Jedno
>Posiadanie jednego dziecka jest jak niekończące się wakacje
Mój tata od zawsze opowiadał mi taki żart, anegdotę z wielką mądrością:
Żyd przychodzi do rabina.
– Rabinie tak mi ciężko. Mam pięcioro dzieci, gderliwą żonę, okropną teściową i tonę pracy. Ja już nie dam rady. Poradź mi coś proszę.
– Kup kozę i przyjdź za tydzień.
Po tygodniu Żyd przychodzi do rabina.
-Rabinie coś Ty mi doradził. Mam nadal te dzieci, tą żonę, teściową a roboty jeszcze więcej z tą kozą.
– Kup drugą kozę.
Po następnym tygodniu żyd przychodzi jeszcze bardziej udręczony a rabin zaleca mu znowu zakup kozy. I tak do 4 sztuk.
Po miesiącu żyd zgięty wpół przychodzi się żalić do rabina.
– Rabinie, twoje rady nie działają. Jestem udręczony jak nigdy.
– Teraz sprzedaj kozy- rzecze rabin.
Po tygodniu Żyd przychodzi w podskokach do rabina.
– Rabibie, cudowna rada. Jak mi lekko i łatwo w życiu…
Tak właśnie czuję się w ostatnim tygodniu posiadając zaledwie jedno dziecko. Nie, żeby mój syn był podobny do kozy, a ja byłabym nadto udręczona, ale mimo wszystko z lekkim politowaniem patrzę w ostatnich dniach, na marudzące i narzekające mamy jednego dziecka. Bo ja z maluchem, sztuk 1, mogę zrobić wszystko. Chodzimy codziennie na spacery, zakupy, do lasu. Załatwiamy sprawy związane z budową, wybieramy dachówki. Codziennie jemy w restauracjach, chodzimy na lody i do parku. Wieczory są ciche i leniwe. Rano przytulamy się w łóżku i jemy normalne śniadanie, bez rzucania jedzeniem i usmarowanego do niepoznania blatu.
Napawam się tym czasem.
Bo mimo, że jest tak lekko i sielankowo, brakuje kogoś w domu. Czuć to wręcz namacalnie.
Jedyna ‘koza’ na której pozbycie się czekam z utęsknieniem, to budowa domu. Za tym tęsknić stanowczo NIE będę. Pewnie ze względu na fakt, że PT nie pracuje w naszym mieście i ciągnę ją zupełnie sama (noo, z pomocą Kasi, architekta). Poznaję wszelakie rodzaje ocieplenia, dachówek. Wiem jak się układa karpiówkę i że płaska dachówka która tak mi się podoba nie zawsze wygląda na dachu doskonale. Wiem, że olcha i modrzew syberyjski kosztują tyle, że nasz płot do końca życia wydawać mi się będzie jak ze złota odlany. Wiem, że możemy nie mieć gazu do wiosny, a ogrzać to zimą trzeba, więc wybieram nowoczesny piec na pellet. Wiem całą masę rzeczy których wiedzieć wcale nie chcę. I czuję się tym totalnie przytłoczona. I czekam na usunięcie tej ‘kozy’ żeby poczuć tą przyjemną ulgę. Będę się nią napawać do końca życia i dzień dłużej.
Chyba czytasz mi w myślach :) Ja mam w domu dwie chorowitki i jak czytam jak Mamusie narzekają na jedno zdrowe, energiczne dziecko to szlak mnie trafia… :) No ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :)
Pozdrawiam :)
Ps. Ja bym korzystała z takiej rozpusty :)
O wypraszam sobie Ja mam jedno zdrowe i tak energiczne że przyprawia mnie o zawał ze swoją pomysłowością. Z jednym może być równie ciężko bo to zależy od dziecka jakie się ma. Moje jedno w aktwyności to nie raz jak dwójka .Może się to zmieni i się trochę uspokoi ale dla mnie przedszkole to zbawienie tam właśnie wykorzystuje swój potencjał a Ja mogę odpocząć.Pozdrawiam
Oo tak! Chwała temu kto wymyślił przedszkole :P ostatnio z przyjaciółka uznalysmy, ze jakies takie “nie-Matki” jestesmy, bo nie płaczemy jak dzieci ida do przedszkola, nie przeżywamy ich obecności tam, my sie wrecz cieszymy ze one tam poszły :P
Hihi :) Ja mam dwie energiczne kobietki w domu z różnicą wieku 1,5 roku, także myślę, że nie ma co się spierać, ale kiedy miałam jedno dziecko myślałam, że moje jedno swoją pomysłowością i energią równa się dwójce dzieci :) Także jeśli będzie Ci dane mieć więcej dzieci z pewnością odczujesz tą różnicę :) W chwili obecnej podziwiam Mamy trójki i więcej dzieci, naprawdę pokłony dla Was, lepiej powiedzcie skąd czerpiecie tyle energii :)
Ja mam Mikołaja 8lat , Olka 5lat i Jasia 2,5 to oni dodają mi energii i chęci życia !!!!
To ja mam chociaż zdrowe ;)
Ale za to jak energiczne! O.o
Marlena, a ja Ci powiem więcej będąc mamą trójeczki uważam, że posiadanie dwójki to wakacje Gdy Filip (średni) wyjechał do moich rodziców na 2 tygodnie wakacji, a w domu został Mateusz(7lat) i Jagoda (3) miałam wrażenie, że nie mam dzieci. Cisza i spokój Ciekawe przy którym dziecku to uczucie znika?
:-)) Nie wiem czy zanika. My mamy piątkę Staś (9 lat), Antek (7 lat), Basia (4 lata), Franek (2 lata) i Ignaś (8 miesięcy). I jak jedno gdzieś do Dziadków pójdzie to już czuć, że lżej, a z trójką mogę zrobić wszystko i nadrobić wiele zaległości :-D
Ja też własnie się zastanawiam dlaczego mi było tak ciężko się ogarnąć jak synek był mały…teraz jak trzyletni synek idzie do przedszkola, a ja zostaje z trzymiesięczną córą to czuję się jak na urlopie:D
pisałaś kiedyś, że Makóweczki to już nie jest blog modowy, ja i tak uwielbiam tu wchodzić i oglądać Maczki. Kiedyś znajoma, która ma dwójkę dzieci (ja wtedy miałam jedno) powiedziała mi, że z jednym dzieckiem to jest luz, a ja pomyślałam, zależy z jakim, moje wszędzie się wspinało, skakało, oka nie można było z niego spuścić, zrozumiałam o czym mówiła jak urodziłam drugie :)
Narzekam na to moje jedno dziecko, a i owszem. Ale jak widze czasem wielodzietne rodziny (tak, dla mnie 2 to juz wielodzietność :P ) to przestaje narzekać od razu, bo wcale nie mam tak zle ;)
“Politowanie” to może akurat nie jest dobre słowo, bo każdy teraz napisze “Co Ty możesz wiedzieć?”. Pamiętam Twój niedawny post “Nie osądzaj”, bardzo mi się podobał…
p.s. świetna jest ta chusta Nosweet. Myślę nad sukienką dla siebie w ten motyw. Ty masz chyba taką błękitną w ćmy? Jak Ci się nosi?
Pobłażliwe politowanie to IMO taki uśmiech z kiwnięciem głową i myśl “byłam tam.. i też myślałam, że jest ciężko. a teraz wydaje mi się, że to wczasy”.
Cała historia :)
Czyli serio aż taka różnica?
A ja myślę, że to zależy od dziecka. Można mieć dwójkę spokojnych i jedno, które dom roznosi. Moja mama zawsze mówiła, że jak byłyśmy już dwie to zrobiło się lepiej, bo całymi dniami razem się bawiłyśmy i jej towarzystwo nie było nam wtedy potrzebne.
No sila rzeczy ma sie wiecej wiecej pracy znaczy..A pomyslcie co maja mamy co maja 3 albo 4 dzieci :) ale “sprzedanie tej kozy” uuu super uczucie. a kozy domu zazdraszam. Kiedy sie wprowadzacie?
Czyli serio aż taka różnica?
No cóż.. Teraz, kiedy nie ma Maksa, widzę ogromną! ;)
Zaglądam codziennie, zdjęcia mistrzowskie ale teksty jeszcze lepsze :) Też mam 2 -12 i 4 lata, uwielbiam moich synów chociaż czasami padam ze zmęczenia. Praca, dom, zajęcia dodatkowe – samo życie ale każdy jest kowalem swego losu i nigdy nie jest za późno aby coś zmienić lub zacząć od nowa. Męczą mnie “uciśnione” kobiety, które zajmują się tylko domem, jedno dziecko w przedszkolu a one na nic nie mają czasu i oczekują pomocy. Budowa domu już za mną, służę radą :) U nas nie ma i w najbliższym czasie nie będzie gazu ziemnego, więc zdecydowaliśmy się na gaz z butli ( wkopana w ziemię, więc nie szpeci) a do tego kominek.
pozdrawiam i czekam na kolejny wpis.
Ewa
Ja mam dwoje dzieci, ale jak był tylko syn, to nieraz narzekałam, że ciężko itd. Od kiedy mam dwójkę narzekam znacznie mnie i jest jakby paradoksalnie łatwiej. Dlaczego? Może kwestia wprawy, innego podejścia, itd. Jak nagle człowiek dostaje pod opiekę takiego małego człowieczka, gdzie wcześniej dla niego dzieci to była czarna magia i miał zerowe doświadczenie, to może faktycznie nie ogarniać wszystkiego. Po za tym ta utrata wolności, odpowiedzialność, zupełna zmiana trybu życia. A jak pojawia się kolejne dziecko, to już jednak mamy szlak przetarty i jakoś, przynajmniej w moim przypadku tak jest – jest nieporównywalnie łatwiej, większy luz do tego.
Osobiście podziwiam rodziców mających 4 i więcej dzieci. Znam takie rodziny i to jest już jednak wyższa szkoła jazdy. ;))
Yyy halo, właśnie staramy się o drugie, dajcie se siana kobity i nie straszcie O.o
Iiii tam. My rozważamy i trzecie ;). Bo to jest właśnie dlatego takie zabawne. Że jest ciężko tu usrania, a chcesz więcej i więcej..
Ale by bylo super gdyby pojawilo sie trzecie Maczatko.trzymam kciuki :)
serio serio Marlenko? Rozważacie trzecie? Macie takie piękne dzieciaki i bystre,że trzecie aż się prosi. Jak wiesz ja też mam dwójkę ( zresztą poznałaś osobiście w Łodzi w Manufaturze w Sali Zabaw jak z Lenką jechaliście do szpitala), Paula 2.5 roku i Piotrek 5.5 lat – i oboje chodzą od września do przedszkola. Paula zaadoptowała się błyskawicznie, zero płaczu, wręcz w podskokach chodzi z bratem do ,,dzieci”. Mąż namawia mnie na trzecie, ale ja mam pierdyliard wymówek,ale z drugiej strony jak się patrzy na te ich uśmiechy to samo szczęście. No i myślę też na przyszłość, że jak dorosną mieliby siebie, bo koleżanki i koledzy to raz są raz ich nie ma.. Tyle dylematów. Jak Ty się zdecydujesz to ja też! Ściskam!
No chyba zartujesz :)? Zaplanujesz 3 dziecko jak Marlena sie zdecyduje na 3 :D
O! A jeszcze niedawno czytałam tu, że dwoje Wam wystarczy. Jakaś zmiana? Ja kilka miesięcy temu zarzekałam się, że jedno starczy, a teraz zaczynam się łamać.
Bo niby wystarczy… ale może jednak nie :P
Wiadomo z dwójką nie jest łatwo, ale trójka to już masakra logistyczna. Wymiana samochodów. Problemy z pokojami w hotelach, czy wczasach zagranicznyc (nie ma często opcji 2+3). Nawet w durnych restauracjach są krzesła 2+2 :P
No ale podumamy. Nie wyobrażam sobie nie mieć już maluszka. A Lenka rośnie tak szybko!
Chce sie chyba najbardziej jak sie widzi u najbliższych pojawiające się maleństwa ;)). Ale to taka pułapka :D . Zazdrościmy znów tych małych rączek nóżek jak patrzymy na nasze “wyrośnięte” dzieci. Ale te małe raczki nóżki maleńka buźka zaraz się zmieni i nie będzie już małego bobo :). Mnie ostatnio już takie nawet maluszki bardzo nie rozczulają. Dzis przechodzila mama z wozkiem i placzacym noworodkiem to moje dzieci w szoku byly i zaraz by zwiewaly od tego hałasu ;)).A syn (4 lata w pazdzierniku konczy) wczesniej mowil ze chcialby miec takiego maluszka w domu. Jak uslyszal ten placz to zaraz zmienil zdanie ;). Czesto taki 7 latek nie chce miec juz mlodszego rodzenstwa i o tym tez trzeba rozmawiac przy planowaniu rodziny (tak mi sie wydaje przynajmniej). Moglabym takimi maluszkami sie zajmowac pomagac opiekowac ale sama jednak juz nie chciała rodzić kolejnego dziecka.
OJ Mamo MAKOWA……W ostatnim czasie na blogu wychodzi Twoje zmęczenie. Ni starasz się już nawet pisać dla wszystkich. Piszesz pod SWOJĄ sytuację w jakiej się obecnie znajdujesz. To wytłuczone ZALEDWIE – jest pojęciem względnym. Ty czujesz się super bohaterką bo masz dwójkę dzieci i zaczynasz się czepiać tych co mają jedno. Moja mam miała nas pięcioro i jeszcze musiała zarabiać na dom!!! Pomyśl czasem, że ludzie mają o wiele gorzej niż TY!. Może uznasz to za HEJT – jak zwykle, ale prowadząc bloga, każdy ma prawo do wypowiadania swoich myśli.
Myślę, że w obecej sytuacji to TY HEJTUJESZ rodziców , którzy mają jedno dziecko.
P.S. Wiem gdzie się odhacza LUBIĘ TO!!!!
Jak bardzo można nie zrozumieć prostego tekstu :)
“Ni starasz się już nawet pisać dla wszystkich. Piszesz pod SWOJĄ sytuację w jakiej się obecnie znajdujesz. ”
a to jest blog czy poradnik?
“Blog (od ang. weblog – sieciowy dziennik, pamiętnik).”
Rozumiem w 100% co czujesz.
też tak mam – dwójka dzieci = podwójna harówa. i nie to że wcześniej przy jednym jej nie było.
ale jak jedna córa mi znika, to pomimo odpoczynku tęsknię i już chcę powrotu do mojej zdwojonej orki ;)
i nie jest to licytowanie się, kto ma gorzej, ile pociech śmiga w domu, czy ma pracę i jaką i czy ktoś mu sprząta czy nie.
Piszesz tu o swoich odczuciach i o TWOIM podejściu do tego i co najważniejsze na SWOIM BLOGU, więc się nie tłumacz i nie użeraj z bandą krytykantów….
A ja mam jedno z którym mogę robic dokładnie wszystko i rownież budowę domu i druga polowe pracująca w innym mieście:-) Wiec witam w klubie i chylę czoła :-) Pozdrownienia dla wszystkich matek polek – budowniczych;-)
Piąteczka! Właśnie dostałam wycenę za dachówki. Chyba golnę sobie w biały dzień :/
Też podziwiam mamy trójki i większej ilości dzieci. Choć przy dwójce mam wrażenie, że jestem bardziej zorganizowana to zaprzeczyć się nie da, że z jednym dzieckiem jest ciut łatwiej.
Dlaczego tak mało piszesz o swoim synku? Ciągle tylko Lenka, Lenka i Lenka, a gdzie zachwyty nad Maksiem, notki o czasie spędzonym tylko z nim?
Ja mam drugie w drodze, a pierwsze to typ sportowca. Jestem przerażona :)
Ja – mając jednego, 2,5 letniego zbója – czasem spoglądam na tych co dzieci nie mają (lub właśnie się starają/zaszli w ciążę) i sobie myślę – co Wy tam wiecie o życiu! ;) Co nie zmienia faktu, że za nic tego mojego M. nikomu bym nie oddała. Cóż – czasem biorę sobie wolne po prostu – nie, nie od bycia mamą, ale weekend bez dziecka jest ok;) Czekam na efekt końcowy budowy!
Dokładnie tak samo, ale po tekście Maczki jeszcze się utwierdzam, że jedno to mój max.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. ;) Jestem matką absorbującego 5latka, który prawdopodobnie do końca swoich dni pozostanie jedynakiem ( ale za nas w dużej mierze biologia zdecydowania, nie ważne). :D
Rzadko narzekam, wolę się jednak skupiać na wygodzie, która rzeczywiście daje mi popalić, bo jak sobie pomyślę, że musiałabym to robić razy dwa, a potem jeszcze w nocy wstawać i od nowa te kolki i kupki w pieluchę. Nie, nie. Wolę to moje jedno zdecydowanie.
Ale np. mam kolezankę, która jest mamą trojaczków (hardcore :D ) po rozmowie z nią ona połowy moich problemów nie miałam. ;)
Ba! Taka ciekawostka. Jak ktoś poznaje moje dziecko to zawsze mówi pół żartem, pół serio:
– Już wiem, skąd nazwa bloga. I ja się nie dziwię, że masz jedno.
:D
To teraz sobie wyobraź, że masz dwóch takich i jeden pojechał w góry. Rozumiesz? ;)
Moja wyobraźnia kończy się na jednym, które wyjechało w góry. :D
No bo był. Jezu. Trzy dni bez dziecka.
Nawet nie wiedziałam co robić z takim wolnym czasem.
Mi generalnie z jednym jest wygodnie. ;) Wiadomo. Bo to jednak wygoda. Wszystko razy jeden.
witam,
wiem że z pewnością to usuniesz ale cóż napiszę swoje!
Jeśli wydaje Ci się że posiadanie jednego to faktycznie taka laba to zapraszam na tydzień do siebie a wyjedziesz zryta jak pies bo nie to że mam obecnie męża zagranicą nie zawsze czyjąś pomoc a raczej rzadko to na głowie radosnego żywego domagającego się uwagi niespełna dwulatka, który w dodatku niestety poważnie choruje więc mój dzień, taki według Ciebie bezstresowy i luzacki skoro mam tylko jedno, to zaczynam orką przy dziecku które potrzebuje rehabilitacji która zajmuje ok 40 min i taką też kończęczyli kolejne 40 min , muszę oczywiście jeszcze przy tym wszystko wiele innych rzeczy wykonać tak jak i Ty bo nikt za mnie nie ugotuje nie nakarmi malucha nie posprząta nie pozmywa popierze itp plus pilnowanie by dziecko nie miało zbytnie styczności z bakteriami na dworzu czy chorymi dziećmi czy dorosłymi i do tego codziennie przynajmniej z 1,5 h przed południem wyjścia na powietrze + popołudniu, no i oczywiście załatwianie wszelkiego innego typu spraw jak lekarze apteki przychodnie nierzadko urzędy itp. i mimo że teraz to czytasz wydaje Ci się że żal się ze mnie wylewa ale tak w rzeczywistości ja NIE NARZEKAM co często dziwi moich znajomych – bo na nich też znajduję jakoś czas i nie stawiam się w miejsce cierpiętnicy choć lekko nie mam. Pomyśl o tym że może dostałaś od życia za dużo i w d.. Ci się poprzewracało ale cóż tak bywa, ale może popatrz dookoła i sama zobaczysz że nie masz źle! i że świat jest całkiem fajny :)
pzdr :)
Gdybyś wczytała się we wpis to zauważyłabyś, że piszę tylko i wyłącznie o tym, że 2 to więcej niż 1. Zawsze. Bo gdybyś miła dwoje takich dzieci a jedno wyjechałoby na wakacje to odczułabyś różnicę. Jak ten żyd co los ciężki miał i przed pierwszą kozą. Tyle. AŻ tyle…
Przeczytalam wpis i do niego komentarze i jak rzadko sie odzywam tak dzis nie moge nie podniesc glosu. Powiem tak loloboga… Jak czasem nie lubie M.M bo wydaje mi sie arogancka ( nie w wpisach, ale w komantarzach i wkurza mnie jak czasem traktuje swoich czytelnikow), to jak dzis przeczytalam komantarze, to sie we mnie zagotowalo. Czemu my wszyscy sie do kogos innego porownujemy ?????Taka Pani X porownuje sie z M.M i stwierdza, ze ona nie ma tak zle, jak to opisuje (mimo tego, ze M.M opisuje, ze ma dosc budowy- co jest dla mnie zrozumiale). Kazdy z nas ma inna sytuacje zyciowa, kazdy z nas jest inny, kazdy ma raz ”przesrane”, a raz ma jak w niebie- taki to juz nasz los. I jak ktos inny jeszcze pisze w kamentarzach, ze M.M ma pieniadze i moze sobie pozwolic na wycieczke do Wenecji i zeby sie nie przechwalala (to apropos wpisu o wyjezdzie do Wloch), no to mi rece opadaja. Ludzie zajmijcie sie praca nad soba, nie zazdroscie, a osiagniecie w zyciu wiecej. Tak nas Pan Bog stworzyl, ze inni maja jeden talent, a inni 5. Ci co maja 5 nie zawsze maja latwiej. Cieszcie sie z sukcesow innych, a do Was tez los sie usmiechnie. Amen ;)
Halko, a jak byś odebrała swój dzisiejszy komentarz, tak odnośnie ” Jak czasem nie lubie M.M bo wydaje mi sie arogancka ( nie w wpisach, ale w komantarzach i wkurza mnie jak czasem traktuje swoich czytelnikow)”?
Łatwo kogoś ocenić, ale dziś i Tobie przebrała się miarka i napisałaś. Widzisz.. ja z durnymi komentarzami obcuję na co dzień. Części nie widzicie bo ich nie publikuję. Więc logiczne, że bywają momenty, że mam dosyć i dosadnie coś napiszę. Ale nie wynika to z arogancji tylko braku sił. Ile można tłumaczyć ile ‘przepraszać’, że ma się więcej. To NIC.. NIC nie daje. A jak rzucę jakimś hasłem to chociaż sobie ulżę ;)
Pozdrawiam!
I tak Cię podziwiam, że ta lekko do hejtów podchodzisz. Ja prawie każdy przeżywam;/
O… modrzew syberyjski. Wiem tez coś o tym. Mamy z tego elewacje domu. I płaskie dachówki tez mamy :) My juz pół roku mieszkamy w nowym domu, ale mam wrażenie, że budowa się nigdy nie skończy. Cały czas jest ciś do roboty.
A focia plisss!?
Jasne. Tylko nie wiem czy dzisiaj uda mi sie przekopać przez zdjęcia. Jak nie, to wysle dopiero w niedziele.
Nasz dom ma nowoczesną bryłę, dach jest mega prosty, wiec taka dachówka tu pasuje ( przynajmniej wg mnie:) )
A ja z politowaniem patrzę na mamy dwójki dzieci, które upierają się, że z jednym to taki high life a hard core zaczyna się przy dwójce.
“Rili”?
tak trudniej jest chodzić na spacery, na lody , do parku czy na obiad do restauracji z dwójką dzieci niż z jednym?
tak dużo więcej jest pracy, obowiązków i zajęć przy dwójce niż przy jednym?
Tak, dużo trudniej, szczególnie jeśli różnica wieku jest mała. Kiedy masz jedno dziecko, możesz skupić się na zaspokajaniu jego potrzeb, kiedy jest dwójka – czasem musisz wybrać, którym się zająć (bo nie da się np. nieść jednocześnie dwójki dzieci ważących ok. 10 kg, nie da się jednocześnie usypiać jednego dziecka i bawić się z drugim itp.). I uwierz mi, że jest to cholernie trudna sytuacja.
W sumie pytanie było retoryczne bo ja mam dwójkę dzieci z różnicą wieku 2 lata i 4 miesiące więc jak to jest mieć dwoje dzieci nikt mi tłumaczyć nie musi.
Oczywiście, że różnica jest ogromna! ;) Ja akurat dzisiaj mam również przemyślenia tym temacie, tylko trochę odwrotne. Niech już moja córka wróci z tego przedszkola, bo mi się młodszy syn nudzi i nie da zrobić NIC ;)
Your comment*
Moim zdaniem to wszystko zależy od dziecka, od tego czy jest spokojne czy jest go wszędzie pełno. Można posiadać dwójkę maluchów spokojnych, a można mieć jedno które da nam popalić za dwójkę. Tak więc to wcale nie zalezy od liczby dzieci a od jego charakteru. Jestem mamą jednej córeczki która naprawdę daje mi w kość. Kiedyś na placu zabaw spotkałam i rozmawiałam z mama dwójki dzieci, starsza dziewczynka w wieku mojej córci miała 2 lata i młodszy pół roczny synek. Zapytałam się jej jak daje sobie radę z dwójką i jeszcze z tak mała różnica wiekowa. Byłam oczywiście pełna podziwu dla niej. Ona nie narzekała. Ja stwierdziłam ze na chwile obecna przy swoim dziecku bym się nie zdecydowała na drugie. Ale po chwili zgodnie stwierdziliśmy ze jej coreczka jest bardzo spokojna, ona na tym placu zabaw siedziała tylko na swoim rowerku, natomiast mojej było wszędzie pełno, latają za nią ja, mój mąż, pilnowalismy na każdym kroku bo nie wiadomo co i kiedy przyjdzie jej do głowy. Natomiast tamta mała tylko siedziała i patrzyła…
o nie… nie dało się takiej notki wcześniej? zanim zaczęliśmy się starać o numer 2
teraz siędzę i gryzę paznokcie! Co to będzie??? Aaaaaaa
Będzie cudownie! Obiecuję Ci to :)
Ok , trzymam Cię za słowo! W razie czego będziesz musiała reklamację przyjąć ;)
Zgadzam się w 100% z tym wpisem.
Nie rozumiem głupich tekstów w stylu – dyskryminujesz i hejtujesz matki jedynaków….
Gadać sobie można, i teoretyzować do woli. Dopiero jak się w konkretnej sytuacji człowiek znajdzie – może się wg mnie wypowiedzieć.
Jestem mamą 15 miesięcznych bliźniąt – cudowni chłopcy, żywe srebro, wszędzie ich pełno. Ostatnio trochę chorowali – jeden z nich wylądował w szpitalu – i powiem Wam – że jedno dziecko w domu to był dla mnie URLOP. Oczywiście nerwy, nieprzespane noce itd były człowiek myślał i się martwił o Drugiego malucha . Ale jak mąż był w szpitalu z Jednym a ja z Drugim w domu (zamienialiśmy się) to…..luuuuz (choć w głowie oczywiście cały czas tłukły się myśli co z tym co w szpitalu).
Tak jak piszesz – i na spacer bez problemu się wyjdzie bez względu na pogodę, i na zakupy pójdzie, i w domu można sprzątnąć, ugotować i mieć jeszcze chwilę wolną nawet.
Taki sam wywód napisze mama 3ki dzieci, 4ki, 5tki itd.
Wystarczy że brakuje jednego członka rodziny i od razu jest ciszej, spokojniej, łatwiej…
Ohhh.. A jak ja Cie lubie M.M !!!
Nie to , ze masz wspaniałe dzieci , kochajacego meża i dom w budownie , nie , kurcze ale jak poczytamy sobie te wszytstkie kom. To męża po lampke wina poprosiłam i czy sie smiac czy plakac nie wiem , ja mam dwójke oh przekochanych szkrabow i ck mi tam ze jedno po tygodniowej wizycie w wzpitalu a młodsze przechodzi etap ząbkowania , co tam , są moje kochane , chociaż czasami wysłałabym je w góry , niech jadą ale na godzinke dobra dwie potem niech wracaja , a ty masz w sobie to cos to cos bo ile osób kocha towjego bloga , mąz nawet chce mi go zablokować (żartem!) bo tak uwielbiam sobie nim poprawaić humorek nim nie komentarzami pod bo to Dno , ale ty tak czytasz co to ludzie do ciebie pisza i dodajesz dalej te posty ja bym tyle siły nie miała a ile ty mi tej siły dałaś to dzięki tobie zdecydowałam się na kolejne dziecko na Lenke (imię przechwycone od towjej :***)bo jak widziałam twoją to myślałam że ci ją zabiore a tak o corci marzyłam bo syna dumnego pieciolatka mam :) teraz mam sowje dwie “kozy” ale z nimi jest łatwo czasmi może mniej ale ja ich nie oddam chce je mieć do końca i chociaż na dwóch sie zatrzymam podziwiam inne matki ale w czynach nie w pisaniu, mówieniu bo to szkoda….
a ja mam pytanie tehniczne…
bo wlasnie wybralismy plaska dachowke na dach nie karpiowke tylko calkiem plaska creaton domino ale jeszcze nie wiem nic o tym ze ona moze zle wygladac na dachu, mozesz cos wiecej napisac o tym???????
Ja mam tę dachówkę na domu od 6 lat i wygląda doskonale. Mało tego: karpiówkę sąsiadowi zwiewają wichury, a Domino jest tak ciężkie, że nic go nie rusza. Polecam!
ADA bzdura domino wyglada cudownie ! mam dach o duzej powierzchni i jest nie chwalac sie jednym z piekniejszych na osiedlu domkow . poza tym wyglada bardzo nowoczesnie ! Warto wydac za nia tak duze pieniadze!
Ach, przypomniało mi się coś odnośnie TWOJEJ OBECNEJ SYTUACJI, przez którą to nie masz zrozumienia dla swych biednych czytelniczek ;))))) Jak jeszcze synek był w wieku wózkowym zdarzyło nam się z mężem wyjść w ciągu dnia tylko we trójkę do galerii handlowej (starsza córka w tym czasie w przedszkolu) i mieliśmy dziką głupawkę, bo czuliśmy się jakbyśmy byli na randce! ;)
Ja na szczescie nie narzekam z jednym…no moze czasem jak idac z zakupami niose siatki,hulajnoge i Marcina bo mu sie len wlaczyl hehe ;) ale wlasnie dlatego poki co odlozylam Decyzję o drugim dziecku…chyba mi za wygodnie ;);)
Jestem mama dwojki. Roznica wieku 2 lata. Wprawdzie nigdy nie mialam sytuacji, zeby 1 dziecko zniknelo na pare dni, ale jestem sobie w stanie wyobrazic roznice. Czasem musze zabrac jedno z dzieci do lekarza, a drugie idzie do przedszkola. Nie ma co dyskutowac, ze mniejsza ilosc dzieci jest latwiej ogarnac. Mimo to mamy w planach trzecie i czwarte :) .tak zeby znow pomiedzy “nastepnymi” dziecmi byla mala roznica wieku. Najpierw jednak pozbedziemy sie kozy pt. Dom, bedziemy miec znow mnostwo czasu :)
Znam to uczucie. Tez z mężem stwierdziliśmy, ze odkąd mamy drugie Dziecko -wyjście, spacer, zakupy-cokolwiek tylko z Jednym to jak odpoczynek:) Mam energiczną dwulatkę i 3 miesięczniaka. Do pomocy poza mężem-nikogo w pobliżu. Sama gotuję, sama sprzątam, sama ogarniam spacery i tak, narzekam, bo jestem tylko człowiekiem. Ale coraz częściej staram się myśleć w kategorii nie MUSZĘ, a MOGĘ. Mogę po raz kolejny wieczorem usypiać swoje Dzieci( wiele kobiet o tym marzy), mogę przyrządzić pyszny obiad ( wiele osób myśli, skąd wziąć pieniądze na ten obiad), mogę posprzątać mieszkanie i cieszyć się, ze je mam, swoje, takie do którego lubię wracać…i wiele wiele innych MOGĘ, które powodują, ze codziennie usmiecham się do losu. I zastanawiam się, skąd pod prostym postem o odczuciach Marleny, które ja doskonale rozumiem i nie odbieram absolutnie jako ataku na rodziców jednego dziecka tyle jadu i dziwnych komentarzy. Uśmiechnijcie się lepiej. Pozdrawiam, lecę ugotować zupę i wymalować paznokcie :)
Mam do ogarnięcia ponad 240 metrowy dom, sama, bo uwielbiam sprzątać i wiem że nikt nie zrobi tego lepiej niż ja( miałam kiedyś pomoc więc wiem jak to wygląda;) Do umycia średnio co 2 miesiące mam 28 okien + 3 dachowe na poddaszu, również sama :) Sama gotuję dla rodziny, czasami dwa różne rodzaje obiadów dziennie. Sama ogarniam ogród bo mam średnio co 2 lata różne wizję jego wyglądu, więc sadzę,przesadzam, wykopuję,rozdaje krzaki i znowu kupuję i sadzę. Sama maluję ściany bo tak mnie nachodzi czasami i jadę do sklepu kupuję mieszam i robię przecierki i tynki dekoracyjne i tak kombinuję na tych ścianach, uwielbiam to robić. Jestem mamą 4 dzieci. Najmłodsza ma 2 lata, 10 latka zespół hiperkinetyczny i dysleksje z indywidualnym nauczaniem. Bywa trudno, bo szczególnie dużo pracy wymaga 10latka. Ale i tak uważam że moje życie to wczasy. Kiedyś narzekałam że jestem zmęczona swoim życiem i dziećmi. Wtedy mąż mi powiedział – otwórz oczy i rozejrzyj się w około, mamy wszystko . Stać nas na restauracje na wczasy na utrzymanie 4 dzieci które mają co chcą, jesteśmy zdrowi i nasze dzieci też są zdrowe ( pomijając problemy z 10 latką) . A ty narzekasz. Zobacz ile rodzin nie stać na wyjście do kina nie mówiąc o restauracji, tam małe dzieci całe lato chodzą w jednych butach a u nas 2 latka ma ich kilkanaście par niektórych nawet nie założy! I wtedy się obudziłam! Już nie narzekam bo narzekać w mojej sytuacji życiowej to grzech. Ciężko to mają rodziny których nie stać na drugie dziecko i gnieżdżą się w kawalerce albo dwóch pokojach w bloku w mieszkaniu spółdzielczym, rodziny które po opłaceniu wszystkiego miesięcznie zastanawiają się czy wystarczy im na jedzenie do następnej wypłaty. Moje życie to wczasy i Twoje życie to wczasy- uwierz mi. i nie, nie prowadzę bloga nie mam sponsorowanych ciuchów czy butów sama muszę za wszystko zapłacić – za to uwielbiam TK MAXX :)
Cześć :-) pierwszy raz się odzywam [i to z impetem bo pozwoliłam sobie już powołać się na Twój blog http://www.godereladolcevita.blogspot.com/2014/09/check-lista-rzeczy-dla-noworodka.html%5D, ale podobna “sytuacja” skusiła mnie do napisania. Ja jestem ostatni miesiąc z jednym. Mam to “szczęście” pamiętać początek #1 i tego “pecha”, że uważam, że nie samą miłością do dziecka człowiek /matka/ żyje. My jesteśmy po totalnej przebudowie starego domu na dwa mieszkania i w trakcie dalszych budowlanych atrakcji (obecnie zajmuję się przyłączem wody miejskiej – też robię to ja bo przestałam w zeszłym tygodniu pracować, więc mąż stwierdził, że tak dużo jak ja z 2,5 letnim synkiem czasu to on nie ma, zresztą pewnie i tak bym się sama tym zajmowała, ale za ten “wolny czas” w domu to mam ochotę Sz.P. Małżonka pogonić). Tak więc podobny etap życia :-)
Powodzenia we wszystkich rewolucjach jakie Cię niedługo czekają :-)
aha i myślę o 5 dziecku, tak koło 40 :)
Czytam Twój blog od dawna i żal że usunęłaś wiele wpisów z powodu hejterów. Trolle będą zawsze i nie należy się nimi przejmować. Życie jest na to zbyt krótkie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Piona! :) ja w ramach wieczornego relaksu wybieram najpiękniejsze szambo :)
Mi akurat jest znacznie lżej jak jestem z dwojgiem moich dzieci :)). Jasne, nie zawsze tak było, ale kiedy podrosły to świata poza sobą nie widzą i są swoimi najlepszymi kompanami do zabaw.
Razem spędzają czas, robią wspólnie różne rzeczy i jeśli miałabym ochotę np. klapnąć na tyłku i przeczytać książkę, to nic nie stałoby na przeszkodzie, bo dzieci w tym czasie znajdą sobie jakieś zajęcie.
Choć pod względem codziennego wożenia na zajęcia dodatkowe pewnie byłoby mi lżej bez starszego dziecka, ale za to musiałabym cały czas walczyć z nudą młodszego, a to jest jednak bardziej męczące od tego wożenia ;).
Jak ich szykowałam dziś rano sama, do przedszkola to byłam pewna, że 2 to więcej niż 1. Jeden je godzinę, druga podłogę zalała myjąc ręce. Mak chce pić, Lenka lata goła. Omg O.o 2h. się szykowaliśmy a ja prawie osiwiałam. Ofc teraz mi się wydaje to cudowne i urocze ale rano minę miałam nietęgą ;)
O, jak ja Cię rozumiem. 7.30 – Drugi biegający na golasa po domu, ale w rycerskim kasku i z mieczem w łapce, Pierwszy na kibelku wrzeszczący w niebogłosy “mama, kupa mi poleciała na spodnie….”
co za wpisy w komentarzach :o
dużo tu zakompleksionych matek i kobiet, aż razi po oczach. Ciśnie się bardziej dosadnie to nazwać no ale szkoda czasu na to .
Fajny blog Makóweczko, świetne zdjęcia i cudowne dzieciaki.
Czekam na jakieś fotki z nowego domku :)
ja mieszkam już ;) dwa lata i tez mam płaską dachówkę. Fajnie pasuje do nowoczesnej bryły a do tego elewacja z modrzewia.
Będę podglądać i kibicować.
Marlena, po pierwsze to poziomie wypowiedzi w niektórych komentarzach widać, kto zrozumiał Twój post a kto nie :). Czy naprawdę tak trudno zauważyć, że NIE NAPISAŁAŚ, że z jednym dzieckiem jest lżej niż z dwójką, jeśli ma się jedno?
Mając jedno dziecko często skupiamy się nad nim nadmiernie, to jest próba naszego macierzyństwa i często o wiele bardziej nas pochłania, niż kolejne dziecko. Bo wtedy czuć tę różnicę – pomiędzy byciem nie-rodzicem a byciem rodzicem. Nie mieć dzieci wcale a mieć dzieci to dwa różne bieguny, a mieć jedno dziecko lub więcej to ten sam biegun tylko… stacje oddalone o kilkaset kilometrów :).
Ja mam dwoje dzieci w wieku podobnym do M. i L., Pierwszy ma 5,5 roku, Drugi rawie 2,5. I jak starszego po południu odbiera z przedszkola babcia i przywozi go dopiero wieczorem to już czuję TĘ różnicę, o której piszesz. Tego się nie da poczuć przy jednym dziecku, bo pamiętam jak wtedy na chwilę zabierała Starszego – wcale nie czułam tego luzu bo miałam pierdylion rzeczy do zrobienia. Ale jak teraz ktoś mi na chwilę zabierze jednego, to z drugim mogę naprawdę wszystko zrobić. Przede wszystkim skupić się na potrzebach tego, który został ze mną i w spokoju wysłuchać /nie ciągnij kota za ogon/ jego potrzeb, co oczywiście staram się /zostaw proszę rurkę do nurkowania w domu/ robić na bieżąco. Nie muszę dzielić uwagi /nie ściągaj z półek tych słoików, nie ściągaj proszęęęęęęęę…/ w sklepie i naprawdę jestem w stanie kupić co potrzeba /a przepraszam Panią, nie, tych 4 paczek ciastek nie biorę, żarówki też nie wiem jak się znalazły w koszyku i ten młotek też nie…/. W domu wymyślam jakieś zajęcie, któremu możemy razem się oddać /nie wyciągaj plasteliny, teraz mamy tu farby, no nie wyciągaj, nie jedz jej, nie wpychaj do niej kluczy…/ i spokojnie poczytać książeczki /nie wyrywaj kartek, nie, teraz nie czytamy o kotku tylko o człowieku, wiem, że to dla Ciebie nudne, ale o kotku też poczytamy…/ itd… itp…
Ja nie wiem po co wchodzić na bloga, udawać, że się czyta tekst (bo jak można inaczej nazwać to , że się tu wchodzi i zostawia komentarz bez pokrycia w treści wpisu?) i czuć się obrażonym, że się go nie rozumie… Trochę nosy w dół laski i więcej humoru :)
Ja z dwójką rodziłam sobie o wiele lepiej,po pierwszym porodzie miałam depresję. Tak jak piszesz, ulga po oddaniu kozy jest:) a ja mam pytanie z innej beczki, bo mam jakoś mam wrażenie, ze nie wpisuje się w kanon matki. Czy tylko ja wydzieralam się jak durna przy porodzie? Zawsze tak pogardliwie się mówi o tych kobietach co krzyczą, ze ostatnio jest mi wstyd, ze nie umiałam się godziwie zachować…..?
A jak wyjadę z dziadkami dwie to dopiero luz mam … :)
Tez budujemy dom :) i niedawno polozyli nam dachowke Domino creaton plaska – wyglada cudownie na dachu o powierzchni ponad 350 m . z modrzew syberyjski bedziemy miec elewacje :) kurcze jestem ciekawa Waszego domku bo moze sie okazac podobny do mojego … co do kozy =budowa domu to sie zgadzam .. kto nie budouje z dziecmi czy bez to nie wie jakie to upierdliwe … ciagne budowa sama z 2 ka dzieci