Hamburg Port i Miniatur Wunderland

Dwie flagowe atrakcje Hamburga – port i wycieczka statkiem oraz Miniatur Wunderland. Obydwie rzeczy można śmiało ustawić sobie na jeden dzień gdyż są położone blisko siebie. Kolejność NIE jest dowolna :). Za chwile napiszę Wam dlaczego.
Zacznijcie śmiało od Miniatur Wunderland. Najpierw postoicie sobie w kolejce od kilkudziesięciu minut do kilku godzin. Następnie samo mini miasteczko okaże się atrakcją na, znowu od kilkudziesięciu minut do kilku godzin oglądania. Starajcie się nie skupiać na pierwszych gablotach nazbyt długo, bo dzieci – tak jak np. moje – znudzą się w połowie wystawy. O uroku Miniaturowego Miasteczka pisać wiele nie muszę bo przygotowałam Wam zdjęcia i film. Jest fantastyczne!
Plusem miasteczka jest to, że na dole jest restauracja z naprawdę smacznym jedzeniem. Zjedzcie tam sobie porządnie, bo jeśli tego nie zrobicie, możecie mieć wyprawę statkiem podobną do naszej, czyli… 1,5h. płaczu “jeeesteeeem głoooodna!” i “umieeeeeram”. A statek płynie. Długo płynie. I płynie. A płacz narasta w siłę. Było naprawdę ciężko. I choć widoki były ciekawe i piękne, dzieci marzyły głównie o suchym lądzie i preclach. Przygotujcie się więc na wyprawę lepiej niż my :)
Miniaturwunderland:
“Nie dotykać eksponatów” yyy nie dotyczy Leny ;)
Na koniec obiecany film!
Hamburg Port. Wycieczka statkiem:
Rewelacyjny ten park miniatur… zdjęcia bajeczne, ale Ty o tym doskonale wiesz…-brawo Ty-
Lubimy wpisy o podróżach!!
Dzięki kochana :*
Piękne zdjęcia, jestem ciekawa jaki masz obiektyw? Aparat z tego co widziałam na Instagramie to Canon 6D… też taki mamy, od 2 miesięcy, ale takie zdjęcia nam jeszcze nie wychodzą… No i świetne kolory, na jakich ustawieniach robisz zdjęcia, czy może później je “obrabiasz” w jakimś programie?
A park miniatur wygląda wspaniale… dla dzieci istny raj (ale dla dorosłych chyba jeszcze bardziej :))
obiektyw najtańszy 1,8 50mm
zdjęcia obrabiam w lightroomie
ooo tak, umieranie z glodu i pragnienia znam swietnie a uczucie to jest najwieksze jak nie mam nic ze soba. Ciekawostka jest, ze jak mam cos do jedzenia, to moje dziecko glodne nigdy nie jest :D
Jednak najczesciej moje dziecko umiera z pragnienia, byl czas, ze potrafilo konac kilka metow od domu i dojsc nie mogo :D Juz mam od lat wyrobiony nawyk noszenia butelki z woda w torbie i jak latwo sie domyslic, nie jest az tak czesto potrzebna. Jakies male krakersy czy jablko tez mam niemal zawsze w torebce i tak nosze az sie przeterminuje czasem ;) Ale niechbym nie miala… konanie z glodu gwarantowane!
I to pytanie… mamo, masz wode? Tak, chcesz sie napic? Aaa nie. Zgadnij co by zrobilo dziecko, ktoremu tak naprawde pic sie nie chce, jakby uslyszalo, ze nie mam wody?
“ooo tak, umieranie z glodu i pragnienia znam swietnie a uczucie to jest najwieksze jak nie mam nic ze soba. Ciekawostka jest, ze jak mam cos do jedzenia, to moje dziecko glodne nigdy nie jest :D” 100-kurde-procent!
Jeszcze ciocia zaproponowała “chodźcie weźmiemy przekąski”, a ja że “nie, bo po co, wszędzie są sklepy, restauracje..” To dostałam nauczkę.
“I to pytanie… mamo, masz wode? Tak, chcesz sie napic? Aaa nie. Zgadnij co by zrobilo dziecko, ktoremu tak naprawde pic sie nie chce, jakby uslyszalo, ze nie mam wody?” :D
Super,dzieki za ten wpis.na pewno skorzystamy z pomyslow :-)
:) będzie jeszcze jeden. Ten najważniejszy dla małego odbiorcy ;)
aaaale bym pojechała, to są moje klimaty
Niejedna podróż przed nami kochana :*