Dobre nawyki – śniadanie!

Wiecie jak bardzo lubię, tę rodzinna bliskość, wspólne spędzanie czasu, celebrację tych nielicznych chwil w których wszyscy zbieramy się razem. Upajam się wizją nas, naszej szczęśliwej rodziny, rozmów małych i dużych, śmiechów, gwaru i radości, a pomaga nam w tym…sok z kartonu.
Rodzinne posiłki
Tyle, że w pędzie codzienności nagle okazało się, że co raz ciężej jest nam spotykać się razem… przy posiłku. Śniadanie jedzone na prędce, bo do przedszkola trzeba się wyrobić, Pan Tata do pracy (dojeżdża godzinę). Coś tam każdy łapnął, dzieci najczęściej jogurt/serek, mąż.. nawet nie wiem co, bo ubierałam wtedy dzieci. Ja, nic. Na to był czas jak wyszli.
Obiad nie lepiej – dzieci najedzone po przedszkolu, ja także nie umiałam doczekać do 16 i wbiegający, wygłodniały PT, który zjadał danie na kuchennym blacie. Kolacja to już w ogóle nie istniała/istnieje, jako, że trzy razy w tygodniu mamy popołudniowe zajęcia dodatkowe (nie ważne kto, jakie i w jakiej konfiguracji, po prostu nas nie ma). Że o weekendach nie wspomnę.
Któregoś dnia, w trakcie czytania książki ‘Siła nawyku’, zrozumiałam że to się nie zmieni. Że nigdy, ot tak po prostu, sami z siebie, nie zaczniemy spotykać się przy stole. Bo będzie ciężej. Maks idzie do szkoły, Lenka zostanie w p-kolu, my, jak zwykle.
I jakoś tak silnie zwizualizowałam sobie ten obraz i ten brak, że ze łzami w oczach orzekłam mężowi, że czas na zmiany, bo ja tak nie mogę i nie umiem i nie chcę!
Rozmowy były długie i burzliwe, bo jedynym posiłkiem, który dzięki naszym staraniom dałoby się ‘ograć’ było śniadanie. A PT, rano był w trybie ‘Robokop’- nie rozmawiał, nie uśmiechał się.. nie istniał. On od pobudki wchodził w tryb >praca< i mimo, że jeszcze ciałem był w domu to nie porozumiewał się z domownikami, nie angażował się nijak. Wykonywał szereg wyuczonych czynności, które sprawiały, że dobre nakręcał się na dzień spędzony w pracy. I za żadne skarby świata nie chciał tego zmienić.
Poranek, a śniadanie
Ale jako, że mój brak okazał się większy niż jego potrzeba, uznaliśmy, że każdy z nas coś poświęci, coś da os siebie, dla tej drugiej jednostki, aby tylko udało nam się spotykać rano przy stole. Dla mnie oznaczało to codziennie wstawanie w okolicach 6 rano. Przed tym postanowieniem, budziłam się często o 7-7:30 ledwie, ledwie otwierając oko. PT zaś zaburzył swoją kolejność porannych ‘things to do’, co na początku było dla niego większym szokiem niż dla mnie pobudki o 6-tej.
I tak oto powstał nowy schemat, który od ponad miesiąca przynosi nam niesamowitą radość. Teraz jest już bardziej rutyną i oczywistością, jednak pierwsze dni nie były łatwe.
Przepis na wspólne śniadanie
6- pobudka PT (on zaczyna robić śniadanie)
6:15- PT budzi mnie i idzie pod prysznic a ja kończę robić śniadanie
6:30- budzę dzieci i znoszę na dół na kanapę, żeby się rozbudzały
6:45- śniadanie :)
Oprócz samych, bezcennych chwil, dzięki temu rytuałowi młodziaki zaczęły zdrowiej jeść. Wcześniej albo nie jadły niczego (bo zanim zbudziłam się ja i oni, to trzeba było wychodzić) albo byle co. Obecnie mam czas na przygotowanie zdrowych, smacznych posiłków. Choć i tu łatwo nie jest, bo każde z dzieci preferuje inny rodzaj porannego posiłku.
Maks je tylko kanapki z serem i papryką oraz placki/naleśniki/gofry. Lenka zaś nie je chleba wędliny i sera i ogólnie kocha śniadania na słodko, ale mogą być one przygotowane w zdrowej wersji, jak domowa granola lub owsianka na ciepło. Także mamy wesoło.. :).
Ale warto! Naprawdę warto zacząć dzień godzinę wcześniej dla tych kilku porannych chwil. Dla widoku Lenki smarującej chlebek (którego nie je). Dla obserwowania ich porannych wyborów, rytuałów. Dla wyrabiania dobrych nawyków. Dla kilku zdań zamienionych z mężem.
Od jakiegoś czasu na stole towarzyszy nam także… sok. Odkąd Program Promocji Owoców i Warzyw wyedukował mnie w dziedzinie wartości odżywczych soku, do każdego śniadania, Maki dostają szklankę 100-procentowego soku. Nie jako picie, ale jako jedną porcję z tych potrzebnych dzieciom 5-ciu porcji warzyw/owoców dziennie.
Sukienka Lenki- Nosweet
Butelki na sok- Ikea i TkMaxx
Pojemniki na mussli, słomki, łyżeczki itp- Bloomingville
Kolorowe kubeczki/łyżeczki/różowy dzbanuszek- Rice
Obrus- Ib Laursen
Małe buteleczki- Rex
(spójrzcie na stopę Lenki ;))
5 prawd i mitów na temat sok z kartonu
1. Czy sok z kartonu zawiera dodatkowy cukier?
Nie, sok z kartonu nie ma dodatkowego cukru. We wszystkich sokach owocowych oraz 100% warzywnych znajduje się cukier, ale tylko ten, który znajdował się w owocu lub warzywie, z którego sok został wykonany. Takie rozwiązanie, regulowane jest przepisami Unii Europejskiej i naszymi polskimi. Zgodnie z nimi, cukru pod żadną postacią nie można dodawać do soków owocowych i pomidorowych.
Niewielkie ilości cukru mogą zostać natomiast dodane do soków warzywnych (poza pomidorowym) i owocowo- warzywnych. Za przykład niech posłuży tu porównanie wartości energetycznej soku pomarańczowego do pomarańczy.
100g. pomarańczy to około 45 kcal., a 100g soku to również 45 kcal.
2. Sok z kartonu robiony jest z niezdrowego koncentratu z owoców
Może wyjaśnienie tego mitu należy zacząć od powiedzenia czym tak naprawdę jest sok. Bo sokiem zgodnie z prawem nie wolno nazwać każdego produktu do picia. Musi on spełniać jasno i ściśle określone kryteria. Zatem jeśli na opakowaniu produktu napisane jest “sok”, oznacza to, że stoi przed nami produkt w pełni naturalny, który otrzymywany jest wyłącznie ze świeżych, chłodzonych lub mrożonych dojrzałych owoców lub warzyw. Jakość i skład tego soku musi być porównywalna do jakości i składu owoców lub warzyw.
Proces zagęszczenia prowadzi się w celu utrwalenia produktu prowadzi się w celu utrwalenia produktu, gdyż w tej postaci, przechowywany w odpowiednich warunkach, sok nie ulega zepsuciu. Następnie do takiego koncentratu dodawana jest dokładnie ta sama ilość wody, która wcześniej została odparowana. W żadnym wypadku do soków i koncentratów nie wolno dodawać konserwantów, sztucznych aromatów czy sztucznych barwników.
3. Sok 100% tak naprawdę nie jest robiony w 100% z owoców lub warzyw
Sok 100%, to produkt w którym zgodnie z wymogami mogą znaleźć się tylko owoce i warzywa, z których został on wykonany. Nie znajdziemy w nim nic innego niż np. jabłka czy pomarańcze. Do soków 100% nie wolno dodawać żadnych- nawet naturalnych- dodatków, takich jak np. przyprawy czy witaminy. Sok 100% nie może mieć dodanych żadnych cukrów. Jedyny cukier jaki znajdziemy w tych produktach, to cukier, który znajdował się w owocach i warzywach z których 100% sok został wykonany.
4. Sok z kartonu smakują inaczej niż soki sporządzone w domu, bo dodaje się do nich substancje chemiczne
Dodanie substancji chemicznych do soków w kartonach, byłoby złamaniem prawa. Do soków nie wolno dodawać żadnych substancji chemicznych, konserwantów, sztucznych barwników czy sztucznych aromatów. Taki produkt nie będzie nazywał się sokiem, nie spełniałby definicji określonej przepisami. Dotyczy to wszystkich rodzajów soków. Warto też zaznaczyć, że zgodnie z prawem, producenci nie mogą na opakowaniu soku napisać “nie zawiera konserwantów”, bo z założenia produkt ten konserwantów mieć nie może.
5. Sok z kartonu jest niezdrowy, powodują cukrzycę, otyłość i problemy z zębami
Światowa organizacja zdrowia uważa sok za jedną z form warzyw i owoców. Polski Instytut Żywności i Żywienia podkreśla, że jedną z zalecanych dziennych pięciu porcji warzyw i owoców może stanowić szklanka soku (200ml). Tak jak warzywa i owoce zapobiegają chorobom, tak samo zapobiegają im soki, jako, że są jedną z form tych produktów. Soki to produkty bogate w witaminy, antyoksydanty, składniki mineralne i w przypadku soków mętnych i przecierowych – błonnik. 100ml soku pomarańczowego, stanowi od 2 do 5% dziennego zapotrzebowania organizmu na kalorie. Jak po każdym posiłku, również tym warzywnym czy owocowym, tak po wypiciu soku powinno się umyć zęby.
Na moje pytania odpowiadał Prof. dr. hab. Witold Płocharski
Materiał powstał w ramach realizacji programu sfinansowanego ze środków Funduszu Promocji Owoców i Warzyw.
Mamo makowa pięknie u was :)) Tylko troszkę mnie zastanawia skoro sok z kartonu nie ma konserwantów i chemii to czemu ma taką długą date ważności?
Ponieważ jest pasteryzowany.
Dłuższy termin przydatności do spożycia jest efektem procesu pasteryzacji. Pasteryzacja nie odbiera sokom składników odżywczych czy witamin. Natomiast niszczy drobnoustroje i enzymy, które pozostawione w soku prowadziłyby do jego psucia. Pasteryzacja to proces w pełni bezpieczny. Polega na chwilowym, gwałtownym podniesieniu temperatury produktów i jest bardzo podobnym procesem do tego, który sami czasem stosujemy w domu podczas robienia przetworów na zimę.
Z tym cukrem w sokach, to krąży takie przekonanie, że w zagęszczonych sokach dodaje się cukier, bo było to legalne do 2013 roku. Na szczęście już nie jest :)
PS. #jadłbym takie śniadanie ;)
Zapraszamy! :)
pięknie, pysznie i zdrowo :) cieszę się, że udało Wam się zorganizować na wspólne śniadania, oby tak było codziennie :*
Wiosną/latem jest naprawdę łatwo. Zaczynaliśmy przed zmianą czasu to był hardcore ;)
Fajne śniadanko, u nas niestety realne tylko w weekend. Codziennie wstaje o 5 30, musielibyśmy jeść śniadanie w nocy
śniadanie jak z reklamy… jeśli tak to wygląda codziennie to zazdroszczę – chęci, samozaparcia, dobrego humoru z rana ;) dla mnie godzina mniej snu byłaby nie do przeskoczenia, musiałabym spać mniej niż 5h na dobę. za to świętością są wspólne obiady w weekendy.
co do soków, to jednak najzdrowsze są te świeżo wyciskane, i to z wyciskarki, nie z sokowirówki – dużo bogatsze w witaminy
Nie no codziennie to tak nie wygląda stanowczo ;). Ale staramy się jak możemy. Czasami jest lepiej, czasami wczorajszy chleb i ser. Ważne, że się spotykamy codziennie i weszło nam w krew.
Podoba mi sie odpowiedz:) i cały wpis tez bardzo fajny:)
Lenka ma plasterek banana pod stópką? :D
Tak! ;)
Bardzo jestem ciekawa, czy statystyczna rodzina z małymi dziećmi je codziennie wspólne śniadania i to tak apetycznie podane jak w reklamach, serialach i u Maków ;)
My nadrabiamy w weekendy, ale… korci mnie Twój plan!
My sami nie jemy takich reklamowych codziennie, tylko w weekendy raczej :)
Choć czasem wstaję i mam wenę… ale to raczej zdarza się od święta. Nie mamy żadnego sklepu blisko, więc jak nie zrobimy zakupów to jemy odpadki ;)
Mmm, ale śniadanie :) Też bym chciała tak rozpieszczać siebie i swoich bliskich :)
Oczu nie moge oderwac od talerza z jedzeniem- czy to nalesniczki? Pamietam ze kiedys podawalas przepis, ale nie zapisalam:/ Zyczymy powodzenia i wytrwalosci! X
Nie, to tym razem placuszki z płatków owsianych.. Mniam mniam :)
Cudownie :) a można prosić o przepis na te cudowne placuszki? :-) z góry Dziękuję!
Może w jakimś poście pokażę naszą wersję a póki co wygoogluj kochana. Trochę przepisów jest :)
My jemy zawsze wspólne śniadania w sobotę i niedziele , niestety maz wychodzi do pracy jak my jeszcze śpimy . Ja z mojego domu rodzinnego pamietam wspólne obiady , codziennie !!! Tata był o 15.15 w domu i na stole czekał obiad . Potem jak poszliśmy do szkół średnich to sie zmieniło , bo każdy wracał o innej porze . Bardzo miło to wspominam zawsze rozmawialiśmy przy stole .
Widzę ze nie tylko nasza Maja taki jadek nie jadek ;)
U nas także były wspólne obiady, ale także śniadania z mamą i zawsze świeże pieczywo bo mieliśmy sklep pod oknem <3 :)
Ładnie :) aż zgłodniałam. U nas wspólne śniadania tylko przez weekend :|
Zachęciłaś mnie żeby wstać jutro godzinke wcześniej:) U nas takie śniadanka tylko w weekendy, bo wszyscy jesteśmy śpiochami, ale może jutro się uda. Pozdrawiam i gratuluje świetnego bloga!
super optymistyczny i smaczny post :) pani Marleno mam pytanie z innej beczki czy w nowym domu ma pani od wewnątrz białe okna ? liczę na odpowiedz i pozdrawiam.
Czy mi się zdaje, czy macie nowe krzesła ? … ;-)
Śniadanko piękne …
Tak, to krzesła skupowane od kilku m-cy, do nowego domku już.. każde będzie inne :)
Super są !
U nas śniadania także celebrujemy razem, choć czasem ,,w pędzie” ale jednak 4-ka przy stole się odlicza. Zwykle dzieci jedzą pierwsze,ale staram się zawsze z nimi zajadać:-))
A oto nasze przykładowe menu śniadanowe. Koniecznie muszę wypróbować Wasze pomysły na śniadanie: owsianka..hmm.
1. Kanapka z chleba pełnoziarnistego z białym serem i miodem/lub dżemem 100% owoców
2. Naleśniki cieńko usmażone z serem białym i zapiekane na maśle
3. Bułeczka wiejska z LIDLA i jajecznica ( Paulina uwielbia), zaś Piotrek jajko na twardo wiejskie od Babci
4. Parówki min 90% szynki , ketchup Pudliszki Junior i chlebek żytni na zakwasie
5. Placuszki z tartym jabłkiem i posypane cukrem pudrem z cynamonem ( ciasto jak na naleśniki tylko więcej mąki, dodaję mąkę owsianą)
6. Bagietka świeża z masłem i serkiem Almette jagody+ truskawki – moi mówią,że smakuje jak LODY truskawkowe
7. Kanapki z serem żółtym BIO z Lidla, ( te bez barwnika annato), ogórek świeży, pomidorki cherry
8. Mleko wiejskie Piątnica 3.2% (poddane mikrofiltracji) z miodem i chrupki kukurydziane
To takie nasze sprawdzone śniadanka, dzieciaki zjadają ze smakiem do ostatniego kęsa.
Plasterek banana na stopie Lenki najlepszy ;) My głównie w weekendy siadamy wspólnie do wszystkich posiłków, bo w tyg nie ma szans. Czasem się zdarzy jakiś wspólny późny obiad albo kolacja.
jeśli już robić wtręty angielskie, to poprawnie
“things to do”
Ale pychotki na stole. Jak u Ciebie slicznie. Pozdrawiam serdecznie beata
Stół wygląda rewelacyjnie, gratuluję samozaparcia i życzę aby tak zostało;) wspólne posiłki to super rzecz;)
Podziwiam za determinacje z porannym wstawaniem ze wzgledu na sniadanie!
Ja wprawdzie czasem usiade do stolu z rana z mezem i corka (kazde je co innego) ale ja sama… hmm.. co najwyzej kawa. Nie jedza byle czego, corka zawsze pije mleko – wg mnie ma wiecej wartosci niz sok z kartonu.
U nas kolacja jest takim wspolnym posilkiem, tez sie zdarzaja wyjatki, bo nie codziennie jestesmy w domu, ale jesli ktores z nas je pozniej to reszta mu czesto towarzyszy – z kubkiem mleka, herbaty czy czyms tam. Minus wspolnych kolacji – stanowczo za obfite wychodza ;)
Natomiast jesli chodzi o sok z kartowow, to jakos ciezko mnie przekonac. Iles lat temu mialam okazje z pewnym porcie podziwiac “pojemniki” na sokowe koncentraty – wielkosci rafinerii i generalnie malo apetycznie to wygladalo. Te soki sa poddawane takiej obrobce, ze ciezko mi uwierzyc, ze poza tym cukrem z owocow i kolorem cos sie ostalo.
Kraza rozne sprzeczne opinie o zdrowotnosci, szczegolnie o negatywnym wplywie na zoladek jesli soki sa pite z samego rana i w to akurat uwierze, bo przetestowalam na sobie. A sok byl samodzielnie wyciskany.
A wplyw na zeby to jak i inne slodkosci czyli negatywny, zeby trzeba myc, a ta zla opinia to wywodzi sie z tego, ze wielu rodzicow nalewa soki do butelek/niekapkow i dzieci co i raz pociagaja lyka – i to jest wlasnie zbrodnia dla zebow!
THINGS to do
Jak ja marzę, żeby mieć siłę wstawać skoro świt! Jestem mega śpiochem i strasznie tego w sobie nie lubię :/ Znowu mi zaimponowałaś ;) Bananek na wynos na stópce jest przezabawny :D
U nas tez dziala wczesniejsze wstawanie po to by razem zjesc sniadanie i spedzic rano czas przed wyjazdem do szkoly.
Natomiast jesli chodzi o soki, to sa rózne rodzaje soków 100%, nie wiem jak teraz jest w Polsce, ale w Anglii mozna kupic soki z koncentratu, soki wyciskane (np. Innocent z ok. 15 pomaranczy na cala butelke) i smoothie (zblendowane owoce i/lub warzywa). Soki wyciskane i smoothie nie sa takie same jak te z koncentratu, sa smaczniejsze (sadze, ze równiez maja wiecej witamin), maja krótka date waznosci i sa tez duzo drozsze.
A najlepiej kupic owoce i samemu w domu przygotowac sok ;) wtedy ma sie 100% pewnosc …. pozdrawiam :)
Różnicą między sokiem świeżo wyciskanym (zdrowym) a takim z kartonu (upieram się, że nie jest zdrowy) jest BŁONNIK. Błonnik hamuje wchłanianie się cukru z owoców, a gdy tego błonnika nie ma ( w sokach z kartonu ) – cukier wchłania się bez żadnych przeszkód.
Więc jak to jest z tymi “zdrowymi sokami z kartonów” zawierającymi cukry “naturalnie występujące w owocach” (fruktoza itp.)?
Ale żeby nie było tak oschle, to świetnie, że propagujesz wspólne spożywanie posiłków, a w szczególności śniadań. Zdjęcia piękne – jak zawsze. :-)
Odpowiedzi, prof. dr hab. Witold Płocharski, Instytut Ogrodnictwa
Zacznę od początku :) Zawartość błonnika w soku nie zależy od opakowania, z którego jest on podawany, ale od rodzaju soku. Sok naturalnie mętny, który możemy kupić w butelce czy kartonie, będzie zawierał średnio tyle samo błonnika co sok świeżo wyciskany. A sok przecierowy dostępny w sklepie, będzie miał tego błonnika więcej niż samodzielnie przygotowany. Śladowe ilości błonnika będą zawierały natomiast soki klarowne.
Które soki są naturalnie mętne? To np. sok pomarańczowy i grejpfrutowy, które możemy kupić w butelce lub kartonie. Sok przecierowy to np. sok pomidorowy. Ten w kartonie lub butelce ze sklepu zawiera więcej błonnika niż samodzielnie przygotowany. Wynika to z technologii produkcji, tj. przetarcia po rozparzeniu. Zyskujemy tym samym również wyższą aktywność substancji zwanej likopenem, która staje się bardziej dostępna dla ludzkiego organizmu w wyniku procesu pasteryzacji.
A teraz o samym błonniku – „błonnik” oznacza polimery węglowodanowe z co najmniej trzema jednostkami monomerów, które nie są trawione ani wchłaniane w jelicie cienkim człowieka. Jednakże, jego część jest rozkładana przez bakterie znajdujące się w przewodzie pokarmowym, a konkretnie w jelicie grubym, dostarczając 2 kcal/g błonnika. Rzeczywiście opóźnia on lub zmniejsza wchłanianie cukrów, ale jednocześnie odgrywa istotna rolę w organizmie (niezależnie od rodzaju błonnika) poprawiając perystaltykę jelit, przeciwdziałając jednocześnie występowaniu niektórych chorób układu pokarmowego (np. hemoroidów). Zatem błonnik, tak jak każdą inną substancję, należy spożywać zachowując zalecane proporcje, czyli 20 – 30 g dziennie, najlepiej z pełnoziarnistym pieczywem lub przetworami zbożowymi, które te produkty są najbogatszym jego źródłem. Oczywiście nie należy zapominać o warzywach, owocach lub sokach, ale nie tylko jako źródle błonnika, ale zwłaszcza jako produktach bogatych w różnorodne sole mineralne, witaminy i wiele antyoksydantów niwelujących częściowo destrukcyjny wpływ środowiska na nasz organizm (np. stres, zanieczyszczenie środowiska, palenie, alkohol i wiele innych).
Wow!!! Naprawdę wygląda imponujaco:)
To serduszko w kanapce czym wycięte? Bardzo mi sie podoba, podejrzewam,że dzieciom też:)
zycze wytrwałości w tym pięknym zwyczaju:) u nas podstawa to wspólny obiad …choć na początku nauczyłam chłopca jeść przed tv a potem musiałam trochę powalczyć ;)
Prawdziwie królewska uczta! PS. Też mamy kubeczek z rice z kurami – najpiękniejszy jaki widziałam :)!
Uwielbiamy wspólne sniadania! Niestety celebrujemy je tylko w weekend, wtedy organizujemy prawdziwą, królewską wyżerkę:) są pankejki, jakka, kanapeczki, koktaile. W tygodniu niestety brakuje czasu ale patrząc Wasze zdjęciazastanawiam się czy rzeczywisnie nie warto zacząć dzien wczesniej i jeszcze przed całym zgiełkiem dnia pobyć chwilę razem:)
Ps. Lenka z bananem na stopie jest oblędna!
Można się do Was wbić na takie śniadanko? ;)
Pięknie to wszystko wygląda, u nas to ja wstaję najwcześniej…. nie wiem czy mi się uda namówić męża na wspólne śniadanie w tygodniu …
Ale pasteryzowanie zabija składniki odżywcze, jak choćby witaminy:) Takiej witaminy C to tam już nie ma wcale, gdyż odpływa w siną dalej w wysokiej temperaturze. Tak ponadto, to sok nawet z kartonu jest z pewnością lepszy niż słodkie napoje i inne specyfiki.
Bardzo fajny tekst. Super zdjęcia! (To mój pierwszy komentarz, przełamałam się po dwóch latach:)
Bardzo mnie on cieszy! <3
(…)
Pani posty nie są niepublikowane dlatego, że na moim blogu nie można dyskutować, czy nie zgadzać się z moją opinia, a dlatego, że nie potrafi Pani w kulturalny sposób przedstawić swojego zdania. W 5 (prześmiewczych i pisanych tonem sarkastycznym) zdaniach obraziła mnie pani z 5 x. Więc jeśli chce pani podzielić się swoimi uwagami, to zapraszam. Ale nigdy nie pozwolę się obrażać w swoim ‘domu’ jakim jest mój blog.
Miłego dnia i większej kultury życzę.
Co za królewskie śniadanie ;) no pięknie tam u was,miło i prztulnie,jedzonko aż prosi by je zjeść ;)
Ps.po proszę o przepis na placuszki ;)
A moze blog o wychowaniu PT? :) Wielki szacun za to, ze można zmienić dorosłemu facetowi nawyki, kazać wstać pierwszemu, zeby zaczął robić cos co nie było jego pomysłem i jeszcze zeby był na koniec zachwycony cała sytuacja:) Zdecydowanie potrzebna kolumna o wychowywaniu ojców:) Czekam na rady, szczegolnie jak osiągnąć finalny efekt zadowolenia, bo ze cos sie zmienia to to czasem sie jeszcze udaje…
PT zawsze wstawał wcześniej niż my.. On i tak budził się w okolicy 5-6 (pamiętasz może post o siłowni?), tyle, że jego ‘poranne rytuały osobiste’ zajmowały 1,5-2h :P:P. Teraz wstaje i poświęca 10 min. na szykowanie śniadania (zamiast np. na poranne przeglądanie Onetu) i potem już poświęca czas tylko sobie, za wyłączeniem jedzenia z nami. Także nie stawiałabym mu pomników mimo wszytko ;)
Świetny zwyczaj, niestety u nas możliwy do realizacji tylko w weekendy póki co. Dzięki za info o sokach! Rzeczywiście krążą te wszystkie mity, dobrze wiedzieć, że to tylko mity :) mam jedno ALE. Co do mycia zębów po wypiciu soku. Nie powinno się myć zębów bezpośrednio po jego wypiciu, jak również po zjedzeniu owoców. Najlepiej przepłukać usta wodą, następnie odczekać ok. pół godziny. W innym wypadku kwasy z owoców/soków zostają wtarte w szkliwo zębów, co może powodować powstawanie ubytków erozyjnych (“rozpuszczania” szkliwa zębów). Pozdrawiam :)
P.S. Jestem dentystą ;)
Świetny pomysł ze zmianą porannej rutyny
Świetny pomysł ze zmianą porannej rutyny. Wspólne spędzenie kilku miłych chwil rano z pewnością każdemu pozwala lepiej zacząć dzień i nawet jak wstanie “lewą nogą” humor mu się polepsza:) Dla mnie w ogóle celebrowanie wspólnych posiłków i spędzanie czasu przy stole jest niezwykle ważne. Stół to jeden z magiczniejszych mebli w domu, to przy nim mają miejsce długie i krótkie rozmowy, zapisuje jakby historię danej rodziny – łączy.
Mam nadzieję, że mi również w przyszłości uda się osiągnąć to co Tobie.
Świetny blog!
Pozdrawiam:)