Moje sposoby na relaks i ‘złapanie dystansu’
Mam 36 lat i wciąż zadziwia mnie fakt, że życia nie można przeżywać w sposób bezstresowy. W całej swej naiwnej radości i optymizmie, wciąż mam taki pomysł, że można by ominąć wszystko co budzi silne, negatywne emocje. I wciąż mi się to nie udaje!
W życiu zawsze pojawia się coś, co generuje stres. Szczególnie w życiu rodzica, posiadacza firmy, osoby z przewlekłym schorzeniem, żony, córki ect. ;) Wybór stresogenów jest jak wybieranie żelek w tych wielkich kolorowych sklepach z cukierkami – każdy znajdzie coś dla siebie. Nawet jak nie będzie szukał. I nie lubi żelek.
Ok, może kiedyś nawet ja zrozumiem, że tak wygląda życie – chwila na oddech i dalej ‘mięsko’.
Przez wszystkie te lata nauczyłam się szczęśliwie już jak ‘ładować baterie’, ‘popuszczać wentyla’, ‘łapać dystans’ czyli po prostu … odpoczywać, regenerować się, puszczać emocje.
Spacery, las, kontakt z przyrodą
Naturoterpia, terapia lasem i zielenią, kontakt z ziemią poprzez prace podwórkowe, uziemienie – szczęśliwie wszystko to jest obecnie ‘modne’. Szczęśliwie, bo to działa! Jest sporo badań naukowych o wpływie przyrody, koloru zielonego, bakterii glebowych, oddziaływania ziemi kiedy chodzimy po niej bosą stopą i innych – na stan naszego zdrowia, także psychicznego!
Ja wychowałam się na Mazurach, a resztę życia spędzam na Podlasiu więc obcowanie z przyrodą mam we krwi. I znam moc wyciszenia mnie i mojej rodziny poprzez zanurzenie się w zieleni.
Moi rodzice od zawsze spacerowali kilka razy w tygodniu po kilka godzin. Kiedyś z psem, a jak jego zabrakło to nawyk pozostał.
Warto dodać do spacerów ćwiczenia uważności, a także oddechowe. Wtedy mamy cały pakiet terapeutyzujący w pigułce. I to za darmo!
Weekendowy wyjazd z przyjaciółką
Praktykujemy je od kilku lat i za każdym razem taki wyjazd daje nam więcej relaksu, wygadania się za kila miesięcy, wspólnej ‘psychoterapii’.
To taki weekend w którym jemy nasze ulubione rzeczy, pijemy winko, spacerujemy na boso po łąkach czy lasach. Mamy czas na chwile ciszy, i w odseparowaniu, ale także wspólne ćwiczenia, wizualizacje, nocne pogaduchy, gotowanie, inspirowanie siebie nawzajem, na dalsze miesiące.
Mamy umówiony już następny taki wyjazd na grudzień i nie mogę się go doczekać! A kadry z tego wpisu pochodzą właśnie z jednej z takich eskapad.
PS- postanowiłam do wyjazdów z przyjaciółką dodać weekendowe wyjazdy z mężem. Najbliższy już w listopadzie <3
Olejki CBD
O ich właściwościach pisałam Wam już TU i to wciąż jest hit!
Nic innego – w regularnym stosowaniu – mnie tak nie wycisza i nie ‘tonuje’ mojego układu nerwowego.
“Ze swojej obserwacji mogę potwierdzić obydwie zalety- większy spokój, lepsza jakość snu. Pamiętacie jak na instagramie wysłałam Wam opis sporządzony przez specjalistów z dziedziny mojej choroby i w tym opisie było dużo o wpływie borelii, bartonelli i babesji na dysfunkcji emocji (złość, lęki, smutek) – dzięki praktykom uważności, oddechom, zdrowej diecie, ale w tym także suplementacji olejku CBD takie momenty zdarzają mi się sporadycznie i w nie za wielkim natężeniu. Nie mam także – często spotykanej, nie tyle u chorych na boreliozę’ tzw ‘brain fog’ czyli mgły mózgowej (ta kiedyś zdarzała mi się notorycznie). Wstaję rano, biorę olejek i jestem spokojna, skupiona i pełna energii. Zaś wieczorem w rytuale wyciszenia, olejek pomaga mi wyciszyć się i zasnąć.”
To pisałam Wam ostatnio. Wczoraj dowiedziałam się także o tym, że mam niewielkie zmiany w mózgu. Do tematu podeszłam spokojnie, bo wiem, że są odwracalne i że na tę regenerację ma wpływ także olejek CBD. Ja od dłuższego czasu biorę ten od KANASTE.
UWAGA! Mam dla Was kod rabatowy -20% na hasło MAKOWECZKI na cały koszyk w kanaste.pl
Pamiętajcie, że Kanaste to nie tylko gwarancja jakości, ale także przepyszny smak olejków (a to często bywa problematyczne). Moje ulubione to wciąż czekoladowa mięta, ale też wanilia (smakuje jak amerykańskie cookie dough).
Moc dobrego snu
O tym wszystko napisałam Wam —> TU. Cały wpis pozostaje wciąż tak samo ważny i aktualny.
Marzenia o dalekich podróżach
Kocham medytacje z wizualizacjami. Większość moich obecnych zawiera element plaży na Malediwach. Zabookowaliśmy wakacje zimowe już miesiąc temu i oczekiwanie na nie dosłownie uskrzydla! Spełni tam jedno z największych marzeń – pływanie z mantami. Ale cały wyjazd na Malediwy to bajka! Nie sądziłam, że to mi się przydały, a jest tuż, na wyciągnięcie ręki <3.
Zawsze lubię mieć na co czekać – i w 100% mówię tu właśnie o podróżach. To moje główne bateria, moja miłość, okresy w których odpoczywam, nasycam się wrażeniami, spędzam chwilowy czas z rodziną i spełniam marzenia.
Styczniu, nadchodź szybciej <3
Bardzo fajny wpis, pozdrawiam :)