Jak zostać popularnym blogerem?

“Witam Cię MM. Uwielbiam Makóweczki i podziwiam Cię za determinację i wytrwałość w działaniu
“Witam Cię MM. Uwielbiam Makóweczki i podziwiam Cię za determinację i wytrwałość w działaniu. Blog jest naprawdę niesamowity. Maluszki piękne, zdjęcia doskonałe. Cudownie się ciebie czyta. Właśnie zakładam/założyłam/zamierzam założyć bloga o moim dziecku/naszej rodzinie/modzie/parentingowego/… czy mogłabyś mi podpowiedzieć jak się przebić, wybić, jak nawiązywać współprace, od czego zacząć, jak zaciekawić czytelników. Będę wdzięczna choć za kilka zdań.”
Kominek
Takich maili w przeciągu niespełna dwóch lat dostałam około miliona. Jest mi niezmiernie miło, że podoba się Wam to miejsce i uważacie mnie za źródło wiedzy nieskończonej. Niestety odpowiedź na te pytania (nie żebym ją znała) to nie jest ‘kilka zdań’. To nie jest nawet kilkadziesiąt zdań. Dlatego w 99% odsyłam Was do książek Tomka Tomczyka (Kominka). I proszę, żebyście wróciły do mnie po ich przeczytaniu. Wiecie ile z was wraca? 1%. I tu zaczynam się zastanawiać czy a) książki T. są aż tak doskonałe i nie muszę nic dodawać? b) uważacie mnie za nadętego gbura który nie chciał podzielić się wiedzą? c) w międzyczasie olewacie temat blogowania. Nie wiem.
W sumie szkoda, że nie wracacie. Bo książki Blog i Bloger są pewnego rodzaju bazą wiedzy. Nie ma sensu, żebym odpowiadała kilkanaście razy dziennie “czy przynależę do jakiejś agencji?” (nie), “czy całe dnie piszę do firm o gadżety współpracę” (hell nie i bardzo nie popieram), “skąd biorą się reklamy na blogu”, “skąd czerpię inspiracje/pomysły na notki” i setki innych. Tych pytań i maili jest naprawdę niesamowicie dużo, a pytania są dosłownie jak kopiuj – wklej. Dlatego fajnie jeśli macie ‘bazę wiedzy’. Natomiast jeśli chodzi o niuanse, konkretne problemy związane ściśle z blogami rodzicielskimi, tu zawsze bardzo chętnie Wam pomogę. Zaczynam od tego posta, który jest pierwszym z odpowiedziami na Waszą “bazę pytań”. Pod wpisem śmiało możecie dodawać dalsze pytania na, które odpowiem w następnych notkach. Wtedy zamiast odpowiadać na setki takich samych pytań będę mogła podlinkować swoje wpisy. Sprytne, nie? :)
1. Jak blog zdobył popularność?
To pytanie nr. 1 większości z Was. Nikt nie ma parcia na szkoło i kasę, ale jakoś dziwnie każdy chciałby być najpopularniejszy ;). To też pytanie, a raczej moją odpowiedź wiele z Was odebrało jako skrywanie wiedzy tajemnej. Bo najczęściej i zgodnie z prawdą odpowiadam ‘nie wiem’. Nie brzmi to dobrze, nie? Ale faktem jest, że nie poczyniłam żadnych spektakularnych kroków promocyjnych, które można by przeliczyć na popularność, ilość unikalnych użytkowników czy fejm. Raz w życiu zdarzyło nam się wykupić reklamę google (mąż doprecyzuje wieczorem ;)) za całe 100zł :D. Nie polecam.
Promuję się na Facebooku co jakiś czas za kilkadziesiąt zł. — > to bardzo dobry pomysł jeśli umiecie ustawić parametry wyświetlania się reklamy bloga. Inaczej wtopicie kasę, a pozyskacie 2 fanów. Ale nawet te dwie osoby, to będą realnie zainteresowani tematem ludzie. Nie jakieś ‘martwe dusze’ z konkursowisk czy nie daj boże kupieni na allegro. To nie ma sensu. Mi pomogły w promocji tak naprawdę dwa konkursy ‘na stylóweczkę’. Ale bądźcie pewni, że Wam nie pomogą tak jak mi. Nie ma takiej opcji. Kiedy dwa lata temu robiłam pierwszy konkurs blogów tego typu było słownie z pięć. I kiedy ja dawałam nagrody w postaci czapeczki czy kubeczka to tłumy szalały.
Na chwilę obecną takich konkursowisk jest setki. I narażę się tym zdaniem, ale teraz trochę nawet wstyd robić co pięć minut jakiś konkurs, bo jest ich pełno, są one męczące i silnie angażujące. Dlatego u mnie tego typu promocja jest najdroższa i staram się stosować ją sporadycznie, nie zmuszając Was do ‘lubienia’ czegokolwiek, do ‘szerowania’, wklejania zdjęć dzieci (to TYLKO w aplikacjach.. nie daj Boże ktoś się rozmyśli i pozwie mnie za fotkę swojego dziecka na moim fp). Pamiętajcie- jesteście BLOGERKAMI, a nie konkursowiskiem. Ważny jest Wasz przekaz, treść bloga, zdjęcia, forma, a nie setki konkursów. One mają być dodatkiem.
Popularność
Popularność zaś zdobyłam dzięki systematyczności, niebanalnej treści, samozaparciu, przebojowości i .. pięknym maczkom ;). Wy obecnie IMO największy problem możecie miec z ‘niebanalną treścią’. Tu podzielę Was na dwie kategorie:
Blogi parentingowe modowo- gadżetowo- fotograficzne Dwa lata temu, kiedy istniało dosłownie kilka blogów podobnych do naszego, nie było trzeba się wytężać czy stawać na uszach, żeby być ‘niebanalnym’. Pokazywałyśmy sieciówkowe stylizacje, ‘królową Zarę’, zaś najmniejszy ‘hendmejdzik’ wzbudzał falę ochów, achów i podniecenia. Dziś na jaki blog nie wejdziesz to masz te same ‘niszowe’, handmadowe ciuchy. Tu słowo do czytelników: podziwiam Was, że macie ochotę oglądać wszędzie ‘to samo’. Ja czuję się tym kosmicznie zmęczona. Obecnie, żeby pokazać coś innego trzeba dosłownie znieść jajo.
Niektóre koleżanki – blogerki poszły w stronę rzeczy unikatowych, kupowanych za granicą o cenach nie wiadomo czy śmiesznych czy przygnębiających. Inne walczą o to, żeby pokazać daną rzecz jako pierwsi. Jeszcze inni próbują miksować handmade z sieciówkami, sh + treścią (to chyba my ;)). Ale nie jest łatwo. I naprawdę podziwiam blogi którym udaje się teraz przebić z modą czy gadżetami dziecięcymi. To kosmicznie ciężka historia. Na 100% pomogą tu doskonałe umiejętności fotograficzne, kompozycyjne, świetny smak, wysublimowanie i znajomość mody, trendów z wyprzedzeniem siedmiu sezonów.
Ja się poddałam i pokazuję Wam obecnie to co naprawdę nosimy na co dzień. Bez nadęcia, kupowania ubrań pod sesje. Tyle, że ja niejako ‘mogę’ to zrobić. Zaś ‘nowi’ muszą stawać na uszach. Bo kto będzie chciał oglądać na blogu nieznanym to samo co widział już na pięciu popularnych. Więc stanowczo musicie być lepsi od nas.
Blogi parentingowe
Blogi, które ostatnio zdobyły popularność w tej kategorii i które podziwiam: http://maledranie.blogspot.com – ona to po prostu zrobiła. Była lepsza, odważniejsza, przebojowa. Do tego prze, przemiła! Zawsze uśmiechnięta, pomocna, nie zrażała się potknięciami czy małymi upadkami (Elle). http://wronek.pl – niby dzidziuś jakich wiele, śliniący się, niepozujący, a jednak jego mama potrafiła tak go pokazać, że zjednała sobie rzeszę fanów. Doskonałe zdjęcia, kompozycja i świetne, lekkie pomysły na notkę = 100%-wy sukces. http://lunawchmurach.com – blog niby podobny do kilku już obecnych, jednak wcale nie sprawia to, że nie chce się do niej zaglądać. Cudowne zdjęcia, niesamowity gust, świetne ubrania. Kocham do nich wracać. Trzy blogi tak ‘przekrojowo’. Wszystkie pojawiły się już po tych najpopularniejszych w swojej tematyce a jednak dzięki ‘temu czemuś’ przebiły się przez setki, tysiące innych. Oklaski na stojąco! :)
Blogi z treścią. Te o dziwo mają miliard razy łatwiej. Pod warunkiem, że autor potrafi jako tako sklecić post lub zbudować zdanie (nie za bardzo) złożone. Takie blogi mają dużo mniej pracy (nie chodzą na ‘sesje’, nie obrabiają zdjęć, nie martwią się czy kupiły ciuch/ gadżet wystarczająco wcześnie, zanim pojawił się na innym blogu). I wystarczy być choć trochę bystrym, żeby się przebić. ‘Najlepiej’ napisać kilka kontrowersyjnych postów: o 6-latkach w szkole, o gender, przemocy w rodzinie, miłości matki do dziecka, jedzeniu/chodzeniu maluszków, o zaniedbanych/zadbanych matkach o piaskownicy, oszczędzaniu itp. Potem podrzucić to Super Niani, dodać na Wykop i .. czekać na fejm i lans. Tyle, że to wszystko będzie chwilowe. Taka wydmuszka. Bo jak nie będzie kontrowersji to kto będzie to czytał?
Można wejść na kilka blogów i popatrzeć na komentarze – pot krew i łzy- ogromna aktywność, post codzienny- 0 komci. Statystyki “skaczące” tu tysiąc tu 40 tysięcy.. potem dziura i znowu podskok. Ja cenię jednak blogi, które pracują na sukces. Budują relację z czytelnikiem, dają się poznać. Sprawiają, że chce się do nich wracać niezależnie czy piszą o zabawce, kupce, wojnie w Somalii, czy przedszkolu. Osoby, które niejako ‘znamy’ i idziemy do nich a nie do ‘aferki’ czy kontrowersji. I znowu czynnikiem dającym szansę na sukces jest systematyczność, “karmienie nas” nowymi postami, tematami, pokazywaniem swojego spojrzenia na daną sprawę, nie zawsze tylko tego ‘dobrego i słodkiego’, czasami przekornego, acz prawdziwego.
Jest kilka takich perełek, które odnalazłam w ciągu półrocza. Dziewczyny są niesamowicie ciepłe, inteligentne, wyszczekane, ale rodzinne: http://matkatylkojedna.blogspot.com – siedziała w tym lesie, nudziła się i wystękała… jednego z popularniejszych blogów parentingowych z treścią. Fajna, normalna, kobita z krwi i kości co żadnego tematu się nie boi. Świetnie daje sobie radę z popularnością i falą zazdrości. A jak się wkurzy to rąbie drewno na zimę, zamiast rzucać bluzgami po sieci (przynajmniej tak to sobie wyobrażam ;)). http://www.bylucy.es – pisze wspaniale. Gdyby miała kartki, śmiało wzięłabym ją do łóźka. Świetne pióro, bez spinki i nadmiernego patosu. Taka dziewczyna z sąsiedztwa. http://www.szczesliva.pl – domena mówi sama za siebie :). Nie dość, że przesympatyczna to jeszcze piękna. Zaraża optymizmem i sielską, zwyczajną codziennością. Wpadłabym do niej na ciasto i kawkę… nie tylko wirtualnie.
Nie ma jednej, uniwersalnej recepty na sukces bloga. Pomaga jednak kilka elementów: systematyczność
- determinacja
- pomysł/pasja
- osobowość
- wytrwałość
cdn…
Po pierwsze: GRATULACJE dla Ciebie!
Po drugie: ciekawe sugestie :-)
Malwina, cholera! nie doczytałam, że mnie poleciłaś!!! Dzięki :-) Czuję się wyróżniona :***
MARLENA! Wybacz, literówka to wynik knąbrności mojego słownika w telefonie.
Wybaczam :*
Kochana :-)
#MMtakałaskawa ;)
Zgadzam się z tym, co napisałaś. Właśnie dzisiaj dyskutowałam, dlaczego nie chcę opublikować swojego tekstu o mm. Jednodniowego fejmu mi nie potrzeba :)
Ha, mogłabym i ja takiego maila do ciebie napisać. Prowadzę bloga od kilku miesięcy i zanim zaczęłam przeczytałam dwie książki Kominka i przejrzałam multum blogów w tej tematyce. Czerpię z nich inspirację, motywację i wiedzę. Zastanawiam się, dlaczego są popularne, jaką mają wartość dodaną. A potem zastanawiam się, co ja chcę pokazać swoim blogowaniem. I to robię ;)
Twój blog jest jednym z pierwszych które zaczęłam czytać jakiś rok temu i wracam do ciebie codziennie. Mimo że mam dzieci w ciut innym wieku, to uwielbiam twoje stylizacje, bo choć mnie na nie nie stać, to inspirują i motywują, żeby zwracać większą uwagę na to jak ubrane są moje dzieci. Uwielbiam patrzeć na zdjęcia waszej rodziny i czytać o waszych wyjazdach, spacerach, eventach, itp. KREUJESZ wasze życie w taki sposób, że chciałabym żeby i moje tak wyglądało ;) A do tego (na koniec najważniejsze) z twoich postów wyziera fajna dziewczyna, zwyczajna mama i nie zliczę już ile razy czułam z tobą pokrewieństwo dusz ;)
Te trzy rzeczy moim zdaniem decydują o twojej popularności. Przynajmniej ja dla nich czytam cię codziennie ;)
Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że tak na co dzień przed kompem siedzę rozczochrana i w dresie? :P hahaha
Buziak za dobre słowo :*
Ty popatrz! Ja też właśnie siedzę przy kompie nieuczesana i w dresach! No to już mały kroczek do celu osiągnięty ;)))
Podpisuję sie pod w/w tekstem do Was cos po prostu przyciaga… to chyba TY taka zwyczajana a jedna niezwyczajna masz w sobie jakis magnes i mimo ze Cie nie znam i nigdy nie poznam to wnioskuje ze jestes Mega sympatyczna;) mam kilka blogow ulubionych ale do Was zaglądam codzien czy cos nowego sie dzieje. A masz racje tych handmadów jeste juz za duzo a na kazdym blogu to samo i tak samo z z zabawkami itd jak u Was byl minimicro to na 10 innych za chwile tez jak mosquito to wszedzie choc to chyba byla ich “wina”bo w tm samym czasie wyslali chyba setki tych samych paczek do blogerek. DALSZYCH SUKCESÓW!!!P.S zawsze zastanawiam sie na koncem blogow czy to np wtedy gdy ktorys maluch powie mama nie chce?jak Mak do tego podchodzi ?
dzięki, z niecierpliwością czekam na cd :)
Trzeba po prostu być ciekawym człowiekiem / rodziną ;)
Osobiście wolę te “naturalne” blogi ,a nie takie,gdzie ktoś specjalnie pędzi na zakupy by pokazać “łowy” albo ubiera siebie i dzieci typowo pod “sesję” choć nacodzień takiego czy inne zestawy nie włoży :/ No i po co to wszystko ? Jeśli chcę zobaczyć modnie ubrane “manekiny” odwiedzę kolejną galerię i sieciówki ;p tam tego pełno na witrynach ;p
Napisałaś: “Więc stanowczo musicie być lepsi od nas.”
Od Was już nie da się być lepszym ;-)
Chylę czoła.
Ojtam ojtam. Da się da.. Czasami właśnie przez to, że ja już tak nie pędzę na nowinkami, trendami, nie spinam się nie czuję, że muszę być pierwsza. I tu pole do popisu ma ta świeża krew ;)
Swieża nie świeża ;-) ja tam stara d…, blog fakt świeży. Czy pędzimy z nowinkami ? No może troszkę. Skupiamy się raczej na tym, czego nie ma nigdzie indziej. Pokazujemy modę widzianą oczami dziecka — tego dużego i tego małego. Modę, jaką chciałyby nosić nasze dzieci, a nie taką, w jakiej najchętniej widzieliby je rodzice.
Marlenko a zdradzisz mi jeszcze skad Ci sie pomysl na nazwe bloga urodzil?
“w następnym odcinku…” ;)
Trzeba dopisać – BYĆ SOBĄ. Nie kopiować stylu innego blogera. Bo niestety takich, którzy chcą być jak np. MM jest wielu.
Ja tam wiecznie się Wami zachwycam. Uwielbiam. I tyle.
(tą aferę o karmieniu MM/KP warto w ogóle przemilczeć)
No nie! Dwa razy w ciągu dwóch dni! Dziękuję, czuje się naprawdę cudownie, urosły mi taaakie skrzydła! Mdleję….siostro tlen.
Ja i tak uważam, że najważniejsza jest charyzma, coś za czym idą tłumy, a Ty to masz, można Cię nie lubić, można Cię kochać, ale i tak się Ciebie czyta, jak dobrą koleżankę z podwórka jak przyjaciółkę, czasem można zrugać, zezłościć się, ale i tak się wraca. Pisałam Ci to już wczoraj koniecznie widzę Cię w polityce. Dość już tych szowinistycznych palantów! MM do parlamentu!
Dziękuję.
Własnie mialam o Was wspomniec i mi sie przypomnialo MAŁE DRANiE mają swój klimat i jakos nie czuje ze u nich to co wszedzie bardzo chetnie wracam:)
Dobre podstawowe rady. Ja tam uczę się tego blogowania już prawie rok i cieszę się, że pomału zdobywam czytelników, którzy regularnie do mnie zaglądają. Oni znają mnie, a ja znam ich. Wiem czy mają dzieci i jak ich dzieci mają na imię. Gdy jest mi smutno to pocieszą a gdy moje dzieci odnoszą sukces cieszą się ze mną. Nie mam hejterów, bo nie mają mi czego zazdrościć (oprócz ślicznych dzieci) i jest mi z tym dobrze. Przestałam chcieć być popularna i dzięki temu blogowanie nabrało prawdziwego sensu, bez tego ciągłego patrzenia na statystyki itp. Wszystko zdarzy się w swoim czasie. Grun to to systematyczność i poważne podejście do bloga, czytelników.
W pewnym momencie swojego życia myślałam , że się uduszę . Przez przypadek trafiłam na Twój blog . Czytałam , oglądałam i myśl … dlaczego nie zrobić swój własny . Po kilku miesiącach …. mamo Makowa dziękuję Ci za to że trafiłam na Twój blog .
<3 i wieeelki buziak!
Świetny tekst, cenne rady, zobaczyłam błędy jakie popełniam :) i muszę nad nimi popracować :)
Uwielbiam do was zaglądać, każdy wpis dokładnie zaplanowany i dopracowany :) Cudownie się Ciebie czyta i ogląda :)
Marlena, dziękuję za przydatny wpis, a jeszcze bardziej za wspomnienie o mnie, łezka się w oku zakręciła… :’)
Ja też dziękuję, bo dzięki temu trafiłam “do Wronka” :)
no każdy by chciał mieć taką pozycję w blogosferze jak makoweczki.pl czy szafeczka.com :) no i te setki tysięcy złotych jak maffashion :) … ale to teraz nie jest takie łatwe blogi wyrastają jak grzyby po deszczu i nie wystarczy fajnie dziecka ubrać żeby być docenionym :)
choć te pierwsze blogi mnie zawodzą stają się monotematyczne bardzo przewidywalne i coraz częściej widzę w nich to samo :/ co daje mi do myślenia, że bardziej liczy się zysk niż samo prowadzenie bloga
nowym blogom życzę szczęścia :) a starym blogom życzę dalszych sukcesów :)
To fakt ciężko się jest teraz przebić, ale nie jestem pewna czy ja koniecznie chciałabym być na Twoim miejscu. Ciągle pod obstrzałem, lustrowana i pilnowana bo może popełnisz jakiś błąd i będzie można na Ciebie wylać wiadro pomyji (cholera nie wiem jak to się pisze :P). Oczywiście, że próbuję zyskać rozpoznawalność ale nie na plecach innych, nie przez “afery” i nie na kontrowersji.
Generalnie fajna ze mnie babka, wiesz miła, słodka i urocza :P Tylko dobrze się z tym ukrywam :PA na każdego jednego wracającego czytelnika sobie zapracowałam, ciężka pracą, na początku popełniłam parę głupich błędów (ale kto ich nie popełnia ) a teraz już tylko do przodu ;D
ps mogłaś wstawić choć jedno zdjęcie Maczków od razu by się lepiej czytało :P buźka
Ja również polecam Kominka, choć z zastrzeżeniem, że warto też skonfrontować jego rady ze środowiskiem blogerów, w jakim się działa. Niszowe tematy i blogi rządzą się czasem własnymi prawami i zasadami. Jedno jest pewne – trzeba stworzyć miejsce, do którego Czytelnicy chcą wracać, gdzie chcą “wypić kawę”, “spotkać się”. Mnie sesje ubrankowe nie bawią, jakoś tego nie czuję, choć lubię czasem takie pooglądać. W ogóle dla mnie ważna jest estetyka, bo jak od strony wizualnej blog mi nie leży, to trudno się do niego przekonuję. Najważniejsze są jednak treść, język wpisu i to “coś”, które bloger albo ma, albo nie ;)
Ale mi frajdę zrobiłaś swoją opinią!
Priorytetem wysyłam Ci kartki, ładne białe, dobry gatunek, idealne do drukarki czy notatek – bierz nas do łóżka :)
A ja blogu lubię komunikacje z osoba prowadzącą. U MM wiem, że jest jakis dialog, można do niej zagadać.
A są blogi- równie popularne a komentarzy tam kilka….autorki milczą. Nie jest to dziwne? Zwykłe pytania nawet nie są publikowane!!! Wiem, bo kilka razy moje zwykłe pytanie nie przeszło moderacji.
I w takim oto przypadku mam wrażenie, że chodzi tylko o kasę. Piękne foty, tekstu zero, komentarzy zero a blog popularny…nie kumam.
MM zyczę powodzenia i wytrwałości, jestescie najlepsi :-)
Moze dlatego popularny bo ma dobre foty. Ja najbardziej lubie blogi z dobrymi zdjeciami.
Tej kawy to ja bym się z całą trójką “od pisania” napiła :)
Marlen makóweczek nie da się przebić, one są jedyne w swoim rodzaju. Blogów dziecięcych się ostatnio namnożyło, a wasz dalej przyciąga najbardziej, mimo że już nie starasz się ubierać dzieci pod sesje one dalej wyglądają cudownie, a Twoje notki są coraz to lepiej napisane. Wcześniej wchodziłam tutaj by pooglądać dzieciaczki, teraz fotki są na deser a najbardziej interesuje mnie treść :-)
Słusznie zwróciłaś uwagę na to że inne blogi starają się wybić ubierając dzieciaczki w ‘niszowe’ handmadowe ciuszki, sprawiając że wszędzie jest to samo, nie wiem jak można je wszystkie śledzić :-)
Pozdrawiam was gorąco z nad morza :*
Boskie porady, trafne uwagi i zero zastrzeżeń. Czekam w niecierpliwością na part 2 :) Żałuję tylko, że tak późno trafiłam na Waszego bloga, mam takie poczucie, że wiele mnie ominęło. Czytam przy kawie wasze stare wpisy i jest to jak przeglądanie rodzinnego albumu…i tylko czasami zasmucę się, że jakiś post już nie istnieje…ERROR. Ostatnio zastanawiałam się jak wyglądała stronka Maczków przed zmianami graficznymi…hmm ciekawe w jakiej była tonacji??
Nie mniej kawka codziennie najlepiej z Maczkami. Jesteś równą babką, do której chce się wracać. Twoje podejście do dzieci może nie jest zaskakujące czy innowacyjne, ale potrafisz o tym tak napisać, że w moich oczach zyskuje to dużo dużo więcej.
Recepty na sukces nie ma i nie będzie, może trzeba być urodzonym pod szczęśliwą gwiazdą??
Dziękuję za ten post, lecę po Kominka, i czekam na cdn :)
Przyznam, że większość blogów które polecasz znam. I także uważam, że są świetne. Masz dużo racji w tym co piszesz. Czekam na ciąg dalszy :)
O 6-latkach w szkole pisałem, o przemocy w rodzinie pisałem, o gender pisałem… kurcze kończą mi się tematy! :)
A z obu książek Tomka wyciągniesz jeden wniosek: CHARYZMA :) Wszystkie wymienione dziewczyny mają to w sobie – tego nie można kupić, nabyć ani pożyczyć, to nie kwestia szablonu, częstotliwości wpisów ani długości tekstów – uwielbiamy ludzi z charyzmą i do takich samych autorek zaglądamy na blogi :)
Wybacz za podwójnego posta, ale zbyt szybko wysłałem poprzedni.
Większość osób, które pyta Cię o radę i dostaje odpowiedź “idź i przeczytaj książki Kominka”, nie jest w grupie a), b) ani c). Oni są w grupie d). W grupie ludzi, dla których przeczytanie 2 (słownie: dwóch) książek jest wyzwaniem ponad ich siły. Oni oczekują od Ciebie informacji “zrób to i to, a za miesiąc będziesz opływać w miliony”. Kiedy dowiadują się, że kluczem jest ciężka praca, wytrwałość i cierpliwość (przede wszystkim cierpliwość), to zwyczajnie rezygnują. Z zewnątrz bycie popularnym blogerem wygląda jak fajna zabawa. Ludzie widzą efekty, ale nie dostrzegają (i nie chcą dostrzegać) procesu poprzedzającego.
Ostatnio nawet spotkałem się z podejściem “Przecież pisanie bloga jest takie proste, że każdy może to robić”. Jasne, że tak. Pisać jednak bloga, który zaangażuje czytelników i wniesie w ich życie jakąś wartość, już tak łatwo nie jest. A pisać bloga, którego czytać będą dziesiątki tysięcy ludzi każdego miesiąca, jest już wyzwaniem ponad siły większości ludzi. Dlatego nie przejmuj się, że z tego “miliona”, który do Ciebie napisał, tylko 1% wraca. Bo ten 1% jest więcej wart, niż pozostałe 99%. Ten jeden procent, jest gotowy walczyć, żeby osiągnąć to co zamierza. I temu jednemu procentowi się uda. A reszta nie ma znaczenia, bo oni szukali jedynie szybkiego sposobu na bogactwo czy sławę.
To miłe, że nie jest z Ciebie pies ogrodnika:)Samolub czy jakis inny szkodnik rozbujnik:) Tak serio, to naprawdę coś, dzielić się z innymi “tą tajemną wiedzą”;p.
Chylę czoła dla Ciebie maczkowa mamo, tym razem jako osoby…takiej, która chwalona za potrawę nie zatrzyma przepisu jedynie dla siebie:)
Pozdrawiam
a ja od dawna jestem w szoku, ze blogowanie tak zawojowalo internet. Ze stalo sie zrodlem dochodu! Fakt, ze duzo szczescia w tym tez trzeba miec. I zaciecia, sily, wiary w siebie. Dlatego tak niewielu moze sie wybic.
I tak sie zastanawiam jak sie czytelnicy zachowuja – serio lataja z bloga na bloga zeby sie zmeczyc ogladaniem tego samego? Czy po prostu wybieraja 1-2-3 i sa wierni?
Jestem blogerem – w jaki sposób rozliczasz się z firmami za kampanie? Masz firmę, wystawiasz fakturę za promocję? czy przedmioty do sesji kupujesz z rabatem czy dostajesz gratis? dzięki za konkretne odpowiedzi :)
Witaj,
Podczytuję Cię od jakiegoś czasu a chyba pierwszy raz się wypowiem. Post jest dla mnie strasznie na czasie. 1,5 roku prowadziłam bloga. Początkowo o ciąży, potem o moim Bąblu i o codzienności. Zdjęć nie potrafię robić, na stylizacje mnie nie stać, zatem był to blog typowo z treścią. Nie byłam nigdy “na fali” popularności, jednak miałam grono stałych czytelników i codziennie pojawiało się te kilkaset osób. Nie czerpałam z tego nigdy żadnych profitów, jednak cieszyło mnie, że są ludzie, którzy chcieli czytać to, co miałam do powiedzenia. Potem pojawił się, że to tak ujmę, rodzinny konflikt i bloga zlikwidowałam. Tyle, że to wciąga, zatem wróciłam w nowym miejscu. Brak mi teraz czytelników, których udało mi się wcześniej do siebie przyciągnąć. Początkowo, mimo powrotu, byłam zniechęcona, jednak teraz powoli odzyskuję zapał i chcę, by wrócili przynajmniej Ci, którzy gościli u mnie kiedyś. Poważnie myślę o zakupie książek Kominka, a choć to jest ta właściwa baza, to dla mnie świetnym motywatorem jest Twój post :)
Ciekawa jestem, czy są gdzieś w sieci obiektywne rankingi blogów popularnych? Mimo iż trochę już po blogosferze krążę, to z Twojej listy znałam tylko Wronka. Nie twierdzę bynajmniej, że to że jak ja jakiegoś bloga nie znam, to nie jest popularny, a chodzi mi jedynie o to, gdzie mogę je znaleźć? ;)
Pozdrawiam!
Obiektywny ranking? Nie znajdziesz.
Teraz na fali jest podpisywanie swojego bloga jako “najpopulerniejszy”, “najlepszy”, “naj…cośtam”.
P.S. Kocham Lucy i Wronka. Buzi dla Was dziewczyny :*
Oczywiście, że JEST taki ranking : http://hash.fm/ – tylko nie każdy bloger ma odwagę się do niego dodać.
Pierwsze miejsce zajmujemy my lub szafeczka (to jest ofc ruchome a nie na stałe przypisane miejsce). Częściej Karolina. Na trzecim jest Ania Sławeta a potem ladygugu.pl i tak dalej…
To może inaczej: pod względem odsłon/UU tak, z reszta istnieją przecież strony, na których można sprawdzić statystyki ale popularność jest zbudowana na większej ilości płaszczyzn. Pierwsze miejsce zasłużone!
“determinacja
pomysł/pasja
osobowość
wytrwałość”
Gdzie to kupię? o.O
i trzeba mieć twardą dupę na hejty. Założę się, że pośladkami rozłupujesz orzechy ;D <3 Makóweczki jest sukcesem, gratuluję :-)
Ooo tak. Tylną część ciała mam akurat pokaźnych rozmiarów ;)
Marleno, kiedy rozpoczynałam blogowanie, zachodziłam tu i podziwiałam fajowską atmosferę. Wydawałaś mi się taką dobrą, luźną mamą z pomysłem na życie. I nie pomyliłam się. Cieszę się, że miałam okazję Cię poznać. I ta Twoja “pasja mówienia” – urocza:)
:D Słowotok wrodzony i nieuleczalny.
Dziękuję :*
No wiesz… zmotywowałaś mnie do eksperymentu. Przetestuje, ile sławy przyniesie mi Wykop. Idę pic szampana :D
Pamiętam, jak zaczynałaś. I nawet wiem, dlaczego odniosłaś początkowo sukces -ludzie poszli własnie na te nagrody i stylowki. W twoje ślady poszły potem tłumy… o ile na początku konkursy były fajne, o tyle z czasem zaczęły nużyc. Ja już od bardzo długiego czasu nie biorę w niczym udziału, bo wszędzie trzeba sponsora “polubić”, nagrody często są nijakie, a wysiłek żeby je zdobyć nieproporcjonalny (słowem – nie opłaca się wysilać). ALE! Właśnie przez te konkursy nieciekawe blogi maja mnóstwo fanów! Fenomen!
Jednak – wydaje mi się – kluczem do sukcesu jest po prostu reklama: Musisz znać kogoś, kto cie oficjalnie poleci. Najlepiej spotykać się ze znanymi blogerami, cykać wspólne fotki, zaprzyjaźnić się i potem nawzajem polecać. Prosta sprawa.
Im więcej firm i sław znasz, tym łatwiej. Znane blogerki gadzetowo-ubraniowe rozsyłały zdjęcia dzieci do firm, po czym były przez te firmy polecane. No i nie zapominajmy o pinterescie i portalach typu fashionkids.
Tak – treść, jakość itd. są bardzo ważne. Ale nic nie dają, jeśli nikt się o twoim istnieniu nie dowie.
:)
Po pierwsze, żadnego bloga nie nazwałabym ‘nieciekawym’ jako, że jest to pojęcie bardzo względne. Ja np. kocham zdjęcia, piękne ubrania, wnętrza, więc ‘ciekawe’ są dla mnie blogi tego typu, zaś nie zawsze mam czas wgłębiać się w tysiące opisów osób które nie znam na jakiś temat (a być może są to baaardzo ciekawe wpisy).
Tak jak pisałam reklamy na blogu nie stosowałam praktycznie żadnej. To o czym piszesz, to żarcik a nie reklama. Jeśli pojawię się na fp marki (lub nawet na 3-4 tego samego dnia) to uwierz mi na słowo, moje staty nawet nie drgają. Ot tysiąc osób więcej (przy kilkunastu tys. dziennie). Więc tu mylisz się bardzo. Pinterest? :D Jeju, serio. 14 wejść dziennie, tak uśredniając. Feshion Kids? Ze 2x nam się zdarzyło i nie miało to ŻADNEGO wpływu na UU. Także ogólnie wybacz, ale bardzo błądzisz jeśli myślisz, że takie rzeczy dają wymierny wpływ na długotrwałe zaangażowanie ludzi w bloga.
Jedyne takie prawdziwe BUUUM miała Karolinka kiedy podlinkowała ją Maff. Mnie nikt nie polecał kiedy byłam niepopularna. Z nikim fotek nie cykałam! baaa, jeśli pamiętasz ‘tamte czasy’ to wiesz, że wręcz wybuchła aferka i na jakiś czas się wszyscy ode mnie odwrócili. Więc determinacja, wytrwałość i dobra treść. Żadne tam polecanki itp.
Ale ja nie o tobie w tym kontekście :) Ty przetarłaś szlaki i twój sukces polegał na tym, ze wcześniej czegoś takiego nie było, a ty pisałaś bloga ciekawie, a zdjęcia były ładne. Ale reklamę – czy po prostu publikę – jednak miałaś w postaci konkursów, które przyciągnęły rzesze.
Pisząc o reklamie nie mam na myśli kampanii reklamowej :D
Zdecydowanie się nie zgodzę, że trzeba znać kogoś, żeby ten kto Cię polecił. Można się zdziwić, jak wiele osób które Cię nie zna, będzie Cię polecało tak czy inaczej, jeśli tylko będziesz produkować dobrą treść. Ja nie znam osobiście, żadnego z blogerów, który mnie kiedykolwiek polecił (a było ich już całkiem sporo).
Jednak tak jak pisze Marlena we wpisie, takie polecanki dają chwilowy efekt i jeśli nie masz stałej jakości, żeby czytelników utrzymać, to nic Ci to nie da.
Tak zgadza się, takie polecanki mogą dać tylko chwilowy skok, jeśli ktoś nie pisze dobrze. Jednak jeśli prowadzi super bloga, to jeśli nikt nie pomorze zaistnieć, to zginie w tłumie i nikt do takiego bloga nie dotrze.
ciekawe słowa ! zaczęłam nie dawno z blogiem więc przyda się :)
pozdrawiam ciepło :)
Lecę nadrabiać zaległości Kominowe. Gdzieś w połowie książki ugrzęzłam. Nie jest zła, wręcz jeden z lepiej napisanych poradników lecz taki ze mnie alergik poradnikowy.
Więc świecie szykuj się bo oto ja nadchodzę po przeczytaniu Kominkowych książek- za jakiś czas ;)
p.s
Dzięki za Wronki. Faktycznie przyjemny blog
p.s 2
Gratulacje sukcesu. Tak trzymaj i przecieraj nam szlaki :)
Ja już się pogodziłam z tym, że się nie przebiję, chociaż blogów w takiej tematyce jak mój nie jest dużo. U mnie głównym problemem są zdjęcia. I tego raczej nie przeskoczę. Tu nawet nie chodzi o to, że mam zwykły aparat, ale o to, że ja po prostu nie lubię robić zdjęć. Zresztą ciężko jest zrobić ciekawe zdjęcia produktom, jeśli nie ma się odpowiedniego oświetlenia i zacięcia do tego. Konsekwentnie nie pokazuję twarzy mojego Malucha, chociaż z ankiety, którą przeprowadziłam na blogu wynika, że czytelnicy chętniej by zaglądali, gdyby na zdjęciach oprócz zabawek i książek też i on się pojawiał. Ale cieszy mnie to, że jest sporo osób, które kupuje zabawki i książki z moich poleceń i też się u nich sprawdzają :)
Mamiczko zgodzić się z Tobą nie mogę. Strona taka jak Twoja jest niezwykle pomocna. Myślę że kwestia czasu jest gdy Ciebie zauważa. A może pomysł o sklepie połączonym z działalnością bloga :)?
Dziękuję :* Ledwo starcza mi czasu na bloga, więc niestety nic innego nie wchodzi w grę ;)
Dziękuję za rady ale jak już tu kilka osób zauważyło najważniejsza jest charyzma.Ja od niedawna tak naprawdę zaczęłam pisać i powoli się otwieram pomimo że w kontaktach ludzkich nie mam problemów i lubie mówić to z pisaniem już niekoniecznie dlatego postawiłam na fotografię.I dzięki temu że zaczęlam prowadzic bloga zaczęlam poważniej myśleć o rozwijaniu pasji fotograficznej i tym samym się otworzyłam Dlatego dziękuję Ci że kiedyś do Was zajrzałam i to popchnęło mnie do stworzenia swojego miejsca w sieci :)
Ostatnio wkręciłam się w czytanie blogów,mniej lub bardziej popularnych.Jedne czytam codziennie inne sporadycznie.Jedne uwielbiam inne mniej.Jednak co mnie troszeczke zaczyna drażnić,powtarzalaność i chyba jednak ściaganie pomysłów z innych blogów.Jak zabawki Djeco….to conajmniej parę blogów ten temat zachaczyło,jak lalki podobne do dziecka,to też u kilku znanych blogerek i jeszcze parę pomysłów można by przytoczyć. Troszkę to nudne,irytujące i zniechacające.
Wydaję mnie się,że najważniejszy jest ciekawy tekst,świetne i świeże pomysły a czasami nawet same zdjęcia,które przyciągają jak magnes.
Kominka nie mogę zdzierżyć. Wygląda mi na buca ze słomą w butach (może nim nie jest, nie miałam przyjemności osobiście). Nie mam zamiaru sięgać po jego książki, może dlatego, że bloga nie piszę dla popularności i UU. Nie zależy mi na tysiącach czytelników, tylko na tych kilku, kilkunastu którym realnie pomogłam. (…cenzura by MM)
Ja bym dodała jedną rzecz – większość blogów jakie spotykam pisana jest beznadziejną polszczyzną. Literówki, błędy stylistyczne i językowe. Niestety, blogosfera odzwierciedla tu poziom społeczeństwa, więc nie ma co się na to obrażać. Ludzie po prostu nie czytają książek. Warto jednak, żeby blogerki i blogerzy baczniej przyglądali się temu JAK piszą, nie tylko co.
Po pierwsze dziękuję za wyróżnienie, jestem w lekkim szoku :) Po drugie bardzo ciekawa analiza, jak zwykle przecieram oczy ze zdumienia. Nie dziwi mnie fakt, że zylion osób zwraca się do Ciebie po poradę jako do guru w tym zakresie, dziwi, natomiast oczekiwanie gotowego przepisu na sukces i chęć jego skopiowania. A co z osobowością, charyzmą, poczuciem humoru, umiejętnościami socjologicznymi, lekki piórem, przebojowością? Nie do podrobienia, nie do nauczenia. Z drugiej strony dziwi sam fakt zakładania bloga dla popularności, zysku, lajków itp. U Ciebie mam wrażenie to jest przy okazji, nie cel sam w sobie. Ja założyłam bloga kompletnie nieświadoma tego zjawiska, nieobeznana ze środowiskiem, pewnie gdybym wiedziała ile jest blogów i to pokazujących podobne rzeczy pewnie bym w ogóle nie zaczęła. A zaczęłam jako “zadanie domowe” z pracy i traktuję jako moje miejsce, nie tworzone dla publiczności, nie dla lajków, z założenia nie organizuję konkursów, chciałabym żeby zaglądali tam ludzie którym bliska jest moja estetyka i tyle. Więc nie walczę o bycie pierwszą, często mijają tygodnie, miesiące zanim coś pokażę, nie muszę być unikatowa, po prostu pokazuję rzeczy, które lubię. Od samego początku miałam moralne dylematy związane z udostępnianiem wizerunku dziecka i nadal mam. Popularność Twojego bloga jest dla mnie wręcz przerażająca, ale ja taki typ właśnie, odwrotny, lubiący kameralność, stroniący od świecznika. Jestem antyfejmem ;) Zebranie takiej publiczności zajęłoby mi jakieś 30 lat hehe:) Ale nie dziwię się Twojej popularności, naród Cię potrzebuje, poruszasz ciekawe tematy, zmuszasz do myślenia, angażujesz, wywołujesz dyskusje, a przy tym okraszasz to ładnym, estetycznym obrazem. Sukces masz we krwi, oby tak dalej!
Dziewczyny, odpowiedzcie mi proszę na jedno pytanie… Czemu na tym blogu jest tyle negatywnych opinii? Ja, jeśli nie lubię golonki, to jej nie jem; jeśli nie lubię piwa, to jego nie piję; jeśli nie lubię hip-hopu, to tego nie słucham; jeśli nie lubię jakiejś gazety, to jej NIE CZYTAM. Nie rozumiem więc, dlaczego ktoś tu wchodzi, czyta, a potem krytykuje, że to nie tak, tamto nie tak, że autorka bloga jest taka i owaka. Brrrrr, zazdrość nie zna granic…
dlatego, ze blog jest miejscem, gdzie mozna wyrazic wlasna opinie – pozytywna i negatywna. Mnie tez nie raz rzuci sie w oczy cos co mi nie podpasuje, klamac nie bede, wiec napisze cos czasem. A wchodze tu, bo lubie, bo mi sie podoba.
I fajnie jak sie jakis dialog wywiaze i nie sa tylko i wylacznie przeslodzone komentarze pelne zachwytow.
Porownywalnie – jak idziesz na koncert czy do teatru to piszczysz z zachwytu przez 2 godziny? Nie, niektore sceny czy utwory maja prawo ci sie nie podobac.
Tylko kultula nakazuja, zeby wtedy nie rzucac pomidorami. Na blogu tez nikt normalny nie rzuca bluzgami.
Bo to, że ktoś ma lepiej, że jest szczęśliwy, nie narzeka, dobrze wygląda, ładnie ubiera siebie i dzieci, ma pieniądze zawsze denerwuje naszych rodaków. Już dawno zmodyfikowałam stare i nieaktualne polskie przysłowie: prawdziwych przyjaciół poznaje się nie w biedzie, a w dostatku, bo tylko tacy potrafią zdzierżyć nasz sukces.
Nie słodzisz i to lubię!
Może dlatego że walisz prosto z mostu przyciąga czytelnika ?
I że mówisz otwarcie że się udało, że jest sukces ?
I że jest treść, przekaz a nie lokowanie i potem długo nic.
pozdrawiam
Zgadzam się z tobą w wielu sprawach, a zwłaszcza w punkcie, że aktualnie jest strasznie ciężko wybić się w blogosferze jeśli jest się początkującym blogującym. Pamiętam czasy, kiedy polskich blogerek była garstka i wszystkie znałyśmy się. Dziś jest nas miliony trylionów i naprawdę świetnych blogów można szukać ze świeczką. Z drugiej strony, kiedy tak chodzę po blogach (głównie lifestyle, mody, czy parentingowych), mam wrażenie, ze to jeden i ten sam blog: wszystko (od treści, po zdjęcia) jest na większości z nich takie samo! Sama zaczynam zadawać sobie pytania w tym kierunku: czy ja oby tez nie mam takiego bliźniaczego bloga lifestyle?
Ech, nie jest łatwo. ;)
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na cdn! :)
Ula
Wszystko to prawda, co napisałaś. Zdarzają się w blogosferze prawdziwe talenty, których nie trzeba specjalnie promować, a i tak są lubiani i czytani. Ale wypływają też blogi, które nie są wcale aż tak interesujące, a jednak mają wzięcie. Dlaczego? Bo ktoś, kto już miał nazwijmy to “sławę” pomaga taki blog wypromować. Sama znam kilka takich blogów, które nie są wyjątkowe, ale dzięki licznym reklamom znanej blogerki już w pierwszych dniach zdobyły ogromną ilość obserwujących. W blogowaniu panuje więc taka sama zasada jak wszędzie, nie tyle liczy się kto jest dobry, ale kogo zna.
a myślę, że wiele osób zakłada tylko blogi po ty, by dostawać gratisiki i testować produkty, zamiast skoncentrować się na tym, po co tak naprawdę ludzie pisze blogi. Czytałam ostatnio na jednym fan page, że laska z 4 obserwatorami i 20 lubiącymi na Facebook pisała, że chce testować ciuchy znanych marek i napisała także maila do kobiety z aniołkami z masy solnej by je uwaga -testować!!! Ja, mimo że popularna nie jestem mam swoje grono czytelników, poznałam wiele wspaniałych osób, współprace są, wiele odmawiam, bo albo nie są związane z tematyką bloga, albo wiem, że to nie dla mnie. Blog to moja mała przestrzeń, którą szanuję, a nie miejsce, by pokazywać każda pierdołę, bo dostane ją za free. Wam gratuluje, zaglądam, czytam i podziwiam Was. Widze tez ile pracy wkładasz w bloga i to się ceni, nic za darmo jak to mówią :)
Tacy ludzie jak ta laska próbują nie tylko na blogach. Kiedyś do firmy, w której pracowałam (motoryzacja) napisał chłopak, ze przyjmie motocykl w zamian za reklamę na kombinezonie, w którym będzie jeździł:-) Zgłaszali się też poważniejsi ludzie z propozycjami w stylu: przyjmiemy samochód wart kilkadziesiąt tysięcy w zamian za reklamę na/w…. i tu następowały bardzo mało popularne i dające znikome efekty kanały reklamowe., np. gazetka osiedlowa.
Żal mi takich ludzi, tylko chcą brać, a od siebie nic ;/
A ja dodałabym jeszcze jedno. Choć już to gdzieś “pod Kominkiem” pisałam.
Oczywiście Wy, Vivi&Oli i jeszcze kilka innych blogów nie podlegają pod tą grupę bo zaczynaliście “w innych czasach”. Kiedy to blogów o tej tematyce jak piszesz było kilka.
Natomiast później nastąpił wysyp. My również jesteśmy jego owocem. I obserwując tą naszą blogosferę, jestem zdania, że nie wystarczy być dobrym, pisać ciekawie, czy robić piękne foty. Niestety dzisiaj jeśli nie wyskakujesz z lodówki czytelników to jakby Cię nie było. Bo zauważ, blog, który ma bardzo małą ilość odsłon, potrafi mieć wielu fanów na fb np. W jaki sposób tego dokonać? Ano jak kot zaznaczać teren. Wszędzie gdzie się da. Wrzucać komentarze. Lajkować. Zachwalać. Pojawiać się na blogu koleżanek. Zostawiać ślad. Wrzucać linki z postami na wszystkich możliwych portalach. Jesteś blogiem parentingowym. Wrzuciłaś raz przepis na zupę. Wrzuć go na stronach o gotowaniu. A nuż przyciągniesz fana. Jesteś blogiem modowym- musisz zaliczyć wszystkie strony typu modnapolka itd. Powrzucać tam foty, koniecznie z podlinkowaniem bloga. Też zaczęłam to robić w pewnym momencie. Ale przecież kota do głowy idzie dostać. I zamiast dziecko osobiste wychowywać to spędzać bym musiała co najmniej 20 godz dziennie na obskoczenie wszystkich tych stron gdzie siknąć jak kot trzeba, coby Ci fan jakiś przybył. Zbastowałam. Kto nas lubi, ten nas lubi. Przekonałam się, że tych ludzi jest więcej niż pokazują to staty na fejsie. Bo w przeciwieństwie do niektórych nie zamierzam płacić na allegro za fana. ( żeby nie było, nie mam na myśli Was :)
jaaaaa jedziecie na warsztat do mammamija ? Jezu jakie oni mistrzostwo robią, aleWam zazdroszczę tych nauk
ich fotki i smak wymiatają wow
Teraz to wszyscy chca być znakomitymi blogerami, ale nie mają pomysłu na cały biznes. Najważniejszy to biznes!
Wronek pospolity dzidzius? Jest bardzo ladny i fotogeniczny. Na pewno dużo ładniejszy niz Kuba z buuba.pl, niestety niezbyt urokliwy.
Wiesz co. Weź proszę rozpęd i huknij z dyńki w ścianę. Ok? :)
No.. to miłego dnia.
NIENAWIDZĘ ludzi którzy oceniają cokolwiek przez urodę dziecka.
Co za bzdury!!! Kuba to sliczny chopczyk,
Bardzo przydatny wpis. Startuję.. z wielkim zapałem.. ale czasem czuję się mocno przytłoczona pewnym blogowym faktem. Piszesz o blogerakch, które pokazują ładne ciuchy, mają gust i generalnie fantazję. U mnie znajdziemy ciuchy tylko z sieciówek czy sh, bo jak sobie oglądam to, co naprawdę mi się podoba (tych marek nie raz które często są na blogach) to spadam z krzesła widząc ceny. I czasem myślę -a może po prostu nie stać mnie na taki rodzaj blogowania? Dość mocno uderzam, ale serio, tak to wszystko wygląda..
Witaj :) Czytam Twojego bloga od jakiegoś czasu i powiem szczerze, że trafiłam tu przypadkowo. Zresztą pisałam Ci kiedyś maila, że mamy bardzo podobne córeczki :) Ale to nie istotne. Dosłownie kilka dni wcześniej, przed dodaniem przez Ciebie tego wpisu, założyłam bloga. Dopiero zaczynam, wręcz uczę się obsługi… Ale chcę Ci powiedzieć jedno: DZIĘKUJĘ :* Jesteś moją inspiracją. Dzięki Tobie postanowiłam zmienić coś w swoim życiu. Mam tyle do powiedzenia – dość siedzenia cicho ;) Życzę Ci dalszych sukcesów i przede wszystkim dużo zdrówka dla Was :*
Najgorsze jest to, że powtarza się ludziom, tak jak napisałaś, że potrzebne są determinacja, pomysł/pasja, osobowość, wytrwałość. A po paru tygodniach ludzie piszą, że “mój blog nie jest odwiedzany, nie udało mi się, rzucam to”. No cóż, jeśli ktoś sądzi, że w miesiąc zdobędzie popularność, sławę, pieniądze i co tam jeszcze można, to niestety nie pomożemy takim ludziom.
Hmm…. dzięki za przepis na sukces. Juz to wszystko znam, ale dobrze było się upewnić, że wszystko dobrze robię heh… Tyle komci, ciekawe ile ędzie pod częścią drugą, którą mam nadzieje opublikujesz niedłuo :)?
Ja najbardziej lubię wchodzić do osób, które pięknie piszą. I mówiąc “pięknie” nie mam na myśli wysublimowanego słownika, czy też braku wulgaryzmów, literówek, nawet tej wzniosłej treści.
Uwielbiam, gdy przekaz jest taki… naturalny. Gdy mam wrażenie, że autorka mi opowiada o swoim życiu/kosmetyku/modzie.
Do wielu osób zaglądam z powodów wielkiej sympatii – jak mucha do kupy lgnę do optymistycznie nastawionych ludzi. Ale jest parę blogerów, do których wchodzę z chęcią, bo wiem, że opowiedzą mi ciekawą historię.
Ah, lubię też wchodzić na zupełnie nieznane mi blogi z polecenia kogoś innego, jak dzisiaj do Ciebie!
Pozdrawiam :)
Marlenko, z niecierpliwością czekamy na drugą część wpisu :)
Bardzo pomocny artykuł. Dopisałam kilka Twoich rad do mojej listy :) Dopiero zaczynam i na razie pełnię taką powiedzmy rolę obserwatora :) Zaglądam na tych co udało wyróżnić się z tłumu i dali się odnaleźć w tym gąszczu…
Bardzo pomocny artykuł. Dopisałam kilka Twoich rad do mojej listy :) Dopiero zaczynam i na razie pełnię taką powiedzmy rolę obserwatora :) Zaglądam na tych co udało wyróżnić się z tłumu i dali się odnaleźć w tym gąszczu…
Witam cię, post na prawdę ciekawy . Przeczytałam od deski do deski.
Mam od niedawna bloga dziecięcego i sugestie które przedstawiłaś są słuszne i przydatne.
Akurat ja chciałam zrobić coś dla swojego dziecka, aby miała pamiątkę i żebym w przyszłości pokazała jej to czym się zajmowałam.
Owszem (tak jak pisałaś) chciałoby się uzyskać większą liczbę fanów bo ma się większą mobilizacje i chęć pisania własnie dla nich. Wiesz że pisanie i pokazywanie zdjęć większej liczbie czytelników coś to daje.
Mam nadzieje że kiedyś też przeczytam podobnego maila i uśmiech sam pojawi się na twarzy :).
Życzę powodzenia, ja na pewno jeszcze tu wrócę.
Zapraszam do mnie -> http://www.majuszkowelove.blogspot.com