Brudne dzieci to szczęśliwe dzieci! Się upierze. Się!
Od kilku dni po sieci krąży bajeczny mem dotyczący prania (by KURA):
Tak to mniej więcej wygląda w każdej rodzinie. Nawet super wspierający mąż i ojciec nie ogarnie pralki. Czasami podejrzewam, że to jakaś genetyczna nieudolność i trwałe zmiany w mózgu. Ci sami mężczyźni co dłubią w komputerze, 75 kabli do telewizora podłączą, latają szukając pokemonów i używają okularów wirtualnej rzeczywistości, podchodząc do pralki minę mają nietęgą.
Asotoosochosi? – to jedyne co potrafią wystękać. Więc my im rozprawkę o programach, kolorach, proszkach, rodzajach. To dziecięce, to dorosłe, czytaj metki. I patrząc na ten błędno – przerażony wzrok dochodzimy do wniosku, że zrobimy to same. Lepiej. Wiadomo.
A dzieci? No brudne. I szczęśliwe, nikt nie zaprzeczy. Jak jedzą arbuza to kapie po szyji, brzuchu, kolanach, do skarpet. Jak czereśnie to wsmarowane we włosy, uszy, koszulkę i dywan, że o lodach nawet nie wspomnę…
Teraz odpiera się je łatwiej, bo są duzi i szczęśliwie niealergiczni. Odplamiacz, proszek i po sprawie. Jak się nie odpierze to… telefon do mamy i ona odprawi swoją magię i potem jest jak nowe (pewnie dopiero przed śmiercią mi zdradzi co tam z tymi ubraniami tak naprawdę robi, że wszystko się odpiera ;)).
Ale kiedyś nie było tak łatwo… Wrażliwa i delikatna skóra maluszka wymagała delikatnego proszku od zawsze. Moja mama opowiadała, że kiedyś nie było to takie proste i prało się w płatkach mydlanych. Wszystko było super, poza tym, że ubranka średnio pachniały, a plamki po jedzeniu słabo się dopierały. Obecnie nie musimy stać przy tarze, ani ‘Frani’, jednak wciąż zależy nam na ochronie delikatnej i wrażliwej skóry maluszka.
Proszek Bobini jest przyjazny dla portfela mamy, jak również dla dziecka. Hipoalergiczny, niepodrażniający, przeznaczony do prania ubranek mających kontakt ze skórą wyjątkowo delikatną i wrażliwą. Zastosowana formuła chroni kolory ubrań i zapobiega transferowi barwników między tkaninami podczas prania. Receptura oparta na naturalnym mydle (tym, którego używały nasze mamy), skutecznie usuwa zabrudzenia i nie powoduje podrażnień. Może być używany już od pierwszych dni życia. Nie zawiera enzymów, wybielaczy optycznych i barwników, które mogą powodować podrażnienia. Ma bardzo dobre opinie wśród mam (–> TU)!
Cechy i funkcje produktu:
-
- Hypoalergiczny, zawiera naturalne mydło, dzięki któremu skutecznie usuwa zabrudzenia, dobrze się wypłukuje i nie powoduje podrażnień
- Dedykowany do ubrań kolorowych – zastosowana formuła chroni kolory i zapobiega transferowi barwników miedzy tkaninami
- Może być stosowany od pierwszych dni życia
- Posiada delikatną kompozycję zapachową
- Nie zawiera enzymów, które w kontakcie ze skórą dziecka mogą wywołać alergie
- Nie zawiera barwników – które mogą wzmagać reakcję alergiczną, zwiększając wrażliwość skóry na inne składniki
- Nie zawiera wybielaczy optycznych, które mogą powodować podrażnienia
- Nie zawiera fosforanów – składników chemicznych, które zanieczyszczają zbiorniki wodne
- Posiada nowoczesną, skoncentrowaną formułę
- Został przebadany dermatologicznie
- Polecany do prania odzieży osób o skórze szczególnie wrażliwej i skłonnej do alergii
A mamie po praniu zostaje tylko prasowanie, sortowanie, układanie… :)
Marlena,
już się bałam, że jestem jedyną osobą (dorosłą kobietą), która najcięższe i najbardziej uparte plamy, daje do wybawienia mamie :)
Nie Ty jedna! Moja mama też dopiera to, czego ja nie potrafię. Nie mam pojęcia jak ona to robi i chyba już nigdy się nie dowiem ;)
Zdradź proszę skąd ta sukieneczka z tatuażami na rękawach :D Dzięki!
LINDEX. Wychodzi dużo mniejsza, niż rozmiar z metki. Moja Córka nosi r.116, a największy rozmiar jest za mały.
też nie rozumiem tego męskiego lęku przed pralką. przecież to nie jest bomba. nie ma się czego bać. w najgorszym wypadku… no właśnie. w najgorszym wypadku po prostu się nie wypierze. czyli tak jakby nic się nie zmieni.
Hm… mi się trafił osobliwy gatunek męża. Doszedł do wniosku, że ja nie potrafię robić prania (bo mu się gubią wtedy skarpetki) i on pranie będzie sobie robił sam. I robimy pranie każdy sobie (ja z kolei twierdzę, że on nie potrafi, bo nie segreguje!). To nie jest kłótnia, czy powód do scysji, tak już u nas jest. Ciekawe kto będzie prał, jak pojawią się dzieci…:-)
Mam w domu kosmitę :) Serio, częściej wstawia pralkę niż ja :)
Mój niemąż chyba jakiś dziwny, bo na praniu zna się lepiej ode mnie, więc mam zakaz tykania jego ciuchów, bo zły program ustawię i mu zepsuję parametry jakieś. Swój polar piorę byle jak z resztą po kryjomu, bo by mnie zbeształ. Ja się w ogóle nie przejmuję, wrzucam wszystko jak leci nie dzieląc na białe i kolory ale raczej na jasne i ciemne i sypię mało proszku(bo mamy koncentrat), ale zawsze ustawiam ten sam program i spokój. A on pierze w płatkach mydlanych (które sam robi z szarego mydła) albo specjalnym płynie. ;)