Moje sposoby na odporność dzieci

Pytanie – bumerang. Powraca każdej jesieni, kiedy zastępy świeżej krwi ruszają w bramy przedszkola. I po 7 dniach wracają, aby zalegać w łóżkach z temperaturą i gilem po pas. A potem jak na huśtawce – 2 tygodnie w przedszkolu, tydzień w domu, lub odwrotnie. Antybiotyki, leki vs zapalenia płuc, uszu i gile po pas itp.
Ale wydaje się, że jest ok, bo ponoć wszyscy to przechodzą. Otóż nie… Mój syn nigdy w swym 7-letnim życiu, nie brał antybiotyku. Ani razu poważnie nie chorował (z córeczką już tak doskonale nie jest, ale wierzę, że to dlatego, że przestałam sama stosować się do własnych zaleceń. Mimo wszystko mała na niespełna 4 lata, poważniej chorowała 2x – zapalenie ucha) Jak to zrobiłam, spytacie? Kilka trików mam. Jednak należy pamiętać o dwóch ważnych kwestiach: 1- stosowałam je od dnia 1 życia dziecka, 2- nie są jakimś tajemniczym zaklęciem, które wypowiecie i od jutra już nigdy nie będziecie musiałby używać L4 na chorego malca.
Hartowanie i ‘zimny chów’
Od pierwszych dni wychodziłam z dziećmi na spacery. Obydwoje są jesienno – zimowi. Grudniową Lenkę, całą zimę prowadzałam na spacery po godzinę- dwie. Odmrażałam sobie kończyny, silnie wierząc, że świeże powietrze są bardzo ważne dla jej zdrowia i rozwoju. Więc -15, z płaczącą mamą w słuchawce (zimnego powietrza się nałyka! zapalenie płuc i śmierć!), codziennie odbierałam Maksa z przedszkola, przedzierając się przez śniegi. Z Maksem podobnie kursowałam dzień w dzień, do mojej mamy (opiekowaliśmy się nią w czasie chemioterapii), około godzinę drogi w jedną stronę, niezależnie od pogody.
Zawsze byłam (i jestem) tym ‘wyluzowanym rodzicem’, choć porównując moje zachowanie, do tego jak postępują rodzice w krajach zachodnich, jestem normą. Moje dzieci jedzą lody, zimą w rękawiczkach, piją napoje prosto z lodówki. Biegają boso po podwórku w 10C, jeśli mają taką ochotę. Kąpią się latem jako pierwsze i jedyne w jeziorze w 18C. I również jako jedyne nie noszą czapki w 10C ;). Tą czapkę co sezon traktuję z przymrużeniem oka, bo ona jest tylko symbolem – tych budek naciągniętych w 30C, siedmiu sweterków, pod kombinezonem, że ciężko dziecku krok zrobić, czerwonym spoconym buziom i wiecznemu ‘nie wolno’ – bo za zimne!
Mam silną wiarę, że dzieci to nie samobójcy. Kiedy są chore i zmęczone – sygnalizują to. Póki biegają jak szalone, choćby z gilem po kolana czy na środkach przeciwgorączkowych, ufam im, że nie mają na celu zamęczenia się na śmierć.
Musimy mieć świadomość, że wiele rzeczy które robimy, lub których nie robimy, nie ma żadnego wpływu na zdrowie naszych dzieci (chyba, że in minus), a po prostu wnieśliśmy je z domu. Wymieńmy kilka:
- jesteś chory, siedzisz w domu
- w czasie choroby się nie kąpiemy, lub przynajmniej nie myjemy głowy
- serek wyjęty z lodówki musi ‘odstać’, żeby nie być taki zimny i nie podrażnić gardła
- nie pijemy żadnych napojów z lodówki, bo kończy się to zgonem włącznie ;)
- nie wolno siedzieć za długo w jeziorze, bo zachorujesz
- nie siadaj na zimnym betonie, bo dostaniesz ‘wilka’ ;)
- zawsze noś czapeczkę, bo ‘nawieje ci w ucho’ (nigdy nie mówią czego.. może piachu)
Kiedyś jedna z koleżanek powiedziałam mi “eee, bo ty się nie boisz jak puszczać półnago, bo twoje nie chorują.” A może odwróćmy sytuację – moje dzieci mniej chorują bo od niemowlęctwa pozwalałam im zachowywać się jak dzieci w USA, czy UK. 90% z Was zna opowieści o gołych stópkach u niemowlaków w 0C czy uczniach w krótkich rękawkach zimą. A czy wnioski widać w naszym narodzie? Nie. Bo nasze dzieci ulepione są z innej gliny. Polskiej. W czapeczce.
Jesteś tym co jesz
Wiadomo, że zdrowa zbilansowana dieta ma wpływ na zdrowie i odporność naszych pociech. Jedzenie może zdrowie budować lub rujnować. Dlatego tak zaciekle walczę o wykluczenie nadmiernych ilości cukru z diety moich pociech. Z resztą w tym roku pomaga mi w tym ministerstwo, ale o tym innym razem.
W tym temacie mam lekkie rozdwojenie jaźni jeśli chodzi o nasze doświadczenia.
Z jednej strony Maks od niemowlaka jadł źle – mleko, mąka, cukier (zastępowany przeze mnie ksylitolem lub miodem). Obiadowo – 90% – słoiczki (do 3 r.ż). Z drugiej strony, mająt tę wiedzę, non stop “oszukiwałam” los, przemycając mu różne dobrodziejstwa. Np. przez ponad rok, czy dłużej, codziennie robiliśmy mu domowe soki – marchew + pomidor + ogórek + jabłka + inne owoce, które mieliśmy w domu.
Lenka zaś sama z siebie, dzięki BLW, jadła zdrowo. Pominęliśmy więc miksowane zupy warzywne i soki, które za jej życia pojawiają się od czasu do czasu bez spektakularnej regularności.
Jednak o zdrową dietę ciągle walczę. Zaczęłam od ‘zdrowych wakacji‘ a niedługo na blogu zaczniemy projekt ‘zdrowa jesień, zima’ i tak dalej…
Szczepienia
Bardzo ciężki dla mnie akapit jako, ze po części wierzę w ruch eko, bio naturals. Silnie jestem po stronie medycyny naturalnej, zaś w tym temacie moje wrażenia są… skrajne. Więc podzielę się tylko doświadczeniem, nie dorabiając ideologii, ok?
Maks – szczepiony na wszystko co dodatkowe (poza ospą) zgodnie z kalendarzem szczepień dodatkowych i obowiązkowych. Zdrów jak ryba!
Lenka – rodzona w czasach “stop nop”, i ruchach antyszczepionkowych. Po szczepionce na rota, mocno płakała. Dzięki wiedzy lub ‘wiedzy’ o krzyku mózgowym spanikowałam, poszłam do neurologa, rozdzieliłam jej szczepienia (wszystkie szczepionki miała robione pojedynczo w tym krztusiec acelularny, z dużym opóźnieniem). Łatwo poszło bo była wcześniakiem. Dodatkowe szczepienia zarzuciłam. Szczepiliśmy ją przez to praktycznie każdego m-ca, bo rozdzielnie było tego tak dużo. Lenka nienawidziła gabinetu lekarza. Pamiętacie wpis “Mów prawdę?” Teraz wiecie skąd panika Lenki i pytania “czy będzie zaścik?”
13 m-c życia i zapalenie ucha, antybiotyk. Kiedy wydobrzała, olałam stopy nopy i poszłam doszczepić ją na pneumokoki. 2 lata po tej dawce, była ‘czyściutka’ i coś tam znowu przyplątało się jej w ubiegłym sezonie, ale z 3-latką poszło szybciutko i łatwo (choć z antybiotykiem).
Wnioski? Obiecałam, że nie będzie :)
Suplementy
Zacznę od informacji ważnej. Kiedy Maks miał miesiąc, moja mama zachorowała na raka. A jako, że medycyna konwencjonalna szybko ją nam oddała, nie oferując dalszego leczenia (po zatruciu chemią), zrobiłam dosłownie doktorat z naturalnych suplementów z całego świata. Faszerowałam nimi mamę i … po pewnym czasie, syna (i resztę rodziny).
[I być może dlatego, mój króciutko karmiony piersią syn, jedzący paskudztwa, szczepiony na co się da, ma tak niedorzecznie dobrą odporność. Lenka, urodziła się 3 lata później kiedy mama była już zdrowa i nie miałam takiego parcia na suplementy i cóż… choruje znacznie więcej niż brat.
BYĆ MOŻE DLATEGO. Ale jest też opcja, że zadziałało coś innego. Lub skumulowało się wiele wątków. Więc zanim powiem Wam o swoich sprawdzonych suplementach, chcę odwołać się do Waszego zdrowego rozsądku. Żaden specyfik nie pomoże Waszym dzieciom w tydzień – dwa. Tu nie magiczna różdżka. Suplementy mogą, acz nie muszą, być dodatkiem do tego co opisałam powyżej.]
Naturalne suplementy, które stosowałam/stosuję na sobie i swoich dzieciach:
1. Transfer Factor (Classic lub jeśli mieszkasz w USA- Kids)
To jest suplement, który postawił na nogi moją mamę. Znam osobiście dwoje ludzi, którym nie dawano szans a żyją do dziś, po kuracji tym specyfikiem (w wersji Plus/ Tri Factor). Zawiera on naturalne cząsteczki Transfer Factor XF ekstrahowane z siary krów (colostrum).
Opis:
“Transfer Factor stosuje się przy:
- częstym przeziębieniu, grypie, opryszczce,
- stanach zapalnych uszu, zatok, dróg oddechowych,
- wirusowyh i bakteryjnych stanach zapalnych układu moczowo-płciowego,
- zakażeniach grzybicznych i pasożytniczych,
- chorobach skóry, łuszczycy, róży, egzemach
- schorzeniach alergicznych, np. egzema, astma,
- wirusowym zapaleniu Wątroby typu B i C
- chorobach autoimmunologicznych, toczniu, stwardnieniu rozsianym, reumatoidalnym zapaleniu stawów, cukrzycy typu I, toczeń
- chorobach o podłożu neurologicznym, schizofrenii, chorobie Alzheimera
- chorobach nowotworowych
Polecany dzieciom wielokrotnie zapadającym na infekcje mimo leczenia antybiotykami, stosowany nawet u noworodków. Przynosi wzmocnienie układu immunologicznego u osób starszych, osłabionych chorobami przewlekłymi. Profilaktycznie może być stosowany w mniejszych dawkach w celu zapobiegania infekcjom nawrotom chorób, wzmocnieniu organizmu narażonego na długotrwały stres.” transferfactor.pl
“Cząsteczki Transfer Factor są absolutnie wyjątkowe. Zawierają one informacje, które mogą być przekazywane z jednego układu odpornościowego do drugiego. To oznacza, że organizm może skorzystać z edukacji na temat odporności, jaka jest mu niezbędna do rozpoznawania, reagowania i zapamiętywania niechcianych zagrożeń. 4Life Transferceutical™ to produkty, które prawdziwie i w nadzwyczajny sposób wspomagają układ odpornościowy.” 4lifepolska.pl
Kiedy chorowała moja mama w PL dostępna była jeszcze wersja ‘Kids’ (cukierki do ssania), choć ogólnie suplementy były ciężko dostępne i sprowadzałam je z USA. Obecnie można je kupić w 1000 sklepów i na allegro. Wersji Kids już nie ma, więc dzieciom podaje się proszek z kapsułki Classic.
Po więcej info. skontaktujcie się z jakimś przedstawicielem firmy 4life.
A tu jeszcze info. po ang. — > Transfer Factor
To jest nasz absolutny nr. 1 w budowaniu odporności. Gdybym miała polecić Wam tylko jeden suplement, postawiłabym właśnie na ten. Swoją drogą od choroby mamy promowałam go tyle razy, że firma powinna wybudować mi pomnik, lub choć dożywotnio podsyłać mi swoje produkty ;).
2. Tran
Odkąd przeczytałam o ile lepiej wchłania się tran niż sztuczna wit. D, zamieniłam suplement już niemowlakom (jak to się robi na północy europy) na tran. Podaję go cały rok, za wyłączeniem 3 miesięcy letnich (choć i w tym czasie jak najbardziej można go podawać). Wierzę, że wpływa pozytywnie na budowanie odporności, jeśli jest przyjmowany długo i systematycznie.
3. Immulina (dla dzieci- syrop, dla dorosłych- kapsułki)
Nie daje tak spektakularnych efektów jak nr. 1 z listy, ale jest zielona i naturalna :). Na pewno nie szkodzi, a jest duża szansa, że stosowana regularnie, przyniesie pozytywne efekty.
“Immulina wzmacnia nasz układ odpornościowy 20 razy skuteczniej niż najsilniejszy ekstrakt z aloesu i 40 razy mocniej od wspomnianego już ekstraktu z jeżówki purpurowej (popularna Echinacea purpurea). Badania wykazały, że jest najsilniejszym ze znanych aktywatorów makrofagów, czyli komórek układu immunologicznego, które znajdują się na pierwszej linii obrony przed atakiem patogenów. Immulina w tkance limfatycznej przewodu pokarmowego aktywuje komórki należące do układu wrodzonej odporności. Łączy się ona z tymi samymi receptorami, które służą do wykrywania bakterii, grzybów i niektórych wirusów. Jej działanie nie polega jednak na ciągłym utrzymywaniu układu immunologicznego w stanie gotowości, co mogłoby być niekorzystne dla naszego organizmu. Immulina raczej przygotowuje układ odpornościowy na atak i w konsekwencji poprawia jego działanie. Immulina przyjmowana codziennie ćwiczy nasz układ odporności niczym wojsko na poligonie gotujące się do walki z atakiem nieprzyjacielskich wojsk, które nadejdą nie wiadomo, z której strony i nie wiadomo, w jakiej sile.
Immulina wzmacnia odporność, chroniąc przed infekcjami i zapobiegając pojawieniu się objawów opryszczki. Stosując Immulinę w zalecanej przez producenta dawce (czyli profilaktycznie jedną kapsułkę dziennie), można zapomnieć, że zwykle o tej porze roku poszukiwaliśmy w panice kolejnego skutecznego środka, który byłby w stanie chociaż przyspieszyć gojenie się swędzących strupków na wargach. Jeżeli choroba nas już dopadła, możemy tę dawkę zwiększyć do czterech kapsułek dziennie.”
(polki.pl)
Tu jeszcze fajne info —> znanymedyk.pl
4. Wszystko co naturalne i łatwe do przyrządzenia w domu.
Syrop z cebuli, bzu. Sok z kapusty i ogórków. Czosnek jedzony jak drażetki ;). Oczywiście na ile Wasze dzieci są wstanie to pić, czy jeść. Nic na siłę, pamiętajcie.
Mnie tata faszerował czosnkiem a po kilku latach okazało się, ze puchłam tak nie z płaczu, wymiotowania i wściekłości, ale dlatego, że miałam alergię. Także tego… ;)
Czy dziecko musi ‘się wychorować’?
Poruszyłam ten temat z kilkoma lekarzami i immunologami. Internet huczy, że ilość przebytych chorób sprawia, że ma się bycze zdrowie w przyszłości, a mój syn nie chorował na nic.. Więc z jednej strony cieszyłam się, że mam zdrowe dziecko zaś z drugiej zamartwiałam. Aż zdobyłam wiedzę od kilku doktorów. Otóż, (ta informacja była dla mnie szokiem) Maks chorował. Tyle, że mając byczą odporność jego ‘chorowanie’ mogło się odbyć za pomocą kichnięcia, lub jednego gila, czy nocnego wiercenia. Jego organizm ‘notował’ spotkanie z wirusem czy bakterią, tyle, że ubijał je w zarodku i nie pozwalał się im rozhulać.
Więc oficjalnie – Wasze dzieci nie muszą spędzić połowy życia przedszkolnego w łóżku, żeby być zdrowe w przyszłości. Mając świetną odporność poradzą sobie z choróbskami sprawniej niż koledzy.
Czy coś z powyższych pomoże Waszym dzieciom? Nie wiem… Zmiennych jest tyle, że ciężko wyłapać ten jeden aspekt, który wpływa na zdrowie. Z drugiej strony warto dokonywać zmian i próbować z zaufaniem podchodzić do rozwoju naszych dzieci a także tego co oferuje natura. Zawsze będzie to lepsze niż tona aptecznej chemii.
Maks:
Kurtka- Mouse in a house
Spodnie/bluza- Zara
Koszulka- Mango
Buty- Puma
Lenka:
Kurtka/sukienka/rajstopy- Gap
Czapka- H&M
Buty- Mrugała
Świetnie, że o tym piszesz! Podpisuję się i potwierdzam 100%, cudów nie ma, na odporność się pracuje, i to codziennie. Kiedyś zapytałam pediatrę, czy może nam polecić coś na odporność. Odpowiedziała: nooo mam coś takiego. Zróznicowana dieta i codzienny ruch na świeżym powietrzu. :)
Na szczęście moje dzieci też zbytnio nie chorują na takiego typu przeziębienia (syn ma epi). Ale też podchodzę do wychowywania w chłodzie na tak. Córka będąc w szpitalu po urodzeniu (cc) dostawała mleko w temp. pokojowej nie było nawet mowy o jakimś podgrzewaniu. Latają po dworze na bosaka, kąpią się w jeziorze czy basenie gdy jest pochmurno, cenię sobie zwłaszcza zimą ubrania z wełny merynosowej, która zapobiega przegrzewaniu i poceniu się. Z jedzeniem jest gorzej choć jak każdy rodzic się staramy. Pozdrawiam
Moja też wychowana “na luzie”. Przynajmniej w porównaniu do dzieci sąsiadów i … żadnych antybiotyków. Jakieś dwa razy w roku tylko lekkie przeziębienie, które zazwyczaj mija po dwóch-trzech dniach. Buduję jej odporność,delikatnie hartuję i to działa!
Jedyne co doprowadza mnie do szewskiej pasji to komentarze (zazwyczaj babć i rodziców “nawieje ci do uszu”) dotyczących mojej ignorancji wobec betonu, wiatru, kropel deszczu, itp.
Jak zawsze, lepiej zapobiegać niż leczyć. Pamiętając, że zapobieganie niekoniecznie oznacza zakaz siadania na ziemi i naciągnięcie czapki na uszy.
Super wpis.Tez jestem zdania,że Polacy przegrzewaja dzieci.Mamy sąsiadów, których dzieci znikają we wrześniu a pojawiają się w czerwcu ….Moje biegają w każdą pogodę jak mają na to ochotę. Młoda mówi, że jej gorąco ,to ma krótki rękaw i bluzę w zasięgu ręki ,jak stwierdzi ,ze jej zimno to ubierze. Albo wróci do domku. Fajnie ,ze napisałaś o suplementach.Musze poczytać dokładnie o nich. A teraz pytanie z innej beczki…czy butki Lenki będą ok dla dziecka z wysokim podbiciem ? Pozdrawiam
Moi nie mają wysokiego podbicia to nigdy nie wiem jak na to pytanie odpowiedzieć.
Nie mam bladego pojęcia. Natomiast imho są to buty dodatkowe, bo Lenka, choć jej się podobają, nigdy ich nie wybiera do biegania na podwórku czy do przedszkola. Woli porto albo inne półbuty na rzepy.
Bo mają mega twardą podeszwę. Normalnie zatkało mnie jak przyszły, zwłaszcza w porównaniu z podeszwą tych w gwiazdki. Odkochałam się natychmiastowo.
witam. świetny wpis!!! jaki tran pani poleca dla dziecka???
Młodzi piją różne. Wybieramy po smaku, bo Lenka nie lubi i długo jedli żelki- rybki, żeby go przyjmować w ogóle.
Zgadzam się w 200%! Stosuję te same ‘sztuczki’ od pierwszego dnia życia. Efekt: Nikola poza lekkim kaszlem i katarem, które niwelowałyśmy w ciągu trzech dni syropem prawoślazowym nie chorowała w ogóle. A koleżanki ‘dobre rady’ odwiedzają lekarzy ze swoimi dziećmi średnio raz na kwartał ;)
Z tym zimnym chowem jest dużo racji :) Ja również go stosuję a mój rocznika cały czas zdrowy. Hartowanie to podstawa. I tez podsuwam mu na odrobinę lodów jak sami jemy i daję jogurt z lodówki. I czapki też nie nadużywamy. Te wszystkie “mity” wykreowane jeszcze przez nasze babki, nadal są przekazywane. A szkoda. Jak widzę przy 20 stC dziecko w wózku w spiworze, czerwone z gorąca, to potwornie mi go szkoda :(
Witam bardzo zaciekawil mnie ten artykuł i już dziś kupię polecany transfer chciałam tylko zapytać jak pani go podaje dzieciom czy można go rozpuszczać w napoju ? bo tabletki córka raczej nie połknie. I czy podawać przez cały rok czy tylko w okresie jesienno-zimowym ?
Własnie dziś sama zamówiłam.
Podaję młodym 1 opakowanie przed okresem jesiennym i 1 na wiosnę.
A tak naprawdę to mi się przypomina jak Lenka zaczyna smarkać i kaszleć ;)
Kapsułkę otwieram i wsypuję do jogurtu. Wypróbowałam wszystkie inne metody i albo się proszek zbijał w kulkę i przyklejał gdzieś albo ogólnie szlag go trafiał.
Marlena, a który dokładnie preparat zamówiłaś? sama też przyjmujesz?
Przyjmuję i ja i moi rodzice (czasami PT, choć on wierzy, że jest Superbohaterem ;))
Żeby było niedorzecznie śmiesznie, dziś 5 min. od publikacji tekstu zadzwonił do mnie tata, żebym mu kupiła 2 opakowania TF> My dorośli bierzemy te najdroższe (w tabelkach odporność podnoszą o 100%), zaś dzieci Classic.
To i ja się podepnę z pod wątek :) Classic zawiera 90 kapsułek, czyli bierzecie codziennie przez 90
dni taką jednorazową kurację jesienną? I jeszcze zapytam
czy to jakoś dratycznie zmienia
smak potraw, córa 2 lata jogurtów nie trawi generalnie ostatnio w ogóle troche “wybrzydza” i tylko je zupy i owoce, myślałam, żeby przemycić jej ten proszek do wieczornego mleczka bo tego z tego świętego rytuału raczej nie zrezygnuje ;) Pozdrawiam
Natalko, 90 caps ale mam dwoje dzieci i podjadam sama ;)
Jak mają smarki to daję i 2-3x dziennie. Jak zdrowi to na zasadzie ‘jak mi się przypomni’. Tabletki są bez smaku.
Przez jaką stronę kupujesz tf?
Kupuję na allegro.
A to nie jest przypadkiem laktoferyna?
Opis brzmi sensownie. Tyle, że oni pobierają to z siary a nie mleka (jak w opisie laktoferyny).
A mogłabym Cię poprosić o nazwę tego najdroższego, który Wy przyjmujecie? I czy ten sam przyjmuje się w przypadku nowotworu czy jakiś inny?
Dorosłym —> http://allegro.pl/4life-transfer-factor-plus-tri-factor-90-kaps-i6536253678.html (w przypadku raka 3×3 tab.)
Dzieciom —> http://allegro.pl/transfer-factor-classic-pasozyty-grzyby-wys-0-zl-i4948085366.html
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Chciałabym zacząć podawać mojej córeczce, poszła do przedszkola i zaczęło się chorowanie. Mam tylko problem ze znalezieniem jakichś naukowych artykułów, kogo bym nie pytała, nikt o tym nie słyszał i przez to trochę się obawiam czy mogę spokojnie to podać córci. Czy Ty nie obawiałaś się zacząć to stosować? Miałaś / masz dostęp do jakichś artykułów / opinii, które potwierdzają, że to nie jest szkodliwe?
Z ciekawości się zapytam – piszesz, że ten suplement pomógł Twojej mamie w walce z nowotworem. U Nas problem ma moja teściowa, chemia zawiodła i medycyna konwencjonalna rozłożyła ręce. Czy to działa na jakieś konkretne typy nowotworu, czy po prostu ogólnie wzmacnia organizm dając siłę do obrony?
Mama miała operację i usunięcie guza – to najważniejsze. Potem przeszła 3 cykle z 6-ciu chemii. I potem dopiero TF które migiem zaczęło stawiać ją na nogi i w ekspresowym czasie poprawiło wyniki.
U Nas zaczęło się od nowotworu jelita grubego, który został usunięty z powodzeniem, razem z węzłami. Pierwszy cykl chemii przerwany przez zatorowość płucną, drugi cykl nie dał poprawy, trzeci prawdopodobnie został nieodpowiednio podany, czwarty znów problemy z zatorowością. Aktualnie są zmiany na wątrobie, nieoperacyjne. Dlatego pytam, czy to w ogóle jest sens kobiecie robić nadzieję.
Moja Armia w zeszłym roku była non stop chora, okazało się, że złapali w piasku glistę ludzką. Zdiagnozowana tylko dzięki mojemu uporowi (bo lekarz podstaw nie widział i ładował kolejne antybiotyki!). Jako skrajne wcześniaki i chudzinki, ciągle im było zimno, przez co ja głupiałam z tym jak ich ubierać. Ale w końcu wygrał rozsądek i teraz ja zostawiam ich w przedszkolu w koszulce z krótkim rękawem a na sali widzę dziewczynki w swetrach a chłopców w bluzach. Pytam nauczycielki ile oni mają tu stopni (bo kurde zwątpiłam). Okazuje się, że z rana tak 20, później zależy od pogody ale 21-22 jest. Więc tak jak mówisz- rodzice przegrzewają dzieci!
U nas z naturalnym specyfików tran, wyciąg z pestek grejpfruta i olej z dyni (zapobiega robalom wszelkiej maści!).
Przetestuję powyższe z chęcią. Uważam, że większość dzieci przedszkolnych ma robale. Dzielą się więc na zdiagnozowane lub nie ;)
Ja podaje parafarm na robale co pół roku. Polecam
mam pytanie-czy wyciag z pestek winogron to tez na odpornosc,i jak go podawac?a olej-jak dlugo,jak duzo i czy tylko profilaktycznie?z gory dziekuje za odp.chetnie wyprobuje.
Mam dwoje dzieci, syna prawie 7latka i corke 5 lat. Syn niejadek, mega, antybiotyk w swoim zyciu przyjmowal raz po ugryzieniu przez kleszcza. Corka tez raz, jakies 1.5 roku temu miala zapalenie ucha. Nie licze gili okoloprzedszkolnych, bo dla mnie to nie choroba, plus syn mial raz biegunke w wieku 2 lat, wirus w przedszkolu. Od tej pory nie chorowal. Suplementow nie dostaje zadnych, tran w okresie pozno-jesiennym do wczesnej wiosny. To wszystko. Czapek nie nosza, jedynie w zimie i lecie. NIe bede sie rozpisywac, bo Marlena napisala juz chyba wszystko, u nas jest tak samo (kapiele w 20 stopniach, lody, itd). Najwazniejsze spacery, niezaleznie od pogody (pomijam nawalnice sniezne i obfite deszcze). Spacery z noworodkiem od razu po wyjsciu ze szpitala o ile mama sie dobrze czuje, mam nadzieje, ze w XXI wieku juz nikt nie weranduje??!! O tym, zeby ogrzewac cos co lezalo wczesniej w lodowce nigdy nie slyszalam;) Ale jakby nie bylo to uwazam, ze to ze moje dzieci w ogole nie choruja, to zasluga genow, po mamusi oczywiscie. W dziecinstwie z opowiadan rodzicow ponoc wylam, tez chce zastrzyki w tylek, ze tez chce byc chora, jak na zlosc nie dane mi bylo;)
Ps. Lenka ma cudowny nosek!
Acha, nie denerwujcie sie tak na swoje mamy, one to dopiero mialy ciezke zycie ze swoimi. W kwestii wychowania dzieci nie mialy prawie nic do gadania (tesciowa tez mi to mowila), moja mama swojej corce urodzonej w kwietniu pod naciskiem swojej mamy (razem mieszkaly) na dwor zakladala dwie czapeczki, do tego wata do uszu!!!!!! Dopiero jak dziecko lapalo infekcje za infekcja, moja mama sie zbuntowala i wata poszla w odstawke. W ogole jestem wdzieczna mojej mamie, ze nas po luzie traktowala, na dworze w zimie siedzialo sie az bylo ciemno, a skarpetki i rekawiczki byly sztywne od lodu, i to od malego:)
Mój tata ogrzewa rzeczy z lodówki. I pije ciepłe alkohole (rzyg :P)!
“Ps. Lenka ma cudowny nosek!”
<3 też mi się podoba. Ekstra do całowania :)
Fajnie napisane o hartowaniu i bardzo przydatne info o suplementach. Brakło trochę czynników typu: uwarunkowania genetyczne, przebieg ciąży, dieta mamy przed poczęciem i w ciąży – to akurat ma gigantyczny wpływ na punkt wyjścia.Moim zdaniem, mogłaś całkiem pominąć akapit o szczepieniach, a już w szczególności trochę ironiczne odniesienie do ery stopnop – to trochę obraźliwe w kierunku rodziców, których dzieci naprawdę zostały poszkodowane przez szczepionki. Pewnie jesteś świadoma mocy swojego “głosu”, a trochę nieostrożnie jest agitować do czegoś, bez gwarancji odpowiedizalności, tu już nie mówimy o sweterku, rowerku czy farbie. Mój syn też został wybiórczo zaszczepiony i jestem za wolnym wyborem w tym temacie.
Właśnie napisałam o wolnym wyborze. Ja czułam się zastraszona akcjami antyszczepionkowymi i żałowałam decyzji (na równi z mega entuzjazmem) o rozłożeniu szczepień Lenki.
Genetycznie- ciężko odpowiedzieć, bo o ile pokoleń się cofnąć? ;)
Ciąże- fatalne, podtrzymywane, sztuczne, cc, Maks karmiony krótko, Lenka 6 m-cy.
Dieta moja- jadłam co chciałam ale raczej zdrowe to to nie było :D
Ja z moja córka, wstyd się przyznać, ale non stop miałam ochotę na pepsi…no i ja piłam
Ja ze szczepieniami miałam tak ja Ty – pierwszy syn szczepiony równo i bez większego zastanowienia, drugi po poszczepiennym “nieutulonym płaczu” (wcześniejsza faza krzyku mózgowego chyba :) ) odroczone szczepienia i w ogóle szczepieniowstręt, po pójściu starszego syna do przedszkola mamy szpital od jesieni do wiosny. Zgodzę się z mamą Leosia co do czynników genetycznych: dla większości katar to nie choroba – dla mnie strach o dzieci. Nie raz, nie dwa przy katarze i temp.37,4 wzywałam pogotowie bo dzieci mi się dusiły przy zapaleniu krtani. Ot tak po prostu. Każda infekcja to krtań i w zależności jaki silny wirus kończy się pogotowiem lub nie. Ale przy moich doświadczeniach i tak staram się nie trzymać 3/4 roku dzieci w domu. Wychodzą na spacery codziennie, nawet w taką pogodę, że mojego psa musiałaby wypychać siłą. Staram się wciskać (niestety) jedzenie typu jaglanka czy kiszonki, chłopaki piją tran i sok z kiszonych buraków na wzmocnienie. Starszak przynosi z przedszkola wszystko. Czytam wpisy mam np rocznych dzieci, że nie chorują, że super….napiszcie proszę to samo jak dzieci pójdą do przedszkola. Tego Wam wszystkim życzę, serio. Mam nadzieję, że Wam się uda.
Fajny wpis, przydatny. Immulina (my akurat mamy Immunotrofinę) podobno też działa na migdałki w ten sposób, że je obkurcza, co nieraz pomaga uniknąć zabiegu (przy nadgorliwym lekarzu). W tym roku znowu podejmiemy walkę o odporność, chociaż juz teraz mamy falstart i przeziębienie. Moim zdaniem największym problemem niestety są rodzice, którzy przyprowadzają do p-koli chore dzieci, i przedszkola, które nie dość skutecznie tego pilnują. Dopóki mały chodził do prywatnego żłobka, dopóty nie chorował. Ale tam, jak tylko panie zauważyły zielone gile, dzwoniły po rodzica i nie przyjmowały takich dzieci. A w przedszkolu niestety wolna amerykanka – rodzice potrafią nafaszerować dziecko paracetamolem rano i chore wysłać do p-kola. Nie wiem, czy aż taką odporność uda nam się zbudować. Pozdrawiam serdecznie!
Jestem rodzicem prowadzającym dziecko z katarem, akurat.. :)
https://makoweczki.pl/z-katarem-w-przedszkolu/
Nie miałam na myśli kataru, tylko poważniejsze choroby (chyba nie dajesz dziecku na katar paracetamolu;)). Też puszczam małego do przedszkola z kaszelkiem lub katarem, jeśli nic innego się nie dzieje – inaczej chyba bym musiała iść na bezrobocie :)
zielony katar to tez tylko katar :) na zachodzie Europy w ogole lekarze nie potwierdzają, ze jest podstawą do leczenia antybiotykami, traktują go jak kazdy inny. Ja zostawiam dziecko w domu tylko z wysoką gorączką (do 38 idzie spokojnie do zlobka), inaczej ciągle byłabym na zwolnieniu. moim zdaniem ten argument nie ma sensu – jeśli rodzic decyduje sie na przedszkole musi liczyc sie z chorowaniem
Świetny wpis. Może podpowiesz MM jakie dawki dawać dzieciom (trasfer Factor) profilaktycznie? Czy jednak tabletka dziennie wystarczy? Chodzi mi o wzmocnienie odporności nie podczas choroby. Pozdrawiam
Daję jedną lub dwie dziennie. Zależy jak mi się przypomni :)
Marlena patrząc po komentarz widzę ze ten faktor odpornościowy zamawiasz na Allegro a dlaczego nie przez ta stronę transferfactor.pl ?? Właśnie sie zbieram zeby zamówić i kompletnie nie wiem gdzie ;) moja mała od zawsze choruje praktycznie co miesiąc niestety często na zapalenie ucha ale jestesmy pod kontrola laryngologa i jest coraz lepiej a odkąd poszła miesiąc temu do przedszkola cały czas katar i kaszel ;( ale rownież jak ty puszczaj ja do przedszkola z katarek i kaszelkien. Tylko gorzej po przedszkolu cały czas jęczy i nob stop na rękach i tylko mama mama niestety trwa ta miesiąc i nie widzę poprawy ;( zastanawiam sie czy pzedszke to dobry pomysł
Miesiąc to bardzo krótki czas na adaptację – bądź cierpliwa i przytulaj ile się da :)
Dobra z tym wszystkim po trochu się zgadzam . ale dziękuj Bogu ze Twoje dzieci np. nie musza nosić czapki przy 15 stopniach (niektórzy z konieczności zakładają czapkę) . Bo moja musi bo inaczej kończy się zapaleniem ucha . i to nie takim lekkim , tylko takim z cieknącą ropą i krwią. Moja tez nie brała nigdy antybiotyków . po wyciętych migdałkach (które były w czerwcu) dopiero ma 1 przeziębienie (zielone gluty do pasa) ale już wychodzimy z tego :) tez rzadko choruje i również potrafi jako jedyna do lodowatej wody wskoczyć , podczas kąpieli w wannie to jak puścimy normalna wodę nie za gorącą nie za zimna to mówi zbyt gorącą i zmienia sobie na lodowata i tak się kapie :)
Nie chciałbym nikogo oceniać, ale Twoja córka najprawdopodobniej miała przerost migdałków ( i stąd decyzja lekarza o ich wycięciu) i to one były powodem strasznych stanów zapalnych uszu. Przerośnięte migdałki zatykają ujście ucho- gardło. Kiedy przykładowo do takiego ucha wpadną gluty z kataru, bo dziecko jeszcze w nieodpowiedni sposób wydmuchuje nos to po jakimś czasie robi się z tego stan zapalny. W takim przypadku noszenie przez dziecko czapki przy temperaturze 15st. powoduje, że bakteriom w uchu jest miło i cieplutko i mogą się mnożyć. W taki sposób wyjaśniła mi to nasza p. laryngolog. Moja córka przeszła przez ostatnie 1,5 roku 3 razy zapalenie uszu z przerwaniem błony, ropą, krwią itd i dodatkowo 3 kolejne razy “złapane” na początku infekcji. Skończyło się na tym, że nie słyszy. Za dwa dni mamy operację wycięcia migdałków i drenowania uszu. Naszym winowajcom była pierwsza w życiu infekcja córki, po której nastąpiły powikłania w postaci przerostu migdałków. Dodatkowo zawsze trzeba pamiętać o wytarciu uszu po kąpieli w domu, na basenie czy gdziekolwiek indziej. Reszta wody w uchu też może skutkować powstaniem stanu zapalnego.
Życzę zdrowia córce :) moja po operacji ma odzyskać słuch i wreszcie mniej chorować
“ale dziękuj Bogu ze Twoje dzieci np. nie musza nosić czapki przy 15 stopniach (niektórzy z konieczności zakładają czapkę) . Bo moja musi bo inaczej kończy się zapaleniem ucha ”
No ja po prostu w takie rzeczy nie wierzę..
Infekcje uszu są bakteryjne.
Przecież nie wiatr nawiał tych bakterii.
To typowe polskie babcine zabobony, żeby w uszka nie nawialo.
Radzę konsultacje z lekarzem. Też mieliśmy problemy tego typu. Żaden lekarz nie potwierdził mitu czapkowego.
Natomiast nauczenie dziecka dmuchana nosa i usunięcie trzeciego migdalu zmieniło sytuację.
Absolutnie wielbię promowane przez Ciebie wychowanie zdroworozsądkowe i przyznaję, że jesteś chyba jedyną osobą, której styl wychowywania czasami “odgapiam”, bo sprawdza się i u mnie znakomicie, a jednocześnie ja dzięki temu czuję się dobrze .
Czekam teraz na wpisy o rodzeństwie, Ty wiesz ; D
Jesień długa.. nadejdzie i temat rodzeństwa :)
Zapraszam wszystkich do Holandii, najlepiej teraz kiedy non stop leje deszcz.Rano jest około 8 stopni, a dzieci jadą do szkoły na rowerach- z gołą głową, w krótkich spodenkach i bluzach. Pada deszcz. Czapek nie ma, nie ma matki biegnącej z parasolką za rowerem. Do szkoły się chodzi z katarem. Tutaj nikt na nich nie dmucha i chucha. I może dlatego moje dzieci ( 7 i 4 lata) też jeszcze nie wiedzą co to antybiotyk. Bo jakoś miałam w sobie ten luz, żeby zaufać tutejszym metodom.
W Polsce zawsze się nasłucham od ciotek i babć, że oni nadzy chodzą bez czapek w październiku. Mam jeden argument- kiedy byli chorzy? :D
I koniec.
Na placu zabaw z odległości 50m poznam polskie dziecko. W kożuch of course.
Suplementów nie używam, tylko tran.Od września do marca. Tyle.
B-stok http://tvnmeteo.tvn24.pl/pogoda/bialystok,2076/na-dzis-na-jutro,1.html 22C, odczuwalna tak z 18-19. Co 2 dziecko w czapce ;)
I dzieci w puchówkach przy 10C. Zawsze się zastanawiam co założą im matki jak będzie -20C. Pewnie wtedy z domu nie wypuszczą.
Dzieki. Mlody malo choruje, podaje mu tran od jakos 8 miesiaca bez przerwy (no chyba, ze mi sie zapomni, co sie zdarza) i syrop z cebuli jak cos sie dzieje, jeszcze nie znamy antybiotykow, ma dwa lata. Poszukam tego transferu, chcialabym sprobowac. Ciekawe czy tu mozna go dostac. Bardzo przydatny wpis.
Zdradziłaś wreszcie tą tajemnicę ! :)
A tak na pioważnie to im wiecej obserwuję dzieci do okoła, tym bardziej podpisuję się pod Twoimi metodami.
Z większością w tekście się zgadzam, ale ……
I tak uważam, że to czy dzieci chorują czy nie wynikiem, że albo się ma szczęście albo nie ;) Można stawać na głowie, trzymać na balkonie, stymulować, suplementować a to i tak nic nie da.
Mam 2 dzieci – tak samo traktowanych (zimny chów), tak samo karmionych (rok pierś, potem samo zdrowie) a efekt różny. Syn od zawsze zdrowy, córka od zawsze chora. Choć ostatnio widzę mega poprawę i tu wychodzi moje zdanie, że trzeba się wychorować.
Naprawdę jest wiele rodziców, którzy stosują się do wszystkich powyższych zasad a dzieci i tak chorują.
Oczywiście trzeba się cieszyć, że dzieci zdrowe – czego sobie i Wam życzę :)
A ja właśnie w to nie wierzę. Bo widzę jak moi znajomi “stosują się do rad” i ich dziecko idzie do szkoły w czapeczce w 18C i groszkami w dłoni. Po południu zaś znika, jak ktoś napisał od września do czerwca, z podwórka.
Ja mam dwoje dzieci i niby ‘ten sam chów’ a tak naprawdę to gucio prawda.
Moja córka kiedy w zeszłym roku jako trzylatka zaczęła chodzić do przedszkola, jako jedyne dziecko przy +10 *C nie nosiła czapki… do czasu… Pani opiekunka poprosiła żeby dać tą czapkę ( mimo że rozumiała moje podejście do czapki w taką pogodę), ponieważ Pani Dyrektor ( abstrahując od tematu to bardzo miła osoba) krzywo zerka na moje dziecko bez nakrycia głowy… nic to pomyślałam, moje dziecko moja sprawa… ale dałam opaskę na uszy…:/
:D bez czapki = zaniedbane.. lub coś z rodzicami nie tak. też przechodziłam ten etap :)
Właśnie…, ale ja też od początku byłam zwolenniczką tzw. zimnego chowu ( a raczej zdrowego rozsądku w ubieraniu dziecka), który zaszczepiła we mnie wspaniała położna ze szkoły rodzenia :). Miny najbliższych, kiedy (w grudniową ciepłą niedzielę 2011 roku +5*C), moja sześciomiesięczna wówczas córka, w kościele podczas chrztu miała na głowie również tylko opaskę – bezcenne. Dodam tylko, że kościół był pełen ludzi i panowała w nim potworna duchota….
Dobry, podsumowujący wpis:-) Stosujemy większość punktów, tylko zimny chów w wersji soft, za to codziennie jak tylko nie ma gradobicia chodzimy godzinkę na spacer. Wydaje mi się jednak, że z dzieciakami bywa różnie, też same od siebie mają różną odporność, nie na wszystko mamy w 100% wpływ. Grunt to nie szkodzić im swoją nadopiekuńczością lub zaniedbaniem.
MM mam jeszcze pytanie o tran co zrobić jak dziecko tranu za Chiny nie wypije, tata tez nie lepszy…Czy te trany w zelkach sa coś warte?Chodzi mi o tran rybki Mollers np?
Lenka dłuugo jadła żelki Alaskan i Mollers. Od niedawna pije owocowy tran.
Ech, też kupiłam dzieciakom ten owocowy, ale uciekają, jak tylko butelkę widzą… A 1,5-roczniakowi żelków dać nie mogę :(
A jakby z sokiem podać? Moje chłopaki piją tran, ba, piją sok z kiszonych buraków co to robię go sama i młodszy pił jak leci, starszy uciekał z krzykiem (w zeszłym roku) ale poszłam na całość: szantaże, groźby – powiedziałam, że buraki pić będą i mogą uciekać gdzie chcą – znajdę, wyciągnę i podam dożylnie. Serio. W tym roku piją bez szmerania. Ale bujamy się z przedszkolnymi wirusami a wcześniej z robalami, więc widziałam o co walczę :)
Fajny artykuł i dobrze, że poruszasz różne aspekty nabierania odporności. Ale mimo wszystko myślę, że dużo w tym indywidualnych uwarunkowań. Ja byłam małym dzieckiem w latach osiemdziesiątych i chorowałam podobno bardzo często. W chwili kiedy poszłam do szkoły, minęło jak ręką odjął. Do dziś nie choruję, nie pamiętam czy kiedykolwiek w swym dorosłym życiu miałam gorączkę. W przeciwieństwie do mojej przyjaciółki, która jako dziecko nie chorowała, teraz potrafi ją rozłożyć na tydzień, z gorączką 39 stopnie włącznie bez względu na porę roku. Dlatego myślę,że nie ma reguł. Ale z twoich rad bardzo chętnie skorzystam, ponieważ mam w domu chorowitka.
W zasadzie zgadzam się z wszystkimi opisanymi punktami i wszystkie je stosuje i sprawdziło się do momentu kiedy poszła do przedszkola. Cały zeszły rok przechorowała – od zwykłego kataru do zapalenia oskrzeli, a nawet płuc. Antybiotyk tylko dwa razy, choć przez rodzinnego zapisywany za każdym razem. Za to Pulmicort i ventolin niestety trzykrotnie. Przez wakacje był spokój, a od trzech dni katar i dziś sporadyczne kaszel, ale boję się że znowu zejdzie na oskrzela… Próbowałam juz chyba wszystkich naturalnych sposobów i nic, więc chętnie wypróbuję polecany przez Ciebie transfer factor. Pisałaś na fb, że zamawiasz go na allegro. Jakiś konkretny dystrybutor? Bo trochę boję się oszustów.
Podpinam się pod pytanie.gdzie bezpiecznie zamówić. I można tego używać karmiąc piersią??
No i zeszło… Wracam właśnie od rodzinnego – diagnoza: zapalenie oskrzeli , leczenie: antybiotyk, sterydy i pół apteki + strasznie, że zejdzie na płuca. Po dziecku wcale nie widać, że chora – katar i sporadycznie lekki kaszel. Brak słów… Może poleci mi ktoś dobrego pulmunologa w Poznaniu?
Mój pediatra twierdzi że 70 proc zapalne oskrzeli jest wirusowe.I nie daje antybiotykow
Mojej na zapalenie oskrzeli zalecił tylko nebulizacje sola fizjologiczna + berodual czy jakos tak.
Urodzilam 2 dziecko w sierpniu, myslalam ze mnie zjedza jak bez czapki do pazdziernika ja wozilam. Uslyszalam tez ze z dzieckiem przez 2 tyg nie powinno sie wychodzić. :)
No to witaj :) Zazdroszczę Makóweczkom zarąbistej odporności, bo my o nią walczymy odkąd starszy syn przekroczył próg przedszkola :) No właśnie, odkąd poszedł do przedszkola…jasne, wcześniej nie siedziałam z dziećmi w domu, starałam się jak mogłam, ale mogłam bardziej. Wiem to teraz, niestety nie było koło mnie takiej mądrej, co to by puknęła się w głowę i szepnęła co robić a instynkt mnie zawiódł. Za to teraz to nadganiam i z czasem będzie lepiej :)
A ja namiętnie i do końca moich dni będę powtarzać: jeden jedyny suplement jakim szprycowałam moje dziecko to…cycek :) Karmiona do 3,5 roku. Oczywiście pod koniec to już tylko sporadycznie, do zasypiania, z pociągnięciem kilka razy. Lena nigdy nie miała w ustach antybiotyku. Raz miała gorączkę. Zębów nie odchorowała. Początków w przedszkolu również nie. Lody pożera jak stara. Nie raz słyszałam, że “nieodpowiedzialna jestem bo tak zimno ( 10-15stopni) a dzidziuś bez czapeczki. Na 3 miesiące po urodzeniu zaczęłyśmy zajęcia basenowe. Cały kolejny rok. Zima. Prosto z basenu, z lekko dosuszoną głową, bo darła się na dźwięk suszarki, wracałyśmy do domu. Zdrowa jak ryba. Ja za to zaczęłam chorować. Nigdy nie chorowałam, a tu bach. Podejrzewam dwie sprawy: wyżerał mi ten mały ssak wszystkie wyprodukowane przeciwciała lub tak jak piszesz, ona gdzieś tam chorowała bez objawów, a objawy przechodziły na mnie. Tak że ten tego. Cycek. Cycek. Cycek. Dopisz do listy ;P
Moja kuzynka karmi już 4-ty rok i jej córka choruje 100x częściej niż moja.
Maks nie kamriony piersią prawie w ogóle- zdrów jak ryba.
Mit obalony ;)
Żeby uznać, że cycek to taki cud nad Wisłą to trzeba to samo dziecko te 3 lata karmić i nie karmić- żeby mieć porównanie. heh nierealne ;-)
Znam dzieci na cycku do 2 lat wiszące a bywające w szpitalach z chorobami typu zapalenie płuc itp. Moje dzieci karmione bardzo mało piersią są okazami zdrowia.
Jak kocham swoje dzieci, mam nadzieję, że to mit. Syn (karmiony piersią niemal do 22 m.ż.) czasem złapie katar, ale wychodzę z założenia, że to nie choroba i czy pada, czy nie, wychodzimy na dwór. W deszczową pogodę ma nawet większą frajdę ;) Póki nie pojawiła się córka (na cycu do 6 m.ż. ale pod koniec tylko na noce), trzęsłam się na samą myśl, że może dostać temperaturę. Gdy wybiła ta nieszczęsna godzina, za pierwszym razem od razu pojechałam do lekarza. A tam – BACH – dwa antybiotyki. Spojrzeliśmy po sobie z mężem, pożegnaliśmy się i w drodze powrotnej zaopatrzyliśmy w świeży imbir, miód, czosnek etc. Od tamtej pory (a prędzej od kiedy młody utopił termometr w ubikacji) nie dajemy się terroryzować zwykłemu przeziębieniu. Zwalczamy wirusy naturalnymi metodami i więcej w nas luzu. Nawet nie wiedziałam, że córka przechodziła trzydniówkę, dopóki nie pojawiła się wysypka na brzuchu. Zgadzam się z Sylą – dajmy organizmowi powalczyć, zamiast od razu przy ciepłym czole sięgać po Ibuprofen.
Ja na robale,glista,nicienie wszelakiej maści polecam Parafarm. Mój czterolatek szpital odwiedzał 2 krotnie w ciągu roku,odporność żadna. Póki co pomogło, ale upór matki także. Diagnoza na własną rękę, uczulenie na laktozy, pasożyty, mam nadzieję, że będzie juz tylko lepiej. Pozdrawiam
Właśnie wróciłam znad morza. Moje dziecko (2,5 roku) bardzo chciało się kąpać albo chociaż moczyć nogi (co wychodziło na jedno, bo stała w wodzie po pas). Bez zastanowienia jej pozwalałam. Temperatura w porywach do 18 C.
Reakcja przechodzących ludzi dramatyczna. Zostałam okrzyknięta najbardziej nieodpowiedzialną matką roku..
Cieszą się, że są w tym kraju też “normalne” matki, które dają żyć swoim dzieciom. Oby ich było jak najwięcej!
Znam to. Ja jeżdżę z dzieciakami zawsze w maju. Gdy tylko słońce zaświecilo wbiegali do wody aż majtki utopili. Zdrowi, zero kataru. A najwięcej do powiedzenia miały te babcie i ta ich pogarda oczach…
Polecam również TransferFactor, nam również pomógł przejść przez chorobę nowotworową! Jupiiii
Świetny artykuł. Gratuluje
Świetny post.Moim sposobem na poprawę odporności syna było również stawianie baniek,tych bezogniowych.Oczywiście trzeba to zrobić więcej niż raz czy dwa,moim zdaniem działa.Inna rzecz i chyba najwazniejsza,żeby dzieci nie jadły słodyczy,kiedy są chore,bo to pożywka dla bakterii.Całe dnie na podwórku i nieprzegrzewanie dzieci.Poprzedni sezon to u mnie chorowanie na maksa,łacznie z gorączkami,szczęśliwie bez szpitalnych przygód,choćw szpitalu byliśmy chwilkę by zrezygnować.Nie jest łatwo,kiedy maluchy chorują,ale siedzenie w domu nie jest najlepsze ani dla dzieci czy rodziców.
Bardzo konkretny i potrzebny wpis. Właśnie za takie wpisy bardzo lubię tego bloga:) Dziękuję
Kurde robię wszystko to samo a dzieciaki już antybiotyków zakosztowały ;) mało chorują ale jednak. Myślę że to geny… i zimny chów na pewno też :)
Mój syn przez pierwsze 2,5 roku nie chorował wcale. Poszedł do przedszkola i się zaczęło. Więcej siedział w domu niż w przedszkolu. Na wiosnę zaczęliśmy szukać przyczyny, bo przedszkole przedszkolem, ale żeby aż tak często chorować ( ucho, katar, gardło, kaszel). Okazało się, że Młody przeszedł mononukleozę, która bardzo osłabiła jego odporność i ma ogromny trzeci migdałek. Od czerwca prowadzimy zmasowaną kurację uodparniającą (z wycięciem migdałka włącznie) i mam nadzieję, że będą jakieś efekty.
Jeżeli chodzi o ubieranie dziecka to staram się nie przegrzewać. Wczoraj dostałam ochrzan od kilku ciotek bo przyjechałam na grila z 2-miesięcznym dzieckiem bez czapeczki. Gorzej z tym przedszkolakiem, bo on ma teraz etap na długi rękaw i długie spodnie. W wakacje codziennie rano musiałam z nim toczyć boje o krótkie spodenki. Krótki rękawek oswoił w okolicy czerwca. Dzisiaj, po kilku dniach chłodniejszych, dzień zaczął się znowu od krzyku “ja chce długi rękawek” – dziwne to moje dziecko :)
W dużej mierze masz rację, ale jeszcze zależy od egzemplarza bo syn 7 lat choruje strasznie ma astmę i całą jesień, zimę i wczesną wiosnę co 2 tygodnie jest chory a córka 4 lata nigdy nie była chora! Syn nie jestem w stanie z liczyć ilości antybiotyków, a córka ma taką odporność że jak jest przeziębiona nie podaje jej nic! Nawet wit. C , ewentualnie nurofen.No i odrobaczam ,2 razy do roku wszyscy lecimy na parafarmie.
Świetny wpis. Jako że moje dziecię się dopiero narodzi, staram się szukać rozsądnych i mądrych rad. Niestety mojej mamy rady będę zmuszona wypuszczać drugim uchem ( mama z tych co serek z lodowki grzała nam we wrzątku, ew. na grzejniku i na lato kupowała nam letnie kurtki) Może drogie mamy polecicie jakąś książkę w duchu zachodnego chartowania?
Tran od niemowlaka?! Ej no, chciałam tak bardzo zacząć dawać dziecku, a w każdej aptece mi powiedziano, że od 3-g roku życia… eh. Idę ich olać i kupić butlę tranu.
Masz jakiś konkretny upatrzony? ( w sensie, że z rekina albo czegoś innego, jakiś konkret?)
jest tran od 6m-ca, chyba mollersa baby- czy jakoś tak. ja podawalam od 6m-ca obojgu. pod całym wpisem się podpisuję rękami i nogami.
Fajny sposób z tym hartowaniem. Szczególnie jak ma się zdrowe dziecko, którego temperatura ciała niebezpiecznie się obniża przy zmianie pieluszki. Przy badaniu lekarskim, lub zmianie ubranka. U mnie to nie było możliwe od samego początku. Chociaż też starałam się jak najwięcej wychodzić na spacery. Dziwiły mnie mamy, które mówiły, że nie wychodzą bo jest… POCHMURNO. Nie zimno, nie pada. Jest pochmurno.
Teraz zaczynam go trochę hartować, bo lubi być ciepło ubrany. Może to też przez to, że jego skóra jest cieńsza? No na pewno trochę. Chociaż oczywiście babcie uważają, że go za cienko ubieram. Chociaż z drugiej strony teściowa raz mi powiedziała, że ona chyba za grubo ubierała swoje dzieci, bo jej chorowały non stop, a mój jak do tej pory tylko lekki katar.
A co antybiotyku u 7-latka to zazdroszczę. U nas antybiotyk został podany w pierwszych dobrach, by ratować jego życie. Antybiotyk i jeszcze kilka innych leków, których ja nawet nie przyjmowałam, np. morfina. Ale to było kiedyś i mam nadzieję, że w przyszłości jego odporność będzie dużo większa niż teraz.
swietny wpis, ja pisze wlasnie z takiego zachodu i dla mnie to zadna nowosc, powiedzialabym, ze dzieci w placowkach sa wystawiane na duzo bardziej ekstremalne warunki niz to co ty opisujesz i tez im to wychodzi na zdrowie, frekwencja stuprocentowa.
Od siebie dopisze, ze nie wiem na ile zdrowe odzywianie ma faktycznie wplyw, bo jest tak jak piszesz – mam dzecko wyjatkowo wybredne i niejadkowate,w wieku przedszkolnym nie tykala warzyw i owocow w zadnej formie, co najwyzej w sladowej ilosci w kotlecie mielonym. Ale na odpornosc nie narzekalam nigdy. Ale unikalam przetworzonego jedzenia, glutaminianu sodu, tluszczy trans itp.
Dodatkowo wierze w hartujace dzialanie chodzenia na basen od niemowlaka.
I co wazne a nie napisalas – oszczednosc w stosowaniu zbijaczy temperatury, bo zbijajac temperature w poczatkowej fazie “zabijamy” uklad odpornosciowy.
a ja dodam, że na odporność polecam BASEN, córka zaczęła chodzić jak skończyła pół roku, woda niby w temperaturze dla dzieci, a córka wychodziła z niej fioletowa. Odporność ma do pozazdroszczenia i oby tak dalej. pozdrawiam
Uwielbiam Twoje życiowe wpisy, Marleno, bo sama mam dwójkę dzieci i znajduję u Was nasze realia. Mój niespełna 3 letni syn do roku był karmiony przecierami ze słoiczków. Apetyt zawsze mu dopisywał, więc naturalną była chęć wdrożenia podobnej metody u córki (7m). Jakież było moje zdziwienie gdy młodsza pluła paćkami i w ogóle nie chciała współpracować z łyżką. Zapoznałam się z metodą BLW i jeszcze nigdy nie widziałam dziecka jedzącego z tak wielkim zaangażowaniem i pasją. Sama wybiera swoje ulubione kąski, choć nie boi się próbować wciąż nowych smaków. Młodemu musiałam przemycać brokuły i szpinak, do tej pory nie trawi tych warzyw, córka natomiast za każdym razem próbuje ich nieco więcej. Sama, bez przymusu. Oczywiście kuchnia po każdym posiłku wygląda jak pobojowisko po wojnie, a młodą można doczyścić jedynie pod bieżącą wodą, ale jestem głęboko przekonana, że warto. Pozdrawiamy ze spokojnej miejscowości pod Warszawą ;)
Dzięki Tobie kupiłam jużten genialny preparat z USA. Mój Syn (ciąża zagrożona, patologia ciąży przez 2 miesiące,cc, wcześniak, karmienie tylko mm) ma super odporność i nie chorował jeszcze, ale teraz zaczął przedszkole i przed nami jesień. Zobaczymy jak nam pójdzie! Bardzo dziękuję za te wszystkie informacje, szczerze nie znałam tego produktu.
i jeszcze dopisze – nie wystarczy zmienic mentalnosc rodzicow, pogonic babcie i pozdejmowac dziecom czapki.
Tu jest tez potrzebna wspolpraca lekarzy, ktorzy jednak na byle co przepisuja tony lekow, w tym zupelnie niepotrzebnie antybiotyki (oslonowo, na wszelki wypadek itp. bajki od innych slyszalam). A z drugiej strony, jak lekarz nic nie przepisze, to rodzice go nazwa konowalem ;)
I kolo sie zamyka….
Pogonić babcie… hehe dobre i słuszne. Babcie nakladajace czapeczki i przegrzewajace dzieci.Babcie dosladzajace wszystko i rozpychajace żołądki. I zabraniajace każdej aktywnosci” bo spadnie, bo sie spoci, bo niebezpieczne”.
Sama niestety mam taką babcię teściową i ograniczam jej kontakt z wnuczka.
Chciałabym tylko dodać jedną rzecz, bo ani słowa o niej nie ma w Twoim poście :) Otóż nie ukrywam, zaświeciły mi się oczka na pierwszy wymieniony przez Ciebie suplement. Tylko postanowiłam jeszcze o tym poczytać, zanim podejmę decyzję. Na stronie https://www.mskcc.org/cancer-care/integrative-medicine/herbs/transfer-factor można znaleźć sporo szczegółów dot. tego suplementu (również odnośniki do badań!). Jednym z tych szczegółów są ostrzeżenia dla pacjenta, które zacytuję po angielsku, żeby niczego nie zabrakło przy tłumaczeniu:
A major concern is contamination of transfer factors isolated from cattle that have bovine spongiform encephalopathy (BSE). The BSE-causing prions can accumulate in the brain and damage nerve cells.
Także i tak uważam, że najlepiej skonsultować jeszcze zakup z zaufanym lekarzem. A jeśli ktoś to kupi od razu, to niech kupi z pełną świadomością ryzyka.
Pozdrowienia:)
(…)
Artykuł z 2003 roku na temat 1 linii suplementu.
Stawiam na naturę,hartowanie,mam 9 latka który przetrwał okres przedszkolny bez chorób teraz jest uczniem III klasy a więc inna bajka:) nie używam żadnych witamin, żelków ale skusiłam się na Transfer,zamówiłam u sprzedawcy na allegro,mam nadzieje że zaufane żródło bo zamówiłam dla trzy latka zaczynającego przedszkole,jeżeli ma pomóc zaryzykuje! zobaczymy….
Przepraszam, jeśli uraziłam, to nie było złośliwe, chciałam się tylko odnieść do powyższego komentarza odnośnie ryzyka … zachęciła mnie Pani do kupna tego suplementu i chciałam sprawdzić co to takiego… w moim artykule (choć dość starym ;-) ) jest napisane, że jest bezpieczny… Pozdrawiam :-)
Emilko artykuł tyczy się epidemii sprzed 12 lat ;). Więc nie ma co nawet rozprzestrzeniać takich wieści.
Pozdrawiam serdecznie,
Marlena
Nasz pediatra polecił dla dzieci Omegamed. Ma bardzo dobry skład. Spróbujemy.
Tranu za chiny nie chcą pić, zresztą ja też mam odruch wymiotny..no trudno.
Często za to robimy inhalacje solą fizjologiczną.
Do jedzenia u nas na katar sprawdza się kasza jaglana. odśluzowuje organizm.polecam.
Za to spróbuję z odrobaczaniem i polecanym wyżej Para farmem.
Młoda już ma pierwsze gile za sobą. I raz są białe raz zielone. Dziś gorączkowała, ale nie zbijałam. Lekarz nas uprzedził, że cały rok może chodził zakatarzona z różnymi odchyleniami po zwykły katar aż po jakieś wirusowe zapalenia
Bardzo mądrze napisane. Jeśli możesz, proszę napisz czy wiesz jakie jest działanie Transfer Factor przy chorobie Alzheimera.
Walczymy mocno o tatę, ale na razie chyba przegrywamy, więc każda informacja na wagę złota.
Dziękuję i pozdrawiam
Mm powinnaś wziąść jakąś prowizje za podniesienie sprzedazy;p hehe
U nas także raczej zimny chów; ktorego moja tesciowa przeżyć nie może:)
Z suplementów polecam herbatę z czystka; bardzo smaczna i baaardzo zdrowa! Wspiera mocno układ imunologiczny, działa przeciwgorączkowo,przeciwwirusiwo i przeciwalergicznie, jego zalet jest cała lista. Gorąco polecam!
Od jakiego wieku zastepowalas cukier xylitolem? Myslalam,ze xylitolu nie mozna dodawac do potraw dla dzieci. Masz jakies inf. w tej kwestii?
Pozdrawiam
Ojej, a niby dlaczego nie wolno dawać ksylitolu dzieciom?
Może powodować biegunkę. (Także u dorosłych przy spożyciu większej ilości.)
Dla dzieci od lat 3. Tak pisze producent. Ja daję mojej Z (2,5 roku) już od dłuższego czasu. Staram się nie używać go zbyt dużo i tyle. Biegunki jeszcze nie było.
PS Mamy świetną pastę z ksylitolem. Z uwielbia :)
Zawsze gdy czytam tego typu opisy mam jakiś taki dziwny żal, bo zgadzam się z tym wszystkim i postępowałam podobnie – moje dzieci wietrzone, nieprzegrzewane, karmione piersią a chorowite :( O syna dbłałam “bardziej” bo był pierwszy i miałam na wszystko czas, na gotowanie i wprowadzanie prawidłowe produktów itp. a on już pierwszy ząbek przywitał infekcją, i tak za kazdym razem… nie zliczę ile razy brał antybiotyk w czasach przedszkolnych. Córa niejadek, ale karmiona piersią trochę dłużej niż syn, wietrzona od urodzenia i w pierwszym roku życia chora dwa razy na zapalenie płuc… i o dziwo to córa wydaje się mieć lepszą odporność – u niej katar mija a u syna idzie na uszy/oskrzela. Z tym, że młoda dopiero zaczęła przedszkole, wiec zobaczymy jak będzie.
Podobnie u nas z zębami – dzieci nie karmione nie dopajane w nocy, ząbki myte codziennie rano i wieczorem – dokładnie, wizyty u dentysty od 2 roku życia, i syn dziura na dziurze a córa czysta…
Pozwala mi to wysnuć wniosek że co byśmy nie robili to może być różnie i jest to sprawa indywidualna danego organizmu :)
Bo to indywidualna sprawa. To czy nasze dzieci choruja mniej czy wiecej zalezy rowniez od tego jaka odpornosc odziedziczyly od nas. Mozemy je tylko wspomoc-karmienie piersi, zimnym chowem, tranem itp. ale pewnych rzeczy nie przeskoczymy
A ja bym uczulila na większy dystans w stosunku do tego co dotyczy naszych dzieci. Moim zdaniem rodzice zdecydowanie zbyt wiele elementów odnoszących się do ich dzieci przypisują sobie, oczywiście odnośnie pozytywów. Dziecko malo choruje, słucha się bez zarzutu, uczy się pilnie TO MOIA ZASŁUGA! Niestety życie jest o wiele bardziej złożone. Gdyby dorośli mieli wpływ na wszystko, dostępne byłyby gotowe recepty, których przestrzeganie gwarantowaloby sukces. Wracając do problemu chorób, to warto pamiętać, że są dzieci chorowiki inne odporne na wszystko a jedno i drugie nie jest zależne od nas rodzicow lub nasz wpływ jest znikomy i tyle.
Kiedyś MM miała wpis odnośnie genów, które przekazujemy naszym dzieciom. Tym samym jakoby przez odpowiedni dobór partnera, pośrednio wpływamy na zdrowie naszych dzieci. Nie jest to chyba w żaden sposób przebadane naukowo i podchodziłam do tematu sceptycznie, ale patrząc na znajome małżeństwa i ich relacje między sobą, a stan zdrowia i częstotliwość chorowania przez ich dzieci, dostrzegam pewną zależność. Nie jest to oczywiście regułą, ale może coś w tym jest…
Pewnie ze jest. Mam koleżankę zdrowa jak koń z mężem podobnej kondycji. Dzieci zdrowe mimo że cesarkowe i karmione mm. My z mężem bardziej chorowici i nasze dziecko też. Ale na szczęście z wiekiem dziecko ma coraz lepszą odporność.
A jak ten tekst ma się do zamieszczonych zdjęć?
Było już mniej niż 10 stopni, że córka jest w grubych rajstopach, wysokich półbutach oraz czapce?
Było około 10C właśnie. Czapkę miała do zdjęć. Rajstopy nie są grubsze niż spodnie raczej :D
Buty są nieocieplane. Ale dziękuję, że martwisz się o moje dziecko :D
ale ja sie nie marwtie o Twoje dzieci. od tego maja matke. tylko dziwi mnie, ze tak oczerniasz wszystkie matki w Polsce, a sama nie stosujesz sie do tego co tak piszesz….
Aniu zjedz Snickersa :D
Pierwszy raz o tym słyszę, ale w akcie desperacji chyba kupię.
Dodam jeszcze od siebie żeby już za około miesiąc suplementować wit D3- dzieci i dorośli. Niedobory tej witaminy również mają ogromny wpływ na układ odpornościowy.
A ja jestem bliska stwierdzeniu, że odporność albo się ma dużą i wrodzoną, albo niską i też wrodzoną. Mój Maks, 5-latek szczepiony na wszystko co się da ale też bez ospy, faszerowany tranem od 2m-ca życia, łagodne przeziębienia czy kaszelki zaczął łapać dopiero w przedszkolu. Piersią karmiony 4m-ce, potem słoiczkowy aż do 1,5 roku. Do 2 roku życia nie wiedziałam co to katar u dziecka :) Ale jego siostrzyczka to już katar łapie co miesiąc, odkąd skończyła 3 mce, pewnie przez to, że ma brata przedszkolaka i codziennie go ze mną odbiera z przedszkola. Też szczepiona tak jak brat i faszerowana tranem, a te katarki to do szału doprowadzają (wiem i cieszę się, że nie mam większych problemów), ale chodzi o to, że postępowanie takie samo, a rezultat inny i okoliczności też (starsze, przedszkolne rodzeństwo). I ja nie sądzę, że w jej przypadku cokolwiek zaniedbałam, czy że jeszcze mogę zrobić. Tak po prostu ma. Więc też np. w magiczną moc tranu sama zwątpiłam.
Cóż. Dziecko szczepione na wszystko na co się da ma rozwalony układ odpornościowy po prostu!
Czytałaś mój tekst? :D
Raczej dziecko szczepione szczepionkami skojarzonymi ma rozwalony uklad odpornosciowy. Ja szczepie swoje dzieci, ale z glowa. Moj sredni syn ma dzisiaj 3,5 lat i dopiero teraz tak naprawde ma wszystkie szczepienia ktore moim zdaniem sa potrzebne. Na reszte go nie zaszczepie, czyli odra, swinka rozyczka, pneumokoki, menogin, HIB, ospa, rotawirus, grypa. Dzieci szczepione czesciej choruja np na zapalenie ucha niz te nie szczepione badz szczepione szczepionkami monowwalentnymi. Szczepionki bardzo oslabiaja uklad odpornosciowy, dlatego jestem zwolenikiem szczepienia np w okresie letnim i w bardzo rozlozonym czasie. Podobno idealnie jest szczepic nie wiecej niz dwie szczepionki na rok
Wiki, ja nie będę się spierać ani mówić co się powinno bo ani ja ani Ty naukowcami ani lekarzami nie jesteśmy.
Ale mój syn szczepiony dodatkowymi i 5w1 jest okazem zdrowia.
Zaś moja córka szczepiona rozdzielnymi.. cóż. Daleko jej do brata.
Więc to nie jest regułą.
No właśnie starszy nie choruje prawie wcale, czasem przeziębienie, jak to w przedszkolu, a młodsza ma tylko katarki – gdzie tu rozwalony układ odpornościowy??? Kłania się czytanie ze zrozumieniem ;)
Dzięki za posta, część sposobów stosuję, inne wprowadzę. Merytorycznie piąteczka!pozdrawiam.
“Najlepszą” akcję słyszałam jakiś czas temu pod blokiem:
Nie biegaj, bo się zgrzejesz i zachorujesz! Baw się grzecznie!
Tylko dziecka szkoda
Ja na odporność preferuję Mollers forte w kapsułkach (do kupienia w waptece, http://www.wapteka.pl/mollers-forte-60-kapsulek-3620,p, ale stacjonarnie pewnie też można).
Mnie w dzieciństwie pojono tranem, który wcale nie był już taki popularny, jak w czasach rodziców, ale muszę przyznać, że nie chorowałam, a już na pewno nigdy nie chorowałam na gardło.
A mi dawali tran w przedszkolu. Pamiętam jak puszczałam pawie ;)
Ja puściłam pawia raz, jak mi kazali pić ciepłe mleko (mam odruch wymiotny na ten zapach, zawsze miałam i nigdy w domu mnie nie zmuszali do mleka, a już na pewno nie do ciepłego). I pamięta do dziś, jak mi wmusili, ja zwymiotowałam, spojrzałam na siebie, stolik i podłogę i powiedziałam: “mówiłam, ze bende zygać”. I to jest moje pierwsze wspomnienie z przedszkola, nie wiem, co było wcześniej.
Taki offtopic :P
Marlenko! dzięki za ten wpis kochana dał mi dużo do myślenia, właśnie zaczynam prace nad budowaniem odporności zatem mam wielką prośbe ;) Mogłabyś podać link na allegro do transfer factor ? Chodzi mi o to od jakiego użytkownika konkretnie kupujesz ? Mam bardzo złe doświadczenia z allegro i boję się po raz kolejny że wpakuje się na jakiegoś nieuczciwego sprzedawce.
Bardzo fajnie czytało mi się ten wpis, uśmiechając się kilka razy przyznaję Pani rację. Chuchamy, dmuchamy na te dzieci a to nic dobrego nie przynosi, wręcz odwrotnie. Pozdrawiam serdecznie
Ja tylko z czapką mam problem, bo sama noszę czapkę (cienką) nawet w chłodne letnie dni, bo inaczej głowa mnie boli. No taki typ. ;) I córce też zakładam z rozpędu, bo jak ja mam, to i ona. A potem w głowę się pukam i zdejmuję.
A teraz odbieram ją z przedszkola i widzę, że biega po podwórku w kapeluszu p/słonecznym, bo czapki nie było w szatni, a wszystki dzieci mają czapki na głowie, to i ona coś zakłada. LOL
W Polsce jest straszna presja otoczenia na ubieranie dzieci ciepło, bose stopy no way, zimą koniecznie podkoszulka, ja ciągle słyszę “za lekko jest ubrany” albo “na pewno mu zimno”. Oprócz w/w wnerwiają mnie jeszcze komentarze w stylu “obetnij mu włosy” hello… czy wszyscy chłopcy muszą być strzyżeni na “zapałkę”? I wciskanie słodyczy na każdym kroku “masz cukiereczka”. No to tyle :-) pozdrawiam
Super ten kapelutek Malutkiej. H&M, prawda? Też się przymierzałam dla swojej Lenki, ale jak przymierzyła, przejrzała się w lustrze i powiedziała: “Mamo, nie i juś”, to zaniechałam z bólem serca… :)
Hej:) mogłabyś dokładnie napisać jaki Transfer sama stosujesz? – napisałaś, że ten najdroższy, mogłabyś podać jego dokładną nazwę? Chciałabym spróbować bo różnie u mnie z tą odpornością, mojemu 2-latkowi też raczej kupię:) pozdrawiam cieplutko
http://allegro.pl/transfer-factor-plus-odpornosc-437-detox-w-wa-i5708698785.html
Od wpisu zjadłam 2/3 opakowania.
Miałam 2 sytuacje w których brało mnie zapalenie krtani (mam z tym ogromny problem od lat) i dwa dni pod rząd jadłam po 12 tab. dziennie i nic się nie rozwinęło :) … i mam byczą energię :)
Jestes tym co jesz – swieta prawda. Najlepiej wiec byłoby jesc ekologicznie i czerpac witaminy, składniki mieralne i inne cudownosci z ekologicznych potraw. Niestety jak wszycy wiedza, nie jest łatwo zdobywac takie produkty raz, bo są drozsze i nie wszystkich na nie stac, po drugie – bo nie zawsze sa tak dostepne jak zwykle produkty. Moim rozwiazaniem jest podawanie niektórych prosuktów ekologicznych metodą – jak tylko można i się da – to eko. Stałym eko-gosciem jest u mnie rabenhorst i wszelkie jego odmiany, szczególnie Rumiane Policzki – sok dla dzieci na odpornosc. Powiem ze aporawde dzaiła, bo juz po kilku tygodniach moje chorowitki nabrały sił inie przeziębiały się tak czesto. Z mojej strony polecam rabenhorst i wszystko, co jest naprawde eko.
Moje dziewczyny mają 5 i 8 lat, a jako, że chodzą do szkoły gdzie ciągle ktoś chore dzieci przyprowadza miałam poważny problem z ich odpornością. Dobrze, że piszesz o suplementach bo nie każdemu dziecku wystarczy tylko zbilansowana dieta. Z młodszą mam problem, ciągle się przeziębia i wówczas podaje jej Ulgrip junior, jest oparty a naturalnych składnikach i ma smak malin, więc nie mam obaw przed jego podawaniem, a widzę, że działa, bo dwa dni i po przeziębieniu.
Pozdrawiam
Bardzo miło mi Cię poznać :) Czytuję Cię od dłuższego czasu i jestem naprawdę pod wrażeniem Twojego bloga. Piszę do Ciebie właśnie pod tym postem, ponieważ jest on dla mnie szczególnie ważny. Napisałaś w nim o swojej mamie, a konkretnie o jej chorobie. Wyobrażam sobie, że to dla Ciebie bardzo intymne sprawy, jednak mam w związku z tym kilka pytań do Ciebie Marleno. Moja mama choruje na raka żołądka od 2013 roku, a od niedawna sytuacja zaczęła być naprawde poważna, tzn. jej stan się pogarsza mimo brania chemii (już prawie 1,5 roku bez przerwy). Kiedy dowiedziałam się o Transfer Factorze, natyczmiast zaczęłam go dla mamy zamawiać. Bierze go już prawie 2 miesiące i mam nadzieję, że w jakimś stopniu pomoże. Oczywiście jestem na etapnia wyszukiwania przeróżnych specyfików, które ponoć mogą zdziałać cuda. Chciałabym zadać Ci kilka pytań i mam nadzieję, że mi odpowiesz, to dla mnie naprawdę bardzo ważne. Chciałam Cię zapytać jakiego nowotwora miała Twoja mama, w jakim stadium i czy zupełnie wyzdrowiała mimo nie brania chemii? Jaki Transfer Factor zażywała, jak długo i w jakich dawkach na co dzień?Czy oprócz tego może zażywała coś jeszcze? Jeśli możesz udzielić mi tych informacji będę naprawdę bardzo, ale to bardzo wdzięczna. Oczywiście możesz odpisać mi na skrzynkę mailową. Będę czekać! Z góry bardzo Ci dziękuję i pozdrawiam!
Witam, czy ktoś z komentujących wyżej, kto po tym poście postanowił zakupić Transfer Factkor, może napisać kilka słów o efektach? W moim domu mimo stosowania już 3 miesiąc, nie widzę nawet najmniejszej poprawy, a nawet obawiam się czy nie podjęłam tej decyzji zbyt pochopnie, jednak jest to suplement diety, który sprzedawany jest w sieci, mam nadzieję, że skoro nie pomaga to przynajmniej nie szkodzi…ech…
Masa dziewczyn wypowiadała się na FB, że fajnie efekty po, i 0 chorób albo przelotne katarki…
Jaki TF kupiłaś i w jakich dawkach bierzecie? My zjedliśmy po tym poście po 1 pudełku (dzieci – classic, 1 pudełko na dwoje i ja ten najdroższy, sama). Efekt? Maks 0 chorób, Lenka 2 dni choroby od września, ja 2-3 dni choroby od września.
Classic codziennie jedna, ja mam małe dzieci, które dopiero zaczynają przygodę ze żłobkiem i przedszkolem dlatego z choróbskami to właściwie się nie rozstajemy, nie wiem dlaczego nie ma efektów, może za mała dawka… chętnie poczytam fb dziękuję za informacje.
Ja też podaję moim chłopakom ale cudów nie oczekiwałam w sumie, mimo to kupuję i mam zamiar podawać do końca kwietnia jednym ciągiem, ale ja podaję codziennie razem z tranem i domowym sokiem z kiszonych buraków. Chłopaki chorują, ale nie jest to taka masakra jak w zeszłym roku, kiedy to starszy syn poszedł pierwszy rok do przedszkola i była istna tragedia….szpitale, pogotowia itp. Jeśli moje dzieci do tej pory chorowały to myślę, że nic nagle nie spowoduje całkowitego zatrzymania tego procesu. Dzieciaki codziennie na dworze, lekko ubrane, w domu 20*C zamiast 24…uważam, że ten pierwszy rok przedszkola był tak fatalny, że gorzej już być w tym roku nie mogło i nie jest. Tak też może być u Pani. W “naszym” przedszkolu jest przechowalnia dzieci chorych, więc siłą rzeczy…ja od chorób od moich dzieci uchroniłam się moim cudnym napojem z imbirem, który ratuje mi d*** :) co najmniej 2 razy w miesiącu. Napiszę jeszcze jedno. Jak pierwszy raz kupiłam TF i zaczęłam podawać dzieciom, to przy najbliższej wizycie u pediatry przyznałam się (hehehe) do podawania tego specyfiku, powiedziałam lekarce, że to taki środek na bazie siary bydlęcej…i lekarka z marszu mi odpowiedziała, że to jest naturalny środek, który ma ponoć udowodnione działanie, ale ona zna o innej nazwie (colostrum).
Tak, u nas jest identycznie, nie lubię faszerować dzieci ani antybiotykami ani suplementami, dlatego byłam ciekawa( bo to że dzieci Makóweczki nie chorują to mogą być świetne geny, super metoda wychowawcza itd.) jak to funkcjonuje u kogoś kto tak jak ja w desperacji próbuje wszystkiego. Mój starszak miał tego pecha, że był pierwszy i miał niestety na mnie wpływ cały sztab dobrych rad babć i dziadków odnośnie grubego ubierania, zakładania czapki, nie kąpania( o zgrozo) i efekt jest taki, że jest bardziej chorowity niż w przypadku młodszego… Z tym, że zgadzam się przedszkole, żłobki to jest jakiś totalny kosmos dla odporności małego człowieczka… z tym nie wygram, więc dziękuję za odpowiedź to utwierdza mnie, żeby mimo wszystko nie rezygnować. Choć jedno mnie zastanawia, czy tran i TF to nie za dużo?? to jednak stymulowanie procesów immunologicznych, może lepiej zwiększyć dawkę TF i próbować jednego, po czym kolejno drugiego żeby nie przyzwyczajać organizmu do wielu składników? pozdrawiam
Ja tran podaję od trzech lat już, z przerwą na wakacje i nie widzę efektów po nim ani w przód ani w tył, podaję bardziej ze względu na kwasy omega3/6 i witaminy, nie spodziewam się po nim niczego w temacie odporności. Myślę, że jak matka, często metodą prób i błędów, trafi w końcu na coś, co jej zdaniem jest odpowiednie dla jej dzieci, to niech się tego trzyma, ja mam swoją świętą trójcę :)
Jeśli chodzi o przedszkola i tego co się tam dzieje, to mi nieco ulgę przyniósł jeden artykuł na temat zdobywania odporności przez dzieci w wieku przedszkolnym. Był on mniej więcej o tym, że jest bardzo istotna lekcja dla młodego organizmu i każdy musi ją przejść indywidualnie, jednak w miarę możliwości należy dziecko wspomóc, najlepiej naturalnymi środkami.
Wiem też, że bardzo dobrą metodą zdobywania odporności przez dzieci jest pozwolenie im na wygorączkowanie się, jeśli mogę użyć takiego stwierdzenia i znam takie dzieci, co nawet przez 5 dni gorączkowały do 40*C i pokonały infekcję i w ten sposób. Ja raz spróbowałam tej metody – syn wieczorem miał 37,5*C i tak go położyłam spać. Za 40 min wzywałam pogotowie, bo syn (1,5 roku) dusił się z bardzo silnym zapaleniem krtani, więc nie wszystko jest niestety dla wszystkich.
Powodzenia życzę i wytrwałości. Będzie coraz lepiej.
Że ja dopiero dzisiaj odnalazłam tego bloga….super!
jeśli chodzi o zdrowie dzieci to ja staram się stosować głównie naturalne sposoby. Ważna jest dla mnie dieta, ale też to, żeby miały dużo ruchu i przebywały na świeżym powietrzu, do tego stosuję jeszcze kąpiele solankowe, dzięki nim odporność dzieci znacznie się poprawiła.
No tak ja też się z tym zgadzam. Nie można też oczekiwać tego, że odporność poprawi się z dnia na dzień. Ja do tych sposobów chcę jeszcze dodać kąpiele solankowe. Moje odkrycie, bardzo dobry i naturalny sposób.
Moim zdaniem nie warto sztucznie budować odporności. Nawet lepiej jak dziecko swoje odchoruje i samo jej nabierze. Mój syn jak poszedł do przedszkola to na początku sporo chorował. Nie były to jakieś silne choroby, zazwyczaj sam kaszel który znikał po 3 dniach picia Dicotusu. Teraz, im dłużej tam chodzi i im więcej ma kontaktów z innymi dziećmi choruje coraz rzadziej.
O, ja też spędzałam z małym godziny na spacerach praktycznie od urodzenia. W deszcz i w śnieg i przez długi czas to nawet kataru nie łapał. Trochę się to zmieniło w przedszkolu, ale wtedy to zaczęłam mu profilaktycznie podawać acidolac na wzmocnienie odporności i szybko się infekcje skończyły
Czy transfer factor można mieszać z ciepłym mlekiem modyfikowanym?
Nir straci swoich właściwości pod wpływem temperatury?
Z góry dziękuję Ci za odpowiedź.
Lekarz powiedział mi że tran to ołów i przezuciłam się na omegamed, czy to prawda? Ktoś coś wie??
Fajne, ale musze niestety troszke poprawic realnosc wychowania w USA. Tak, bose nowki, tak brak czapek, tak zimne napoje i lody 365dni/rok. Niestety rowniez tak gile po pas i choroby od wrzesnia do czerwca. :)
Moj syn jest wychowywany podobnie do Twoich dzieci (nie boimy sie zimna). Sam decyduje od 3-go roku zycia czy mu zimno czy cieplo i czy chce zalozyc kurtke/skarpety/buty/czpke/rekawiczki czy cokolwiek innego, jak czasem zasugeruje lub pokazuje/mowi co ja zakladam.
Antybiotyki – w pierwszysch 4 miesiacach (nie latach) zycia moj syn dostal 3 serie antybiotykow na zapalenie drog moczowych, ktore okazalo sie bys spowodowane alergia na nabial. Od tego czasu – zero antybiotykow, a wlasnie skonczyl 5 lat. Jak jest chory (a zdarza sie to 2-3 razy na sezon) to pozwalamy jego organizmowi walczyc z choroba i nie podajemy lekow przeciwgoraczkowych. Goraczka to znak walki organizmu czyli procesu powrotu do zdrowia. Zazwyczaj konczy sie na jednym wieczorze z goraczka do 40.5C, a rano jak nowonarodzony. Czasem, choc rzadko, troszke zagoraczkuje na drugi dzien wieczorem. Miod, czosnek, i elderberry (jak po polsku??) czynia cuda! :)
Szczepionki – tylko Hep B jak mial 24 godziny.
Suplementy – tran, probiotyk, i witamina D w sezonie jesienno-zimowym. Odzywianie bezcukrowe, bezsokowe (chyba ze wlasnej roboty), i bezglutenowe (to akurat przez nieotelrancje, z reszta rodzinne). :)
Dziś na kcalmar blog czytałam też o budowaniu odporności pod katem żywienia. Ja stosuję syrop z czosnku i miodu oraz probiotyki i dzięki Bogu pfu pfu. Kończę maksymalnie na katarze.
Super tekst!!!
Pierwsze słyszę o Transfer Factor o.O pewnie dlatego, że dopiero zaczynamy z 3-latką przygodę z przedszkolem i wcześniej nie szukałam nic w temacie odporności, myślałam, że sam tran i witaminy C i D wystarczą… Ale od 1 września mamy już za sobą zapalenie oskrzeli i jakąś wirusówkę z gorączką..
Mam pytanie, jesteś w temacie, to będziesz wiedzieć.
Parę dni temu rzucił mi się gdzieś post o Colostrum LR i teraz pytanie co wybrać Colostrum LR czy Transfer Factor??
Nie znam drugiego suplementu, więc nie umiem pomóc.
Z góry dziękuję za odpowiedź :)
Żeby to było takie proste… syn karmiony piersią 17 miesięcy, od zawsze długie godziny na dworze, ubrany lżej niż inne dzieci. Okaz zdrowia do 13 miesiąca (raz miał katar, zaraził się od nas). Po 13 miesiącu zaczął się maraton chorobowy. Poszedł wtedy do żłobka i tak z chorobami bujamy się do dziś (2.5 roku). Zapalenie oskrzeli gonilo zapalenie oskrzeli. W końcu przyplątała się ospa i prawie jednocześnie mononukleoza, co skończyło się szpitalem (nikt nie wiedział co mu jest, mononukleoza miała bardzo ciężki i nietypowy przebieg). Po szpitalu zalecenie pozostania w domu Przez kilka miesięcy, taki czas na regenerację. W połowie września wrócił do żłobka. I co, choruje jeszcze gorzej. 2-3 dni i chory. Bierze tran, syrop z cebuli,witaminę D3. Wcześniej podawalismy Entitis. Latem zastosowaliśmy Ribomunyl (tzw szczepionka uodparniajaca). W zanadrzu mamy jeszcze Transfer Factor (zalecenie lekarza aby nie stosować ribomunylu i TF jednocześnie, bo to zbyt silna immunizacja). W moim odczuciu chorowanie/niechorowanie dzieci to kwestia szczęścia (tudzież genów ;) Nam się nie poszczescilo :(
Dzień dobry, ja trochę w innym temacie, chciałam zapytać ile transfer faktor dziennie przyjmowała pani mama gdy była chora? Bardzo proszę o odpowiedź i z góry dziękuję.
A czy jest Ci znany Genactiv? Zdecydowałam się podawać córeczce colostrum, ale waham się pomiędzy produktami 4life a Genactiv.
Syrop immulina plus działa świetnie, jak już odporność szwankuje. Można powiedzieć, że odbudowuje odporność u dziecka.
Przede wszystkim ważna jest dieta, nie można pominąć najważniejszych elementów. Podaje swoim dzieciom tran, jedzą też dużo owoców(szczególnie cytrusów) i warzyw i piją tran. Z myślą o dzieciach kupiłam nawet wytłaczarkę do soków ronica, by nie opiły się słodkimi napojami ze sklepów. Codziennie rano przygotowuje im świeży sok na śniadanie. A i przynajmniej raz w tygodniu jedzą rybę i dużo nabiału. Jak na razie żadne choroby im niestraszne.
Anita – ja identycznie! Tran, tran i jeszcze raz tran, do tego dużo warzyw: na kolację często robię warzywka na patelnię z serem feta (dodaję, jak jeszcze warzywka są na patelni to on się tak lekko rozpuszcza), mężowi daję do tego parówki, bo mówi, że brakuje mu mięsa ;) Dostałam od brata wypasiony prezent – właśnie Ronic, taki biało-czerwony i powiem, że bałam się, że będzie stał w kącie, więc może go sprzedam, ale jednak odpaliłam i to mi mega ułatwia życie, bo robię sobie co drugi dzień jakąś wybuchową mieszankę i wstawiam do lodówki, żeby mieć coś pod ręką ciekawego do picia zamiast coli brrrr :)
Ja do listy dopisałabym jeszcze probiotyki. Prawidłowa mikroflora ma wpływ na odporność. Zwłaszcza podawanie preparatów ze szczepami LActobacilus rhamonosus. Lubię preparaty Coloflor ze względu na łatwość stosowania. Saszetkę mogę dodać do picia albo do deseru.
Czy dwulatkowi mogę podawać ten suplement TF?
Ja zażywam pierzgę pszczelą w kapsułkach firmy Bee Pearl. Oprócz tego biorę witaminę c oraz pilnuję diety. Daje to bardzo dobre efekty w zimie :D
Przegrzewanie dzieci to jakaś zmora. Właśnie wróciliśmy ze spaceru, na dworze plus 6 i widzę dzieci w kombinezonach zimowych, wełnianych czapkach, ciężkich śniegowcach. I potem dziwią się rodzice, że dziecko choruje co chwila. Moje dzieci na pewno nie są przegrzewane, a do tego jeszcze dostają codziennie profilaktycznie acidolac, żeby dobre bakterie w przewodzie pokarmowym uzupełniać, bo stąd płynie nasza odporność
Ja za radą naszego pediatry od jakiegoś czasu podaję córeczce kropelki acidolac baby z dobrymi bakteriami, bo zachowywanie równowagi flory bakteryjnej w brzuszku skutecznie chroni dziecko przed infekcjami
U nas cały sezon jesienno-zimowy minął bez choróbska żadnego, a w zeszłym tygodniu przyplątała się paskudna infekcja. Synek tak kasłał, że myślałam, że mi sie udusi. Wyglądało na to, że to się może skończyć antybiotykiem, ale zamiast tego lekarz małemu przepisał wziewny benodil i już po kilku nebulizacjach nastąpiła poprawa
Kochana Makoweczko, mam prawie polroczna córeczkę i niedawno trafiłam na Twój blog. Jestem zachwycona. Borykamy sie z suchoscia skory i czerwonymi plamami (na co dostaliśmy maść z antybiotykiem :( ), od urodzenia katar dwa razy – 2 i 4,5 miesiąca. Ten suplement nr 1 wpadł mi w oko.dziala na skórę. Od jakiego wieku mozna go podawać?
Bardzo podoba mi się Twoje podejście odnośnie ‘czapki’. Tak jak mówisz wszyscy w kolo karzą czapki, przykrywax itd. W szpitalu dziecko miałam w rozku cieniutkim, gole stopki, kaftanik (szpitalny strój) i dziecku nic niw bylo. Odkąd wróciłam to w domu 22 stopnie, a dziecko bylo w dwóch długich rękawach. Bo ciągle marudzenie, ze jej zimno. Dzisiaj na dworze 22 stopnie i pretensje, ze mala bez czapki. Sama jestem zmarzluchem i mega ciezko mi ubrac mala.
Pozdrawiam serdecznie
Ja polecam Active flora baby bo faktycznie pomaga. Ja Jasiowi gdy cos złapie bo wiadomo jak to w przedszkolu zawsze podaje te kropelki i pomagają także jak jest taka konieczność to zawsze mam go pod ręką :)
Ja od samego początku dbałam o to, żeby moje dzieci nie były przegrzewane, żeby nawilżać mieszkanie, bo suche powietrze niestety sprzyja infekcjom i regularnie profilaktycznie daję im acidolac baby w kropelkach, bo dobre bakterie skutecznie wzmacniają odporność maluchów
super !!
a jaki tran polecasz? używasz?
Z tranem nie jest łatwo, bo może zawierać metale ciężkie. Więc rotuję po kolei wszystskie apteczne ;)
my też właśnie do końca nie wiemy jakiemu zaufać :) na razie mamy mollers :)
Od początku spędzałam z dziećmi dużo czasu na dworze – bez względu na pogodę i też od początku dbałam o to, żeby utrzymywać równowagę flory jelitowej i podawałam im kropelki acidolac baby z dobrymi bakteriami. Żadne z nich nie wie, co to antybiotyk
Witam panstwa. Jako zdesperowana mama wiecznie chorych dzieci szukam i wdrazam coraz to nowsze i zdrowsze pomysly. Absolutnie jestem gotowa kupic wszystko ale jako ze racjonalne myslenie jest silniejsze od mojej desperacji prosze powiedziec: w immulinie syropie sa 2 wymienione konserwanty, w kapulkach jest tego jeszcze wiecej? Gdzie pani kupuje swoja zielona i naturalna????
Mieszkam w holandii i moje dzieci mialy dzisiaj 1 raz czapke poniewaz rano byl mroz, przy 10 czy nawet 5 stopniach zadne dziecko w szkole nie ma czapki, ani jedno ! A w polsce opatulone wszystkie jak przy – 10 i moze dlatego tutaj dzieci nie choruj, a w polsce tylko slysze zapalenie plyc, oskrzeli itd. itp.
Ja też uważam, że najlepszy sposób na wzmocnienie odporności dziecka to hartowanie go. Staram się go nigdy nie przegrzewać, dużo czasu spędzamy na zewnątrz, a do tego też daję mu codziennie acidolac, czyli probiotyk, bo zrównoważona flora jelitowa wzmacnia odporność.
Witam. Moja córcia niedługo idzie do żłobka, będzie miała wtedy 15 miesięcy. Zaciekawił mnie Transfer factor. Jak dlugo podawać go malej przed pójściem do żłobka, żeby podnieść jej odporność. I w jakiej formie dawać go takiemu maluchowi? Pozdrawiam.
Przepiękne zdjęcia i również fajnie, że podzieliłaś się swoimi tak naprawdę “zasadami” by utrzymywać odpowiednią odporność, no i też jak wszystko leczyć. :) Pozdrawiam!
na wzmacnianie odporności najlepiej jest zadbać o florę jelitową. To jest ważne zwłaszcza gdy dziecko urodziło się tak jak moje przez cesarkę.
no tak, właściwa flora jelitowa to dobra odporność. Moje dziecko wprawdzie urodziło się naturalnie, ale i tak dostaje kropelki acidolac, żeby dobre bakterie w jelitach uzupełniać
Staram się naturalnie wspierać odporność u córki, jedynie zimą podaję jej witaminy. U nas sprawdziły się suplementy zdrowy lizak:)
Bardzo fajnie, że wspominasz o zdrowym odżywianiu :) Produkty bogate w witaminę C, E, D, cynk i selen, a także kwasy omega-3 są niezwykle ważne dla prawidłowego funkcjonowania układu odpornościowego.