Emostrefa, czyli fotel dla mamy wcześniaka! Akcja która totalnie zmiękczyła moje serce <3
Czasami w życiu blogera zdarzają się akcje wzruszające, uskrzydlające, serduchowe. Takie w które angażuję się z dumą i wielką przyjemnością, a nawet łzą wzruszenia…
Kilka dni temu wraz z marką Emotopic uczestniczyłam w uroczystym wydarzeniu, jakim było otwarcie EMOstrefa w jednym z białostockich szpitali. Cały event polegał na przygotowaniu specjalnego miejsca dla mam wcześniaków – wygodnego fotela, oraz koszulek do kangurowania. Akcja cudowna, więc nie mogłam się jej doczekać. Zabrałam Lenkę (która miała być – z racji bycia wcześniakiem – gościem honorowym) i pobiegłyśmy na neonatologię. Kiedy weszłam na oddział i usłyszałam pipczenie monitorów, w sekundę oczy napełniły mi się łzami. Znałam ten dźwięk. Brzmi on dokładnie tak:
Miałam trudność z powstrzymywaniem emocji co było na pewno słychać na moich relacjach na instastories. W sali leżało kilka maleństw, pchełek najkochańszych, kruszynek. Ale całkowicie rozwalali moje serducho rodzice… I ta miłość, nadzieja i strach w ich oczach <3
Jak to się stało, że zostałam mamą wcześniaka? Przypominam historię, którą napisałam Wam 3 lata temu (cały wpis –> TU)
“Wtorek 06.12.2011 miał być udanym dniem. Po wyprawieniu chłopaków do pracy/przedszkola zaczęłam szykować się do wyjścia. Na godzinę 10.00 miałam umówione USG. Było ono nadliczbowe, ponieważ ‘ustawowo’ wizytę lekarz umówił mi na 17.12.11.
Jednak był początek miesiąca, portfel nie świecił pustkami, więc postanowiłam zrobić sobie prezent w postaci zdjęć 4D, Makóweczki.
Ot, z próżności, miłości, chęci podejrzenia co u małej…
Wybrałam Panią dr. M. która słynie z wykonywania rewelacyjnego USG. Z resztą byliśmy u niej na ‘połówkowym’ .. mądra, zdolna, cierpliwa kobieta.
Bardzo się śpieszyłam bo na 11 miałam umówioną wizytę u fryzjera (trzeba jakoś wyglądać na porodówce ;)). Zajechałam pod Klinikę, poczłapałam szybciutko po schodach bujając się na boki, a tam… moja lekarka robiła nagłą cesarkę. Poślizg, najmniej godzinny. Zadzwoniłam do Pana Taty, co by zadzwonił do Błażeja (fryzjera) i ubłagał go żeby przyjął mnie godzinę później. Pan Tata był lekko poddenerwowany, że w 36 tc. muszę tyle czekać i to ‘niewiadomopoco’ ..
Intuicja kazała mi stać w miejscu (siedzieć było ciężej).
Po 11 przyszła Pani dr. M.
Z miejsca zasypałam ją pytaniami: ‘A czy mogę rodzić naturalnie jak miałam cc?’, ‘A czy widać czy szew się nie rozchodzi?’, ‘Jak z dzieckiem? Duże? Wciąż dziewczynka?’.. I tysiąc innych.
Pani dr. M. maca mnie głowicą ultrasonografu i milczy..
Miliczy..
Milczy!!!
Zaczyna spokojnie:
-Czy czuła pani odejście wód?
Że co słucham? Jakich wód? To 35 tc!!
– Nie?
– A jakie AFI było na wizycie 2 tyg. temu?
– Czternaście – odpowiadam, dumna, że zawsze studiuję opisy USG z wielką dbałością, ucząc się ich na pamięć
– Bo wie pani… obecnie AFI wynosi niecałe 5.. i dziecko przestało rosnąć, waży 2300, może coś z nerkami…Tak czy siak trzeba będzie zakończyć ciążę. Zaraz wezwę na konsultację pani lekarza prowadzącego.
Cisza..
Nic nie słyszę.
W głowie tylko ‘nie rośnie’.. ‘coś z nerkami’.. ‘zakończyć ciążę’.
Dlaczego w takim momencie jestem sama?
Prowadzący przytaknął tylko zaleceniom Pani dr. M. Dostałam skierowanie i .. sama pojechałam na porodówkę. To był nasz główny żart przez 8 m-cy ciąży.. Jako, że Pan Tata nie pracuje w mieście naszego zamieszkania (a godzinę drogi stąd) śmialiśmy się, że przyjdzie mi samej jechać do porodu.
No i wykrakaliśmy.
W drodze szybki telefon do Pana Taty „kochanie, usiądź spokojnie.. rodzę!!” i do fryzjera „guess what?” a on „rodzisz?” :D.. Potem wielkie poszukiwania szpitala.. bo wyburzyli front i wiedziałam gdzie wejść (plan był taki, że miałam rodzić w Klinice, ale oni odbierają porody tylko po 36 tc. i dziecko ma ważyć więcej niż 2,5 kg.).
Dalej to już biurokracja i polska opieka zdrowotna. Trzy dni mnie jeszcze trzymali. Trzy dni oczekiwania… nie wiadomo na co (a może właśnie wiadomo?).. Setki pytań: „czy chce pani cesarkę?”. Chcę, odpowiadałam. Ale jakoś nie nadchodziła. W końcu kazano mi rodzić. Pan Tata pytał czy pomóc, czy iść do lekarza i ‘przekonać’ go do cc. Ale jako, że miałam już z nim do czynienia i niechęć ma sięgała zenitu zabroniłam mu dawania czegokolwiek. Poszłam dzielnie na porodówkę, i ‘rodziłam’ 4h. Skurczu nie miałam żadnego mimo litrów oksy które we mnie wpompowali. Następnie inna zmiana lekarzy spytała czy chcę cc i z uśmiechem kiwnęłam głową.
A na sali działy się cuda, już tylko te pozytywne…
W pięć minut wyjęto Lenkę. Pierwsze co pamiętam to jej włosy… czarne jak węgiel.
Krzyczała strasznie głośno, zupełnie nie jak jej brat, który milczał i patrzył w powadze.
Obróciłam głowę w prawo.. tam ją zanieśli, zważyli. „Dwa pięćset..! I wygląda na donoszoną.. całkiem grubiutka.” Po czym przynieśli mi ją całą w białej mazi na pierś. „A teraz całować kruszynkę Pani W. .. buźka do buźki”. Ten zapach.. Leżała tak ze mną do końca szycia. A potem zabrali ją do inkubatora. Bo jakby nie było, była wcześniakiem. Wcześniej tylko Pan Tata dostał do obejrzenia i zachwytów.
Następnego dnia z rana podreptałam do małej. Bez zgód, próśb i pytań. To w końcu MOJE dziecko. Usiadłam przy inkubatorze i z siłą najmocniejszą zabolało mnie, że ona jest … za szybką. Chyba było widać rozpacz w mych oczach, bo pielęgniarka po chwili dała mi maleńką do karmienia. Najpiękniejsza chwila na świecie..
Wtedy zrozumiałam, że co by się już nie działo to JĄ MAM!
Jest z nami, cała i zdrowa.. trochę mniejsza i z nadliczbowymi plamkami, ale żyje!”
Dziś moje ‘maleństwo’ wygląda tak:
Akcja EMOstrefa ma na celu umożliwienie budowania więzi z dzieckiem już od pierwszych chwil. Super wygodny fotel ma ułatwić wygodne kangurowanie, lub karmienie maleństwa. Leżanki dają możliwość wygodnego odpoczynku rodzica czuwającego przy dziecku. W Polsce jest już 15 Emostref, w 13 miastach. Rozdano 12 foteli i 28 leżanek.
Ze słów wdzięczności Pani Doktor z białostostockiego szpitala wynika, że takie miejsca do spokojnego i komfortowego przebywania z niemowlęciem są bardzo potrzebne, a akcja jest niezwykle ważna. Sama, po kilku pobytach w szpitalu wiem, że warunki bywają różne i takie zmiany są konieczne. Dlatego wielkie brawa dla Emotopic, za cudowną inicjatywę!
Czytałam Twoją historię i miałam ciarki – jakbym o sobie czytała! Też miałam rodzic w Klinice, ale dwa tyg przed terminem okazało się, że mam cholestazę i trzeba jechać na patologię do państwowego. Na miejscu okazało się, że mam skurcze – “jak to Pani nic nie czuje????” ???? Jeden kazał rodzić, drugi przyszedł i spytał czy chce cc, bo miałam wskazanie. Potem już szybciutko i Maksio był na świecie. A położną chyba tą samą miałyśmy, bo dokładnie to samo powiedziała, gdy mi go podała ???? I ten zapach… ta miękka skóra… i potok łez ???? Pozdrawiam
Te pikanie… doprowadza do placzu…
Piękna akcja,którą jak najbardziej popieram.
Piękna akcja, to ważne żeby pomagać ludziom w takich momentach…
Piekna akcja, fajnie, ze takie wspierasz :)
Opisy porodow sa zawsze wzruszajace, czy to wlasnych czy cudzych. Narodziny to niesamowita chwila, ma w sobie cos magicznego i ogromny ladunek emocjonalny.
Niech nowe sprzety dobrze sluza nowym obywatelom i ich rodzicom!
:)
A dlaczego symbolem akcji kangurowania jest miś koala?
Bo Miś Koala nie jest misiem (nie jest spokrewniony z niedźwiedziami) tylko torbaczem i podobnie jak kangur ma torbę lęgową :).
PS wpis bardzo wzruszający, a córeczka ślicznie wyrosła <3
Super akcja! :) Można wiedzieć, w którym z białostockich szpitali się odbyła? I u kogo robiłaś takie rewelacyjne USG?
Pozdrowienia! :)
I my przeszliśmy wcześniaczą “przygodę”, do tego podwójnie – moi chłopcy 31tc po zakażeniu sepsą wiele przeszli, długotrwała respiroterapia, tlenoterapia bierna… można długo wymieniać. 2 miesiące pobytu na OIOMie, drugi z synów pojechał do innego szpitala, zanim udało nam się wyjść do domu. Po latach rehabilitacji, zabiegów, wizyt lekarskich, niezliczonych pobytów w szpitalach, tony podawanych leków – mogę dzisiaj powiedzieć, że mam świetnych 8-letnich synów, kończących I klasę podstawówki z wyróżnieniem :)
Ze względu na stan zdrowia chłopców kangurowanie było dla nas niedostępne, jedynie mogłam kilka razy na parę sekund potrzymać moje dzieci. Bardzo zazdrościłam innym matkom na oddziale, które mogły to robić. Kangurowanie nadrabialiśmy po powrocie do domu, to były nasze ulubione chwile. Mąż z takim samym zaangażowaniem kangurował chłopców.
Wygodny fotel to podstawa, ponieważ nasze wcześniaki są zwykle podłączone do masy urządzeń (pulsoksymetr, respirator) i często mają wkłucia dożylne lub sondy – aby nie uszkodzić podłączenia i nie zrobić krzywdy maluchowi, mama musi się nagimnastykować i znaleźć najlepszą pozycję. Na zwykłym krześle nie zawsze jest to możliwe, a tylko takie były dostępne na oddziale dużego trójmiejskiego szpitala w 2009 roku.
Cieszę się, że to się zmienia i zwraca się uwagę na zapewnienie komfortowych warunków wcześniaczych rodzin.
I cieszę się, że włączasz się w takie akcje, bo to bardzo ważne.