Chłopcy są mądrzy, a dziewczynki ładne

XXI-wieczne matki często deklarują, że dalekie są od stereotypowania płci. Obecnie, w teorii chłopcom wolno bawić się takimi zabawkami jak dziewczynkom i odwrotnie. Nie dobudowując do tego ideologi gender z inteligencji własnej wiemy, że chłopcy mogą być także świetnymi kucharzami czy też ojcami, a kobiety np. programistkami. Potencjalnie mali goście świetnie mogą bawić się w gotowanie czy wożenie lalek wózkiem, zaś dziewczynki są tak samo zdolne i gotowe robić eksperymenty i bawić się mini komputerami. Jak jednak realnie wygląda rzeczywistość? Poświęciłam kilka tygodni aby się temu przyjrzeć.
Zaczęło się od książeczek do wyklejania/kolorowania. To one zapoczątkowały we mnie lawinę myśli na temat stygmatyzowania roli kobiecej. Otóż książeczki dla płci pięknej to w 90% – księżniczki, barbie, wróżki, laleczki, ubieranki, projektowanie strojów i podobne. Innymi słowy róż, fiolet i brokat. Brrr. Męska strona świata rysowanek i wyklejanek to nauka, geologia, sport, przyroda, eksperymenty chemiczne, liczenie, trochę aut. Kolory – pełna gama tęczy.
Ta jedna dziedzina wystarczyła aby zasiać we mnie niepokój. Dlaczego dałam się wrobić w rolę matki kupującej córce – potencjalnie przyszłej pani nakowiec, dyrektor czy specjalistce jakiejś dziedziny – infantyle wyklejanki sprowadzające jej rolę do modelki i uczące głównie przebieranek? Czy nie jest logiczne, że mogłaby ona być tak samo zainteresowana każdą inną dziedziną życia, tak dokładnie eksplorowaną przez jej brata?
Światełko nr. 2 zaświeciło się we mnie na zajęciach (hmmm muszę to napisać bardzo naokoło, żeby nie angażować osób trzecich) powiedzmy więc – naukowych. Stosunek chłopców do dziewczynek w dwóch grupach (przedszkolaki i klasy I-III) wynosił na oko 7/1 i 8/2, na niekorzyść tych drugich…
Zrodziła się we mnie wtedy wielka niezgoda na tę sytuację! Dlaczego tylko tyle dziewczynek? Czy jest to możliwe, że to przypadek? Co nam z kampanii ‘kobiety na politechnikę’ jak już od przedszkola tak mocno dzieli się płeć na zajęcia dla dziewczynek (tańce, sztuka) i chłopców (nauka, fizyka, chemia, przyroda)?
Zaczęłam przyglądać się innym sytuacjom, słuchać głosu nauczycieli, dziadków, osób dorosłych i młodzieży. Każdy, zakładam przypadkowo, dzielił dziewczynki na te grzeczne, bawiące się ‘w dom’ lub inne spokojne zabawy, zaś o roli małych mężczyzn opowiadano jako o tych, mających potencjał intelektualny i sportowy (fizyczny).
Nie zrozumcie mnie źle, nie chodzi mi o to, żeby nagle wejść do pokoju córki, ograbić ją z różu , lalek i postawić mikroskopy i modele budowy człowieka. Umiar wskazany jest wszędzie. Jednak choćby krótka refleksja jest stanowczo wskazana… Warto zadać sobie pytania: Czy nie ograniczam potencjału mojego dziecka tylko dlatego, że jest płci żeńskiej? Czy nieświadomie, niejako niechcący nie wciskam tej małej istoty w rolę ograbioną z wartości edukacyjnych na rzecz tych, które kojarzą się z płcią a nie konkretnym małym człowiekiem?
Kiedy to czytałam przypomniała mi się starsza ale wciąż bardzo aktualna kampania:
Moja 5,5 roczna córka chcę grać w piłkę nożną. I co zrobiłam? Zapisałam. Kocha spódnice i czuje się 100 % kobietką, ona nie widzi różnicy w doborze zajęć. Robi to co jej się podoba. Ona będzie mogła w przyszłości robić wszystko☺
Super! :D
I tak być powinno!
Droga Marlena niestety muszę się z Tobą zgodzić. Jestem mamą chłopca ale pracuje w klubie gdzie organizujemy zajęcia dodatkowe dla dzieci, zazwyczaj kiedy rozmawiam z mamami dziewczynek np. proponując zajęcia z robotyki, nawet nie jest mi dane rozwinąć tematu bo zazwyczaj słyszę, że to takie bardziej dla chłopców konstruowanie, początki programowania, że to napewno córce się nie spodoba. W zeszłym roku w grupie była 1 dziewczynka, była jednym z najbardziej zaangażowanych i skupionych na zadaniu uczestników.Bardzo potrzebny wpis, pozdrawiam.
No właśnie… Sami ograniczamy swoje dzieci… :(
Też mnie drażni, że dla dziewczynek są tak stereotypowe zabawki i zajęcia. Jeszcze kolorowanki to pikuś, ale minikuchnie, minimiksery i żelazka różowe, itp itd..
Kiedy moja Lenka dostała na Boże Narodzenie od siostry męża zestaw do sprzątania dla dzieci – mop, wiaderko i ścierki, to tylko ze względu na świąteczną atmosferę nie wydarłam się na nią, że dlaczego swoim synkom nie kupiła takiego zestawu?? Też mają rączki i mogą pomagać mamusi. Żadne dziecko, nawet dziewczynka o czymś takim nie marzy.
Lenka lubi gry logiczne, puzzle, zwierzęta, sport, książki, a jej ulubioną zabawką jest zestaw Stacyjkowa. Nie zamierzam jej na siłę sadzać przy lalkach, jeśli nie chce, i chciałabym by umiała jak najwięcej i była odważna. I biega szybciej niż jej koledzy z przedszkola;)
Nie kumam, jak można – jeśli dziecko samo nie zasygnalizuje, że chciałoby coś takiego (u mojego syna był np. moment, kiedy ten wszystko chciał sprzątać i zamiatać, więc jak dostał zmiotkę zabawkową, był przeszczęśliwy ;)) – samemu z siebie kupować dziecku (w dodatku dziewczynce) zestaw do sprzątania? Takie ustawianie od małego – wiesz, ty z mamusią jesteś od sprzątania po tacie i braciach, a oni niech się zajmą swoimi sprawami, ważniejszymi…?
Mnie się kuchnie podobają – ale te drewniane, unisex ;) Bo mój syn uwielbia gotowanie i chętnie by taką dostał. Więc to wcale nie jest powiedziane, że są tylko dla dziewczynek…
Ale faktycznie – dlaczego to tylko im się kupuje tego rodzaju zabawki? Jakby od razu się je przyzwyczajało do tego, że to one mają ogarniać dom, a facet nie… A chłopcy w takiej rodzinie? Że to baba się tym zajmuje, nie oni! Podobnie z niańczeniem lalek – że to dziewczyny są od tego. A potem ma się problemy w małżeństwie z podziałem obowiązków… A od małego to było wypracowywane, nieświadomie może…
Moja mała dostała odkurzacz od babci. Najpierw chciała jej kupić mopa, zmiotkę i szufelkę, ale stwierdziła, że nie będzie dziecka szufladkować i robić z niej przyszłej kury domowej. To kupiła dziecięcy odkurzacz :) Nie byłam zła, bo syn się za niego zabrał i zaczął odkurzać wszystkie dywany, a mała wzięła zdalnie sterowanego smoka brata :) Ale u mnie mogą się wymienić zabawkami w zależności od potrzeb :)
ja uwazam, ze kazdy wiek ma swoje prawa i nie mozna dziecku zabraniac korzystania z tego w imie jakis niby wiekszych idei. I co z tego, ze 4-5 latki siedza w rozu, wyklejaja ksiezniczkowe ksiazeczki? Czy to sie czyms rozni od chlopiecych potworow, carsow itp.? W zasadzie niczym, jest tak samo bajkowe i tak samo oderwane od rzeczywistosci a braz i granat to kolory takie same jak roz i fiolet. Oczywiscie, ze moja corka wybierala roz i brokaty, ksiazeczki edukacyjne tylko w takich klimatach i w wieku 5 lat pieknie pisanymi literkami umiala napisac tylko imiona ksiezniczek. I wlasne.
Bylo, minelo, z wiekiem roznice w szkole sie bardzo zacieraja, dzieci zaczynaja miec zainteresowania mniej zalezne od otoczenia. Ale wiek 4-5 lat to wiek silnej identyfikacji z wlasna plcia. Duza w tym rola doroslych, chocby patrzac na ubrania, Lenka po Maksie nie donasza rzeczy. Maluchy ciezko przekonac, ze okreslone zajecia sa dla obu plci, bo slysza co robia inne dzieci. I czuja sie lepiej wsrod podobnych dzieci. To wlasnie ten wiek, kiedy dziecko to rozroznia bardzo silnie, samo z siebie w duzej mierze, choc ramy spoleczne oczywiscie tez istnieja.
Jednak nie widze w tym nic zlego. Z czasem to sie coraz bardziej wyrownuje a dziewczynki dobrowolnie porzucaja swiat ksiezniczek a chlopcy carsow i innych.
A wystarczy popatrzec na mlodsze, do pewnego wieku,powiedzialabym 3, moze 4 lata roznice plciowe jakby wsrod dzieci nie istnieja.
zgadzam się
Ja to trochę odwrócę. To wcale nie “książeczki” i stereotypy ograniczają dzieci, ale między innymi rodzice, którzy tym stereotypom jednak ulegają, nawet nieświadomie.
Teraz pytanie za 1000 punktów: dlaczego uznałaś, że książeczki z autami, zawodami, geografią, chemią są dla chłopców, a różowe z księżniczkami dla dziewczynek? Właśnie…. Gdzie to jest napisane? Przejrzałam z ciekawości kilka z brzegu i na każdej napisane: “Kolorowanki dla dzieci”, wcale nie kolorowanki dla dziewczynek. Są tytuły, np: Księżniczki, ale odnoszą się one do zawartości, nie są adresowane. Co o tym sądzisz? :)
Marleno ale się wstrzeliłaś w temat. Pracuję właśnie nad tekstem który będzie analizą…natura czy kultura? Co wtłacza lub wciąga nasze dzieci w ten wir stereotypowych zabaw, kolorów, bajek itp.
Kochana myślę, że dziewczynki, które mają braci i tak są na wygranej pozycji… mają dostęp do “chłopięcego” świata.
Większość pokoi córek moich znajomych jest jednak fioletowo- różowa, dominują tam Barbie i kucyki Pony.
Ps. mój synek tez ma jednego Pony i włączył go nawet do ferajny, z którą śpi ;)
Pozdrawiam
Ja z moim synem oglądam kucyki – uwielbiamy oboje :D
Chyba same mamy jakieś klisze w głowach, z których sobie nawet nie zdajemy sprawy… Ja np. uwielbiałam zabawy lalkami Barbie czy kucykami, więc pewnie chętnie “przekażę” to w “spadku” córce, ale jednocześnie nie znosiłam zabawy w dom – moje przedszkolne koleżanki potrafiły przez cały dzień przesiadywać w zabawkowej kuchni i albo gotować, albo (lepiej!) niańczyć lale. Mnie to tak nudziło! Zawsze wtedy byłam w zabawie mężem, który rano wychodził do pracy, a jak potem wracał, to baby z kuchni wyganiał, bo akurat w pichcenie lubiłam się bawić od zawsze :P Pod tym względem chłopcy mieli bardziej interesujące zabawy, ale mnie dziewczyny oczywiście nie do nich nie włączali… Ech ;) Za to mój syn (lat 4) uwielbia gotowanie i pichci nam jakieś zabawkowe obiady, a potem desery :)
Świat dookoła to jedno, drugie to to, co sami podsuwamy dziecku… Ciekawa jestem wyborów moich dzieci potem… (Córka ma dopiero 8 miesięcy.)
I cieszę się, że feministki zrobiły swoje i Barbie może teraz wszystko – nawet zostać prezydentem ;)
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,80530,20620434,mamo-wiedzialas-ze-kosmos-jest-dla-chlopcow.html :)
Rewelacja! Szczególnie film –> https://www.youtube.com/watch?v=6LTxO7u1ztQ
Ja chciałam, żeby mój 6 letni syn poszedł na tańce, dałam mu szansę, poszedł na pierwsze zajęcia i powiedział, ze to nie dla niego i że źle się tam czuł, bo były same dziewczynki…
Maks też nie chciał chodzić. Nawet na ‘męskie’ tance typu capoeira czy breakdance
Ważny tekst. Bardzo, bardzo potrzebny.
Masz rację.W tym roku szukałam tornistra dla syna,który właśnie uwielbia np.kolorowe wyklejanki,które są wyłacznie dla dziewczynek.No i był problem,masa pieknych,barwnych tornistrów dla dziewczynek,na widok których on wzdychał.Dla chłopców nie dość,że barwy smutniejsze,to od dinozaurów po auta,jedna wieeeelka nuda.Stanęło na minionku,ale bez szału.Mój syn zauważa piekne rzeczy dla dziewczynek i nawet chciałby,ale obawia się wyśmiania,z czym już miał “przyjemność”.
Mój syn lubi się bawić tym czym dziewczynki,co nie oznacza,że nie ma zainteresowań typowo chłopięcych.