Boot Camp Makóweczki

Co roku mąż mi mówi “po co ty tam jedziesz?”. Bo ani warunków, ani możliwości.
Zawsze starannie dobieramy lokale wyjazdowe w 99% pod dzieci
Od trzech godzin mam wolne. Ponoć Matki urlopów nie miewają, ale mi się zdarzyło. Tak.. czuję się wyjątkowa w tym momencie. Wakacje tak zalazły mi za skórę, że należało mi się, więc prawie, prawie bez wyrzutów sumienia cieszę się chwilą. Pewna byłam, że zacznę od maili, zdjęć, notek. Ale jak widać podświadomość moja potrzebowała czegoś innego.
Łazienka, prysznic, muzyka. Delikatny makijaż robiony (jak mi się wydawało) godzinami…
Nie w biegu, z pomocą Lenki, pacnięta byle czym byle gdzie, dziwiąc się potem dlaczego ludzie na ulicy tak dziwnie się na mnie patrzą, żeby odkryć po przyjściu, że na czole mam wielką plamę bronzera, którą zmyć miałam, ale czym innym się zajęłam i potem… zapomniałam.
Dziś szczotkowałam zęby 5 min. Nawet przysiadłam sobie na wannie. Potem uczesałam włosy, ubrałam się i .. 5 min. gapiłam się z wyszczerzem w lustro. Wiem, wiem, matka- sroka.. Rzadko się zdarza, więc wolno mi.
Co roku mąż mi mówi “po co ty tam jedziesz?”. Bo ani warunków, ani możliwości.
Zawsze starannie dobieramy lokale wyjazdowe w 99% pod dzieci. Pisałam o tym wielokrotnie. Ale raz w roku dostaję amnezji, wkładam swoje różowe okulary, całą swą pozytywną energię i .. jadę sama z dziećmi do swojej babci.
Stało się to moją tradycją. PT odmawia tego rodzaju wczasingu, a ja daję się ponieść emocjom. Bo dzieci poznają swoją prababcię. Bo nie wiadomo czy to nie ostatni rok kiedy ją widzą, jako, że lat 87 i zegar głośno tyka. Bo wakacje (prawie) wiejskie, a wszystko w życiu poznać trzeba. Także smak kurzu, brudnego jabłka i kąpieli w zimnej wodzie. Po podwórku pobiegać, w kałuży nogi pomoczyć. Usiąść na prababcinym kolanku i posłuchać nuconych przez nią melodii.. Zjeść jedno ciastko za dużo i nakarmić króliki kapustą.
I to mam w myślach pakując się. Powtarzam jak mantrę jadąc samotnie. Mruczę pod nosem tankując benzynę, biegnąc potem płacić, zostawiając śpiące dzieci w aucie. Do znudzenia “bo .. bo .. bo..”.
A potem dojeżdżam. Rozpakowuję się i tracę całą pewność siebie.
Nie chcąc zagłębiać się w szczegóły, nadmienię tylko, że od wejścia trzeba brać się za szmatę i szorować kąty. Nie ma co się dziwić. Babcia mieszka sama i zdrowie ani siły nie pozwalają jej na szaleństwo sprzątaniowe. Rolę tę co roku dostaje moje mama i na tego typu wyjazdach ze 2x wysadza nos zza środków czystościowych. Ale nic to. Nie jestem oszołomem dezynfekowania otoczenia dzieci, więc sytuację tą znoszę dość godnie.
A potem jest już tylko gorzej…
W pokoju śpimy z moimi rodzicami którzy chrapią na 100 głosów. Drugiego dnia kupuję sobie wtyczki do uszu, ale przegrywają one z instynktem macierzyńskim i ‘co będzie jak dzieci nie usłyszę’. Więc nie śpię… Przecież wynaleziono Red Bulle. Nie będzie tak źle.
Dzieci czują zew wakacji i wstają wcześnie. Stanowczo za wcześnie. Bo mucha latała. Bo ‘piejo kury piejo’.. I babcia radio włączyła.. a że usłyszeć je chciała to i cała kamienica słyszała. Więc wstajemy. Tylko co dalej?
W tamtym roku Makuś wychodził do koleżanki, a ja zajmowałam się Lenko- Mańko- Wstańką, kiwającą się na materacu. W tym roku Makóweczka chciała bawić się na podwórku z bratem, a ja jak ten stróż czuwałam. Czuj, czuj.. i w upale stój!
Spacer na działkę, nad jezioro i powrót na śniadanie. Ufff.. już 9-ta.
Myjemy się? A gdzie! Miasto Orzysz postanowiło dodać atrakcyjności mojemu wyjazdowi i .. odłączyło prąd w kamienicy babci. A, że woda bojlerem podgrzewana…
Boot Camp Makóweczki czas zacząć! Myjesz się.. dygoczesz. Znowu dotykasz wody i zamarzasz.
Prócz powyższego, zjedliśmy trochę skwaśniałej grochówki, rozmrożone sorbety truskawkowe i lekko zamulone parówki.
Spacerowaliśmy godzinami, zwiedzaliśmy karnie, żeby czas szybciej leciał i piekliśmy w ognisku zielone jabłka. Pogoda była silnie średnia, a Ipad się rozładował stanowczo za szybko.
I brakowało PT, który dałby mi 5 min. na zaczerpnięcie oddechu. Który wziąłby pieluszki i pamiętał o spakowaniu wózka. PT który ma plan i wie, że w restauracji nie najważniejsze jest menu, a placyk zabaw. PT który kocha mocno.. najmocniej, przez co wszystko jest takie proste..
Nie będę Wam opisywała każdego dnia, ale uwierzcie mi. To był hardcore.
Jedliśmy żaby, myliśmy się w stawie i dużo trenowaliśmy ;).
No i to jest życie :) dzieciaki widać przeszczęśliwe, a zdjęcie gdzie Mak pochyla się nad Makóweczką świetne :)
No i to jest życie :) dzieciaki widać przeszczęśliwe, a zdjęcie gdzie Mak pochyla się nad Makóweczką świetne :)
My mamy podobne atrakcje podczas naszych corocznych wyjazdów nad jezioro… Tyle, że tam w ogóle nie ma prysznica i myjemy się albo w misce, albo wcale :D
My mamy podobne atrakcje podczas naszych corocznych wyjazdów nad jezioro… Tyle, że tam w ogóle nie ma prysznica i myjemy się albo w misce, albo wcale :D
Razem z dwójką moich młodszych braci i mamą (tatko niestety musiał pracować… ) rok w rok jeździliśmy pociągiem do naszego dziadka na wieś (450km od domu) i do dziś wspominam to fantastycznie – najlepsze wakacje ever! Podobna sytuacja – dziadzio mieszkający sam, a jak wiadomo mężczyzna i porządki nie idą zbytnio w parze… Mama za szmaty i detergenty, a dzieci dziki szał – wędrówki po drzewach (do dziś mam bliznę na nodze!), staw, owocowy sad, mnóstwo zwierząt! :)) Patrząc teraz na to z perspektywy Matki (na razie jednego niespełna dwulatka) podziwiam moją mamę za to, że dała sobie z nami wszystkimi sama radę! :))) Makóweczki jak podrosną na pewno będą Ci wdzięczne za takie wakacje i będą je pamiętać przez całe życie! A i teraz są zapewne pełno zachwytu – to widać na zdjęciach! Dziękuję, że opisem i zdjęciami przywróciłaś mi te piękne wspomnienia! :))
Razem z dwójką moich młodszych braci i mamą (tatko niestety musiał pracować… ) rok w rok jeździliśmy pociągiem do naszego dziadka na wieś (450km od domu) i do dziś wspominam to fantastycznie – najlepsze wakacje ever! Podobna sytuacja – dziadzio mieszkający sam, a jak wiadomo mężczyzna i porządki nie idą zbytnio w parze… Mama za szmaty i detergenty, a dzieci dziki szał – wędrówki po drzewach (do dziś mam bliznę na nodze!), staw, owocowy sad, mnóstwo zwierząt! :)) Patrząc teraz na to z perspektywy Matki (na razie jednego niespełna dwulatka) podziwiam moją mamę za to, że dała sobie z nami wszystkimi sama radę! :))) Makóweczki jak podrosną na pewno będą Ci wdzięczne za takie wakacje i będą je pamiętać przez całe życie! A i teraz są zapewne pełno zachwytu – to widać na zdjęciach! Dziękuję, że opisem i zdjęciami przywróciłaś mi te piękne wspomnienia! :))
Nasza trójka korzysta z 2tygodniowego urlopu rodziców odwiedzając coraz to nowsze jezioro Ziemi Lubuskiej (a mamy ich tu całkiem sporo, mimo że to nie Mazury!). Przed nami urlop sierpniowy również nad jeziorem ale zastanawiamy się z Tatą czy my na pewno tego chcemy :D po każdym 5godzinnym pobycie nad wodą z Hanią, padamy nieprzytomni a ona przeszczęśliwa chłonie obecność obojga rodziców i szaleje do północy… Po co? Bo dla Jej radości z kąpieli i zabawy w piasku mogę tak harować! PS. odpocznę w pracy po urlopie ;)
Nasza trójka korzysta z 2tygodniowego urlopu rodziców odwiedzając coraz to nowsze jezioro Ziemi Lubuskiej (a mamy ich tu całkiem sporo, mimo że to nie Mazury!). Przed nami urlop sierpniowy również nad jeziorem ale zastanawiamy się z Tatą czy my na pewno tego chcemy :D po każdym 5godzinnym pobycie nad wodą z Hanią, padamy nieprzytomni a ona przeszczęśliwa chłonie obecność obojga rodziców i szaleje do północy… Po co? Bo dla Jej radości z kąpieli i zabawy w piasku mogę tak harować! PS. odpocznę w pracy po urlopie ;)
Uśmiałam sie jak mało kiedy :D i tak doskonale Cię rozumiem..u nas dochodzi już coraz częściej u starszaka “mamo nuuudzi mi się” co dodatkowo dodaje kolorów 24h tylko z dziećmi :D ale za to te chwile dla siebie..nawet totalnie samodzielny prysznic, bez pukania, nawoływania “mamooooo” ah…rozumiem i zazdoszczę :D
Uśmiałam sie jak mało kiedy :D i tak doskonale Cię rozumiem..u nas dochodzi już coraz częściej u starszaka “mamo nuuudzi mi się” co dodatkowo dodaje kolorów 24h tylko z dziećmi :D ale za to te chwile dla siebie..nawet totalnie samodzielny prysznic, bez pukania, nawoływania “mamooooo” ah…rozumiem i zazdoszczę :D
My też tak mamy gdy w góry do Brata mojej babci jedziemy… Ale i tak co roku wracamy..Dziecku klimat zmieniamy.. i jest..jest inaczej..
Pozdrawiamy
http://kubernusiowaszafa.blogspot.com/
My też tak mamy gdy w góry do Brata mojej babci jedziemy… Ale i tak co roku wracamy..Dziecku klimat zmieniamy.. i jest..jest inaczej..
Pozdrawiamy
http://kubernusiowaszafa.blogspot.com/
A ja myślę, że i tak bardzo dobrze, że byliście!!! Choć ciężko było. Ale INACZEJ. :) A poza tym, jak potem bardzo kocha się swój dom i każdy kąt w nim…..
Też tak myślę. Taki hardcore zawsze się zapamiętuje, więc czasami warto przeżyć kilka dni w inny sposób :)
Pozdrowienia
http://calineczki.blogspot.com/
A cytaty z Korczaka… boskie!!!!
A ja myślę, że i tak bardzo dobrze, że byliście!!! Choć ciężko było. Ale INACZEJ. :) A poza tym, jak potem bardzo kocha się swój dom i każdy kąt w nim…..
Też tak myślę. Taki hardcore zawsze się zapamiętuje, więc czasami warto przeżyć kilka dni w inny sposób :)
Pozdrowienia
http://calineczki.blogspot.com/
A cytaty z Korczaka… boskie!!!!
I takie wakacje są najlepsze!!! Nigdy nie zapomnę wakacji u babci która nie miała ciepłej w wody w kranie. O bojlerze można było pomarzyć;) I to były moje najwspanialsze i niezapomniane wakacje, bo babcia była najukochańsza i miejsce jedyne w swoim rodzaju, ale mój Julek już jej nie pozna…
I takie wakacje są najlepsze!!! Nigdy nie zapomnę wakacji u babci która nie miała ciepłej w wody w kranie. O bojlerze można było pomarzyć;) I to były moje najwspanialsze i niezapomniane wakacje, bo babcia była najukochańsza i miejsce jedyne w swoim rodzaju, ale mój Julek już jej nie pozna…
Dzieciom pozostaną cudowne wspomnienia po takich wakacjach :) Dlatego warto ,choć czasem jest ciężko :)
Dzieciom pozostaną cudowne wspomnienia po takich wakacjach :) Dlatego warto ,choć czasem jest ciężko :)
rezerwuje kombinezon maczka na wyprzedażach :)
rezerwuje kombinezon maczka na wyprzedażach :)
Świetna peunta Korczaka. Zawsze mam gdzieś z tyłu głowy słowa: że przecież małe dziecko to też człowiek- ma swoje potrzeby, chce wyrazać zdanie, ma pragnienia, jest odrębną jednostką. Trzeba traktować go serio już od maleńkości i być najlepszym przyjacielem. Czasami rodzice o tym zapominają i chcą wychować swoje dzieci na swoje podobieństwo, i tylko zakazy, nakazy..
Super mamo,że się zebrałaś w sobie i pojechałaś z dzieciakami. Gdyby pewnie mogły to by Cię uściskały mocno w podzięce. Żabki, jeziorka, widoki – to dla dzieciaków najfajniejsza frajda! Apropo tych żabek- serio jedliście?? OMG…Ale jak??
Ja też wróciłam kilka dni temu z dwójką dzieciaków( 4 lata i 1.5roku:-) z tygodniowego wypadu na wieś do Teściów. Dzieciaki codziennie odwiedzały kurki, perliczki, indyki, króliczki, liczyły ile jaj kury zniosły, bujały się na hamaku,karmiły koty i psy, jadły owoce prosto z krzaków, kąpały się w Zalewie. Wróciły całe przeszczęśliwe! Fakt,że dla nas mam to ciągłe podglądanie czy nic im nie jest, gdzie się bawią i w co, wymyślanie atrakcji może być na dłuższą metę męczące i monotone,ale mimo wszystko uśmiech i radośc dzieci nam wynagradza:-). Już taki nas los…Ja nadrobiłam nieco zaległości książkowe-wtopiłam się w podróże Beaty Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i byłam wraz z nią w Indonezji na Bali! Książkę gorąco polecam..HEJ!
Marleno ale w nocy to spałaś,bo z tego co napisałaś to zrozumiałam,że nie spałaś, tylko całą noc czuwałaś,a potem tylko Red Bulle Cię ratowały..?
Świetna peunta Korczaka. Zawsze mam gdzieś z tyłu głowy słowa: że przecież małe dziecko to też człowiek- ma swoje potrzeby, chce wyrazać zdanie, ma pragnienia, jest odrębną jednostką. Trzeba traktować go serio już od maleńkości i być najlepszym przyjacielem. Czasami rodzice o tym zapominają i chcą wychować swoje dzieci na swoje podobieństwo, i tylko zakazy, nakazy..
Super mamo,że się zebrałaś w sobie i pojechałaś z dzieciakami. Gdyby pewnie mogły to by Cię uściskały mocno w podzięce. Żabki, jeziorka, widoki – to dla dzieciaków najfajniejsza frajda! Apropo tych żabek- serio jedliście?? OMG…Ale jak??
Ja też wróciłam kilka dni temu z dwójką dzieciaków( 4 lata i 1.5roku:-) z tygodniowego wypadu na wieś do Teściów. Dzieciaki codziennie odwiedzały kurki, perliczki, indyki, króliczki, liczyły ile jaj kury zniosły, bujały się na hamaku,karmiły koty i psy, jadły owoce prosto z krzaków, kąpały się w Zalewie. Wróciły całe przeszczęśliwe! Fakt,że dla nas mam to ciągłe podglądanie czy nic im nie jest, gdzie się bawią i w co, wymyślanie atrakcji może być na dłuższą metę męczące i monotone,ale mimo wszystko uśmiech i radośc dzieci nam wynagradza:-). Już taki nas los…Ja nadrobiłam nieco zaległości książkowe-wtopiłam się w podróże Beaty Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i byłam wraz z nią w Indonezji na Bali! Książkę gorąco polecam..HEJ!
Marleno ale w nocy to spałaś,bo z tego co napisałaś to zrozumiałam,że nie spałaś, tylko całą noc czuwałaś,a potem tylko Red Bulle Cię ratowały..?
jejku ale Ty masz lekkie pióro! tylko pogratulować!
jeśli chodzi o wieś, to wspomnienia zostaną im na całe życie
Ja do tej pory pamiętam dosłownie wszystko, czas żniw, mycie się w miskach, pamiętam złość bo właśnie kury już wstały a ja mam wakacje!!:)) itp. itd. dla nas dorosłych jest ciężko, ale założę się, że dzieci są zadowolone, będą co miały opowiadać w przedszkolu:)
jejku ale Ty masz lekkie pióro! tylko pogratulować!
jeśli chodzi o wieś, to wspomnienia zostaną im na całe życie
Ja do tej pory pamiętam dosłownie wszystko, czas żniw, mycie się w miskach, pamiętam złość bo właśnie kury już wstały a ja mam wakacje!!:)) itp. itd. dla nas dorosłych jest ciężko, ale założę się, że dzieci są zadowolone, będą co miały opowiadać w przedszkolu:)
Czasami boję się do Ciebie zajrzeć… tak jakoś piszesz, że jak zaczynam czytać to nie mogę skończyć…A wpadam na minutę, żeby Makóweczki pooglądać i wsiąkam w Twoje pisanie i czytam i czytam i jeszcze do wczesniejszego posta zaglądam!… dzisiejszy wpis cudowny ! Makóweczka rewelacyjnie wygląda!!
Czasami boję się do Ciebie zajrzeć… tak jakoś piszesz, że jak zaczynam czytać to nie mogę skończyć…A wpadam na minutę, żeby Makóweczki pooglądać i wsiąkam w Twoje pisanie i czytam i czytam i jeszcze do wczesniejszego posta zaglądam!… dzisiejszy wpis cudowny ! Makóweczka rewelacyjnie wygląda!!
Mamo Makówek z tym bojlerem to lekka przesada ze aż taka nie wygoda,w wielu domach ludzie mają takie podgrzewacze wody na co dzień,wszystko zależy tylko od tego ile on ma litrów ale kapać się da…
To ze u was w domu jest lux bo wode macie z miasta podgrzaną to nie znaczy że też jest to super prawda ?
Hmm.. chyba nie doczytałaś. Bojler jest 100% ok, jak DZIAŁA! A prądu nie było :| .. a czajnikiem bym 100lat grzała na taka ogromną wannę jak babcia moja ma.
Mamo Makówek z tym bojlerem to lekka przesada ze aż taka nie wygoda,w wielu domach ludzie mają takie podgrzewacze wody na co dzień,wszystko zależy tylko od tego ile on ma litrów ale kapać się da…
To ze u was w domu jest lux bo wode macie z miasta podgrzaną to nie znaczy że też jest to super prawda ?
Hmm.. chyba nie doczytałaś. Bojler jest 100% ok, jak DZIAŁA! A prądu nie było :| .. a czajnikiem bym 100lat grzała na taka ogromną wannę jak babcia moja ma.
mnie zawsze szokuje aktualnosc i trafnosc cytatow Korczaka. Musze sie chyba w nie bardziej pozaglebiac i przemyslec, bo to co wspolczesne poradniki dla rodzicow oferuja to czesto Korczakowi do piet nie dorasta
mnie zawsze szokuje aktualnosc i trafnosc cytatow Korczaka. Musze sie chyba w nie bardziej pozaglebiac i przemyslec, bo to co wspolczesne poradniki dla rodzicow oferuja to czesto Korczakowi do piet nie dorasta
Najfajniejsze wspomnienia z takich właśnie wakacji :) A z tym Korczakiem to dałaś mi do myślenia bo właśnie po ostrej przeprawie z synkiem jestem i dumam czy postępuję dobrze czy nie koniecznie.
Dzieciaki widać że bardzo szczęśliwe, Lenka przepiękna z tą fryzurką!!!
Najfajniejsze wspomnienia z takich właśnie wakacji :) A z tym Korczakiem to dałaś mi do myślenia bo właśnie po ostrej przeprawie z synkiem jestem i dumam czy postępuję dobrze czy nie koniecznie.
Dzieciaki widać że bardzo szczęśliwe, Lenka przepiękna z tą fryzurką!!!
Można zaklepać Lenkowe spodnie Nexta ?
Można zaklepać Lenkowe spodnie Nexta ?
Przypadkowo znalazlam Twojego bloga – jak to czesto w internetowej przestrzeni bywa:) -i mimo braku czasu chce jeszcze tylko zostawic komentarz bo zdjecia czekoladowych buzi i szczesliwych, razem odkrywajacych swiat dzieciakow sa zawsze cudowne. Chce tez jeszcze dodac, ze mozesz byc pewna, ze dzieciaki beda cenic i pamietac Wasze nieluksusowe;) wyjazdy na pewno, bo dla mnie i brata podobne wyjazdy organizowane zawsze tylko przez naszego ojca pozostana na zawsze chyba najfantastyczniejszymi ze wszystkich. Jestes wspaniala, ze tak do tego podchodzisz i to widzisz. Zreszta, ktos, kto uczy sie o dzieciach od Korczaka marne ma szanse na brak madrosci w wychowaniu ich:) Wszystkiego najfajniejszego!
Mazury są najlepsze :-) w stronę Orzysza mam bliziutko :-)
Hehe, faktycznie, totalny hardcore: zimna woda, wspólne spanie ;) Brak Ipada przesądza wszystko. Współczuję takiego podejścia, potrzeby luksusu i wygody na każdym kroku. Każdy ma inne potrzeby i przyzwyczajenia, ale ten boot camp to chyba jednak zbyt bujna wyobraźnia lub może wręcz przeciwnie..