Moda i uroda

Moje sprzęty do układnia włosów

O to w jaki sposób stylizuję włosy mam setki pytań tygodniowo. Stwierdziłam, że lepiej będzie łatwiej pokazać Wam to jako wpis.

Z rzeczy ważnych – jestem antytalentem jeśli chodzi o fryzury. Używam więc najprostszych i najefektywniejszych rozwiązań :). Jeśli więc także jesteś ignorantką włosową, ten post jest dla Ciebie.

 

1. Falownica

Mój absolutny no 1! Włosy po niej – i te długie i krótsze – nabierają wakacyjnego ‘surferskiego’ looku. Fale robi się ultra szybko – 5-10 min, a fryzura utrzymuje się 2 dni (lekko troskam lakierem po czym rozczesuje włosy).
Ważne! Aby fale były grube należy kupić falownicę o przekroju wałka 30 mm. Mniejszy przekrój sprawi, że będziecie miały “gofry” jak za dziecięcych lat ;)

Ja swoją kupiłam na w UK na stronie  https://mermadehair.co.uk jednak nie mają oni dowozu do Pl (mi kupiła zagraniczna koleżanka).

Efekt końcowy zobaczycie —> TU, TU i TU

 

 

2. Szczotka susząca

Kupiona z Waszego polecenia, szczotka Revlon. Bardzo przyzwoity stosunek jakości do ceny, nadaje objętości, jednak nie wygładza włosów, które się puszą. Mimo wszystko w tej cenie mogę śmiało polecić, gdyż kompletnie nie plącze włosów i suszy dość szybko.

 

3. Lokówka

Trochę dłuższym procederem jest kręcenie loków lokówką. Swojej nie polecam, wiec polecić coś dobrego możecie mi wy. Jest za gruba i bardzo słabo kręci włosy. Trzeba z nią stać godzinami (tak, to hiperbola ;)).

Ale efekt po jest bardzo przyjemny —> TU, TU