5 sposobów na usypianie dziecka
Usypianie dziecka, to jedna z podstawowych umiejętności, która ma wpływ na jakość rodzinnego życia
Usypianie dziecka, to jedna z podstawowych umiejętności, która ma wpływ na jakość rodzinnego życia. Można się jej nauczyć tylko poprzez doświadczenie, ponieważ każde dziecko jest inne, a książkowe metody nie zawsze działają.
Techniki tu opisane są oparte na naszych doświadczeniach. Zauważyłem, że sposoby które działały z Maksem, w ogóle nie sprawdzają się z Leną, i odwrotnie. Warto zatem wypróbowywać różne metody i znaleźć takie które zapewnią komfortowe zasypianie dziecka, a rodzicom odrobinę wypoczynku wieczorem.
1. Czytanie + wyciszająca muzyka = usypianie wzorcowe
Czytanie jest bardzo ważne dla maluchów w każdym wieku wiec zaczynamy od książki, lub dla młodszych dzieci wierszyka czy ‘opowiadania z pokazywaniem’. Ta chwila sprzyja bliskości rodzica i dziecka, pomaga maluchowi się wyciszyć. Następnie włączamy kołysankę, kładziemy dziecko do łóżka i czekamy aż zaśnie. Zostajemy w pokoju, żeby miało poczucie bezpieczeństwa, że jesteśmy obok. Jeśli wszystko idzie dobrze wyciszamy muzykę po ok 10 minutach, a po 15-tu wyłączamy i powoli wychodzimy z pokoju.
2. Na mleczko (usypianie bezzębnych niemowląt)
Kładziemy dziecko do łóżeczka i dajemy mleko/kasze do picia. Można dać mu butelkę do ręki aby piło samo, ale wtedy raczej nie zaśnie, dlatego lepiej trzymać butelkę samemu. WAŻNE: dziecko powinno leżeć na boku podczas karmienia. W miarę ubywania mleka, zaobserwujemy przymykające się oczy. Dziecko może w trakcie przestać pić. Odczekajmy chwilę i spróbujmy wyjąć butelkę, jeśli lekko puści smoczki, to znaczy że już odleciał. Jeśli nagle się przebudzi, wsadzamy szybko butelkę z powrotem i czekamy, aż sam puści. Technika często stosowana z Maksem, z Leną w ogóle.
3. Drapanie
Znowu nowa technika, nie stosowana u Maksa, za to odkryta przy Lenie, która uwielbia drapanie, i często tak zasypia (ma to po mamie :)). Ważne w tej technice jest drapanie dokładnie tak jak dziecko zachce – plecy, brzuszek, stopy, co królewicz/królewna każe. Natomiast zaraz potem najlepiej skupić się na jednej technice, aby dziecko przestało się wiercić i zaczęło odpływać. Drapiemy tak do czasu aż zamknie oczy. Oczywiście nie kończymy nagle drapania, ale w przeciągu 2-3 minut redukujemy jego intensywność. Potem wychodzimy z pokoju.
4. Na rękach
Najczęściej używana metoda. Jej mistrzami są babcie. Podczas gdy my trenujemy ręce podczas spacerowania z dzieckiem, to babcia bierze poduszeczkę. Siada sobie wygodnie i tylko macha dzieckiem śpiewając kołysanki. Trzeba natomiast uwzględnić, że babcia nie zawsze jest do dyspozycji i trzeba poradzić sobie samemu. Techniki usypiania na rękach są dwie: w pionie i w poziomie. W tej pierwszej nadwyrężamy kręgosłup, natomiast w drugiej pompujemy bicki. Nosimy dziecko tak długo, aż zaśnie i jeszcze kilka minut dłużej. Choć będziemy się chcieli uwolnić jak tylko zamknie oczy, to musimy wytrzymać te dodatkowe kilka minut. W przeciwnym razie przy odkładaniu dziecko się rozbudzi i wtedy, biorąc pod uwagę, że ręce nam wysiadły, pozostanie zabawa.
5. Auto
Technika zwana też ‘ostatnią deską ratunku’, lub ‘kółeczkami po osiedlu’. To już ten czas kiedy wszystko zawodzi lub kiedy nie próbujemy nawet konwencjonalnych metod i chcemy mieć wolny wieczór. Ważne w tej technice jest odpowiednie ubranie dziecka w zależności od pogody, uwzględniając fakt, że dziecko zaśnie w tym co ma na sobie. W lato nie ma problemu, nakładamy od razu pidżamę. W zimę na pidżamę nakładamy jeszcze kurtkę i szybko przenosimy dziecko do już wcześniej rozgrzanego auta. Nasze doświadczenia (z Maksem) w tej technice są bardzo różne. Od “na pierwszym zakręcie” do pół godzinnej wycieczki po całym mieście. Warto ustawić sobie lusterko i spoglądać na dziecko w jakim jest stanie. Nie można za wcześnie stanąć, bo dziecko się rozbudzi! Cała zabawa zaczyna się wtedy od początku. Jeszcze jedno – unikajcie w tej technice skrzyżowań ze światłami. Kiedy dziecko zaśnie wracamy do domu i w ciszy przenosimy do łóżka.
Kilka porad ogólnych:
- bardzo ważny jest czas przed zaśnięciem. Dziecko potrzebuje wyciszenia, przyjemnych doznań, poczucia bezpieczeństwa. Dlatego nie zapominajmy o ciepłej kąpieli, wywietrzeniu pokoiku, czy książeczce na dobranoc. Wyłączmy wszystkie telewizory, wyciszmy komórki, przyciemnijmy światło – niech to będzie rytuał który pomaga dzieciom zasnąć.
- w pokoju dziecka najlepiej położyć wykładzinę, która amortyzuje hałas Twoich kroków podczas wychodzenia z pokoju. Zignoruj tę radę, a poczujesz zemstę skrzypiącego panela na własnej skórze, a raczej rękach.
- podczas usypiania dziecka, nic nie mówimy. Zwłaszcza ważne, przy ciężkim zasypianiu z płaczem, zanoszeniem, wyginaniem i innymi atrakcjami. W takich sytuacjach uratuje nas spokój i konsekwencja. Jeśli będziemy nerwowi to udzieli się też dziecku i tym bardziej nie zaśnie.
- pamiętajmy aby przed usypianiem dziecka, przygotować wszystkie niezbędne elementy w zależności od techniki. Np. w przypadku usypiania na rękach przygotuj sobie łóżko, aby przy odkładaniu nie gimnastykować się z podnoszeniem kołderki. Ważne też aby naoliwić zawiasy w drzwiach :)
Good luck!
Pan Tata
ooo! u nas też drapanie daje radę! + kołysanki Magdy Umer.
Ja uwielbiałam drapanie jako dziecko.. Choć w sumie z pewnych rzeczy się nie wyrasta- PT drapie mnie co wieczór ;)
Świetny post :) uśmiałam się….
Ja niedawno też o tym pisałam i też postawiłam na raczej bardziej żartobliwe przedstawienie sprawy :)
Broń Boże nie chcę spamować…..jeśli komentarz nie pojawi się na forum, to może chociaż Wy Makóweczkowi Rodzice zaglądniecie :)
Pozdrowienia <3
PS. Wciąż wielbię miłością nieprzerwaną….:)
http://ciekawskiejajko.pl/sposoby-na-usypianie/
U nas też tata jest tym usypiającym i wstającym w nocy (+kąpiącym). Usypianie na noc odbywa się przy przygaszonym świetle i czytaniu bajki.
U nas już nie da się, żeby tylko tata był tym usypiającym jako, że usypianych jest więcej ;). PT przejmuje Lenkę (jest ciężka a czasami trzeba ją ponosić dla wyciszenia, ostatecznie jednak sama do zasypiania pokazuje łóżeczko i chce być odłożona) a ja czytam Makowi :)
Rytuał rytuałem ale każde dziecko jest inne. Mój Brzdąc początkowo zasypiał idealnie – jedzonko i do wyrka. Później coś się przestawiło, były walki. Teraz znów w miarę wszystko odbywa się spokojnie. Pamiętać trzeba,że co dziecko to inne potrzeby. Moja pociecha jeszcze cyckowa i nie ma nawet pół roku. Teraz zdałam sobie sprawe,że przyzwyczajenia to jedno (np. do bujania przez rodziców) ale jeszcze dochodzi indywidualne pragnienie dziecka – jedno chce bujania, drugie glaskania, a jeszcze inne ma to w dupce i zaśnie od najmłodszych dni samo.
U nas dłuuugo bo przez 11 miesiecy było noszenie na rękach i dosłownie telepotanie małym w górę i w dól,dopiero wtedy odlatywał.Ręce i kregoslupy nasze były w marnej kondycji :)
Ale chłopak podrosl i chyba doatrło do niego,że pora usypiać samemu:) Jedyne co musi byc to nasza obecnosc.Ja zawsze kładę ise obok niego i wystarczy mu,że jestem.ZAczyna ugniatać kocyk jak kot i odpływa :)
Taki byłą Maks. Lubił telepanko czy to na rękach czy w aucie. Lenka, szczęśliwie oszczędziła nam tych ‘przyjemności’. Dzięki Bogu, bo Mak był połowę lżejszy ;)
Na szczęście mój zasypia w ciągu kilku minut. Ale tak zawsze nie było wspaniale. Było bujanie, noszenie na rękach.
Moim zdaniem najważniejsze, żeby zasypianie stało się rytuałem i było o odpowiednio jednakowej porze.
Też tak uważam.. Ale to trzeba sobie wypracować..
Moja Zuzia jak była mniejsza usypiała przy piersi, a później jak przestałam karmić kładę się z Nią na łóżku, czytam bajkę, a później się przytulamy, Zuzia robi różne “akrobacje” żeby się dobrze ułożyć i wtulić :) Jak zaśnie przenośzę Ją do łóżeczka :) Trwa to od 30 sekund do 30 minut – zależy od stopnia zmęczenia dzieciątka :) Jeśli chodzi o najgorszą metodę usypiania dziecka według mnie to metoda pani Tracy Hogg – zostawienie dziecka w pokoju, aż się wypłacze i ze zmęczenia zaśnie, dla mnie to absurd! Jak tak można…?! Pozdrawiamy! Agnieszka i Zuzia ;) No i kolorowych snów ;)
Metoda, o której piszesz, to na pewno nie Tracy Hogg. Tracy Hogg radzi, by odkładać dziecko do łóżeczka, aby samo zasnęło, ale jeśli płacze to podnieść, przytulić, uspokoić i odłożyć ponownie do łóżka. Po kilku próbach/dniach dziecko według niej potrafi już samo zasypiać. U nas to działało na początku, ale czym starszy Wronek tym było trudniej i różnych metod używaliśmy aż wypracowaliśmy własny system.
Tyle, że niektóre dzieci potrafią płakać godzinami. Ja bym tak nie mogła.. :/
Dziecko ma się czuć bezpiecznie. A bezpiecznie czuje się w ramionach rodzica.
(piszę tu o niemowlętach)
To nie była Tracy Hogg, ale Annete Kast-Zahn, a może obie te panie w sumie. Ta druga napisała książkę “Każde dziecko może nauczyć się spać”, którą warto przeczytać. Sama metoda (dozwolona najwcześniej od 6 miesiąca) wygląda mniej więcej jak opisana wyżej: gdy dziecko płacze, pocieszyć, poświęcić uwagę, ale nie wyjmować z łóżeczka, wyjść. Jednak dużo ważniejsze są rady poprzedzające tę metodę: wprowadzić stałe pory snu, wprowadzić obszerny rytuał przed spaniem, a przede wszystkim, żeby zapewnić, że dziecko, które przebudzi się w nocy, będzie się czuło bezpieczne i będzie w tych samych warunkach, co podczas zasypiania. Jej zdaniem, jeśli dziecko zasypia u rodzica na rękach, a budzi się w łóżeczku, reaguje strachem, że nagle wszystko się pozmieniało. U nas te rady miały ogromne znaczenie dla spokojnego zasypiania. Zwłaszcza stałe pory i rytuał.
Pani T. Hogg fanką nie jestem. Nie ma dzieci —> nie ufam jej :P
Niestety bardzo często wypowiadają się o Tracy Hogg osoby, które nawet nie przeczytały jej książki. Ja przeczytałam i naprawdę mało (jeśli w ogóle?) jest tam kontrowersyjnych rzeczy. “Język niemowląt” rozjaśnił mi widok na wiele spraw związanych z trudnymi początkami i pomógł mi bardzo.
PS. Książka ta jest dedykowana dwóm córeczkom Tracy: Sarze i Sophie…
Książkę przeczytałam. Była zupełnie niezgodna z moją naturą, tym jak zostałam wychowana i jaki mam instynkt. Uważam, że nie da się napisać uniwersalnej książki dla każdego dziecka.Takie “instrukcji obsługi człowieka” takiej z zegarkiem w ręce i harmonogramem.
Tu ciekawa rozmowa. Polecam się zagłębić http://www.dzikiedzieci.pl/index.php?strona=394
W takim razie mam wrażenie, że odmiennie zinterpretowałyśmy tę książkę, bo ja zrozumiałam, że ten “plan” właśnie ma być elastyczny, dostosowywać się do rodziców, do dziecka i do sytuacji, a nie z zegarkiem w ręku. Ale zgodzę się, że nie ma jednej instrukcji obsługi dla każdego dziecka i każde dziecko jest inne. Ja sobie wzięłam z tej książki, to co uznałam za wartościowe na samym początku, ale życie później i tak zweryfikowało. Np. taka kwestia, że Wronek wylądował ostatecznie u nas w łóżku, od czego się na początku wzbraniałam. I w sumie jest mi z tym dobrze i o dziwo, wygodnie!
Wronek to w ogóle na anioła wygląda, więc pewnie i kalendarzyk by się dało łatwo wprowadzić. Zaś są takie dzieci które próbowano wsadzić w ramki 3-5-7 i które to potrafiły tak krzyczeć godzinami i dniami. Matki osiwiały w międzyczasie a dzieci dostały sygnał, że jak płaczą (a bądźmy szczere, nie mamy szans w 100% mieć pewność DLACZEGO dziecko w danej chwili płacze) to rodzic je podnosi i .. odkłada. A może one chcą jeść, albo pić. Może im mokro, albo za ciepło. a może po prostu lubią przytulanki… :/
Dużo oddychania, mądrości i intuicji trzeba do wychowania dziecka. Mniej kalendarzy i rozpisek ;)
Ale to tylko moje zdanie :)
Ja dosłownie kilka dni temu pisałam o usypianiu dzieci, ale jestem w tym trochę bardziej radykalna… http://www.usta-usta.eu/2014/04/ach-spij-kochanie.html
U nas sprawdza się tzw,stałe pory kąpiel,kolacja,bajka w tv,kaszka i czytanie książeczki,potem kładzie się na boczek i mama albo tata plecki drapać ;)
10 minut i Alan odpływa na dobre ;p
Mam potrzebę sprostować :) Tracy Hogg nigdy nie polecała zostawiania dziecka płaczącego w samotności, niezależnie od sytuacji. Wręcz przeciwnie – podkreślała kilkakrotnie, że nie wolno tego robić. Nie ze wszystkimi jej metodami się zgadzam, ale akurat to wbiło mi się w pamięć bardzo wyraźnie.
Też od razu poczułam chęć prostowania metody usypiania Tracy Hogg bo sama próbowałam stosować się do jej porad ale niestety poległam przez zapłakane oczy mego synka. Pani Hogg nigdy nie zachęcała do “metody wypłakiwania się w samotności” wręcz przeciwnie zawsze podkreśla jak ważna dla dziecka jest obecność rodzica podczas zasypiania. Słyszałam, że wielu mamom pomogły metody Pani Hogg tylko trzeba mieć stalowe nerwy:) Pozdrawiam
Jaja sobie robiecie, prawda?
Jazda po miescie? O_O Serio?
Ja wiem, ze dzieci sa rozne (samam mam trojke) ale nigdy nie przyszlo wam do glowy, zeby polozyc dziecko do lozeczka, dac buziaka, ew wlaczyc pozytywke i poprostu wyjsc?
Zycia bym nie miala, gdybym miala wg tych sposobow kazde z osobna usypiac ;)
tak po prostu to sie po prostu nie da z kazdym dzieckiem, choc oczywiscie tak by bylo najfajniej
Do Lenki nie musieliśmy mieć żadnych sposobów. Do Maksia 1000 pomysłów się przydawało :d
Dokładnie. Ja mam Bliźnięta i co mam począć? Jak usypiać gdy jedno płacze a zajmuję się drugim? Nie zawsze mąż jest w domu. Ktoś się wypowie czy w tym temacie są porady sensowne?
Nie wiem, czy “Auto” można nazwać metodą. Dla mnie to akt desperacji albo czasem wygodnictwa…ale może ja mam za dobre dzieci żeby zrozumieć tych którzy z auta jako metody korzystają.
Jak dziecko ma kolkę to chyba jedyny możliwy sposób na zaśnięcie. I zbawienny dodam.
Melduję się, właśnie uśpiłam Ulę, metodą trzymania na rękach.
Przez dwa lata jej dotychczasowego życia przerabiałam różne metody, bardzo różne :) Pozdrawiam Pana Tatę.
Czwartą odradzam zdecydowanie. Znaczy jeden czy dwa razy, wyjątkowo (przy chorobie na przykład), to nie widzę problemu. Ale jeśli spróbujemy zastosować to przez np. tydzień, to dziecko się przyzwyczai i już tylko tak będzie chciało zasypiać.
Właśnie zostawiłam starszą po przeczytaniu bajki. Ostatnio bez tego nie zaśnie.
Młodsza najchętniej zasypia przy piersi.
Jak to wszystko czytam, to dochodzę do wniosku ze mam idealne dziecko. Nigdy nie była,, usypiana,,. Przed snem czytamy bajeczki (przeważnie tata) potem córa parę minut ogląda książkę i idzie spać SAMA. Czasem słychać jak sobie chwile pospiewa albo coś pogada i po paru minutach zasypia ;););)
Najlepsza metoda to położenie dziecka do łóżka ;)
Mój syn ma 4 miesiące. Od urodzenia kładę go do łóżeczka tylko do spania, dostaje wcześniej cycka, później buzi i smoka, siadam obok łóżeczka i w 3-7 minut, po wypluciu smoka, już jest w objęciach Morfeusza ;) Żadnych pozytywek, karuzelek, zabawek. Czasami kiedy ma gorszy dzień pomaga głaskanie po głowie. On chyba po prostu rozumie i kojarzy łóżeczko ze spaniem. Zobaczymy jak będzie później :)
Taaak, robiłam tak z dwójką. ‘Popsuli się’ po jakimś czasie dopiero ;)
Na temat usypiania nie bede sie wypowiadac, poniewaz moje dziewczyny (3latka i 11miesiecy) od urodzenia po kapieli, jedzeniu -kladlismy do lozeczka i zasypialy same i tak jest do dzis :) ale mam uwage do komentarza o Tracy Hogg ona w swoich ksiazkach nigdy nie pisala o tym zeby zostawic dziecko placzace wrecz przeciwnie zawsze podkreslala zeby nie zostawiac dziecka placzacego! Ale jej metoda PP (podnies,poloz) jest jak najbardziej skuteczna!(stosowana u dziewczyn jak zaczely wstawac w lozeczku 2dni i juz nie wstawaly) Polecam ksiazke!
Gorzej jak dzieci płaczą godzinami.. dniami. Ja T. Hogg akurat nie polecę nikomu.
Co by nie mówić, z pewnością najskuteczniejsza jest jazda samochodem ;) mój wujek praktykował na moim rodzeństwie ciotecznym – też był usypiającym :D
A tak na poważnie, to ja oczy przecieram ze zdziwienia (a natarłam tak mocno, że obawiam się zapalenia spojówek :) ), że tacy mężczyźni jak makóweczkowy PT istnieją. Wstaje do dzieci w nocy? Usypia je? Kąpie? Sprząta?
Pozdrawiam
Aż strach pisać pozwalać pisać PT. Jeszcze mi która go porwie :P
Justyna, myślę, że buziak i pozytywka nie sprzyjają budowaniu więzi z dzieckiem. A o możliwym “braku życia” trzeba było pomyśleć przed zapłodnieniem :)
A wg Ciebie, bliskosc buduje sie tylko podczas usypiania? Np podczas jazdy po miescie? To co robisz prez reszte dnia?
Dzieci trzeba uczyc samodzielnosci w spaniu, jedzeniue, ubieraniu sie…. Naprawde to takie dziwne?
Dziekuje za rade o “zapladnianiu”, nie skorzystam. Wlasnie dzieki samodzielnosci moich dzieci, mozemy z zycia korzystac i sie im cieszyc a nie na nie narzekac ;)
Wypadalo by byc bardziej wyrozumialym do metod innych osob.. Zwłaszcza jesli nie krzywdza dzieci.. To bardzo subiektywna sprawa.. Kolki, temperament dziecka i sami rodzice maja wplyw na to jak dziecko zasypia.. Ale nie zawsze jest z tym tak chop siup..
Bardzo fajny post Panie Tato! u nas na szczęście nigdy nie potrzebowaliśmy metody na “auto” a i “na rączkach” była potrzebna tylko sporadycznie:-)! Mój Bąbel dopóki ssał mamusine mleczko to zasypiał przy jedzeniu. Po odstawieniu Malucha przerzuciliśmy się na czytanie bajeczek przy przygaszonym świetle. Ale jak młody miał ok. 1,5 roku to bajeczki na dobranoc zamiast go usypiać zaczęły go rozpraszać, bo ciągle było pokazywanie paluszkiem, że to kotek a to hał hał a to dom itd, zaglądanie co na następnej stronie, a co na okładce itd, itd, itd…Wtedy też Mama zmieniła metodę na może niezbyt pedagogiczną ale za to przyjemną dla niej:-)! po prostu kładę się z Maluchem do łóżka, Młody wtula się we mnie a ja sobie pocichutku jakiś serial oglądam;-)!i po kilkunastu minutach przeważnie odpływa;-)
U nas metoda “na auto” uratowała sytuację, gdy Maja miała nagły ból brzuszka. Natomiast na co dzień praktykujemy usypianie z książką. Chwila dla dziecka i rodzica, nasza ulubiona pora :) Pozdrawiamy!
Jak to czytam to mam gęsią skórę…Od początku starałam się nauczyć mojego syna zasypiania bez zbędnych atrakcji, a co najważniejsze że zasypianie może być miłe, a sen jest potrzebny. Tymon ma 1,5 roku i po kolacji, kąpieli, krótkiej bajce sam mówi “pać”, kładzie się do łożeczka, ja gaszę świątło i wychodzę. Czasem odnoszę wrażenie, że wręcz przeszkadzam mu tym czytaniem. Jeśli chodzi o drzemkę w dzień to jest to samo, podchodzi mówi “pać” i biegnie do łóżeczka. To naprawdę nie kosztowało ani wiele czasu ani nerwów. Początki nie zawsze były różowe a to właśnie przez to, że albo smoczek wypadł, to butelka, albo po 2h zobaczył że mamy nie ma i czemu tak właściwie śpi w łóżku skoro zasypiał na rękach. A teraz ten rytuał to sama przyjemność: cisza, spokój, ulubiona maskotka i błogi całonocny sen.
Dzieci są bardzo różne. Ja akurat mam dwa łaskawe przypadki, więc i rączki i auto to u nas “wypadki przy pracy”. Na co dzień jest kąpiel, książeczka i luli.
Są jednak “ciężkie przypadki”. Kilka maluchów koleżanek płacze od dnia 0, usypia się je jak w horrorze .. I wtedy lepiej nie torturować siebie i malucha.
Ciekawe sposoby :) Kołysanie i szum suszarki z youtba sprawdzał się u nas przez długi czas, no i oczywiście usypianie przy piersi, bo butelki moje dziecko nigdy nie zaakceptowało. Ludzie oczywiście mówili, ze potem bez szumu nie zaśnie, a tu proszę, jednak zasypia bez ;) Od 4 mc życia moja córcia zasypiała też sama przy kołysance, lecz w pewnym momencie coś jej się odwidziało i koniec, teraz sama tak łatwo nie zaśnie.
Z tym usypianiem naszych pociech, to chyba każdy ma swój sprawdzony patent. U nas sprawdzał się powtarzalny rytuał nocny, czyli kąpanie, karmienie, wyciszanie, a że nie zdolności wokalnych u matki brak :P to puszczaliśmy z naszej niani aventowej kołysanki i przy nich mała się wyciszała. Ale już teraz widzę, że córa upodabnia się do mamy, bo ja uwielbiam drapanie i ona też zaczyna :)
U nas sprawdza się tylko pieluszka tetrowa :) a jak zapomnę ją wziąć na spacer to wracam się z prędkością światła :)
Niezłe metody :) u nas póki co butla i cyś i odpływa. Jak odstawię zamierzam go nauczyć samodzielnego zasypiania. Ciekawe co z tego wyjdzie ;)
A ząbki? Wtedy jest pobuuuda i płacz ;)
u nas metody ewaluowaly wraz z wiekiem dziecka, wiec juz sporo wyprobowalam, bo dziecko mam z tych niepotrzebujacych snu a padajacych ze zmeczenia z otwartymi oczami.
W dzien najskuteczniejsze bylo wozenie wozkiem, a wieczorem to roznie bywalo.
Przez jakis czas lezalam z dzieckiem w naszej sypialni, bo tam nie bylo zadnych zabawek, wiec dziecko sie nie zrywalo co chwila, bo cos tam. W pokoju dzieciecym zawsze bylo cos interesujacego na widoku.
Mój starszy syn, do mniej więcej roku, zasypiał tylko poprzez wożenie go w tę i z powrotem wózkiem. Czasami usypianie dziecka zajmowało nam ponad godzinę, a po odłożeniu go do łóżeczka natychmiast się budził. Po roku, gdy przenieśliśmy brzdąca z naszej sypialni do pokoju dziecięcego, było jeszcze gorzej. Jego płacz słychać było dwie ulice dalej, a on sam ze wszystkich sił próbował wyskoczyć z wyrka. Rozwiązaniem okazała się wymiana łóżka szczebelkowego na takie dla starszych dzieci (z barierką), które sam wybrał i od tamtej pory problemu ze snem nie ma. Mój młodszy synek zasypia sam bez żadnego problemu.
Uwielbiam praktyczne rady ;). Pewnie co dziecko to inne zwyczaje wzgledem zasypiania i nie tylko :).
U Nas rytual spania wpoil sie kazdemu. Corcia niedlugo skonczy 3miesiace, a od 2óch ma ten sam rytm wieczorny co ulatwia jej zasypianie. Kapiel, po kapieli obowiazkowy szlafroczek z kapturkiem na glowce, mleczko i zasypianie przy zgaszonym swietle, niekoniecznie w ciszy. Wypracowalismy taki rytual gdy skonczyla miesiac. Dodam, ze zasypia najpozniej o 22 i spi nawet do 6 rana, bez pobudki w nocy ;).
Nie nie nie. na szczęście u nas w porę zastosowana”metoda” z książki “Każde dziecko może nauczyć się spać” /3-5-7-10/ z jednoczesny wykluczeniem karmienia/picia w nocy (ukończone przez obecnie 26m-czną córeczkę – 6m-cy) okazało się SKUTECZNE i stosujemy do dziś:) A więc o stałej porze (ok19.15-30) kolacja-kąpiel-kremikowanie-piżamka-misie ulubione-gaszenie lampki-położenie (nadal szczebelkowe łóżeczko 100%) – i….mama wychodzi a dziecko śpi (do 6:40-7.40). Dodam, że w oknach rolety nie przepuszczające światła (tzw. ‘podgumowane’) Tym samym wieczór dla rodziców całkiem długi ;)) POLECAM
Tak jak pisałam wyżej, ja fanką tych metod nie jestem..
26 m-cy i szczebelki, O.o serio?
Wlasnie jestesmy na etapie wprowadzania w zycie nowej rutyny zasypiania. I wszystko co czytamy na ten temat totalnie zaprzecza co w poscie jest napisane. Poza wyciszaniem, kapiela i czytaniem przed snem oraz szumem, czyli tzw white noise (mamy app na naszych telefonach-polecam). W pokoju powinno byc zupelnie ciemno. Potem z pokoju sie wychodzi, bo inaczej dziecko budzi sie w nocy zeby sprawdzic, czy rodzic nadal przy nim jest. Po pewnym czasie dziecko uczy sie zasypiac samo. Ciarki mi po plecach przechodza, jak pomysle,ze noszenie na rekach, usypianie autem, mlekiem czy kolysaniem nazywane sa “praktycznymi radami”.
Dzieci komunikuja sie z nami za pomoca placzu i bardzo szybko sie ucza, ze jest to bardzo efektywny sposob. Placza cicho, nikt nie zareaguje. To spobuje glosniej. Nie reagują? To zaplacze tak, zeby 2 ulice dalej bylo slychac! Przybiegli-a no to wiem, jak glosno mam plakac nastepnym razem. Oczywiscie dziecko dziecku nie rowne, ale chyba wszyscy sie zgodzimy, ze lubia rutyne. Tyle, ze ta rutyna ma dzieciom i rodzicom pomagac a nie tych drugich wykanczac. Polecam Gine Ford, Vicky Hoefle i fantastyczny blog Troublesome Tots.
No ja kompletnie się z tymi założeniami nie zgadzam, ale mi do T. Hogg i podobnych jest lata świetlne. Zaś popieram wychowanie w bliskości. Nigdy nie dawałam się dzieciom wypłakać, czy (jak piszesz) zwiększać natężenie płaczu. Przerażające jest jak mylisz proste fakt. Tak, dziecko KOMUNIKUJE się z nami za pomocą płaczu. Jeśli płacze to MÓWI CI, ŻE JEST MU ŹLE.. A Ty co? Mierzysz natężenie płaczu, nie przychodzisz? Jaki sygnał dajesz dziecku? “Mi jest źle, boję się, potrzebuję bliskości, ale mama nie przychodzi”. Przeczytaj badania naukowe jak wzrasta poziom stresu u dziecka, jakie zmiany zachodzą w mózgu.. Nieodwracalne zmiany!!! Dziecko powinno chować się na piersi matki. Szczególnie te najmniejsze. A tresuję pozostawmy dla zwierząt.
O tresurze nikt nie wspominal. Faktow tez nie myle. Ale w szoku jestem z tak agresywnej odpowiedzi.
Wypowiedź nie jest agresywna, a sugestywna. Jestem wielką ANTY-fanką T. Hogg, więc nie chciałabym aby ktokolwiek kojarzył mojego bloga z tą panią.
U nas sposób na samochód nie działa. Wyłączenie silnikia równa sie automatycznie pobudce. Nie pamietam czy kiedykolwiek udało się ją zanieść śpiącą z saamochodu do łóżeczka…
Dla odmiany Lenka W OGÓLE nie zaśnie w aucie. No chyba, że to jej godzina, że jest zmęczona albo trsa jest długa. Zaś Maksowi zostało i na 5-minutowej trasie do sklepu musimy go cucić hahaha ;)
Jako wielka fanka t.hogg, muszę po prostu napisać komentarz. Chce zaznaczyć ze przeczytałam jej książkę w miarę dokładnie (a potrafię czytać ze zrozumieniem) i nie widzę tak żadnych elementów tresury a juz napewno nic o pozwoleniu sie dziecku wyplakiwac. Tracy jest wileka przeciwniczką tej metody, podkreśla ze w żadnym wypadku nie wolno tego robić bo dziecko moze stracić poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do rodzica. Głównym przekazem jest książek jest aby dzien niemowlaka był przeiwdywalny, rutynowy, powtarzalny – wlasnie po to aby zapewnić mu poczucie bezpieczeństwa i brak nieprzyjemnych niespodzianek. Wiem, ze mama nakarmi mnie za chwile to nie muszę tego komunikować placzem…. Itp. To co moze sie nie podobać, to wlasnie konieczność podporządkowania swojego dnia rytmowi dnia dziecka.
Ja jej metody stosuje z powodzeniem, rezultatem tego jest uśmiechnięte nie płaczące dziecko, które idzie spać o 20, wstaje o 6.00 rano (karmimy przez sen o 23.00), je o stałych porach, ucina sobie drzemki tez mniej więcej o stałych porach i najważniejsze NIE PŁACZE jest szczęśliwe, a jak on szczęśliwy to rodzice tez:). Ja polecam, a przytulania i bliskości jest u nas mnóstwo. Polecam tracy wszystkim tylko nie na ślepo, ale tak w sposób zmodyfikowany pod siebie. Pozdrawiam
RYTUAŁ – to jest klucz do sukcesu w usypianiu. Oczywiste sprawy jak przygotowanie areny do usypiania stają się dla niewtajemniczonych oczywiste po kilku pierwszych podejściach.
Nasza Ania zasypia raczej wzorowo a główne faktory prowadzące do sukcesu to wyciszanie pod koniec dnia, ciepłe jedzonko/kaszka, dźwięk pozytywki i półmrok.
Gorzej jak wpadnie któraś Babcia i wtedy nie przetłumaczysz, że trzeba ciszej, bez śpiewania czy cmokania … ;)
Ja mam pytanie z innej beczki… Cóż to za prześliczne łóżeczko Lenki i gdzie moża takie cudo znaleźć???
Mój syn ma kilka miesiecy, od poczatku spal w lozeczku pierwsze 3 miesiace spal prawie cala dobe. Dopiero zaczelo sie pod gorke gdy mial 4 miesiace wtedy w gre wszedl bujak w pozycji lezacej, wspomne tylko, ze do pracy wrocilam okolo 3 tygodnie po porodzie i pracuje systemem 12h dzien noc 2 dni wolnego. Wiec nie bylo mowy o rutynie w zasypianiu, postawilam sobie dwie zasady: nie usypiac na rekach, i nie spac z dzieciem w lozku. Stasko zasypia miedzy 7 a 21 co dzień to inaczej. Ale wyglada to w te sposob butla, przebranie dziecka do spania ( spiochy, śpiworek) lezaczek kilka minut kolysania i czekam az zasnie, oczywiscie staramy sie zachowywac normalnie tzn, grajacy tv, rozmowa. Po jakis 15 minutach przekladam dziecko do lozeczka bywa ze sie nie obudzi ale czasem wyrwie sie ze snu to wtedy w ruch wchodzi kolysanie lozeczkiem (zamontowane płozy) i tak spimy do 5.00. Moim najgorszym problemem bylo pelzanie dziecka w lozeczku przez sen.
O matko!!!! Sposób z samochodem czy tez trzymaniem na rękach chyba nie są najlepszymi. Rodzic nie może być niewolnikiem swojego Skarba. Pamiętajmy, że niemowlę bardzo szybko nabiera przyzwyczajeń i co np w sytuacji oddania samochodu do warsztatu albo trźymania na rękach dwunastokilagramowego dziecka? My działamy od samego początku schematem -kąpiel, karmienie, odkładanie do łóżeczka ( w momencie jak Mania nie śpi włączamy hipnotyzującą ja karuzelę z projektorem tiny love), na początku kładliśmy na czółku swoją dłoń żeby czuła ciepło . Mania ma 5 miesięcy i śpi jak Aniołek ( od początku w swoim pokoju, do łóżka zdarza nam się ją wziąć rano na dostanie godzinki ale to bardziej z naszej potrźeby pożycia z nią). Absolutnie nie chodzimy na palcach, TV włączony, ńie mówimy szeptem. Jest super:)
Szukam ze łzami w oczach różnych informacji na temat usypiania dziecka. Moje ka właśnie 14 miesięcy i usypianie to nie raz u nas maraton w którym my przegrywamy bezwzględnie. W poczuciu winy za moje, jak mi się wydawało źle nawyki wyszukuje naukowych metod usypiania. Aż tu nagle otarlam łzy csytajac powyższy artykuł. Tak mi bliski. Pośród tych wszystkich super pprad i metod o różnych nazwach miło jest wyczytaac,że ktoś jednak się do nich nie stosuje jak my. Cudownie. U nas idzie wszystko, zasypianie w samochodze(i nie da się oszukać na podwórku z włączonym silnikiem),drapanie,głaskanie paluszkow,pleców,uszu i czego się dana rękach z przemieszczaniem i oczywiście w łóżku mamusi zajmując całą przestrzeń. Żadne wychodzenie i zostawianie z płaczem nie wchodzi w grę,bo prędzej my wyjdziemy z siebie niż mały zaśnie. Więc jak to poddani nadworni królowi służą na zawołanie czego tylko sobie życzy jaśnie panie. W końcu kiedyś dorosnie i zaczznie sam zasypiac a my i tak będziemy za tym tęsknić. Więc moja rada, nie walczyć tylko cieszyć się ulotnymi chwilami spedzonymi z dzieckiem.
Mi ostatnio córeczka zasypia na rękach i obawiam się, że niedługo będę miała biceps jak facet :) A tak serio to zgadzam się zwłaszcza z tym, żeby nie mówić do dziecka podczas usypiania. A nerwy faktycznie dziecku się udzielają – niestety.
Polecam rodzicom sprawdzony sposób na usypianie dziecka, sami mieliśmy z tym problem. Mała usypiała tylko przy suszarce czy odkurzaczu. Jedną suszarkę nawet spaliliśmy. Z pomocą przyszła aplikacja na telefon: Baby Sleeper ikona z karuzelą firmy 7csolutions na urządzenia z androidem. Przesyłam link do aplikacji, na pewno komuś się przyda!
https://play.google.com/store/apps/details?id=com.sevencsolutions.babysleeper
Dużo różnych dźwięków które można odtwarzać bez końca i za darmo :) Zużywa mniej prądu niż tradycyjna suszarka :D
U nas zazwyczaj wieczorna kąpiel wycisza dzieciaki, potem kładziemy się i albo słuchamy muzyki albo czytamy książeczki :) Uwielbiam też jak w łóżku jest przytulnie – miękkie poduszki, pluszaki i materac ekologiczny, który pokochaliśmy wszyscy od pierwszego spania :)
ja mam, tzn z dziedziny usypiania dziecka i RB. Czy jest ok, że 16 miesięczne dziecko zasypia tylko noszone na rękach lub na piersi?
z góry dziękuję za odpowiedź.
ja nie na rękach a w chuście nosze przed zaśnięciem. czasem 7 minut, czasami 30, różnie. ale obywa się bez płaczu. mam chustę Luna dream kółkową wiec łatwo ją zdjąc tak, żeby Zosia się nie obudziła
Oj tak, przeszliśmy przez parę opisanych tutaj etapow z jednym dzieckiem. A w czasie kwarantanny nauka zasypiania i późniejszy jej sukces zmobilizowała nas do stworzenia bloga.
Choć stwierdzam, że cwane osobniki z tych dzieci, bo już się syn zorientował jaki jest schemat działania i zaczynają się wymówki typu “pić!”.
I zgodzę sie, że nie mówienie do dziecka przed snem albo ograniczenie do minimum działa bardzo dobrze!