Marimer
na problemy małego noska
W życiu rodzica są takie przedmioty, których najprawdopodobniej nie mają ludzie bezdzietni, a które to wpisały się w krajobraz domowego ogniska w wersji 2 + xx. Okresowo jest to wysokie krzesło, przewijak, butelki. Potem dziecięce sztućce, kubki niekapki, poddupniki i plastikowa zastawa. Wszechobecne zabawki, elektryczne czy świecące szczoteczki do zębów. Nakładki na sedes, podnóżki pod szafką ze zlewem. Zaś w apteczce pojawia się magiczny spray. Roztwór soli morskiej. Pojawia się on już na liście wyprawkowej jako ‘muszemieć’. I dobrze by było go posiadać.
Przy obydwojgu maluchów “psiknięcie” nosa po kąpieli należało do rytuałów. Przesuszone powietrze bloków w okresie zimowym nie służy przyjemności oddychania ani w zdrowiu, a tym bardziej w stanach chorobowych. Nawilżanie śluzówki to wręcz obowiązek.
Marka Marimer zaprosiła mnie do testów produktu Marimer Baby Spray. Jest to delikatny, 100% naturalny roztwór soli morskiej, bez konserwantów, środków chemicznych, olejków eterycznych, polecany od 1-wszego dnia życia. Produkt ma rekomendacje Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego. Rozpyla się w postaci mgiełki, więc dzieci dobrze go akceptują.
Mamy do wyboru dwa preparaty- Marimer Izotoniczny – profilaktycznie, w celu nawilżenia śluzówki, oraz Marimer Hipertoniczny, którego używamy w okresie przeziębienia, kataru i zapchanego noska.
Oczywiście jak to w życiu bywa, Marimer idealnie wstrzelił się w okres, bo wszystkie Maki i Makówy są zasmarkane, zakichane i zakaszlane. Szczególną fanką produktu jest Lenka której trzeba zabierać wręcz spray bo ona sobie nawilża nos i nawilża i nawilża… ;). Z jednej strony to zabawa, ale z drugiej idealne oczyszczenie zalegającej, gęstej wydzieliny.
Miejmy nadzieję, że chorowanie szybko nam przejdzie!
Zapraszam was także do zapisania się do Klubu Zdrowego Noska, w którym dowiecie się jak dbać o małe noski.. te zdrowe i te zakatarzone. Otrzymacie także rabat -10% na produkty Marimer.
Chciałam tylko przypomnieć o częstej wymianie buteleczek zwłaszcza tych używanych podczas choroby dziecka. Taki spray błyskawicznie staje się siedliskiem bakterii i po chorobie nie powinien być stosowany profilaktycznie.
Hmmm, bakterie osiadają chyba tylko na czubku podajnika. Można go zawsze wytrzeć chusteczkami antybakteryjnymi.
Kochane mamy, woda morska ma naprawdę świetne właściwości (zwłaszcza ta o hipertonicznym składzie- dla dorosłych). Przez pewien czas byłam uzależniona od kropli do nosa.. Może niektórych to rozbawi, ale tak, można uzależnić się od xylometazoliny ,zawartej w kroplach do nosa. Po prosty moja śluzówka przestała spełniać swoją rolę, wysuszyła się do granic możliwości (używałam kropli ok. 3 miesiące non stop)Nie mogłam już normalnie funkcjonować, czytaj oddychać bez psiknięcia sobie kilka razy na dobę kropli. Postanowiłam coś z tym zrobić i przypadkiem w supermarkecie kupiłam wodę morską w sprayu (silniejszy, hipertoniczny roztwór) i po dosłownie 2 dniach narodziłam się na nowo. Moja śluzówka nawilżyła się i zaczęłam oddychać na nowo, przestały mnie boleć również zatoki. Poleciłam taki wodę morską również przyjaciółce, która miała podobny problem i uznała to za zakup roku!
Jak wyszłam za PT to on był giga uzależniony od Otrivinu. Nawet w nocy wstawał sobie prysnąć. Potem udało mu się wyjść z “nałogu” ;)
Tak, my też używaliśmy takiej wody już w piątym miesiącu życia Janka. Aplikacja może nie należała do najprzyjemniejszych, ale efekt był wart tych męczarni:) gęsta wydzielina z noska w natychmiastowym tempie rozpuszczała się i ciągnęła, ciągnęła i ciągnęła nie wiadomo skąd. Warto mieć takie cudo w domu:)
Też mamy, używamy od początku narodzin córeczki i jesteśmy bardzo zadowoleni. :) Kiedyś kupiliśmy inną wodę morską (na próbę) i rozczarowałam się bardzo, bo dziecko zaczęło płakać, więc szybko psiknęłam sobie i wielkie zdziwienie, bo nos aż mnie palił. :/
Ojej :(
Kochana, co to za legginsy, które ma Leni ? : )
https://www.facebook.com/TitotFashion?fref=nf
Wiem, że Maki teraz większe, ale być może pamiętasz albo możesz przetestować…
Ja mam podobny spray innej marki w zasadzie w identycznym opakowaniu. Problem w tym, że jak psikam tym sprayem do noska leżącego niemowlaka (a więc trzymając opakowanie prawie poziomo) to poza psiknięciem bokiem wylatuje trochę tej wody kąpiąc wprost do buźki Maluszka, albo na coś czym ja osłonię… W ten sposób schodzi tego więcej niż potrzeba. Albo trafiłam na jakieś uszkodzone opakowanie, albo ten typ tak już ma. Sprawdziłabyś czy Marimer nigdzie nie przecieka?
J.
Nam nigdy nic nie przeciekało. A to opakowani ‘baby’ to w ogóle taka mgiełka delikatna. Nic nie cieknie.
No niestety, u nas Marimer to postrach. Kupiłam dwukrotnie ich produkty i zawsze kończę wypryskując je na sobie. Tak intensywnie psikają, że dziewczyny wręcz się topią ;)
Działa dobrze – szczególnie roztwór izotoniczny świetnie wszystko ściąga, ale niestety w 90% nie udaje mi się spiskać małych nosów.
używam za to na dziewczynkach disnemar i sobie bardzo chwalę
tfu – nie izotoniczny a hipertoniczny ;)
Działa mega. Pryska dużo ten który nie ma napisu “Baby” ale za to w mig oczyszcza nosek.
Tez uzywamy disnemaru niebieskiego i z testowanych przeze mnie jest najbardziej praktyczny jesli chodzi o rozpylanie.
Również stosujemy Marimer :) Młoda jako niemowlę nie lubiła, a teraz psika ile się da.
Lenka psika i łyka :P
Moja mała tez lubi sobie popsikać. Używamy wody morskiej różnych producentów, nie zauważyłam różnicy. Ta jest w dość małym opakowaniu i szybko się kończy ;(
Marimery są bodajże w największych opakowaniach na rynku.
Mam i ja! Do tego nawilzacz powietrza i nosy dzialaja jak nalezy ;)
No właśnie nawilżacz musimy nabyć…
U nas marimer w ogóle się nie sprawdził. Psika tak mocno ze nawet dla dorosłego człowieka to żadna przyjemność. Na szczęście są też produkty tego typu innych marek
Czu używałaś tego “baby”?
My wolimy disne mare niestety uwazam ze marimer jest nie zbyt dobry bynajmniejdla nas dziwnie psika zbyt dlugie “wypsiki “a po drugie ma duza butelke i dziecko male najzwtczajniej w swiecie jest przerazone co ta mama badz tata wielkiego wklada do noska
Na zatkany nos woda morska jest rewelacyjna. Przy poważniejszych problemach, ja zdecydowanie jednak polecam inhalacje- działają świetnie!
Tak, my też się inhalujemy ile wlezie :)
U nas nr 1 byl disne mar. A na zapchane nosy polecam rowniez zakrecic kaloryfery, serio nie pamietam kiedy dzieci ostatni raz mialy katar.
dla mnie disnemar z mgiełką to najlepszy produkt, polecam dorosłym i smykom, zielony lub niebieski,rewelacja!
To psikanie, i psikanie, i psikanie… znam to :) a ile razy słyszę “mamoo ty tes musis miec psikniente” :P
marimer i octanisept dwie najlepsze zabawki mojego dziecka przy przewijaniu (totalne skupienie przy nakładaniu nakrętki, a jak się uda mega radość). Dzięki nim czynności higieniczne można wykonać względnie spokojnie. Psikanie do nosa marimerem jeszcze ujdzie ale wyciąganie fridą rozrzedzonych gilonów to już u nas masakra.
My używaliśmy “katarka” :)
U naszych chłopców niestety Marimer też średnio się sprawdził, gdyż nawet jednorazowa dawka wody powodowała, że się nią krztusili. Na szczęście nasze dorosłe nosy nie były aż tak wybredne :)
Jak dla mnie to ciśnienie tego sprayu powala. Mnie odurza a co dopiero maluszka. Po narodzinach córci stosowaliśmy Afrin Baby też woda morska ale z mniejszym ciśnieniem. Rewelacja:)
świetny artykuł, dzięki