Będąc sobą dostrzegasz więcej
Kiedy wybierałam się z Lenką do kina na kolejną aktorską adaptację Disneya, moje oczekiwania nie wykraczały poza miło spędzony czas, dobre kino i przednią zabawę. Jednak film poruszył we mnie rozmyślania sięgające znacznie głębiej i dotykające mnie jako człowieka, jako matkę. Jeśli oglądałyście już film, będziecie widziały zapewne o czym mówię, bo może i w Was zrodziły się podobne przemyślenia.
Bella jest pierwszą z księżniczek Disney, kompletnie niezainteresowaną małżeńtwem i ogólnie… byciem księżniczką. Jest pięknym przykładem dla małych dziewczynek, ponieważ, mimo swej urody, broni tego w co wierzy i uparcie pragnie pozostać… sobą. Taką jaka jest. Romantyczką, zakochaną w książkach, marzącą o przygodach i tym co wykracza poza pojmowanie sąsiadów z jej wioski. Mimo, że na jej drodze pojawia się najlepsza, wydawałoby się, partia w mieście – Gaston, pozostaje wierna swoim ideałom. Piękno dostrzega w najbrzydszej – wizualnie – osobie jaką możemy sobie wyobrazić, okropnej Bestii. Jak jej się to udało?
Bella także była ‘inna’ i tę tę swoją odmienność akceptowała i wręcz pielęgnowała. Kiedy inne dziewczęta zajmowały się pudrowaniem nosków i polowaniem na kawalerów, Bella skupiała się na zdobywaniu wiedzy i pomocy potrzebującym. Uczyła czytać wiejskie dzieciaki i opiekowała się schorowanym ojcem. Była za to wytykana palcami, że jest jakaś ‘dziwna’ i ‘inna’. A dla niej te określenia były jak komplementy, ponieważ… kochała siebie. Była też odważna, bo bycie odmieńcem było kiedyś ciężkie. Obecnie można nazwać się trendsetterem i także zrobić z tego plus :)
Kiedy myślę o moich dzieciach, postawa Belli wydaje się być idealnym przykładem. Od małego uczę dzieci, że są piękne takie jakie są i wizualnie i wewnętrznie. Pamiętam jak Lenka urodziła się z dodatkowymi plamkami i kropkami, a ja skupiałam się tylko na tym, aby je usunąć, żeby mogła być taka jak inni. Aż pewnego dnia to w sobie odczarowałam i zamieniłam na historię wyjątkowości. To piękne mieć dodatkową kropeczkę i plamkę. Najpiękniejsze, wyjątkowe! I taką akceptację przekazywałam córce. Teraz jej nawet przez myśl by nie przeszło, żeby uznać swoje plamki za coś szpecącego lub niedobrego. Są wciąż ludzie, którzy potrafią napisać – ‘matko jak ona okropnie wygląda z tymi plamami’. Współczuję ich bliskim i nie boję się, że moja córcia kiedyś ich spotka. Mam nadzieję, że swym uśmiechem i blaskiem jasno im pokaże, że inność jest piękna… taka jaka jest. Że nie wspomnę o jej cudownym, emocjonalnym wnętrzu, dobrym serduszku i miłości do świata, oraz tej prostej radości bytu.
Po wpisie “Dlaczego nie puściłam Maksia do szkoły…” dostałam od Was masę komentarzy, pięknych serduchowych. Były jednak smutniejsze zdania. “Ohh BYŁO WIDAĆ, że coś z nim nie tak, od dawna, bo na kolanach Waszych na sankach zjeżdżał”, “tak, tak to pewnie jeden z tych takich małych- starych co to siedzi w towarzystwie z dorosłymi”, “autyzm jak nic.. albo asparger przynajmniej”. Nie odpisywałam. Oddychałam. Bo co napisać? Że moje dziecko zjeżdża z każdej największej zjeżdżalni wodnej i wchodzi na każdy najstraszniejszy rajd w wesołym miasteczku więc jak czytelniczko… jak wywnioskowałaś jego inność ze zjazdu na sankach z rodzicem? Długo główkowałaś? I nie, mój syn ani minuty nie usiedzi ‘ze starymi przy stole’, bo on ogólnie niewiele czasu przy stole spędza, bo nie daj Boże jeszcze by mu jeść kazali. A jak przychodzą do nas znajomi z dziećmi to tak szaleją (tak, z Maksem), że dom do remontu. Ale Ty już wiesz… Ty oceniłaś. I nie, nie ma aspargera, ani autyzmu, co też powinieneś zobaczyć w tysiącach naszych filmów (zajrzyj np. –> TU, do dialogu dzieci), ale nawet jeśli by miał, byłby piękny i idealny, taki jak jest. A jest najlepszy! Dokładnie taki jaki miał być, dla mnie, dla naszej rodziny, dla świata.
I jeśli każda z nas będzie uczyła naszych dzieci akceptacji do samych siebie, to najłatwiejszą rzeczą w przyszłość, będzie dla nich akceptowanie ludzi. Uznawanie inności za atut lub całkowite jej nie zauważanie. Pisałam Wam ostatnio jak robiłam test na Lence i kazałam jej wymienić różnice między księżniczkami Disney. A ona wymieniała i wymieniała, aż skończyła, bo nie miała już pomysłów. Pominęła najważniejszy dla każdego dorosłego szczegół – kolor skóry.
Maks ma w kolegę z zespołem asargera. Strasznie go lubi i uważa, że jest mega fajny i zabawny. Ostatnio powiedział, że są mega teamem, bo lubią podobne rzeczy. Kiedy widział wóz strażacki powiedział “X by się mega jarał, bo on uwielbia straże pożarne. To jedno nas różni bo ja wolę krokodyle, ale i tak super z niego kumpel”.
Rok temu pojechaliśmy z rodziną i znajomymi do Białowieży. Syn znajomej ma Zespół Downa. Lenka cały wyjazd chodziła z nim za rękę. On się nią opiekował, a ona uważała, że to najcudowniejsza rzecz na świecie. Kupił jej loda, czym całkiem wygrał sytuację. Nie pytałam jej czy widzi, że jest inny, bo było widać, że widziała. Był znacznie lepszy! Piękniejszy! Skupiony na niej, a nie jak reszta dorosłych…
Akceptacja rodzi akceptację. Miłość do siebie pozwala na miłość do innych. Tam też rodzi się przyjaźń. ‘Kupowanie’ ludzi takimi jakimi są. Z kropką na głowie czy zamiłowaniem do krokodyli. Z kopytami i rogami. Jest miejsce na miłość do Bestii. Lub do Belli. Takiej jaka jest…
Lenka prezentuje na sobie najnowszą kolekcję Reserved Kids Piękna i Bestia – absolutny hit dla małych miłośniczek filmu. Lenusia codziennie przebiera się za Belle, a dziś… nawet spała w koszulce z bajki! Że nie wspomnę o tym, że ubranka są totalnym hitem w przedszkolu :)
Akceptacja rodzi akceptację. Zgadzam się całkowicie. W domu mam stare wydanie Pięknej i Bestii i cieszę się że możemy wychowywać dalsze pokolenia na tym tekście. Jedno co odnośnie filmu nie pałam sympatią do gry odtwórczyni głównej roli, więc odbiór może być zaburzony. Ale treści ponad czasowe.
Zgadzam się całkowicie!
Co do Lenki to ja żadnych plamek u Twojej córuni nie widzę! ????
TAKIE Makóweczki lubię:)
Obserwuję/ czytam Cię od jakiegoś czasu, także te starsze wpisy i to dziwne ale czytając ten teks zdziwiłam się o jakich ty plamach piszesz i o co chodzi z Twoim synem? Nigdy nie zwróciłam na to uwagi…
Cudowny tekst. Właśnie takie postrzeganie świata pragnę zaszczepić własnym dzieciom. Dziękuję MM.
Marleno, a ja trochę od innej strony. Moje dziecko jest bardzo aktywne, nie, nie ma tak popularnego ADHD, czy innych “ułomności”. Ciągle tylko słyszę “Musicie coś z Nim zrobić”, “Przecież on nie może tak ciągle w biegu, no jak to tak, wykończy Cię”, “Zobacz, jak X się zachowuje, jak grzecznie siedzi”. Na początku może i przeszło mi przez głowę, że muszę Go uspokajać, wyznaczać ramy, po których może się poruszać, ale na szczęście szybko mi przeszło. Moje dziecko jest żywe – takie jest. Zaakceptowałam to i nigdy, ale to nigdy nie będę chciała Go zmieniać, tylko dlatego, że nie wpisuje się w czyjeś standardy. Piękna ta Twoja Lenka
Pięknie napisane. Dzieci trzeba uczyć tolerancji od samego początku. Moje córki mają lalki o różnych kolorach skóry, mają lalkę na wózku inwalidzkim. Czytamy książki o inności, osobach lub zwierzętach, które się wyróżniają. Rozmawiamy o koledze z przedszkola, któremu zdarzają się wpadki toaletowe, o tym jak on się może czuć, gdy ktoś się z niego śmieje. Mówię im o tym, że ludzie wierzą w różnych bogów, a niektórzy nie wierzą w żadnego. Że czasem jest tak, że pan kocha pana i są razem szczęśliwi. Że rodzina może wyglądać różnie – niektóre nie mają rodzeństwa, a niektóre taty lub mamy. Mam nadzieję, że wyrosną na pewne siebie, tolerancyjne dziewczyny / kobiety. Takie, które reagują, kiedy ktoś jest prześladowany i mają swoje zdanie.
Komentarz wbił mnie w fotel. Jestem za. Pięknie napisane. Nie wiem ile Twoje dzieci mają lat ale u mnie 5 i powoli zaczynam głębiej wchodzić w te tematy inności. Pozdrawiam
Pewnie ta czytelniczka nie wywnioskowała że z pani synem coś nie tak po saneczkach tylko z pani opisów. Niania, chodzenie za rączkę,niechęć w chodzeniu do szkoły, problemy z rówieśnikami i brak kolegów. Messi też ma zespół aspergera a jest jednym z najlepszych piłkarzy świata. A Einstein? Więc dialog z siostrą nie jest żadnym potwierdzeniem. A co do plamek córki to wiadomo że kochamy dzieci jakimi są,ale nie ma co gadać że są super,bo nie są.
Dobrze, że się pojawiłaś w tym wpisie, bo ludzie nie uwierzyliby, że z takimi przypadkami muszę się mierzyć na codzień :D
Co drugie ‘oskarżenie’ wymyślone lub wyciągnięte z kontekstu, ale to świadczy tylko o Tobie.. w jak smutnym świecie żyjesz. Przykro mi :(
Nie wierzę, że ktoś mógł napisać taki komentarz. No błagam.
Marlena, nawet nie powinnaś odpowiadać.
Ludzie są różni, tego powinniśmy uczyć nasze dzieci.
I dlatego na świecie jest kolorowo, nie ma nudy i możemy się od siebie uczyć różnych rzeczy.
Pozdrawiam.
ojojoj :( czyzby jakies kompleksy?
Aż mi łzy napływają do oczu, gdy czytam takie kometarze i uświadamiam sobie, że moje dziecko wychowuje się w świecie pełnym tak smutnych i pełnych jadu osób. To aż trudne do pojęcia przez kogoś, kto wpaja maluchowi od najmłodszych lat, że wszyscy są równi, a ocenianie przez pryzmat wyglądu to nie rozwiązanie…
To najgorsza i najgłupsza, a także najpodlejsza rzecz jaką można powiedzieć o dziecku. Jesteś głupią pi*** i mam nadzieję, że nie masz dzieci.
Uważam, że takie komentarze świadczą tylko o braku zrozumienia tekstu przy/po czytaniu, co za tym idzie braki ze szkoły? Czy Pani nie lubiła do niej chodzić może? Niechęć do dzieci i ostatnie zdanie może być przyczyną braku akceptacji Pani osoby jeszcze z czasów szkolnych co zostawiło ślad na psychice do dziś?
Oczom nie wierzę, żeby takie rzeczy wypisywać.
O co chodzi z nianią? Moje dzieci też miały, czasem lubią chodzić za rączkę, czy z nimi też coś nie tak? Z opisu wnioskuję, że jesteś smutną, żałosną, niespełnioną życiowo osobą. Ciekawa jestem jakie to są super dzieci. Może rozwiniesz myśl?
Właśnie sobie uświadomiłam, że Bella, to książkowa “zołza” :D /Wspaniały wpis!
Marlenko,
nie mam jeszcze dzieci, a mimo wszystko czytam każdy Twój wpis.
Moim zdaniem jesteś jedną z najmądrzejszych bloggerek w polskiej sferze! Tym wpisem doskionale to udowadniasz :)
Plamki Leny są częścią jej i dlatego są piękne. Ja mam milion pieprzyków, niektóre dosyć brzydkie. Kiedy usunęłam kilka dużych i widocznych ze względów zdrowotnych czułam się jakbym usuneła kawałek siebie.
Mimo, że obiektywnie wyglądam lepiej, to jednak liczy się subiektywna ocena. Moja ocena samej siebie.
Cieszę się, że o tym piszesz. To jest bardzo ważne. Nie ma lepszej podbudowy w dorosłym zyciu niż ukstzałtowana pewność siebie.
Mam lekkiego zeza, oczyilitwiście leczonego i rehabilitowanego. I dopóki internet mi tego boleśnie nie wytknął to nie miałam z tym problemu.
Pisałam o tym tutaj http://www.westerholm.pl/index.php/10-mam-lekkiego-zeza-mowa-nienawisci
A było tak dlatego, że mama i tata mówili mi, że jestem piękna i że moje kulawe oczko jest piękne. Śmieli się z tego, ale nigdy nie wyśmiewali.
Pokazywali, że ludzie są różni, ale wszyscy są wspaniali. Nigdy nie usłyszałam, że bez zeza czy bez pieprzyka byłabym ładniejsza.
I nadal uważam. Taka jestem. I tym się trzeba cieszyć.
Dziękuję za ten wpis!!!
chciałabym coś mądrego albo fajnego napisać, ale tu już nie ma co dodać, wszystko napisałaś.
bardzo ważna chyba też jest samoakceptacja mamy i taty, w procesie wychowywania dziecka. moi rodzice zawsze byli bardzo zorientowani na to, co powiedzą obcy, jak osądzi ich rodzina, i tak dalej. oczywiście, są z zupełnie innego pokolenia, sami byli inaczej wychowywani, ale takie podejście sprawiło, że chyba nigdy nie byli szczęśliwi, przynajmniej tak to oceniam z perspektywy upływu lat. ja uczę się żyć bez tego obciążenia “co ludzie powiedzą”, kiedy widzę beztroskę moich dzieci w tym temacie, to mi się udziela i łatwiej mi żyć po prostu. także – akceptujmy siebie, bo przecież na koniec dnia zostajemy w czterech ścianach sami, bez “ludzi-którzy-powiedzą-o-nas-to-i-śmo”, a chyba lepiej w lustrze widzieć osobę, którą się lubi.
dobra, chyba trochę popłynęłam:D
a kropki, kropeczki… lepiej mieć kropki niż być głupkiem.
miłego dnia!
powiem tylko jedno <3 za ten wpis :)
Piękny wpis!!! I piękna Księżniczka na zdjęciach !! Tak trzeba mówić dzieciom, że są cudowne takie jakie są. To buduje w nich samych poczucie wartości i samoakceptację, a to jest bardzo ważne, żeby mogły żyć w zgodzie z samym sobą.
Akceptacja naszych wad i słabości to pierwszy krok do tego, żebyśmy kochali samych siebie, a w konsekwencji żebyśmy byli kochani przez innych. Ja również staram się mojemu dziecku przekazywać, że najwspanialszy jest taki, jaki jest i bardzo mi zależy na tym, żeby był świadomy własnej wartości. Od tego już niedaleko do pewności siebie i przebojowości.
A hejterów olej, nie warto o nich nawet wspominać, nie zasłużyli.
Pozdrawiam! :)
Pamiętam jak byłaś z córcią na zabiegu na usunięcie plamek jakie miałaś obawy i wątpliwości…. Najgorsze to wpław narkozy…. Czy możesz napisać czy z perspektywy czasu biorąc pod uwagę powyższy wpis w którym piszesz, że zamieniłaś te plamki z którymi walczyłaś na “wyjątkowe” zdecydowałabyś się na ten zabieg czy zostałyby takie jak były od urodzenia….. Wtedy w zestwieniu estetyka kontra szeroko rozumiane ryzyko zabiegu zdecydowałaś się na to pierwsze… Moja córcia też miała dużego naczyniaka na szczęście w niewidocznym miejscu. Czuję że zmieniłaś podejście do życia i to jest piękne bo daje szczęście…! Ps. jak ty robisz to z dietą u dzieci. Moja córka je tylko wybrane produkty ani prośbą ani nagrodą za nic nie chce przekonać się do innych a do pewnego okresu jadła praktycznie wszystko… może jakieś pomysły podpowiedzi…?
A z córcią zawsze powtarzamy: ja mówię “nie liczy się to jak się wygląda tylko….” a córcia odpowiada “to co się ma w serduszku” <3 Dzięki nam świat staje się lepszy a my wychowujemy mądrych, tolerancyjnych i bogatych duchowo ludzi.
Marlena! Kolejny raz udowodniłaś, że jesteś bardzo mądrą kobietą, inspirujesz, pobudzasz do myślenia, zastanowienia się. Dziękuję Ci za to.
Piękny tekst … i dziękuję bo też dał mi do myślenia :)
Oby więcej takich osób, które cenią różnorodność… Inność sama w sobie nie jest żadnym problemem. Problem zaczyna się w innych ludziach, którzy uważają, że coś jest z tą “inną” osobą nie tak, bo mają zakuty w głowach obraz tego, jak świat powinien wyglądać. A jak mu się coś nie zgadza i nie mieści w ramkach, to trzeba dać temu wyraz – na przykład głupimi komentarzami w necie.
A ja się zastanawiam, czy ludzie naprawdę są otwarci na inność? Owszem, nie krytykują ani nie wytykają palcami osób z zespołem downa, czy innymi widocznymi ,, przypadłościami”. Ale weźmy na przykład taki zespół touretta… Taka osoba może wykrzykiwać w publicznych miejscach: ,, Kur… ja pier…” w najmniej spodziewanych momentach. Wielokrotnie. Co wtedy? Czy ludzie traktowaliby mnie dobrze, gdybym ubrała się w sukienkę uszytą z koca i nie nosiła butów na ulicy, kiedy jest ciepło? Czyż nie patrzyli by na mnie dziwnie,bo jestem inna? Czy nie baliby się mnie? Wiem, że by się bali, a w duchu śmialiby się. A przecież nie szata zdobi, itd…Gdyby moje dziecko nie miało bluzeczek z księżniczkami i nosiło starodawne ciuchy, czy dzieci,by nie wykluczyły mego dziecka jako towarzysza zabaw?
Nie nauczysz dziecka na przykładzie Disneyowskiej bajki. Musisz dać jej dotknąć ,, inności”, jak w przypadku, kiedy miała okazję pobyć z chłopcem z zespołem downa. Jeśli chodzi o bajkę, to wg. mnie wcale nie uczy, żeby przełamywać stereotypy, nt. inności. Ta bajka jest o tym, jak młoda dziewczyna wiąże się z wrednym potworem. Nie tyle brzydkim, co wrednym właśnie. Trochę jak w takim małżeństwie, gdzie kobieta poślubia potwora i liczy na to, że jak go będzie mocno kochać to on się zmieni w księcia z bajki.
Jeszcze wypowiem się odnośnie tej pani i jej paskudnego komentarza nt. Twoich dzieci:
,, NIE SĄDŹCIE, ABYŚCIE SAMI NIE BYLI SĄDZENI”.
Pięknie napisane! Byłam na filmie dzień po premierze – musiałam! Bella to moja ulubiona bohaterka z bajek Disney’a – tych pełnometrażowych, bo z serialowych uwielbiam Gadget – to też pozytywna postać, pokazująca dziewczętom, że można inaczej. Czasami wydaje mi się, że to na niej wzorowali się twórcy lalki Goldie ;D
Pięknie Lence w tej baśniowej oprawie…
Pozdrawiam!