Jak przygotować dziecko do przedszkola?

Bo to ‘przygotowanie’, to proces. Potocznie znany jako wychowywanie
Jak przygotować dziecko do przedszkola?
To pytanie zadajecie mi od dnia kiedy zaczęłam dodawać posty z wyprawką przedszkolną. I od dziesięciu dni zastanawiam się jak tu wam powiedzieć, że myślenie o tym teraz jest trochę poniewczasie. Niektóre prośby, maile były naprawdę w tonie błagalnym “raaatuj, on widząc ludzi chowa się do mysiej dziury, lub kopie ich w kostkę! za tydzień rusza do przedszkola, poradź coś!”. No i cóż tu poradzić… Cofnij się w czasie o 3 lata i zacznij pracować z dzieckiem wtedy?
Teraz rzeknę poważnie… i lekko przerażająco. Nie ma magicznego zaklęcia które sprawi, że w tydzień lub dwa, przygotujemy 3-latka do przedszkola. Bo to ‘przygotowanie’, to proces. Potocznie znany jako… wychowywanie.
Powtarzam to młodym rodzicom od zawsze. Proces socjalizacji dziecka, jego obycia i przebojowości to 50% charakteru i 50% naszych działań. Tak jak z pierwszą połową niewiele możemy począć ( choć warto zasięgnąć wiedzy od osób wyszkolonych w tym kierunku) tak druga jest naszym polem popisu. I składa się na nią cały czas jaki poświęcamy dziecku zanim ujrzy ono przedszkolne bramy.
Logicznym jest, że nie opiszę wam tu trzech lat krok po kroku. Jednak zróbcie sobie sami taką wycieczkę w przeszłość. Przypomnijcie sobie jak wyglądały ostatnie miesiące czy lata przyszłego przedszkolaka? Czy siedział on 24/24 z Wami lub babcią? Czy jedyną jego atrakcją był spacer na pobliski plac zabaw i męczenie domowego kota? Czy był kiedykolwiek… gdziekolwiek? Na zajęciach zorganizowanych dla maluszków, na basenie, w restauracji, na ‘kinder balu’, wczasach, wyjazdach, kuleczkach, u dziadków na noc? Czy my niejako popychaliśmy go (bardzo lekko ;)) w kierunku socjalizacji, poznawania ludzi, innych dzieci. Czy uczyliśmy dziecko samodzielności o której możemy przeczytać np. na blogu mojej koleżanki w poście “niebieski balonik”. Myślę, że wiele z nas robi to wszystko a) intuicyjnie b) ponieważ wynika to z naszego szeroko pojętego ‘lifestylu’. Jeśli ja jeżdżę na wakacje, latam samolotami, wybieram się na piesze czy rowerowe wycieczki, logicznym jest, że zabieram tam dziecko. Jeśli ja chodzę do restauracji, na lody, gofry itp., zabieram tam też moje dziecko. A potem dodaję do tego szczyptę intuicji i mówię do mojej 2-latki “idź, wybierz sama smak, i zapłać za loda. tu masz 2 zł.” W sklepie pozwalam jej wybrać ulubiony jogurt i nieść go do kasy. Zachęcam maluchy, żeby pomogły mi wyjąć zakupy. Następnie jedno płaci gotówką, zaś drugie w innym sklepie drugie wbija pin do karty. Co to ma do przedszkolnego przygotowania, spytacie?
Otóż ma, wszystko. Właśnie w 5 zdaniach wyżej, powielanych przez lat kilka, nauczyliśmy nasze dzieci samodzielności. Wysłaliśmy je po brakujący widelec w restauracji, po dodatkowy rożek do loda, po wodę w kuleczkach czy po ciastko w samolocie. Więc kiedy w przedszkolu nasz dziecko nie dostanie kompotu jak myślicie, co zrobi? Będzie ciuchutko popłakiwać, czy poprosi panią o szklankę napoju? Właśnie!
I możemy to przełożyć na każdą dziedzinę życia. Jeśli nie wywołaliśmy w dziecku nadmiernego lęku przed nieznajomymi, jest szansa, że kiedy wejdzie ono do placówki, wyciągnie rękę w kierunku pani i pójdzie się z nią bawić. Tak uczyniła Lenka kiedy pewnego razu odbierałam Maksa z przedszkola. Panie ją zawołały na stołówkę, żeby zjadła ze starszakami, a ona po prostu… poszła. Piła kompocik, jadła podwieczorek. Zbłądziła tylko po zjedzeniu, bo zamiast czekać grzecznie z dziećmi siedząc, pobiegła bawić się obok. Ale spokojnie, zasad panujących w placówce nauczy się już na miejscu. Oczywiście z milion razy spróbuje je złamać, ale jest to zupełnie naturalne w tym wieku.
Żeby co poniektórych nie dobijać. Co realnie możemy zrobić teraz? Otóż przygotowywać się do tego dnia, jak na najfajniejszą podróż życia. Opowiadać o przedszkolu, o dzieciach które tam pozna i pysznych posiłkach które zje (ten fragment Lenka lubi najbardziej ;)). Wybierać buty i koszulki do przedszkola. Pakować kocyk i ukochanego misia który z nimi pójdzie. Przygotować szczoteczkę i pastę i mydło oraz ręcznik “tylko twój, przedszkolny!”. I pomiędzy radościami i podnieceniami, wtedy kiedy humor dopisuje, przemycić też te mniej szczęśliwe fragmenty. “Lenko co zrobisz kiedy będzie Ci w przedszkolu smutno i mamusi nie będzie obok?” “Zadzwonię do mamy!” (ok, tej odpowiedzi nie przewidziałam, a jako, że do wyprawki nie dołączam telefonu komórkowego, drążyłam). “A jeśli telefonu nie będzie?” “To pójdę przytulić się do Mania!” … Moja dziewczynka!
Umiejętności obowiązkowe w każdym przedszkolu są inne. U nas np. … żadne (juupi!) ;). Jednak, mogę śmiało odhaczyć odpieluchowanie/odsmoczkowanie, samodzielne jedzenie i zrozumiałą mowę czyli podstawy. Brakuje nam umiejętności ubierania się (co jest lekko dziwne, biorąc pod uwagę tematykę bloga), nakładania butów, kurtek i powiedzmy sobie wprost… czegokolwiek. Ćwiczymy codziennie, ale postępów brak. I takie właśnie małe braki zostawiam paniom z przedszkola. Tym razem ja wierzę w ich magiczną moc. I jest w tym dużo prawdy. Bo dzieci bardzo szybko nadrabiają. Szczególnie te problemy które nie są zakorzenione głęboko w psychice, a takie ‘natury codziennej’.. Szybko uczą się samodzielnie jeść, dzielić zabawkami i stawać w parach. Po miesiącu, dwóch sprawnie biorą udział w zajęciach i widać, że są… wdrożone. Jak my w rutynę pracy zawodowej czy też tej domowej, one wiedzą co mają tam robić. I w 99% wypadków idzie im to bardzo dobrze.
Więc jeśli macie pewność, że zrobiłyście wszystko, żeby wasz maluch był świetnym i na miarę możliwości wynikających z cech osobowościowych, otwartym i odważnym maluchem, możecie uznać, że przygotowałyście dziecko do przedszkola. A teraz odpuścicie, skończcie tresuję i napawajcie się każdym dniem spędzonym razem, wizualizując z dzieckiem świetlaną, przedszkolną przyszłość.
Bo 1 września i tak, jak jeden mąż, będziemy… beczeć.
blacksis.pl? :)
Bardzo dziękuję, kłaniam się w pas :)
Dziś do nich pisałam, dlatego jestem taka hop do przodu ;D Muszę szybko zrealizować zamówienie, bo zaraz będą kolejki ;D
To ja jeszcze dodam (po rozmowie z Panią w przedszkolu mojej córki) gotowość rodzica, choć trochę o tym już napisałaś. Rodzice płaczący, denerwujący się, rozpaczliwie się z dzieckiem żegnający dają maluchowi sygnał, że coś jest nie tak.
Ja zamówiłam taki worek ale w gwiazdki z blacksis.pl
Kurcze, wy to zawsze wszystko wiecie ;). Dzięki!
ooo my beczeliśmy już 3 razy i ponownie beczeć będziemy…. nic tego nie zmieni…. w szkole też się beczy – to nie kończy się na przedszkolu. Mnie przeraża fakt, że 1 września cała nasza czwórka powita placówki edukacyjne ….. tragedia…..dla rodziców
Tak jak napisałaś, dzieci szybko nadrabiają i przejmują nowe zachowania, czy to dzieci, czy przedszkolnych cioć. Moja córka chodzi do przedszkola od czterech miesięcy, w czasie wakacji przebywa w innej sali i kiedy schodzimy do szatni mówi do nas: “Rodzice! Trzymajcie się poręczy”:)
Mnie te rozterki czekaja dopiero za rok, a wiec narazie jedyna mysl po przeczytaniu postu , ktora stuka mi w glowie to jaka Lenka jest sliiiiicznaaaaaa!:)
Kiedy urodziła sie Lenka? ;)
2,5 roku temu ;)
W starszych postach poznikały zdjęcia Lenki. Są zdjecia tylko maka a w podpisie na dole postu jest tez w co byla ubrana Lenka a jej zdjęć brak :(
Usunę i nie potrzebne podpisy. Wszystko w swoim czasie ;)
A czy bedzie można nadal znaleźć post/tekst?
Nie zagladam tu regularnie, ale czasem mi śmignie na FB jakis post, do którego bym chciała zajrzeć poźniej, np. teraz szykuje sie do poczytania o odpieluchowywaniu:)
No co Wy z tym beczeniem! Mamusiu, masz ochote poplakac to zamknij sie w ciemnym kacie jak dziecko bedzie juz w przedszkolu i placz ale w zyciu nie pokazuj dziecku, ze sie stresujesz! Bo obciazysz go niepotrzebnymi w tym dniu emocjami! A moze kaurat dziecko nie zwroci uwagi na Was tylko poleci odkrywac nowe i zostawi Was w progu. Przeciez to zadna tragedia, ze dziecie do przedszkola idzie, Pewnie ze jest wzruszenie, mnostwo przezyc, mysli ale Ty juz nie jestes dzieckiem i trzeba sie ogarnac! Sam post nic dodac nic ujac.
To napisz teraz post co zrobić z dzieckiem , które jest aż zbyt społeczne bo boję się ,że moja 3 latka wypije wszystkie kompociki i opowie przedszkolankom historię naszego życia – dzik jeden :D A tak na serio , u nas charakter to 75 %. Nie bywamy, nie wyjeżdżamy zbytnio, co prawda córką od 7 mies opiekujemy się na zmianę ( ja rano/mężu po południu ) plus często babcie ,ciocie, z zakupami w sklepie też robimy tak samo , córka płaci, prosi o podanie tego i tamtego. Nie ma żadnego problemu, pójdzie wszędzie.Martwię się tylko tą spowiedzią. Boję się ,że powie za dużo , oczywiście tłumaczę Jej ,że co i dlaczego powinna zachować dla siebie, ale jak grochem o ścianę, a nie każdy może chcieć tego nie wykorzystać w zły sposób.
Powiedz czy dzieci, ktore rocznikowo maja dwa lata i ida do przedszkola to tylko te, ktore sa z pierwszej polowy roku?
Lenka ma rocznikowo 3 lata. Przedszkole nasze jest prywatne ale ‘zatwierdzone i z dofinansowaniem :P’ więc działa na zasadach p-koli państwowych.
Zaś dla 2-latków od stycznia otwiera się nowa grupa (która zastąpi tą zerówkową).
Zdradzisz do jakiego przedszkola będzie uczęszczała Lenka? Szukam przedszkola dla swojego 2 latka tak żeby poszedł od lutego p.r. a widzę że wspomniałaś coś o grupie 2 latków:) pozdrawiam
Nie :)
W każdym razie nie publicznie…
Dziękuję za pomoc:/:)
Hmm, 3 lata juz? Czyli rocznik ’11 czy ’12? :P zakrecilam sie. Moja mala urodzila sie w marcu tego roku :) to bedzie miala trzy rocznikowo juz w 1016? :O
11 a jest 14, czyli rocznikowo 3 lata
jeśli mała jest z 14 to rocznikowo w 17 pójdzie do p-kola :)
Masz rację , nie da się przygotować dziecka w tydzień . Kilka lat temu zabierałam swoją Julkę z przedszkola po 4 dniach ( wychowywałam ją sama ) robiłam wszystko aby ją przygotować . Nie udało się dla niej istniała tylko mama . Jako 5 latka szła do przedszkola z uśmiechem na twarzy ( mnie ściskało w gardle ) . Udało się :)
Powiedziałbym nawet, że całe 100% obycia i przebojowości dziecka, zależy od rodziców. Jego charakter natomiast, wpływa jedynie na to “jak” mamy je wychowywać.
Uwielbiam Cię Marlena. Czy możesz dodawać posty codzinnie???? Plis….bo nudzę się w pracy ;)
Moja córka do przedszkola pójdzie pewnie dopiero za rok, ale już zaczęłam się zastanawiać jak to może wyglądać… Powiem Ci, że świetnie ujęłaś temat, bardzo profesjonalnie i psychologicznie :D A zdjęcia są przecudne! Pozdrawiam!
Zuza maszeruje za tydzień. Przy czytaniu, tak przez sekundkę było mi lepiej :)
Podam nr. konta ;)
Aaa i my też za tydzień. Od poniedziałku jest tzw. ‘przyuczenie’ po 2-3h. Uhhh. Damy radę, nie? Damy.. prawda? Damy? Kurde :/
Zgadzam się, wcześniejsze “obycie” ma tu dużą rolę. Moja Zuzanna idzie od września do żłobka. Ma 1,5 roku, chodzi na zajęcia adaptacyje i jest bardzo dzielna :) Marlena mam pytanie o kuchenkę, którą ma Lenka, gdzie można taką dostać?
http://trendysmyk.pl/
Masz świetne podejście do socjalizowania dzieci, myślę, że nie będą miały żadnego problemu w kontaktach z rówieśnikami :)
My też zaczynamy przedszkole we wrześniu. Młody jak na razie mocno podekscytowany. Codziennie pyta czy to juz :) zobaczymy jak bedzie pózniej. I tez mamy problem z samodzielnym ubieraniem, nawet ze skarpetkami mu nie wychodzi!!! I z jedzeniem tez nie najlepiej, Młody po prostu nie odczuwa potrzeby jedzenia :) trochę sie stresuję ( a nawet bardzo). Ostatnio stwierdziłam nawet, ze będę siedzieć cały dzien pod przedszkolem.
My niestety na przedszkole zdecydowaliśmy dopiero w tym miesiącu. Wcześniej planowałam go puścić dopiero za rok ( tez ma 2,5 roku, tylko jest ze stycznia 2012), wiec nawet nie zrobiliśmy dokładnego przeglądu przedszkoli. Nie udało nam sie załapać tez na dni przygotowujące, bo u nas były w lipcu, a teraz przedszkole zamknięte. Nawet nie wiem jak ono w środku wyglada. Masakra. Coraz bardziej sie boje !!!!!!!
Bardzo mądry tekst i zgadzam się z każdym słowem. Oczywiście są różne dzieci, różne charaktery, ale to my kształtujemy ich spojrzenie na świat. Na to czy będą traktować go jak przygodę, chłonąć z otwartymi ramionami, czy też bać się wychylić nosa z domu, przyczepione do “maminej spódnicy.”.. Ja myślę, że nawet te zwykłe place zabaw dużo dają. Od początku kiedy tam chodzimy zostawiam Mai pewną wolność, swobodę. Nie chodżę za nią krok w krok, nie karcę, nie rwę się z pomocą kiedy nawet nie ma takiej potrzeby, nie każę bawić się tak, a nie inaczej, nie mówię, z którym dzieckiem ma się zaprzyjaźniać, nie wsadzam na siłę do piaskownicy… Czasem jestem przerażona jak obserwuję inne matki, które po prostu chodzą za tym swoim dzieckiem krok w krok ,nie pozwalając mu nic odkrywać po swojemu i tylko cały czas krzycząc “uważaj” ,”to niebezpieczne”, “pobrudzisz się”, “mama pomoże” i.t.d. Przecież to nie dżungla tylko plac zabaw!;p TJa stoję z boku, czuwam i obserwuję. Dzięki czemu moje dziecko świetnie się bawi, Pokonuje kolejne bariery nie do pokonania, pięknie integruje się z dziećmi, uczy samej sobie radzić w kryzysowej sytuacji kiedy ktoś np. zabiera jej łopatkę;p Nie wtrącam się, nie krzyczę, nie mówię co ma zrobić i ona sama wpada na to, że wystarczy poprosić żeby jej tą łopatkę po prostu zwrócili. Oprócz tego uczymy ją właśnie świata, podróżujemy, spotykamy się z ludźmi, którzy też maja dzieci, rozbudzamy w niej wyobraźnie, zabieramy w najróżniejsze miejsca, zapraszamy “nasze osiedlowe dzieci ” do nas, organizujemy pikniki w ogródku ,i mogła bym tak wymieniać i wymieniać… Po prostu najważniejsze to uczyć dziecko od samego początku pewnej samodzielności, to pokazywać mu wszystko wokół, budować jego wartość, zachęcać do poznawania świata, a nie podsycać jego lęki czy też nieśmiałość…. Ależ się rozpisałam;) Uściski:))).
http://www.homeonthehill.pl/
Zgadzam się z Tobą w dużym stopniu i też nigdy nie potrafiłam zrozumieć rodziców, którzy uzależniają od siebie dzieci, nie ucząc ich samodzielności. Jednak mimo dużego ogarnięcia w tematach takich jak jedzenie, ubieranie, higiena, poznawania nowych miejsc czy świetnego rozwoju mowy, nasza Zośka bardzo długo adaptowała się w przedszkolu. Straszny z niej dzikus i wstydzioch, mimo ogromnych postępów i pracy z naszej strony, nieśmiałość bardzo utrudniła jej start i późniejsze funkcjonowanie w przedszkolu. 1 września czeka nas szkolna zerówka, też będę ryczeć, bankowo:)
Świetny wpis, wiesz? Jako osoba pracująca (kiedyś) w przedszkolu spotykałam się nagminnie z dziećmi, które były chętne i gotowe na rozłąkę, a rodzice niestety nie… Ja wiem, że trudno itp. Ale na litość boską wychowujemy dziecko dla świata, a nie dla siebie.
Czasami mam wrażenie, że niektórzy rodzice specjalnie nie usamodzielniają swoich dzieci żeby dłużej były przy nich.
Dawałam kiedyś u mnie na facebooku cytat Montessori, który w pełni oddaje moje słowa. Pozwolę sobie wkleić:
“Matka, która daje jeść dziecku, a nie uczy go, jak trzymać łyżkę i trafiać z nią do ust, albo też matka, która, jedząc sama, nie wskazuje dziecku, jak to czyni, jest złą matką. Obraża ona godność ludzką swego dziecka, (…). Nauczyć dziecko, aby się samo myło, samo jadło, jest pracą dłuższą, dziełem cierpliwości bardziej uciążliwej, aniżeli wykonywać wszystkie te czynności dla niego.”
M. M. Domy Dziecięce, s. 62
No to kto złą matką jest?
Masz rację…na takie a nie inne zachowanie dziecka trzeba pracować od jego narodzin.
Nie miałam takiej wiedzy przy pierwszym dziecku. Nigdy nie patrzałam na to w taki sposób jak opisujesz. Nikt też mi nie podpowiedział. Myślę, że twój post może okazać się bardzo pomocny dla wielu młodych mam.
Z drugim dzieckiem, ja bardziej świadoma i doświadczona zaczęłam wdrażać córkę w “życie społeczne” o wiele wcześniej. Uśmiechnęłam się jak napisałaś o zachęcaniu do wykładania zakupów. To jest nasz rytuał w sklepie. Wie też że trzeba oddać batonik, który trzyma w ręce, aby Pani go zeskanowała, a mama za niego zapłaciła…
Co do “relacji międzyludzkich”, myślę, że ma łatwiej, ze względu na stan posiadania…starszego brata :).
Ja planuję posłać córkę do przedszkola też na 2,5, w przyszłym roku i już “pracujemy” na jej sprawniejszą integrację :)
No właśnie te małe elementy składają się na ‘fajną całość’. Na ‘obytego’ małego człowieka. A że przy tej kasie przy okazji, pomogą- i super!
Co do rodzeństwa… Maks był taki sam, więc ten element nie jest obowiązkowy ;)
Za rok i nas to czeka. Tymczasem zapisałam Maję na zajęcia, raz w tygodniu, by mogła się przyzwyczaić do tego, że zostaje z kimś innym. Jak mówisz, warto się przygotować :)
a ja uwazam, ze charakter to ta wieksza czesc, na pewno nie pol-na pol z wychowaniem. Poza tym dziecko zachowuje sie zupelnie inaczej w domu u siebie, inaczej jak jest mama obok a inaczej jak jest samo. I te roznice potrafia byc ogromne.
Co z tego, ze moje dziecko od niemowlaka bylo wszedzie zbierane, zwiedzilo kawal swiata, nie trzymane bylo w domu, od zawsze u opiekunki, w zlobku i na przeroznych zajeciach czy z nami ” w swiecie”. Mimo tego wszystkiego nie jest ani wygadane, ani smiale, ani nic z tych rzeczy czego mozna by teoretycznie po takim stylu zycia oczekiwac.
Sa tez dzieci chowane przez tv i trzymane w domu a wyjatkowo smiale i wygadane.
To wszystko to jednak kwestia charakteru.
Jedno dzieckow mig w piaskownicy zalapie prawo silniejszego i nie da sobie wyrwac a inne potrzebuja dobrych kilku lat, zeby nie ozwolic innym wchodzic na glowe.
A ubieranie… nawet jak Lenka sie nauczy (a nauczysie w jeden dzien jak mamy obok nie bedzie) to i tak bedzie przy mamie zapominac te umiejetnosc ;)
I tak wiele innych umiejetnosci – co innego jak jest mama a co innego jak wokolo sa inne dzieci.
W ramach przygotowania warto duzo rozmawiac z dzieckiem, chodzic na spacer wokol przedszkola i opowiadac co jest w srodku, co dzieci tam robia itd.
“Sa tez dzieci chowane przez tv i trzymane w domu a wyjatkowo smiale i wygadane.
To wszystko to jednak kwestia charakteru.”
Raczej polemizowałabym. Jest pewnie % takich dzieci które mimo, że rodzice nic nie robią, jakoś się ‘same wychowają’ na fajnych ludzi. Ale to tylko %, a może i promil. I nie wiesz jak będą radziły sobie dalej.. Czy ta pozorna ‘odwaga’ to nie jest kamuflaż. Nasze starania nigdy nie idą w gwizdek. One procentują, zawsze.. Po prostu czasami na efekty trzeba poczekać.
a ja jestem przekonana, ze odwaga czy tzw. towarzyskosc i otwartosc to glownie charakter dlatego wierze, ze niezaleznie od staran czy trzymania przed tv efekt staran rodzicow bedzie minimalny.
Dzieci tzw. posrednie mozna nieco pchnac w strone odwagi czy stlamsic tv, ale bez wielkiej roznicy. U dzieci z silnie okreslonym charakterem w ktoras ze stron efekty beda niezauwazalne.
Z tymze ta odwaga to tylko ulamek tego co dziecku jest w zyciu potrzebne. Tlamszac przed tv u tych z odwaznych charakterem niewiele sie zmieni w tym wzgledzie ale cala masa innych umiejetnosci nie bedzie rozwijana. Tak czy inaczej, nie warto dzieci tak chowac, bo w pewnym momencie takie zaniedbania wyjda.
Dziękuję za ten wpis, jako mama 14-miesięcznej przylepki już widzę ten okropny dzień 1 września 2016. Pani Marleno do jakiego przedszkola idzie Lenka? Czy jest to przedszkole prywatne czy państwowe? Na co zwrócić szczególną uwagę? Czy takie zajęcia jak gra na instrumencie, język angielski czy dodatkowa lekcja rysunku ma sens dla trzylatki?
https://makoweczki.pl/jak-dbasz-o-swoj-najwiekszy-skarb-p-kole/ :)
No nie wiem… moją też zawsze tak uczyłam. Wysyłałam do kasy z soczkiem, uczyłam mówić dziękuję nawet obcej pani. a ona im starsza tym bardziej się wszystkich wstydzi.. Pani w p-kolu o kompocik nie poprosi. zabawkę z ręki sobie pozwoli wyrwać i popłacze w kąciku poskarży się za dwa dni, ale tylko mamie. zawsze była wrażliwcem. nie wiem czy kwestia charakteru w jej przypadku to tylko 50%..
Jeśli jest to dla Was naprawdę problematyczne, to na pewno nie zaszkodzi wizyta u psychologa i przeanalizowanie problemu. Lepiej teraz niż np. na studiach czy w pracy, kiedy problem bedzie już głęboki.
Ja już beczę…mam ścisk w żołądku jak o tym pomyślę ;)
Bardzo fajny wpis, dzisiaj zacytowałam parę zdań mamie i też miała łzy w oczach ( o tym wychowaniu). U mnie jest akurat inaczej Hela jest do mnie przyklejona, robota, całe dnie u babci, nie wiem co to będzie.
Z moich doświadczeń: to nie pierwszy dzień jest dla dziecka najgorszy, wtedy jeszcze jest podekscytowane czymś nowym, itd. Najgorsze, gdy sobie zaczyna uświadamiać, że to będzie STALE I CODZIENNIE… Najgorzej po weekendzie. Moja córka (jak to było dawno – 1.10 zaczyna studia…) gdy drugiego dnia usłyszała, że idzie do przedszkola, stwierdziła, że czemu? przecież już była w przedszkolu… wczoraj :)
“gdy drugiego dnia usłyszała, że idzie do przedszkola, stwierdziła, że czemu? przecież już była w przedszkolu… wczoraj :)”
hahah mistrz!
Rewelacyjny post!nasza coreczka ma 15 m-cy i chodzi juz do przedszkola. To nic nadzwyczajnego w Norwegii. Od pierwszego dnia nie bylo zadnych problemow choc w domu byla najpierw ze mna,pozniej z tata a na koniec dolaczyla babcia. Nigdy nie podrzucalismy jej znajomym ale czesto do nich z nia wychodzilismy albo mielismy gosci u siebie. Uczestniczylismy w kursie basenowym jak Alex miala 3 m-ce. W nd zaczyna kolejny. Jezdzimy na rowerach, chodzimy na place zabaw, zakupy wszedzie razem. Mysle ze wlasnie to zaprocentowalo. Alex jest otwarta na ludzi. Zaczepia ich, wyciaga do nich raczki, mowi “czesc” (hei) i usmiecha bez konca. Nie potrafi jeszcze mowic w zadym jezyku ale o swoje wie jak sie domagac! Twoje wskazowki Marleno sa b.pomocne!!! Dobrze wiedziec ze warto posylac dziecko po rozne rzeczy i w tak naturalny sposob uczyc je samodzielnosci. Choc akurat o to moge byc spokojna. Norweskie przedszkola ucza tego od samych poczatkow dziecka w tej placowce. Zycze wielu wzruszen i smiechow od 1 wrzesnia!
Rewelacja! Ja to podpatrzyłam w USA, że u nich nie ma ‘dramatu przedszkolnego’ jaki panuje w naszym kraju. Ale ja o zagranicznych dzieciach mogę się wypowiadać w wielu superlatywach, tyle, ze w PL często ludzie wolą prześmiewać USA i ogólnie zachód ‘jacy to głupi i tępi’. Mimo wszystko uważam, że to jednak ukrywanie własnych problemów…
W USA nie ma dramatu przedszkolnego, bo dzieci od 3 miesiąca życia idą niestety do żłobka, lub zajmuje się nimi opiekunka. Nie ma tu (mieszkam w Stanach) uregulowanego prawnie urlopu macierzyńskiego i zależy to wyłącznie od dobrej woli pracodawcy (często jest to 3 miesiące -BEZPŁATNE). Po tym czasie większość mam wraca do pracy i dziecko oddawane jest w ‘obce’ ręce, stąd brak dramatu, bo dziecko od pierwszych miesięcy jest przyzwyczajone do instytucji żłobek/przedszkole. Niestety przez to widzę,że większość dzieci nie ma dobrej więzi z rodzicami. Taki żłobek/przedszkole to nie tylko 8 godzin, a więcej (w USA przerwa na lunch to najczęściej godzina i odległości są większe, żeby dojechać do pracy).I tak właśnie rodzice zajmują się dzieckiem praktycznie tylko w weekendy.
W USA nie ma dramatu przedszkolnego zupełnie! i rodzice amerykańscy nie przeżywają tego momentu tak jak my polscy. I zarówno jak przedszkola, jak i szkoła amerykańska – jest dla mnie zdecydowanie lepiej przygotowana na potrzeby dziecka i rodzica. Kiedyś przylatując tutaj, uważałam właśnie że Amerykanie są głupi, tępi, że szkoły głupie … wszystko głupie! Dopiero jak na skórze własnej i skórze dzieci przekonałam się, że przedszkola i szkoły są o niebo lepsze niż w Polsce. Przygotowują dzieci to życia. Uczą ważnych rzeczy. Uczą bez zakuwania. Praktyki mają od przedszkola a nie na studiach! Wychodzą w przedszkolu z dzieckiem do sklepu, jadą do weterynarza, do biblioteki publicznej, na farmę, do restauracji, bawią się w lotnisko z paszportami i walizkami… od samego początku pokazują dziecku prawdziwe życie a nie uczą zakuwania na 50 różnych sposobów.
I każdy kto mnie choć trochę zna, wie, że Polskę kocham i tęsknię za nią i mam sentyment… ale do szkół i lecznictwa nie mam żadnego. I to doceniam całą sobą tutaj w USA :)
Ale się nawymądrzałam przy porannej kawie ;))
“Kiedyś przylatując tutaj, uważałam właśnie że Amerykanie są głupi, tępi, że szkoły głupie … wszystko głupie! Dopiero jak na skórze własnej i skórze dzieci przekonałam się, że przedszkola i szkoły są o niebo lepsze niż w Polsce.”
100%! Nie wiem skąd stereotym ‘głupiego Amerykanina’. Wystarczy obejrzeć ‘matura to bzdura’ i puścić na cały świat, a wyjdzie, że jesteśmy tak samo bystrym narodem ;)
“Przygotowują dzieci to życia. Uczą ważnych rzeczy. Uczą bez zakuwania. Praktyki mają od przedszkola a nie na studiach! Wychodzą w przedszkolu z dzieckiem do sklepu, jadą do weterynarza, do biblioteki publicznej, na farmę, do restauracji, bawią się w lotnisko z paszportami i walizkami… od samego początku pokazują dziecku prawdziwe życie a nie uczą zakuwania na 50 różnych sposobów.”
I wiesz co bym dodała. Jestem pewna, że w USA byłabym doskonałym uczniem. Jestem kreatywna, mam 1000 pomysłów, myślę niesztampowo. W PL była trochę osłem i miałam zawsze słabe oceny z zachowania za pyskówki. Nijak nie pasuję do ‘matury z kluczem’. Upieram się przedstawiac świat inaczej. I w USA byłabym orłem ;)
Żal mi trochę moich dzieci, bo z taką matką i wychowaniem w PL szkole będą miały przekichane :/ ;)
Witam, mam pytanie troche z innej beczki :) chce zamowic 2 letniej córce kalosze i buty zimowe z Next. Nosi teraz rozmiar 23 z Zary. Czy pamiętasz jaki rozmiar zamawiałas Lence jesli oczywiscie kupowałas akurat tam buty? 7? Pozdrawiam i z gory dziękuje za odpowiedz.
Czekam i czekam na post o kapciach….. Chyba nic nie przegapiłam? :) Może slippers?
Mnie w przyszłym roku czeka prawdziwy armagedon, córeczka idzie pierwszy rok do pikola a synek do szkoły ajć… :/
Ja odezwę się po raz pierwszy by pocieszyć/ wwesprzeć mamy które powyższy artykuł zdolowal;)))) nie będę podawać jako kontry wlasnych % charakter a wychowanie. Podam przyklad mojej córeczki, tak mniej wiecej ok 18tego mies zaczela wykazywac szczegolna nieśmiałość wobec obcych i bardzo dlugo przekonywala sie do nowo poznanych osób. Od tego czasu do momentu pojscia do pkola staralismy sie ja socjalizowac. Nie znaczy to ze wczesniej byla odcieta od swiata, ale doszly rzeczy dodatkowe: iscenizowanie na zabawkach roznych scen rodzajowych, zajecia zorganizowane dla grup rowiesniczych kilka razy w tygodniu etc testy integracji sensorycznej i wizyty u psychloga jednego i drugiego potwierdzily, ze po prostu mam w domu wrazliwca i introwertyka, który nie musi błyszczeć w każdym gronie, woli w sobie znanym. Adaptacja w przedszkolu byla nielatwa i rozcianieta w czasie, obecnie po roku czasu zdarza sie sporadycznie ze czekam na nia w szatni bo chce jeszcze chwilke pobrykac. Najbardziej jednak cieszy sie jak nadchodzi weekend i może go spędzić tylko z ulubionymi osobami. Wiem juz teraz, ze odnajdzie sie również w doroslym życiu, na swój wlasny sposob:)))
I ekstra podsumowanie! Tak jak napisałam w artykule: “Tak jak z pierwszą połową niewiele możemy począć ( choć warto zasięgnąć wiedzy od osób wyszkolonych w tym kierunku) tak druga jest naszym polem popisu. ” Czasem warto poradzić się kogoś ‘kompetentnego’ typu psycholog :)
Dodam jeszcze, że fajnie, gdy w przedszkolu jest adaptacja jakaś, gdy dziecko ma szansę zapoznać się z placówką, w obecności dorosłego, którego zna.
w naszym przedszkolu był to miesiąc w wakacje, kiedy na 2,5 godziny dziecko mogło ze mną przychodzić, pobawić się w sali i na placu zabaw. na pewno to bardzo pomogło, chociaż i tak nie obyło się bez łez przez pierwszy tydzień.
i zaczynać chodzenie dziecka bez rodzica od krótkiego czasu- np godzina, potem 2 i zwiększać.
zawsze też mówić, kiedy się przyjdzie i słowa dotrzymać.
Etatowa Mamo,
Czy mogę zapytać jakim aparatem/obiektywem robisz zdjęcia? Są świetne :)
Hej dziewczyny moze jakieś propozycje jak ubrać dziewczynkę na rozpoczęcie roku przedszkolnego ?:):):
wg naszych pań z przedszkola- normalnie- zeby dziecka dodatkowo nie stresowac jakimis ciuchami niewygodnymi
Ja probowalam wychować dziecko by bylo otwarte ale czasami naprawdę dziecko ma swoje zachowania…gdyby sie dalo w 100%uksztaltowac dziecko to wszystkie bylyby takie same-idealne,nie placzace w przedszkolach
Tak czytam czasami wypowiedzi i wątpliwości mam co do tego jak dziecko zaklimatyzuje sie w przedszkolu i jak sobie poradzi to przypomina mi się jak ja mialam ten sam problem. Słuchajcie czy nie jest, ze do każdego dziecka trzeba mieć podejście i go czymś zainteresować? Moja córeczka on maleńskości pupcią w pieluszce poruszała w rytm muzyki i nadal to lubi, postanowiłam więc posłac ja do akademii w której będzie się uczyła i bawiła . W Warszawie są dwie takie placówki Urszynów i Piaseczno http://bystrzak-wawa.pl/pl/bezplatne-zajecia-pokazowe-7.html , oby wiecej takich powstało w rożnych miejscach w Polsce ..
Właśnie nie wiem, co Was z tym beczeniem wzięło. Mój najstarszy zaczyna przedszkole za 2 tygodnie, bez żadnej adaptacji (placówka nie przewiduje), codziennie rozmawiamy jak to będzie cudownie. Jak ostatnio opowiedziałam mu wszystko ze szczegółami, i dowiedział się, że będzie się sam musiał ubierać i że tam nie ma nocników tylko “małe kibelki” – to na drugi dzień nie pozwolił się dotknąć! Teraz tylko sam chce się ubierać, rozbierać, nocnika ani tknie, pokochał toaletę, a jak jest na dworze, to nic nie mówi, tylko idzie w trawę ściąga spodnie i sika ;)
Nie ma jeszcze 3 lat, ale tak go motywują te nasze przedszkolne opowieści i duma, która ropiera go i wszystkich wokół, że ja naprawdę nie widzę, czym tu się martwić :)
Pewnie trudniej będzie, jak już go zostawię i będę musiała wyjść. Ale nie zakładam tego na pewno ;)
Problem jest chyba z tymi dwulatkami, bo te Np. Z grudnia pewnie nie są jeszcze idpieluchowane i tak dalej…
Ehh. Znajomy mi 2,5-latek pierwszy tydzień w przedszkolu uparcie przez siedem godzin krzyczał: JA WOLĘ IŚĆ DO TATY!. W drugim tygodniu co jakiś czas robił sobie dziesięciominutowe przerwy żeby wyglądać na obrażonego. Po miesiącu zrozumiał że nic nie wynegocjuje i się uspokoił. ;)
My przedszkole powitamy za rok. I tez bedziemy sie stresowac. Bo nie wypada inaczej!
Moja córcia sama dopytywała się kiedy pójdzie bawić się z dziećmi, bo oglądała film gdzie dzieci chodziły do przedszkola i koniecznie ona też już chciała xd
Fajnie sprawdzają się czytanki i książeczki o dzieciach chodzących do przedszkola :) Wtedy dziecko wie, że coś takiego jest i że to normalne i dzieci dobrze się tam bawią
Jeśli chodzi o moje doświadczenia to nie uważam żeby pierwszy dzień dla dziecka był najgorszy, mój maluszek był bardzo podekscytowany. Schody zaczynają się dopiero gdy dziecko uświadamia sobie, ze będzie tam chodzić na stałe.