Parenting

Kiedyś

Czyje to dzieci? 02

Czasami trafia się taki kadr, że mnie aż w dołku ściska, jaką mam pannicę. Nie wiem kiedy to się wydarzyło. Przecież wczoraj była papuśnym maluszkiem – ssakiem, a moja pierś była dla niej światem. Minutę temu chodziła z trzema smokami w ręce, wymieniając je rotacyjnie. Piła mleko z butli i zawsze pachniała w ten najcudowniejszy sposób. Nosiła piżamki – pajacyki i zachwycała burzą loków. Mrugnięcie oczu temu zrobiła pierwsze kroczki, wypowiedziała pierwsze ‘tato’, bo przecież wiadomo, że nie ‘mamo’. Płakała w moje ramię kiedy spadła ze schodów i zajadała się brokułem. Jeden oddech temu zaczęła jeździć na biegówce, śpiewać i zagadywać każdego człowieka na ulicy. Poszła do przedszkola, w ogóle się nie boją i zawarła pierwsze przyjaźnie. Za pół roku idzie do szkoły. Dwa oddechy i pójdzie w świat.

kiedyś

Kilka dni temu do moich drzwi przyszła książka. Nie zamawiałam jej, więc nieświadomie zgarnęłam ją do łózka i przeczytałam z Lenką. Ohhh, przeczytałam to wielkie nadużycie, bo po trzecim zdaniu łzy kapały mi na poduszkę, a po 5-tym łzy lały się i po jej najsłodszej buźce… Kilka kadrów powyżej nie oddaje całości przekazu, ale muska temat. Książka nazywa się “Kiedyś” i powinna znaleźć się na półce każdego rodzica.

Zatrzymać się. Przemyśleć, znaleźć czas na moment, który za chwilę zniknie. Zostaną wspomnienia budowane latami z każdym spacerem, ulepionym bałwanem, daleką wycieczką, bieganiem boso po śniegu, każdym przytulasem, uważnością na małe wielkie sprawy. Mrugnięcie oczami. Tyle mniej więcej to trwa. Naciesz się tym momentem.