Jumping fitness, trampolinki, fit & jump, czyli wyskacz to sobie!
Nie wiem jak to się stało, ale stałam się bardzo pilna w realizowaniu swoich noworocznych planów. Głównie tych związanych z metamorfozą wyglądu. Zaczęło się od publicznego wyznania (>klik<) i potem nie było już odwrotu. W międzyczasie trafiłam pod skrzydła dietetyka i… na siłownię.
Walka z oporem
Zgodnie z planem, po zakupie fajnego outfit’u (>klik<), zaczęłam także ćwiczenia. Jak bałam się iść na te pierwsze zajęcia, wiedzą tylko Ci, którzy, jak ja, od roku nie wykonali żadnej, szybszej, dłuższej i intensywniejszej aktywności ruchowej. Spacer dookoła bloku i wejście po schodach się nie liczą ;). Ulepienie stu pierogów także. Chodzi tu o dłuższy niż 30 minut. wysiłek fizyczny angażujący partie mięśni o których istnieniu nie miałaś pojęcia, uaktywniający twoje kanaliki potowe (także w miejscach, w których nie sądziłaś, że pocić się można) i podsuwający twoje serce w okolice gardła.
Miałam tysiące powodów, żeby ten pierwszy raz przełożyć na kiedyś tam. Moimi głównymi i bardzo poważnymi obawami były: zgubię się (!), źle się ubiorę i będzie mi niewygodnie, zapomnę wody, but mnie będzie uwierał, nie dam rady utrzymać tempa reszty i najważniejsze… porzygam się próbując.
Do tego po treningu będę się źle czułą i umrę, albo zjem lodówkę.
Teraz macie pełny obraz mojego zapału i pozytywnego nastawienia.
Wybór zajęć
Kiedy doszłam do momentu w którym byłam gotowa przełamać swoje poważne opory, pojawił się problem z wyborem zajęć. To jest bardzo ważny moment dla każdej z nas, który może zaważyć na tym czy z ćwiczeń zrezygnujemy, czy wkręcimy się na maksa. Na przykład ja, Marlena, lubię jak na ćwiczeniach jest głośna muzyka. Mam życiowe adhd, więc chciałabym się ruszać, skakać lub tańczyć. Nie dla mnie niestety ćwiczenia z Ewą, przed TV. Ja po 5 minutach najzwyczajniej w świecie umieram z nudów. Kiedy pięćdziesiąty raz słyszłam ‘ooo tak, machaj nogą. oooł je! masz tę moc, dasz radę!” miałam ochotę wyskoczyć przez okno. Nie ze zmęczenia, nie z braku chęci, a z nudów. Nawet serial sobie obok włączałam i nie pomogło. I serio, cząstka mnie myślała, że ćwiczenia są po prostu nie dla mnie.
A potem, choć w sercu grała mi zumba i salsation, poszłam na ‘trampolinki’ czyli zajęcia o skocznej nazwie ‘fit & jump’. Moje wewnętrzne dziecko poczuło się zaciekawione, energia, dostała kopa i nie wiem jak i kiedy zapisałam się i przyszłam na pierwsze zajęcia.
And then, the magic happened
Odnalazłam sport dla siebie. Wygląda to mniej więcej tak–> Jump, Jump, Jump, choć skacząc wierzymy, że wyglądamy tak—> Jump ;)
Całodzienne zmęczenie, zmartwienia, złość, wszystko można sobie… wyskakać. Do domu wracam na skrzydłach. Mam siłę na wieczorne zabawy, ogarnięcie domu, przeczytanie dzieciom książeczek do snu a potem idę do kuchni i gotuję zdrowe jedzenia na dzień następny.
Oczywiście na drugi dzień w sposobie poruszania się i gracji, przypominam Guasimodo (zakwasy), ale następnego dnia znowu i idę i… nadal jest najlepiej!
Tips
Dopiero kiedy zakochałam się w samych zajęciach natrafiłam na fanpage Fit & Jump. Dziewczyny swoje zajęcia reklamują tak:
“Fitness na trampolinach to nowoczesna i rewolucyjna metoda, którą musisz wypróbować! Skaczemy, spalamy, śmiejemy się i ćwiczymy w rytmie energicznej muzyki. Trampoliny pomagają wygrać z grawitacją i poprawić kondycję ciała, a niezastąpione instruktorki zmobilizują do ćwiczeń nawet najbardziej opornych leni. Podczas ćwiczeń angażujemy większość mięśni, dzięki czemu nasze ciało będzie zgrabniejsze i jędrniejsze, więc – czego chcieć więcej? Fitness na trampolinach to zajęcia jedyne w swoim rodzaju, a rozbawiona grupa motywuje bardziej niż płaskie brzuchy modelek!
Czy dasz radę? NA 100 PROCENT!!! Są to proste ćwiczenia wykonywane intensywnie. Na jednych zajęciach możemy spalić nawet 800 kcal i mieć frajdę z zabawy, której nie powstydziłby się 8-latek.
Zajęcia na trampolinach są dla każdego, bez względu na wiek, płeć, wagę czy aktywność fizyczną. Prowadzone ćwiczenia nie obciążają stawów, więc nie masz wymówki, żeby nie spróbować! Aby dowiedzieć się więcej zadzwoń do nas i zapisz się na najbliższe zajęcia. Gwarantujemy dobrą zabawę i satysfakcję! Fit and Jump to nowoczesny sposób na spalanie i zabawę. Fitness na trampolinach budzi w nas dziecko, co powoduje niezliczone dawki pozytywnej energii, którą wykorzystujemy w zrzucaniu zbędnych kilogramów.”
Efekty?
Widoczne maksymalnie szybko. Po dwóch tygodniach (ćwiczę 4-5x w tyg.) moje pośladki zaczęły wygrywać walkę z grawitacją, a ja co raz częściej przegrywam z nadmiernie zainteresowanym nimi mężem ;). Nogi stały się smuklejsze i ciało wzmocnione. Nawet po brzuchu widać zmiany!
Nie mogę nie napisać ponownie o ‘efekcie ubocznym’ masy dodatkowych endorfin i energii!
Więc do dzieła dziewczyny! Wakacje tuż tuż :)
(pic. )
Czekaj, czekaj, sposób, żeby jednocześnie a) wyjść z domu, pozostawiając pieluchy, butelki i jakże cudowne 24/7 angażujące Twój umysł i ciało Berbecie b) dać sobie choć cień nadziei na doprowadzenie do ładu swojego pociążowego ciała c) zaspokoić cząstkę siebie, która od kilku tygodni, gdy położysz dzieci spać mówi do Ciebie cichym szeptem ” impreza, chcesz iść na imprezę, na plaży chcesz tańczyć do białego rana” ?!
Pomysł roku ;D;))
Więcej.. przed fitnesem trzeba dokonać… depilacji! Bo lipa świecić gąszczem. Więc plusów jest więcej ;)
Marlenko, a jaką siłownię w Białymstoku polecisz na takie zajęcia? :)
Nie bardzo mogę coś polecać jak byłam w jednej i to dlatego, że jest najbliżej ;)
Słyszałam o tych zajęciach wiele dobrego :) z racji aktualnego stanu dwupaku, w jakim się znajduję, nakręcam się na te zajęcia po rozładunku i wprost nie mogę się doczekać!
Sama korzystałam z zajęć 2 razy w tygodniu. Są super i gorąco polecam. Takie szczególnie dla Pań “nie ogarniam nawet tych najbardziej podstawowych układów choreograficznych” (jak ja). Tam nie ma większej filozofii :D A jeszcze poprawnie wykonywane skoki mogą naprawdę ładnie wpływać na brzuch.
A i tylko tak podpowiem, że na te trampolinki to za często nie powinno się chodzić.
Więcej – nie powinnyśmy. Tak mówiła instruktorka na innych zajęciach. Ponoć po dłuższym czasie takich regularnych zajęć po kilka razy w tygodniu, kobiety mają problemy z utrzymywaniem moczu. Ale to tylko takie FYI
OJ nie fajnie nie słyszałam o tym problemie z utrzymywaniem moczu.
Ja na zajęcia z trampolinami idę spróbować za 2 tygodnie.Bo dużo dobrego słyszałam i jest teraz na te zajęcia szał :)
Miałam wiele kg do zrzucenia niestety ona w pewnym momencie się zatrzymała mimo dobrego żywienia i treningów.Chodzenie na jeden rodzaj zajęć jest złym pomysłem – mięśnie przyzwyczajają się do tego samego wysiłku dlatego trzeba chodzić wymiennie na różne zajęcia które angażują różne partie mięśniowe.
Kobiety po porodzie szczegolnie naturalnym nie powinny chodzić na takie zajęcia ze względu na obniżanie się narządów rodnych. Nie wskazane są tez inne zajęcia gdzie trzeba skakać.
Byłam dwa razy. Masz rację , każdy powinien znaleźć coś dla siebie Mnie trampoliny nie przypadły do gustu :) Głośne łubu dubu ,bo trudno to nazwać muzyką, pół godz skakania non stop, nudne to było ;) Druga połowa zajęć to ćwiczenia ze skalpela Chodakowskiej. Poza tym o jednym nie mówią. Kobiety które rodziły naturalnie (nie wiem jak przez cesarkę) mogą mieć różne dolegliwości podczas tak intensywnego skakania ;) Ale fajnie, że znalazłaś zajęcia dla siebie, bo najważniejsze to się ruszać, mieć z tego radochę, a zmieniające się ciało jest dodatkową matywacją. Zawsze jak mam lenia i bałagan w domu, wskakuje na skakankę i po godz mam tyle energii, że zaczynam sprzątać.
Fajny pomysł na odchudzanie.. pozdrawiam
Super! Kiedyś widziałam w TV, ale zapomniałam o tym – dzięki za przypomnienie! Ja też zdecydowanie wolę bardziej energiczną aktywność fizyczną, w poprzednim wcieleniu musiałam być Tygryskiem z Kubusia Puchatka :D Teraz muszę tylko doczekać do rozwiązania i zaraz po połogu ruszam do akcji :D
A który dietetyk dokonuje takich cudów???;)
Jeszcze niczego nie dokonał. Dam znać za 3 m-ce ;)
10 kg to nie cud????
A to to zrobiłam sama. Do dietetyka poszła 2 tyg. temu :)
Super sprawa ten fit jump ale niestety …….kontuzjogenny, u nas ćwiczy się boso, bez “trzymanki”, trampoliny skaczą i przesuwają się na boki, sama instruktorka nabawiła się kontuzji i niestety zajęcia odwołane “na dłużej” :(. Ale i tak uważam to za świetną alternatywę dla typowego aerobiku.
Po prostu jest to zorganizowane fatalnie. To niedopuszczalne by trampoliny się przesuwały i skakały. Skakać bez trzymanki? No to widać, że sama instruktorka chyba do końca nie wie jak to się robi skoro nabawiła się kontuzji. Takie zajęcia dają kopa energii ale trzeba robić to z głową a nie na hip hip hurra bo właśnie wtedy tak to się kończy.
Marleno gdzie chodzisz do dietetyka?
Karolino napiszę proszę pw blog@makoweczki.pl
Motywacji i u mnie było co kot napłakał… Ale wzięłam się za siebie i też ćwiczę :) I też chcę osiągnąć takie wyniki jak Ty! Bo są MEGA!
Ostatnio szukałam adidasów i żadne mi się nie podobały, a te na zdjęciu początkowym są piękne! Co to za model?
To chyba fotka ze stocków ;)
A ja zapisałam się z moim dzieckiem na zajęcia (w studiu rytm w Poznaniu). Super sprawa, dzieciak się wyskacze i spokojniejszy później. Jako mama muszę przyznać, że trampoliny mogą dać w kość biustowi, dlatego jak nie ma się porządnego stanika to lepiej nie skakać, ja używam takiego super trzymającego z YajLee, który miałam do ciąży. No i jeszcze trzeba uważać na kontuzje, bo skakanie skakaniem, ale trzeba naprawdę być ostrożnym, szczególnie jak ćwiczy się z dzieckiem ;)