Lanzasur Club SplashWorld – hotel z parkiem wodnym. Idealny dla dzieci! Czy także dla rodzica…?
Hotel. Najważniejsza baza wakacyjna dla jednych, lub mniej ważne miejsce to kimania nocą, dla innych. Jego wybór zależy od rodzinnych preferencji i grubości portfela. Niektórzy biorą co się uda w opcji last minute, a inni już w styczniu polują na te najlepsze.
Zazwyczaj informację czy opinię o hotelu dorzucałam do wpisu ogólnego z naszych wyjazdów lub nie pisałam nic, odpowiadałam tylko na Wasze prywatne wiadomości, że hotel polecam. Zawsze wybieraliśmy te z 4 lub 5 * (wiadomo te wakacyjne mają obniżony standard), po dokładnym researchu. Większość naszych miejsc noclegowych była hitowa i polecałam Wam je z czystym sercem. Tym razem musiałam pokusić się na dokładniejszy opis, żebyście same mogły podjąć przemyślaną decyzję.
Hotel z aquaparkiem na Lanzarote
Jak pisałam Wam już w poprzednich postach z Lanzarote (klik i klik), postanowiliśmy w tym roku na hotel z aquaparkiem, typowy pod dzieciaki. Jak się okazało, znalezienie dobrego hotelu posiadającego własny aquapark oraz pokoje typu suita czy bungalow (czyli takie mini mieszkanka lub choć pokoje łączone) to mission impossible. Ostatecznie po miesiącu poszukiwań, zmęczeni wyselekcjonowaliśmy dwa hotele – nasz oraz Zakynthos AquaBay. Cenowo podobne, opinie tak samo średnie, standard niby lepszy w Zakynthosie, za to grecka plaża i brak promenady sprawiły, że wybraliśmy Lanzasur Club.
Już po zdjęciach i opiniach nastawiałam się, że będzie słabo. Mało kwitnącej roślinności hotelowej, brzydkie leżaki, parasole i średnio wyglądające wnętrze bungalowów. No i było… tak, czas podzielić ten wpis na dwie części.
Lanzasur Club okiem rodzica
To najgorszy hotel w jakim kiedykolwiek nocowałam na wakacjach zagranicznych. Bungalowy do remontu, a najlepiej zburzenia, przez głupi rozkład pokoi – większa łazienka, większa sypialnia i salon z aneksem- 10m2 (gdzie stoją obydwa łóżka dzieci, stół i fotel a człowiek bokiem się przeciska) + 1 malutka szafa. Dodatkowo płatna klimatyzacja 45 euro! (lol! jeszcze tego nie grali) oraz dodatkowo płatne wi-fi. Czekaliśmy na doliczenie klimatycznego ;).
Syf, brud i kiła. Jeśli syfiący brytyjczycy piszą, że jest tam brudno to co ja miałam napisać? Przyklejałam się do krzeseł na obiedzie i jadłam w czyiś okruchach bo obsługa nawet stołów nie ściera, tylko układa na to nowe serwetki i widelce. Jedzenie marne z fajnymi wyskokami, ale to wciąż za mało. Ogólnie najsłabsze jakie jadłam w hotelu… no mogą rywalizować jedynie z Tunezyjską wycieczką las minute za 4 tys. Drinki z nalewaków (w plastikowych kubkach po coli!), wino z nalewaków, nic normalnego do picia dla dzieci – kolorowa woda z cukrem (zapomnijcie o świeżo wyciskanych sokach).
Ogólnie mogę zdradzić Wam wakacyjny sekret. Jeśli przyjeżdżasz do hotelu i są tam sami Niemcy, ewentualnie Rosjanie, to znaczy, że dobrze trafiłeś. Ale jeśli wpadasz na stado rozwrzeszczanych Brytyjczyków to jesteś w piekle. Nawet nie wiem czy ten hotel był tak słaby, że przyciągał mniej zamożnych angoli, czy to angole sprawili, że ten hotel zamienił się w syf.
Myślałam, że uciążliwa będzie duża ilość dzieci i hałas, ale powiem Wam, że to w ogóle nie przeszkadzało. W przeciwieństwie do zachlanych, drących się rodziców wracających o 1 z pseudoanimacji. Cały tydzień się zastanawiałam jak ten naród odszedł tak daleko od manier swojej królowej? :D
Więc jeśli nie masz dzieci i dziwnym trafem tu zbłądziłeś to wiedz, że NIE POLECAM Ci tego hotelu. Chyba, że lubisz tanie żarcie, obrzydliwy alko (ale bez limitu!) i stada brytyjczyków w rozmiarze XXL, palących wszędzie i zawsze jak kominy na śląsku.
Lanzasur Club okiem dziecka
No więc sprawa przedstawia się zupełenie inaczej oczyma dzieci. To chyba jedne z ich najlepszych i najradośniejszych wakacji.
Zacznijmy od jedzenia. Junk jest w każdej formie od pizzy, przez frytki, donaty jak z dunkin doughnats, płatki, nuggetsy, suche bułki, żółty ser, wędlinę przypominającą mortadelę i jogurty. . Z nalewaków wali tylko soda w każdej formie i kolorowe “soczki”. Ale to nie koniec! Co 3 dni serwowana jest czekoladowa fontanna a do niej z 5 wielkich koszów żelek do moczenia w tejże czekoladzie.! Woohooo! Dzieci mają oddzielny pokój w którym do jedzenia, na każdym posiłku puszczają bajki. I to nie jakieś stare, a obecne hity! . Siłą się ich nie dało wyciągnąć.
Wiec jak widzicie – posiłki to raj absolutny :D (taaaa, wyobraźcie sobie moją (food nazi) minę każdego dnia).
[Jedyne zastrzeżenie mojego syna, bo córka nie miałą żadnych, to brak porządnych soków. Moje dziecko choć je głównie suche bułki i pizze to kocha świeżo wyciskane soki, szczególnie, że pół roku wcześniej na teneryfie pokochał papaye i mango w połączeniu z platanami i ananasem. No ale wystarczyłby nawet sok 100% a był jakiś syf – woda z syropem cukrowym ‘o zapachu’. Więc dokupowaliśmy i poiliśmy dziecięta spragnione porządnych doków takimi gęstymi po 4 euro w sklepie, ale smakującymi bajecznie.]
Lanzasur Club Lanzarote pokoje
O wielkości pokoi czy braku szafy nawet nie będę pisać, bo dla dzieci wystarczyłby materac i kibel. No i TV na wieczorną bajkę, żeby jakoś zagłuszyć śpiewających angoli. To było, więc był raj. Nawet zasypiali w swoich łóżkach bez godzinnego przytulania.
Atrakcje wodne – 3 baseny dookoła hotelu + plac zabaw oraz.. no aquapark z nielimitowanym dostępem. Czy to w ogóle trzeba rozwijać? No raj rajów. Dzieci nie chciały zwiedzać, spacerować czy robić tych wszystkich durnych rzeczy, do których od czasu do czasu ich zmuszaliśmy dla własnego zdrowia psychicznego. Dla nich mógłby istnieć tylko basen z falami, rwąca rzeka i zjeżdżalnie. Lenka 90% dnia mogłaby nurkować, albo stać pod wodą na rękach czy też robić wodne salta. Nawet się zastanawiałam czy ona nie ma skrzeli, bo sporadycznie się wynurzała. Zdjęć nie mamy za dużo – bo kto nosi aparat na aquapark – ale na filmiku, który montujemy będzie widać więcej całego tego szaleństwa wodnego.
Animacje, głównie po angielsku, więc dzieciaki rozumiały większość rzeczy i nawet brały udział w konkursach i odpowiadały na proste pytania. Bawiły się, tańczyły i szalały. Uwielbiały też tematyczne show – 2x o ptakach. Lenka trzymała na ręce sowę o wielkości.. Lenki. Mieli na głowach papugi i inne cuda na kiju. Padały o północy syte wrażeń.
Podsumowanie
Jak więc same widzicie, jednoznaczniej opinii o hotelu brak. Jeśli chcecie zrobić mega przyjemność swoim dzieciom (tak od 6 r.ż. wzwyż) to polecam. Posikają się z radochy. Z młodszymi dzieciakami jedźcie lepiej do spokojniejszego , bardziej zielonego i nastawionego na niemca, hotelu 5* ;). Z obserwacji spacerowych mega dobrze wyglądał dla rodzin z dziećmi hotel Iberostar w Playa Blanca – 3 budynki. 3 opcje basenowe w tym jedna ze zjeżdżalniami (ale takimi do 8 r.ż, głównie dla 4-6 – latków).
Widać, że najlepiej bawią się dzieciaki ;) Szkoda, że nie dałaś fotek z tymi ptakami. Ale widać, że się tam świetnie bawiliście.
Kupiłam z sową! 20 eu za zdjęcie zrobione tosterem przez paralityka O.o
Uśmiałam się czytając ten post ? zwłaszcza że cały czas widzę oczami wyobrazić twoją nazi minę ? love
Na przyszłość polecam Atlantica Aegean Blue village na Rodos!mega aquapark,jedzenie,pokoje z basenami,pietrowymi łóżkami,zielony i fantastyczne jedzenie
Kochana opis świetny, tak jak moje zeszłoroczne wakacje w Hiszpanii na Costa Blance. Hotel tragedia nie polecam najgorszemu wrogowi, nowy aquapark dla dzieci, .ale bez większego wow. Zgadzam się z tobą co do Niemców (tam, gdzie Niemcy, tam dobry hotel), Angole masakra mam również takie samo zdanie jak ty. Generalnie zeszłoroczna Hiszpania obrzydziła nam Europę ( a byliśmy pierwszy raz na kontynencie i chyba ostatni :(, do tej pory zjeździliśmy Wyspy Kanaryjski i Baleary i zdecydowanie bardziej polecam niż kontynent). Co do Lanzarote my byliśmy zadowoleni, ale byliśmy tam na sylwestra 2016, więc pogoda ok i fajne wycieczki.
Z ust mi to wyjęłaś…. W podobnym tonie opisuję znajomym hotel, w którym byłam w czerwcu na Minorce.
Kryteria wyboru te same. W hotelu towarzystwo wrzeszczących Angoli w rozmiarze XXL zachowujących się naprawdę skandalicznie.
Jedzenie, pokoje, otoczenie hotelu – pozostawiam refleksji managera.
Aquapark – naprawdę fajny, bawiłam się sama :)
Dodałabym jeszcze, że niektórzy Polacy wiele od Anglików nie odstają… Zwłaszcza Ci, którym wydaje się, że za 10 tys./tydz stali się panami wszechświata…
Trzeba uderzac do Italii, tam plebs angielski nie urlopuje. Oni jezdza gl na Majorke, Ibize, wyspy Kanaryjskie, bo ich stac i tez wiedza, ze tam sa ich wspolbracia, a oni lubia swoje towarzystwo. Ja jak wybieram urlop to celowo omijam ich ulubione miejsca , nie chce widziec wytatulowanej, z paskudnym akcenetem choloty, po co mam sobie psuc urlop? Sorry, ale taka jest prawda o angolach z councila. A hotel, ktory serwuje takie jedzenie i warunki mieszkaniowe, to chocby nie wiem jaki mial aquapark, omijalabym z daleka. Jest tyle pieknych miejsc na swiecie, z cudowna przyroda, ja teraz marze o Madeirze.
A ja nie cierpię Rosjan i szukam hoteli bez nich, niestety zaczynam przegrywać, bo zaczynają być wszędzie :( co do Angoli, mam lepsze zdanie, bylam w hotelu na Cyprze, gdzie stanowili 98% wszystkich wypoczywających i bylo wszystko super. A ostatnio w programie podrózniczym mowili, ze Anglicy uwielbiaja czystosc i hotel musi sie bardzo starac, bo maly brud i od razu Anglik przychodzi na skargę. I komu ja mam wierzyć ;)
To chyba Anglicy z wyższych sfer :D . 90% to najgorsze brudasy O.o
Why nie mogę obserwować Was na insta? Jeszcze dziś taaaaki live, a mi Was w ogole nie pokazuje w szukaj. Co dziwne Wasz sale widze…
I ta parszywa pogoda.Niebo non stop mieliście zasnute chmurami i 23 stopnie??? Oraz paskudny wiatr. Można zamarznąć wychodząc z wody
My mieliśmy akurat 25-30C i pogodę cudną.. Pisałam o tym –> https://makoweczki.pl/lanzarote-ciekawy-kierunek-na-rodzinne-wakacje/
W Polsce też przynajmniej w moim mieście pochmurno ale ciepło ;-) Fakt czyste niebo lepiej wygląda. Ale jeszcze nikomu nie udało się dogodzić. ;-) Teraz od kilku dni ostre słońce a już ludzie narzekają ;-)
Ciekawy, śmieszny wpis:-) Bardzo za niego dziękuję.
na lanzarotte byliśmy w tamtym roku. Hotel Hipotels Natura Palace. Z Polaków nie było nikogo poza nami, podobno za drogi? Ale nas cena nie zabiła. Pyszne jedzenie, świeże soki, bardzo duży wybór dań. Porządek na plus, pokoje sprzątane rano, a przed wieczorem panie jeszcze raz odwiedzają pokoje, zasłaniają coś w rodzaju żaluzji, szykują łóżko do spania.Może basen i atrakcje słabsze, ale nam na tym nie zależało. No i fakt, w hotelu sami Niemcy.