Dres (copy – paste)

Rok temu kiedy na rynku pojawił się Risk i nasz ukochany Flawless, zaczął się szał na dresówki.
Kilka dni temu Dorota Wróblewska na swoim oficjalnym blogu wyraziła rozczarowanie poziomem tworów projektantów na Fashion Week. Swojemu felietonowi nadała tytuł “Zrobieni na szaro”. Tyczy on pogłębiania się nurtu “szary dres na każdą okazję dobry jest”- dres sukienki, spodnie, płaszcze, po bieliznę i dodatki.
I tak jak całym sercem kocham dzianinę bawełnianą, tak muszę się z panią Dorotą zgodzić. Bo także w świecie firm dziecięcych ‘robi się nas na szaro’.
Dres, dres spoko jest.
Rok temu kiedy na rynku pojawił się Risk i nasz ukochany Flawless, zaczął się szał na dresówki. Była to nowość, świeża odmiana dla zalewu kolorków, printów i infantylizmu sieciówek. Do tego jakość naprawdę niezła (jesienna kolekcja Flawless z grubszej dresówki była nie do zdarcia). Dres (nie tylko szary) był wygodny, ciepły i łatwo go było zestawić z czymkolwiek. Nadawał się do przedszkola, a w opcji nonszalanckiej w zestawieniu z muchą, także ‘do cioci na imieniny’. Pokochaliśmy te szarości, materiały… a potem zaczęło się copy- paste.
Czy ktoś z was umie oszacować ile dzianinowych firemek szyjących ubranka dla dzieci powstało w przeciągu roku? Kilkadziesiąt, kilkaset? Codziennie powstaje kilka nowych, które piszą do mnie i zapraszają do ‘testów’. Ja odbierając maila z telefonu naiwnie zawsze liczę na… coś nowego, inspirującego. Niestety w 80% przypadków jest to dzianina dresowa, haremki i dziecko w szpagacie.
Z jednej strony rozumiem. Materiał jest tani (jak pisze pani Dorota od 6 do 30zł za metr), ‘kolekcje’ na tyle proste w uszyciu, że chyba ja bym podołała, zaś ceny od kosmicznie wysokich do ‘znośnych’ (wciąż wyższe niż sieciówkowe). Łatwy zarobek. I moda… Biję się w pierś, bo czuję, że to po części nasza (blogerska) wina. To my wypromowaliśmy kult dresu, za którym poszło tak wiele osób.
Copy – paste.
To chyba jest najbardziej załamujące. Odtwórczość nowych firemek. Różnice w naszywce, sznurku w spodniach czy znaczku… czyli żadne.
Ostatnio napisała do mnie jedna z blogerskich koleżanek “M., ale jak tak można? Przecież te projekty są identyczne!! Dla marki *** ktoś je robił, albo robili sami. I tak perfidnie ukraść?” Kliknęłam w podany przez nią link i naprawdę oniemiałam. Nie chcę firmy piętnować i wytykać palcami, ale o tyle jak dres ciężko nazwać kopią (bo został wymyślony dość dawno ;)), tak sukienki z tiulem, identyczne spodenki czy marynarki z guzikami na plecach ciężko ‘pomylić’. Tak jak szanując projektanów, nie noszę podróbek Dior czy LV, tak nie nałożę dziecku kradzionego projektu hand made.
Z drugiej zaś strony faktem jest, że popularne hand made-y ceny mają jak z horroru. A małe firmy kopiujące, ośmieszają je robiąc produkt taki sam w cenie czasem nawet 60-70% niższej. I robi się cyrk i błędne koło.
Pomysł
Widzieliście jak wszedł na rynek nosweet? Z własnym printem, pomysłem, marketingiem.. Popatrzcie na najlepszych – Pola&Frank, Miszkomaszko, Effva, Zezuzule, KOTOM … Niby wciąż proste formy, ale ktoś pokusił się o … pomysł.
Napisałam ostatnio, że odkryciem jest Bulula. Bo jest. Bo z dresu zrobiła strój wyjściowy. A spódniczka z tiulem nie jest kopią… wiadomej. Ojtyty szare haremki zamieniło w pepitkowe spodnie z lekko obniżonym krokiem, które wyglądają rewelacyjnie w różnych odsłonach. Nie są to ogromne zmiany bo wciąż mówimy tu o dzianinie dresowej, i o (wygodnych) ubrankach dla dzieci, ale są to te powiewy świeżości.
I mam nadzieję, że będzie ich więcej.
MM powiem Ci, że bardzo chorowałam na flawlessy. Wkońcu kupiłam dla mojego Antka. Owszem, cena konkretna, ale materiał też. Jestem z nich bardzo zadowolona. Ale jest to jedna rzecz, na którą wydałam tyle i następne dresówki mu kupię jak skończy się etap podłogowo – trawiasto – dywanowy. Niestety po spacerze, czy wyjeździe do dziadków nie ważne jaka firma czy hand made czy sieciówka – wyglądają tak samo. Plam tyle samo, i żal matki polki że szkoda taki spodniaków do pospolitego ciorania. Dlatego na rynku będą wyrastać jak grzyby po deszczu firmy kopiujące wcześniejsze projekty zaniniżając cenę i robiąc pośmiewisko z tych kultowych. I ludzie to kupią. Bo na blogu słodko wygląda dzieć w haremkach dresowych. Ale że nie stać albo szkoda to kupią. Ja wolę kupić sieciówkę. Nie jest skopiowana. Nie jest szara. A wygląda przyzwoicie jak na swoje przeznaczenie podłogowo-trawiadto-dywanowe. Pozdrawiamy !
PS. dzięki laktatorowi wrócilam do pracy i nadal karmię naturalnie Marysie :) dziękujemy :*
No właśnie to jest pętla. Bo zgadzam się, że ceny popularnych marek są ‘pojechane’. Zaś odtwórcze firmy zaniżają poziom..
I robi się masakra :(
PS. Bardzo się ciesze kochana!!!
Juz wcześniej pod Twoim postem napisałam, ze te spodnie z krokiem w kolanach stają sie nudne! Wszyscy jak jeden mąż zaczęli je kupować i prezentować na zdjęciach!! Owszem wyglądają fajnie, ale nie zawsze i nie do wszystkiego!! LENKI spodenki rewelacja- inny fason, inny styl i ciekawy wzór!!
A copy- paste pomysłów to troszkę jak kradzież zdjęć z sieci :( ktoś ma pomysł a drugi tego nie szanuje :/
pozdrawiamy :)
http://www.nelusiovo.blogspot.co.uk
Jak jeszcze ‘klony’ były 2-3 …. 5 to było ok, ale ich jest 5… dziennie.
To się robi przerażające.
A już myślałam że wszystkie mamy uważają ze worowate spodnie za 100 zł to jest super zakup. Wczoraj w zarze kupiłam ciepłe dresy za 46 zl :) bluzę z hm za 23 zł piore córce raz w tygodniu w pralce i ciągle wygląda jak nowa. zgadzam się z tym że ubranka szyte w Polsce z dbałością o detale i z dobrych materiałów muszą kosztować więcej niż te z sieciowki, jednak gdy widzę bawełniana spodniczke na gumce rozm 80 za 120 zł to nie wiem czy się śmiac czy płakać.
I właśnie tym mostem pomiędzy stały się firmy odtwórcze. Dlatego albo TOP-y spuszczą ceny, albo odtwórców będzie każdego dnia więcej.. :(
Dużo zależy od kupujących. Jeśli będą chętni na kolejne dresy to i sprzedawców będzie przybywać. szkoda że tak mało jest ubranek z innych materiałów niż szara dresowka. Brakuje mi np fajnych kurteczek, nie różowych :)
Tak, każdy wybiera to co lubi, co mu odpowiada. Tylko po przeczytaniu obszernego artykułu nt. Inditexu (Zara, itd.) oczy się otwarły, bo jeśli wyprodukowanie pary spodni dla dziecka kosztuje niecałego dolara, a my płacimy za to kilkaset (i więcej) % więcej to dla mnie to jest złodziejstwo. Wyprodukowanie tego samego ciucha w Polsce to koszt okolo 30-40 zł, marża to najczęściej około 100%. Cena wyższa, ale najgorsze to dawać się robić. Ja się nie daję, wolę dopłacić niż wejść do sieciówki typu hm, zara etc. Pozdrawiam
Napisałaś o tym, co już od dłuższego jest praktykowane na polskim rynku mody dziecięcej.
Kocham szarości i dresówki, ale nigdy nie były one u nas w wydaniu total look, zawsze stanowiły punkt wyjścia, bądź dopełniały zestawu.
Pozostanę im wierna niezależnie od zmieniających się trendów. Mam dwie ulubione marki, które wystartowały jako pierwsze i na resztę nawet nie patrzę – dla mnie na podium są tylko dwa miejsca.
Słusznie napisałaś, że wszystkie nowo powstałe firemki, bo markami tego nie nazwę, ośmieszają je niskimi cenami. Dres nie jest drogi, to prawda. Ale ponieważ ostatnio miałam okazję przyglądać się procesowi powstawania kolekcji ubraniowej, postanowiłam nigdy więcej nie wypowiadać się na temat tego, czy ,,ślepy by to potrafił”. I marzy mi się taki prawdziwy test na blogu porównujący produkt oryginalny do podróby. Materiał to nie wszystko, trzeba przewidzieć co stanie się ze szwami po nastu praniach, tarzaniu się na kolanach, co z napami, suwakami, czy będą pruły się obszycia, przesuwały szwy, odpadały guziki. To naprawdę wymaga fachowej wiedzy, projektowanie jest cholernie trudne. Trzeba wiedzieć jak materiały pracują na ciele, laik nie da sobie z tym rady. Gatunek, mieszanki itp. Dresy bywają różne i dres dresowi nierówny! Co z tego, że kupiłam tańszą wersję, skoro po miesiącu nie będzie nadawać się do niczego? Podróba zawsze będzie podróbą, chętni do kupowania niestety zawsze się znajdą, ale niech nie liczą na produkt premium. Szary dres stał się synonimem łatwego pomysłu na biznes i szybkiego zarobku, ale czas już teraz zweryfikował kto jest na podium, a kto nawet nie może do niego aspirować i jest zwykłym oszustem bez własnego pomysłu.
Kocham jakość. Lubię grubą dresówkę (szczególnie teraz, jesienią). Bluza którą ma na sobie Maksio… gdyby tylko były takie dla dorosłych, bajka!
Spodnie z domieszką wełny, myślałam, że nie założy. Ale mały pomacał i orzekł, że ‘mmmmmmm, mięciutkie’. I ciepłe, i 3 razy w nich upadł i żyją.
Jakość dresowa zaczęła się od flawless kolekcji jesiennej, grubej, mięsistej. Uszytej właściwie.
Czasami jak mi mama pomaga i prasuje ciuszki to po prostu nie może uwierzyć jak one są uszyte :/…
Ale ja nie chcę pisać źle o markach. Nigdy nie chciałam… Nie wiemy kto się za nimi kryje. Jakie potrzeby (np. funansowe), jaki człowiek.
Nie umiałabym tak ‘zniszczyć’ kogoś. Lajf jest brutalny i każdy stara się jakość przetrwać.
No właśnie, ale te firmy też dochodziły do tego, żeby sprzedawać dobrą jakość, niestety pierwsza kolekcja Flawless u nasz poszła do kosza:( Natomiast dobrą dresówkę zapoczątkowało dla mnie KOTM, które aż tak się z nią nie kojarzy, ale spodnie dresowe w ich kolekcjach są nie do zdarcia. Risk jest dla mnie fajny wizualnie, choć w wykończeniem raz się nacięłam, ale co ważne nie ma problemu z wymianą i jeszcze bonusami za niedogodności.
Masz rację, każdy orze jak może, ale nie można być obojętnym kradzież cudzej własności intelektualnej/artystycznej jakby nie było. Dlatego piętnuję i mówię zdecydowane NIE ewidentnym podróbkom, wolę chyba nie mieć wcale i poszukać alternatywy.
Swego czasu w Naszych Szkrabach powstał artykuł o ubrankach polskich (w 3 częściach bo jest tego sporo). Tak na prawdę w pamięć zapadła mi najbardziej marka Lelui. Uwielbiam ich oryginalność. Choruję na płaszczyk z ich jesiennej kolekcji w wersji dla siebie i dla córki :)
A ja mam takie pytanie- ile Pani dała za pajęczą kurtkę????? Bo jesli kupiła ją Pani w sh to cena wyprzedażowa 50 zl, wydaje sie byc za wysoka
Z ekonomicznego pkt. widzenia cena ‘właściwa’ jest taka jaką ktoś jest gotów za tą kurtkę zapłacić. Jeśli jest conajmniej kilkoro chętnych na kurteczkę w cenie 50zł tzn., że jest wręcz zaniżona :)
A mi się jakoś smutno robi widząc ewidentny zarobek na takich ciuszkach :( Czytając Was mam o Was jak najlepsze zdanie, ale jak wyłapuję takie “momenty”, to jakoś smutno :( Ciuszek z h&m też ma moim zdaniem podaną cenę wyprzedażową na metce, a i tak niby wychodzimy od ceny oryginalnej. Moim zdaniem nieładnie, bo niby dostajemy od Pani garść “przepisów” jak kupić i ubrać dziecko taniej, a sami – trochę na własne życzenie – wpadamy w sidła :/
Ale nie rozumiem problemu. Boli Panią, że ktoś zarabia…? Dostaje pieniądze za swoją pracę? Bo to jest część blogowania…
Proszę założyć bloga, poświęcać mu 4-6h. dziennie i także będzie mogła pani ‘zarobić’ 10-20zł na ubranku. Naprawdę przepis jest prosty. Szałowa kasa ;)
A ja właśnie za to cenię Makóweczki, wchodzę tu niemal codziennie, bo pokazujesz coś innego, dzieci zawsze niepowtarzalnie ubrane, tymczasem na innych stronach (blogach) mam często wrażenie: “Ale to już było…”. I nie chodzi wcale o styl (bardzo cenię, jeżeli jest w miarę spójny), ale o konkrety – te same ciuchy, te same stylizacje, te same zestawienia, kolory, tylko marki w opisach się zmieniają (a i to nie zawsze).
Co do firm – zauważyłam, że na topie są te same spodnie i takie same czapki. Te ciuchy niczym się nie różnią (czasami tylko odcieniem, bo nawet kolorem nie – przeważa szarość). Osobiście – nazwy firm już mi się mylą, każda w ofercie ma niemal identyczne ubrania dresowe o łatwym do skopiowania kroju. Ja już nawet nie ogarniam, kto był pierwszy ;).
Ehhh nie tylko w biznesie ciuszkowym się ten problem pojawia.. słychać o nim często i gęsto – niestety..
my też jesteśmy fanami “dresówy”.. i Chłopaki zawsze do pośmigania na placu zabaw, czy “na kulkach” tylko drechy..
Uwielbiam Dzieciaki w portkach z obwisłych krokiem, ale inne- NIE MOJE:D
Pepitkę – kochamy:) Portki Ojtyty szyte jakby z myślą o Makóweczkach:D wyglądają BOSKO.. ale moje CHłopaki.. nieeee… to nie jest styl dla nich:)
I mimo tego uwielbienia w kierunku DRESÓWY, zdecydowanie częściej śmigają w jeansach ! i choćby powstało milion firm, które będą próbował coś z jeansu zrobić- zawsze będzie cool;)
Wracając do “kopii”. Są tacy, którzy cenią oryginał – bo lubią szpanować. Są też Ci, których po prosty na oryginalny ciuch stać i SZANUJĄ pracę drugiej osoby.
A są i tacy, którym się ten szpan marzy ale na popularne marki i zwyczajnie nie stac.. i chyba właśnie dlatego kupując “coś podobnego” , nie zdając sobie w zasadzie sprawy z konsekwencji tego czynu lub zwyczajnie nie przejmując się konsekwencjami.
Rzeczywiście dresówki zawojowały dziecięcy rynek ubraniowy… faktycznie zaczęło się kopiowanie. Ale mogę na swoim przykładzie powiedzieć, że ja np. zaczęłam szyć właśnie dlatego, że te wszystkie dobre marki są dla mnie za drogie, choć nie powiem, kupiłam kilka fajnych rzeczy dla moich dzieciaków, ale głównie na wyprzedażach, nie w stałych cenach. Oprócz samych krojów te duży firmy wyróżniają jeszcze materiały, a raczej dostępność do nich. Ja raczej mogę szyć z tego co jest dostępne w PL. Wiadomo, chciałabym stworzyć swój własny wzór i wydrukować go na materiale, aby był unikatowy, ale uważam, że dla mnie jest to za duże przedsięwzięcie.
Jeśli chodzi o ceny sprzedawanych rzeczy, to nie dziwcie się, że takie małe firemki dadzą cenę mniejszą, inaczej nikt by od nich nie kupił… bo np. jeśli różnica za spodnie wyniesie 10 zł, to wyborem będzie ta większa, słynniejsza marka. A w moim przypadku wszystko robię sama, sama wymyślam, sama wykrajam, sama szyję, więc wiem ile ta praca jest warta, a często nie przekłada się to na cenę za daną rzecz.
I jakby co, ja nie mam marki, mam tylko nazwę ;)
A ja chciałabym dodac ,że może na początku to były oryginalne i fajne rzeczy ale teraz jak wchodze na blogi modowe mam to smiac mi sie chce.Bo gdzie tu moda jak co trzecia mama reklamuje ten sam zestaw ,tydzież inny kolor .Wszystkie dzieciaczki ubrane w te same kominy,spodnie z krokiem albo bluzy oversize…
Oj to prawda wszedzie to samo, to samo, to samo….ale… Jeszcze trochę i znów coś nowego stanie się modne i znów będzie boom na coś nowego. I znów powstanie kilka firm, takich własnie copy-paste, taki lajf ;)
A tak BTW ech gdyby te topowe firmy trochę zjechały z cen, ach jakby to było pięknie :)
Zanim zostawię komentarz, napiszę, że moja mama również szyje ubranka z dresówy – dobrej jakości polskiej dzianiny – kupowanej od producenta. Sama wykonała formęn – zrobiła kilka prób, tester- moj syn wytestował fason. I rzeczywiście na pierwszy rzut oka można powiedziec, ze to “inspiracja” trendami marek “z wyższej półki” . Ale z drugiej strony: moda ma to do siebie, że z wybiegów – tafia na blogi – a później “pod strzechy”. Spodnie z dresówki są podobne do siebie- to fakt, ale wczesnie moda tez wyznaczała pewne trendy, ktore pożniej byly powielane: paski, printy, i wiele innych.
Co jest w tym złego że dzieci rodziców, których niue stać na marki typu Flawless czy KotM mogą sobie pozwolic na zakup joggersy na allegro za 1/4 ceny?
Ciuchy – niegdys niszowych marek – zawsze mi się podobały ale nie mogę sobie na nie pozwolic. Uważam, że to świetnie, ze mozna dostac cos podobnego w znacznie bardziej przystępnej cenie.
Fajna moda – tylko dla bogatszych? Bez urazy, ale taki wydzwiek zdaje się mieć twoj tekst.
Cenię twoje poglądy i regularnie czytam i podglądam – ale tym razem się nie zgodze.
poz
Proponuję jeszcze raz przeczytać tekst – tym razem ze zrozumieniem ;)
Marlena dość jasno napisala. Dres był fajny, dres jest fajny. Fakt, marki Risk czy Flawless nie są najtańsze, same sobie na to zapracowały.
Mam ubrania z obu marek – jakościowo to faktycznie najwyższy poziom pośród dostępnych w pl. Cene kształtuje popyt. Skoro są odbiorcy po co je obniżać.
W tym tekście mowa jest o KOPIOWANIU. Często bezczelnym.
Mnie też już pomału zaczyna to śmieszyć “jesteśmy nową marką, prosimy o pomoc w wypromowaniu” – jasne, kogoś kto projektuje rzeczy unikatowe.
A nie milionowa firma szyjąca ten sam fason, ten sam kolor, ten sam wzór. Ludzie, bez żartów.
Lepiej kupić mniej a lepszych gatunkowo. To jest życiowa prawda, którą wyznaje i u siebie i u syna,
COPY and PASTE – bokiem mi już wychodzi.
Marlena wszystko JASNO UJĘŁA.
Moda nie jest tylko dla “bogatych”, moda jest dla wszystkich ale należy czerpać z niej to co najlepsze. Prosta recepta na sukces.
Pozdrawiam
Aczkolwiek stwierdzenie “firemka” zdaje się byc lekko piętnujące i prześmiewcze.
A apropo jakości: mamy spodnie jednej z firm wymienionej w tekście – jako te pionierskie, dbające o jakość – nie wymienię , której bo nie chodzi mi o piętnowanie – niestety sznureczek który jest w pasie jest tak uszyty ze przy pierwszym pociagnięciu się pruje – co teoretycznie nie powinno sie zdarzać jesli płacę za spodnie 100 zł….
dlatego nie generalizujmy: drogie pionierskie marki – super-jakość, a drobne “firemnki” – brak jakości. To krzywdzące.
Tu jest wiele prawd po różnych stronach…
My choć zachwycamy się pierworodnymi firmami, to zwyczajnie nas na nie nie stać, wyznacznikiem jest to, że czesto lubimy mieć coś nowego, a dzieci u nas razy 2. Matka musiałaby tylko w lumpeksowych łaszkach chodzić. I faktycznie pojawia się tańsza alternatywa i my z niej korzystamy, bo nam się styl podoba, a same uszyć nie potrafimy. I porówniania jakości nie mamy, ale z jakością tych które posiadamy raczej kipesko jest, nierówne, krzywe, niedoszyte, po pierwszym praniu pruć się zaczynają… Ale z racji, że dziecku na chwilę tylko potrzebne, to nie rozpaczamy. Dresówki lubimy, a raczej jedno z mych dzieci, bo drugie 5 letnie, dresów nie znosi i na siłę nie będziemy tego zmieniać, styl Zarowy, Nextowy, H&M-owy zatem kultywujemy i też jest modnie. Bo ja przede wsyztskim moje dzieci ładnie i wygodnie ubrane lubie :)
Bardzo lubię np Flawless. Z riska próbowałam sobie kupić spódnicę, ale rozmiarówka jest zawyżona i wszystko za duże :/ Moja córcie dopiero teraz dorosła do spodenek flawlessowych i pewnie jej je kupie bo są cieplutkie i mięciutkie. Ale osobiście uważam, że ceny są absurdalne. Jeżeli sukienka z bawełny dresowej kosztuje ponad 300zł to dla mnie lekkie przegięcie. Niestety ceny rosną tych rzeczy im bardziej stają się popularne. Robi się z tego towar luksusowy. Niestety większość polskich marek wyszła z założenia, że musi być drogo wtedy sukces murowany.
Miałam taki ambitny plan wspierać i kupować w miarę możliwości tylko polskie marki i niestety nie stać mnie na to. I troszkę mi się ta modą już znudziła. Szkoda mogło być tak miło
No właśnie chyba taki trend ‘im drożej tym znaczy, że towar jest bardziej prestiżowy’.. a to dres ;)
Myślę, że nie dotyczy to tylko ciuchów.Wczoraj rozmawiałam z mamą o kosmetykach dla nas i dzieci. I co się okazało?Że np krem do twarzy za 300zł czy płyn do kąpieli dla dzieci za 80zł nie są lepsze wręcz gorsze od marki Ziaja, którą obie uwielbiamy. A tam krem kosztuje 15 zł a płyn 12zł. Tylko, że np moje znajome uważają tą markę za tak tanią, ż musi być beznadziejna. Oczywiście nie wiem jak jest przy skórze z problemami i bardzo specyficznymi kosmetykami, ale oni również mają wersję Med. Taki trend do podrażania produktów myślę, że sam sobie szkodzi.
Kochana i dlatego te wymienione marki wciąż są hot i wciąż nas zachwycają .. miszkomaszko kocham .. choć jakoś w tych ciemnych kolorach nie mogę nic dla małej znalezć :( wciąż się zastanawiam :) i fakt dresówki jest wszędzie i dlatego raczej jej kupujemy mało .. kolor szary uwielbiam,ale nie koniecznie tylko jako dres :P
Ja też nie lubię przepłacać ani wyrzucać niby grosze ale na badziewie :-) Dlatego sama szyję dla córy, a co tam trochę gdzieś podpatrzę, trochę od siebie dodam i nikt nie ma takich ciuchów jak mój kurdupel :-) Sieciówki też uwielbiam ale z umiarem. A pytanie mam jedno (zwłaszcza jak sama “siedzę w szyciu”) – czym sugerują się producenci narzucając cenę 120 zł za T shirta czy spódniczkę z dwóch prostokatów materiału i gumką w pasie? Kolejną bzdurą jest dla mnie bębnienie o francuskim szyku i tym jak ważne jest żeby bawełna była 100% a jak wełna to tylko kaszmir. No ludzie, jak tu żyć się pytam? A szarym i minimalizmem to trochę już gardzę bo można ale dzieci to tylko dzieci, po co szybko robić z nich poważnych dorosłych? I tak za szybko rosną! Ale żółć wylałam :-)
A swoją drogą Maczki to zawsze takie kolorowe że aż miło się patrzy! Nie zaglądałam tu kiedyś bo mi jakoś tak na nerwy działałaś :-) ale ludzie się zmieniają, opinie też i grunt to umieć śmiać się z własnej głupoty! Pozdrawiam :-)
“Tyczy on pogłębiania się nurtu “szary dres na każdą okazję dobry jest”- dres sukienki, spodnie, płaszcze, po bieliznę i dodatki.”nie wiedzac ze nadchodzi taki post jakies 2 dni temu powiedzialam cos w tym stylu mojej siostrze Wszystko jest dobre ale z umiarem a tu to juz chyba przesyt. Otwierasz TV “szary dres” otwierasz net “szary dres” Po prostu co za duzo to nie zdrowo
a ja polecam kupić kawałek dobrego materiału i uszyć coś samemu ;)
Popieram :) moze ktos odkryje swoj nowy talent.. Ja dzieki dzieciom pokochalam fotografie .. :)
Najlepszym sprawdzianem i tak będzie czas. Rynek w końcu się nasyci szarymi dresami (a to jeszcze potrwa – na razie trwa podbój terytorium, będą wojny lokalne, pakty, procesy i tak dalej). Po drugie nie wszystkie firmy wytrzymają próbę czasu, z różnych powodów (głównie z braku klientów). Po trzecie – obserwuję kilka firm, które zaczęły od kopii, ale poszły potem w kompletnie innym kierunku, każda w swoim, może więc warto poczekać i dać szansę?
To, co się dzieje teraz, to nie jest nic nowego. Kiedy powstał pierwszy samochód, była afera na sto dwa, licencję miał jeden przedsiębiorca, a reszta to byli wredni kopiarze i złodzieje. W tej chwili nikt się nie dziwi temu, że jest multum producentów aut. A tablet (tu akurat chyba wojna trwa)? To, co się w tej chwili dzieje, jest normalne; za kilka lat, kiedy szary dres przestanie być nowością, rynek ustabilizuje się, odpadnie wiele firm, przybędzie może kilka innych i nikt nie będzie się tym specjalnie emocjonował. Po prostu trzeba czekać i tyle.
Ja nie lubię dresów, szczególnie tych szarych. Dziecko ubieram w dresy rzadko i jeśli już to innego kolory niż szare. Na pewno też nie na wyjścia. Choć akurat dresiki Makóweczki mi się podobają.
A powiedz droga mamo ile dostałaś za to,że umieściłaś w swoim poście nazwy ‘mark’ ? ;-) sama zarabiasz na nich dlatego inni kopiują by zarobić na siebie:)
:D jeszcze nic.. myślisz, że powinnam im wystawić rachunek? W Bululę kliknęło prawie 400 osób w KOTM ok. 300 i tak dalej… Ile byś proponowała od firmy? :D
Źle spojrzałam.. Bulula ma prawie 500 wejść. Podwyższę im stawkę hehehe ;)
A ja poproszę nazwy lub adresy tych tańszych bo zwyczajnie na “niszowe” mnie nie stać!!! Większość porad, stylizacji i pomysłów można realizować mając zasobny portfel. Myślę, że nazwa powinna zmienić się na blog parentingowy dla bogatych :( szkoda bo społeczeństwo niestety biednieje zamiast się bogacić. I właśnie tacy rodzice produkują małych snobów, którzy za nic mają w szkole dzieci ubrane w ciuchy z pepco! I proszę się nie bulwersować bo to po prostu moje zdanie i moje spostrzeżenie.
Ależ ja napisałam, że ceny są z horroru… dla mnie także ;)
Niby tak ale raczej wszystkie blogi promują marki drogie – oczywiście z przyczyn oczywistych – nie osądzam. Jednak patrząc na to jak dzieci zaczynają podchodzić do tematu ubierania można się przerazić. I to my rodzice za to odpowiadamy. W szkole mojej córki jest wiele osób, które nie noszą makowych ubrań ale jest też duża liczba osób dla których jest to priorytet. Wyśmiewają inne dzieci, ze wciąż chodzą w jednych butach, używają terminów: moda, trendy, kolekcja – dzieci same nie przywiązywały by wagi do metek, ktoś im to wpoił… dla mnie to przerażające.
Tyle, że nie sądzę, że w szkole ‘szpanem’ jest noszenie KOTOM czy P&F.
Poza tym moje dzieci bladego pojęcia nie mają co noszą na tyłku. Mój synek sądzi, że ‘lumpek’ to marka i jak daję mu ciuszek to pyta “w lumpku mi kupiłaś .. dziękuję mamusiu!”
Także to tylko w głowach mamuś rośnie.
na przykład tu ;) jfk
http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=2558078
Mi tez już dresówki się przejadły do bólu. Sama pewnego czasu chorowałam na nie – nie kupiłam i nie żałuję bo leżały by w szafie. Strasznie przygnębia mnie moda – a trend niczym z bazaru – wszyscy chodzą w tym samym .. I podobnie jest z blogami :(
I tak jak pisałaś M.. wszystkie dzieci w szpagacie.. takie to płaski jakieś, szare i płaskie.
Wszystko jest unisex – zaciera się granica między dziewczynką a chłopcem :(
Nie jestem zwolenniczką lukrowanych różowych laleczek ale szarości i uniformom niczym z Japonii też mówię stanowczo NIE.
Dobrze że Maczki da dały się zwariować :)
Byłam blisko ‘zwariowaniu’ bo to wszystko jet wygodne i miękkie. Więc z dobudowaną ideologią naprawdę świetnie zapada w główkę ;)
Pomogła mi Lenka, która robi się dziewczyneczką z pięknymi włoskami, rzęsami i zalotnym spojrzeniem i chciałabym, żeby wyglądała jak dziewczynka.
Poza tym jest pulchniutka, więc w tych dresach luźnych wygląda jak kulka (armatnia ;)). I tak od słowa do myśli, od myśli do słowa, zmęczyłam się tą konwencją.
I teraz dumam co dalej. Obecnie tęsknię za dziecięcym wyglądem małej dziewczynki. Zaś z Makim jestem w zawieszeniu, bo on się zrobił naprawdę ‘męski’…
Mam całą zimę na dumanie ;)
A co mama makowa sądzi o marce Luise Misha? Droga bardzo jak dla mnie to fakt ale na pewno nie jest szara :) Może to jest jakaś inspiracja i ciut inny kierunek od dresu. Swoją drogą za spódniczkę z tiulem 130 zł w KOTM dla 2 latki to dla mnie jakieś nieporozumienie z całym szacunkiem dla tej marki. Podobają mi się ich ubrania ale ceny już niekoniecznie.
Uwielbiam. Ale ceny pojechane na Maksa. Kamizelka za 240zł.. Serio? :/
Za 140 bym rozważyła.
Tak samo kuteczka przejściówka (jak bluza) 350zł.
Ale gdyby była lepsza dostępność produktu to bym się skusiła. Pewnie do wyprzedaży nic nie doczeka jak już ‘sold out’ widnieją..
M.. – tez mam taką kuleczkę i jednego mężczyznę. Powiem Ci szczerze że inspirujesz mnie :)
Mamy podobne podejście odnośnie wychowania, ubierania i mody ..
nieskromna jestem :p wiem :)
i tez pasjonuje mnie fotografia :)
niestety bloga nie mam – nie potrafię tak pięknie pisać a blog tylko ze zdjęciami – hmm – słabe :p
Nie zmieniajcie się :x
Słodkie masz te dzieciaczki:) Pięknie tu. Pozdrawiam serdecznie!
Od kiedy powstała marka Pola & Frank odnoszę wrażenie, że nazwa i logo zostały “zainspirowane” hiszpańską marką Bimba & Lola http://mrandmrsinparis.blogspot.com/2011_08_01_archive.html
Może to zbieg okoliczności, a może kopia pomysłu?? dwa łatwe do zapamiętania imiona oraz hart, tyle że bimba y lola ma biegnącego, a Pola & Frank stojącego.
Czyżby pionierzy też kopiowali?! ;-)
daje reke uciac, ze skopiowali! ja nigdy nie kupilam zadnej rzeczy w wymienionych polskich markach, nie przecze, ze jakosc jest na tip top, ale nie wydam na spodnice dla dziecka za 140zl czy spodnie 170zl, mimo ze mnie stac, wole kupic dzieciom dobre ksiazki, a w ubrania zaopatruje sie w uk, gdzie ciuchy dla dzieci maja wysoka jakosc za smiesznie niskie ceny (sales!) . i nie, nie kupuje w sieciowkach, zaden h&m, primark czy inna zara…
A ja niestety widzę, ze nawet w topowych firmach sporo jest zapozyczen a wygrywają tylko tym, że zrobiły to jako pierwsze. I nie dotyczy to tylko wzorów, modeli ale i samej nazwy firmy – na rodzimym przykładzie choćby inspiracja nazwą Paul Frank wydaje się być oczywista…. Żałosne. I zauważcie, że ta super oryginalna, megadroga i surowa odzież w większości wygląda jak odzież robocza ;( a tłumy się zachwycają. Perełek w kolekcjach niestety niewiele.