Kapcie Slippers do szkoły i przedszkola. W tym roku jeszcze lepsze!
W momencie kiedy mój syn zaczął szkołę (państwową, średnio fajną, z beznadziejnie ułożonymi czasowo lekcjami) oficjalnie (lub po raz kolejny) doceniłam nasze przedszkole. Miejsce gdzie dziecko puszczam pewna, że będzie ono szczęśliwe, zadbane i dopatrzone. Wcześniej było to dla mnie normą. Nie analizowałam ‘jak to u nas jest fajnie, bo może gdzieś jest gorzej’. To była norma. Potem boleśnie przekonałam się, że nie każda placówka jest tak fajna jak nasze przedszkole.
Lenka już od jakiegoś czasu na wakacjach wspominała, że tęskni za kolegami oraz swoją ukochaną panią. Odliczała dni, kiedy już pójdzie do przedszkola. Pierwszego dnia po wakacjach biegła tam piszcząc z radości. Spotkała swojego ‘męża’ (wymienili się w tej wielkiej tęsknocie prezentami) i przyjaciółki.
Cała ta sytuacja byłaby sielanką, gdyby nie fakt, że my, rodzice – przedszkolni – weterani zapomnieliśmy totalnie o przedszkolnej wyprawce, pierwszego dnia puszczając dziecko bez niczego – nawet kapci i szczoteczki nie miała. Bo trochę tak jest, że w pierwszym roku kolekcjonowanie tej wyprawki jest prawie święte i absolutnie wyjątkowe i konieczne (wpisy wyprawkowe I, II, III, IV). W kolejnych latach z przerażeniem przypominasz sobie, że pierwszy września jest za tydzień, a Ty nawet nie pomyślałaś o wyprawce. Cóż..
Kapcie do przedszkola
Ale wracając do tych kapci. Slippersy po raz kolejny stały się naszym przedszkolnym wyborem. W ulepszonej, bardziej trwałej wersji z rzepem przy zamku, żeby się nie rozpinały. Teraz są już absolutnie doskonałe, oddychające i najlepiej wspierające rozwój stopy.
Rok temu dokładnie opisałam Wam “Jak wybrać idealne kapcie czy buty przedszkolne?” (klik)
“Warto dbać o zdrowie stóp już od najmłodszych lat. Zaniedbania powstałe w okresie dziecięcym, mogą mieć bardzo niekorzystny wpływ na zdrowie w późniejszych latach.
Profilaktyka i korekcja płaskostopia uwzględnia tryb życia, wiek, płeć, ćwiczenia, obuwie oraz stopień zaawansowania wady. Oprócz odpowiedniego obuwia profilaktycznego należy zadbać o codzienny ruch w postaci ćwiczeń czy np. odpowiedni układów tanecznych. Aby uniknąć powstawania płaskostopia konieczny jest również bezpośredni kontakt stopy z nierównym, naturalnym podłożem. W przypadku korzystnej aury, będzie to chodzenie po trawie, kamieniach czy piasku. Dochodzi wówczas do odruchowego skurczu obronnego mięśni krótkich w stopach, powodując stopniowe ich wzmacnianie. Doskonałym uzupełnieniem ćwiczeń będzie też jazda na rowerze ze stopami dostającymi do pedałów dosiężnie. Zmusza to stopę do energicznej pracy w warunkach odciążenia.”
No i możemy się pochwalić, że dzięki noszeniu profilaktycznego obuwia oraz dobrze dobranych kapci Lenka nie ma już koślawych stópek. Jesteśmy idealnym przykładem dla niedowiarków- jakość buta ma znaczenie!
Kapcie do szkoły
Maks rozpoczyna naukę w nowej szkole. Może kiedyś odważę się popełnić wpis nt. ‘małych geniuszy’ w starciu ze szkołą państwową. Ogólnie dramat, porażka i trauma dla całej rodziny. Ale o tym innym razem. Maks pójdzie do drugiej klasy w kameralnej szkole nastawionej na to, że dziecko może iść indywidualnym tokiem nauczania jeśli z programem jest mocno do przodu (wg. diagnozy psycho- pedago Maks jest 3-4 lata do prozdu O.o). Jest więc nadzieja, że ten rok będzie lepszy niż poprzedni… edukacyjnie i rozwojowo, bo jeśli chodzi o obuwie to kolejny rok spędził w Slippersach na nogach.
Muszę Wam napisać, że przeskok w ‘zużywalności’ kapci między przedszkolem a szkołą jest ogromny! Maks nosił swoje spippersy od września do wiosny i wymieniłam mu je na nowe tylko dlatego, że… miałam drugą parę a on wyrastał z tego rozmiaru :). Dzieciaki szkolne nie poruszają się już tak często na kolanach trąc górną częścią buta o dywan. Butki zaś są trwalsze i bardziej wytrzymałe. Więc do nowej szkoły czeka na niego para slippersów i… mundurek! :D
Niespodzianka!
Wraz z producentem przygotowaliśmy dla Was RABAT – 15% – hasło ‚Makoweczki’!
I jeszcze jedno…przy zakupie dwóch par kapci worek gratis :)
W tym roku na 100% również kupię slippersy, kupowałam dziecku dobre buty, ale w tym roku zauważyłam, że w sandalkach z miękka podeszwą ma bardziej starte pięty od wewnętrznej strony.
Rozmiarówka w slippersach wypada standardowo? Obecnie córka nosi jeszcze 25 lub z zapasem 26…
Rozmiarowo jest raczej standard, co nie przeszkodziło mi zamówić złego rozmiaru ;)
Do kiedy obowiązuje rabat?
Do końca września.
W tym roku posyłam syna do pierwszej klasy i już się boję, co to będzie… Maks będzie chodził do szkoły prywatnej?
Tak.
Zamówiłam 2 dni temu – dostałam od razu. SĄ NAJLEPSZE!!!! DZISIAJ NA 1 dzień przedszkola ZEBRA THE BEST :) Ale tak czułam, że będzie rabacik… :)
Lenka w szarych smiga. Zeberkę zostawimy na drugie półrocze bo wzięłam rozmiar większe :)
bardzo jestem ciekawa Twojej opinii na temat naszego szkolnictwa. ja jestem załamana po tym jak posłałam swoje dziecko do państwowej szkoły.rozważam zmianę na prywatną
No u nas musiało być jeszcze ciężej bo my podjęliśmy decyzję i uciekliśmy z państwowej gdzie pieprz rośnie.
Fajne rentowej dzieci. gratulacje ! Mam pytanie konsumpcyjne skąd taka piękna sukienka u lLeny inna pufka do suedzenia oraz czy jest wystarczajaco twarda? Dzieki z góry.
Aniu sukienka jest od Kappahl Newbie, zaś pufa hmm normalna, nie za miękka, nie za twarda.
Marlena, mogłabym się wymienić doświadczeniem zmiany/przejścia ze szkoły państwowej na prywatną. Przerobiłam rok temu, kosztowało mnie to mnóstwo nerwów ale warto było. Dzieci adaptują się błyskawicznie (przynajmniej mój synek) i jeśli tylko ma się ku temu warunki i możliwości warto zawalczyć o własne dziecko. Przecież jest tego warte ! Też myśleliśmy, że w państwowej damy radę, bo blisko, bo ma dobrą opinię, bo przecież nie będziemy “wymyślać” itd. Polegliśmy z tą wizją na całej linii. Nasza pociecha też z tych zdolnych i nudzących się na lekcjach ;)
A próbowaliście pracować jakoś z tą szkołą publiczną? Czy dziecko miało orzeczenie o specjalnych potrzebach edukacyjnych i szkoła olewała zalecenia?
Jeżeli nie ma chęci współpracy ze strony wychowawcy to próba “edukowania” szkoły publicznej to strata mojego czasu. I dziecka, niestety.
Ale wychowawca często ma związane ręce – on jest jeden, dzieci 25 – nie podzieli się. Jeżeli dziecko ma orzeczenie, dyrekcja ma szanse na środki na dodatkowych nauczycieli. Zajmuję się oświatą zawodowo i wiem, że wielu rodziców ma żal, ale nie próbuje czegoś zrobić, np. nie idzie z dzieckiem do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Nie zawsze się udaje, ale można wynieść także bardzo duże korzyści.
Nie oceniam źle szkół niepublicznych, jak wszystkie inne – mają swoje zalety, mają swoje wady.
silentleges powiem Ci, że choć nasza wychowawczyni nie popisała się umiejętnościami z żadnej dziedziny (oprócz hurtowego wstawiania uwag treści … patrz niżej ;)) to masz rację, że cały system leży i zdycha. W klasie Maksa na początek roku było sporo dzieci, które.. NIE ZNAŁY LITER! Maks czytał od 2 lat (nie ‘ala ma kota’, tylko książki po 500 stron). Więc pogodzenie takiej rozbieżności + ilość dzieci w klasie + nieprzygotowanie nauczyciela to musiała się równać katastrofa.
Kasia miód na moje serce, że nie tylko ja tak myślę, bo czasami człowiek już nie ma pewności czy czasem nie jest świrem. Ale było słaaaabo. Rozwaliło nam życie i dziecko. Porażka na pełnej linii. Wychowawczyni bez najmniejszego pojęcia jak pracować z dzieckiem zdolnym. Uwagi typu ‘ślini palec i dotyka kolegi’ lub ‘na zajęciach w-f wskoczył w kulki’ :D – pełen zeszyt! Łatka ‘niegrzecznego’. Maks zdołowany. Kupa i 1000 metrów mułu.
Kurcze, ale ja nie podważam braku kompetencji Pani Wychowawczyni. Ba! Ja mam niestety o nauczycielach edukacji wczesnoszkolnej jak najgorsze zdanie (bo w moich czasach do kolegium nauczycielskiego “dostały” się te osoby, które na żadne studia się nie dostały, a w szkole, cóż…. do orłów było im daleko. I mnie lekko przeraża to, że ktoś, kto nie był w stanie zdać matury za 1 razem ma uczyć moje dzieci), ale ja nie o tym.
Ja trochę o tym, że jeżeli sami nie będziemy zmuszać szkoły do tego, żeby ruszyła tyłek, to tak samo będzie zawsze. Dlatego tak ważna jest współpraca z poradnią psychologiczno-pedagogiczną iw wydzieranie z gardeł orzeczeń o spe. Choć doskonale rozumiem, że nikt nie ma ochoty na własnym dziecku eksperymentować, bo nie ma szans na zwrócenie mu straconego czasu.
PS. Ślini palec i dotyka kolegi mnie rozwaliło.
Do dziś pamiętam, jak mój brat w I klasie, na początku lat 90 dostał uwagę: “Przeszywa nauczycielkę wzrokiem i wprowadza ją tym w konsternację”. Chłopak dwa dni tłumaczył mamie, że nie robił żadnej konsternacji, tylko siedział w ławce – bo nie kumał co to jest ta konsternacja :D
Mam tą uwagę na papierze. Rozważałam, czy mema nie zrobić, ale za miła jestem na to ;)
Dostaliśmy orzeczenie na koniec roku szkolnego.
Ale nie mam ochoty walczyć z systemem bo ofiarą był mój syn. Bardzo, bardzo, ale to bardzo się na nim odbił ten rok.
I ja wolę chronić swoje dziecko i łatać to co się porwało niż wojować z np. panią dyrektor, która dziecka nie chciała przenieść do innej klasy (tam gdzie poszli jego koledzy).. bo nie. Podania, decyzje odmowne, brak zainteresowania, brak przygotowania. Włosy rwać z głowy. W nowej szkole mamy się umowić żeby poznać Panią i szkołę. Mamy zadzwonić do Pani, umówić się na pogaduchy. Takie rzeczy nie istnieją w państwówkach. Tam jesteś pionkiem systemu. Ale.. nie mówię hop bo jeszcze do nowej szkoły nie chodzimy. Może się okazać, że Maks będzie pasował tylko np. do wolnościowych szkoł, bo go tak wychowałam (że np. teraz robi chemię dla 4-5 klas.. tego chyba nawet w prywatnej nie otrzyma ;)),
Ale w prywatnej pewnie będzie mógł rozwijać się na zajęciach pozalekcyjnych dla dzieci z 4-5 klasy, więc jest nadzieja ;)
A czy Maks i Lenka chodzili do prywatnego przedszkola czy państwowego? Bo moja 3 latka idzie właśnie do przedszkola, ale po zajęciach adaptacyjnych w państwowym jestem co raz bardziej za prywatnym,
To się nazywa dziecko nie wpisujące się w żadne ramy:) I choć jest to piękne i cudowne, a Wy powinniście być dumne, to system oświaty nie ułatwia życia Wam ani Waszemu dziecku. Ja pójdę na drugi etat jeśli będę musiała żeby posłać córkę do szkoły prywatnej, smutne, ale tak jest.
Mam nadzieję, że nowa szkoła sprosta Waszym wymaganiom, a co najważniejsze potencjałowi Waszego syna.
Jest możliwość z takim orzeczeniem staranie się o przeniesienie do klasy wyżej jakby co;)
Życzę powodzenia i trzymam kciuki za Maksa:)
Nie wiem, czy powinnam zabierać głos w dyskusji, ale mam odmienne zdanie na temat państwowej edukacji. Wtrącę swoje “trzy grosze”, bo sporo już z nią przeszłam. Moja bardzo wrażliwa córka, po prywatnym przedszkolu, zaczyna trzeci rok edukacji szkolnej (8 lat). Zawsze była bardzo zdolnym dzieckiem. Ma szeroką wiedzę o świecie. Wspaniale mówi, wypowiada się, płynnie czyta. Także w języku angielskim sprawnie mówi, czyta, rozumie wszystko. Woli czas spędzać na rozmowach z dorosłymi, zajęciach dodatkowych, o które się sama upomina i czytaniu książek (sama je wybiera), niż na zabawach z rówieśnikami. Nie ma rodzeństwa. Trafiła do państwowej placówki jako zreformowana 6-latka. Nie minął nawet miesiąc edukacyjnej przygody, a okazało się, że zostałam poproszona o opinię z poradni. Zaczęła być podejrzewana (ze względu na wiedzę i sposób mówienia – ma piękne słownictwo zwracające uwagę) o Zespól Aspergera. Dostała metkę od Pani nauczycielki, która stwierdziła, że od razu widać, że to są cechy autysty, ba jest z całą pewnością autystyczna. Czytałam o tym zespole, ale oceniałam, że nie widzę cech zespołu (może poza tym na siłę klasyfikowanym w tabeli mówieniem) u niej. Mimo to, był to najgorszy rok dla nas. Nie jesteśmy specjalistami, więc diagnozowaliśmy dziecko pod kątem autyzmu w rozmaitych poradniach. Po ponad 8 miesiącach obserwacji, pracy z psychologami, pedagogami i rozmaitych “terapii”, włącznie z psychiatrą diagnozy nie dostała. Nikt nie podpisał się pod tym, że może być autystką. Dostała za to opinię, że jest dzieckiem wybitnie zdolnym i z ponad przeciętnym intelektem. Zgłosiliśmy się do ówczesnej dyrekcji szkoły na rozmowę z opinią, mieliśmy żal, lecz wychowawczyni na przeprosiny powiedziała, że “nie jest przecież psychologiem” i dopiero się zaczęły uwagi w zeszytach, udowadnianie jej, że wcale nie jest “taka dobra”. Dziecko miało tylko 6 lat, bardzo podupadła na zdrowiu, sile psychicznej i wierze we własne możliwości. Nie spała, nie jadła, płakała. Nie chciała chodzić do szkoły. Tak minął pierwszy rok edukacji. Drugi zaczęła w szkole prywatnej, z bardzo wysokim poziomem i dwujęzycznej. Długo trzeba by było to opisywać. Historia nasza i w tej szkole nie ma happy endu. Po półroczu znowu zmiana szkoły. Bingo. Zdesperowani oddaliśmy dziecko do klasy integracyjnej ponownie w szkole państwowej. Tu trafiliśmy na wspaniałych pedagogów z doświadczeniem, siłą, ciepłem i pasją. Mała drugie półrocze zaczęła bardzo źle, zamknięta w sobie, bez wiary i chęci do czegokolwiek. Skończyła radosna, z wieloma nowymi przyjaciółmi. Panie, w tej klasie jest tez nauczyciel wspierający dzieci z orzeczeniem, obie angażowały się w odpowiedni wszechstronny rozwój dziecka. Doprowadziły do tego, że znowu ufa ludziom, znowu jest sobą. Nie patrząc na ograniczenia dzieci w klasie – są wybitne, ale i te potrzebujące stałej pomocy – prowadzą program indywidualnie do potrzeb ucznia. Klasa ma bardzo wysokie wyniki nauczania. Moje dziecko dostaje dodatkowe materiały w trakcie lekcji, bo często wyprzedza grupę. Ma dodatkowe książki, bierze udział w wielu konkursach i już dwukrotnie wygrała. Jest chwalona, a jej wiedza jest wykorzystywana i ukierunkowywana. Nie jest jeszcze tak, jak było, gdy rozpoczynała edukację, ale powoli, mam nadzieję, że już tylko idziemy do przodu. Tak więc nie szkoła, a ludzie – kompetentni ludzie tworzą to miejsce.
Chemia jest w gimnazjum. W 4 i 5 kl. nie ma chemii, więc nie mam pojęcia skąd taka ocena poziomu. :-)
Czytam to i jestem PRZERAŻONA! Marleno było aż tak źle???
No te uwagi to w ogóle jest beznadzieja, my tego nie stosujemy w naszym gimnazjum. Co daje uwaga? Z dziećmi trzeba rozmawiać, pracować, a nie uwagi wpisywać!
Co do dziecka, które w tak ogromnym stopniu wyprzedza swój rocznik… w szkole publicznej konieczne jest nauczanie indywidualne, tok nauki indywidualny, inaczej dziecko zwyczajnie się zmarnuje, zanudzi na śmierć!
Szkoły publiczne jak i prywatne sa lepsze i gorsze, a dużo zależy od wychowawcy właśnie, jego wiedzy, doświadczenia i tego, czy naprawdę kocha swoja prace i te dzieci.
Ja dostaję w gimnazjum mieszankę dzieci ze szkół publicznych i prywatnych i widzę różnice.
Te dzieci z prywatnych placówek wymagają większej uwagi, indywidualizacji pracy i często faktycznie mają większa wiedzę i umiejętności. Są przy tym nauczone, że nauczyciel ma powinien szanować ich zdanie.
Problemem jest czasem fakt, że lądują biedaki w klasie 30 osobowej i czuja się niezauważane w takim tłumie.
Kochana mam nadzieję, że przed Maksem i przed Wami wspaniały rok szkolny i tym razem żadnej traumy nie doświadczycie.
Powodzenia!
Mamo Makowa,a może jakiś rabat do Mrugały się szykuje? ;)
Lubicie te mrugały, co? Może na FB coś wrzucę. Pogadam z Magdą :)
Nie każda z nas ma fb. Jeżeli da radę można prosić o wpis na blogu? Zakochałam sie w jednym modelu, a jeszcze do niego są pasujące śliczne podkolanówki. A zniżkę na kapcie wykorzystam w weekend.
Dzień dobry, czy rabat na buty Mrugała jest rzeczywiście w przygotowaniu czy raczej w bliżej nieokreślonych planach? Nie wiem czy czekać czy kupować :-)
ja też czekam na rabacik hihi :) pozdrawiam,stała czytelniczka :)
co to za zabawka Lenki na biurku jaka firma?
Z TK Maxx, coś z Lala loopsy. ooo mam! https://www.youtube.com/watch?v=383osw6z3SE
Napisz więcej o starej i nowej szkole. To o wiele bardziej interesujace niz papcie z rzepem;)
Nie wiem czy chcę grzebać się w kupie. Jeszcze chyba nie ochłonęłam :(
Myślę Marlenko, że takim tekstem pomogłabyś wielu rodzicom.
U mnie do momentu wyboru szkoły jeszcze jakiś czas, ale zaczynam powoli o tym myśleć, bo mam świadomość, że jednak czas płynie szybko… Córka ma 1,5 roku i rozpoznaje już literki A, B, C, D, M, Z, T i cyfry 1-5 (liczy paluszki :) Z jednej strony jestem dumna, z drugiej jednak przerażona, że w momencie wstąpienia w szkolne progi wyprzedzi część rówieśników o lata świetlne i …. zanudzi się tam na śmierć, czego skutkiem będą uwagi w stylu “….nie słucha, przeszkadza na lekcji, rozmawia, wymądrza się, zajmuje się czymś innym…” itd. Chciałabym tego uniknąć…ale podobnie jak Ty czasem myślę, że może jestem oderwana od rzeczywistości i przesadzam.
Serdeczne pozdrowienia dla Was :)
Kochana to jedyne co przed tekstem mogę Ci doradzić to zacznij chodzić po szkołach. U nas się okazało, że jak poszłam zapisać 3-lrtniego Maksa to nie było już szans i miejsc, zaś zapisano mi 6-miesięczną Lenkę i jest na 9 miejscu (więc jest nadzieja). A wpisu się boję bo dużo musiałby być o synku a on już dość duży jest.. Podumam jak to napisać, chroniąc jego.
Szok! Niedługo trzeba będzie zapisywać dzieci do lepszych szkół już w momencie pojawienia się dwóch kresek na teście ciążowym!
Rozumiem, co masz na myśli o ochronie Maksa. Sieć jest fantastyczna i jednocześnie brutalna, także jak będziesz miała pomysł jak to ugryźć…z przyjemnością przeczytam :)
PS. A moje dziecko właśnie włączyło sobie samo na YT w telefonie swojego ulubionego miśka śpiewającego “head, shoulders knees and toes” :)
Serio zakładasz, że dziecko rozróżniające kilka liter i liczące do 5 będzie wyprzedzać swoich rówieśników o mil kilka? Twoja opinia jest poparta jakimś orzeczeniem?
A może tak trochę pokory matki? Fajnie, ze uczycie swoje dzieci i skupiacie się w duzym stopniu na rozwijaniu umiejętności wszelakich, ale nie zapominajcie, że: nie kazdy rodzic dysponuje funduszem na zajęcia dodatkowe, nie kazdy rodzic (zarabiający najniższą średnią), pracujący dodatkowo po godzinach ma na to czas, baa nie kazdy rodzic ma wiedzę, predyspozycje i odpowiednie podejście do nauczania. I tak pewnie mozna by mnożyć. Dodatkowo po konsultacjach w poradni (niezależnie od narzuconego w tej chwili wieku szkolnego) mozna posłać swoją pociechę do szkoły szybciej. Znam takie przypadki z własnego podwórka. Niestety Marlena zapomniałaś, że szkoła nigdy nie była miejscem dla indywidualistów. Występują tam pewne ramy, klasy są liczne, a nauczyciel jeden. Istnieje też edukacja domowa. Jak sie czujesz na siłach i uważasz, ze umiesz lepiej i bardziej niz nauczyciel, to skorzystajcie z tej opcji.
Zdecydowanie problem polega na tym, zze Maks nie poszedł do szkoły jako 6 latek, a trafił na rocznik gdzie 6 latki miały obowiązek … nie ma się co dziwić że niektóre dzieci nie znały jeszcze liter, bo one nie były w “zerowce” i litery poznawały dopiero w szkole, takie ich prawo … Pytanie czemu nie poslaliscie go do szkoły rok wcześniej jak był wybór skoro taki mądry jest, tylko zostawiliscie jeszcze rok w pkolu …
Myślałam że Maks poszedł jako 6latek?
Napisz Marleno więcej. Jakieś rady i obserwacje a niekoniecznie sytuacje z życia Maksa
Moja czytajaca książki sześciolatki idzie do pierwszej klasy państwowej podstawówki. I jestem pełna obaw. Mimo że szkoła.najlepsza w gminie a wieś nasza na poziomie ogólnie.
Na dodatek ja pracuje w szkole więc wiem co można s…dolic a co zrobić dobrze, niezależnie od przepisów, podstawy programowej itd.
Nauczyciel i jego serdeczność i serce dla dzieci to najważniejsza sprawa
Zgadzam się… Dzieci które poszły do szkoły za 6 lat literek mogły sie dopiero uczyć, wtedy nie nudzą się w szkole. Maks miał 7lat, poza tym jest zdolny. Trzeba było posłać go wcześniej do szkoły. Geniusze zawsze mają ciężkie życie, bo odstaja od ogółu, a nasze społeczeństwo nie lubi odchyleń w żadną stronę. Szkoła prywatna nic nie zmieni, może mentalność pań jest inna, ale czy w dobrą stronę? Z doświadczenia wiem, że nie. Dzieci jak się nudzą i są nieakceptowane w środowisku robią różne nie koniecznie mądre rzeczy. Życzę powodzenia, bo wiem, że się przyda
Mój syn poszedł do szkoły jako 6 – latek i jest jedynym 6-latkiem w klasie. Ma dodawać 2+2 na liczydłach w momencie kiedy mógłby uczyć się ułamków i rozwiązywać ciekawe zadania. Pani to nie interesuje.I co to zmienia gdyby Maks poszedł rok wcześniej do szkoły? NIC
Uwielbiamy Slippersy :)
Piękne biurko – czy mogłabym prosić o podanie namiarów tego biureczka ?
Ja od sześciu lat miotam się w w swoistej ambiwalencji w temacie edukacyjnym. Szkoły państwowej nie brałam pod uwagę w ogóle. Na szczęście starczyło mi wyobraźni i opinii wyrobionej opowieściami, że ta nie zmieniła się od czasów kiedy ja sama do szkoły chodziłam a już w tedy czułam jak każdego dnia łamie mi ona charakter i życie. W prywatnej niestety wiele lepiej nie jest. Przynajmniej w naszej. Mieszkam w średniej wielkości mieście więc wybór jest mały między prywatnymi placówkami. Może jest nieco większa uważność skierowana na dzieci (nie żeby dziecko każde z osobna) i nie ma takich oczywistych przejawów tumiwisizmu czy arogancji, nie ma przemocy i podobnych, co już jest dużym plusem ale w kwestiach nauczania, wiedzy, świadomości współczesnego świata, tego jak się zmienia, otwartości, tolerancji, luzu, dialogu, zrozumienia czy wolności to niestety niewiele ma zalet. Retoryka jak byśmy żyli w latach 90-tych. Nauczyciele nie nadążają za światem, dziećmi, ich językiem, postrzeganiem, potrzebami, wartościami. Nie wszystkie rzecz jasna dzieci. Tu pokutuje wychowywanie w duchu wolnościowym, z poszanowaniem odrębności dziecka i dużą swobodą do samostanowienia. W szkole kiśnie jak sardynka. Wiem, że moje dziecko powinno się uczyć w szkole demokratycznej. U nas niestety brak a na edukację domową nie mogłam sobie pozwolić. Bez wahania posłałabym tylko do Summerhill ;) Bardzo mnie smuci ten temat bo jednak szkoła ma duży wpływ, dziecko jest w niej wiele godzin atwo przesiąka “zasadami” tam panującymi, rywalizacją, walką o oceny zamiast rzeczywistego rozwoju zainteresowań i współpracy. Diecko chce uczestniczyć w grupie i chcąc nie chcąc dostosowuje się gdy czuje, że samo niewiele może i gdy wszyscy inni godzą się z tym jak jest. Szkoła sfatygowała nam wypracowywany od najmłodszych lat dobry kręgosłup do życia w wolności i niezależności…
Człowiek wychowuje w ideałach a potem rzeczywistość to weryfikuje. Byłam tego świadoma ale miałam nadzieję, że ułoży się tak, że rzeczywistość zdołamy wykreować własną. Mam nadzieję, że bilans i tak wyjdzie na plus i nie zepsują wszystkiego…
Dziewczyny wszystko pięknie wygląda jak się mieszka w dość dużym mieście gdzie jest Wogóle jaki kolwiek wybór szkół i posiada się jakiekolwiek dodatkowe środki finansowe. Moja koleżanka dała synka do małej prywatnej szkoły oczywiście same ochy i achy dyrektorka przedstawiła skończył się tak, że dziecko uczęszcza do państwowej szkoły. Rodzice dziecko zabrali i bardzo dobrze. Moja córka idzie aktualnie do drugiej klasy chodzi do państwowej szkoły.Pierwsza klasa minęła jej szybko nudziła się i wcale nie dziwię się nie trzeba mieć geniusza żeby to stwierdzić program jest naprawdę bardzo łatwy. Jednak jej nie przeszkadzało to tłumaczyłam jej, że dzięki temu, że wszystko to czy o owo umie może robić dodatkowe rzeczy w domu bo ma czasu więcej.
Fantastyczne kapcie, dziś zamówione! Obsługa sklepu na medal! Dziękujemy za rabat !
tez jestem ciekawa dokladniejszego opisu szkol.
Natomiast dziwi mnie, ze majac dziecko wyskakujace tyle ponad program poslalas do szkoly w wieku 7 lat, niejako wstrzymujac jego rozwoj w przedszkolu. Trafil na 6latki, nieumiejace czytac, co dziwne nie jest. To ty powinnas diagnozowac wczesniej i wyslac do szkoly zgodnie z jego poziomem rozwojowym.
Co to znaczy, ze dziecko ma dostawac do pedalow dosieznie?
Syla, bo szkoła to nie tylko aspekt edukacyjny. To beznadziejny układ godziny, to świetlica do d***, beznadziejne posiłki, przeładowane klasy, brak przestrzeni na zabawę, 0 zajęć sportowych, 0 ogólnie ciekawych zajęć. Fakt, że może fajna prywatna i rok wcześniej to mógłby być dobry pomysł.
nie marudz, akurat w twoim przypadku pewne niedogodnosci typu marna swietlica sa latwe do przeskoczenia. A brak zajec sportowych to tez wg mnie argument nieco od czapy bo nie moge sobie wyobrazic wstrzymywania rozwoju dziecka i puszczania pozniej do szkoly niezgodnie ze swietnym rozwojem, bo w przedszkolu sa lepsze zajecia sportowe. Czy na pewno lepsze? Czy miejsce ponadprzecietnie rozwinietego 6latka jest wsrod przedszkolakow, bo jakies tam zajecia przedszkole oferuje?
Ok, zrobilas jak zrobilas, nie ma co teraz rozstrzasac, niech nowa prywatna szkola bedzie ta najlepsza. Ale nie powinnas sie dziwic, ze wyszlo jak wyszlo jak tak oszacowalas priorytety.
Oj o szkole to mogę książki pisać, jest tak beznadziejnie. Przynajmniej w naszej było.
I trochę mi się nie podoba to ‘nie marudź’, ‘nie ma co roztrząsać’. Trochę chyba to moja sprawa i (z)robię z nią co będę czuła? :D
fakt, nie marudz moze zabrzmialo zbyt obcesowo za co przepraszam, ale naprawde nie ma co rozstrzasac i plakac nad rozlanym mlekiem. Fajnie, ze znalazlas rozwiazanie na nastepne lata i to najwazniejsze a nie co bylo i minelo i miejmy nadzieje, ze nie wroci. Powodzenia dla Maka w nowej szkole!
Pewnie, ze twoja rodzina to twoja sprawa i nikt tego nie neguje ale opisujac cos na blogu zawsze sie spotkasz z roznymi opiniami i tzw. spojrzeniem z boku.
Ale i tak czekam na post (zamiast ksiazki ;) ze szkolnym tematem. Naprawde jestem ciekawa jak to wygladalo. Ale to bardzo kontrowersyjny temat, wiec pewnie tez sie posypia rozne komentarze. I fajnie jakbys pozwolila na wieksza dyskusje.
No nic. Nadal się boję o moją szesciolatke w szkole.zwłaszcza, ze chodziła do świetnego prywatnego przedszkola….
Jednakże w Poznaniu nie ma idealnej prywatnej szkoły.Wiec jakoś musimy dac radę.
Dla mnie ważnym argumentem na szkole w naszej wsi jest to, ze pozna okoliczne dzieci
A czy będzie się nudzić… ja też się trochę nudzilam, a z podstawówki najbardziej pamiętam życie towarzyskie i przerwy:)
Widzę, że ten model obuwia dla dzieci podbija blogosferę, bo już nie pierwszy raz go widzę na czyimś blogu :) Chyba sama będę musiała się nim zainteresować, kiedy mój synek będzie w przyszłym roku szedł do przedszkola.
Czekam na wpis nt. ‚małych geniuszy’ w starciu ze szkołą państwową!!! Dla mnie to walka z wiatrakami. Wrrrr w tym roku już sobie odpuściłam i zapisuję syna na zajęcia z matematyki dla zdolnych i mam w nosie szkołę i nauczycielkę! Opinię z poradni pedagogicznej mogę sobie wsadzić, tyle jest warta dla szkoły. Dobra, już się nie denerwuję. Szkoły nie zmienię, bo syn absolutnie nie chce, lubi kolegów itp.
Never. Never. Never.
Brzydkie to jak nie powiem co.
A w sumie moja babcia też takie szyje, i to za całkiem bezcen:)
Właśnie planowałam kupić, rabat przydał się dzięki :)
Świetne są te slippersy :) Moja mała Julka właśnie poszła do przedszkola zaopatrzona w takie buciki i… szczerze mówiąc, zazdroszczę jej, bo chętnie sama wcisnęłabym się w podobne, tylko “odrobinę” większe :) Są moim absolutnym hiciorem, zwłaszcza że moja córcia ma słodkie slippersy w Minionki, kupiłam je kiedyś na oytam.pl i jestem zachwycona. :)
Zachęcona opinią mamy Makóweczek (jak i kodem zniżkowym :) zamówiłam slippersy dla syna i córki. I firma świetnie sobie poradziła z dostawą – dwa dni po zamówieniu buty już miałam w domu. Niestety jak to w życiu czasami bywa nie trafiłam w rozmiar dla syna i gust córki…
Dokonałam zwrotu – i tu niestety firma poległa… Dziś minęło14 dni jak czekam na zwrot środków i informacje na temat ich zwrotu…
Muszę przyznać, że nie kryję rozczarowania. Większość zakupów robię przez internet. Zawsze staram się starannie dobierać sklepy, aby zminimalizować ryzyko otrzymania produktu niskiej jakości i/lub mieć gwarancję zwrotu środków w sytuacji gdyby towar odbiegał od moich oczekiwań. A tu taka wpadka…
Nie wiem Marleno czy zdecydujesz się na publikację mojego komentarza bo jak by nie patrzeć to Twój klient ale przyznaję, że ta sytuacja zniechęciła mnie na jakiś czas do zamawiania produktów polecanych na Twoim blogu :(
Trochę podobne do bamboszków z dzieciństwa :D
Witam
A ja mam mały problem z tymi kapciami.
Kupuje dla swoich córek slippersy już od 2 lat. Kapcie były super, a w tym roku kupiłam ponownie i niestety odbiegają jakością od tego co było do tej pory. Po 2 miesiącach z jednych wytarł się wzór żyrafy, a na drugich czarnych pojawiły sie dziury i oczka.
Mogła bym obwinić córki, że nie dbają, ale one miały te kapcie 2 lata z rzędu i wszystko było ok. Chciałabym zareklamować, ale nie posiadam już paragonu, mam potwierdzenie przelewu i ich zamówienie w mailu. Niestety zbywaja mnie, wszystkie moje komentarze są usówane, dodatkowo zostałam już zablokowana na fb na ich stronie. Pani Maja Goldberg, która skontaktowała się ze mną po tym jak wstawiłam zdjęcie na ich post, napisała że wygląda to na wadliwą partię. Teraz nawet ona nie odczytuje ode mnie wiadomości. Kapcie, które kupiłam dla syna takie na rzep są wporządku, natomiast te z zamkiem tragedia