci już nie mogą,
harce w liściach, bieg w kałuży, dzień jesienią się nie dłuży.
Skok na pieńki, grzyby, berek, w sumie nie potrzeba wiele.
Szczęśliwy tatuś, mama i dzieci, tak to nam jesień w tym roku leci.
Najlepsza nasza zabawa do którj często wracamy to zabawa w kartonowym domku. “Wracamy” bo co jakis czas wymieniamy domki. Szalejemy i zmieniamy domy jak to bogato brzmi :) Wystarczy duży karton a w nim okno, drzwi które da sie otwierac i zamykać. Bo chowanie się w nim to część zabawy. A w takim kartonie można wszystko. Może być zamkiem, rakietą – spełnia nasze marzenia. By było przytulnie malujemy go w ulubione wzorki, literki które już umie starsza córka. Jest ulubioną kryjówką młodszej córki. Sam fakt jak nas naśladuje przy liczeniu i jej szukam które brzmi jak “Jusiam” mnie rozbraja i przez mój śmiech zawsze jestem pierwsza odszukana. Wspaniała zabawa która polecam.
Tak niewiele czasu mamy by spędzać czas razem, że aż serce ściska. Praca, przedszkole, miesięczny maluszek, który kradnie mój czas dla starszaka. Każda wolna chwila jest na wagę złota, a w tych wolnych chwilach tulimy, wyklejamy, czytamy, malujemy, jemy, sprzątamy, tak jak u Was, tylko kominka brak i raczej nigdy go u nas nie będzie. Rodzina to najlepsza rzecz która mnie w życiu spotkała i jestem z niej tak cholernie dumna. Tak, że czasem brak mi słów, żeby słowami opisać to szczęście.
Mamy dwójkę nastoletnich dzieci, więc nasze pomysły na wspólne spędzanie czasu zmieniły się przez lata. Teraz największą frajdą dla całej rodziny jest sobotni seans filmowy, w trakcie którego cała rodzina zbiera się wokół ciepłego kominka i siedząc wspólnie na sofach oglądamy jakąś fajną komedię lub film przygodowy. Staramy się dobrze przygotować do takiego wieczora, wspólnie poszukujemy dobrego filmu, organizujemy jakieś zdrowe przekąski a przede wszystkim już od rana staramy się, aby wszystkie obowiązki były zrealizowane na czas, bo przecież wieczorem czeka nas kinowa uczta.
Gdy zima się zbliża i śnieg za oknem już lekko pruszy,
czasem dzieciakom ten czas się bardzo dłuży.
Dlatego mnóstwo pomysłów mamy
i wciąż nowe zabawy wymyślamy.
Od komputera odchodzimy
i ozdoby na świąteczną choinkę już teraz robimy.
Pierniczków kilka blach upieczemy,
ślicznie udekorujemy,
do puszek na zapas schowamy
i już się nawzajem odciążamy.
Playstation w kącie stoi
nas maraton gier planszowych zadowoli !
Kasiu/Urszulu.. masz ten sam adres IP ;)
Nasza rodzinka wspaniała zimową pora najchętniej w kalambury by grała.
Śmieszne hasła wymyślamy i radośnie czas spędzamy.
Dla najmłodszych zwierzęta naśladujemy:
tata BYK z rogami, mama gdacze jak kura
a starsza córka udaje kangura.
Dla starszych trudniejsze hasła do pokazania
i mamy znakomitą zabawę do rana.
Wieczorów zimą jest dużo,
ale i pomysłów nam raczej nie brakuje,
wiec nuda nam rzadko dopisuje :)
Kasiu/Urszulu.. masz ten sam adres IP ;)
1) Śpiewamy – tzn. mama śpiewa, roczna Melka macha dupcią i rączkami, a 2,5-letni Leo krzyczy:” Mamusiu, koła autobusu śpiewaj”
2)…no to wymyślamy, kolejne , nasze zwrotki do “Koła autobusu “klemcom siem”” ;), “Panie Lanie” ;) i do innych ulubionych piosenek mojego starszaka :)
3)A gdy się znudzimy, to “uciekamy” z mężem przed dziećmi i bawimy się w chowanego ( może brzmi groźnie, ale jest fajnie :))
4) Tańczymy – tu znów Melcia zamienia się w małą Shakirę, a syn uskutecznia pogo – bo wiadomo, ruch to zdrowie, a i dzieciaki potem szybciej zasypiają :D
5) Fotografujemy – w różnych okolicznościach przyrody i z różnym zaangażowaniem :)
Mój synek ma 13 miesięcy. Najbardziej uwielbiamy spędzać czas podczas wspólnego gotowania. Synek nasz uwielbia nas naśladować i gotować. Ma swoje naczynka i drewniane warzywa i owoce. Uwielbiamy też wspólnie sprzątać. Alanek zawsze wtedy pucuje podłogę; )
Wspólne chwile spędzone z moimi dziećmi to dla mnie bezcenny czas. Pomimo zabiegania, codziennych obowiązków i zajęć dodatkowych, każdego dnia staram się poświęcić jak najwięcej czasu na wspólne zabawy czy rozmowy z dziećmi. Siadamy wówczas na podłodze, córka wyciąga wszystkie możliwe puzzle i klocki, i zaczyna się zabawa na całego, przepełniona tysiącem pytań i pomysłów. Budujemy, układamy i opowiadamy przy tym różne historie, a na zakończenie mój syn siada przed keyboardem i zaczyna grać swoje ulubione piosenki. Wszyscy razem śpiewamy, a nawet czasami tańczymy i jest cudownie, pomimo dziwnych spojrzeń sąsiadów kolejnego dnia i pytań co tak u nas głośno, wiem że jest to nasz czas, który pozwala zwolnić i odetchnąć od codzienności:)
Z racji tego że mamy 5 urwisów przedszkolaków, a mąż pracuje na zmianę takich chwil mamy niewiele. Jednak kiedy mąż jest wolny od dyżurów jesteśmy razem i tylko razem, wyłączamy telefony i mamy siebie jak najdłużej się da. Poświęcamy się w 100% dzieciom: zabawom, naukom, rozrywkom, aby wyniosły jak najwięcej od obojga rodziców. Uwielbiają zabawy ruchowe, ale także gry zręcznościowe i intelektualne, gdzie zaskakują nas coraz częściej.
Najbardziej na świecie kocham niedzielne, leniwe poranki, które nasza nietypowa rodzina (chłopak, siostra, dwa koty, zaporszeni przyjaciele i ja) spędza przy gofrowej uczcie, którą wcześniej wspólnie przygotowujemy. Po całym tygodniu porannego wstawania, pędzenia do pracy i późnych powrotów to jest ten czas, który bewzględnie jest przeznaczony tylko dla nas. Nie wyobrażam sobie tygodnia bez tego małego rytuału, wspólnych wtedy rozmów i snucia planów.
W swieta otworzmy nasze serca do ludzi, kochajmy sie szanujmy, dobrym slowem darzmy bez krzyku i kłótni. Szczęściem zarazajmy, innych nim zarazajmy, dajmy to co najlepszego w sobie mamy. Wszystko róbmy wspólnie, zbliżamy się, budujmy nasze więzi. Wspólnie ubrana choinka, pakowanie prezentów, nagrywanie ďo stołu, przygotowanie potraw. Zróbmy to wspólnie, to jest bardzo ważne.
Uśmiech mam zawsze na twarzy,
gdy tata wraca ze służbowych wojaży.
Wtedy razem z Mamcią pichcimy,
jakieś zdrowe ciacho naszemu Mężczyźnie wymyślimy.
Siostra chętnie pomaga,
zwykle okruszki zjada.
Potem do stołu wszyscy siadamy,
a pod stołem pies nasz kochany.
Najlepiej się dogadujemy,
gdy wspólnie coś pysznego jemy :)
Pozdrawiam
Ala
W mojej najbliższej rodzinie nie ma już małych dzieci, gdyż ja poszłam na studia, brat kończy technikum, a taka pracuje za granicą, więc tylko mama właściwie została w domu, także z racji tego, że każde z nas jest w innym mieście niewiele czasu spędzamy razem.Jednak są takie momenty, niestety nieczęsto, kiedy tata dostaje urlop i wtedy wszyscy zjeżdżamy do domu, by razem spędzić czas. Może i nie mamy jakichś bardzo kreatywnych zabaw, ale dla mnie nawet takie zwyczajne spotkanie znaczy bardzo wiele, kiedy po wymianie uścisków, buziaków i komplementów siadamy razem w kuchni przy kawie i cieście i opowiadamy sobie z detalami co tam się w każdego z nas życiu wydarzyło, ogólnie robimy przegląd tych bardziej i mniej ważnych spraw. Tak właściwie spędzamy cały dzień, na rozmowie, nie zapominając oczywiście o posiłkach, a wieczorem gramy zawsze w karty (w tysiąca) i w chińczyka, bo mama bardzo lubi. Niby nic specjalnego, ale dla nas to bardzo ważne momenty i najcudowniej na świecie spęczony czas razem, nie potrzebujemy dodatkowych rozrywek, bo w tych chwilach mamy po prostu siebie, czego na co dzień bardzo nam brakuje.
Nasz magiczny czas to te chwile, kiedy wspólnie leżymy w łóżku i opowiadamy o tym, co się dzisiaj działo, co czujemy, o czym myślimy. Odkrywamy swoje pragnienia, potrzeby, wynurzamy przemyślenia. Mimo, że jako starsi, bo już rodzice, powinniśmy wiele już wiedzieć i ciągle dostrzegać nowe, to jednak z każdym tym momentem poznajemy siebie, jak i naszą czteroletnią Gabrysię. Dziwi nas trochę ta ciągłość “poznawania”. Całość wieńczy rodzinny pełen czułości rodzinny uścisk, który daje siłę do dalszego działania. To takie nasze… :-)
Nie ma jak czas spędzony z rodziną,
to chwile, które zbyt szybko płyną.
Długie wycieczki gdzieś w góry,
by pobyć na łonie natury,
czy krótsze spacery uliczne,
wypady na lody liczne.
W końcu planszówki w mieszkaniu,
czy czas, który na przytulaniu
również szybciutko przemija,
a człowiek ze śmiechu się zwija,
podczas sucharów rodzinnych,
tak śmiesznych, a tak niewinnych.
Czas z rodziną na miarę złota,
by mieć go jest zawsze ochota!
Ze swojego dzieciństwa pamiętam “kukurydziane damy”- kolba kukurydzy, liście imitujące suknię, a włosy z długich znamion kukurydzianego słupka. Nadal uwielbiam tworzyć te niezwykłe lalki- teraz uczę je robić swoje dzieciaki. Inną zabawą świetną na długie jesienne wieczory jest teatrzyk cieni. Wcześniej przygotowujemy postacie z warzyw i owoców lub wycięte z katonu, nadajemy im imiona i wymyślamy fascynujące przygody. Uwielbiamy też wymyślać swoje gry planszowe- jako pionki służą nakrętki z butelek, kasztany, orzechy itp. Bardzo lubimy ozdabiać nasz dom bukietami (robimy co roku róże z liści klonu), łańcuchami (z jarzębiny albo żołędzi), wianuszkami (z gałązek wierzbowych wianek a do niego przyklejamy to co zbierzemy na spacerze:-) Czasem, gdy mamy natchnienie tworzymy własne wierszyki na różne tematy. A w listopadzie zaczynamy robić kartki bożonarodzeniowe:-)
Ze swojego dzieciństwa pamiętam “kukurydziane damy”- kolba kukurydzy, liście imitujące suknię, a włosy z długich znamion kukurydzianego słupka. Inną zabawą świetną na długie jesienne wieczory jest teatrzyk cieni (wcześniej przygotowujemy postacie z warzyw i owoców lub wycięte z katonu, nadajemy im imiona i wymyślamy fascynujące przygody). Uwielbiamy też wymyślać swoje gry planszowe- jako pionki służą nakrętki z butelek, kasztany, orzechy itp. Bardzo lubimy ozdabiać nasz dom bukietami (robimy co roku róże z liści klonu), łańcuchami (z jarzębiny albo żołędzi), wianuszkami (z gałązek wierzbowych wianek a do niego przyklejamy to co zbierzemy na spacerze:-) Czasem, gdy mamy natchnienie tworzymy własne wierszyki na różne tematy.
Musiałam wysłać jeszcze raz swój tekst, bo w poprzednim było za dużo zdań :-)
Dla mojej rodziny ten radosny czas to nie tylko wspólna zabawa,wycieczki czy leżenie w łóżku do południa.Dla nas tym magicznym czasem to wspólne realizowanie marzeń-tych małych i tych większych.I nie ma znaczenia czy to malowanie ścian,skuwanie tynków czy budowanie domku na drzewie.Ważne,że razem potrafimy sobie pomagać i się wspierać,to daje nam radość i przekonuje o nierozerwalnych więziach i oddaniu.
Mamy 2 szklane kule z kartkami: w jednej nazwy zwierząt, w drugiej nazwy kreatywnych prac: malowanie, szycie, zrobienie puzzli, gry, wyklejanka, obrazek z kawy, kolorowych piórek itd.
Młodsza córka losuje zwierzątko a starsza z drugiej kuli technikę w jakiej je wykonamy. Wykonujemy jedną pracę wspólnie- dzielę zadania adekwatnie do wieku, my z mężem staramy się zrobić najmniej oczywiście udając zaangażowanie, żeby to córki rozwijały swoje talenty. Dzięki temu mają pokój pełen swoich zabawek czym imponują koleżankom.
Radosny czas to taka chwila w dniu, kiedy mogę uważnie i w pełni zaangażowany oddać się grze w piłkę nożną z moimi dorastającymi synami. Wspólne przebywanie połączone z rozmową oraz żartami buduje nasze rodzinne relacje, więzi. Myślę, że nierozerwalne i na swój sposób magiczne, bowiem nikt nigdzie identycznych nie zbuduje…
My budujemy więzi przez:
#bijatyki ojca z niespełna siedmioletnim synem; sporo przytulania ale i dużo nauki o integralności ciała;
#łaskotki ale natychmiast przestajemy jeśli ktoś mówi dość;
#tańce przytulańce oraz balety i piruety;
#lekkoatletykę na materacach ułożonych w yyy kuchniosalonie naszego wielkiego M=45m2;
#czytanie (obstawiam, że znacznie przekraczamy 365 książek rocznie i rzadko kończymy przed godz 21, niestety);
#nieeeeeeeekończące się rozmowy o wszystkim
#bycie razem. Tak na 100%, bez komórki, laptoka, tableta itd.
#generalnie to ja się śmieję, że nieustannie jestem w ciąży – oba moje dziecka, syn lat 7 i córa lat 4, są do mnie zasadniczo przyspawane przez cały czas, kiedy jesteśmy razem, czyli do 8.30 rano i po godz 18 oraz w weekendy. To cud, że nie jestem cała poobcierana od tego nieustannego dotyku, hehe;
A na wieczór woda. Po kakałku z miodem roznosili mieszkanie. Więc kakałko albo kostka czekolady rozpuszczona w gorącym mleku tylko do godz 16. I jest spokojniej, uffff.
A ja już wiem, że w tym roku mikołaj wymyślił cudowny szalony integrujący prezent. Ale jeszcze nie mogę zdradzić ;) – odezwę się po 6 grudnia.
PS. Tosty czy raczej grzanki kochamy bardzo. Nasz toster ma chyba z 10 lat… ale jeszcze działa. Królują grzanki z miodem. Naturalnym – dziś był przywieziony z Chorwacji oraz krajowy malinowy. Ale nie pogniewamy się za nowy sprzęt :D
Pozdrowienia!
Każda chwila spędzona z córką daje mi ogrom radości, napawa mnie optymizmem i dodaje mi energii , dzięki niej czuję, że żyję :D podobnie ma mój maż. Dlatego każdą wolną chwile poświęcamy jej darząc ją ogromną uwagą :D Przede wszystkim uwielbiamy GRAĆ – planszówki czy gry karciane dobrze są nam znane mamy swoje ulubione Lubimy też wspólnie piec każdy ma swoje role , które dzielnie wypełnia. Często bywa wesoło kiedy tak mieszamy i ubijamy :D Wieczorem zaś najzwyczajniej w świecie kładziemy się na łózko i rozmawiamy – każde z nas opowiada o przeżyciach z danego dnia, uwielbiamy słuchać córki i jej przedszkolnych opowieści!
Z moją rodziną staram się podtrzymywać więzi i tradycję związaną z naszymi spotkaniami, które zawsze owocują grą w karty. Gra zwana “ogonek” przekazywana z pokolenia na pokolenie, która emocjonuje zarówno młode, jak i stare pokolenie i można się przy tym dobrze bawić i rywalizując między sobą, ale pamiętając, że to tylko dobra zabawa. Nasza gra jest nieprzewidywalna, bo losowe rozdanie i efektywność zagrania decyduje kto ile punktów zdobywa i może się ciągnąc godzinami. Dlatego ta nasza zabawa odbywa się, gdy nie ma żadnych meczów reprezentacji polskiej, bo wtedy można na spokojnie powalczyć o wygraną na swoim terenie i z innymi emocjami niż oglądając mecz, bo to już inny typ spędzania wieczoru.
Rodzinne chwile -wszystkie są miłe, Skarbem jest ich serce dobre i czyste i
miłość co o zapłaty nie pyta . Oni zawsze maja dla mnie czas, tak samo jak i ja dla nich Bogactwo uczuć tworzy człowieka,
a życie jest kręte niczym rzeka. to jest właśnie
piękna życia sztuka!
A do tego uśmiech gorący
to tak jakby się dostało
cudowny prezent
czułością i miłością pachnący. Zawsze otulą mnie wszystkimi swymi siłami i zachwycą pięknem .serce pełno dobrego , miłości i zrozumienia, nie pamiętające nie porozumienia , żadne słowa wierszy, gesty nie oddadzą naszej miłości, blasku uśmiechu ,blask dobroci na policzkach mieni się, żar miłości maluje rumieńce, oczy pomalowane tęczą duszy
A piesek? Wlasnie zdałam sobie sprawę, że juz jakiś czas minął od ostatnich wpisów o nim. Nie widać go tez na zdjęciach… czy cos sie stało?
Zdrowy i szczęśliwy. Po prostu od pół roku nie mieszka z nami…
Tez zauwazylam brak pieska. Szkoda, podejrzewam, ze byla to bardzo trudna decyzja :( Co sie stalo jesli mozna spytac?
Ostatnie nasze weekendy, od kiedy nie dopisuje pogoda aby wyjść na długi spacer, mimo że siedzimy w domu są bardzo fascynujące. Zaczynają się miseczką ciepłego budyniu koniecznie czekoladowego. Następnie planszówki i puzzle w ilościach dosłownie hurtowych. A wieczorem wspólne przygotowywanie tostów bądź sandwich’ów na kolację. Zabawy jest przy tym co nie miara, wszyscy są mega zadowoleni i z niecierpliwością czekamy na kolejny wspólny weekend.
Różnorodność i miłość- to sprawia, że chętnie wracamy do siebie każdego dnia.
Zaskakujemy się nowymi pomysłami… czasem jest to nie-zwyczajna kolacja przy świecach, wspólna kąpiel, innym razem zabawy na linach, górskie wędrówki w śniegu, nurkowanie, łapanie wiatru we włosy podczas jazdy motorem.. czasem wspólne gotowanie i sprzątanie, taniec i śmiech, szisza wieczorna. Pomysłów jest mnóstwo, ale na pewno zapach kawy może nam to jeszcze bardziej uprzyjemnić i dołożyć smaczną kropeczkę nad i :)
Na razie jest nas tylko trójka (20-miesięczny Jaś, Tata, Mama), ale poważnie myślimy nas sprawieniem Jaśkowi rodzeństwa. A co robimy, aby stworzyć nierozerwalne i wyjątkowe więzi? Wszystko i nic: czytamy książeczki (koniecznie z Jasiem na kolanach), chowamy się pod kocykiem, turlamy się po dywanie, smarujemy kanapeczki, podrzucamy się do góry, całą trójką łaskotamy, wychodzimy w kaloszach na dwór i skaczemy po kałużach, tulimy, tulimy, tulimy, opowiadamy o wszystkim i niczym, dużo się uśmiechamy, reagujemy na swoje potrzeby, robimy śmieszne miny, czasem podjemy kawałek czekoladki – jednym słowem żyjemy ze sobą i dla siebie. A wolnych chwilach razem z mężem zastanawiamy się, że faktycznie z tymi deskami w salonie to poczekamy:)
Z coreczkami spedzamy czas przede wszystkim na swieżym powietrzu bawiac sie i wyglupiajac chodzimy bardzo czesto do lasu pogoda jeszcze ładna wiec nic na nie stoi na przeszkodzie. W domu rowniez mamy wspolne zajecia i zainteresowania wspolnie układamy klocki i puzzle, czytamy ksiażeczki, kolorujemy, rysujemy, malujemy farbkami ukladamy babki z piasku oczywiscie magicznego oraz gramy w gry edukacyjne. Dziewczynki sa bardzo szczesliwe kiedy razem z mezem i z nimi spedzamy wspolnie czas.
Piękne chwile wspólne mamy, gdy z dziadkami się spotkamy. Babcia uczy swoją wnusię, jak piec ciastka i pączusie, moc historii przywołuję i z nią ogród pielęgnuje. Doi krówki, karmi kurki – frajda to dla mojej córki. Dziadziuś z wnuczką karmnik zbija, namiot w sądzie jej rozbija, a wieczorem przy ognisku, przy iskierek kłębowisku, piękne bajki opowiada i kiełbaski z nią zajada. Wspólne chwile nas budują, moją córkę tak radują, że się nigdy nie wzbrania od wspólnego czasu spędzania.
Za oknem śnieg a u nas ciepło rodzinnych zabaw, gdy przytuleni budzimy się w czwórkę pod choinką, na materacu, który znosimy tutaj każdej zimy, gdy pojawia się w domu bożonarodzeniowe drzewko. Kominek miło skwierczy wtórując kolędom Sinatry a my śpiewamy razem z nim. Wieczorem robimy razem świece, które są wspomnieniem bieżącego roku. Każdy umieszcza w swojej to, co dla niego ważne- muszelki z wakacji, kamyk ze spaceru, czy zasuszony kwiatek od ukochanego męża. Jesteśmy tu i teraz –dla siebie i ze sobą, a to jest prawdziwa magia rodzinnej więzi.
Więzi rodzinne wzmacniamy dzięki wspólnemu pieczeniu tortów, ciastek, babeczek kolorowych, żebyśmy zawsze byli w humorach doborowych. Staramy się uprawiać sport na dworze, gdy się rozluźnimy każdy jest w dobrym humorze. Gramy w gry planszowe, nie dla nas konsole i komputery. Tradycyjne zabawy, nie żadne nowe, bez sensu bajery. Jemy wspólnie posiłki, dzięki czemu długo ze sobą gadamy i dowodem tego jest fakt, że bardzo się kochamy!
Popołudnie, po drzemce, po obiedzie, słońce powoli zachodzi. Ja i moja córka w domu, tata w pracy. Siadamy na dywanie, dookoła nas zabawki- drewniane układanki, puzzle, klocki, tylko my , bawimy się, ale większość czasu spędzamy na przytulaniu, ‘kotłowaniu się’ po podłodze, łaskotaniu. To taki czas dla nas na bliskość nim zjawi się tata i tylko będzie liczył się On :)
Każdego roku wyjeżdżaliśmy z dziećmi na spontaniczne, kilkudniowe wakacje.Najbardziej ekstremalne to przejazd ze Szczawnicy do Władysławowa nad morzem – i to bez noclegu :-) W tym roku byliśmy spontanicznie w Złotym Stoku (kopalnia złota i największy park linowy w Polsce – ” Skalisko” – najtrudniejsza droga i tyrolki nad kamieniołomem. Mam nieustraszone dzieci, bo pozwalałam im na zabawy, nie biegając i nie krzycząc – “bo się pobrudzisz, przewrócisz, zabijesz”. Jesienią były bitwy na liście i chowanie się pod nimi, a zimą sanki,łyżwy i lepienie bałwana. Tylko na nartach nie nauczyliśmy ich jeździć, bo raczej na zimowiska z domu nie wyjeżdżamy – u nas też pięknie :-D
Tomek zwleka się z łóżka, pewnie za chwilę będzie pachniało jajecznicą ze szczypiorkiem dla nas, bez szczypiorku… dla dzieciaków ;). I już za chwilę nasze pomieszczenie wypełnia się radością, śmiechem, ale też łzami, tysiącem pytań czekających na odpowiedź. A słowo “mamo’ przecina przestrzeń mocno i często. Jest dobrze, nic szczególnego się nie wydarzy, niczego nie zdobędę, niczego nie przegapię, ale pójdziemy wszyscy RAZEM na spacer z psiakiem, porozmawiamy o przedszkolu i szkole i przedstawieniu, w którym Marysia będzie ziemniakiem (serio), a do tego woda z cytryną, z listkiem mięty, w ładnej butelce. I to właśnie jest naszym wspólnym BYCIEM i SENSEM, życie zwyczajne, przecinane wyjątkiem raz na jakiś czas.
Nie dla nas siedzenie na kanapie przed telewizorem czy bezmyślne przeglądanie kolorowych gazet na przemian z przegryzaniem schabowego kotleta!
Chcemy poznawać świat – z najdrobniejszymi detalami, osobiście i bez fuszerki.
Chcemy podejrzeć pingwiny w naturalnym ich środowisku i przepłynąć się gondolą w Canale Grande. Chcemy zobaczyć kopalnię srebra w Taxco i opalać się na Copacabanie. Chcemy zobaczyć cebule w Moskwie i pogłaskać kangura…
Tak po prostu – chcemy razem zdobywać świat!
Od niedawna mamy swój sposób na odśnieżanie, którego tak bardzo nie znosiliśmy: zmodyfikowałem nasze stare buty, montując im łopaty odśnieżające! Uwierzcie – gdy ogród sąsiadów tonie w śniegu – u nas nie ma już po nim śladu! Zabawa jest przednia a uśmiech nie schodzi z twarzy! P.S. Jeśli martwicie się, że dzieciakom zimno w stopy informuję, że dziadek był równie pomysłowy i podarował im ciepłe, wełniane skarpety z nadrukowaną jego twarzą. Stwierdził, że będzie pilnował osobiście, by było im zawsze ciepło! P.S.2 W zeszłym roku sąsiedzi dziwnie się na nas patrzyli – w tym już zapytali, czy dzieciaki im pomogą, oferując ciasteczka prosto z piekarnika i gorące kakao! ;)
W mojej 3 osobowej rodzince spędzamy że sobą każda możliwa chwilę,pielegnujac nasze uczcia. Bawimy się ,układamy piosenki , gotujemy oraz wspólnie czytamy bajki. Stramy się jak najwięcej wychodzić na spacery szukając naszych ulubionych miejsc. Robimy mnóstwo zdjęć,duzo się przytulamy i wyglupiamy. Rozmawiamy o swoich uczuciach,mowimy wzajemnie KOCHAM i urządzamy mile niespodzianki.
W ostatnim czasie naszym ulubionym sposobem wspólnego spędzania czasu są dość częste wycieczki do babuni, której pomagamy po przebytej operacji przepukliny. Babcia mieszka na wsi, a jej dom jest niezwykle przytulny i co ważne- często zjeżdża się tam kuzynostwo. To właśnie tam dzieciaki czują się zupełnie swobodnie- skaczą po wielgaśnych łóżkach, śpiewają z babcią, uczą się nowych wierszyków, bawią się w chowanego (nie ma to jak obszerna babcina szafa, w której można znaleźć różne niespodzianki typu pierniczki, sernik, czy truskawkowy kompot- wszystko to dzieła babci i smakują wybornie), czy wsłuchują się w opowieści babci z życia wzięte- te i ja uwielbiam ;-), a przede wszystkim pomagają babci i opiekują się jej kotami. A gdy tylko nagrzejemy w kaflowych piecach, a babcia zrobi jajecznicę ze skawrkami na masełku, to już w ogóle jest pełnia szczęścia.
U nas każda minuta jest na wagę złota, mąż dużo pracuje, więc wspólne chwile traktujemy jak prawdziwy skarb i staramy się z nich wycisnąć tyle szczęścia ile tylko można. Robimy razem wszystko, sprzątamy, gotujemy, naprawiamy, malujemy, przynosimy drewno do kominka, tańczymy, śmiejemy się i gramy. Najbardziej magiczne dla mnie chwile to jak wieczorami lub w samochodzie wymyślamy bajki, w których to my jesteśmy bohaterami. W tarapaty zazwyczaj wpadają dzieci, ratuje je tata z pomocą dzielnego psa a w domu na wszystkich czekam mama z pysznym ciastem, ale bywa różnie zależy od wyobraźni. I jesteśmy wtedy najgłośniejszym domem w okolic.
Uwielbiamy być razem, a właśnie jesień i zima temu sprzyja, aby wiecej czasu spędzać w domu czy resztą rodziny. Nasze dzieci lubią pomagać w kuchni, także często pieczemy razem ciasta i ciasteczka, a później jemy je ze smakim przy kawie lub kakao. Ponieważ nadchodzą święta dzieci już szykują ozdoby choinkowe i chcą wprowadzać świąteczny nastrój w domu. W tym czasie wielką popularnością cieszą się u nas gry planszowe i puzzle, świetnie się wtedy bawimy. A najlepiej jest wtedy, gdy możemy spotkać się z babcią i dziadkiem, wtedy czas płynie błyskawicznie.
Po ślubie wiedzieliśmy wspólnie że chcemy mieć liczną rodzinę, rodzinę taką, jaką była nasza za dawnych lat – oboje wychowaliśmy się w domach pełnych miłości, zaangażowania i cierpliwości, gdzie na każdym kroku można było porozmawiać, pobawić się i każdy dla każdego miał czas.
Toteż już po narodzinach dwójki dzieci zakasaliśmy rękawy i z uśmiechem na twarzy budujemy to, czego nikt ani nic nam nie odbierze – miłość i więzi, które można już zobaczyć przy porannym śniadaniu, gdzie ja z mężem popijamy parzoną kawę niestety z fusami, dzieci pyszne kakao, smarując sobie wzajemnie kanapki to dżeme, to czekoladką, to nakładając ser, szynkę i inne, budując z kanapek prawdziwe arcydzieła.
By nie “odpychać ” dzieci podczas gdy trzeba wykonać podstawowe czynnosci, to z chęcią je angażujemy, wspólnie gotujemy obiadki, pieczemy ciasteczka i je dekorujemy, wspólnie sprzątamy i gdy widzę takie dumne dzieci, które próbują zrobić coś dla wszystkich, to aż mnie ściska za serce, a gdy na koniec tulą się do mnie i męża mówiąc “kocham Cię” to naprawdę miękkną mi nogi, bo wiem, że to jest właśnie spełnienie moich marzeń o rodzinie i w duchu krzyczę “chwilo trwaj”!
Uwielbiamy wspólnie wycinać tworząc dekoracje, teraz np na zimę, od kilku dni robimy gwiazdy z papieru, łańcuchy na choinkę z kółeczek, tworzymy bombki i nie tylko, bo co roku mamy taką tradycję, że choinka w pokoju dzieci ubrana jest jedynie w ozdoby, które samodzielnie przygotowujemy, a robomy to na różne sposoby, zarówno wycinając, malując, kolorując , klejąc i na wiele innych sposobów, zangażowanie ogromne, radość jeszcze lepsza i te subtelne pytania dzieci “tak moze byc?”, “ładne mamo?”, po prostu aż mam wrażenie że jestem w jakiejś bajce, bajce gdzie ze swoimi krasnoludkami radośnie się bawię i widzę świat w kolorowych barwach.
Pozdrawiam, Edyta :)
Rodzina to jest to czego potrzebuje kazdy z nas,różnie spędzamy czas,gramy w gry,śpiewamy,pieczemy ,sprzątamy -To dla ciebie kilka słów i bukiet pełen róż .Nic lepszego na tym świecie niż prawdziwej Miłości nie znajdziecie, Nigdy Cię nie oszukają, bo naprawdę w sobie ma. Miłość wprowadzające mnie w cudowny nastrój. Aż mogę przenosić góry i drzewa. Bo tylko taka chwila tak na mnie wpływa, że chęć do życia ze mnie wydobywa i wtedy niestraszne mi wszelkie chłody i z Mamą nowe przygody ,do walki zagrzewa, mega powera daje
I wszystko dzięki takim chwilą się udaje ,uwielbia miłosć każdy z nas starzy i młody I dziadkom również nie zaszkodzi,Miłość nie pyta o zapłatę- gdybym tylko mogła
gwiazdkę z nieba bym ci dała,
szum fal oraz śpiew skowronka na prezent też spakowała.
Nektar z kwiatów, promyk słońca nawet tęczę kolorową
..za Twą miłość, za Twój uśmiech wszystko dać jestem gotowa.życzę Tobie Mamo z całego mojego serduszka rzeczywistości piękniejszej od marzeń.Z serca płyną te życzenia:
W Twe święto niech Ci słonko ciepło gra,
niech Twój uśmiech długo trwa,
nie trać swej wesołej minki
bo dziś święta całej RODZINK
Radosny nasz czas to taki kiedy jestem z rodzinką rozkosznie umordowany. Czas mija bez marudzenia a zabawa (zazwyczaj w Chef’a Kuchni na sucho) jest taka fajna, że sam sto tysięcy razy płaczę ze śmiechu, że aż brzuch od tego boli.
Smacznie pozdrawiamy z rodzinką!
Więzi rodzinne są najważniejsze i łatwo można je zerwać, dlatego nie wystarczy “chwilowe” staranie się i angażowanie, potrzeba naprawdę cierpliwości i wytrwałości by poczuć, że mojej rodziny “nic ani nikt nie rozwali, nie zniszczy”.
Technologie (smartfony, tablety itp) oraz telewizory sa najlepszym sposobem na “rozpad” rodziny, bo przestajemy rozmawiać, bo przesrajemy się z sobą kominikować, na wszystko brak nam czasu, dlatego też u mnie w domu panuje złota zasada “Do minimum ograniczenie używanie gadżetów i oglądania tv”.
Lubimy gry planoszwe, a najlepiej takie, które sami stworzymy, więc bierzemy duże kartony, rysujemy plansze i “pułapki” na niej czyhające, a następnie torzymy “listę zasad”, malujemy otoczenie gry, kolorujemy pola a z plasteliny wykonujemy nasze “pionki”, i tak, na twórczej grze, na jej przygotowaniu spędzamy kilka dni, a na graniu kilka miesięcy, takie gry są najlepsze .
Ponadto by utrwalać i budować nasze rodzinne więzi bardzo dużo rzeczy robimy razem, psiłki tylko wspólne, ich przygotowywanie także, sprzątanie i zabawy na dywanie- również wspólne.
Wiele rozmawiamy, żartujemy, czytamy bajki na dobranoc, malujemy, rysujemy, tworzymy, a gdy mamy wykonać pracę domową- dzieci potrafią bawić się wspólnie, nie przeszkadzając, a w porządkach także chętnie pomagają, a najlepsza zabawa to ta w chowanego, gdy ja jako Tata udaję że ich nie widzę i szukam, szukam, szukam , pozdrawiam ADAM :)
Nie powiem, że jestem IDEALNYM tatą bo zawsze zdarzy się coś, przez co chciałbym cofnąć czas i powtórzyć/poprawić, jednak staram się zachować jedno-rodzinne więzi,bo gdy wszystko przeminie, ludzie się odwrócą tylko rodzina i miłość pozostanie.
Co więc robie by je utrzymać i poszerzać? Pobuty w pubie z kolegami zamieniłem na pięciogwiazdkowy hotel, z obsługą budzenia już o 6 rano, ze śniadaniami wykonywanymi moimi i dzieci rączkami, na sterty pieluch, piwko na mleko i rozgrywkową jadę autem na spacery z wózkiem. Każdego dnia zaliczam sprawdziany z plastyki (rysowanie z dziećmi), muzyki (śpiewanie z córeczką), języka polskiego (nauka czytania syna), matematyka (synek objawia zainteresowanie geometrią), bilogii (odpowiadanie na pytania podczas spacerów), geografi (zabawy w”niby” podróże, czyli typowanie z zamkniętymi oczami placem miejsca na globusie) i inne. Buduję i rozwijam więzi poprzez spędzony z rodziną czas, poprzez zwykłe słowa “kocham Cię” czy pochwały, bo rodzina to największy skarb na świecie, i choć chodzę nie wyspany to KOCHAM ją nad życie, Tomasz !
Czas spędzany wraz z rodziną to chwile magiczne, dlatego staramy się by były jak najbardziej liczne!
Gdy na dworze plucha bawimy się klockami, a gdy słońce świeci jeździmy rowerami.
Głośno się śmiejemy grając w gry planszowe i gotując dania pyszne oraz zdrowe.
Kiedy śnieg na dworze bałwana lepimy i niezależnie od efektu bardzo się cieszymy.
Zacieśniamy więzi chodząc na spacery, a wtedy na twarzy każdego z nas gości uśmiech szczery!
Jestem samotną matką, mąż zostawił nas niedawno i od tamtej pory moja córeczka strasznie zamknęła się w sobie. Najchętniej siedziała sama w pokoju, rysowała i nie chciała z nikim rozmawiać. W desperacji któregoś dnia siadłam obok, wzięłam kartkę i tez zaczęłam sobie rysować nic do niej nie mówiąc. Mloda z dnia na dzień zaczęła się otwierać a ja siedzę,słucham, rysuję i nawet zaczynam coś doradzać :) Mam nadzieję że tak się buduje magiczne i nierozerwalne więzi :)
Zdaję sobie sprawę że budowanie bliskości z dziećmi i rodziną, nie polega jedynie na zaspokajaniu ich potrzeb tj zmienie pieluch, posiłkom czym kąpieli, to także przekazywanie im ciepła, miłości i szacunku na każdym kroku. Staram się akceptować ich pomysły, wspólnie analizować potrzeby, być DLA NICH a nie KOŁO NICH, to bardzo ważne bo większość rodziców mylnie to postrzega , staram się stworzyć ciepłą atmosferę, wzbudzić zaufanie i sprawić, że każdy kłopot czy radość będzie przezywana wspólnie. Dlatego wiele rozmawiamy, wspólnie jemy posiłki, chodzimy na spacery na których także się wygłupiamy, szalejemy w tańcu w salonie w rytm relaksującej muzyki, wspólnie śpiewamy, uczymy się bliskości i uwielbiamy grę w karty, a dokładnie w WOJNĘ. Uwielbiamy gry planszowe, uwielbiamy poranne wypatrywanie przez okno kropelek rosy czy szronu, uwielbiamy bitwy na poduszki, domki budowane z kocy i poduszek, gdzie każdy z nas mieści się w BAZIE- to nas zbliża, bardzo, niesamowicie, uwielbiamy się przytulać, staramy się jak najczęściej mówić o naszych uczuciach, bo warto, czasem oczywiste stwierdzenia czy zdnia są ważne dla najbliższych.
Wieczorami lubimy sobie usiąść razem i pobawić się w snucie opowieści. W kartonowym pudełku nagromadziliśmy obrazki przedstawiające różne rzeczy, czynności, emocje (produkcja córek). Każda z osób losuje kilka takich obrazków i na ich podstawie musi zbudować swoją historyjkę. Oprócz ćwiczenia wyobraźni i swobody wypowiedzi mamy całe mnóstwo śmiechu.
Poza tym lubimy też tworzyć wspólnie drobne zabawki z opakowań po różnych produktach – zwierzątka, samochody, domki itp.
Wspólne chwile w tygodniu to luksus, w zasadzie są to wieczory, kiedy mąż wraca z pracy, siadamy i jemy obiadokolację przy jednym stole, rozmawiając o minionym dniu. Po posprzątaniu stołu siadamy na dywanie i wtedy rozpoczyna się nasza rodzinna godzina, układamy puzzle, gramy w gry z naszą córką, malujemy, śpiewamy, uczymy Kasię wierszyków czy piosenek, słowem staramy się wspólnie spędzić miło czas, bo potem już kąpiel, kolacja i kładzenie małej spać i czytanie bajek najpierw przez mnie a potem przez męża, przytulasy i odpowiadanie na wszystkie pytania od których aż roi się w tej małej główce. Weekendy to jest to co lubimy, spędzamy wspólnie czas w naszym ogrodzie, pracujemy w nim lub w domu a kiedy mamy ochotę wyjeżdżamy na jakąś wycieczkę by chociażby poznać bliższą lub dalszą okolicę. Staramy się poświęcić maksymalnie dużo uwagi i troski naszej córeczce, co jak widać procentuje bo zewsząd słyszymy opinie o jej świetnym rozwoju:) a teraz kolejne wyzwanie, niebawem Kasia będzie mieć siostrzyczkę więc naszą uwagę trzeba będzie rozmnożyć i podzielić by nie brakło jej żadnej z córek i by w każdej chwili czuła się szczęśliwa i kochana<3
Myśmy chyba ostatnio mentalnie przenieśli się w czasy PRLu i słynnego “nicnieposiadania”. Sama dorastałam w końcówce burzliwych czasów “komuny”, w których nie było takiej ilości sklepów, internetów, tabletów, smartfonów i innych umilaczy czasu, a były za to kartki, długopisy, karty do gry lub własne ciało jako narzędzie zabawy. I gramy rodzinnie – w tysiąca (wersja dla starszych), w piotrusia, w wojnę lub w “państwa i miasta”, “statki”. Niezmordowane są też “kalambury”, “figurki”, “baba jaga patrzy”. Wspaniałe, rodzinne, pobudzające kreatywność i mocno integrujące członków rodziny zabawy, które nic nie kosztują, a są bezcenne.
Spędzamy wspólnie czas przed telewizorem, jednakże wybierając chociażby teleturnieje, w których należy wykazać się wiedzą.
I każde z nas próbuje odpowiedzieć, jak jedno nie podoła, to zawsze drugie dopowie, świetna interakcja choć czasami wchodzimy sobie w słowo.
Oglądając programy muzyczne, próbujemy się wcielać w wykonawców i powtarzamy teksty piosenek razem z nimi.
Podczas seansów kina wieczornego natomiast staramy się podjąć wspólną decyzję co zagości na ekranie, a w trakcie oglądania nie jest cicho, bo jak się komuś dialog spodoba to lubi go powtórzyć w podobny sposób, dlatego też żadne z nas ślepo nie spogląda w telewizje, a ma ona służyć czemuś więcej, lepszej wspólnej zabawie.
Czy jest coś milszego w szarobury jesienny wieczór niż przytulna kanapa, pachnąca ulubiona herbata i błogi relaks przy pasjonującej książce lub ulubionym magazynie w towarzystwie najbliższych nam osób? Lubimy wszyscy razem usiąść pod wieczór wygodnie na kanapie i delektować się ulubioną herbatą, a w weekendowe wieczory dodatkowo delektujemy się samodzielnie upieczonymi ciasteczkami lub ciastem, a aromat rozpływający się po domu wprowadza nas w baśniowo-nostalgiczną atmosferę. Jesienne wieczory rozświetlamy dodatkowo płomykami zapalonych, pachnących świec, a ich tańczące płomyki dają nam nie tylko brakujące światło, ale i potrzebną energię. W jesienne wieczory spędzamy miło czas przed kominkiem, w spokoju czytając dzieciom stare bajki Braci Grimm i Hansa Christiana Andersena. Z niecierpliwością czekam na wiosnę i lato, ale bardzo lubię te spokojne, ciche, długie jesienne wieczory, kiedy szybko opanowuje mnie poczucie szczęścia i odprężenia w towarzystwie “wyjątkowych” i najdroższych mi osób.
Dziękujemy! Pozdrawiamy! :)