Lanzarote – ciekawy kierunek na rodzinne wakacje?
Lanzarote nie była naszą miłością ani marzeniem. Nie była też pierwszym wyborem. Szukaliśmy kierunku lotu na wakacje w lipcu. Po raz pierwszy mamy obydwoje dzieci w szkole i chcieliśmy, żeby wyjazd wakacyjny odbył się w czasie przerwy szkolnej… żeby zagospodarować czas, który dzieci i tak mają wolny. Jednak jest to okres totalnych upałów w większości fajnych, egzotycznych i pięknych miejsc. A nas temperatura 30+ nijak nie interesuje, bo co dokładnie mielibyśmy w taką temp. robić z dwójką dzieci? Dostawać poparzeń i udaru? Lub siedzieć między 11 a 16 w domu? Odpadło nam 90% wymarzonych kierunków. Stanęło na wyborze między Zakhyntos, a Lanzarote/Grand Canarią.
Jako, że, szczęśliwie, to jeden z kilku naszych wyjazdów w tym roku, postanowiliśmy, że będzie on całościowo z myślą o dzieciach i ich potrzebach. Taki wyjazd w nagrodę za cały rok dzielnie spędzony na nauce (głównie Maks), dający możliwość na totalny luz i szaleństwo. Stanęło więc na poszukiwaniach hotelu z parkiem wodnym i masą atrakcji dla dzieci. Wybór nie był wtedy już duży i ostatecznie padł na Lanzasur Club SplashWorld. A, że był na Lanzarote, to taki niuans ;)
Nie wykonaliśmy dogłębnego researchu wyspy, więc wiele rzeczy nas zaskoczyło – czasami pozytywnie, a czasami mniej pozytywnie.
Lanzarote – księżycowa wyspa
Lanzarote jest dla mnie połączeniem Teneryfy i Fuerteventury. Totalny szał dla miłośników wulkanów, bo na wyspie jest ich ponad 40! Dlatego większość wyspy wygląda – dla tych którzy byli na Teneryfie – jak podjazd na Teide – wulkaniczne skały, kamienie i żwirek (czarny, beżowy lub czerwony). Natomiast podobieństwo od Fuerteventury to non stop wiejący wiatr, ale lżejszy i przyjemniejszy.
Wyspa dostaje ode mnie ogromny minus za brak zieleni. Mój wymarzony klimat to Puerto Rico, Floryda, a bliżej Majorka – cudowne piaszczyste plaże + zieleń, kwiaty i palmy. Lanzarote jest powulkaniczną, kosmiczną pustynią. Ma to swój urok, ale stanowczo jednorazowy.
Pogoda na Lanzarote
Pogoda mocno na +. No doskonała! Codziennie do południa utrzymywało się zachmurzenie, ale nie w stylu polskim, że jak chmury to zimno i deszcz. Nocą temp. nie spada poniżej 20-22C, więc już od rana robi się gorąco (ok 24-25C). Kiedy jest ta pokrywa chmurowa można zwiedzać, spacerować, cieszyć się plażą. W taką pogodę należy pamiętać o filtrach, bo słońce wciąż pięknie opala! Kiedy wychodzi słońce, trzeba natychmiast kryć się pod parasolem, lub nie wychodzić z wody. Słońce pali, piecze i dla nas takie okresy były znacznie cięższe. Dwukrotnie po drugiej połowie dnia w słońcu zrobiło mi się niedobrze :/
[Tak nadmienię, dla boreliozowców, że jest taka teoria, że można boreliozę wyleczyć wysokimi temperaturami np. sauna + tropiki i leżenie na gorącym piasku. Jeśli to prawda to moje krętki panikują na widok słońca i 30C ;)]
Plaże na Lanzarote
Jak już pisałam research nie był zrobiony, więc spodziewałam się dość słabych, czarnych, żwirowych plaż w stylu Teneryfy. Cóż za zaskoczenie, kiedy okazało się, że plaże są przepiękne, różnorodne i piaszczyste! Jedna z nich (którą pokażę w następnym wpisie o najpiękniejszych plażach Lanzarote), to moje osobiste TOP 3! Kolor wody także cudowny, choć głębię koloru widać kiedy jest błękitne niebo, a to nie zdarza się często.
Lanzarote – co zobaczyć?
Atrakcji jest sporo, jednak my nastawiliśmy się na ominięcie tego punktu corocznych wyjazdów. Mieliśmy własny aquapark w hotelu, ZOO na Lanzarote wypada blado, przy tych w których byliśmy, park kaktusów w 30C nas nie interesował. Więc postawiliśmy na zwiedzanie wyspy w wersji naturalnej – czyli plaż oraz wulkanów.
Timanafaya Park Lanzarote
Jedna z większych atrakcji na wyspie to Park Timanafaya. Zabawne, że park w mojej głowie to zieleń a ten składa się ze stada wulkanów. W drodze do parku można zaliczyć wycieczkę na wielbłądach (patrz — instagram). Następnie płaci się za wjazd do parku i czeka około godziny w samochodzie (sic) w korku na wjazd do miejsca w którym znajduje się restauracja El Diablo. Tam można zjeść dania upieczone na…. wulkanie! :D Stamtąd też odjeżdżają tury autobusowe dookoła parku (nie można tam wjechać samochodem). Nie lada gratka dla małych wielbicieli wulkanów. Skały w tym miejscu są rozgrzane, a z rur widocznych na zdjęciach co chwile bucha para (pod dużym ciśnieniem). W restauracji maluchy mogą zjeść także deser – wulkan (patrz –instagram).
W następnych wpisach pokażę Wam najpiękniejsze wyspy Lanzarote, opiszę Hotel Lanzasur, oraz zmontujemy nasz rodzinny Lanzarotański filmik. Stay tuned!
Marlenka a co robicie z psem podczas takich wyjazdów całą rodziną?
Od ponad roku nie mamy psa.
A co się stało z psem? :(
Tyle o niej pisałaś i wydawało mi się, że jest członkiem rodziny. Opowiedz Nam o co chodzi.
Miałam ją 8 m-cy. Nie mamy jej 14 miesięcy. Jak mogłam ‘tyle o niej pisać’? Pisałam jak ją miałam…
No dokładnie. Pisałaś o adaptacji w nowym domu, o tym skąd pomysł i o towarzyszących emocjach. To miałam na mysli. Ja temat śledziłam mocno, bo wówczas rozważałam zakup psa. Co sie stało?
Aga czy nie uważasz, że gdybym chciała o tym pisać to zrobiłabym to już kilka razy w trakcie tego roku? :)
W sumie to nie do końca uczciwe w stosunku do czytelników…
Też planuję psa i Twoje wpisy były pomocne. Szkoda :(
Tak, tak. Twój blog, Twoja decyzja. Ale dlaczego jak coś nie wyszło, to nie dajesz szansy na pełny obraz sytuacji?
Też gdybałam gdzie zostawiacie pieska jak jeździcie na wycieczki ale teraz sprawa jest już jasna. A dlaczego zdecydowaliście się oddać pieska jeśli oczywiście można wiedzieć ???
P.S. Piękne zdjęcia i super widoczki :-) Pozdrówki !
Marlena, możesz napisać coś więcej o Timanfaya? jak się można tam dostac nie wynajmujac samochodu? gdzie można wykupić wycieczki po parku?
Wynajmujesz auto. Wpisujesz w google maps Timanfaya. Potem jedziesz zgodnie z mapsami. Jak z południa to miniesz w drodze przejażdżkę z wielbłądami i dalej po lewej masz skręt w lewo. Jest budka i tam musisz zapłącić za wjazd od osoby. Potem jedziesz dalej i utykasz w korku. Wszystko jest pod nadzorem osób z parku i wpuszczają na ilość osób w aucie. Po 15-115 :P minutach wjeżdżasz na górę na parking pod restaurację. Tam parkujesz (pokażą Ci gdzie bo tak mało miejsc, że ruch rotacyjny) i idziesz jesć i pic wkurzona staniem w aucie przez godzinę. Tam stoją autobusy i co 30 czy ileś minut ruszają na wycieczkę. Są już w cenie parku chyba, ale my zmęczeni wielbłądami, korkiem, jedzeniem (była juz 14 a chcieliśmy jeszcze 40 min. do Famary dojechać) nie pojechaliśmy dalej, po pewnie to minimum godzina).
dziękuję za odpowiedź :D wykupiłam na październik loty na Lanzarote na podróż poślubną, także Twoje wpisy o Lanzarote są dla mnie idealnie w czas :)
Uczepiliście się tego psa jak… no właśnie, jak rzep psiego ogona.
Blog to nie jest miejsce, na którym Marlena musi cyt. “dawać pełny obraz sytuacji”. To jest JEJ miejsce i czy to się komuś podoba czy nie – nie musi informować czytelników o wszystkich aspektach życia rodzinnego.
Każdy ma prawo zarówno do posiadania jak i do rezygnacji z posiadania zwierzęcia, więc zwyczajnie to uszanujcie i nie wymagajcie tłumaczenia, bo Marlena nie ma obowiązku tłumaczyć się przypadkowym osobom ze swoich (dorosłych!) decyzji.
Co do wpisu, piękne wakacje mieliście :)
U nas jest już powoli zielone światło do zagranicznych wycieczek z/w na zdrowie moich chłopców i planujemy w przyszłym roku wyjazd na Chorwację (samolot odpada).
Oczywiście, że każdy ma prawo do podejmowania różnych decyzji.
Oczywiście, że ani Marlena ani żaden inny bloger nie MUSI opisywać wszystkiego. Z tym, że pies stał się wręcz tematem tabu…
Ale w powiązaniu z ostatnim czatem na insta, to mogę się domyślać dlaczego zniknął i rozumiem, chyba…
ps. często korzystam(y) z doświadczeń innych (w tym Marleny) i stąd ten “rzep” i rozczarowanie.
Wpis napisany. Wkrótce pojawi się na blogu.
W trakcie poszukiwania w internecie potrzebnych informacji znalazłam ten artykuł. Wielu osobom wydaje się, że mają odpowiednią wiedzę na ten temat, ale niestety tak nie jest. Stąd też moje ogromne zaskoczenie. Chciałbym podziękować za Twoją pracę . Niewątpliwie będę rekomendował to miejsce i często wpadał aby poczytać nowe artykuły.