Making memories
Uwielbiam czas spędzony z rodzina. Te momenty których ‘nie widać’, bo są tylko dla nas. Bez aparatu, kamery czy telefonu. Chwile w których jesteśmy tylko dla siebie. Uwielbiam czas spędzony z rodziną. Te momenty których ‘nie widać’, bo są tylko dla nas. Bez aparatu, kamery czy telefonu. Chwile w których jesteśmy tylko dla siebie. Czuję wtedy mocniej radość moich dzieci z przebywania z nami. Lepiej słyszę ich problemy, dylematy. Oddycham wspólną energią. Widzę jak maluchy chłoną wiedzę, jak uczą się przez zabawę, jak obserwują nas i wyciągają wnioski. Jakie są mądre, ile mają pytań, ale także odpowiedzi i opowieści. Niby błahostek dla nas dorosłych, ale dla nich najważniejszych spraw na świecie. Uwielbiam każdą chwilę.
Rodzinne wspomnienia
Ale po tygodniu, miesiącu nic już nie pamiętam. Nie wiem gdzie byłam z synkiem kiedy miał roczek i jak zabawnie układały się mu wtedy włoski. Czy miał piegi na nosku od zawsze, czy pojawiły się niedawno. Nie pamiętam szczegółów wypraw wielkich i małych. Codzienności rodziny z nowym nabytkiem w postaci niemowlaka. Nie pamiętam ile razy moja babcia trzymała go na kolanku śpiewając po babcinemu do snu.. A zaraz jej zabraknie. Bo wiadomo, że stanie się to nie długo.. A ja nie pamiętam!! Jak wyglądały wtedy jej spracowane ręce. Jakie miała buty na nogach. I twarz, wtedy jeszcze okrąglejszą..
Ale potem sobie przypominam, że je mam. Że są tam i czekają, żeby pomóc mi pamiętać każdą wspaniałą historię. Zobrazować te momentu i poczuć to wszystko ponownie. Zdjęcia. Moja miłość od… nie pamiętam nawet kiedy. Kadry mniej lub bardziej udane które są pamiątką, świadectwem zdarzeń i jakby kopią zapasową naszych wspomnień. Kochamy wracać do pięknych chwil. Siadamy rodziną i przypominamy sobie wakacje na Majorce, Fuerteventurze czy w Tropical Islands. Dzieci pytają o szczegóły, widać, że pamiętają. Zdjęciami posiłkujemy się także w ciężkich chwilach. W momentach kiedy kogoś zabraknie, lub ze względu na wiek nie jest już tak sprawny. Wtedy to zdjęcie podpowiada, że nie zawsze tak było. Że zwiedziłam z rodzicami pół świata.
Piłkę kopałam na szkolnym boisku i zjeżdżałam na sankach w stronę zamarzniętego jeziora. Codzienność przy stole, na krzesełku kiedy odrabiałam matematykę, a mama przynosiła mi kanapki i ciepłe kakao. Bez zdjęć nie miałabym możliwości tego wszystkiego wiedzieć inaczej jak z opowieści. A co jeśli kiedyś zabraknie mi opowiadającego…? Zostaną mi kadry…
Spacer z rodziną
Ps – Post pisany pod wpływem wydarzeń ostatnich m-cy. Ludzie odchodzą z dnia na dzień, nie pytając czy jesteśmy gotowi, czy wystarczająco się pożegnaliśmy i czy mamy na tyle dużo pamiątek, żeby nie zapomnieć. Od jakiegoś czasu staram się pamiętać o tym, żeby zrobić zdjęcia nie tylko maluchom ale także nam z nimi, dziadkom, prababci. Bo kiedyś to jak byli ubrani i jakim rowerem jeździli będzie najmniej istotne. I to czy miałam włosy w kucyk, a nie bujny lok i dokładny makijaż będzie nieważne. Zostanie zapis, wspomnienie w którym córeczka biegnie w moje ramiona, a tatuś do słońca unosi swojego syna. Zostanie buziak z babcią i przewózka “na barana” na dziadkowych ramionach. I piknik rodzinny ze smakołykami dla maluchów… Bo tak właśnie wyglądał ten spacer który wy widzicie jako kilka fajnych kadrów z modą maluchów.
Marlena, powiedz mi skąd czerpiesz paliwo, na którym jedziesz? Jesteś mega kreatywną osobą. Uwielbiam to.
Dla mnie zdjęcia i zapiski są jak kartki w pamiętniku. Mam nadzieję, że to i jeeeszcze więcej po mnie zostanie.
Oj dziś to sama sobie pomnik stawiam. O 8 rano byłam na siłowni. Zaliczyłam katorżniczy trening osobisty. Potem popędziłam na budowę bo miałam spotkanie z wykonawcą i panią architekt. Następnie wróciłam do domu, zrobiłam jeść, posprzątałam, odbyłam 3 rozmowy telefoniczne i właśnie napisałam post. Zaraz pędzę po Lenkę , potem po Maksia, obiad. O 18 capoeira Maka a o 20 wizyta u pani architekt. Także teges.. Dobre gragi mam ;)
{jutro 8 rano znowu trening :P}
Chylę czoło! Genialnie się w tym odnajdujesz i sprawia Ci to mnóstwo frajdy. To widać :-)
Budowa domu – temat rzeka! Graty! Kciuczę mocno!
Ja dzisiaj też jadę z koksem i workout’uję ;-) Od tygodnia pot z czoła się leje, ale efekty widać. Powodzenia!
U mnie nic jeszcze nie widać jakoś łeee ;(
Twój tekst wywołał u mnie lawinę cudownych wspomnień związanych z Babcią, dzięki! :)
Ja jeszcze babcię mam.. ale to jej ostatnie chwile i tak się boję ją stracić… jakby była moją ostatnią przepustką do dziecięcych lat <3
Pięknie napisałaś o fotografii…… za to ją właśnie kochamy.
Ja wczoraj oglądałam nasze archiwum… znalazłam zdjęcia z prababcią, Lily i 5 pokoleń na zdjęciu…. już po 2 latach jest to dla mnie bezcenna pamiątka. A za parę lat? Będzie pamiątką dla samej Lily… szkoda, że kiedyś nie robiło się tylu zdjęć :( mój Tato umarł bardzo wcześnie a ja mam zaledwie kilka zdjęć do których nieustannie wracam….
:(
Teraz jest u nas prababcia i tak nieśmiało się na zdjęcie czaję. Boję się, że babcia pomyśli, że jak umiera to zdjęcia jej robią na pamiątkę :/ :(
Uwielbiam Waszą stronkę :) Posty są naprawdę interesujące, a sam blog uzależnia :)
Mam nadzieję, że u nas na http://anusiowomi.blogspot.com/ będzie kiedyś podobnie :)
Powiedz proszę jakie tapety polecasz, bo widziałam w pokoikach makóweczek są śliczne wzory. Gdzie kupowałaś tapety???
Pozdrawiamy :)
Agnieszka z Anusią
Tapety Ferm Living od Mukaki :)
poszerzyłaś mi perspektywę – serio mówię
Uhhh zdarzyło mi się :*
Oj nie wiem jak innym ale mi się łezka w oku zakręciła straciłam mamę kiedy miałam 9 lat i zdjęcia nie pozwolą mi zapomnieć jak się uśmiechała itd.. Jesteś świetną mamą i przykładową bo tacy powimni być wszyscy rodzice kochać tak bardzo swoje dzieci a to co widzimy w tv temuprzeczy <!!! Dobrze , że są ludzie jak ty …
Lenka ma te włoski cuudne no !! Piękne ! Świetne są te bluzy !! A twój talent do robienia zdjęć z postu na post zaskakuje .. Nie myślałaś o tym żeby profesjonalnie zajmować się fotografią ?
Pozdrawiamy !
Dzięki kochana..
Za słaby ze mnie bolek na profesjonalnego fotografa. Ja kocham ludzi którzy są doskonali w swoim fachu. Wiem, że pełno takich pseudo fachowców, ale nie chce być jednym z nich.
Ale zamierzam się szkolić. Kiedyś będę miała niezły fach w ręku.
A u mnie dziadkowie nie chcą zdjęć!
Zmuszać! :P
Dużo dał mi ten tekst……..
Dzisiaj byłam na pogrzebie przyjaciela, młodego, aktywnego człowieka, który jak każdy z nas miał lepsze i gorsze dni, był dobrym człowiekiem i takiego chcemy go zapamiętać. BYŁ jak to słowo ciężko napisać, nie chce się wierzyć, miał przecież 37lat. A może był u góry bardziej potrzebny. Wspominam oglądam kadry ze wspólnych wakacji, wspominam nocne rozmowy przy grillu z % :) z całą ekipą. Co roku … od iluś lat zaczynaliśmy wspólnie wszyscy wakacje weekendem nad jeziorem a teraz, weekend zaklepany ale czy to będzie ten sam wyjazd ……., grill, nocne rozmowy przy piwku.
Czasami ludzie się dziwią po co tyle zdjęć z jednego miejsca, z tego samego momentu ale z każdego momentu i kadru widzi się coś innego (nie żebym była profesjonalistka w robieniu zdjęć, nie, nie ale tak dla siebie bardzo lubię) bo dzięki temu mam wspomnienia i te fajne momenty.
P.S. Wiem słyszysz, czytasz tysiące takich wiadomości ale uwielbiam WAS? :)
Dzięki kochana :*:*:*
No właśnie rodzina jest najważniejsza…na niej właśnie trzeba się skupić :)
To prawda, sama mam mało zdjęć z dziećmi a już w czwórkę to kilka dosłownie. Muszę to nadrobić! Dzięki. p.s nasz ukochany rowerek, służy nam już prawie 4 lata, teraz młodsza córka pędzi na nim. Mamy identyczny.
Rodzinne zdjęcia- koniecznie. My teraz na każdym wyjściu coś rodzinnego cykamy! Wchodzi w krew :)
a mi się jakoś tak płakać zachciało…. <3
:*
Zdjęcie niby nic ale … ułatwia przypomnienie sobie o kimś lub o czymś wywołuje usmiech i łze.Twój post bardzo na czasie dziekuje
Ja nie potrafię robić ładnych zdjęć (w przeciwieństwie do Ciebie ;)) i jakoś niespecjalnie mnie to kręci, dlatego jadę na zwykłym aparacie kompaktowym. Ale na nasze domowe potrzeby daje radę :) Bardzo często wywołuję zdjęcia (z wyjazdów, imprez to obowiązkowo), bo zupełnie inaczej ogląda się je w albumie, niż w komputerze (przynajmniej dla mnie).
Świetnie Ci wyszedł ten post! Aż go udostępnię na fanpagu.
To ja do wywoływanie się nie przysiadłam od 5-ciu lat :|
Ale wiem, że nadejdzie taki dzień, tydzień.. miesiąc, że usiądę i w końcu to zrobię. Pewnie skorzystam z tych albumów z wydrukowanymi stronami/zdjęciami. Takich ksiażek (tłumaczę jak pijany zając ;)). Żeby potem nie musieć jeszcze układac i sortować…
Siedzę i płacze…Mam 35 lat, 4-letnią córeczkę i raka piersi, właśnie skończyłam chemię, przede mną jeszcze tyyyyle leczenia. Czy będzie skuteczne? Czy córeczka będzie mnie znała tylko ze zdjęć?
<3 nie, tak się nie stanie! Tak jak Maks zna swoją babcię osobiście choć 5 lat temu dawano jej 3 m-ce.
Ale zdjęcia róbcie.. Kiedyś jej opowiesz jaka byłaś hiper dzielna i jak pomagała Ci miłość do córeczki.
oby tak było jak piszesz, dziękuję:) a zdjęcia robię choć na 95% jest sama córka bo to ja zwykle pstrykam :)
Twój post czytam siedząc właśnie w szpitalu z moją Majcią, przez dwie minuty nie miałam z nią kontaktu: te niereagujące oczy kiedy wołam jej imię, przelewanie przez ręce i krzyk mojego męża dzwoń po pogotowie zostaną z nami na zawsze … wstrząs gorączkowy, w ciagu pół godziny dziecko się odwodniło i dostało gorączki 39 stopni. Naczytałam się jakie spustoszenie może zrobić jakakolwiek “przerwa” w mózgu człowieka, na szczęście ciągle oddychała. Szczęście w nieszczęściu trafiliśmy do chyba najlepszego szpitala może nawet w Polsce i miała wczoraj robiony nawet tomograf (!) okazało się że ma małego wrodzonego naczyniaka w mózgu, pewnie w zwykłym powiatowym szpitalu nie dowiedzielibyśmy się tego ale ta świadomość zmieniła już pewnie nasze życie na zawsze.