Jak ograć rodzicielstwo, żeby nie zabić małżeństwa?
W ciągu ostatnich trzech- czterech lat blogowania rozwiodło się kilkanaście (jak nie kilkadziesiąt) znanych mi małżeństw. Ot ‘czar prysł’ i szlag któregoś z partnerów trafił. Z boku łatwo powiedzieć co poszło nie tak, kto zdradził, kto odszedł, a kto zaniedbał pewne tematy. Najsmutniej, że pośrodku tego dramatu znalazły się dzieci.
O małżeństwo trzeba dbać. Bycie z kimś non stop kilkanaście- kilkadziesiąt lat to nie przelewki. “Mąż to nie rodzina” tak pisałam Wam ponad rok temu TU. Nie zmieniłam zdania i nadal uważam, że “od pierwszego dnia małżeństwa (powinniście uznać) tę instytucję jako projekt, o który trzeba zawsze dbać”. Także ogrywając codzienność pełną dzieci.
Bycie dla siebie na pierwszym miejscu.
W niewielu książkach to mówią, a od rodziców często ciężko zaczerpnąć przykład w tym temacie. I kiedy rozejrzymy się dookoła wśród znajomych małżeństw, które mają dzieci, ta zasada nijak się ma do rzeczywistości. Jednak partnerzy powinni zawsze być dla siebie na pierwszym miejscu. Dzieci są na chwilę. Istnieje związek przed nimi i po nich. Fakt, że są tak słodkie, kochane i absorbujące, że – szczególnie matkom- ciężko ich w ogóle nie zjeść lub nie udusić;). Ta siła przyciągająca do dzieci jest przeogromna. Jednak należy dbać także o partnera, o relację. Teraz przyznajcie się, ile z Was olało małżonka po narodzinach dziecka? U ilu koleżanek zaobserwowałyście takie zachowanie? Być może czasowe silne związanie się z dzieckiem jest wręcz dla kobiety logiczne – brzuch, pępowina, karmienie piersią, bezwzględna zależność od matki. Jednak musi nastąpić taki czas kiedy partner wraca na swoje miejsce. Do serca żony, do łóżka, do codzienności małżonków. Jeśli ten czas nie nastąpi szybko, będzie przedłużał się w nieskończoność, a matka będzie przedłużeniem dziecka i dziecko matki, nie wróżę sukcesu takiemu małżeństwu.
Wczesne usypianie dziecka
Podpunkt może brzmieć śmiesznie, jednak to najbardziej praktyczne przesłanie, które mogę Wam podarować z własnej praktyki rodzicielskiej- nauka wczesnego kładzenia spać dzieci. Mamy niemowlaków powiedzą – a co tu mamy do gadania? Dziecko budzi się jak chce. Otóż nie prawda. Możecie sterować godzinami drzemek, ich częstotliwością i długością. Możecie wprowadzić rutynę kąpieli o 18, lub o 21. To zależy od Was. My obydwoje dzieciaków nauczyliśmy zasypiać na noc o 18-19. Zabawialiśmy w aucie żeby nie zasypiały po 15-16, trzymaliśmy porządku dnia. Ktoś może powiedzieć – sorry, a wyjścia wieczorne itp. Serio, ile ich macie w roku? Policzcie dni. A ile dni jesteście wieczorami w domu? Czy nie byłoby fajnie mieć wolnych wieczorów?
Maks chodził spać o godzinie 18 do 3 roku życia. Mieliśmy z Wojtkiem czas na wszystko – na rozmowy, kąpiele, gotowanie, seks, serial i na cokolwiek tam jeszcze wymyśliliśmy. To sprawiło, że nie czuliśmy tego nagłego szoku – przejścia od wolności do terroru okołodzieckowego. Fakt, Maks wstawał o 5-6 :D, ale do 7 był synem swego ojca, zaś od 7 już moim i mąż szykował się do pracy. Kiedy chcieliśmy gdzieś wyjść wieczorem, kąpaliśmy młodego, myliśmy mu jeden, czy dwa zęby i Maks spał w restauracjach, na koncertach czy gdziekolwiek bywaliśmy my. Pamiętam taką scenę – Giżycko, mały hotel w porcie, Maks położony w spacerówce i wieczorna kolacja o zapachu Mazur. Ustalenie rytmu dnia z wczesnym zasypianiem to nieocenione dobro dla związku i małżeństwa, ale także dla dziecka, które szybko czuje się bezpiecznie w schemacie.
Regularne wychodzenie bez dziecka
Ten temat trzeba przerobić możliwie szybko. Godzinny spacer, wyskok na lody, zakupy – sami, we dwoje. Na początku jest strach i panika, że bez nas to conajmniej odpadnie dziecku nóżka, albo je po prostu zepsują, ale im szybciej nam to wejdzie w krew i zaczniemy spędzać czas tylko we dwoje, tym lepiej dla związku. Póki zaniknie pamięć, że mężczyzna, to też partner, mąż, kochanek, przyjaciel… a nie tylko tata, żywiciel.
Wakacje we dwoje
Kontynuacja punktu poprzedniego. To ile dają samotne wyjazdy małżonków można liczyć w tonach. Bliskość, seks w wolności, a nie szybko i po cichu, bo dziecko się budzi. Wspólne odkrywanie miejsc, poznawanie smaków. Trzy kłótnie, ale samotne, bez udziału dzieci… żeby potem godzić się pół nocy. Na to wszystko jest nikłe miejsce w codzienności rodzica. Na ‘takie your time’, slow shower, slow breakfast, slow-kurde-wszystko. Wino do śniadania w Wenecji (>klik<), przejażdżka gondolą bez stresu, że dziecię skoczy na bombę na środku kanału. Pobudka z widokiem w hotelu na 60 piętrze w Nowym Jorku (>klik<), Nocny spacer po Paryżu (>klik<), czy choćby Hotel na wodzie w Mikołajkach. Te wspomnienia zostają na zawsze i można z nich czerpać, kiedy wszystkie dzieci i mąż mają jelitówkę, a skończył się papier.
Wspólne zajęcia i pasje
Niech to będzie i oglądanie tych samych seriali, gotowanie, jachty, układanie puzzli czy pasja do sprzątania domu. Coś co możecie robić razem z pełną radością i regularnością. Wasza strefa, TEN moment na który czekacie w dniu, tygodniu, miesiącu. Nie musi to być związane z żadnymi wydatkami. Spacer, jazda na rowerze – gdziekolwiek czujecie się wolni jako para. Taka przestrzeń małżonków na relaks. Nie on z wędką na rybki, a ona do garów. Razem.
Te ‘razem’ sprawia, że możecie dzieciom dać jeszcze więcej. Córka obserwuje matkę w relacji z mężczyzną. Syn wie jak traktować kobietę i jakim być w przyszłości partnerem. Bo dzieci chłoną jak gąbki, przez tę chwilę którą są z nami. Wczoraj się urodziły, a dziś mają niespełna 10 i 7 lat. Jutro odejdą, a my z Wojtkiem, wciąż będziemy tu gdzie jesteśmy. W miłości. I tego Wam wszystkim życzę :*
podpisuję się ręCami i nogami .. choć łatwo czasem nie jest ;)
Bardzo Ci dziękuję za ten wpis. Ja mam niestety tendencje do “olewania” Męża na korzyść dzieci i usilnie staram się to zwalczyć. Jest ciężko, bo podświadomie naśladuje moja Mamę, która oddała się całkowicie wychowywaniu nas, pozostawiając Tatę z boku. W czasach mojego dzieciństwa, mimo wielu kłótni, stworzyli nam naprawdę dobry dom, ale teraz gdy dzieci się wyprowadzily, ich małżeństwo umarło. Mieszkają razem ale od 2 lat właściwie nie rozmawiają. Być może się rozwioda. Ani ja, ani rodzenstwo nie potrafimy juz wspominać tych dobrych chwil w domu, bo patrzymy na wszystko z perspektywy tego co się dzieje teraz. Czasem tylko szkoda, że dwoje naprawdę dobrych ludzi, którzy włożyli tyle wysiłku w ogólny projekt “dom”, na końcu przegrało. Bo “dobry dom” bez podstawy “dobre małżeństwo” po prostu nie istnieje.
Wszystko pięknie, ale! My nigdy, przenigdy nie wychodzimy nigdzie bez dzieci, o wyjazdach nie wspominając. Nie mamy ich po prostu z kim zostawić. Zresztą, po 14 latach nie wyobrażam sobie wyjścia czy wyjazdy bez dzieci. To całkowicie bez sensu. Żyję tylko dla nich, z nimi śpię, są moim promyczkiem. I tak jest dobrze.
Naprawdę? Nawet na 3 godziny nie da się zatrudnić niani, koleżanki?
Nie, nie ma i nigdy nie było takiej możliwości. Ż tym, że ja nie zgadzam się z tezą stawiana w artykule. Moim zdaniem to do niczego nie jest potrzebne.
Mam nadzieję, że za 20 lat Pani to samo będzie mogła powtórzyć. Pozdrawiam
Z czym się Pani konkretnie nie zgadza? Pytam z sympatią, bez złośliwości. Z tym, że trzeba dbać o partnera, z tym że można zostawiać dzieci wdomu pod opieką innych…?
Nianie ? A jak kogos na to nie stac ? A jak dzieci nie chca zistawac z kims obcym ? Nie kazdy ma ten przywilej pozostawiania dzieci u dziadkow .
Oczywiście ja to rozumiem wtedy randkę można zrobić w domu ;-). Jak człowiek chce to znajdzie sposób a nie wymówki. Pozdrawiam.
Oczywiście każdy ma swoje zdanie… ale jestem przerażona tą wypowiedzią. Serio? Czy był to (mam taką nadzieję…) żart?
pozdrawiam
Niektóre dzieci potrzebują więcej miłości i uwagi niż inne, zwłaszcza że brak nadzoru przy głowie pełnej pomysłów może się skończyć tragicznie. Matka przewidzi i zapobiegnie, opiekunka/babcia już nie. Koncert w zamian za wizytę w szpitalu z rozciętą głową? Rodzice spokojnych dzieci nie mają takich dylematów i mogą pisać dyrdymały, że to tylko kwestia organizacji. Jak dziecko śpi po 12 h od 18:00 to też nie zasługa rodziców tylko genów. Tak samo można się chwalić, że się ma niebieskie oczy.
I dlaczego cały ciężar utrzymania związku zwalać na kobiety? Dlaczego facet może się znudzić, może go sytuacja przerosnąć a kobiety nie? Jeśli te małżeństwa się rozpadają, gdy jest czas intensywnego zaangażowania w dzieci, to utrzymałyby się, gdyby nadeszła choroba? Utrata pracy? Śmierć w rodzinie? Starość? To po prostu ludzie nie są wystarczająco dojrzali na związek a dzieci to tylko pierwszy kryzys, przy którym wszystko się rozwala. I żadne randki, wyjazdy bez dzieci i inne bajery nie zastąpią umiejętności komunikacji i pracy nad sobą, nad własną etyką, usposobieniem i podejściem do życia.
Przecież nikt nie każe zostawiać dziecko codziennie bo rodzice randkę robią. ;-) Jak ktoś nie ma możliwości to i raz w miesiącu raz na dwa poświęci sobie czas. Z drugiej strony randkę można zrobić w domu jak dzieci śpią. Ja ten artykuł zrozumiałam, żeby dbać o swoje relacje w małżeństwie. Wiadomo, że tego czasu dla siebie jest mniej, ale nawet trochę warto je znaleźć. W rodzinie moich teściów zarówno jak i w moim rodzinnym domu. Po pojawieniu się dzieci był etap życie tylko dla dzieci oczywiście poświęcenie się większe matki itd. Po wyfrunięciu dzieci z gniazda. Rodzice nie mają o czym ze sobą rozmawiać każdy żyje swoim życiem w jednym domu. A matka oczekuję ciągłego zainteresowania w ramach wdzięczności za poświęcenie.
Ale pozwolisz im wyfrunąć z gniazda czy zawsze będziesz żyć tylko dla nich i oczekiwać, że one będą żyć dla Ciebie?
W większości masz rację. Nie zgadzam się jednak z tym że można sterować długością drzewek dziecka. Wie o tym każdy kto ma mało śpiące dzieci.
Moje zrezygnowały ze spania w dzień w okolicach 2 urodzin. Spać chodzili o 20.00 a o 5-6 już byli na nogach.
Jakbym ich kładł o 18 to już chyba o 4 zaczynaliśmy dzień.
Teraz mają 9 i 12 lat, spać chodzą o 24 a już o 7 są wyspani.
Pewnych rzeczy czasem nie da się przeskoczyć.
My mamy fajnie bo co piątek nasze dzieci nocują u mojej mam a z raz w miesiącu jadą na cały weekend do teściów.
Wtedy mamy chatę wolną.
Małżeństwo jest przereklamowane. W życiu drugi raz bym się nie związała.
Jako mężatka z 18 letnim stażem, która kocha swojego męża, mogę Ci tylko przyklasnąć i powiedzieć TAK, JA TEŻ TAK UWAŻAM. Odnoszę wrażenie, że czerpanie korzyści z małżeństwa i macierzyństwa w pełni potrafią tylko ci, którzy są egoistami – zdrowymi, takimi, którzy potrafią postawić swoje potrzeby ponad innych. Ja niestety nie potrafię, choć bardzo bym chciała i szalenie zazdroszczę tym, którzy te umiejętności posiadają. Pozdrawiam wszystkie kobiety dla których życie rzadko jest polukrowane.
Niestety ja także muszę się zgodzić. Żyję w raczej typowym środowisku, a serio nie znam ani jednego faceta, który by spełniał podstawowe standardy. Czyli jako tako wyglądał, jako tako zarabiał, miał zdrowe ego, traktował żonę jak partnera, a nie podwładną. To nie są jakieś wielkie wymagania. A obserwuję kobiety o niebo wyższej inteligencji a podporządkowane, obsługujące i dbające o wszystko. W dodatku mające nieustanne poczucie winy, że są nie dość dobre skoro nie zasługują na więcej. A powiedzmy sobie prawdę, więcej nie ma, lub jest tak rzadko, że to pomijalny błąd w statystyce. I z przerażeniem obserwuję, że w przyszłym pokoleniu będzie jeszcze gorzej. Mam córkę. Przepraszam z góry, mamy chłopców, nie wiem czy ja sama wychowałabym chłopca lepiej niż Ci których znam, skoro także nie umiałam wybrać sensownego ojca – wzorca dla dziecka. Ale chłopcy nastoletni, którzy niebawem będą zakładać rodziny, to dno totalne. Egoizm w czystej postaci. Gry, wulgaryzm i picie od najmłodszych lat, nawet Ci z tych idealnych domów, dofinansowanych, dokształconych, dopracowanych w najdrobniejszym szczególe.
Mam nadzieję, że moja córka będzie wolała być sama niż takim odhumanizowanym egotykiem.
Tak więc uważam, że kobiety powinny spieprzać z większości związków i nie oglądać się za siebie. Takie teksty jak ten powinni czytać panowie w męskich pismach (tylko, że oni nie czytają, co najwyżej trzeba by im podprogowy przekaz na meczu wgrać, albo symulator stworzyć i ukryć pod nazwą znanej gry strategicznej, żeby się przypadkiem natknęli), bo kobiety czytają i myślą sobie, że to naprawdę od nich zależy.
Nie Drogie Panie. Jeśli akurat trafiłyście na nieidealny, ale reformowalny egzemplarz, to do roboty pracować nad związkiem, bo wiedzcie, że jesteście w znakomitej mniejszości. Na większość szkoda waszego cennego czasu i nerwów. Odpuście sobie. Byłyście młode i naiwne, czas uświadomić sobie fakty. Nie namawiam do rozwodu tylko do otworzenia oczu. Nie z każdej mąki będzie chleb, niezależnie jak dobry jest piekarz…
P.s. Matkami będziemy zawsze, a żonami wcale nie musimy.
Proszę mi uwierzyć, że są na tym świecie mężczyźni, którzy nadają się na partnerów. Może w mniejszości, ale są. Nie generalizowałabym.
Dobry tekst Marlena. Prawda to wszystko co piszesz, ale dla wielu czesto jest tylko teorią. Dwoje dzieci, jedno chodzi spac 7-7:30, a drugie potrafi leżeć, jęczeć i wołać do 10-10:30…i krew mnie zalewa, bo o niczym innym nie marzę , tylko o tym żeby juz spała. No ale nigdy nie spała, ani w wózku, ani na spacerze ani majac 6 miesiecy i teraz majac 8 lat tez nie śpi. Młody natomiast spał i śpi zawsze i wszędzie…🙂
Pozdrowienia dla wszystkich mam z dziecmi ktore nie chca spać 😍
U nas jest bardzo podobnie, tylko nie ciągamy bliźniaków do kina czy do teatru, bo wtedy z nimi zostają Babcie :) ale ja też zauważyłam że dużo lepiej sie dogadujemy jak dzieci chodzą spać 19-20 potem czas dla Nas, najpierw ogarniamy dom, siebie, a potem Siebie wzajemnie :) poza tym według mnie dzieci lepiej śpią koło 19-20..
Nie znam cię, ale im częściej czytam artykuły takie od serca to myślę, że da się ciebie Lubić :-P. Pracowałam w sądzie i widziałam masę rozwalonych małżeństwa mało tego w moim otoczeniu także sporo się rozpadło. Przyczyny były różne zdrada, brak szacunku, pieniądze stały się ważniejsze od rodziny.Można wyliczać. Jednak z przykrością stwierdzam, że masę kobiet po pojawieniu się dziecka staje się tylko matką. Znika żona, kochanka jest tylko matka. Na dodatek ta mądrzejsza wręcz zarozumiała. Ciężko wtedy o dobre relacje z partnerem. Ja widzę małżeństwo moich teściów i tu dzieci już dorosłe pozakładały swoje rodziny a i tak dziecko ważniejsze. Dzieci dostają wszystko co najlepsze. I rozumiem, że chcemy dla nich jak najlepiej, ale dziecko też musi widziećm, że rodzice są dla siebie ważni.Ważny artykuł mam nadzieję, że masę par weźmie sobie te rady do serca.
Świetny tekst, niestety nie wprowadzam go w 100% w życie bo np urlop przeciętnego człowieka to 26 dni a wakacji dziecko ma do ogarnięcia dobre 14 tyg :( manewrujemy wiec jak się da i na samotne wypady nie ma już czasu.
I druga sprawa – chodzenie dziecka o 18 spac, jak rodzice pracują na etatach, to okazałoby się ze maja dziennie 1-2h na bycie z dzieckiem. Dla mnie to za mało i moja trójka chodzi spac o 21, dla nas zostają 3h.
Dokladnie tak. Wychodzę do pracy o 8 wracam po 18 (dojazd w jedną stronę prawie godzinę). Porannego czasu z dziećmi nie liczyłabym zupełnie bo to śniadanie w pośpiechu, ubieranie i do szkoły i przedszkola. Z resztą każdy wie że na tyg można zapomnieć o leniwych porankach. Kładąc dzieci o 18 spać widzialyby mnie tylko rano przez max godzinę i w weekendy…. No słabo. Ale mam egzemplarze nie śpiące, a raczej preferujące bardziej nocny tryb ;) więc czas z dziećmi przeciąga się do 22 czasem później.
Jak to mawia mój dietetyk “nie ma ludzi typu sowy. są tylko zaburzenia hormonalne”.
Dzieci powinny chodzić spać ok 20-21. Dorośli do 22.
Świat nie jest na szczęście taki czarno -biały i nawet jeżeli jest tak jak piszesz to wyjątki od reguły na pewno istnieja. Akurat hormony mam obadane porządnie i wszystko jest ok, a jednak preferuje kłaść się spać późno (o 22ej po prostu nie zasne, a dodatkowo jednak wszystko w domu zrobić trzeba), mój mąż również. Dzieci to niemal niechorujace okazy zdrowia i też ozywaja wieczorem.
Marlena wierzysz w skuteczność biorezonansu?
Chciałam tylko dodać, że moja wypowiedź dotyczy komentarza Pani Katarzyny: “Wszystko pięknie, ale! My nigdy, przenigdy nie wychodzimy nigdzie bez dzieci, o wyjazdach nie wspominając. Nie mamy ich po prostu z kim zostawić. Zresztą, po 14 latach nie wyobrażam sobie wyjścia czy wyjazdy bez dzieci. To całkowicie bez sensu. Żyję tylko dla nich, z nimi śpię, są moim promyczkiem. I tak jest dobrze.”
A czemu żart? Są różne domy, różni rodzice i dzieci, różne dzieci. Moje dziecko nigdy nie zostawało beze mnie czy męża dopóki samo nie wyartykułowało takiej potrzeby w wielu lat 5. Moi znajomi zostawiali z dziadkami niemowlęta i latali na inny kontynent. Każdemu wg potrzeb. Wkurza mnie takie patronizujące zdziwienie.
Czyli jednak zostawało bez Ciebie w wieku 5 lat:-)
Chodzi mi tylko o to, co napisała Martyna, że dzieci się wyprowadzą i w domu pozostanie ze sobą dwójka ludzi kompletnie sobie obcych, skoro Pani Katarzyna napisała, że od 14 lat żyje tylko dla nich, śpi z nimi itp.
Nie rozumiem dlaczego tak obcesowo podchodzisz do czyjegoś sposobu na życie
Chyba, że Twój komentarz to po prosty taki żarcik…
Czas z dzieckiem i całą rodziną jest bezcenny, jeżeli tylko dzieci chcą spędzać z Tobą czas.
O tak te usypianie dzieci bardzo jest skutecznie ;-)