Jedno z moich największych marzeń spełni się w tym roku!
11 lat marzeń…
Niewiele mówiłam Wam o tym jak wyglądał mój powrót ze Stanów. Otóż dostałam się do Collegue, blisko domu w którym pracowałam. Od końca sierpnia miałam zacząć szkołę. Mniej więcej wtedy kończyła mi się Wiza i zbliżał się moment decyzji – zostać w USA czy wrócić do PL. Nie chciałam wracać. Każdą komórką mego ciała nie chciałam. Było mi tam bardziej niż idealnie. Kultura, sposób myślenia, optymizm, nieskończone możliwości (sprzed załamania rynku). Dodatkowo dostałam się do szkoły, która była gotowa przetransferować moje kredyty (ok, tak się chyba nie mówi po Polsku ;) .. więc punkty, czy zaliczenia?) z roku studiów w PL. Rodzina u której mieszkałam chciała pokrywać moją naukę. Pracowałam u nich po godz 17, więc miałam cały dzień na chodzenie do szkoły. Sytuacja wydawała się być idealna…
Z drugiej strony w Polsce czekali na mnie siwiejący ze zmartwienia rodzice i tęsknoty. Powiem Wam w prost, to był szantaż emocjonalny. A, że ja bardzo ich kocham, zaczęłam w sierpniu powoli wysyłać do Polski moje amerykańskie życie. Większość statkiem, żeby było taniej. Jednak mimo, że się pakowałam, biletu nie miałam do ostatniej chwili. W końcu rodzice pomogli mi podjąć decyzję i bilet kupili.
Kiedy mieszkałam w USA miałam częste, tak zwane, ‘sny emigranta’. Budzisz się zlany potem i zapłakany… bo śni Ci się, że jesteś w Polsce. Męczyły mnie one non stop. Moim marzeniem było pozostanie w USA… na zawsze. I o dziwo, los, zawsze łaskawy sprawił, że nie miałabym z tym najmniejszego problemu.
Kiedy żegnałam się z ‘moją rodziną’, przyrzekałam, że wrócę. W Polsce miałam załatwić nową, szkolną wizę (wiozłam ze sobą wszystkie papiery, czego rodzice nie wiedzieli) i wrócić. Moja rodzina wykupiła nam już na wrzesień wakacje na Bermudach….
Beczałam cały lot. Kiedy zobaczyłam tatę na lotnisku serce mi zmiękło i dylematy powrotne się zaostrzyły. Wsiadłam do naszego samochodu klasy Z, w porównaniu z tym czym jeździłam w USA (patrz —> TU). Droga Waw – B-stok była tak pusta, zielona, wiejska.. Pękało mi serce w każdej minucie, choć krajobraz był piękny i swojski. Ale ja miałam 20 lat.. i nie za tym tęskniłam. Mój koszmar się ziścił. Byłam w Polsce.
Potem było już tylko gorzej. Trafiłam do pokoiku w domu moich rodziców. Do ich zasad i ograniczonej wolności. Ciężkie przeżycie po roku totalnej wolności i absolutnej samodzielności. Moja rodzina z USA dzwoniła i pisała maile. Po konsulatach jeździli sprawdzając czy na pewno mnie wpuszczą z powrotem. Jednak wybrałam rodziców… Zostałam.
Wróciłam na studia, podjęłam drugi kierunek i… wegetowałam pół roku w rozbiciu między tęsknotą za Stanami, a życiem w Polsce….
Po 6 m-cach od powrotu poznałam Wojtusia, którego znacie jako Pana Tatę. A potem potoczyło się szybko. I wiem, że to moja nagroda za powrót do Polski. Cudowny, najukochańszy mąż. Rok później synek i po kolejnych 3 latach córeczka. Cały świat nie wygrałby z nimi. Na nic nie zamieniłabym każdego dnia z moją rodziną. I choć nie planowałam tej sielanki – wiecie.. miałam być bizneswoman w Nowym Jorku ;) – to jestem wdzięczna za taki bieg wydarzeń. Lepszego życia nie mogłam sobie wymarzyć.
11 lat temu, 27 sierpnia opuściłam Stany i wróciłam do Polski.
10 lat temu 1 września poślubiłam Pana Tatę
.. we wrześniu 2017 … wrócę do Ameryki!
To było moje największe marzenie od 11 lat. Największe (z tych, które można kupić za pieniądze)! Kilka dni temu dostałam od męża i dzieciaków (patrz ozdoby by Lenka ;)) bilet. Prezent rocznicowy, na 10-lecie wspólnego pożycia. W końcu odwiedzę Stany. W sumie tylko Nowy York, ale od czegoś trzeba zacząć :). Emocje i wzruszenie sięgną pewnie zenitu, bo już na samą myśl brakuje mi oddechu. Tyle mam mojemu mężowi do pokazania. Chciałabym, żeby poczuł klimat miasta, a za rok może zabierzemy dzieciaki do mojej ukochanej Północnej Karoliny. Wtedy pęknę ze szczęścia i tak oto zostanę tam na zawsze ;)
Ehhh noooo.
Oddychaj.
Oddychaj…
Gratuluję i mega zazdroszczę , ja opuściłam Stany 13 lat temu i też marzy mim się powrót ;)
Coś w tym amerykańskim śnie jest . Baw się dobrze . Cudowny prezent na 10- lecie ;)
Tylko wróć:) Polska wiele by straciła:)
Baw sie dobrze;)
Pozdrawiam
a dalej utrzymujesz kontakt z rodzinką ze Statnów?
Nie bo znienawidzili mnie że nie wróciłam :( Ponoć złamałam serca dzieciakom…. :/
O, to przykro. Skoro tak się zbliżyliście przez ten rok czasu. Trochę przykro, że nie chcieli zrozumieć Twojego wyboru, który nie był przecież taki łatwy.
Ja nie byłam u nich roku tylko 2 m-ce.. miałam zostać na lata, dzieciaki mnie kochały :/
To tym bardziej dziwi mnie ich zachowanie. Cenne znajomości powinno się pielęgnować i szanować
Wiem co czujesz – znam tę euforię. GRATULUJĘ!!!!! Ja również miała marzenia życia by odwiedzić stany i założyłam się sama ze sobą: jeśli mnie nie zwolnią – a zwolniono wtedy 300 osób w korporacji – to jadę! SAMA!!!!! I pojechałam!!!! NY był mój ! Ja i moja fasolka aka Oleńka dziś 4,5 roku – bo też ze mną była. Na tydzień przed wylotem dowiedziałam się, że nie jadę sama ;) Także pozdrawiam i jeszcze raz gratuluję
Jakbym czytała o sobie :-) Z NY wróciłam 12 lat temu,miałam te same dylematy, te same emocje… tak samo czułam się podczas drogi z lotniska do domu… będę wyczekiwać zdjęć z podroży – bardzo!
Daj znać jak już będziesz w NYC to się umówimy na kawę ;)
Ja co prawda zza zachodniej granicy, ale też wróciłam i też na początku tęskniłam za tą “nowoczesnością” innym spojrzeniem na świat, tego, że stać Ich, żeby żyć… Ale wszystko się ułożyło i ostatecznie jestem zadowolona z powrotu, chociaż zawsze chętnie na krótki wypad się piszę.
Moim wielkim marzeniem jest NYC, dołożę wszelkich starań żeby je zrealizować. A Tobie serdecznie gratuluję, wspaniały prezent!
A to gratulacje! Napewno wyjazd będzie mega. W Stanach nigdy nie byłam, zawsze ciągnęło mnie do Ameryki Południowej jakoś bardziej, gdzie objeździlismy z mężem cały kontynent w rok, ale w sumie ja nie o tym. Byłam w bardzo podobnej sytuacji mając 23 lata, wyjechałam do Niemiec i juz wszystko sie zapowiadało, ze zostanę tam na dobre, nawet dostałam sie na Uni, ale niestety los odwrócił moje plany. Teraz losowi dziękuje, bo gdyby nie to, to pewnie nie byłabym teraz z moim mężem i nie miałabym dwójki cudownych dzieciaczków. A za granice Polski to i tak uciekłam (UK, Szwecja), wiec jakoś to we krwi mocno we mnie siedziało, żeby sie wyrwać z Polski.
Można ubiegać się o wizę w czyimś imieniu? Jak pan tata załatwił ci wizę bez twojego udziału, to tak można?
Ile godzin się leci go NY?
Cudownie! Marzy mi się kiedyś zobaczyć stany na żywo :)
Ale super, mnie od zawsze fascynowały Stany, byłam raz-mam nadzieję,że nie ostatni. Sami z PT jedziecie? Na długo?
I30 Najistotniejsza w odchudzaniu jest motywacja dziewczyny, ja codziennie ogladam metamorfozy przed i po odchudzaniu i daje mi to kopa do cwiczen, kto chce tez troche motywacji niech poszuka w google: odchudzanie przed i po by sasetka
w takim razie gratulacje :) i udanej wyprawy
Gratuluję z całego serca :)))
Tez bylam w USA w tym samym czasie co Ty – nawet pamietam Cie z fotologa:) Nie wrocilam do Polski – skonczylam college, pracuje i “normalne” zycie prowadze. Polske odwiedzam do drugi rok i zawsze sie ciesze jak juz wracam do NJ. Teskni sie za rodzina ale nie zaluje mojej decyzji!
Ooooch! :>