Chwila spokoju…
Przerwy są dobre… szczególnie w momencie w którym się kończą
Trzy tygodnie spędzone w domu z maluchami. Zimowe wakacje bez śniegu. Za to z dniem kończącym się o godzinie 15. Sielankowy, rodzinny czas, jako, że także PT wziął dwa dni urlopu. Leniwe poranki, całodniowe zabawy. Wspólne gotowanie, czytanie, trochę gier ruchowych i starych bajek. Dużo jedzenia, kilka wyjazdów i stadko gości. Odpoczynek od bloga, od pędu od zajęć. 24/24 z dziećmi.. Rodzinny czas i … zgrzyt.
Tak zgrzyt.
Nie jestem rewelacyjną full time mamą. No nie jestem…
Tak już zostałam skonstruowana, że mój mózg musi odpoczywać. Musi posiadać własną przestrzeń. Czy to twórczą czy leniwą, czy jakąkolwiek inną, ale własną. Na swoich prawach. Nie pomiędzy kęsem kanapki, a zdrapywaniem plasteliny z dywanu, nie. Z własnym rytmem działania, przyczynowo – skutkowego.
Wiem, że kiedyś umiałam, że nawet sprawiało mi to radość ale ‘było i się skończyło’. Teraz męczę się po kilku/kilkunastu dniach.. dyszę, sapię. Jeszcze, żeby warunki pogodowe pomagały, ale gdzie. Ciemno, śniegu brak i deszcz lejący w najlepsze. Atrakcje pozamykana i my.. Ich troje (lub czworo) o godzinie 12 z subtelnym wrażeniem, że tego dnia robiliśmy już chyba wszystko. Włącznie z nudzeniem się. Więc zostało nam tylko wyskoczyć przez okno ;).
Tak, koloryzuję. Tak było naprawdę świetnie… momentami.
Ale te dni pomogły mi zrozumieć, że jednak nie jest mi pisany los mamy homeschoolującej. Że w najbliższym czasie moja rodzina się nie powiększy. Bo dopiero od niedawna mam tą własną przestrzeń, ten kawałek, zagospodarowanego przeze mnie i dla mnie, świata. I nie jestem gotowa go oddać. Nie chcę się nim dzielić. Potrzebuję go. Pielęgnuję go.
Więc kiedy dziś o 8 rano usiadłam z kubkiem kawy, poczułam wolność i radość.
Wzięłam głęboki wdech i rozpostarłam ręce.
Teraz mogę być już najlepszą mamą na świecie. Teraz mogę tęsknić i odbierać maluchy z przedszkola wcześniej, żeby spędzić z nimi czas. Teraz mogę robić plany na wyjazdy, wyjścia, kino, lody czy wakacje. Teraz mi się chce i mogę! Moje dzieci jawią mi się jako anielęta, a czas spędzony z nimi jako sielanka…
I niech tak zostanie. Jak najdłużej.
Przynajmniej do wakacji…
Oh, wait! Czy mój syn po raz pierwszy będzie miał 2 m-ce wolnego?! O.o
;)
Maks:
Czapka- Okaidi
Szalik/rękawiczki/spodnie/buty- Zara
Kurtka- Grain de chic
Lenka:
Kurtka/spódniczka- Next
Legginsy- Zara
Rękawice- Maylily
Buty- Minibel
Czuje dokładnie to samo!!!
Od 22 grudnia moja córka i mąż mieli wolne, od przedszkola, od pracy. Do dziś! Całe 3 tygodnie to były zimowe wakacje z masą atrakcji, gości, odwiedzin i jedzenia, odsypiania rannego wstawania. Nie żałowaliśmy sobie niczego w święta, w nowym roku, na długim weekendzie. Pogoda u nas okej, od 2 dnia świąt był śnieg a teraz duże mrozy ale mimo to że ten czas był tylko dla nas, dla rodziny i było super, że na samą myśl o powrocie do rzeczywistości robiło się smutno, dziś wiem że ten powrót do rzeczywistości jest potrzebny MI. Fakt zostałam w domu z rocznym synkiem ale mąż i córka rano wyszli a ja . . . powróciłam do siebie. Do swoich rytuałów, z synkiem, do ciszy (mimo wszystko), do tego, że nikt mi nie przeszkadza. I tak jak Ty piszesz, o tej 16 godzinie bede wypatrywać meża z córką z tęsknotą ale ten czas do 16 jest mój. I mojego synka;) Chwilo trwaj. Do świąt wielkanocnych. Pozdrawiam, Ola
I wszyscy są szczęśliw(s)i! :)
W wakacje łatwiej, pogoda ładna i dzieci ciągle na podwórku :D
uff pocieszyłaś mnie ;)
no i jes nadzieja na dom z podwórkiem. wypędzę go za drzwi i zatrzasnę drzwi :P
akurat :) jak w tym roku pierwszy raz wypuszczałam swojego samego na podwórko – oczywiście bramki zamknięte na 4 spusty, wszystko co groźne pochowane, i chociaż tylko jeździł rowerkiem w kółko (mógłby tak całą dobę!) to ja latałam tylko od okna do okna i wyglądałam gdzie jest. no i standardowo co kilka minut mamo pić, mamo siku, mamo jeść, mamo to mamo tamto :)
uświadomiłaś mi że od dawna mijamy tylko Pałac i park w pośpiechu ciągle gdzieś pędząc z jęzorem na brodzie zamiast wybrać się na uroczy rodzinny spacer :)
Znam to uczucie ;) Czasami się zastanawiam, czy ze mną wszystko jest w porządku – jak nie ma dzieci, to za nimi tęsknię, chciałabym odbierać wcześniej ze szkoły i takie tam. A gdy mają dużo wolnego – nie chodzą do szkoły z powodu przerwy świątecznej, są chore – to mam ochotę wysłać ich na księżyc. A później znów za nimi tęsknię i chcę być tą Mamą idealną ;) Wszystko jakieś pokręcone :D
Ej serio.. Matki to szurnięte istoty ;)
Taki reset jest potrzebny. Czas dla siebie, dla swoich myśli i potrzeb. To nie twoje widzimisię, tu chodzi zdrowie. Zdrowie psychiczne :)
O to to!
Jak ja dobrze Cię rozumiem. Kocham spędzać czas z Córką, ale po dłuższym czasie wariuję i zwyczajnie potrzebuję kawałka własnej przestrzeni. Trzeba się naładować czasem :)
Ufff, już bałam się, że ze mnie jakaś podła egoistka, że już przebieram nogami, aż moja Zośka wróci do szkoły :) Zostaje jeszcze Hanka – niemowlak, którego na razie nie mogę się nigdzie pozbyć, ale zawsze to jedno mniej. Też właśnie siedzę z kubkiem kawy i zabieram się za bloga, odzyskuję higienę psychiczną dzięki cudownej ciszy i porządkowi, które panują w domu od rana. A lato? Dokładnie – O.o. tylko wakacje u babci mogą nas uratować! :)
My mamy obie babcie ‘miejskie’. Prababci już nie ma.. :(
Ale trzymam się wizji nowego domu z podwórkiem ;)
I słusznie, każdy potrzebuje chwili dla siebie. U mnie akurat dzisiejszy ranek niezbyt łaskawy. Nie ma jeszcze 10 a mam wrażenie, że już cały dzień za mną… Niby ta moja Liwia zazwyczaj spokojna, ale dzisiaj coś wstała lewą nogą i to zanim Słońce wstało ;)
Kwestie zamkniętych przedszkoli i szkół jeszcze daleko przede mną, ale podejrzewam, że będę się czuła podobnie.
J.
Boskie zdjęcia!!!
Czytam początek i zaczynam się czerwienić, mam wyrzuty sumienia, bo i mnie ostatnio coraz więcej przestrzeni dla siebie potrzeba…na szczęście koniec sprawił, że poczułam się lepiej, wygląda na to, że wszystko ze mną w porządku. Pewne jest, że potrzebuję trochę oddechu, by móc na nowo cieszyć się Jej towarzystwem i w pełni z tego czerpać radość. Ale problemy mamy z adaptacją w przedszkolu. Ja jestem gotowa na zmiany, moja córka chyba nie bardzo…
Zdjęcia są magiczne, cudo! Mogłyby posłużyć jako ilustracje do baśniowej książeczki :)
No Marlena ja raczej rzadko czuję tak samo jak Ty ale tu zgadzam się w 1000% ja po ponad tygodniu z młodą też zaczęłam tęsknić za pracą a momenty kiedy zastanawiałam się czy za drzwi wyjść mam ja czy wystawić na chwilę ją z dnia na dzień pojawiały się częściej :)
Zawsze chciałam spytać osoby piszące “rzadko się zgadzam, rzadko czuję podobnie” … Czyli dokładnie w ostatni 3 m-cach z którym wpisem się nie zgadzałaś? :)
Homeschooling jest ok, ale dopiero jak dzieci podrosną. Niech chociaż te osiemnaście mają.
Homeschooling jest ok, poza domem :P
O to, to ;)
Oj też bym tak chciała się cieszyć z tej wolności. Ale chyba nie za bardzo jeszcze wpadłam w tryb przedszkolny, bo jak siedzę sama rano z kubkiem herbaty w pustym domu, to mi smutno ;) Zapewne to przez to, że moja więcej choruje niż do tego przedszkola chodzi i jednak większość czasu nadal spędzamy razem. Ale liczę, że kiedyś będę tak mogła usiąść i się tak szczerze cieszyć ciszą ;)
Miłgo odpoczynku! ;)
Piękne zdjęcia. Cudny klimat.
Matko Boska…czuje sie identycznie.
Mąż w pracy, syn w przedszkolu, a ja zaczynam dziś prace o 11.40 :). Cudowny poranek :)
Za godzinkę zaczne prace, ale mnie kompletnie nie przeraża grupka 30 nastolatków, nie trzeba ich karmić, ubierać ani się z nimi bawić zabawkami ;). Praca=odpoczynek.
Chyba jestem jakaś nienormalna. A może jednak nie?
Wiec nie tylko ja zatanczylam dzis z radosci kiedy dzieci zostaly odprawione do placowek?;)) Serio, serio, dla matki 2.5 tyg urlopu rodzinnego (z leksza przymusowego chcialoby sie napisac) to jest wyzwanie. Na lato tez zawsze czekam z utesknieniem, ale wizja 9cio tyg przerwy wakacyjnej (u mnie juz 3ciej z kolei) i tym razem z noworodkiem wywoluje u mnie lekka panike;P
ps. zdjecia magiczne, pieknie jest w waszej okolicy!
Jedna kobitka mi wczoraj powiedziała, że uwielbia twojego syna. Pewnie przygarnie na całe wakacje. Chcesz adres? buhaha :)
ahhaahah dawaj! :)
Ja czuje podobnie chodz w domu zostala mi 4miesieczna ciagle glodna ksiezniczka to i tak bez chlopakow jeden nareszczie w pdzedszkolu drugi dzieki Bogu w pracy jest spokojniej
To o mnie! To o mnie! Tylko, że ja wciąż niestety tylko tęsknię o przestrzeni dla siebie. 24/24 z dziećmi. A ostatnio, kiedy chorobowy czas uwięził nas w domu na amen odchodzę od zmysłów i zaczynam się zastanawiać, czy ja na pewno aby z mózgiem ma wszystko ok, bo jakoś tak szału dostaję po raz kolejny siedząc na dywanie z puzzlami, lalkami i walcząc o sekundę sam na sam w wc… ALE NAPRAWDĘ KOCHAM DZIECI!!! :)
Och!Cudne zdjęcia w tym wpisie:) Wiesz, że coraz ładniejsze te fotki robisz?
Pozdrawiam:)
hehehe, ja mam dokładnie TAK SAMO:-)
Rozumiem Cię, jak pewnie większość mam.Pielęgnuj czas dla siebie i męża, i traktujcie “strefę wolną od dzieci “jako priorytet. Powiem Ci tylko, że od wolności trudno się potem odzwyczaic. Ja od lipca jest mamą trzeciego malucha i choć jest słodziakiem nie z tej ziemi, to ja cały czas mam poczucie, że straciłam trochę siebie i odzyskam te wolność za 2-3 lata.
P.S. Pewnie powinnam się przedstawić -Kasia z Krakowa, lat 36, szczęśliwa żona super fajnego męża, mama dwóch córek i synka.
Rety, czyli wszystko ze mną w porządku! Ja też jestem najwspanialszą mamą na świecie, pod warunkiem, że mam chwilę dla siebie.
No to powiem Ci że my do tego 3 tygodniowego bycia we trójkę dorzuciliśmy jeszcze naprzemienne przeziębienie i zapalenie zatok. A jak?! żeby nawet na dwór wyjść nie można było.. tylko w domku w domku i w domku… .
I dziś kiedy już Młoda pognała do swoich dzieciaków, mąż do pracy, to ja pomimo że nadal chora to tak mi dobrze…. oczywiście pewnie odbiorę ja wcześniej bo już zaczynam tęsknić… ale te kilka godzin, tylko moich… BEZCENNE :)
Hehe, mam dokładnie to samo. Dzisiejszy dzień opijam drugą kawą, rozparta z laptopem na kanapie ;-)
najpiękniejsze zdjęcia to te pod słońce:*
uwielbiam takie, napawają energią.
ale mimo to, mam ochotę zgarnąć ten śnieg ze zdjęć i ulepić śnieżkę,
a tę śnieżką Ci w nos.
z takiej małej zazdrości;) że dzieci Twe w przedszkolu ;)
O rany!! chyba my wszystkie mamy dziś takie odczucia:-)!! Ja też po tych 3 tygodniach już nie mogłam się doczekać dzisiejszego dnia!! miałam już dość tego ciągu nie wiadomo jakich dni, wstajesz rano i nie wiesz jaki dziś dzień, czy to wolne, czy święto czy impreza czy co??ba nawet momentami nie wiedziałam jaki dzień tygodnia! ale dziś rano odwiozłam mojego 3 latka do przedszkola i z moim drugim 3- miesięcznym szczęściem udałam się do tesco na leniwe łowy wyprzedażowe dla niego, potem po zakupy spożywcze do ulubionego sklepu a to wszystko wolniutko, cichutko, wieszaki z ciuszkami przejrzałam nawet ze 3 razy bez ciągłego oglądania się gdzie ten mały urwis lata i krzyczenia, zostaw, nie tego nie kupujemy, to mamy, tego nie ruszamy itd….mojego leniwego poranka nic nie przerywało nawet dźwięk telefonu a to dlatego, że tak się wyluzowałam, że telefon został w domu a ja z “drobnych ” zakupów wróciłam dopiero po 2,5 godz. ;-)!! a tam 6 nieodebranych;-)!! Ja też jestem w fazie budowy domu i mam nadzieję, że to podwórko będzie wybawieniem!!szczególnie jak przyjdą koledzy! ostatnio podczas sylwestrowej domówki u znajomych kiedy nasi 2 synkowie przewrócili ich 2 pokoje niemalże do góry nogami i ruszyli wszelkie możliwe zabawki wpadliśmy na pomysł, że w nowym domu trzeba będzie zrobić jeden pokój obity materacami, bez kantów, rogów i mebli za to wypełniony po brzegi zabawkami żeby tam mogli szaleć do bólu!! :-) a taki mały niecny plan to to że klamka byłaby tylko od zewnątrz ;-) za to w środku kamera żeby wiedzieć kiedy wkroczyc hahahah
“ostatnio podczas sylwestrowej domówki u znajomych kiedy nasi 2 synkowie przewrócili ich 2 pokoje niemalże do góry nogami i ruszyli wszelkie możliwe zabawki”
impreza była u nas.. wykładzina Lenki od tego czasu jest.. niebieska :P
A myślałam, że tylko ja jestem taką wyrodna matką, że czasem mam po prostu dosyć mojej małej istotki :P :)
Kocham Cie za ten wpis. Sprawił, że mam mniejsze wyrzuty sumienia i lepsza samoocenę w kategorii “MAMU” :)
Skąd ja to znam… Uwielbiam mojego urwisa, ale siedzenie z takim dzieckiem w domu (zwłaszcza takim, które nie usiedzi minuty), to ciężka przeprawa. Fajnie pobyć razem przez weekend, ale już dłuższy wspólny pobyt jest męczący zarówno dla mnie jak i dla niego. Ile można z matką siedzieć? Kontakt z rówieśnikami jest niezastąpiony :) A i ja jestem inną matką – super matką – stęsknioną matką 0 jak mam trochę czasu dla siebie.
Gdy ktoś mnie pyta kiedy następne, myślę w duchu – nie w tym wcieleniu, a najlepiej sam sobie spraw, skoro ci mało. Najlepsze są pytania rodziny podczas uroczystości w tychże przerwach. Co mam powiedzieć? Że za bardzo lubię swoje pasje i ambicje, żeby zaczynać cały proces od nowa? Dobrze, że to naturalne, że nie tylko ja tak czuję.
Zdjęcia magiczne! :)
ech… dzięki bo już myślałam że jestem zła, wyrodna i czeka mnie piekło ;) Ja w niedzielę wieczorem dziękowałam że już niebawem zaryczy subtelnie budzik o 5:45 i pójdę do pracy odpocząć :D
Piekny i uczciwy tekst,prawie kazda z nas zna to uczucie…poza tym niesamowicie mnie urzekly fotki w sepii,jakby czas sie cofnal…pozdrowka
Kocham Was kobiety…
Po prostu aj low ju!
Właśnie przeszedł mi dołek pt. “Jestem najgorszą mamą na świecie” :)
o tak… Lubię czas spędzony z dziećmi ale tez lubię czas bez nich. Corka jeszcze nie chodzi do przedszkola wiec cały czas ze mną w domu i czasami nudzimy sie już sobą nawzajem wiec taka odskocznia i troche czasu dla siebie jest wspaniałe. Wiem jednak,ze kiedy pójdzie do przedszkola to będę tęsknić za nią aż nie wróci do domu… Z synem miałam tak samo… Pozdrawiam
jak ja dobrze cię rozumiem!! ta własna przestrzeń :)
czasem mam takie uczucie, jak dłużej nie mam tego “oddechu”, że jeszcze chwila a wyjdę i ucieknę na koniec świata.. :)
p.s jesteś z mojego ukochanego miasta!! :)
Ehh, cieżko mi czytać o Twoich chwilach oddechu. Moja właśnie przestała spać w dzień, a do września jeszcze 8 miesięcy:/
Uwielbiam park Branickich. Piłam tam pierwsze w życiu wino na wagarach w ogólniaku :P
Oj tak!
U mnie i maz i syn mieli wolne od 22 do wczoraj.
Mamy dwoje malutkow i maz pomagal ALE ale od wczoraj kiedy to oni wrocilo do swoich zajec to ja wrocilam do “normalnosci”.
Czas z nimi byl super potrzebowalismy tego ale rozwalal to co budowalam sobie od kilku msc.
Wiec teraz z utesknieniem bedziemy czekac do kolejnych takich dni.
Tesknic za tym i chyba to jest najlepsze ;-)
ostatni zdanie…uśmiałam się…dopiero wtedy doceniłam “przedszkole” i nawet jeśli było zamknięte, była możliwość przepisania w razie potrzeby na m-c do zastępczego…
nieźle musimy się nagimnastykować odkąd poszedł do 1wszej klasy…
w sumie wyszło na dobre. już od 7 roku życia jeździ na obozy…uff 2 tygodnie z głowy, potem urlop Ja, potem małż…więc nie dziwota, że marzą mi się w niedługiej przyszłości – wspólne wakacje..a urlopu tylko 26 dni (ps. 2 tygodnie ferii zimowych – don’t forget)…
za to w okresie świątecznym moja energie wygasała już w okolicach 11stej – czas drzemki Hanki – i gdy jednak po 2h nasz plan nie wypalił i nie dała się “udrzemić”… pogoda do du…, bajkolandy zamknięte, rodzina “zaliczona”… nie trudno nam się dziwić, że w tym czasie dzieci usypialiśmy już o 19stej :D…
Ja to jestem dopiero wyrodna matka. Czasami nachodza mnie mysli typu: moglbys juz chodzic, zajac sie sam soba, chcialabym zebys chodzil juz do szkly… Taka to Ci ja Maamaa bez serca ;). Wbrew opini publicznej, ze dzieci sa slodkie, puci puci i wogole to czasami przemeczenie daje sie matce we znaki.
Bardzo pokrzepiający tekst. Opiekuję się sama dwójką maluchów( 2.5 i 6 mies.) i mam takie chwile, że jestem pełna zrozumienia dla facetów, którzy wyszli po papierosy i nie wracali przez kolejne 5 lat. Kocham moje dzieci ponad wszystko, ale jestem najszczęśliwsza kiedy śpią:-)
dla mnie ta przerwa też była zbyt długa, w środę, jak już dzieci zostały zawiezione do przedszkola i do żłobka poczułam się błogo. Dobre wynalazki te żłobki i przedszkola. A i dzieci szczęśliwe, bo pomimo wielu atrakcji stęskniły się już za żłobkiem i przedszkolem.
Dokładnie:) Piękne zdjęcia, jak z filmu:) A odnośnie filmu i chwili spokoju, teraz po publikacji nowego wywiadu też luz:) na chwileczkę chociaż:)
Ja mam coś podobnego…Teraz jestem na przymusowym 3-dniowym urlopie (uff, za 3 godziny dobiega końca) i siedzę z Pulpetem w domu…. I nie potrafię uwierzyć, że na ulropie macierzyńskim byłam w stanie tak wytrzymać,w sensie bez chodzenia do pracy, szybkich kawach w kantynie i biurowych paneli dyskusyjnych o topografii urody kobiet w Polsce (takie moje odskocznie, jak ten Twój kubek kawy o 8 w spokoju). Choć jest cudownie, wreszcie zobaczyłam swoje dziecko w świetle dziennym pierwszy raz od dawien dawna, to dostaję jobla. Jednak tak nie umiem.
Kocham swoje dzieci najmocniej na świecie. ALE dla zdrowia psychicznego walczę o chwilę tylko dla siebie.:)
Cóż, ja każdej niedzieli ok. 20 myślę: “Uff, już prawie poniedziałek”
Btw, podoba mi się Twoje blogowanie po nowemu :-)
A zdjęcia… istny realizm magiczny.
Nigdy zimą nie byłam w parku nawet :O Tylko pobliskie lasy :)
Napiszesz mi jakiej firmy czapeczkę ma Lenka?
Pozdrawiamy :*