Mama zna się najlepiej
Raz w roku… No może dwa, nie więcej, MM wybiera się na zakupy. I zazwyczaj dzieje się wtedy ZUO.
Taka zwykła niedziela, ale jako, że zbliżał się nasz wyjazd do Warszawy, a potem nad morze, pobiegłam do galerii zaopatrzyć się w świeże elementy wiosennej garderoby. Czasami muszę, żeby zawsze nie wyglądać gorzej od własnych dzieci. Wzięłam ze sobą jedno dziecko (Maksa), żeby Panu Tacie było łatwiej odnaleźć się w ten nietypowej, kilkugodzinnej sytuacji. Maks lubi zakupy z mamą, jako, że mamy wypracowany swój system – młody może grać na ipadzie kiedy ja coś mierzę. Któż by się nie skusił?
Poszłam, byłam, zakupy zrobiłam.
W okolicy godziny 20 weszłam cichaczem do domu. Leniusza zasypia gdzieś o 19, kiedy jest sama w domu, więc czekałam na obraz zrelaksowanego męża z kieliszkiem wina w dłoni.
Krzyk! Płacz z zapowietrzeniem świadczącym o tym, że moja córka wylewa łzy już od jakiegoś czasu.
– Co się dzieje? – pytam na migi.
PT wykonuje w powietrzu kilka znaków, które oznaczają, żebym się zamknęła i biegła do dziecka. Więc biegnę. Przytulam, mówię, że jestem, całuję spoconą główkę.
Lenka jest wycieńczona i co chwilę zasypia ale widać, że coś jej przeszkadza. Niosę ją na górę. Malutka zaczyna znowu płakać, ale nie ze złością związaną z wybudzeniem, lecz raczej z żalem.. bólem? Widzę, że pociera uszko.
Pociera uszko!
– Lenka czy Ty płaczesz bo tęskniłaś do mamy, czy boli cię ucho?
– Bardzo boli uszko! – mówi łkając, z trudem łapiąc oddech.
Nurofen, 15 minut i dziecko zasnęło.
– Kochanie, dlaczego nie dałeś jej środka przeciwbólowego wcześniej? Dlaczego nie spytałeś co się dzieje? Co tu się w ogóle stało? – pytam.
– Lenka zasnęła o 19:00. 45 minut później wybudziła się z płaczem. Mówiła, że się boi (*chyba kurde raczej, że ją BOLI!). To ją na rękach nosiłem, lulałem, przytulałem. Ale ona wciąż strasznie płakała. Po kilkunastu minutach zaczęła wołać “dzwoń po mamę“! I dopytywać czy już jedziesz i kiedy będziesz.
Proste. Moja 3-letnia córka po kilkunastu minutach zrozumiała, że mężczyzna- ojciec, nie skuma o co jej chodzi. Trzeba więc na ratunek wołać rodzicielkę. Instynkt czy doświadczenie podpowiadały jej, że jest taka osoba, która może wiedzieć lepiej… Mama.
Mama posiada ten siódmy zmysł który podpowie, co się dzieje i pomoże znaleźć rozwiązanie. Mama, która rozpozna czy sprawa jest poważna, a jeśli nie jest to można jej zaufać i się uspokoić. Jeśli zaś dzieje się coś złego, mama znajdzie rozwiązanie. Ba, mama sama w sobie jest pewnego rodzaju lekarstwem.
Nie śpi w nocy, bo czuwa. Bo choć zadziałała szybko i bohatersko, sama ma tysiące przerażających myśli w głowie, “czy to zapalenie ucha? antybiotyk?”, a w środku nocy kiedy dziecko w malignie powtarza “boli głowa, doktor? operacja?” zaczyna modlić się aby to było tylko zapalenie ucha. Bo przecież wszystkie te przerażające choroby zaczynają się ot tak, kiedyś, znienacka.
Śpi trzy godziny i o ósmej rano siedzi w poczekalni podpierając ścianę głową, aby po niespełna dwóch godzinach oczekiwania, dowiedzieć się, że to zapalenie ucha. Antybiotyk. Będzie ok!
Odwozi córkę na kilka godzin do babci aby załatwić najpilniejsze sprawy i przeorganizować tydzień (który spędzą razem). W tych kilku godzinach, jak się potem okazuje, w każdym momencie w którym córeczkę coś bolało, powtarzało się jedno zdanie:
– Dzwoń do mamy!
no tak! U mnie tez tak jest. Tata super ale mama wie o rożnych sprawach wiecej. Pewnie dlatego, ze cześciej i wiecej z dzieciakami jest. Pozdrawiam makowa rodzinkę:*
Oj to chyba wszędzie. A ten płacz z dusznościami to u nas norma, nasz tatko nie rozumie co syn mówi :D
U nas też tak jest. Tatko jest fajny jeżeli chodzi o zabawę i wygłupy ale w kwestii bardziej poważnych zawsze musi być mamusia:)
Mama jest niezastąpiona <3
Jest coś w tym, że mamy (chociaż pewnie rodzic spędzający z dzieckiem większość czasu, ale nie mam porównania) mają intuicję / szósty zmysł / magiczne moce, dzięki którym wiedzą o co zapytać dziecko, żeby poznać rozwiązanie :) Sama czasami jestem w szoku, jak bezwiednie zadając pytanie córce otrzymuję jakąś ważną informację i wiem o co chodzi i mogę rozwiązać problem. A nie jest to łatwe, bo córka ma 1,5 roku i choć fajnie mówi, to są bariery komunikacyjne ;)
I w tej oto sytuacji tatuś zrobił się bezradny i mały… Mama to jednak mama :)
Życzymy powrotu do zdrowia – sama cierpiałam często na zapalenie ucha i wiem jak bardzo to boli … Oby nie wracało!
Pozdrawiam, MG
Tutaj się nie zgadzam :D U nas starsza córka to taka córunia tatunia że głowa mała ;) i jak ostatnio tatusia nie było to był krzyk…a Justynka mówiła idź do Agusi a mi zadzwoń po tatusia :) i to oni się rozumieją bez słów :)
w weekend leciałam na szpilach do domu – tylko ja mogłam przetłumaczyć “ouchy-ouchy” na “karaluchy pod poduchy”. jestem niezastąpiona :)
U nas jest numer tego typu że mąż jest farmaceutą. Wszyscy znajomi dzwonią po porady (w sprawie dzieci też). A nasz starszy synek o tym wie, ale gdy mnie nie ma a jest chory i tata daje mu syrop, gdy tylko się pojawię słyszę: Mamo a tata dał mi ……….i tu wymienia nazwę syropu i podaje dawke np: 5 ml ….to dobrze? I dopiero jak potwierdzę jest spokojny. Cóż znaczy MAMA….
Dużo zdrówka dla Lenki.
W sumie przykra sytuacja, ale cudownie się uśmiałam :-))) Dzięki! Nasza Zosia śpi od 19:00 z gorączką, więc jutro czeka mnie wszystko, co zostało opisane powyżej… Dużo zdrowia dla nas wszystkich!
U nas w domu tata jest najlepszy na świecie, robi najlepszą kaszkę i wymyśla najlepsze zabawy. Ale i tak to do mnie dzieciaki przychodzą z płaczem jak je coś boli albo są chore :)
Moja mama pracuje w hospicjum. Opowiada mi, że umierający ludzie zawsze chwilę przed śmiercią wołają mamę, niezależnie od tego ile mają lat.
“Mama” to pierwsze i ostatnie słowo człowieka.
Jesteśmy wyjątkowe i niezastąpione.
To prawda. Moj tata przed śmiercią wolal swoja mamusie zeby go juz zabrała do siebie. Takie majaczenie na wpół swiadome.
Jak byłam mała też ze wszystkim wolałam poczekać na mamę, coś w tym jest, że kobieta lepiej zrozumie wszelkie bolączki ;)
nigdy nie miałam takiej sytuacji i nie dlatego, że jestem złą matką, która intuicyjnie nie wyczuwa potrzeb swego dziecka, ale dlatego że mam męża, który fantastycznie wyczuwa potrzeby naszej córki. wychodząc w weekend z dziewczynami, nigdy nie miałam telefonu, że coś jest nie tak i jestem mu za to wdzięczna, ponieważ nie lubię takiego uzależniania od siebie dziecka przez jednego z rodziców i mimo, że pracuje dłużej niz ja, ma świetny kontakt z córką, rozumieją się bez słów i czasami, gdy mała była młodsza to on lepiej potrafił “zdiagnozować” jej potrzebę
No własnie – dzwoń do mamy :) Bo mama to jednak mama i nikt jej nie zastąpi, nawet najukochańszy tata.
Każda sytuacja inna. U mnie chyba po równo dzieliliśmy obowiązki. Mąż był lepszy w jednych tematach, ja zaś w innych. W końcu po coś jest ta różnorodność :)
Suma sumarum to dziecko wie najlepiej :) Super artykuł!
Mój mąż jest świetnym bardzo czułym i opiekuńczym tatą, ale rzeczywiście kiedy coś jest nie tak, kiedy coś Maję boli albo zbliża się choroba, to Maleńka chce tylko i wyłącznie mamę. I to też ja zawsze pierwsza zauważam, że coś się dzieje. W dodatku skąd ja znam to niezrozumienie słów dziecka;p, u nas często robię wręcz za tłumacza;)) Jak mój mąż nie może zrozumieć Majki to zawsze jej mówi “idź do mamy, powiedz jej to co mi i poproś żeby przetłumaczyła” hahahaha:))) Uściski!
A mi się zdarzyło, że to tata był potrzebny na gwałt. Okropne uczucie, gdy dziecko nie chce Twojej pomocy i woli drugiego rodzica :)
Czasami muszę, żeby zawsze nie wyglądać gorzej od własnych dzieci – ubawilas mnie tym zdaniem :D
Zdrowka dla Lenki. Choc antybiotyk na zapalenie ucha nie zawsze jest konieczny.
Przypomniała mi się pewna sytuacja z mojego dzieciństwa. Mama musiał gdzieś wyjść, a my zostałyśmy z tatą. Moja młodsza siostra zaczęła wołać ‘pisiu’ a tata cały czas odnosił ją na nocnik. Biedulka płakała wniebogłosy, a tata był zdenerwowany. Gdy wróciła mama okazało się, że siostra chciała piciu a nie sisiu ;)
Mama, to jednak mama. Nigdy nie zapomnę strachu w oczach mojego taty, kiedy w dzień, w który został ze mną sam włożyłam sobie do nosa małą kostkę do gry planszowej i wessałam ją głębiej. Wydłubywał ją… zapałką! I oczywiście “nie mów o tym mamie”. Miałam może 4-5 lat. Pewnie gdybym znała opcję “dzwoń do mamy”, to bym ją wykorzystała ;D
Wniosek jeden: Lenka umie sobie radzić!
Tata fajny jest, ale w poważnych sprawach Czynnik M jest niezastąpiony ;)