Lifestyle, Parenting

Jak oswoić zebrę?

Większość moich znajomych, łącznie z mym mężem, uważa mnie za osobę przesadnie zrelaksowaną w temacie samodzielnych powrotów moich dzieci ze szkoły. Otóż napisałam dzieciakom zezwolenie na powroty do domu – Maksowi w II-III klasie, a Lence już w I pozwalam wracać z bratem. Blisko nie mają – 30 min drogi pieszej, ze 4 przejścia w tym jedno duże skrzyżowanie. Młodzi wracają dumnie i spokojnie… jak nie oni ;)

Wiem, że już po przeczytaniu wstępu, większość z Was ma podzielone opinie na ten temat. Część uzna to za ‘pańszczany’ dylemat, bo dzieci chodzą do szkoły same od zawsze i żadna to nowość. Druga grupa powie, że wozić będzie do 18-stki, bo jak są w domu dwa auta, to po co ryzykować. Ja jestem gdzieś bardzo po środku. Mam taką holenderską wizję dojazdu do szkoły rowerem. Tylko, że na dwóch kółkach moi młodzi akurat jeździć nie chcą. Więc nogami – kiedy ciepło i można sobie iść spacerem – jest to wręcz przyjemność i zawsze jakiś dodatkowy ruch. Poza tym namawiam Makowiastych, żeby zrobili z tego frajdę i swój rytuał. Zaszli do Biedry, po gumy balonowe, albo jakieś owoce, pobawili się na placu zabaw w drodze (informując mnie gdzie są…).

Nie obawiam się tych powrotów także, ponieważ a) mam z dziećmi kontakt i opcję  ich śledzenia (no sorry, XXI wiek ;)), b) dużo rozmawiamy o tym, że nie mają prawa przyjąć czegokolwiek od obcych ani wsiąść do żadnego samochodu prócz dziadkowego i … cioci Angeliki, mamagerka.pl (nie pytajcie, dzieci wybrały tak same – tylko te osoby uznały za wystarczająco bezpieczne, co potwierdziłam); c) dobrze wyedukowałam dzieci w temacie poruszania się po drogach i przechodzenia na pasach. Temat zdawałoby się oczywisty i objechany, a jednak według danych policji, w 2017 roku w całej Polsce doszło do ponad 4200 wypadków na przejściach dla pieszych. Winni zdarzeń byli  zarówno kierowcy, często nieustępujący pierwszeństwa na pasach, jak i sami piesi, którzy nie stosują się do podstawowych zasad bezpieczeństwa, takich jak rozglądanie się na boki przed wejściem na jezdnię oraz respektowanie sygnalizacji świetlnej.

Dlatego z wielką chęcią wzięłam udział w akcji #ZebraChallenge która jest częścią kampanii społeczno-edukacyjnej AUTOSTRADA DO SZKOŁY, organizowanej przez Autostradę Wielkopolską. Jest to program realizowany w na terenie województwa wielkopolskiego i lubuskiego. Celem programu jest podniesienie świadomości dzieci i rodziców w zakresie bezpieczeństwa na drodze.   Organizator tworzy kreatywne przejścia dla pieszych z wykorzystaniem bohatera kampanii – Zebry Zbyszka, znajdujących się przy szkołach oraz instaluje nowe znaki drogowe, wszystko to po to aby droga do szkoły była jeszcze bezpieczniejsza.

Kluczowym elementem kampanii są zajęcia edukacyjne w szkołach. Autostrada Wielkopolska SA wykorzystuje nowoczesną technologię virtual reality. Podczas szkolnych lekcji, za pomocą specjalnych gogli i dedykowanej programowi autorskiej aplikacji uczniowie przenoszą się do wirtualnego miasta, gdzie rozwiązują zadania z zakresu bezpieczeństwa na drodze. To bardzo angażujący i ciekawy sposób nauki XXI-wiecznych dzieci, które nowe technologie rozumieją najlepiej.

Kilka tygodni temu, wybrałam się w długą drogę do Poznania, aby z żywą :D zebrą, przeprowadzać ludzi przez ulicę, edukując ich przy okazji, jak poprawnie poruszać się na pasach. Miałyśmy – z koleżankami blogerkami (FlowMummy, Bubulinka)- także mały #challenge  – w ciągu 10 minut każda z nas miała za zadanie przeprowadzić przez jezdnię jak największą liczbę osób. Jako, że gadkę z obcymi, wyssałam z mlekiem matki, szło mi świetnie! Chcecie zobaczyć czy wygrałam?