Moda i uroda

Lato w mieście – czyli jak przetrwać wakacje z dzieciakami :)

W rodzinie Makowiastych, zaczęły się już wakacje. Świadectwa odebrane, dzieciaki mają dość szkoły i wyczekują wakacyjnego luzu i fanu! W weekend jedziemy do Chorwacji na dwa tygodnie, a później… później zostaje zaledwie osiem pozostałych tygodni.

Przyznam się Wam do czegoś. Wakacje to od zawsze był temat, który generował najwięcej małżeńskich kłótni w naszym związku. Wojtek pracuje na etacie, więc jak już weźmie urlop na wyjazd wakacyjny to potem nie może już przecież zajmować się dziećmi, bo pracuje. Ja pracuję z domu, więc jak wiadomo, mogę wszystko! Więc dotąd przez 8-10 tygodni wakacji, projekty robiłam z dzieciakami na kolanie, pomiędzy wyjściami na plażę, a robieniem obiadów czy tysiąckrotnym bieganiem bo jeść, siku, ktoś kogoś popchnął i ogólnie “zajmij się nami!” Pod koniec ostatnich wakacji powiedziałam głośne dosyć! Poszliśmy nawet omówić ten temat z terapeutą. No i w tym roku mamy nowy plan pt. każda praca i każdy pracownik zasługuje na taki sam szacunek i możliwości. Trzeba było więc zaplanować każdy tydzień. Powiem Wam więc jak zorganizowaliśmy nasze “lato w mieście” :)

Półkolonie

Nie ma co ukrywać, że to opcja najbliższa – jeśli chodzi o godziny opieki – szkole. Normalne pełne dni pracy dla obydwu małżonków i masa zabawy dla dzieciaków. Zapisaliśmy je póki co na 3/4 tygodnie półkolonii – gimnastyka sportowa (na którą chodzą od jakiegoś czasu), eksperymenty naukowe i wiejskie wakacje (znajoma ma gospodarstwo agroturystyczne i organizuje co roku dla znajomych). Zostaje wciąż 4-5 tyg.

Dziadkowie

Tak się składa, że z obydwu stron mamy już jakichś osobników niepracujących  (moi rodzice i moja teściowa), którzy mogą albo zabrać dzieci do siebie albo popilnować w dzień.

Opcja “dziadkowie” jest ciut mniej pewna niż półkolonie, bo dziadkowie mogą zmienić plany albo łupnie im coś w krzyżu i pozamiatane ;). Lub mogą wziąć Twoje aniołki na jeden dzień, zaś wieczorem odstawić bestie rogate z obwieszczeniem, że po tym dniu to muszą spędzić 2 tygodnie na psychotropach :D. Przesadzam, oczywiście, ale sama nie chcę zamęczać starszych ludzi, dlatego zaplanowałam po kilka dni na każdych dziadków. Idealnie tak, żeby dziadkowie mogli i chcieli rozpieszczać maluchy, mając świadomość, że ten stan jest przejściowy ;)

Sami ze sobą

Jak już mówimy tu o dzieciach szkolnych, to możemy śmiało napisać, że mogą się one trochę zająć same sobą. Zostawiam więc na to resztę tygodni “lata w mieście”. Mamy pod domem trampolinę, basen, domek, a młodzi dookoła mają masę kolegów. Maks planuje nocowanko swoich ziomków ze szkoły, zaś do Lenki codziennie schodzi się masa małych dziewczynek. To imho także bardzo ważny i fajny element wakacji. Troszkę trudniejszy dla mnie, bo dzieciaki gadają, łażą, a moje biuro jest – niefortunnie na wakacje – zlokalizowane… przy schodach. Więc jak idzie 10 dziewczynek na górę do pokoju Lenki, a potem schodzi, lub którejś chce się pić albo każdej chce się pić, a potem wracają i któraś musi do domu, albo siku… To średnio mogę się skupić na pracy. Planuję więc podganiać pracę w tygodniach półkolonijnych, a te ‘domowe’ pracować na pół gwizdka.

 

Na ten cały wakacyjny luz potrzebna jest pełna szafa niedrogich, acz wygodnych i komfortowych ubrań. Zajrzyjcie do letniej kolekcji 5.10.15., jako, że zaczęły się już PROMOCJE (TU KLIK)!

Czeka na Was masa świeżych, słonecznych wzorów nawiązujących do owoców, klimatów morskich i ogólnie wakacji. Moc kolorów przeplata się z delikatnymi akwarelowymi barwami (patrz sukienka Lenki). W kolekcji obecne są także aplikacje 3D i słynne “odwracanki (czyli odwracane cekiny). Dobierzecie pełne outfity od koszulek, przez spodenki, sandałki po dodatki typu spineczki i okulary.
Chłopcy zaś mogą wczuć się w klimat wakacji w duchu morskim i surferskim. Pewną atrakcją są t-shirty z nadrukami, których wzór zmienia się pod wpływem słońca, oraz te, po których można pisać kredą! Summer is fun!

 

Co można robić latem w mieście?

A) Miejska plaża – każde miasto ma jakiś zbiornik wodny, nad który pędzą tłumy w upały. W Białymstoku jest ich nawet kilka, ale dzieciaki najczęściej (czyli 3x na sezon ;)) chodzą na Miejską plażę Dojlidy. Kiedyś owiana złą sławą ze względu na zanieczyszczenie wody, dziś piękna, nowoczesna, choć ja wciąż do wody boję się wchodzić ;). Jak nie do kąpieli, może służyć też do wieczornych spacerów:

Maks:

Koszulka 5.10.15

Sandały 5.10.15

Spodenki 5.10.15

Koszula 5.10.15

 

Lena:

Sukienka 5.10.15

Klapki 5.10.15

 

B) Parki & ZOO

Zalesione, zacienione, można spacerować w nich nawet w upał. Dzieciakom nie nudzą się nawet jeśli były tam nie mniej niż tysiące razy. “Nie chcę do zoo i na plac zabaw” – usłyszała matka, nigdy.

C) Ścisłe centrum miasta

Miejskie aglomeracje dbają o dzieciaki w czasie wakacji. Co chwila pojawiają się jakieś atrakcje – kurtyny wodne, koncerty, czołgi (patrz poniżej :D), eventy itp. Warto przejrzeć miejski portal czy gazetę i wpisać sobie w kalendarz najciekawsze atrakcje.

Maksio

Koszulka 5.10.15

Spodenki 5.10.15

Lenka

Koszulka 5.10.15

Spódniczka 5.10.15

Spineczki 5.10.15

Obuwie 5.10.15