Dobry PR & wielkie zmiany
Czasami wydaje mi się, że powinnam zatrudnić osobę zajmującą się kreowaniem wizerunku. Taką która powie mi co napisać, co pokazać, bo to dobrze się sprzeda
Czasami wydaje mi się, że powinnam zatrudnić osobę zajmującą się kreowaniem wizerunku. Taką która powie mi co napisać, co pokazać, bo to dobrze się sprzeda. Choć znając swoją osobowość i ego, pewnie i tak stanęła bym kołkiem i jak ten zwierz, uparła zrobić wszystko po swojemu.
Ale potem czytam na blogach matczynych czy rodzinnych takie przecudowności, że wciskam twarz w dłonie i mam ochotę przemyśleć ponownie ten element kreacji.
Blogi parentingowe
Ktoś przyznaje się do tego, że gotuje zupę. Taki gar wielki i pachnący. Robi z tego niesamowitą opowieść. Zupa wrze, gar bulgoce, dziecko biega, albo żre obierki z podłogi. Z łyżki kapie na podłogę. Matka ociera pot z czoła. Jest taka styrana jak maratończyk, ale wciąż wygląda bardziej jak z reklamy Żurku Knorr. Potem bierze dziecko na ręce i daje mu spróbować wrzątku (parujący napar lepiej wygląda na zdjęciach). Rodzina. Sielanka. Wartości. A widownia klaszcze. Wstaje, wiruje i robi falę. To takie niesamowite i zaskakujące. Baba zupy nagotowała.
Inne piszą o trosce o dziecko. Niby usuwają wizerunek z bloga, aby w następnym poście wstawić 25 zdjęć malucha. Lub zdjęcia nie wstawią ale opisem przeniosą nas w pielesze. I młodziana ośmieszą, bo jak wiadomo, publiczne poniżenie to nauka wielka. W kolejce stoi także polityka ‘0 reklam’, a pod postem ciąg linków i pianie nad kocem czy tabletką na gardło.
I nie rozumiem, naprawdę nie ogarniam faktu, że ktoś się na to nabiera. Że ludzie nie czytają między wierszami, nie analizują historii, nie patrzą spokojnie, jak stary dziadek pykający fajkę, z mądrością, pobłażliwością lub szczyptą psychoanalizy. Nie cenią szczerości, a kupują baśnie. Bajki o braku bajki. Magię bez złotego pyłu. Nieszczerą historię o szczerości.
Rzeczywistość
Bo nie wszystko musi być podane na tacy. Przynajmniej tak mi się wydawało. Naprawdę trzeba napisać o tym, że matka robi pranie, żeby kilka osób westchnęło nad sielanką domowego ogniska? Czy matka pisząca o edukacji, pokazująca modę, czy dotykająca jakichkolwiek innych tematów nie gotuje zupy? Nie sprząta? Nie posiada wszystkich obowiązków związanych z macierzyństwem? Czy trzeba napisać, że robi się coś zwyczajnego, żeby czytelnik to zauważył. Czy trzeba 100 razy podkreślać, że dany blog jest publicystyczny, ma głębię i duszę, że nie robi się tam błędów ortograficznych, a treść jest bogata, żeby ktoś w to uwierzył?
Otóż tak. Efekt samospełniającego się proroctwa, lub pigmaliona.
Przez rok blogowałam z dwójką dzieci, 4-latkiem i 9-miesięczniakiem. Codziennie wstawałam, karmiłam maluchy, ubierałam, bawiłam się z nimi, uczyłam, chodziłam na spacery. Robiłam to wszystko co każda matka, posiadająca dwoje dzieci, robi.
Do tego prowadziłam bloga. Sama często zadaję sobie pytanie, jak dałam radę. Jakim cudem ogarniałam ten bałagan i natłok obowiązków. Jak ubierałam dzieci, brałam je na spacer i jeszcze jakimś cudem, co jakiś czas udawało mi się zrobić dobre zdjęcie. Jak? Kiedy pisałam te notki? Kiedy zajmowałam się wybieraniem i obróbką zdjęć?
Dom, dzieci…
Przecież miałam cały dom na głowie. Z przymusowym gotowaniem, bo Lenka słoika nie tknęła. A Maksa upodobania żywieniowe dyskredytowały każdą restaurację, A dodajmy do tego dwa fakty: a)wpisy dodawałam praktycznie codziennie, od poniedziałku do piątku (!!!) b)nigdy nie blogowałam kosztem dzieci, czyli nie odganiałam ich miotełką, bo pisałam notkę na blogaska. Nigdy. Zdjęcia obrabiałam kiedy Lenka spała a Maks miał swoje kilkadziesiąt minut na bajeczkę. Zaś opis powstawał miedzy godziną 17 (kiedy to już był z nami PT) a 22 (lub wcześniejszą, kiedy to padałam na twarz) a kilku minutach wydartych rutynie, zmęczeniu i natłokowi obowiązków.
I może ta treść nie była doskonała, patrząc globalnie, ale biorąc pod uwagę powyższe okoliczności to była najlepsza możliwa. Idealna i cudowna! Prawdziwa. Dodajmy do tego fakt, że to właśnie w tym roku Makóweczki stały się najpopularniejszym blogiem rodzinnym w Polsce.
Więc kiedy ktoś chce zdyskredytować moje starania, czuję złość i żal. Bo wiem jak było ciężko. Każdą wolną chwilę ładowałam w bloga. Miałam niepomalowane paznokcie i odrost po szyję. Jeden film zdarzało mi się oglądać 2 tygodnie, bo codziennie po 10 minutach zasypiałam.
Ale nie pisałam tego wszystkiego, nie dobudowywałam ideologi do zupy czy kupy. I kiedy po roku odważyłam się napisać post “Jak to ogarniam” (chyba go usunęłam, bo nie mogę go znaleźć) zostałam zjechana od leniwych bab. Rozumiecie?! Po takim roku!
Przyszłość
Więc dziś postanowiłam powiedzieć coś głośno. Bo przestałam się już łudzić, że pomijając kilka koleżanek i wiernych czytaczy, ktokolwiek będzie miał ochotę odnajdywać przekaz między wierszami.
Dziwnie się czuję pisząc ten tekst. Wstrzymywałam się długie miesiące…
Ale może właśnie prelekcje na BFG, tyczące jakości i wartościowych treści pchnęły mnie do sporządzenia podsumowania, które pewnie jest swego rodzaju autoreklamą. A ja średnio lubię pisać o sobie dobrze (o dziwo). Ale uczę się i nauczę.
Od ponad 9 miesięcy wprowadzam na blogu gigantyczne zmiany. Zaczęłam więcej, lepiej pisać. Treść bloga jest inna, IMHO, bardziej wartościowa. Przygotowuję się do tekstów dla was, lub siekę (jak dziś) prosto z serca. Ale chcę, żeby przesłanie i treść jaką otrzymacie była spójna, mądra, godna mojego czytelnika.
Otóż od lutego tego roku zarządziłam na blogu tzw. ‘czystki’. Usunęłam kilkaset postów i kilka tysięcy zdjęć. Wszystko to co nie było nazbyt przemyślane, lub nie pasowało do obecnej wersji mnie. Bo mimo, że mój blog stał się bardzo popularny, to nie był jakoś wybitnie zaplanowany czy przeanalizowany. Był to spontan matki siedzącej w domu z dwójką maluchów. Lęków i obaw nie miałam. Dlaczego? Zdradzę Wam sekret. Przed erą bloga, 10 lat prowadziłam fotobloga. Z pierdyliardem zdjęć i to takich, że z pąsem na twarzy i głową w piasku usuwałam pojedynczo (sick!) miliardy wpadek wizerunkowych maści wszelakiej. O dziwo przez te 10 lat nikt nie przebąknął słowa o wizerunku czy prywatności.
Dlaczego? A- nie było takiej mody, B- mojego fotobloga znała moja rodzina i kilku znajomych (w tym np. Olga z otymże.p :)). Usunęłam wszystko rycząc całymi wieczorami. Bo połowa z tych zdjęć i myśli zniknęła na zawsze. Ale byłam już wtedy na tyle świadoma, żeby wiedzieć, że są na świecie ludzie zawistni, którzy żywią się upadlaniem innych.
Wyczyściłam ile się dało. Zajęło mi to setki dni i tysiące godzin.
Od stycznia zamierzam przejść do dalszej transformacji. W jakim kierunku? Lepszym! :) Tyle póki co musi Wam wystarczyć.
Czuję wewnętrzną potrzebę robienia rzeczy nowych, dobrych, kreatywnych. Może po prostu znudziłam się formułą bloga. Może to naturalne, że przemy do doskonałości. Ja milczałam, to odwagę miał ktoś inny. “Kominek się kończy”. Po części stare Makóweczki odchodzą w niepamięć. Tylko jakoś nie czułam potrzeby piania o tym.. bo co jeśli zmienię zdanie? A babą jestem z krwi i kości. Mam humory, genialne pomysły, idee, a za chwilę pustkę i muchę na ścianie.
Niepewność ?
W tym roku odrzuciłam kilkanaście propozycji wystąpień w TV, jeszcze więcej wywiadów (choć niektóre gazety olewały moje prośby i cytowały jakieś stare wypowiedzi). Odrzuciłam propozycję napisania książki, bo nie czuję się pisarzem, oraz uczestniczenie w kilkudziesięciu niby rewelacyjnych i dobrze płatnych projektach, ale wysysających czas do zera. A ja nie mam tego czasu.
I kiedy myślę sobie czy dobrze spożytkowałam ten rok, to nie jestem tego pewna. Chyba nic nie potoczyło się zgodnie z moim planem. W lutym kiedy zarządziłam zmiany nie przewidziałam, że zachoruje moja babcia, co będzie się łączyło z wyjazdami i głównie brakiem opieki do dziecka (zw. na fakt, że Lenką opiekowała się moja mama). Nie przewidziałam, że ten okres potrwa do lata lub nie zdawałam sobie sprawy, że moja pani która choć ten jeden raz w tygodniu pomaga mi ogarnąć te 100m2, złamie rękę akurat w miesiącu który Maks miał wolny.
Nie miałam pojęcia, że spędzę wakacje z dwójką maluchów 24/24, zaś weekend w weekend po 8-10 godzin będę szorować kible lub, że Lenka będzie miała operację i utknę w szpitalu. A potem kiedy pojawiło się światełko w tunelu i nadzieja na wolny czas (obydwa Maki w p-kolu), na ulepszanie bloga tak jak chciałam i jak planowałam, ruszyła budowa… z kopyta, wysysając mnie całkowicie.
Nie poszło mi tak jak chciałam. A mimo to nie odeszliście… Rok temu było tu Was 30 tysięcy. Dziś na bloga wchodzi ponad 50 tysięcy czytelników! Miesiąc w miesiąc, nie z przypadkowego podlinkowania. Jest was prawie 2x więcej niż w zeszłym roku! I właśnie to mnie nakręca. Analizuję i rozmyślam, dumam nocami, że jeżeli wciąż do nas zaglądacie, mimo, że mój plan się nie ziścił, to spodobają się wam i zmiany. Bo te na pewno będą na lepsze. Ciekawsze i nowe. Nieodtwórcze, nie kreowane. Wciąż moje, acz bogatsze.
Jestem bardzo ciekawa tych zmian. ;)
Fajnie jakcczytelnicy motywuja do dzialania jak daja kopa.
Ja mam kryzsys i mysle nad zamknieciem bloga.
Daje sobie czas do konva roku na decyzje,a jak bedzie to zobaczymy ;)
Gratuluję odwagi, talentu i determinacji w tym co robisz tak długo i tak dobrze!
To się czuje, że idziesz w dobrą stronę :-)
Trzymam kciuki!
Wiesz MM ja poprostu lubię Cie czytać. Rano, wieczorem czy w południe… Kiedy czuje potrzebę to do Was zaglądam i pewnie prędko sie to nie zmieni, bo jesteś szczera! Piszesz co trzeba! Jak trzeba! I kiedy trzeba ;)!
Popieram zmiany. Kibicuję, bo sama odwagi nie mam.
Obserwuję Cię, czytam, podziwiam.
I czasami tak sobie myślę, że jesteś stworzona do większych rzeczy, do ważniejszych spraw. Masz “to coś” , jesteś błyskotliwa, mądra, inteligenta.
Dlagego wierzę, że zmiany wyjdą tylko na lepsze.
Pozdrawiam
Czytelniczka Iza
Jestes cudowna !:)
Pomijajac to,ze uwielbiam Twojego bloga,to wlasnie ogladalam klip gdzie zobaczyłam (MOIM ZDANIEM) Twoja sobowtorke :D
https://www.youtube.com/watch?v=nCkpzqqog4k
<3
Trzymam kciuki :*
“Wezmę na klatę” wszystkie zmiany jakich chcesz dokonać. Nie zniosę tylko jeslu zdecydujesz sie przestać prowadzić Makoweczki. Zarządzie ogólnopolski strajk :)
Trzymaj sie dzielnie Mamo Makowa, jestesmy z toba :)
Kiedy jakiś czas temu nastąpił boom na blogi zastanawiałam się ile z nich utrzyma się na topie, a ile nie wykorzysta dobrze swoich “5 minut” Obserwowałam i czytałam, patrzyłam jak wielka histeria pt”blogi parentingowe” słabnie, a właściciele blogów wprowadzają zmiany i ulepszenia> Po ponad roku zostałam wierną czytelniczką tylko dwóch blogów, Ciebie Marlenko i Kredki. Uważam, ze tylko Wy dwie dźwignęłyście temat i dałyście radę. Najbardziej jestem zawiedziona pewnym blogiem, który z typowo modowego stał się “parentingowy”, tylko niestety autorka pióro ma ciężkie, wpisy są toporne i męczące, a tematy silące się na “ważne” wychodzą jak słabe pierdnięcia
Ty masz Marlena “jaja” jesteś taką kobietą kobietą z krwi i kości, co to i zaklnie i zapłacze i pośmieje się i wywali co jej leży na wątrobie, mimo setek hejterów zawsze z uśmiechem ( choć pewnie nie raz i nie dwa łza się woku zakręciła) i poczuciem humoru potrafisz odpisać
Pisz dalej, fajnie mi tu u Was, dzieci mamy w tym samym wieku, fajnie mi tak patrzeć jak razem dorastają :)
Buziaki :*
Oj a ja czytam tego bloga od kilku tygodni i szkoda by było, gdyby zniknął :(
Acha, a jeśli chodzi o rezygnację z wszelkiego bycia w mediach typu tv….nie szkoda? Marleno profil publiczny jest teraz bardzo ważny, Ty już poniekąd jesteś osobą publiczną, ale… będąc w innych mediach poza Internetem zyskasz na sile, a to przełoży się i na inne zyski. A zarabianie pieniędzy nie jest niczym złym, tak sobie myślę :).
Trzymam kciuki i będą sobie tu nadal zaglądać z wielka przyjemnością.
Ewo, zapraszano mnie głównie do ‘krwawych jadek’ typu “blog o dzieciach”, “blog o modzie”, “mama vs mama”, “ugotowani” i inne koszmarki ;)
Niby ‘fejm’ ale po co mam pakować się w coś co przysporzy mi tylko negatywnych emocji. Jak ktoś będzie chciał ze mną porozmawiać o blogowaniu, macierzyństwie czy innym pozablogowym i niematczynym temacie, być może bym to rozważyła.
A jeśli chodzi o zarobki, to jest naprawdę doskonale. Oby nie było gorze :)
Dziękuję za kciuki :*
powodzenia. Trzymam kciuki i czekam na nowe. :)
Lubie ta twoja szczerosc kazdy z twoich czytelników czuje sie dzieki temu wyjątkowy. Trzymam kciuki i jestem pewna ze kobieta z twoja klasą szykuje cos naprawdę fajnego pozdrawiam
http://www.majciakombinuje.blogspot.com
Oj, ciekawa jestem, bardzo ciekawa zmian :) Powodzenia!
Czytam od zawsze nie komentuje nigdy to pierszwy raz a jestem tu bo uwazam ze jestes autentyczna Brawo !za wszystko :)
Marleno, powodzenia.
Ej tylko niech tu zostanie trochę Twojego spontanuuuu :)
Zmiany są dobre. Uczą czegoś, pozwalają się rozwijać i szerzej patrzeć. Oby do przodu..kierunek zawsze można zmienić :)
Ludzie krytykują i krytykować będą, tak samo jak będą oceniać… Ja tam Twojego bloga bardzo lubię, fantastycznie się go czyta :-) wszystko, co piszesz jest prawdziwe i takie Wasze, Makówkowe… Marlena nie zmieniaj tego :-) no chyba, że dotychczasową formuła Ci nie odpowiada :-)
no to chyba jestem jedyna która nie popiera zmian, tzn. nie wiemw jakim kierunku chcesz iść więc ciężko ocenić, podobało mi się do puki mogłam co jakiś czas coś ciekawego w kierunku mody dziecięcej czy ciekawych produktów dla dzieci znaleźć. Liczyłam, że po tym poście czgeoś się dowiem a tu lipa. Chyba bardziej podobało mi się gdy jeszcze na początku Twoich przygód, bo jestem już tu od dawna, pisałaś tak swojsko, odpowiadałaś na komentarze i jakoś tak mi bliżej było do takiej osoby, która w jakimś stopniu jest ‘swojska’, teraz raczej czuję ten znany ‘fejm’ i ‘klasę. Mi raczej nie odpowiadają posty pt. dużo piszę i szukam w tym sensu, no ale w końcu nie dla mnie piszesz, prawda?
Mnie też sie bardziej podobały starszy wpisy,większa ilość zdjęć….więcej wpisów modowych.itp.Mam wrażenie,że po tych wszystkich aferach…które się toczyły jednak na tym blogu,wpisy stały się bardziej zachowawcze,takie nie twoje,bez wyrazu…..i muszę przyznać,że zaczęły mnie nudzić a ja zaczęłam szukać i czytać inne podobne blogi.Mam wrażenie jak byś się bała trochę Marleno pisać to co naprawdę czujesz i chcesz napisać….może się mylę,takie moje odczucia……a nowości i świeże spojrzenie są jak najbardziej widzianie,pozdrawiam.
“Treść bloga jest inna, IMHO, bardziej wartościowa.”
Zdecydowanie przychylam się do tej opinii :)
Bardzo dobrze Cię rozumiem. Też jestem mamą dwójki “intensywnych” dzieciaków. Mam trzyletniego syna i roczną córeczkę. Też prowadzę bloga, ale kulinarnego. Staram się, żeby było w nim dużo dobrych tekstów, bo dla mnie gotowanie to nie tylko przepisy – ma to dla mnie szerszy kontekst. I wiem, ile pracy to wymaga, żeby “ogarnąć” dzieci, małżeństwo, siebie, dom i bloga ( w tej kolejności). Ile sił trzeba mieć, żeby nie poddać się frustracji, że coś idzie nie tak i żeby nie odganiać dzieci “miotełką” tak jak to ujęłaś.
Dziękuję Ci za ten tekst. Pozdrawiam ;)
Czekamy na te zmiany :)
Dziękuję. Za brak zupy, kupy, zachwytów nad sobą i swoim macierzyństwem oraz za to, że nie ma tu mnóstwa selfie z hotelu czy knajpy, której akurat trzeba w d… wejść.
Nie wiem jak reszta z 50 tysięcy, ale ja zostaję :)
A ja czytałam , czytam i będę czytać Ciebie !! Trzymam kciuki ! Robisz to doskonale !!!! Jesteś moją inspiracją !!! Pozdrawiam
Wiesz co mi uświadomiłaś tym wpisem? Że zaglądam do Was od jakiegoś czasu o wiele częściej. Dlaczego? Bo blog się zmienił, zmienił się in plus. Według mnie zaczęłaś przykładać mniej energii do rzeczy błahych takich jak ubranie, designerskie rzeczy, zabawki itp. Tak trzymaj!
Czekam na zmiany i was nie opuszczę oj nie nie … czytam bloga od czasu gdy chyba jeszcze nie był aż tak popularny, jeszcze ze starym wyglądem… Chodź rzadko się udzielam i nie jestem mamą to czytam wszystkie notki (przydadzą się:)) Już ciężko określić odkąd jestem z wami i zostanę na pewno :) Makóweczki to JEDYNY blog jaki czytam, tylko i wyłącznie ten ♥
I nigdy, przenigdy nie hejtowałam, ubliżałam, bo w przyszłości chciałabym by moja rodzina właśnie tak wyglądała. Szczęśliwa i pełna miłości rodzina!
I nawet przyznam się że dumę poczułam w momencie gdy dowiedziałam się o waszym występie w TV. Bo to właśnie Makóweczki, tak przeze mnie pokochany blog, stawał się co raz lepszy, między innymi na moich oczach!
Dużo buziaków i wytrwałości jesteś moim wzorem:)
Tak, już dawno miałam to napisać, że dławię się ze śmiechu, kiedy pięknie umalowane mamusie, półprzezroczystych bluzeczkach, pazurach 5cm starannie pomalowanych, w białych spodniach i szpilach twierdzą, że tak wyglądają już o 6:30. Że same dziećmi się zajmują, same sprzątają i piorą z dwójką dzieciaków pod pachą, potem gotują wspólnie dwudaniowy zdrowy eko obiad + pieką świeże ciasto codziennie na deser. W chwilach wolnych owe mamy czytają dzieciom i się z nimi bawią…. i tak do 22, żeby potem wślizgnąć się do łóżka męża i być piękną, zadbaną i wcale nie zmęczoną “tygrysicą”
A potem rośnie frustracja matek, że jak to, tak można a mi nie wychodzi.
Pamiętam Twój tekst o tym, jak szczerze napisałaś, jak to ogarniasz. i Sobie pomyślałam ZUCH DZIEWCZYNA! nie dlatego, że nadzwyczaj świetnie sobie z tym radzisz, ale dlatego, że napisałaś szczerze, że masz pomoc i z niej korzystasz. I good for you! I nie rozumiałam fali hejtów które się posypały, że czym to się niby chwalisz…
I właśnie za to Cię lubię – za szczerość. Nie wielbię Cię fanatycznie i nie zawsze się zgadzam. Ale lubię i szanuję.
Powodzenia :)
Z niecierpliwością czekam na te zmiany. Choć z punktu widzenia laika z dziedziny blogowania wszystko co stworzyłaś do tej pory jest super! :)
kibicuję!
Z całego serca, powodzenia!
Oj jak to były tego typu programy, to faktycznie lepiej odmówić, to raczej pogrąża wizerunek w mediach niż go buduje.
Kurcze a do debaty o rodzicielstwie to ciągle Anne Muchę zapraszają, a to Tomasz Lis, a to DDTVN, a ja bym też chętnie Ciebie tam posłuchała.
Trzymam kciuki Marlena. Czytam Was od ponad dwóch lat, uwielbiam to co pojawiło się do tej pory ale nie ukrywam, że jestem ciekawa tego nowego:). Powodzenia!
Ja uwielbiam cie czytac, zagladam tu codziennnie kiedy czekam w pokoju jak moje dzieci usna po książeczce i jest już zgaszone swiatlo to mam te 20 minut na lekture w telefonie ( dzieci musza czuc ze ktos jest z nimi w pokoju) zawsze twoja strona jest pierwsza jaka odwiedzam.Nie znam cie, a czuje jak bys byla znajomą osoba, ktora widzi i pisze co czuje. Jestes po prostu szczera. Oby tak dalej. :-)))))))
…a ja lubiłam bloga w jego początkowej formie, z “nieprzemyślanymi” tekstami; tchnęły szczerością, prostotą i wydawały się takie niewymuszone, nieobwarowane tym, co wypada. Przenosiły czytelnika do takiego osobistego, czasem wręcz intymnego świata, który mnie naprawdę zachwycał i wciągnął.
Patrząc na bloga wydaje mi się, że zmiany ogromne już w nim nastąpiły – na razie myli może niezmieniona szata graficzna i forma postów. A Ciebie już od jakiegoś czasu nie postrzegam jako “blogującej mamy”, raczej jako kobietę prowadzącą swój biznes…ale nic nie stoi w miejscu, zmiany są dobre, trzeba być wdzięcznym, że posiadamy ambicję i siłę, która pcha nas do przodu, pomaga wyznaczać cele i je osiągać.
także…powodzenia!
Poczułam ekscytację czytając ten wpis. Kibicuję z całego serca.
Ja już też powoli zaczynam tracić wiarę w ludzi….tzn. ja ja pewnie stracę, a Ty nie i dobrze! Zawsze stawiam sobie poprzeczkę tak wysoko, że czasem sama nie mogę jej przeskoczyć, to mnie frustruje, ale robię tak, bo sądzę, że tylko dzięki DOBRYM tekstom, opartym na jakiejś wiedzy, wartościowych, pomocnych, “o czymś” uda mi się wypłynąć albo chociaż popłynąć…
No niestety nie, ostatnio przez 4 godziny czytałam setki artykułów, żeby przez kolejny wieczór pisać post…Po co mi to było? Po gów**! To był post chyba z najmniejszą liczbą wyświetleń (wcześniej zdarzało mi się pisać o zupie i dupie, wyświetleń były tysiące…). Żałuję teraz, że nie wstawiłam zdjęcia dziecka w bluzie z kościotrupem pisząc setny raz, że trzeba na groby chodzić i że cmentarz to nie rewia mody albo “swoją słitaśną opinię o HALOŁIN”…
Czekam z niecierpliwoscia na zmiany i teraz dopiero sie wyjasnilo ze jednak nie jestem oblakana tylko, ze usunela Pani post z fotorelacja wizyty Maczka u fryzjera;-) To byly wlosy na pieczarke/pazia. Chcialabym obciac tak mojego synka ale niestety przewertowalam chyba cala grafike google i za nic nie moge znalezc zblizonej fryzurki jaka mial Pani syn. Rozumiem ze obecnie jest Pani bardzo zajeta osoba, ale mimo tego sprobuje poprosic o chociaz dwa zdjecia, w celu pokazania ich fryzjerowi. Zycze powodzenia i pozdawiam.
Tyle osób napisało, że Ci kibicuję… cóż więcej pisać. Masz wspaniałych czytelników, którzy stoją za Tobą myślę sobie, że to musi być bardzo miłe. Ja również życzę Ci sukcesów i czekam z niecierpliwością na zmiany… zmiany na jeszcze lepsze.
Zmiany jak najbardziej wskazane. Czlowiek dojrzewa, zmienia poglady, nastawienie do zycia, priorytety itp. Ale nie rozumiem po co likwidowac posty. Nawet te, ktore zostaly skrytykowane. Jestes babka z jajami, i chyba znasz swoja wartosc, a jednak usuwasz niewygodne innym posty. Ludzie sa rozni. Uwazam, ze warto zostawic Twoj blog taki jaki jest przed zmianami. Nie usuwaj go. Chcesz zmian, zmieniaj i swietnie. Duzo ludzi wchodzi na poprzednie wpisy, posilkuje sie nimi… Mysle, ze ten dotychczasowy styl jest rowniez bardzo wartosciowy. Moze okazac sie, ze te obecne pomysly nie beda Cie satysfakcjonowaly za pare lat i co znowu zrobisz czystke…. ? Nikt jeszcze nie dogodzil calemu swiatu. Powodzenia ;-)
Ja uwielbiam Makóweczki i zostaję wierna… do końca :). Podziwiam Cię kobieto!
Mamo Makowa…jestem z Wami chyba od początku… czasem wkurzasz, a innym razem wznosisz na wyżyny… A innym razem sprawiasz, że jest spokojnie, normalnie… PRAWDZIWIE… zaglądam do Was po kilka razy dziennie…serio! Odprowadzam moją Bułeczkę do przedszkola i pierwsze co robię sprawdzam, czy jest już nowy wpis…jak nie, od nowa czytam/oglądam stary… czasem szperam w nim jak w kufrze ze skarbami, odszukując ten post, który został mi w pamięci (czasem trochę mi żal, że nie ma tego, który był jednym z tych moich ulubionych albo z tych, które w danym momencie miło by się poczytało raz jeszcze – ale rozumiem czyszczenie bloga…sama skasowałam swojego starego, którego prowadziłam jeszcze w czasach kiedy trzeba było grzebać w kodach html, a blog najnowszy wisi w zawieszeniu z braku czasu…). Uwielbiam Was i już! Posty, piękne ubranka i zabawki… Szczere wpisy, prosto z serducha i te przemyślane też… Czekam na nowe, nawet jakby to “nowe” miało być jednak stare :)
Już kiedyś wspomniałam i powtórzę, że na bloga trafiłam jakiś rok temu, gdy byłam jeszcze w ciąży. Ktoś ze znajomych na fb podlinkował post, kliknęłam i zostałam do późnej nocy, zachwycając się zdjęciami, dziećmi, tekstami i Tobą! Czytając je pomyślałam kilka razy “kurde, ona pisze to co myślę, tak jak myślę i jak chciałabym napisać!” :) Mimo, że się nie znamy, poczułam wtedy jakby było przeciwnie. I choć patrząc na te wszystkie piękne zabawki, ubranka, pokoik Lenki ( z nimi bardziej się utożsamiam ze względu na to, że moje pierworodne dziecie, to córeczka) poczułam zazdrość, ale taką zdrową. W ciągu kilku dni przeczytałam całego bloga od deski do deski. I to, co mnie kupiło, to swoboda wypowiedzi, a nie wymuszone teksty bez polotu, na siłę :) Cała reszta to miły dla oka dodatek. No i oczywiście Twoje dzieciaki to cudaki! Czekam na zmiany, serdecznie pozdrawiam i kibicuję! :)
(cenzura)
Ula ocenzurowałam wpis, ale nie, że uznałam to za hejt. Po prostu nie chcę, żeby komuś było przykro albo żeby poszła w swiat dobudowana ideologia.
Co do dzisiejszego wpisu to masz rację. Szczypta sarkazmu w pewną stronę poszła. Ale nie in minus koniecznie. Właśnie odwrotnie. To ja nie robiłam sobie dobrego PR-u nie pisząc z namaszczeniem o pewnych rzeczach. Myślę, że resztę rozumiesz ;)
Zaś co do drugiego wpisu, to kompletnie pudło, a jak chcesz dowiedzieć się więcej to zapraszam na mail lub PW.
Ściskam.
Czekam więc na kolejne zmiany z zapartym tchem… I pewnością, że dalej będę tu zaglądać, bo warto :)
Go, baby, go!
Gdy już widzisz, że nie ma szans na obronę, to zostaje kij i biały kawałek materiału… materiał na rany, kij do walki.
No i byle tak dalej: do przodu mimo przeciwnosci losu. Tak jak pisalam kiedys: powinnismy czerpac sile i pomysly od takich ludzi jak Ty. Kazde zmiany prowadza do dobrego.
Ps. A to, ze piszesz, ze masz pania ktora Ci pomaga i czasem jadasz w restauracjach cieszy mnie niezmiernie, bo ja tez tak mam i wiem, ze nie robie tym nic zlego ;) Pozdro
Czytam Makoweczki praktycznie od samego poczatku, pamietam pierwszy konkurs na styloweczke ;) nawet chcialam sie rzucic z motyka na slonce.. moja Lenka jest pol roku mlodsza od Twojej Lenki i sama po sobie widze ta dojrzalosc. Makoweczki tez sa duzo dojrzalsze, ale tamte pierwsze takie niewinne tez mialy w sobie to cos.. eh te styloweczki, te konkursy ;) szkoda, ze usunelas kawal fajnej historii, ale szanuje. Gratuluje wytrwalosci i ogromnego sukcesu.
Rzadko kiedy sie wyhylam z komentarzami, ale jestem stala, wierna czytelniczka.. :)
Trzymam kciuki za dalszy samorozwoj :)
Ps. W swoim czasie Twoj fotoblog znalam na pamiec :) jakie wpadki wizerunkowe ?!
<3
Zycze powodzenia! Mam nadzieje, ze uda Ci sie zrealizowac wszystkie plany :)
Kto jak nie Ty jesli nie teraz to kiedy?! Powodzenia :) Ja jestem tu nadal i czekam co bedzie sie dzialo ;)
och…ja tez tęsknie za Twoim fotologiem, tyle wspomnień, tyle chwil, wspólnych sesji…jakie fotografki z nas były!;p
Chociaż doskonale rozumiem decyzje….gdybys nie usunęła to pewnie teraz na pierwszych str bloków i portali była by Twoja focia z NY na stole z butelka hehehe pamiętasz?! ;)
Ehhh….
a ja lubilam te stare posty i stare “gorsze” zdjecia, takie bardziej swojskie i mniej dopieszczone. Nie wiem czemu kasujesz wszystko, przeciez lepiej popatrzyc jak blog i ty ewaluowalas, nie niszczyc historii.
A w tym wpisie – trzeci akapit ubawil mnie do lez!
Trzymam kciuki. Tak po prostu <3
buu..w ugotowanych fajnie było by Cię zobaczyć ;] wielka szkoda ;[[[[[
Czy zmiany u Ciebie i u Kominka są ze sobą związane? Nowy pomysł na aktywność internetową? Z pewnością dowiemy się już wkrótce, czy zapanował nowy trend w blogosferze. A może innej sferze?
Taaak, zrobiliśmy sobie dziecko, żeby ocieplić wizerunek kominka. Teraz boimy się czy nie będzie podobne do piesi ;)
Hahaha, dobre :D.
OK. Szanuję Twoje prawo do nieujawniania pomysłu przed premierą :).
Mam nadzieję, że termin “rozwiązania” masz wyznaczony (podobnie jak Kominek) na początek stycznia ;).
Powodzenia w realizacji.
Ahahahahaha!! Padłam ze śmiechu :D
Błagam! Tylko nie do piesi :D
Poznałam wasz blog wieki temu. Od początku śledziłam uważnie każdy wpis. Mimo iż dostałam bana na FB za wyrażanie poglądów, wchodziłam na stronę Makóweczek i dalej obserwowałam co u nich. To na moich oczach Lenka z małego pisklątka przeobraziła się w cudownego łabędzia, który moim zdaniem jest bardzo podobny do mamusi (nie jestem hejterem!). I jakże mi smutno gdy tu wchodzę i widzę… projekty kuchni z dopisiem między wierszami “projekt za grube tysiące moze dziesiątki…” nawet niektórych rzeczy już nie komentowałam. Poza tym wchodzę tu kilka razy dziennie, pewnie jak wiekszość. Wtedy masz świetne wyniki, ale ja osobiście nie czytam wielu tekstów, tylko wchodzę z nadzieją, ze będzie jakiś bardziej mi przyjazny. Podejrzę sobie nowe ciuszki dzieci, fryzurę, jak macie w mieszkaniu. Teraz na blogu są bardziej jakieś artykuły… sztywna forma. A jak juz ktoś zacznie kierować Twoim wizerunkiem MM, to całkowicie pójdzie w niepamięc to co poznałam 2 lata temu.
Wyraziłam opinię.
Haniu, czy gdybym napisała, że na tą kuchnię pieniędzy w ogóle nie mamy. I że czekamy i marzymy i oszczędzamy.. I z tacą przejscie po czytelnikach rozważamy ;), to poczułabyś sie lepiej?
Więc oficjalnie- czuj, czuj Haniu moja droga :)
Wcale się nie czuję lepiej. Brak pieniędzy na kuchnię = czas potrzebny na ich zorganizowanie = zaniedbanie bloga (którego jak już wspomniałam, czytam). Bardziej mi chodziło o to, że po prostu blog zmienia się w zasób artykułów z wiedzy wszelakiej, a nie w takie coś się wkręcałam 2 lata temu. Bo właśnie na swojskich zdjęciach i wypowiedziach przyciągnęłaś wiernych czytelników, a teraz likwidujesz wpisy itp. Przepisy na ciasteczka? Sorry, są ich tysiące w Internecie. Wystrój wnętrz? – miliony. Ale oczywiście na przód iść trzeba. A z Twojej riposty znów wynika, że uważasz, że inni Ci zazdroszczą… nie wiem skąd takie myślenie się bierze..
Dokładnie takie same odnoszę wrażenie jak Hanna. Tak samo wszędzie te odnośniki do tego jak to wszyscy zazdroszczą autorce. A ja zdradzę Ci sekret mamo MM – są ludzie którzy mają więcej kasy i nie dlatego, że mąż ich sponsoruje :)
To ja Ci Anno zdradzę jeszcze większy sekret. Od długiego czasu zarabiam nie mniej niż mąż. Często, więcej :)
Zaś to co ludzi widzą we mnie czy w moich słowach, negatywnego, to w większości wypadków projekcja własnych problemów. Także serio, ani się tłumaczyć nie będę, ani smucić jak odejdziesz ;)
Nie da sie podobac sie wszystkim. Dostosowywanie sie do mody tez sie nie sprawdza bo moda przemija. Zeby wypadac szczerze mozna byc tylko soba. Podziwiam i gratuluje, ze tak pieknie potrafisz byc soba ;) i dziekuje, bardzo lubie do Was zagladac, choc nie ze wszystkim sie zgadzam i nie wszystko mi die podoba. Ale ze swoja Rodzina tez nie zawsze sie zgadzam -i swietnie, nie nudzimy sie ze soba i zawsze mamy cos do omowienia! Pozdrawiam! Marta
a ja, choc nie jestem zwolenniczka upubliczniania wlasnych dzieci, Twojego bloga uwielbiam:
1. jest estetyczny i wlasnie przemyslany, nie taki nudny mamuskowy co to kazdy ma codzien, tylko odskocznia cos innego milego i ladnego dla oka, sliczne zdjecia cudnych dzieci
2. Twoje teksty sa super, fajnie i dostepnie napisane, czesto z przekazem, nie paplanie i prowadzenie pamietnika ktory tylko do poduszki sie nadaje, a niespelnione marzenia o byciu znanym daja mozliwosc wylania online swojej codziennosci, u Ciebie jest ta odskocznia ale w sposob jaki malo kto robi, nie udzielasz rad powielajac po raz tysieczny po wikipedi, google i innych uzytkownikach, piszesz od siebie, jesli reklamujesz to testujesz, i nie wrzucasz szrotu dla kasy tylko rzeczy przetestowane i to cenie
3. zdjecia sa rewelacyjne super jakosc, i nie osmieszaja, sa jak z reklamy
gratuluje
ps. rozumien chec zmian pod wyzej wymieniona argumentacja, ale znajac to co dotychczas jestem pewna, ze nowa forma bedzie rewelacyjna, kciuki
Madrze napisane. Fajna babka z Ciebie. Trzymam kciuki za nowe, odmienione makoweczki :) zagladam juz od dawna i dalej bede!
Moja babo z krwi i kości. Jesteś ogromnym motorem energii. Uwielbiam Cię w każdym calu. Jesteś na żywo taka sama jak i tu za szklanym ekranem. Ciesze się , że się zmieniasz, a każdy kolejny post wciąga mnie coraz bardziej. Ja trzymam kciuki i kibicuję każdego dnia:)
Buziaki
Witajcie Makóweczki:)
jestem z Wami od początku, od tych czasów, kiedy to Lenka jeszcze nie chodziła!:) Blog dojrzewa, “dorasta…” Wszyscy zmieniamy się z miesiąca na miesiąc i z roku na rok, stajemy się bardziej świadomi i doświadczeni. Życzę powodzenia, “rosnę” z Wami, dojrzewam z Wami, zmieniam się z Wami… i uczę coraz więcej, gdyż mamą jeszcze nie jestem. Pozdrawiam serdecznie całą rodzinkę!:)
Rzeczywiście od czasów photobloga przeszłaś ogromną metamorfozę. Jestem pod wrażeniem. Wyglądasz wspaniale, realizujesz się. Tryskasz energią. To motywuje innych. Powodzenia, byle tak dalej!
Nie znam zmiany, która nie wyszłaby na lepsze!!! Uwielbiam się zmieniać, uwielbiam, kiedy ktoś się zmienia i jest z tego zadowolony. Uwielbiam też Cię czytać!!!! Życzę, żeby zmiany i decyzje były zgodne z Twoim sumieniem, ambicją i upodobaniem. Zawsze znajdzie się ktoś, kto Cię obsmaruje…. “take it easy!!!”
Ty serio też pierzesz i GOTUJESZ?! Nie uwierzę dopóki nie zobaczę!!! :D :**
Piorę wręcz nałogowo.
Gotuję teraz rzadko (dzieci stołują się w p-kolu), głównie w weekendy i czasami w tyg..
Ale kiedyś nie miałam wyboru :P
Marlena,
trzymam mocno kciuki! Wierzę, że to będą świetne zmiany. Ważne abyś dobrze się czuła ze sobą
Pozdrawiam Hania
Droga Marleno,mialam Cie za honorowa osobe,a tutaj taka niespodzianka-moj komentarz pewnie choc prawdziwy to zbyt niewygodny i psuje ten malowany przez Ciebie obrazek…)nie bede juz tu zagladala,ale jak to mawiasz”smucic sie nie bedziesz”
wiem teraz ze takich jak ja jest wiecej-tylko Ty odrzucasz to co Ci nie pasuje,a zostawiach prawie samych komplementujacych.to z cala pewnoscia wbrew logice blogowania.
zegnam:)
Marleno podziwiam Cię, że poradziłaś sobie mimo tylu przeciwności losu! Jesteś nie tylko fantastyczną blogerką, ale zdecydowanie niesamowitą mamą i osobą (chociaż nie znam Cię osobiście – co mam nadzieję uda mi się kiedyś nadrobić)!
MM, chyba nigdy, a zwłaszcza przy małych dzieciach, nie da się wszystkiego przewidzieć :-) Idzie Ci fantastycznie i jak sama piszesz, ilość czytelników i ofert jest dla Ciebie potwierdzeniem.
Co do usuwania postów – jeżeli czujesz, że z nich wyrosłaś, to Twoje decyzje ale jeżeli to presja otoczenia, nie przejmuj się.
Ogromnie Ci zazdroszczę poczucia, że to co piszesz nie niknie w eterze, nawet jeżeli to też czasami oznacza krytykę.
A ewolucja bloga chyba jest normalna – człowiek albo się rozwija albo cofa, stagnacja jest chwilą.
Powodzenia we wszystkich planach, jasna wizja to już połowa sukcesu :-)
Powodzenie we wprowadzaniu zmian, jestem bardzo ciekawa, jak będzie wyglądała blog po zmianach.
Osobiście Cię podziwiam, że udało Ci się z dwójką maluchów na głowie stworzyć tak wspaniałe miejsce jak ten blog. Sama mam dziewięciomiesięcznego synka i ledwo znajduję czas na cokolwiek, a bloga którego zaczęłam pisać w ciąży mało nie zamknęłam z braku czasu na pisanie. Bo cóż wena to nie wszystko ;).
No przyznam szczerze, że mnie zaintrygowałaś. Ciekawa jestem, jakie szykujesz dla nas zmiany :) Trzymam mocno kciuki, aby wszystko się udało!
pozdrawiam
http://www.matka-polka.com
Trochę późno się biorę za komentowanie, a i zazwyczaj się zaczytuję jeno bez słowa…ale tak sobie właśnie pomyślałam,że przecież jak to można się sobą “zachwycać”,że się rok pisało bloga z dziećmi pod pachą i do tego z odrostami (o matko),przecież u nas trzeba się umartwiać…bo wiesz Marlenko tutaj to jest tak,że to,że jesteś piękna,kasy Ci nie brakuje,dom budujesz i to expresem..to Ci jeszcze,z bólem bo z bólem, wybaczą…ale tego,że Ty dumna jesteś z siebie,cieszy Cię życie i Twoje osiągnięcia, a przede wszystkim,że nie chowasz się pod miotłą i mówisz to co myślisz,no tego to już nie podarują ;) Bo tutaj dobrze to może mieć tylko taka “szara myszka” co to jej pożałują,bo jej tak źle i taka jest biedna…Kochana ja mam nadzieję,że z biegiem lat coraz więcej będzie u nas takich ludzi jak Ty…bo jak nie to…olaboga…
Pozdrawiam :)