Jak nauczyć dziecko sprzątać swój pokój?
Temat, który spędza rodzicom sen z powiek. Jak nauczyć dziecko sprzątać swoje zabawki? Jak sprawić, żeby miało chęć zorganizować swoją przestrzeń życiową? I co najważniejsze – jak to zrobić, żeby nocą nie wdeptywać w klocek Lego? Dziś zdradzam Wam kilka sztuczek.
1. Przykład
Jak zawsze zaczynam od bazy. Bez fundamentów niczego nie da się zbudować.
Dziecko jest obserwatorem. Od najmłodszych lat bada swoje otoczenie i traktuje jako wyznacznik rzeczywistości. Czy mama sprząta po jedzeniu? Ubrania układa w szafie, czy rzuca na ziemię? Buty, kopie pod szafę, czy ustawia w rządku? Czy brud i różne przedmioty są porozrzucane po różnych miejscach czy w domu panuje ład i porządek? Każda z tych rzeczy ma wpływ na fakt w jaki nasze dzieci będą pojmowały kwestie czystości w swoim życiu.
Jeśli rodzic jest fleją, jeśli w domu można przykleić się do ściany, czy podłogi, jeśli wszędzie panuje syf i rozgardiasz, nie ma imho, nawet sensu wymagać od dziecka interesowania się czystością jego własnej przestrzeni.
Rodzicu, zacznij od siebie!
Jeśli dom jest schludny, zadbany, owszem z bałaganem codziennym, który rodzice ogarniają na co dzień, dziecko dostaje przekaz na lata – tak właśnie powinno wyglądać moje otocznie!
2. Sprzątajcie razem
Oczywiście dziecko 1-2-letnie nie odróżnia porządku od bałaganu, jednak już od najmłodszych lat można malucha angażować w porządki domowe. Dwulatek może dostać własną ściereczkę lub zabawkowy zestaw “małego pomocnika”. Faktem jest, że przez pierwsze lata pomagania, będzie robił więcej bałaganu niż czystości, jednak warto korzystać z momentu póki dziecko ma chęć i zapał.. Potem mu przejdzie, niestety.
Od najmłodszych lat warto także razem sprzątać zabawki dziecka. Już roczne dziecko może robić “bam” do kosza z zabawkami, podawać je mamie lub wrzucać z odległości (te miękkie zabawki ;)).
3. Ograniczona ilość przedmiotów
Jeden z najważniejszych, po przykładzie własnym, podpunktów. Maluch, lat 3-4 nie jest w stanie posegregować i poukładać ogromnych ilości zabawek. Traci motywację, ponieważ – rozwojowo – nie umie tematu ogarnąć. Abstrakcją jest dla niego przesortowanie stosu kloców, puzzli, lalek, większych zabawek, samochodzików z lalką jak wisienką na torcie na stercie gadżetów.
Musicie zrozumieć, że to się nie stanie. I to z waszej winy.
Wiecie, co większość moich znajomych mówi wchodząc do pokoików moich dzieci – “Jejuuu jak tu mało zabawek! Jak ty to robisz?” Wychodzi na to, że sortowanie zabawek nie jest tylko problemem dziecka, ale także rodzica!
Jak ja to robię? Oddaję, sprzedaję lub chowam, każdą zabawkę, którą dziecko nie bawi się dłużej niż kilka tygodni czy miesięcy (więcej, pisałam o tym w poście ‘Minimalizm zakupoholika‘). Robię to bez pytania dziecka. Uwierzcie mi w 99% dziecko nie zauważa zniknięcia zabawki, którą się nie bawił. Jeśli mamy ochotę zabawki przechowywać to po jakimś czasie możemy je dziecku dać znowu. U nas ten patent działał bardzo słabo, bo po wyjęciu zabawki, dziecko się cieszyło, owszem ale znowu na 1-2 dni i tyle. Zazwyczaj więc zabawek pozbywam się ‘na zawsze’.
Mamy małą przestrzeń na “posiadanie” zabawek. Dwie komody, 4 półki po około 1,2 metra. Nie da się zaszaleć, kiedy weźmiemy pod uwagę, że jedną z nich zajmują książki. Drugą, puzzle, literki i klocki.
Nie używamy przepastnych pudełek czy skrzyń ‘bez dna’. Fakt, że pokazywałam Wam kilka razy na blogu piękne kosze. Jednak docelowo nie trzymamy w nich zabawek. Znacznie lepiej sprawdzają się jako miejsca do przechowywania koców czy poduszek. Jeśli dziecko posiada zabawki w pudłach i próbuje znaleźć jeden maleńki klocek czy ludzika, musi wyrzucić cały kosz zabawek na podłogę. A potem, posprzątać. Większość dzieci się wścieknie na starcie. Z dużą pewnością mogę powiedzieć, że ten obowiązek spadnie na Was. Jeśli więc nie macie ochoty codziennie zbierać setek małych elementów z podłogi, a) kupcie szuflę ;)) lub b) ograniczcie ilość posiadanych przez dziecko zabawek i posortujcie je do małych pudełeczek, zaznaczając, że bawimy się jednym pudełkiem na raz.
3. Rodzicielskie sztuczki
Mniej lub bardziej świadomie, stosujemy je wszyscy. ‘Kto pierwszy przyniesie zabawkę?’, ‘Znajdź misia/auto’, ‘Wyścigi’ lub ‘Rzut zabawką do pudła’. Każda rodzina ma swoje sztuczki i zabawy związane ze sprzątaniem. Sprawiają one, że ta czynność ze smutnego obowiązku zmienia się w zabawę i miło spędzony czas.
Uwaga! Zabawy są ok, do pewnego wieku. Jeśli bawisz się w “znajdź misia” z nastolatkiem, to chyba jednak poszło coś nie tak ;)
4. Konsekwencje
Wiecie, że nie jestem wielką fanką kar, jednak czasami kara i konsekwencja nie różnią się niczym poza nazewnictwem. Jeśli ustalasz zasadę, że dziecko będzie mogło obejrzeć bajkę kiedy sprzątnie swój pokoik, to nieobejrzenie bajki będzie dla niego konsekwencją jego czynów. Ale także niejako karą.
Tu w grę wchodzą także pozytywne nawyki, które budowane od pierwszych dni życia bardzo szybko zaprocentują, a owoce będziemy zbierać przez lata. Np.:
– zawsze kiedy chcemy bawić się inną zabawką, odkładamy na miejsce tę pierwszą
– zawsze sprzątamy pokój przed obejrzeniem wieczornej bajki
– zawsze sprzątamy pokój przed snem
5. Strefa wolności
Kiedy porządnie przyłożymy się do podpunktów powyżej jest duża szansa, że nasz powiedzmy 6-latek będzie należycie ogarniał własną strefę mieszkalną. Gdzieś w tym okresie można mu już pozwolić na osobiste wariacje na temat porządku. W sumie być może ta granica może nastąpić już wcześniej lub należy na nią poczekać nieco dłużej.
Z własnego doświadczenia mogę napisać, że mój 7-latek sam dba o własny pokoik. Codziennie ściele łóżko, sprząta zabawki, czyści biurko. Układa swoje ubrania, skarpetki, bieliznę.
I zdarza się, że ten porządek widzi trochę inaczej niż ja. Jednak póki wciąż można to nazwać ‘porządkiem‘, dla mnie jest to ok. I może pęka mi żyłka jak widzę równiutko, fakt, ale całkowicie obstawione biurko, wszelkimi, bardzo potrzebnymi, przedmiotami, to staram się nie komentować, bo wiem, że to nasze różnice w pojmowaniu zorganizowania przestrzeni na biurku, a nie syf i bałagan.. Po prostu co jakiś czas rozmawiamy i omawiamy pewne kwestie. Np. ‘czy fajnie jest mieć mocno obstawione gadżetami biurko’. I syn mówi, że fajnie i super się tam odnajduje, więc nie naciskam. Po prostu więcej oddycham.
6. Do wszystkiego trzeba dojrzeć
Myślę, że jest to fajne, dla mojego rozwoju i treści przekazywanych Wam, że moje dzieci są niejako zupełnie z innych planet i mam także Lenkę, do niedawna kompletnie nie zainteresowaną tematem sprzątania. Mówię Wam, to dziecko jeszcze wiele mnie nauczy ;). Jedyne co na nią działało to ograniczenie ilości zabawek, żebyśmy z mężem mieli mniej sprzątania wieczorem. W jej wieku Maks, normalnie ogarniał swój porządek, zaś Lenka… Ehhh. Zero. Dosłownie nie było opcji, żeby tknęła swoich porozrzucanych zabawek. Mogła płakać, spazmować, zapleśnieć w nich, chodzić wierzchem, zgodzić się na oddanie wszystkich. Nic nie działało.
Aż pewnego dnia, około 2-3 tyg. temu postanowiła zacząć dbać o swój pokoik, samodzielnie sprzątać i.. tak jej zostało. Po tym czasie jest już oczywistością, że sprząta sama. Poprosiła tylko o wielki kosz na śmieci, bo nie wiedziała co z nimi robić. Dziś przyszedł. 14-litrowy, jako, że moja artystka produkuje spore ilości makulatury. I działa. I sprząta. Ot tak. Samo się zrobiło.
Wiem… O.o Sama jestem w szoku.
Nauka nie idzie w las i jeśli Wasze dzieci przypominają Lenkę to tchnę w Was moc wiary, że nastanie TEN DZIEŃ! Macie tę moc :*
_______________________
Żeby było zabawnie, na koniec tego tekstu, googlując pewną frazę znalazłam… tekst mojego męża na ten sam temat, sprzed roku. Możecie sprawdzić czy nasze poglądy na porządki są podobne –> “Tata mówi” :)
Mam w domu 2.5 latkę, która sprząta za siebie od co najmniej kilku miesięcy, ale wszystko wypracowane pewnym schematem. Mała wie, że rano wstajemy to ścielimy łóżka, odkurzamy i ogólnie ogarniamy przestrzeń i że przed snem mają być posprzątane zabawki. Gdy zrobi totalny bałagan i odmawia chociażby pomocy przy sprzątaniu to zabawki, które w danej chwili są rozrzucone idą do schowania na kilka dni. Oczywiście zdarza się ogromny bałagan w ciągu dnia, ale zazwyczaj sprząta sama, a ilość zabawek ma bardzo ograniczoną na kilka dużych i zdecydowanie mało pierdół ze względu na niewielką przestrzeń.
hehe u mnie to kompletnie nie przynosiło skutku, za któryms razem młoda sama zabawki wsadzala do worków do wyniesienia na strych..
Odkąd parę tygodni temu wreszcie porządnie urządziliśmy naszej czterolatce pokój, to myślę że będzie problem z nauczeniem jej samodzielnego dbania o porządek w nim. Dlaczego? Bo ja kocham tam sprzątać! Układać wszystko na miejsce a potem cieszyć oczy tym jak on wygląda :D
Dokładnie tak .( dzisiaj właśnie robiłam remanent u córki, trochę rzeczy zniknęło:P)
Z moim Prawie-siedmiolatkiem nie mam najmniejszego problemu. Za to Dwulatek pokazuje rogi. Obserwuję, że w swojej główce opracował sobie już schemat wymigiwania się od sprzątania… więc albo wskazuje na brata, gdy pytam kto posprząta ten bałagan, albo nagle zaczyna mu się chcieć spać i jest straaasznie zmęczony.
Jeśli o mnie chodzi, to niestety jestem szablonowym przykładem rodzica, któremu “jest żal” pozbywać się zabawek. Jedyny argument ZA kitraniem zabawek po kątach jest fakt, że raz na 3-4 m-ce wymieniam stan zabawek- te co były na wierzchu-chowam, te schowane wyciągam- i parę dni z głowy :-)
Spróbuje jednak przemycić pomysł- za parę shandlowanych zabawek kupimy jedną nową… fajnie by było zyskać trochę przestrzeni :-)
Też jest dla mnie ważne, aby Chibi była od maleńkości nauczona sprzątania. Niestety nie mam możliwości jak mamy powyżej, aby każdego dnia tworzyć schematy, gdyż pracuje na pełen etat, ale w weekendowych sprzątaniach uczestniczy z wipsem w ręku. Jak zdarzy się jej pomalować ścianę też sama musi ją wytrzeć – oczywiście wiadomo, że od 2 latki nie ma co oczekiwać konkretnych efektów w tym zakresie ;) ma jednak w sobie potencjał, wszystko zawsze układa pod linijkę, zabawki, buty ot tak sama z siebie. Jak bierze książeczkę zawsze odkład tą której nie czyta.
Też jestem zwolenniczką chowania nadmiaru zabawek lub oddawania, jedynie kuleje u mnie ten aspekt odsprzedaży…
Powoli uczymy się sprzątania pokoju. Antkowi zdecydowanie lepiej wychodzi wyrzucanie czegoś do śmieci np. brudnych pampersów ;)
Czuję, że ten kosz niedługo przyda się jeszcze bardziej :)
Dziecko od najmłodszych lat uczy się od rodziców, kiedyś będąc dzieckiem myślałąm po co ta mama ciągle sprząta (jest pedantką) a dziś sama mam identycznie :D
http://al(link)
To nie Lenka?
Dzięki! Już zgłosiłam :)
Uwielbiam czytać Twojego bloga zawsze cos fajowego wyłapie :)
Pomysł “tata mowi” w wersji ‘mama mowi’ załapał mój dwu i pol latek, ale oczywiście prym wiedzie moja 4 latka Lenka ktora dla zdobycia punktu zabierała zabawki od brata zeby było sprawniej, bo za wolno jak dla niej szedl odłożyć na miejsce.
A co najfajniejsze wygrani byli wszyscy bo ja w uśmiechu zagonilam do sprzątania, a maluchy kicaly ze szczęścia ze zdobyly aż TYLE punktów. Zdobyty punkt stukałam pałeczka w książkę i to wystarczyło bez wielkiego zapisywania, podliczania itp. Kicali ze szczęścia trzymając sie za ręce bo im sie udało ! Bez płaczu ryku, walenie w podłogę – ja nie chce! ja nie potrafię!
I wyłapałam to o czym pisał PT ze dzieci gubią sie we własnym bałaganie tz. Od czego zacząć.
Naprawdę świetni z Was obserwatorzy otaczającego świata :)
” Od najmłodszych lat bada swoje otoczenie i traktuje jako wyznacznik rzeczywistości. Czy mama sprząta po jedzeniu? Ubrania układa w szafie, czy rzuca na ziemię? Buty, kopie pod szafę, czy ustawia w rządku? Czy brud i różne przedmioty są porozrzucane po różnych miejscach czy w domu panuje ład i porządek? Każda z tych rzeczy ma wpływ na fakt w jaki nasze dzieci będą pojmowały kwestie czystości w swoim życiu.”
dla mnie to bzdura….
moja mama musie miec wszystko po chowane poukładane – ja już nie
a dlaczego bo sprzątała za mnie w końcu za małolata
więc teraz sprzątam jak już muszę
Trochę chyba nie zrozumiałaś tekstu. Pisałam o tym, że mama sprząta PO SOBIE, nie po dziecku.
Daje tym po prostu przykład..
Marlena, a może tak post dla mam? Taki modowe inspiracje sukienkowe – ale takie wygodne, na co dzień? byłabym wdzięczna jak nie wiem :-*
Ok :)
Marlena, wiesz ja bezskutecznie namawialam moich chlopcow do posprzatania po sobie, ale jak ja posprzatalam zawsze skarzyli sie, ze cos im zginelo, czegos nie moga znalezc. Teraz sprzataja sami, coby mama nie zabrala sie za sprzatanie po nich na swoj sposob. Dlugo do tego dochodzilismy, ale …Pozdrawiam serdecznie Beata
Świetny tekst! :-)
Hej
Wiem że kiedyś już “przewinął” się ten temat ale nie mogę go odnaleźć. Jak radzisz sobie z prezentami od bliskich na urodziny, mikołaje itp?
Z góy dzieki za info.
Jak niby? Normalnie :)
Jak dzieciom się podobają to trafiają na półkę.
Heh, mój dwulatek sprząta sam z siebie niemal tak samo sprawnie jak moja ciągnięta wołami do sprzątania czterolatka ;-/ Chyba, że ma dzień, w którym jest JUŻ dużym czterolatkiem i w związku z tym sama sprząta swój pokój. Niestety, to nadal rzadkość.