Fun with Melissa & Doug
Dni spędzane w większości na podwórku, wyjazdach i ogólnie aktywnie, sprawiły, że obecnie w domu czujemy się jak piłeczka kauczukowa w klatce
Nadejszla wiekopomna chwila… zwana jesienią.
Ze swoimi przeziębieniami, niską temperaturą oraz wczesnym wieczorem.
Chciał nie chciał, w domu spędzamy więcej czasu niż przywykliśmy. I mimo, że rodzicami nie jesteśmy od wczoraj, pojęcia nie mamy w co tu ręce włożyć i czym młodzian zająć. Wiosna – lato – wczesna jesień wprowadziły nas w stan błogiej amnezji. Dni spędzane w większości na podwórku, wyjazdach i ogólnie aktywnie, sprawiły, że obecnie w domu czujemy się jak piłeczka kauczukowa w klatce.
Czas odświeżyć sobie pamięć i przypomnieć dobre nawyki. Na przykład zajęcia plastyczne, które w okresie letnim, kompletnie nie istniały.
Dziecięta moje artystycznie uzdolnione są mniej więcej jak ich rodzice. Do zajęć plastycznych podchodzą… kreatywnie (jakie piękne słowo na podsumowanie braku jakiegokolwiek talentu ;)).
We wczesnej młodości mego syna, oczytana forami ‘mam wszechwiedzących’ uwierzyłam, że jeśli dziecko jakiegoś zajęcia nielubi, to nie trzeba go zmuszać. Nie – zmuszanie mogłoby stać się moim osobistym sportem, bo idzie mi wręcz doskonale. Nie napoci się człowiek, a i błyśnie w towarzystwie matek, jaki to nowoczesny i wyedukowany.
Ciut, ciuteńkę gorzej jest w momencie kiedy mały, acz niezmuszany geniusz, w przedszkolu zaczyna dawać upust swojej kreatywności. I zawsze, bez czytania podpisów wiesz, która praca jest jego. “Tornado mamo narysowałem! I lawinę.. Woohooo!”. Ehem. “Kochanie a to nie było trzeba po prostu pokolorować misia?”- zapytywałam nieśmiało, bez nacisku. “Tak mamo! Ale nadeszła burza i grad i przyszło tornado, a potem wybuchł wulkan i misia zalała lawa”. Patrzę na obrazek. 250 kresek, nabazgranych w różne świata strony. Przynajmniej wyobraźnia działa jak należy.
Pierwszy rok przedszkolny czekałam na cud. A nóż – widelec, coś zaskoczy i Maks zostanie artystą? O dziwo, tak się nie stało.
Następne 12 m-cy ‘jakoś zleciało’, bo zajęci byliśmy nr. 2 (znanym jako Lenka).
W trzecim roku edukacji przedszkolnej, kiedy Maks zaczął sam czytać i pisać, doznałam olśnienia, że jeśli chodzi o zdolności plastyczne, nic ‘samo się nie zrobi’. Trzeba było zakasać rękawy i wziąć się do roboty.
Zaczęliśmy więc ćwiczyć. Pomału, razem, z nagrodą na koniec, kiedy udało się trafić w obiekt kolorowania. Z dnia na dzień było widać postępy. Na początku używając 1-2 kolorów, aby przejść do bardziej skomplikowanych rysunków z małymi elementami do pomalowania. W trakcie kolorowania jednego obrazka, Maks odpoczywał 5x ;). Po skończonej pracy był wycieńczony jakby przebiegł maraton.
Po kilku tygodniach młody sam zaczął się upominać o ‘czas nauki malowania’. Polubił te chwile, które spędzamy sami, robiąc coś razem. A i warsztat artystyczny bardzo się poprawił. Obecnie bardzo lubi zajęcia plastyczne, a na tablicy przedszkolnej czytam podpisy, bo syn mój zdolnościami manualnym dorównał rówieśnikom.
W ostatnim czasie maluchy szaleją na punkcie kolorowanek i naklejek Melissa & Doug.
Firmę znam jeszcze z czasu pobytu w USA i jest to moja wielka miłość. Zabawki, gadżety oraz artykuły plastyczne, zrobione są z niezwykłą starannością, a jakość zabawek bije na głowę wiele innych, modnych firm.
Największym hitem są naklejki wielokrotnego użytku, które wkleja się na załączone na końcu książeczki plansze. Młodziaki znikają na długie godziny.
A czego bardziej potrzebuje matka w długi, jesienny wieczór jak zadowolonego dziecka i możliwości wypicia ciepłego kakao…
Uwielbiam te firmę.. i również zakochałam się w niej będąc w Stanach.
Mamy i malowanki i “naklejanki”, puzzle, drewniane warzywa na rzep.. jakość idealna, a cena całkiem przystępna.
Też mamy i puzzle i drewniane ‘jedzenie’. Do tego laleczki drewniane ‘ubieranki’ i inne drewniane :)
U nas aktualnie trwa szał na naklejki. Zawsze sprawdzam przed zabawą czy dam rade odkleić je z mebli, ścian, podłogi, luster. Maja wszystko chce ozdobić.
Lena ma piękną sukienkę :)
Kappahl newbie :)
Skad Maczek ma taka fajna posciel?
http://www.mukakiandfriends.pl/19-spanie :)
Naklejki wielokrotnego użytku – odkrycie roku <3 Wybawienie !
100%!!!
Byliście wczoraj na spacerze na Operze? :)
Tak :)
A jednak wzrok mnie nie zwiódł :) Mijałam Ciebie i Maksa w okolicy oczka wodnego :)
U nas wszytkie naklejki lądują na szafie. Em ma wydzielone miejsce do naklejanie i jak tylko dostanie książeczkę woła ‘Mamo, koleje naklejki na moją szafę!’ :)
Lenka ma cudną sukieneczkę!
Albumy fajne, koniecznie zerknę za tą firmą, nie długo szwagierka wpada z USA, będzie okazja do przewiezienia :)
Naklejki są cudowne. Wczoraj zachwyciłam się nimi po raz kolejny. Uwierzysz, że one nie mają.. kleju? :D I nie da się ich porwać. Madżik!
a o piórniczek z tkaniny mogę podpytać:-) w zestawie z dobrymi kredkami świetny pomysł na prezent
https://makoweczki.pl/manualnie/ tu całe info. i inne piękności :)
tak lekko ubrani? to chyba nie z teraz fotki ;)
aczkolwiek każda notka Maksem raduje me serce jako, że matka 2 chłopaków inspiruje się właśnie Nim! :)
a jak mają być w domu ubrani? … i jak tu dzieci mają mieć odporność jak nawet w domu powinni chodzić w kożuchach :)
No u nas ciepło w domu, wiec młodzi raczej zawsze na boso i lekko ubrani.
Moja córcia (2,4) uwielbia od niedawna ciastolinę. Mamy kilka zestawów z księżniczkami play doh i dużo czasu spędzamy kreatywnie tworząc kreacje księżniczek i nie tylko. Są też zestawy z wyrobem lodów, ciasteczek itp. Osobiście polecam:)
Your comment*
Rozbawilo mnie to ;) a jak maja byc ubrani w domu?
Fajne są zabawki Melissa & Doug :) My też polecamy całym sercem. W TKMaxx można często znaleźć bardzo tanie zestawy tych zabawek, a naklejki wielokrotnego użytku widzę, że coraz więcej firm wprowadza – w Świecie Książki spotkałam ostatnio zestawy z serii Biblioteczka Chłopca po 8 PLN.
Lecę pędzę żeby poznać tą firmę. Przyznam, źe pierwszy raz o niej słyszę, a albumy z naklejkami mnie zachwyciły. Może znajdę u nich coś dla mojego Malucha, sporo młodszego od Twoich pociech. ;)
Świetny tekst! A Maks wspaniale koloruje :) .
kochana, ja tak z innej beczki – nie doczytałam nigdzie, zdradź proszę skąd Lenka ma tak piękne łóżeczko ?
hmmm.. Lenka ma obecnie materac. Ale zakładam, że pytasz o Kili Sebry?
Świetne jak kogoś stać, ale książeczki z wielorazowymi naklejkami znajdzie się spokojnie na stosikach “taniej książki” i marketowych standach za całe 5 zł :)
Nigdy nie spotkałam takich naklejek gdziekolwiek. Tym bardziej za 5 zł ;)
Bardzo podobają mi się meble w pokoikach dziecięcych, byłabyś uprzejma podać adresy stron na których mogłabym takowe zakupić?
Biurko Maksa jest Haby. Białe (moje) burko to hand made notrhome (szukaj na fb :)). Reszta od tommmebel.
Jak czytam historię z kolorowaniem o Maksie, to widzę moją córkę :) Jak odbierałam ją w pierwszym roku z przedszkola i patrzyłam na prace plastyczne, to byłam, hmmm.. zdziwiona? W domu zachęcałam ją do malowania kolorami, którymi tylko chciała, więc skończyło się to tak, że jedno drzewo 10-ciokolorowe ;)
Próbowałam ją już zachęcać do pisania cyferek i literek.. Niezbyt ją to interesuje i trochę się martwię..
Zdradzisz może jakiś sposób na naukę pisana / poznawania liter i liczb?
Z góry bardzo dziękuję!
A może kupisz jej szablony do rysowania z literkami i cyferkami?
Szablon zawsze będzie kształtem. Lepsze byłyby np. zajęcia z globalnego czytania :)
Maks był skory do pisania, czytania. On jako 4-latek sprawni liczył (nie, nie wyliczał 1, 2, 3 tylko dodawał, odejmował itp.).
Czytanie i pisanie było mu potrzebne do poznawania świata to się zaczął uczyć.. sam i oczywiście z pomocą przedszkola.
Skąd te czaderskie ‘tatuaże’?
Nosweet :)
Lidia nie chce kolorowac, wyrzuca kredki, drze kartki, naklejki też rozrywa… w ogole zabawa idzie jej opornie. Czy to ze mną czy sama.. Najlepiej wychodzi jej niszczenie… czasami juz sama nie wiem, jak ja zachęcić do zabawy…
Poczekać. Nic na siłę. Mak teraz całymi dniami koloruje, maluje, lepi, układa. Uwielbia to :D.. Wczoraj bie 2h. kolorował i naklejał wielorazówki. Bajka! :)
Ja również dołączam się do pytania skąd te fajne tatuaże ?
Nosweet! :)
Jaka szkoda, że nie trafiłam na tę firmę wcześniej… Zajrzałam na stronę i…. jak łasuch zapragnęłam dla Grzybka i to(piratów), i to(zestaw dla chłopaków), i jeszcze to (ciuchcia do zrobienia) itd itp… Oj nasz budżet znowu ucierpi. Jak byłoby cudownie gdyby Dziadkowie (mamy tylko jeden komplet) i Ciocie uwzględniali nasze prośby prezentowe (mamy np. całą listę książek do kupienia), a nie kupowali kolejne rozklekotane autka dla Grzybka lub sukienusie (rozmiar na teraz) dla uczącej się dopiero pełzać Księżniczki…
A co do rysowania to pocieszyłaś mnie… Pamiętam jak odbierałam Grzybka ze żłobka – a on z dumą prezentował mi swoje dzieło… Wielki mazaj…. “To kometa!” “Rakieta musi uważać, żeby się z nią nie zderzyć”… Na bank Grzyb będzie artystą… Wszystkie kolorowanki były potraktowane kredką brązową, czarną, granatową
( lubi wyraźne kolory, choć czasem pojawiały się też inne) dość nonszalancko, bez zbytniego przejmowania się konturami… Teraz z kolorowankami jest troszkę lepiej (zdarza się, że widać co było na obrazku), natomiast działa autorskie nadal stanowią zagadkę interpretacyjną… “Yhy synku… Tak widzę tego lwa… I tak ma wielką grzywę…” ;-)
Dziękuje :) Czegoś takiego szukałam bo moje dwie panny malować nie za bardzo lubią. Mazakami to jeszcze pomalują ale to za naklejkami przepadają. Kolorowanie oczywiście ćwiczymy takim chytrym sposobem – dziewczynki lubią pieczątki więc pieczątkujemy na potęgę a później kolorujemy to co wypieczętowaliśmy lub dorysowujemy tło – jaskinie, zagrody i inne :)
witam,czy moge prosic o podpowiedz skad krzesla Maksa i piornik?pozdrawiam cieplutko i czekam na wjecej wpisow odnosnie prezentow:))