Dolina Kościeliska z dzieckiem i z wózkiem
Co ‘samotna matka’ może robić z dwójką dzieci w Zakopanem? Szukam odpowiedzi na to pytanie od dwóch dni i muszę przyznać, że idzie mi nieźle.
Wczorajszy dzień pokażę Wam w późniejszych dniach, ale dziś na fali emocji, Dolina Kościeliska.
Szukałam informacji w internecie, czy uda mi się pokonać trasę wózkiem ‘parasolką’ z plastikowymi kółkami. Opinie były rodem z horroru. Natrafiłam nawet na opis ‘oczekujących‘, że się nie da, wózek nieść trzeba i ogólnie porażka. A że im jednak trochę ufam, podłamałam się tą wizją.
Cóż było czynić…
Musicie wiedzieć, że Lenka należy do dzieci, które biegają, wspinają się, szaleją na placu zabaw, tańczą do upadłego ale… nie idą ‘bez sensu w nieznane’ czyt. nie spacerują. Póki aktywność jest atrakcyjna, młoda może szaleć do białego rana, ale statyczny ruch prostoliniowy sprawia, że po kilometrze pada na ziemię i trzepie kończynami. I nie ma takiej siły, żeby ją przekonała do zmiany zdania ;).
Więc byłam lekko przygnębiona, ale postanowiłam spróbować pokonać trasę z wózkiem. Przegadałam to sobie z Leną i umówiłyśmy się, że będzie szła ile da radę i ile jest atrakcyjnie, a potem będę ją wiozła. No i miała schodzić z wózka jak droga jest nieprzejezdna.
No i muszę to napisać od razu, że ‘telewizja kłamie’, albo ludziska są nadto rozpieszczeni. Jedźcie śmiało wózkami, ‘parasolkami’ i dosłownie taczkami. Droga jest naprawdę w porządku. Fakt, że nie jest to deptak z równiutką kostką brukową, ale hallo, to górski szlak, a nie Marszałkowska. Da się jechać, cieszyć widokami, moczyć nogi w potoku, zjeść ser w bacówce i głaskać owce na wypasie. No i świetnie, rodzinnie spędzać wakacyjne chwile.
Nas po 2/3 drogi spotkała burza i chroniliśmy się w jaskini (patrz —> TU), co oczywiście tylko sprawiło, że ta wyprawa dla dzieciaków była jeszcze bardziej atrakcyjna.
Maks:
Bluza- Boom Boom
Spodnie- Kidsmuse
Buty- Mrugała
Lenka:
Koszulka- Gymboree
Spodenki- Grain the chic
Butki- Native
JUTRO tam będę :) Dzieciaki (lat 6 i 3) przeżywają pierwszą górską wyprawę, a ja i mąż powspominamy nasze wędrówki po Tatrach sprzed tzw. ery dzieci :) I też jednak dla młodszej pociechy zabieramy spacerówkę, więc Twój wpis podziałał na mnie bardzo motywująco i pozytywnie. Czy Maks nie narzekał, że bolą go nogi?
Maks w przeciwieństwie do swojej siostry chodzil po 10 km od dziecka. W tamtym roku juz zaliczyl kilka powaznych szklakow.
Jak po raz pierwszy zobaczyłam Wasze zdjęcia na Instagramie pomyślałam “Matko, czy ona oszalała jechać tam wózkiem?” ;)
Ale, skoro piszesz, że nawet parasolką się da wjechać. to pakuje dzieci do samochodu i jadę. Piękne zdjęcia
Można śmiało :)
A przepraszam, przepraszam, kto wspólne zdjęcie robił ;)?
Była zgrana ekipa ;)
Najzgranijsza ;)
Dziadek ;) :P
UCzy się :D
Makoweczki, ale cudne peleryny :D
Stylowe, co? 5 zł z budki, a ile radości w dobieraniu kolorów :D
Plizzzz! Gdzie buciki za kostkę? Te synka może jeszcze ujdą, ale te plastikowe fioletowe to na plażę bym odesłała migiem a nie na kamienistą ścieżkę górską :-P :-D Moda modą, ale chyba zdrowie ważniejsze, a o zwichnięcie kostki na takich szlakach nie trudno.
hmmm popieram zakup porzadnego obuwia na wedrowki, z dobra przyczepnoscia do podloza i stopy, niekoniecznie za kostke – trzeba mierzyc, nie kazdemu pasuje obuwie za kostke.
Ale litosci – niebezpieczenstwo zwichniecia kostki na trasie jaka da sie przejechac parasolka?? Na zwyklym placu zabaw jest wieksze ryzyko!
:D i ona jeszcze tą parasolką jechała.. więc to wręcz sztuka zwichnąć kostkę ;)
Za kostkę to na górskie szlaki a Lenka jechała wózkiem ;)
Co to za wózek? Jestem na etapie szukania parasolki, ale tak fajnych kolorów jeszcze nie widziałam
Cybex (Jeremi Scott). Przyciąga wzrok przechodniów i nie widać na niej brudu :)
Do tego banalnie łatwo się składa i jest intuicyjna w obsłudze. A jeździ jak każda parasolka (uparcie nie umiem zauważyć różnicy ;))
no dzielna jesteś, sama w górach z dwójką na szlaku. Ludzi zaś na kościeliskiej jak w Sopocie na Monciaku
Ludzi wszędzie w górach jak na Monciaku :/
A plaszcze przeciwdeszczowe jakiej marki hehe ? :)
hihi
Hehehhh… dobre ;)
DJOR! :P
My w zeszłym roku czytaliśmy czy da sie zwiedzić Wenecję z wózkiem, no i też wynikało, ze koszmar, że w zasadzie się nie da. Dobrze, że się nie zniechęciliśmy. Zwiedziliśmy ją z dwoma wózkami nawet:) jeden dla niespełna 3 latki, drugi dla 4-ro miesięczniaka. Naszczęście starsza dwójka na nogach:) Nie było łatwo, ale tez bez przesady, przy każdym mostku (schodki), jak tylko ktoś widział że próbuję go pokonać z wózkiem, zawsze ktoś sam z siebie proponował pomoc we wiesieniu.
Dla chcącego… :)
wniesieniu miało być oczywiście:)
Bardzo ciekawe wdzianka na ostatniej fotce,czemu ten deszczowy, górski uniform nie opisany? ;)
Zbyt stylowy na opis ;) Nikogo nie stać na takie wdzianka.
Było mnie zapytać :-P trzy lata temu śmigalismy wózkiem po Kościeliskiej, super się jechało:-)
Super! Szukam takich wpisów, relacji, bo marzy się mi z moim Tymkiem wspinać po górach ;) czyli można, nie mogę się doczekać :)
Estera, można można :) Jak nie wózek to chusta czy nosidło i w drogę :)
Tak jak Marlena pisze, najgorzej jest się naczytać w necie tych mrożących krew w żyłach opowieści jak to podróżowanie z dzieckiem jest trudne i męczące ;)
A ja znam rodzinkę, która z trójką dzieci, jedno w chuście, drugie w wózku, trzecie na nóżkach i z teściami zwiedzali Machu Picchu na własną rękę :)))) Więc i nasze góry dadzą radę :)
jak Maks ma rozmiar bluzy?
Chyba 130-140 jakoś tak..
Uwielbiam Kościeliską. Zdjęcia cudne.
Bardzo fajna fotorelacja :) piękne zdjęcia!
super wycieczka!
My w tym roku też odwiedziliśmy Zakopane – mieszkamy blisko i staramy się tam być przynajmniej 1 dzień / rok. Jednak zdecydowanie wolimy maj lub wrzesień/październik, kiedy nie idzie się szlakiem w procesji ;-)
Jestem mamą 3,5 latka oraz wtedy 9 miesięcznej córeczki, ją łatwo wpakować do nosidełka i wszędzie iść, jednak synkowi ponad rok temu ostawiliśmy wózek i nawet nie braliśmy go pod uwagę. Jako atrakcję wybraliśmy więc Aquapark Zakopane (nie polecam), drogę Pod Reglami itp. – synek przeszedł wzdłuż kilka razy wybrzeże w Kołobrzegu ale tam było pełno atrakcji, a uznaliśmy, że dolina po kwadransie go może znudzić.
My też pokonaliśmy tą trasę, ale nasz dzielny piechur przeszedł ją na nóżkach i jaskinie mroźną też zaliczyliśmy :)