Czyje to dziecko?

Skąd więc w tak małych dzieciakach tak zaściankowe poglądy? Otóż uczymy ich my.
Bo skąd dziewczynka lat 5, wie czy coś jest ‘babskie’ czy ‘chłopackie’. Musiała o tym usłyszeć z ust dorosłego.
Słuchając rozmów mam, czytając artykuły w gazetach i książkach, przeglądając blogi zaczęłam się zastanawiać- kto wychowuje (nasze) dzieci?
Wielokrotnie padają w moim kierunku, z ust innych mam słowa: ‘nie rób … bo jak pójdzie do szkoły to będą się z niego śmiać’.
W przedszkolu Maks wczoraj usłyszał, że ma ‘babski szalik’. Dlaczego ‘babski’? Bo fioletowy (już pomijam fakt, że to był szalik PT).
Nasze dzieci non stop (a i my dobierając im rozrywkę, strój, edukację) muszą ‘patrzeć pod nogi’, żeby się nie wyłamać, żeby nie zostać skrytykowanym przez rówieśników.
I ja się dziś zapytuję- kim są Ci ‘oprawcy’? Patologia? Dzieci rodzin z marginesu społecznego? Ależ nie. Są to normalne rodziny.
Skąd więc w tak małych dzieciakach tak zaściankowe poglądy? Otóż uczymy ich my. Bo skąd dziewczynka lat 5, wie czy coś jest ‘babskie’ czy ‘chłopackie’. Musiała o tym usłyszeć z ust dorosłego. Skąd chłopiec lat 4 widząc zielone sandałki El pomelo, strzela, że są ‘dziewczyńskie’? Skąd nauczył się kategoryzowania rzeczy? Skąd wie jaką rzecz do jakiej kategorii przypisać? Od rodzica.
I teraz spójrzmy na siebie. Uczciwie.
Ile z nas sieknęło kiedyś hasło ‘nie bierz tego, to dla dziewczyn’. Albo ‘taka bluzka? chłopcy takich nie noszą?’ Ile? Strzelam, że większość. I tak zaczynają się poważne problemy. Jeśli przedszkolaki już uczymy szufladkowania w dziedzinie tak banalnej jak płciowość, potem będzie tylko pod górkę.
Wczoraj przeczytałam artykuł w magazynie ‘Gaga’- “Szkoła przemocy, szkoła niemocy” i załamałam się doszczętnie. Życie 7-latka to wojna, a szkoła to poligon. Ale czy o naukę tu chodzi? Skądże. O kolegów, rówieśników. Tak, 7-letnich oprawców których rodzice uczyli układania świata w szufladki. Nie pasujesz, wylatujesz! Oberwać można za wszystko – nie taki plecak, nie te ubranie, kanapka nie najlepsza… Zaczynają się przezwiska, wyśmiewanie, a na koniec przemoc fizyczna.
I znów pytam? Czy to sama patologia? Czy niziny społeczne? Nie. To ‘nasze’ dzieciaki. W swej bezmyślności lub niewiedzy narzuciliśmy im do wieku lat 7-miu tyle ‘kategorii’, że oni puszczeni w wielki świat zaczynają kategoryzować otoczenie. Koszulka kolorowa – ‘pedał’ (tak, tak się przezywają 7-latki!), plecak/piórnik ‘nie taki’ (nie z Benem 10-em czy innym ‘modnym’ w danej szkole wzorem) – ‘wieśniak’. Nie znasz gier, odpowiednich programów- jesteś debil. Gama wyzwisk jest proporcjonalna do tego co słyszy najbardziej ‘patologiczne’ dziecko w domu. Reszta szybko się uczy i nie chce być gorsza. I mamy podział na grupy i grupki- lepszych i gorszych.
Im dalej w las tym ciężej. Żeby się dopasować musisz zacząć przeklinać, popisywać się co raz to lepszym sprzętem, zacząć stosować używki i tak dalej.. Myślicie, że mocno ‘pojechałam’ z wyobraźnią? Przejdźcie się pod najbliższe gimnazjum. Uszy więdną, oczy same się zamykają.
Dlaczego więc my nie stosujemy ‘terapii odwrotnej’? Dlaczego padają hasła ‘nie przyznawaj się, że masz okres bo koledzy Twojego syna będą się z niego śmiać w szkole’? Dlaczego uparcie chcemy zaniżać w dół?
Smutne jest to, że jesteśmy krajem tak zaściankowym. Kolor skóry inny i palce idą w ruch (oby tylko palce, a nie pięści!). Akcent inny- śmiech. Ubiór inny- wyzwiska.
A wystarczy zacząć od siebie i swoich dzieci. Opowiedzieć przyjaciółkom o swoich metodach. Niech one także porozmawiają ze swoimi koleżankami.
Uczmy nasze dzieci tolerancji. Skupmy się na swoich maluchach, już tych najmniejszych. Rozmawiajmy o różnicach wszelakich jakby to była najoczywistsza oczywistość. Różnimy się, ale szanujemy się. Nie zamykajmy umysłów naszych chłonnych i z natury dobrych dzieci. One same z siebie nie widzą różnic. Nie wiedzą, że różowy kolor przynależy dla danej płci. Nie wiedzą, że ‘nie powinny’ bawić się lalkami/samochodami. Pojęcia nie mają jakiej firmy są ich ubrania i że te mogą mieć lepszą lub gorszą metkę. Nie uczmy ich przypadkowo złych nawyków- popisywania się, chwalenia. Dzieciaki są wspaniałymi obserwatorami. Jeśli tata podjeżdża nowym wozem i i cały dumny pokazuje go kolegom i sąsiadom, mały weźmie na drugi dzień swojego ‘wypasionego’ resoraka i zrobi to samo w przedszkolu. Następnego dnia koledzy dziecka, żeby nie być gorsi przyniosą swoje auta i mamy piękny początek wyścigu szczurów już w przedszkolu. Tylko jak to jest jeszcze zabawne i urocze w wydaniu 3-laków tak przestaje być miłe i przyjemne w szkole, kiedy dzieci ‘nie pasujące’ odsuwa sie od zabaw a chwile później już obraża czy szykanuje.
A co z większymi ‘problemami’? Mama klockowa pisała ostatnio o adopcji.. Co z poważniejszymi tematami typu, inwalidztwo, inny kolor skóry czy inna religia? Jeśli nasze dzieci w przedszkolu licytują się o kolor szalika, co będzie dalej?
Po artykule Gagi rozważam homeschooling, albo co najmniej szkołę społeczną. Bo jeśli my, rodzice inteligentni, wykształceni prezentujemy tak zaściankowe poglądy, to szybko lepiej nie będzie. Straszne to i bardzo smutne.
Jakiś czas temu na portalu ‘dziecisaważne’ oraz w DDTVN dostrzegłam nowy sklep i jego asortyment z całą misją i ciekawym przesłaniem.
Co sama właścicielka mówi o idei swojego sklepu? Przeczytajcie:
“Sklep „Nie wierzę w bociana” powstał z myślą o rodzicach, którzy chcą wspierać rozwój seksualny swojego dziecka. Kiedy urodziła się moja córka zaczęłam szukać różnych pomocy, które w odpowiednim czasie mogłabym wykorzystać podczas zabawy z dzieckiem. Pomoce te, głównie książeczki poruszały tematykę różnic anatomicznych i kształtowania pozytywnego stosunku do własnego ciała, omawiały zasady bezpiecznego kontaktu z osobami obcymi czy udzielały odpowiedź na pytanie skąd się biorą dzieci. Potem zaczęłam szukać lalek z płcią. Mając pewną bazę pomocy merytorycznych (książek, puzzli i lalek anatomicznych) pomyślałam, że warto podzielić się nią z innymi rodzicami. Obecnie można zauważyć coraz większe zainteresowanie wśród rodziców tym tematem i potrzebą wspierania również i ich. Podczas warsztatów dla rodziców pojawia się wiele pytań: jak reagować na przejawy dziecięcej seksualności, w jaki sposób odpowiadać na pytania seksualne. Rodzice coraz częściej zdają sobie sprawę jak ważna jest to sfera i że wspieranie jej od najmłodszych lat procentuje w późniejszych latach. Łatwiej nam wtedy mówić o seksualności, o tym że jest ona czymś wyjątkowym i pięknym. Podczas pracy z młodzieżą zaobserwowałam, że wielu rodziców nie podejmuje rozmów z dzieckiem na tematy dotyczące seksualności. Jeśli w domu się o tym mówi to często informacje przekazywane są w duchu przestróg i lęków. Wbrew obiegowym opiniom nastolatkowie chcą podejmować dialog z rodzicami, ale w niejednym domu atmosfera nie sprzyja tego typu rozmowom. Wspieranie dziecka w sferze intymnej daje mu poczucie zrozumienia i pełnej akceptacji. Pamiętajmy, że my rodzice jesteśmy pierwszymi nauczycielami i zawsze (choć czasami nieświadomie) przekazujemy dziecku wzorce dotyczące seksualności.”
także w DDTVN było ostatnio, że wyścig szczurów w szkołach społecznych jest jeszcze większy… oczywiście zdarzają się wyjątki, ale… ostatnio nawet jakaś mama-blogerka opisywała sytuację jak to jej 4-5 letnie dziecko poszło do przedszkola w Czesiociuchu i zostało wyśmiane, że nie zdjęło piżamy… o_0
To właśnie sprawiło, że nie zdecydowałam się na społeczną szkołę.. Ale przeczytaj serio artykuł z wrześniowego ‘Gaga’. Ta bezsilność w walce z nauczycielami, dziećmi, ich rodzicami mnie przeraża.
Społeczna szkoła to jednak 15 uczniów, a nie 30. Do tego jest malutka nadzieja, że Ci których stać będę reprezentowali jakiś poziom. Może to złudna nadzieja.
Póki co do społecznej skzoły zapisana jest Lenka (trzeba się zapisywać od razu po urodzeniu dziecka), wiec jak u Maksia będzie niewypał to jeszcze dla małej jest nadzieja :/ :(
niestety czesto Ci, których stać mają zecydowanie mniej czasu dla dzieci (właśnie dlatego żeby bylo ich stać) więc te dzieci znają jeszcze gorsze wyzwiska i wcale nie są w niczym bardziej “ogarnięte” jeśli chodzi o tolerancję niż dzieci z biedniejszych domów… znam osobiście dwie mamy, które wypisały dzieci do państwowej szkoły po miesiącu bycia w społecznej, bo nie dość, że dzieci zachowywały się okropnie to najgorsze, że rozmowy z ich rodzicami nie skutkowały niczym, bo nie kumali po prostu
Moi bracia chodzili do społecznej podstawówki i sama chcę tam swoją córkę wysłać. Ja się nacierpiałam i w podstawówce i w liceum ze względu na lekko odmienny status finansowy mojej rodziny co mnie zakompleksiło (sik!) i bardzo starałam się nie wyróżniać. Niekoniecznie było to dobre. W sumie to dopiero na studiach rozwinęłam skrzydła. Znalazłam pasję, podróżowałam po świecie i przestałam się przejmować zawistnymi ludźmi. Dodam, że nie jestem rozkapryszoną księżniczką, a moi rodzice ciężko zapracowali na wszystko i nas też od zawsze uczyli ciężkiej pracy. Ale ludzie są zawistni. A w szkole, o której mówię jest super. Małe klasy, międzynarodowe towarzystwo. Bardzo otwiera horyzonty. I poziom wysoki. Moi bracia do dzisiaj się przyjaźnią z ludźmi ze szkoły czego nie mogę powiedzieć o sobie. No i nie mają takiej nieufności do ludzi.
także w DDTVN było ostatnio, że wyścig szczurów w szkołach społecznych jest jeszcze większy… oczywiście zdarzają się wyjątki, ale… ostatnio nawet jakaś mama-blogerka opisywała sytuację jak to jej 4-5 letnie dziecko poszło do przedszkola w Czesiociuchu i zostało wyśmiane, że nie zdjęło piżamy… o_0
To właśnie sprawiło, że nie zdecydowałam się na społeczną szkołę.. Ale przeczytaj serio artykuł z wrześniowego ‘Gaga’. Ta bezsilność w walce z nauczycielami, dziećmi, ich rodzicami mnie przeraża.
Społeczna szkoła to jednak 15 uczniów, a nie 30. Do tego jest malutka nadzieja, że Ci których stać będę reprezentowali jakiś poziom. Może to złudna nadzieja.
Póki co do społecznej skzoły zapisana jest Lenka (trzeba się zapisywać od razu po urodzeniu dziecka), wiec jak u Maksia będzie niewypał to jeszcze dla małej jest nadzieja :/ :(
niestety czesto Ci, których stać mają zecydowanie mniej czasu dla dzieci (właśnie dlatego żeby bylo ich stać) więc te dzieci znają jeszcze gorsze wyzwiska i wcale nie są w niczym bardziej “ogarnięte” jeśli chodzi o tolerancję niż dzieci z biedniejszych domów… znam osobiście dwie mamy, które wypisały dzieci do państwowej szkoły po miesiącu bycia w społecznej, bo nie dość, że dzieci zachowywały się okropnie to najgorsze, że rozmowy z ich rodzicami nie skutkowały niczym, bo nie kumali po prostu
Moi bracia chodzili do społecznej podstawówki i sama chcę tam swoją córkę wysłać. Ja się nacierpiałam i w podstawówce i w liceum ze względu na lekko odmienny status finansowy mojej rodziny co mnie zakompleksiło (sik!) i bardzo starałam się nie wyróżniać. Niekoniecznie było to dobre. W sumie to dopiero na studiach rozwinęłam skrzydła. Znalazłam pasję, podróżowałam po świecie i przestałam się przejmować zawistnymi ludźmi. Dodam, że nie jestem rozkapryszoną księżniczką, a moi rodzice ciężko zapracowali na wszystko i nas też od zawsze uczyli ciężkiej pracy. Ale ludzie są zawistni. A w szkole, o której mówię jest super. Małe klasy, międzynarodowe towarzystwo. Bardzo otwiera horyzonty. I poziom wysoki. Moi bracia do dzisiaj się przyjaźnią z ludźmi ze szkoły czego nie mogę powiedzieć o sobie. No i nie mają takiej nieufności do ludzi.
po miesiącu spędzonym w przedszkolu na praktykach mogę śmiało zaapelować: rodzice, uważajcie na to, co mówicie do swoich dzieci / w obecności swoich dzieci! nawet nie wiecie jak wielka część Waszego życia zostaje opowiedziana przez dziecko w przedszkolu ;-)
Szczęśliwie mój mało rozmownych.
Minus tego faktu- nie wiem co się dzieje w p-kolu.. muszę ciągnąć za język.
Nawet takie czasami coś powiedzą :D
ostatnio mieliśmy temat o bezpieczeństwie w ruchu drogowym, w rozmowie z dziećmi doszliśmy do tego, że nie wolno prowadzić samochodu po spożyciu alkoholu iiiii się zaczęło… :D – prose pani, a mój tatuś pije w samochodzie. – prose pani, a mój tatuś kiedyś był pijany, zjadł kiełbaskę i się zeżygał (pardon :D). – a mój dziadek był pijany, ale wyzdrowiał… i cała lawina tekstów o tym czyj tatuś był bardziej pijany :D miałam zapisywać ich teksty, bo kupa śmiechu, ale musiałam się zajmować edukacją i tłumaczeniem, że tatuś pewnie tylko troszkę wypił a kiełbaska musiała mu zaszkodzić :D
oj tak!gorzej jeszcze jak dzieci zmyślają! i robią to wiarygodnie! kiedyś pani w przedszkolu zagadała do mnie na temat swoich włosów, żebym może jej coś doradziła w kwestii koloru …. pomyślałam, że mój musi robić powalające wrażenie, skoro ktoś zwraca się do mnie o poradę. Pani musiała zobaczyć moje lekkie zdziwienie i kontynuuje – bo pani jest stylistką fryzur (nie fryzjerką ;) ) Moje oczy wielkości pięciozłotówek zrobiły się jeszcze większe, a pani wyjąkała – Pola powiedziała że jest pani stylistką fryzur, ze pracuje w salonie z pomarańczowymi kanapami itd. (nie jestem fryzjerką, ani stylistką fryzur :) nie licząc podcinania końcówek moim córkom) Innym razem zaczęły mi współczuć z powodu poważnej choroby młodszej córki, która zdrowa jak nigdy biegała do żłobka. Na szczęście w wieku 6 lat wyrosła z tego, ale ile to zmyślonych historii do tego czasu powstało, które poszły w świat … nawet nie chcę wiedzieć.
Co do kategoryzowania, to u nas nie ma problemu, ze coś jest dla dziewczynek a coś innego dla chłopców. Od małego chodziły w chłopięcych ubrankach i już się nie dziwią kiedy w H&M obowiązkowo zaliczamy dział chłopięcy. Inny kolor skóry też ich nie dziwi (mamy sąsiadów ciemnoskórych – bardzo ciemnoskórych), chodzą do przedszkola integracyjnego gdzie są dzieci innych narodowości i dzieci bardzo chore. Ostatnio po przyjściu z podwórka Pola zapytała mnie kto to “gej” – wytłumaczyłam, co Klara skwitowała “to ja się ożenię z Hanią (przyjaciółką z przedszkola).
U nas nie ma problemu (może na razie go nie ma , może jeszcze wszystko przed nami), ale oczywiście problem istnieje …. najważniejsze, żeby nasze dzieci umiały sobie z tym radzić. Pozdro!
Ileż to razy ja – nauczycielka gratulowałam mamom “spodziewającym się” kolejnej pociechy i cieszyłam, że będzie następny przedszkolak :D Bo dzieci chwaliły się, że będą miały rodzeństwo i były przy tym niezwykle wiarygodne :)
po miesiącu spędzonym w przedszkolu na praktykach mogę śmiało zaapelować: rodzice, uważajcie na to, co mówicie do swoich dzieci / w obecności swoich dzieci! nawet nie wiecie jak wielka część Waszego życia zostaje opowiedziana przez dziecko w przedszkolu ;-)
Szczęśliwie mój mało rozmownych.
Minus tego faktu- nie wiem co się dzieje w p-kolu.. muszę ciągnąć za język.
Nawet takie czasami coś powiedzą :D
ostatnio mieliśmy temat o bezpieczeństwie w ruchu drogowym, w rozmowie z dziećmi doszliśmy do tego, że nie wolno prowadzić samochodu po spożyciu alkoholu iiiii się zaczęło… :D – prose pani, a mój tatuś pije w samochodzie. – prose pani, a mój tatuś kiedyś był pijany, zjadł kiełbaskę i się zeżygał (pardon :D). – a mój dziadek był pijany, ale wyzdrowiał… i cała lawina tekstów o tym czyj tatuś był bardziej pijany :D miałam zapisywać ich teksty, bo kupa śmiechu, ale musiałam się zajmować edukacją i tłumaczeniem, że tatuś pewnie tylko troszkę wypił a kiełbaska musiała mu zaszkodzić :D
oj tak!gorzej jeszcze jak dzieci zmyślają! i robią to wiarygodnie! kiedyś pani w przedszkolu zagadała do mnie na temat swoich włosów, żebym może jej coś doradziła w kwestii koloru …. pomyślałam, że mój musi robić powalające wrażenie, skoro ktoś zwraca się do mnie o poradę. Pani musiała zobaczyć moje lekkie zdziwienie i kontynuuje – bo pani jest stylistką fryzur (nie fryzjerką ;) ) Moje oczy wielkości pięciozłotówek zrobiły się jeszcze większe, a pani wyjąkała – Pola powiedziała że jest pani stylistką fryzur, ze pracuje w salonie z pomarańczowymi kanapami itd. (nie jestem fryzjerką, ani stylistką fryzur :) nie licząc podcinania końcówek moim córkom) Innym razem zaczęły mi współczuć z powodu poważnej choroby młodszej córki, która zdrowa jak nigdy biegała do żłobka. Na szczęście w wieku 6 lat wyrosła z tego, ale ile to zmyślonych historii do tego czasu powstało, które poszły w świat … nawet nie chcę wiedzieć.
Co do kategoryzowania, to u nas nie ma problemu, ze coś jest dla dziewczynek a coś innego dla chłopców. Od małego chodziły w chłopięcych ubrankach i już się nie dziwią kiedy w H&M obowiązkowo zaliczamy dział chłopięcy. Inny kolor skóry też ich nie dziwi (mamy sąsiadów ciemnoskórych – bardzo ciemnoskórych), chodzą do przedszkola integracyjnego gdzie są dzieci innych narodowości i dzieci bardzo chore. Ostatnio po przyjściu z podwórka Pola zapytała mnie kto to “gej” – wytłumaczyłam, co Klara skwitowała “to ja się ożenię z Hanią (przyjaciółką z przedszkola).
U nas nie ma problemu (może na razie go nie ma , może jeszcze wszystko przed nami), ale oczywiście problem istnieje …. najważniejsze, żeby nasze dzieci umiały sobie z tym radzić. Pozdro!
Ileż to razy ja – nauczycielka gratulowałam mamom “spodziewającym się” kolejnej pociechy i cieszyłam, że będzie następny przedszkolak :D Bo dzieci chwaliły się, że będą miały rodzeństwo i były przy tym niezwykle wiarygodne :)
To chyba nie wypada po takim poście, ale chciałabym zapytać jak się Wam noszą te spodenki? Rozważam kupno, ale nigdzie nie mogę ich pomacać… Które lepsze – te, czy te szare z “wiejskiego” posta?
:) wszystko co ‘normalne’ w tym poście ‘wypada’ :)..
Spodnie są zupełnie inne i nie można ich porównywać. Tamte szare są dresowe, luźne, na ślizgawkę i szaleństwa. Z minusów- wypychają się im kolana co daje lekki ‘menel look’ ;)
Te są eleganckie, sztywniejsze (choć nie ograniczają ruchów), trzeba je prasować.. no i są sporo droższe.
Pierwsze na plac zabaw, drugie do babci na niedzielny obiad ;).. Kurcze, skategoryzowałam własnie spodnie :/ :P
Hłe, hłe, wstrętne kategoryzacje :P Czyli że muszę kupić obie pary, tak? :P Mój portfel ucierpi tej jesieni…
To chyba nie wypada po takim poście, ale chciałabym zapytać jak się Wam noszą te spodenki? Rozważam kupno, ale nigdzie nie mogę ich pomacać… Które lepsze – te, czy te szare z “wiejskiego” posta?
:) wszystko co ‘normalne’ w tym poście ‘wypada’ :)..
Spodnie są zupełnie inne i nie można ich porównywać. Tamte szare są dresowe, luźne, na ślizgawkę i szaleństwa. Z minusów- wypychają się im kolana co daje lekki ‘menel look’ ;)
Te są eleganckie, sztywniejsze (choć nie ograniczają ruchów), trzeba je prasować.. no i są sporo droższe.
Pierwsze na plac zabaw, drugie do babci na niedzielny obiad ;).. Kurcze, skategoryzowałam własnie spodnie :/ :P
Hłe, hłe, wstrętne kategoryzacje :P Czyli że muszę kupić obie pary, tak? :P Mój portfel ucierpi tej jesieni…
Oj tak, jak czytam taki tekst, to też rozważam homeschooling! Sama jestem nauczycielką, więc myślę, że dałabym sobie radę. A rozwijać umiejętności społeczne dziecka można na milion innych sposobów niż przez posłanie do szkoły…
Oj tak, jak czytam taki tekst, to też rozważam homeschooling! Sama jestem nauczycielką, więc myślę, że dałabym sobie radę. A rozwijać umiejętności społeczne dziecka można na milion innych sposobów niż przez posłanie do szkoły…
Post daje do myślenia.. Ileż to ja razy zapytałam mojego Piotrka np przy książeczce: skąd wiesz czy to chłopak czy dziewczynka? I mu tłumaczyłam,że dziewczynki noszą sukieneczki, lubią róż, mają zwykle długie włosy ( i wtedy właśnie… włozyłam chłopaków do szufladki pt: krótko ostrzyżone włosy) . Oczywiśćie przychodzi inny okres, kiedy inaczej tłumaczymy dziecku różnice płci,ale te pierwsze słowa jednak gdieś w głowie pozostaną..Teraz myślę,że nie powinnam tak kategoryzować, co jak Piotrek zobaczy kiedyś chłopaka z pięknym długimi włosami, i wymsknie mu się: ,,ale z niego dziewucha!”…Dzięki Marleno za naświetlenie tematu, zawsze dobrze przemyśleć kilka kwestii. Tez bym chciała nieco zmienić ten świat,ale wiem,że kilka jednostek tego nie uczyni.. Nie zmienimy całego społeczeństwa,a izolowanie naszych pociech od szkoły publicznej myślę,że na dłuższą metę nie ma sensu. Uwlelbiam Was za poruszanie takich cięższych tematów!!
A zdjęcia Lenki przepiękne,aż miło patrzeć jak jest wciągnięta w zabawę! Jakie skupienie na twarzy gdy bawi się lalą. Pozdrawiamy.
Ps. A lala Murzynek ma chyba zatwardzenie,bo na kilku zdjęciach wciąż na nocniku..:-) taki żarcik!
Post daje do myślenia.. Ileż to ja razy zapytałam mojego Piotrka np przy książeczce: skąd wiesz czy to chłopak czy dziewczynka? I mu tłumaczyłam,że dziewczynki noszą sukieneczki, lubią róż, mają zwykle długie włosy ( i wtedy właśnie… włozyłam chłopaków do szufladki pt: krótko ostrzyżone włosy) . Oczywiśćie przychodzi inny okres, kiedy inaczej tłumaczymy dziecku różnice płci,ale te pierwsze słowa jednak gdieś w głowie pozostaną..Teraz myślę,że nie powinnam tak kategoryzować, co jak Piotrek zobaczy kiedyś chłopaka z pięknym długimi włosami, i wymsknie mu się: ,,ale z niego dziewucha!”…Dzięki Marleno za naświetlenie tematu, zawsze dobrze przemyśleć kilka kwestii. Tez bym chciała nieco zmienić ten świat,ale wiem,że kilka jednostek tego nie uczyni.. Nie zmienimy całego społeczeństwa,a izolowanie naszych pociech od szkoły publicznej myślę,że na dłuższą metę nie ma sensu. Uwlelbiam Was za poruszanie takich cięższych tematów!!
A zdjęcia Lenki przepiękne,aż miło patrzeć jak jest wciągnięta w zabawę! Jakie skupienie na twarzy gdy bawi się lalą. Pozdrawiamy.
Ps. A lala Murzynek ma chyba zatwardzenie,bo na kilku zdjęciach wciąż na nocniku..:-) taki żarcik!
Pisałyśmy kiedyś na blogu o lalkach, które ma Makóweczka. Po wrzuceniu linku na nasz profil na fb niestety reakcja jednego mężczyzny była bardzo agresywna, zarzucono nam bezsensowne epatowanie seksem. Nie muszę chyba pisać,że nie taka była idea wpisu. Jest to naprawdę duży problem, trzeba znaleźć ten złoty środek również w edukacji seksualnej i chyba zamiast zamykać oczy i udawać,że tematu seksualności, płci nie ma, wziąć odpowiedzialność i poszukać mądrego sposobu,przede wszystkim, żebyśmy my jako rodzice nauczyli się o tym rozmawiać i byli pierwszym i wiarygodnym źródłem informacji dla naszych dzieci. Bardzo fajny post:) Pozdrawiamy Makóweczki!
Pisałyśmy kiedyś na blogu o lalkach, które ma Makóweczka. Po wrzuceniu linku na nasz profil na fb niestety reakcja jednego mężczyzny była bardzo agresywna, zarzucono nam bezsensowne epatowanie seksem. Nie muszę chyba pisać,że nie taka była idea wpisu. Jest to naprawdę duży problem, trzeba znaleźć ten złoty środek również w edukacji seksualnej i chyba zamiast zamykać oczy i udawać,że tematu seksualności, płci nie ma, wziąć odpowiedzialność i poszukać mądrego sposobu,przede wszystkim, żebyśmy my jako rodzice nauczyli się o tym rozmawiać i byli pierwszym i wiarygodnym źródłem informacji dla naszych dzieci. Bardzo fajny post:) Pozdrawiamy Makóweczki!
Podobne lalki ma firma Berenguer, też z rozróżnieniem na płeć i kolor skóry. Sama Mojej kupiłam jeszcze zanim zrobiło się o tym głośno. Lale się bardzo podobają , niektóre nawet bardzo przypominają prewdziwe dzieci :)
Podobne lalki ma firma Berenguer, też z rozróżnieniem na płeć i kolor skóry. Sama Mojej kupiłam jeszcze zanim zrobiło się o tym głośno. Lale się bardzo podobają , niektóre nawet bardzo przypominają prewdziwe dzieci :)
bardzo fajny post,ja jestem przerażona tym co się dzieje w dzisiejszych czasach z dziećmi np dziś idę ja kobieta około 30 i na przeciwko mnie idą dwie 10 latki z wrogością w oczach objechały mnie z góry na dól ,po obgadywały i idą pewnie prosto na mnie nie mając zamiaru w ogóle się ani troszeczkę usunąć,musiałam ja ustąpić bo byśmy się zderzyli…
bardzo fajny post,ja jestem przerażona tym co się dzieje w dzisiejszych czasach z dziećmi np dziś idę ja kobieta około 30 i na przeciwko mnie idą dwie 10 latki z wrogością w oczach objechały mnie z góry na dól ,po obgadywały i idą pewnie prosto na mnie nie mając zamiaru w ogóle się ani troszeczkę usunąć,musiałam ja ustąpić bo byśmy się zderzyli…
Super post!!! Ostatnio byłam z córką na spacerze i usłyszałam od koleżanki, że jest ubrana jak chłopak. Miała szarą bluzę, granatową czapę i beżowe buty:) Jej wystąpiła w iście różowo-zielonych jaskrawych barwach….. Szufladki są w nas niestety…… Ludzie się często nie zastanawiają ani nad tym co mówią ani co robią…… Mnie od jakiegoś czasu przeraża kierunek w jakim zmierza społeczeństwo, zwłaszcza w podejściu do drugiego człowieka.
Super post!!! Ostatnio byłam z córką na spacerze i usłyszałam od koleżanki, że jest ubrana jak chłopak. Miała szarą bluzę, granatową czapę i beżowe buty:) Jej wystąpiła w iście różowo-zielonych jaskrawych barwach….. Szufladki są w nas niestety…… Ludzie się często nie zastanawiają ani nad tym co mówią ani co robią…… Mnie od jakiegoś czasu przeraża kierunek w jakim zmierza społeczeństwo, zwłaszcza w podejściu do drugiego człowieka.
mam pytanko: te akcesoria do lalek (wanienka, nocnik itp.) to jakiej są firmy bo niestety nie mogę się dopatrzeć na zdjęciach a bardzo mi się podobają. pozdrawiam i dziękuję.
mam pytanko: te akcesoria do lalek (wanienka, nocnik itp.) to jakiej są firmy bo niestety nie mogę się dopatrzeć na zdjęciach a bardzo mi się podobają. pozdrawiam i dziękuję.
a ja mam takie pytanko: jakiej firmy są akcesoria dla lalek bo nie mogę się dopatrzec na zdjęciach a są super. pozdrawiam
http://www.amazon.co.uk/Fisher-Price-bath-set-accessories-doll/dp/B004OA2TZG/ref=sr_1_26?ie=UTF8&qid=1380312476&sr=8-26&keywords=fisher+price+dolls+sets
Fisher Price (jest w tekście), kupione na allegro.
a ja mam takie pytanko: jakiej firmy są akcesoria dla lalek bo nie mogę się dopatrzec na zdjęciach a są super. pozdrawiam
http://www.amazon.co.uk/Fisher-Price-bath-set-accessories-doll/dp/B004OA2TZG/ref=sr_1_26?ie=UTF8&qid=1380312476&sr=8-26&keywords=fisher+price+dolls+sets
Fisher Price (jest w tekście), kupione na allegro.
Ja tez mam nie najlepsze zdanie o szkołach społecznych. Sama taką skończyłam w b-stoku, co prawda dawno bo jestem w MM wieku ale mysle ze niewiele się zmieniło. Rodzice przeniesli mnie z SP do społecznej w 4klasie wtedy tych skół nie bylo za duzo i miały bardzo dobre opinie, małe klasy, nacisk na języki itd. Szkoła bardzo różniła sie od zwykłej podstawówki, nie miałes butów nike jestes gorszy, nie nosiłes jeasnów big star to lipa. A jak miałes cos z rynku lub sh to juz całkiem pośmiewisko. Było kilka plusów : nacisk na języki i więcej wyjsc oraz wycieczek a poza tym?nie szanuje sie nauczycieli bo rodzice mogą ich wyrzucic w kazdej chwili, zbiera się zebranie i w momencie wylatują. I wiem, ze przez tyle lat nic sie nie zmieniło, mam brata 19 lat młodszego którego rodzice nie słuchając mnie tez zapisali do szkoły społecznej, wyscig szczurów jakich mało. Rodzice w ciągu roku zabierają dzieci na wczasy, a one przechwalaja się gdzie byli i co kupili i czym jezdzili i gdzie pojadą wkrótce. Nie mówie, ze wczasy to cos złego bo sama mogłabym latac co miesiąc ale chyba dzieci powinny miec inne wspomnienia typu siedziałem cały dzien w basenie i jadałem lody do bólu. :)
Ja tez mam nie najlepsze zdanie o szkołach społecznych. Sama taką skończyłam w b-stoku, co prawda dawno bo jestem w MM wieku ale mysle ze niewiele się zmieniło. Rodzice przeniesli mnie z SP do społecznej w 4klasie wtedy tych skół nie bylo za duzo i miały bardzo dobre opinie, małe klasy, nacisk na języki itd. Szkoła bardzo różniła sie od zwykłej podstawówki, nie miałes butów nike jestes gorszy, nie nosiłes jeasnów big star to lipa. A jak miałes cos z rynku lub sh to juz całkiem pośmiewisko. Było kilka plusów : nacisk na języki i więcej wyjsc oraz wycieczek a poza tym?nie szanuje sie nauczycieli bo rodzice mogą ich wyrzucic w kazdej chwili, zbiera się zebranie i w momencie wylatują. I wiem, ze przez tyle lat nic sie nie zmieniło, mam brata 19 lat młodszego którego rodzice nie słuchając mnie tez zapisali do szkoły społecznej, wyscig szczurów jakich mało. Rodzice w ciągu roku zabierają dzieci na wczasy, a one przechwalaja się gdzie byli i co kupili i czym jezdzili i gdzie pojadą wkrótce. Nie mówie, ze wczasy to cos złego bo sama mogłabym latac co miesiąc ale chyba dzieci powinny miec inne wspomnienia typu siedziałem cały dzien w basenie i jadałem lody do bólu. :)
świetny post! Trafne spostrzeżenia, niestety. Niestety, bo nie powinno tak być. Bądźmy mądrymi rodzicami.
A co do lalek, są genialne. Stronę znalazłam już jakiś czas temu, szukam pierwszej lalki roczek dla córki Hanki i jedną z nich właśnie z Mikołajem (syn ma 4 lata) wybraliśmy :)
świetny post! Trafne spostrzeżenia, niestety. Niestety, bo nie powinno tak być. Bądźmy mądrymi rodzicami.
A co do lalek, są genialne. Stronę znalazłam już jakiś czas temu, szukam pierwszej lalki roczek dla córki Hanki i jedną z nich właśnie z Mikołajem (syn ma 4 lata) wybraliśmy :)
Nie wiem co się dzieje na świecie…boję się czasem o tym myśleć. A to już tuż tuż jak Majula będzie szła do przedszkola, zleci..później szkoła. Mnie obruszył ostatnio tekst koleżanki “Jak można kupić dzieciom książkę ‘Leśne głupki'” , przecież nie wolno ich uczyć takich słów.Kiedy mają się nauczyć? W szkoel? Od kolegi?eh doesn’t matter
Nie wiem co się dzieje na świecie…boję się czasem o tym myśleć. A to już tuż tuż jak Majula będzie szła do przedszkola, zleci..później szkoła. Mnie obruszył ostatnio tekst koleżanki “Jak można kupić dzieciom książkę ‘Leśne głupki'” , przecież nie wolno ich uczyć takich słów.Kiedy mają się nauczyć? W szkoel? Od kolegi?eh doesn’t matter
ojj racja….ile to ja razy slysze : No wiesz co – chlopiec w fioletowej/rozowej bluzce ?? a jeszcze jak slysza ze ma lalki i sie nimi bawi, ze uwielbia zabawy “w kuchnie” – to juz wogule sie niektorzy za glowe lapia ….. z tym ze o dziwo to tylko w PL takie zachowania spotykam niestety. Tutaj, do kogo nie zachodze – chlopcy w wyposazeniu pokoju maja kuchnie, wozki, lalki a dziewczynki -traktory, samochody… Qrde mam wrazenie ze w tej kwesti PL jest jeszcze w sredniowieczu – i od malego jest dalej wpajane ze facet ma zajmowac sie zarabianiem a kobieta ma siedziec w kuchni, w domu z dziecmi ….. zal za 4 litery sciska poprostu :(
Adopcja – ku memu zaskoczeniu po przyzwyczajeniach z PL ze to temat tabu , bardzo otwarcie sie o nim mowi w Szwecji … nawet w otwartym przedszkolu bezposrednio mowia ze np . chlopak siostry, zona brata – sa adoptowani. Ale – do cholery – co za tajemnica ?? jak to kiedys pieknie powiedzial : Nie wazne kto urodzil, wazne kto wychowal. Sama bardzo bym kiedys chciala dac jakiejs Istotce milosc i dom …. w Se najczesciej dzieci sie adoptuje z Korei, Chin, Afryki – wyobrazacie sobie co by bylo jakby zobaczyli w PL ciemne dziecko w bialej rodzinie heheh :) Sie larwa puscila z ciemnym hahah :D:D Brawo za post – rewelacyjny :)
ojj racja….ile to ja razy slysze : No wiesz co – chlopiec w fioletowej/rozowej bluzce ?? a jeszcze jak slysza ze ma lalki i sie nimi bawi, ze uwielbia zabawy “w kuchnie” – to juz wogule sie niektorzy za glowe lapia ….. z tym ze o dziwo to tylko w PL takie zachowania spotykam niestety. Tutaj, do kogo nie zachodze – chlopcy w wyposazeniu pokoju maja kuchnie, wozki, lalki a dziewczynki -traktory, samochody… Qrde mam wrazenie ze w tej kwesti PL jest jeszcze w sredniowieczu – i od malego jest dalej wpajane ze facet ma zajmowac sie zarabianiem a kobieta ma siedziec w kuchni, w domu z dziecmi ….. zal za 4 litery sciska poprostu :(
Adopcja – ku memu zaskoczeniu po przyzwyczajeniach z PL ze to temat tabu , bardzo otwarcie sie o nim mowi w Szwecji … nawet w otwartym przedszkolu bezposrednio mowia ze np . chlopak siostry, zona brata – sa adoptowani. Ale – do cholery – co za tajemnica ?? jak to kiedys pieknie powiedzial : Nie wazne kto urodzil, wazne kto wychowal. Sama bardzo bym kiedys chciala dac jakiejs Istotce milosc i dom …. w Se najczesciej dzieci sie adoptuje z Korei, Chin, Afryki – wyobrazacie sobie co by bylo jakby zobaczyli w PL ciemne dziecko w bialej rodzinie heheh :) Sie larwa puscila z ciemnym hahah :D:D Brawo za post – rewelacyjny :)
Oj, dawno mnie u Was nie było! Ciągle nie mam chwili, żeby nadrobić, a na pierwszy rzut oka widzę, że warto :) Homeschooling chodzi za mną od dłuższego czasu, a szkoła społeczna zdaje się jedyną alternatywą. I za Chiny Ludowe nie mam pojęcia, czy jest szansa, żeby zmienić ten stan rzeczy… A chciałabym, bo bardzo pozytywnie wspominam państwową podstawówkę i liceum. Ja, przedostatni rocznik “bez gimnazjum”.
Pozdrawiam serdecznie, Kochana Makówko!
Hej kochana. Wam to się wakacje przedłużyły… Podglądałam :)
Ja jestem ostatnim rocznikiem bez gimnazjum, ale bywało różnie.
Na problem nie zwracało sie uwagi wtedy i nie zwraca teraz. Tylko kiedyś jak miałam buty z trzema paskami to byłam ‘gość’ na całą podstawówkę. Teraz buty nie robią na nikim wrażenia a ‘szpan’ to gadżety za grube tysiące..
Oj, dawno mnie u Was nie było! Ciągle nie mam chwili, żeby nadrobić, a na pierwszy rzut oka widzę, że warto :) Homeschooling chodzi za mną od dłuższego czasu, a szkoła społeczna zdaje się jedyną alternatywą. I za Chiny Ludowe nie mam pojęcia, czy jest szansa, żeby zmienić ten stan rzeczy… A chciałabym, bo bardzo pozytywnie wspominam państwową podstawówkę i liceum. Ja, przedostatni rocznik “bez gimnazjum”.
Pozdrawiam serdecznie, Kochana Makówko!
Hej kochana. Wam to się wakacje przedłużyły… Podglądałam :)
Ja jestem ostatnim rocznikiem bez gimnazjum, ale bywało różnie.
Na problem nie zwracało sie uwagi wtedy i nie zwraca teraz. Tylko kiedyś jak miałam buty z trzema paskami to byłam ‘gość’ na całą podstawówkę. Teraz buty nie robią na nikim wrażenia a ‘szpan’ to gadżety za grube tysiące..
Jestem na etapie urządzania pokoju dziecinnego dla dziewczynki w kolorach biało-żółtych z niebieskimi dodatkami i jak się umawiałam z paniami od zasłon i przez telefon opowiedziałam jaki ma być ten pokój to usłyszałam “o dla chłopca”. Czy pokój dziewczynki musi być koniecznie różowy???
Lenka ma biało- błękitny :)
Jestem na etapie urządzania pokoju dziecinnego dla dziewczynki w kolorach biało-żółtych z niebieskimi dodatkami i jak się umawiałam z paniami od zasłon i przez telefon opowiedziałam jaki ma być ten pokój to usłyszałam “o dla chłopca”. Czy pokój dziewczynki musi być koniecznie różowy???
Lenka ma biało- błękitny :)
Mamo Makówko, zastanów się dobrze nad wyborem szkoły społecznej,gdyż niejednokrotnie trafiają do nich dzieci rodziców majętnych, którzy niestety najbardziej “kierunkują” swoje dzieci w zakresie: to jest fajne, dla dziewczat a to wieśniackie kupione na bazarze itp. Znam taki właśnie przypadek na mojej siostrzenicy. Oczywiście nie można wszystkiego generalizować. Mój syn chodzi do szkoły państwowej i w jego klasie nie ma takiego problemu, że ktoś chodzi w “gorszych” rzeczach w oczach innych dzieciaków. Pozdrawiam
Maks chodzi do prywatnego p-kola i 50% tej szkoły do której by potencjalnie poszedł to właśnie koledzy z p-kola. Póki co nie widać różnic, mimo, że rodzice majętni.
Szczerze powiedziawszy z tego co widzę, to jednak są to ludzie wykształceni, na stanowiskach i parcie na kasę mają już za sobą. Najgorsi są tacy bogacący się, co jeszcze nie mają a już ‘pany’ :/
Witam ponownie Marlenko. Ciesze sie ze Twojemu Maskowi udalo sie w tym przedszkolu, wiec moze warto sie zastanowic nad kontynuacja nauki w tej szkole, gdyz prawdopodobnie wiekszosc grupy przedszkolnej Maksa trafi do tej szkoły. Napisałam tak, bo wierz mi – córka mojej siostry chodzila do przedszkola prywatnego i gdy któregos dnia ja ja odbierałam z przedszkola Amelka powiedziala, ze “kolezanki” zerwaly jej z wlosów spinki i wyrzucily do kosza na smieci bo byly wiesniackie. Równiez niejednokrotnie siostra mowila ze takie sytuacje dotyczyly jej ubrania “z bazaru”.
Mam tez kolezanke, ktorej corka chodzialado prywatnego gimnazjum, inie dosc ze zaczeła cpac, wagarowac to jeszcze uciekala zdomu, bo kolezanki tez tak “robia i nic sienie dzieje”. Efekt byl taki, ze powtarzala rok ( a wczesniej byla prymuska zaczynajac te szkole) to jeszcze musiala trafic na odwyk. Jednak oczywiscie nie nalezy wszystkiego generalizowac, wszedzie moze dziecko “znalezc” klopoty. Miejmy nadzieje, ze tak sie nie stanie.
Marlenko daj znac prosze czy pisze teraz do Ciebie tylko prywatnie, gdyz nie jestem pewna czy dobrze odczytuje komendy. Nie znam na tyle angielskiego, gdyz zawsze mialam niemiecki, ale staram sie nadrobic zaleglosci sledzac syna zeszyty i ksiazki ( czwarta klasa podstawowki). Pozdrawiam serdecznie ewa
Mamo Makówko, zastanów się dobrze nad wyborem szkoły społecznej,gdyż niejednokrotnie trafiają do nich dzieci rodziców majętnych, którzy niestety najbardziej “kierunkują” swoje dzieci w zakresie: to jest fajne, dla dziewczat a to wieśniackie kupione na bazarze itp. Znam taki właśnie przypadek na mojej siostrzenicy. Oczywiście nie można wszystkiego generalizować. Mój syn chodzi do szkoły państwowej i w jego klasie nie ma takiego problemu, że ktoś chodzi w “gorszych” rzeczach w oczach innych dzieciaków. Pozdrawiam
Maks chodzi do prywatnego p-kola i 50% tej szkoły do której by potencjalnie poszedł to właśnie koledzy z p-kola. Póki co nie widać różnic, mimo, że rodzice majętni.
Szczerze powiedziawszy z tego co widzę, to jednak są to ludzie wykształceni, na stanowiskach i parcie na kasę mają już za sobą. Najgorsi są tacy bogacący się, co jeszcze nie mają a już ‘pany’ :/
Witam ponownie Marlenko. Ciesze sie ze Twojemu Maskowi udalo sie w tym przedszkolu, wiec moze warto sie zastanowic nad kontynuacja nauki w tej szkole, gdyz prawdopodobnie wiekszosc grupy przedszkolnej Maksa trafi do tej szkoły. Napisałam tak, bo wierz mi – córka mojej siostry chodzila do przedszkola prywatnego i gdy któregos dnia ja ja odbierałam z przedszkola Amelka powiedziala, ze “kolezanki” zerwaly jej z wlosów spinki i wyrzucily do kosza na smieci bo byly wiesniackie. Równiez niejednokrotnie siostra mowila ze takie sytuacje dotyczyly jej ubrania “z bazaru”.
Mam tez kolezanke, ktorej corka chodzialado prywatnego gimnazjum, inie dosc ze zaczeła cpac, wagarowac to jeszcze uciekala zdomu, bo kolezanki tez tak “robia i nic sienie dzieje”. Efekt byl taki, ze powtarzala rok ( a wczesniej byla prymuska zaczynajac te szkole) to jeszcze musiala trafic na odwyk. Jednak oczywiscie nie nalezy wszystkiego generalizowac, wszedzie moze dziecko “znalezc” klopoty. Miejmy nadzieje, ze tak sie nie stanie.
Marlenko daj znac prosze czy pisze teraz do Ciebie tylko prywatnie, gdyz nie jestem pewna czy dobrze odczytuje komendy. Nie znam na tyle angielskiego, gdyz zawsze mialam niemiecki, ale staram sie nadrobic zaleglosci sledzac syna zeszyty i ksiazki ( czwarta klasa podstawowki). Pozdrawiam serdecznie ewa
Jeśli idzie o post lalkowy to również baby born ma lalki z podziałem na płeć i kolor skóry. Lalki te można karmić, dawać pić przebierać, kąpać itp. Mają również mnóstwo akcesoriów typu rowerek, qwad, skuter, wanna ( do której wlewasz wodę i jest prysznic, jakuzi), zestaw madyczny i wiele innych. Moja Liwcia potrafi zabawić sie nimi dwie nawet trzy godziny:-)
Mamy BB, ale rozmiarowo nie trafiliśmy i jest jakaś taka wielka… :/
Lenka za rękę ją ciąga :P
A tak nasza Liwka ma dwa lata i trzy miesiące, na początku tez tylko szargała te lalki za rece i denerwowała sie gdy nie mogła jej np. rozebrac. Ale pare wspólnych zabaw i jakos poszło. Na pewno Twoja Lenka równiez dorosnie do tej lalki
Jeśli idzie o post lalkowy to również baby born ma lalki z podziałem na płeć i kolor skóry. Lalki te można karmić, dawać pić przebierać, kąpać itp. Mają również mnóstwo akcesoriów typu rowerek, qwad, skuter, wanna ( do której wlewasz wodę i jest prysznic, jakuzi), zestaw madyczny i wiele innych. Moja Liwcia potrafi zabawić sie nimi dwie nawet trzy godziny:-)
Mamy BB, ale rozmiarowo nie trafiliśmy i jest jakaś taka wielka… :/
Lenka za rękę ją ciąga :P
A tak nasza Liwka ma dwa lata i trzy miesiące, na początku tez tylko szargała te lalki za rece i denerwowała sie gdy nie mogła jej np. rozebrac. Ale pare wspólnych zabaw i jakos poszło. Na pewno Twoja Lenka równiez dorosnie do tej lalki
Fajne te lalki! I nie takie przerażające jak te “ręcznie robione niemowlaki” – pewnie widziałaś, są to bardziej kolekcjonerskie lalki, kosztują straszne pieniądze, a kobity w świecie traktują je jak prawdziwe dzieci, bo tak też wyglądają. Namalowane mają m.in. żyłki na skórze itd. Kiedyś jedna dziewczynka przyniosła do szkoły takiego niemal sinego noworodka – woźna o mało zawału nie dostała, bo myślała, że prawdziwe dziecko…
Ja z kolei cieszę się, a i dumna jestem z moich przedszkolaków, bo od czterech lat mam w grupie dzieci pochodzenia arabskiego. Najpierw był chłopiec, teraz jego siostra. A mieliśmy też rodzeństwo ormiańskie. I dzieci nie widzą w tym najmniejszego problemu! Mimo że kolor skóry ewidentnie inny, język też jakby nie ten sam… Potrafią się wspaniale razem bawić i dla maluchów różnica w wyglądzie nie ma żadnego znaczenia, jest zupełnie naturalna. Przy przedszkolu mamy szkołę (zespół szkolno-przedszkolny) – państwową, ale bardzo przyjazną, małą, kameralną. I chyba dzięki temu, że od samego początku, od trzylatków w grupie są dzieci innej narodowości, to i w szkole nie ma problemu nietolerancji – bo dorastają razem, razem idą do szkoły i obecność osób o innym kolorze skóry jest dla nich czymś zupełnie normalnym. Ale podejrzewam, że w szkołach molochach, w których nagle spotykają się przeróżne dzieci, nieznające się wcześniej, z różnych środowisk problem może być…
Ty to niby w PL, a jak na innej planecie ;)
Zazdroszczę bardzo takiej wychowawczyni dzieciakom, ale i placówki!
Eeee tam…wcale tak cukierkowo nie jest ;p
Pieniędzy ciągle na wszystko brakuje, wyposażenie pozostawia wiele do życzenia…czyli jednak ciągle ta sama planeta ;)
Ale atmosfera, jaka u nas panuje – tym akurat możemy się pochwalić :)
Tyle że jesteśmy małą placówką, pomimo że obejmującą aż trzy etapy edukacyjne (zdarzają się np. klasy 15 osobowe). I przez tą naszą kameralność łatwiej nad wszystkim zapanować (uwierzysz, że gimnazjaliści pomagają ubierać przedszkolaki na spacer??), o wiele łatwiej jest spełniać funkcję nie tylko edukacyjną, ale i wychowawczą właśnie, bo nikt nie jest anonimowy, unikamy wielu problemów, które są w dużych szkołach – ale oczywiście mamy inne, bo nigdzie nie jest idealnie.
Dlatego tak sobie myślę, że idealnym rozwiązaniem jest właśnie szkoła państwowa, ale mała. Tyle że takie szkoły są likwidowane, bo są “nieopłacalne” :( Nie wiem jakich sposobów używa dyrekcja, żeby nas nie pozamykali na amen, ale póki co funkcjonujemy – z korzyścią dla wszystkich…poza budżetem miasta może :p
A poza tym wszystkim to wiesz…nauczycielka, która była kiedyś au pair, trochę inaczej patrzy na świat ;)
Jedna mama kiedyś mi powiedziała: “Jaka wychowawczyni, takie dzieci” – może dlatego moje są rozwrzeszczane, wyluzowane i otwarte na świat ;)
“Jedna mama kiedyś mi powiedziała: “Jaka wychowawczyni, takie dzieci” – może dlatego moje są rozwrzeszczane, wyluzowane i otwarte na świat ;)”
Uwielbiam.. <3
Fajne te lalki! I nie takie przerażające jak te “ręcznie robione niemowlaki” – pewnie widziałaś, są to bardziej kolekcjonerskie lalki, kosztują straszne pieniądze, a kobity w świecie traktują je jak prawdziwe dzieci, bo tak też wyglądają. Namalowane mają m.in. żyłki na skórze itd. Kiedyś jedna dziewczynka przyniosła do szkoły takiego niemal sinego noworodka – woźna o mało zawału nie dostała, bo myślała, że prawdziwe dziecko…
Ja z kolei cieszę się, a i dumna jestem z moich przedszkolaków, bo od czterech lat mam w grupie dzieci pochodzenia arabskiego. Najpierw był chłopiec, teraz jego siostra. A mieliśmy też rodzeństwo ormiańskie. I dzieci nie widzą w tym najmniejszego problemu! Mimo że kolor skóry ewidentnie inny, język też jakby nie ten sam… Potrafią się wspaniale razem bawić i dla maluchów różnica w wyglądzie nie ma żadnego znaczenia, jest zupełnie naturalna. Przy przedszkolu mamy szkołę (zespół szkolno-przedszkolny) – państwową, ale bardzo przyjazną, małą, kameralną. I chyba dzięki temu, że od samego początku, od trzylatków w grupie są dzieci innej narodowości, to i w szkole nie ma problemu nietolerancji – bo dorastają razem, razem idą do szkoły i obecność osób o innym kolorze skóry jest dla nich czymś zupełnie normalnym. Ale podejrzewam, że w szkołach molochach, w których nagle spotykają się przeróżne dzieci, nieznające się wcześniej, z różnych środowisk problem może być…
Ty to niby w PL, a jak na innej planecie ;)
Zazdroszczę bardzo takiej wychowawczyni dzieciakom, ale i placówki!
Eeee tam…wcale tak cukierkowo nie jest ;p
Pieniędzy ciągle na wszystko brakuje, wyposażenie pozostawia wiele do życzenia…czyli jednak ciągle ta sama planeta ;)
Ale atmosfera, jaka u nas panuje – tym akurat możemy się pochwalić :)
Tyle że jesteśmy małą placówką, pomimo że obejmującą aż trzy etapy edukacyjne (zdarzają się np. klasy 15 osobowe). I przez tą naszą kameralność łatwiej nad wszystkim zapanować (uwierzysz, że gimnazjaliści pomagają ubierać przedszkolaki na spacer??), o wiele łatwiej jest spełniać funkcję nie tylko edukacyjną, ale i wychowawczą właśnie, bo nikt nie jest anonimowy, unikamy wielu problemów, które są w dużych szkołach – ale oczywiście mamy inne, bo nigdzie nie jest idealnie.
Dlatego tak sobie myślę, że idealnym rozwiązaniem jest właśnie szkoła państwowa, ale mała. Tyle że takie szkoły są likwidowane, bo są “nieopłacalne” :( Nie wiem jakich sposobów używa dyrekcja, żeby nas nie pozamykali na amen, ale póki co funkcjonujemy – z korzyścią dla wszystkich…poza budżetem miasta może :p
A poza tym wszystkim to wiesz…nauczycielka, która była kiedyś au pair, trochę inaczej patrzy na świat ;)
Jedna mama kiedyś mi powiedziała: “Jaka wychowawczyni, takie dzieci” – może dlatego moje są rozwrzeszczane, wyluzowane i otwarte na świat ;)
“Jedna mama kiedyś mi powiedziała: “Jaka wychowawczyni, takie dzieci” – może dlatego moje są rozwrzeszczane, wyluzowane i otwarte na świat ;)”
Uwielbiam.. <3
Nie trzeba iść do gimnazjum, ostatnio przechodziłam koło podstawówki podczas spaceru z W. i się przeraziłam – dzieciaki z 4 klasy z fajkami… Przemoc słowną, przechwalanie się i ocenianie zauważyłam nawet na dniach otwartych w przedszkolu. Szkoda słów :(
Powiedz mi Kochana, od jak dawna Lenka bawi się takimi (lub podobnymi) lalami, zestawem do karmienia czy czymś takim, moja W. ma 15 miesięcy prawie i zastanawiam się, co by jej sprawić nowego, bo z połowy zabawek już wyrosła.
Masakra :(
Lenka bawi się lalkami odkąd dostała mniejsze. Na roczek zakup nietrafiony- bobas wielkości połowy dziecka. Ani go podnieść ani się bawić. Ciągała go tylko za rękę ;).
Potem dostała laleczki z Disneylandu – malutkie księżniczki i krótko potem http://bubamia.pl/pl/p/Lalka-Saga/216 (inny model, ale już nie ma). I te mniejsze laleczki (szczególnie tą z bubamia) Lenka pokochała. Są wielkościowo idealne- nie za małe, nic im nie odpada (wiele laleczek lenka rozparcelowała na czynniki pierwsze ;)).
I po nich przyszły do nas te dwie anatomiczne.
Więc stawiam na 20-21 m-cy przy założeniu, że trafisz w odpowiednią którą córcia się zainteresuje :)
Moja córka ma 16 miesięcy i lalki ją średnio interesują. Za to auta zdecydowanie tak, jeszcze wózek dla lalek ( w którym można przewozić auta ) i klocki duplo. To u nas są hity.
Nie trzeba iść do gimnazjum, ostatnio przechodziłam koło podstawówki podczas spaceru z W. i się przeraziłam – dzieciaki z 4 klasy z fajkami… Przemoc słowną, przechwalanie się i ocenianie zauważyłam nawet na dniach otwartych w przedszkolu. Szkoda słów :(
Powiedz mi Kochana, od jak dawna Lenka bawi się takimi (lub podobnymi) lalami, zestawem do karmienia czy czymś takim, moja W. ma 15 miesięcy prawie i zastanawiam się, co by jej sprawić nowego, bo z połowy zabawek już wyrosła.
Masakra :(
Lenka bawi się lalkami odkąd dostała mniejsze. Na roczek zakup nietrafiony- bobas wielkości połowy dziecka. Ani go podnieść ani się bawić. Ciągała go tylko za rękę ;).
Potem dostała laleczki z Disneylandu – malutkie księżniczki i krótko potem http://bubamia.pl/pl/p/Lalka-Saga/216 (inny model, ale już nie ma). I te mniejsze laleczki (szczególnie tą z bubamia) Lenka pokochała. Są wielkościowo idealne- nie za małe, nic im nie odpada (wiele laleczek lenka rozparcelowała na czynniki pierwsze ;)).
I po nich przyszły do nas te dwie anatomiczne.
Więc stawiam na 20-21 m-cy przy założeniu, że trafisz w odpowiednią którą córcia się zainteresuje :)
Moja córka ma 16 miesięcy i lalki ją średnio interesują. Za to auta zdecydowanie tak, jeszcze wózek dla lalek ( w którym można przewozić auta ) i klocki duplo. To u nas są hity.
mamo Makówko, trochę optymizmu. Wiele spostrzeżeń jest pewnie trafnych i przerażających. Ja jednak myślę, że jak dzieci wychowamy na dobrych ludzi, to pewnie wiele krzywd i trosk je w życiu spotka, ale to lepiej niż miałyby przejść przez życie bez trosk i problemów i jednocześnie bez wzruszeń i radości. ja założyłam sobie, ze zrobię wszystko, żeby Ula była dobra, żeby miała pasje i wiedziała co jest ważne.
Wyszło trochę filozoficznie. Nie bój się szkoły, jak nie w szkole to gdzie indziej się dzieci z tym “poligonem” spotkają…. Ważne żeby były odpowiednio wyposażone, a w tym już nasza – rodziców głowa.
http://dolnyslaskdlauli.blogspot.com/
Moniko mniej bym się bała gdyby dziecko było trochę starsze. Ale te maluchy są bardzo emocjonalne. Maks ostatnio bardzo przeżywał, że pani p-kolanka nie przeczytała jego książeczki i powiedziała cyt.: ‘że jest nieciekawa’. OFC historię sam lekko ubarwił. Ale mówi to tylko o tym jak te maluchy najdrobniejsze sprawy biorą do siebie.
Filetowego szalika nie chciał nałożyć za żadne skarby!! ;)
Myślę, że będziemy się o nasze maluchy bały przez całe życie. Taka już nasza – mam rola. A co do szalika, to pewnie jeszcze długo te, często krzywdzące opinie rówieśników będą najważniejsze. W Twoim poście jest mnóstwo mądrych spostrzeżeń.
mamo Makówko, trochę optymizmu. Wiele spostrzeżeń jest pewnie trafnych i przerażających. Ja jednak myślę, że jak dzieci wychowamy na dobrych ludzi, to pewnie wiele krzywd i trosk je w życiu spotka, ale to lepiej niż miałyby przejść przez życie bez trosk i problemów i jednocześnie bez wzruszeń i radości. ja założyłam sobie, ze zrobię wszystko, żeby Ula była dobra, żeby miała pasje i wiedziała co jest ważne.
Wyszło trochę filozoficznie. Nie bój się szkoły, jak nie w szkole to gdzie indziej się dzieci z tym “poligonem” spotkają…. Ważne żeby były odpowiednio wyposażone, a w tym już nasza – rodziców głowa.
http://dolnyslaskdlauli.blogspot.com/
Moniko mniej bym się bała gdyby dziecko było trochę starsze. Ale te maluchy są bardzo emocjonalne. Maks ostatnio bardzo przeżywał, że pani p-kolanka nie przeczytała jego książeczki i powiedziała cyt.: ‘że jest nieciekawa’. OFC historię sam lekko ubarwił. Ale mówi to tylko o tym jak te maluchy najdrobniejsze sprawy biorą do siebie.
Filetowego szalika nie chciał nałożyć za żadne skarby!! ;)
Myślę, że będziemy się o nasze maluchy bały przez całe życie. Taka już nasza – mam rola. A co do szalika, to pewnie jeszcze długo te, często krzywdzące opinie rówieśników będą najważniejsze. W Twoim poście jest mnóstwo mądrych spostrzeżeń.
Witam z nieukrywaną ciekawością przeczytałam powyższy post (zaglądam tu bardzo często, ale rzadko się “wypowiadam”), Jednak ten problem poruszył mnie bardzo, gdyż moja starsza córka chodzi do 2 klasy i zdarzyło mi się nie raz obserwować jak dzieci potrafią być okrutne! Wyzwiska, wyśmiewanie, obrażanie pewnego chłopca przez rówieśników przy szatni zmroziło mi krew w żyłach, a powodem “linczu” były poprostu dłuższe włosy biedaka. Przez pierwszą chwilę nie mogłam słowa wydobyć! Brudasie, śmierdzielu…. a nieszczęśnik stał ze spuszczoną głową i słuchał … koszmar!. Boli mnie takie zachowanie i bardzo często rozmawiam z moją córkaą na temat inności, a dzieci w tym wieku są bardzo chłonne na aprobatę rówieśników wiem to, bo mimo rozmów moje dziecko nie chce się wyróżniać między pozostałymi założenie jakiegoś fajnego ciuchu “innego” niż to co mają wszyscy w naszym wypadku graniczy z cudem! Proszę, tłumaczę i jak grochem o ścianę…. NO cóż mam nadzieję, że moje dziecię kiedyś z tego wyrośnie. A propos szkól społecznych to nieuważam żeby były “lepsze” czy też bezpieczniejsze od SzP. Z tego co słyszałam od znajomych tam jest często wyścig szczurów pt: kto ma lepszy ciuch, jakiej marki itp. więc wszędzie jest różowo. Nieskończone rozmowy z dzieckiem niestety ale uważam, że to jedyne wyjście, takie jest moje zdanie i nie każdy musi się z nim zgodzić. Pozdrawiam
Witam z nieukrywaną ciekawością przeczytałam powyższy post (zaglądam tu bardzo często, ale rzadko się “wypowiadam”), Jednak ten problem poruszył mnie bardzo, gdyż moja starsza córka chodzi do 2 klasy i zdarzyło mi się nie raz obserwować jak dzieci potrafią być okrutne! Wyzwiska, wyśmiewanie, obrażanie pewnego chłopca przez rówieśników przy szatni zmroziło mi krew w żyłach, a powodem “linczu” były poprostu dłuższe włosy biedaka. Przez pierwszą chwilę nie mogłam słowa wydobyć! Brudasie, śmierdzielu…. a nieszczęśnik stał ze spuszczoną głową i słuchał … koszmar!. Boli mnie takie zachowanie i bardzo często rozmawiam z moją córkaą na temat inności, a dzieci w tym wieku są bardzo chłonne na aprobatę rówieśników wiem to, bo mimo rozmów moje dziecko nie chce się wyróżniać między pozostałymi założenie jakiegoś fajnego ciuchu “innego” niż to co mają wszyscy w naszym wypadku graniczy z cudem! Proszę, tłumaczę i jak grochem o ścianę…. NO cóż mam nadzieję, że moje dziecię kiedyś z tego wyrośnie. A propos szkól społecznych to nieuważam żeby były “lepsze” czy też bezpieczniejsze od SzP. Z tego co słyszałam od znajomych tam jest często wyścig szczurów pt: kto ma lepszy ciuch, jakiej marki itp. więc wszędzie jest różowo. Nieskończone rozmowy z dzieckiem niestety ale uważam, że to jedyne wyjście, takie jest moje zdanie i nie każdy musi się z nim zgodzić. Pozdrawiam