Mr. i Mrs. Smith vs. burcząca ściana
historia mrożąca krew w żyłach
Budzimy się na trzy, cztery, od razu silnie zaniepokojeni. Spoglądamy na zegarek, jest 1:32. Brzęczący jednostajny dźwięk, nieznanego pochodzenia, staje się coraz głośniejszy. Zrywamy się z łóżek i biegniemy. Pierwsza rodzicielska myśl to ‘wyłączyć źródło dźwięku zanim zbudzą się dzieci’. Wszystko byłoby proste gdyby to źródło dało się zlokalizować. Tyle, że dźwięk wydobywał się ze… ściany.
Skąd wiemy, że stamtąd? Od razu było wiadomo, że hałas pojawił się w łazience na górze. PT osłuchał dokładnie wentylator i lampki ledowe. Bez sensownych wniosków. Burczała ściana. Pobiegliśmy odłączyć prąd, po kolei w każdym pionie, a potem w całym domu. Nasza diagnoza brzmiała- zwarcie yyy … czegoś. Niestety, odłączenie zasilania, nie pomogło. Dźwięk roznosił się po całym domu i wypełniał nas niepokojem. Pozamykaliśmy pokoje dzieci i… odpaliliśmy wujka googla. Hasła: “burcząca ściana”, “zwarcie w instalacji elektrycznej”, “przepalone halogeny”. Wniosków, brak. Zaś potencjalnych dramatów w głowie aż nadto. Jest ciemno, wszyscy śpią a my się palimy…
Jako, że czułam nadchodzący pożar w ciele, postanowiłam zadzwonić na straż pożarną. Tylko co tu powiedzieć “brzęczy nam ściana”. Ale z drugiej strony, jaki mamy wybór- położyć się spać i spłonąć? Po przemyśleniu, wykręciłam numer pogotowia energetycznego. “Halo! Burczy nam w ścianie. Tak, bardzo głośno. Nie wie pan co to może być?” Pan nie zgadywał, ale także nie zbagatelizował wezwania. Kazał nam zadzwonić do administracji naszego bloku, do działu “ratunkowego” (telefon na dole w klatce). Więc PT poszedł się ubierać, a ja czmychnęłam do łazienki, dalej rozkminiać skąd brało się źródło dźwięku. Do tej pory ufałam zapewnieniem PT, że to ściana, ale kiedy dokładnie wsłuchałam się w burczenie, doznałam szoku i postawiłam nową diagnozę:
“To wężyk pod (zabudowaną) wanną! Pękł! Zalewamy sąsiadów!”
Och wait.. gorzej! To my jesteśmy swoimi sąsiadami, bo mówimy tu o górnej łazience, pod którą jest dolna łazienka. Nasza…
Trzeba odłączyć wodę! Dziarski mąż skoczył po kluczyki do miejsca w którym można wodę zakręcić (u nas znajduje się ono na klatce schodowej) i pobiegł odciąć jej dostawy.
Razem popędziliśmy na dół, czekając na oznaki powodzi. PT w końcu miał dość samodzielnego rozwiązywania tego dramatu, ubrał się i pobiegł na dół po numery ratunkowe, a ja po raz enty wróciłam do łazienki jako czujka. W głowie przenikały mnie różne hasła: “palimy się, zalewa nas.. pewnie zaraz coś wybuchnie:. Trzeba być czujnym!
Nasłuchuję. Idę bokiem do źródła dźwięku.
Słyszę je.
Zbliżam się.
Omg.. jestem naprawdę blisko…
…
…
…
…
nie wierzę…
$%^%#@$@
hollly shit O.o
To wibrująca syrenka. Włączyła się sama pod stertą zabawek w jakimś trybie turbo, przez co buczała cała wanna i kawałek ściany.
Podniosłam ją, wyłączyłam i burczenie ustało. Pobiegłam więc na dół zawołać PT, aby nie odwołał wezwanie pomocy. Mąż pędził przerażony, z myślą że pewnie już dom się nam zawalił, wołając “nie zdążyłem spisać telefonów, bo mnie zawołałaś, ale zrobiłem im zdjęcie! A tak w ogóle.. to dlaczego mnie wołałaś. I czemu nic nie burczy?”
Ekhem… pokazałam mu syrenkę.
“Oł…”
“Oooooołłłłł.”
– Kochanie, plan jest taki. Nigdy nikomu nie mów o tym zdarzeniu.
– Ok! Nie powiem…
Mr. i Mrs. Smith nocą.
Padłam i leżę :D :D :D
Choć domyślam się, ze Wam nie było do śmiechu
Swoją drogą nigdy nie zapomnę jak pierwszy raz zostałam sama z córką w nowym domu, mąż wyjechał na trzy dni i pierwszej nocy obudził mnie złowieszczy głos ” A ku ku! Widzę Cię” Omal na zawał nie zeszłam, zanim się zorientowałam, że to cholerny Sczeniaczek-Uczniaczek ;)
Powinnaś widzieć minę mojego Teścia, kiedy usiadł na piesku, a ten zakrzyknął “Moje paluszki!”. Myślał, że to Misiek. W panice nie skojarzył nawet, że Misiek ma dopiero pół roku i jeszcze nie mówi. :)
Hahahaha najlepsza historia ever chyba bym się zesrała dosłownie ze strachu jakby w środku nocy obudziło mnie coś mówiące “akuku widzę Cię”. Wzięłabym Janiego na rękę wybiegła na klatkę i wrzaskiem obudziła cały blok ;p
Wyniosłam dziada na podwórko w końcu, bo za nic nie chciał przestał gadać ;) Jakieś zwarcie się robiło czy coś. Kilka dni później obudził mnie słowami “Chcesz byc moim przyjacielem?” Ale już wiedziałam, ze to on, więc od razu wystawiłam gościa za drzwi ;)
Haha tez to parę razy słyszałam ;) szczeniaczka zaczęłam wyłączać z tylu :)
ha ha ha ha ha ha ha ha hahahhaha
tyle w tym temacie:)))
Hahahhaa, rozwaliliście mnie! :D
bo Nixies to zaawansowane technologicznie, pływające syrenki. .. Pływają, tańczą, nurkują, skaczą. A późną nocą… burczą! Rodzice strzeżcie się ;)
Rewelacyjnie się czyta, ale nie chciałabym znaleźć się w tej sytuacji o godz. 1:32 :D
Leze i kwicze ze smiechu
Oooołłł! Hahahahaha! Nie jestem w stanie nic więcej napisać ;)
Padłam, leże i kwiczę!!! HAHAHA
Początek niczym z dobrego kryminału, a zakończenie boskie po prostu.
Idealne do projektu “Kids were here” :)
Teraz można się pośmiać, choć na pewno byliście przerażeni.
Ej, serio! Mąż nawet rozważał egzorcyzmy ;)
Dobra akcja! Masz rację, pierwsza myśl to nie przerwać ciągłości snu dziecka, bo będziemy mieć dwa problemy;]
Mój mąż kiedyś przez kula hula czy jakkolwiek to się zwie mało nie zszedł na zawał.
Spodziewałam się szczoteczki do zębów. Byłam blisko ;)
ha ha ha omg… :-)
U nas kiedyś było podobnie… nam chodziło chrapotało coś pod sufitem też w łazience, ale na strychu nic nie było, przerażeni byliśmy… po długiej akcji co to może być, okazało się, że to mój koszyk wiklinowy takie wydaje dżwięki, który umyłam i położyłam wysoko w łazience do wysuszenia :-) ha ha ha
hehehehehe wiedziałam, że ta historia skończy się czymś takim, z każda linijką mój uśmiech na twarzy robił się coraz większy bo wiedziałam, że to będzie coś niespodziewanego :D ja bym chyba od razu uciekła w panice z domu ;p
<3 made my day
od razu pracuje się lepiej :)
Hehe kocham takie sytuacje. Kiedyś wyszłam z psem na spacer i słyszę przeraźliwy pisk dzieci (obok mam przedszkole). Nagle ucichl. Po chwili znów, jeszcze głośniej. W głowie mam tylko jedno: psychopata wlazl do środka i znęca się nad maluchami. Biegne w te pędy do domu, męża za fraki, mówię “dzwoń po policję i się ubieraj. Ktoś się znęca nad dziećmi w przedszkolu. Strasznie krzyczą”. Lecimy co sil w nogach z telefonem w ręku, piski słychać dalej. Nagle mąż staje i glupkowato się usmiecha “o ten dźwięk chodzi?” Ja przytakuje. Wtedy on wybucha śmiechem, klepie mnie po ramieniu i mówi “kochanie to wiatr gwizdze między wieżowcami” :),
Dobre :D
Dobrze, że nikomu nie powiedziałaś ;) takie historie to tylko u was :)
Siedzę i czytam przerażona co z dziećmi jezu biedni co się dzieje jak to sie skończy i……. buuu…..zabawka hahah i to mnie rozwalilo i chociaż byłam przerażona historia wydaje się zabawna ale jak ja czytałam i miałam 1000.. myśli na raz tak wam współczuję wrażeń ale ..na szczęście dobrze się skończyło !
Ja kiedyś miałam też historię z zabawka i to nie jedna raz dzieciaki (3i5) nie chcieli xa chiny iść spać , dobra 22 zasneli , przed 24 synek (5l.) Obudził się z gorączka zasnął w miarę szybko a ja tylko blagalam żeby nie obudziła się córcia kiedy już wszyscy w końcu zasneli 3:04 dokładnie pamiętam i po domu rozchodzi sie dźwięk melodyjki gdzieś ale gdzie i co to ! Po jakimś czasie okazało się że to zabawka a dzieciaki biegły po całym domu !! Nad ranem zasneli a ja co robiłam sprzątam cały dom po piorunowym poszukiwaniu zabawki !!
Ooo nie:d Dobre max!!!:):):)
Nam w trakcie remontu łazienki zwariowała szczoteczka elektryczna, która stała na zlewie w kuchni po czym do niego w nocy wpadła i zaczęła wibrować. Mąż zanim zlokalizował, że to ona najpierw okręcił cały zlew i syfon, a także wyniósł zlew z kuchni i wtem wypadła szczoteczka, więc mnie już nic nie zdziwi :D
heh burczenie w ścianie ja to raz przeżyłam w nocy … budzę małża i mówię mu żeby zszedł do piwnicy bo coś jest nie tak …ojj jak on marudził że mam fiubździu w głowie i że sobie filmy wkręcam.. ale w końcu mówiąc pod nosem niecenzuralne słowa zszedł.
Niestety jak wrócił i jak spojrzałam na niego to żołądek przewrócił mi się na drugą stronę…
zapomniał nowej pralki ustawić i jak było nastawione w nocy pranie (opóźniony start) to przy wibracji pralka wyskoczyła do góry wyrwała wężyk sama się przewróciła i zalała świeżuteńko zrobioną pralnię i całą piwnicę (piwnica ma ponad 60m2)
i od tej pory już nie marudził jak mu mówiłam że ma iść coś sprawdzić bo coś mi tam szumi, brzęczy czy inne
bilans strat (woda leciała jakieś 30-40 min max)
pralka (nowa nowiusieńka) do naprawy
zalana piwnica – 3 tygodnie chodzący osuszacz
ogromna ilość rzeczy do wyrzucenia w tym zaprawy, tynki, gipsy, stare blaty i inne drewno oraz inne cuda przeznaczone do składowane do palenia (część udało się uratować- wysuszyć)
teraz tym bardziej jestem wyczulona na różne dziwne odgłosy po dwóch zalaniach piwnicy (drugim razem pękł nieużywany kompletnie zawór ehh), pożarze przewodu kominowego (taki jakiś dziwny syk był słyszalny w domu – a ogień z komina na 2 metry) – cała ekipa strażaków przyjechała hihi ehh te “mundury”
i kilka zalań sąsiadów z góry (kap kap kap i po jakimś czasie całe mieszkanie zalane bo z kapu kap zrobiło się uwagaaaaa leci już ciurkiem)
genialne! usmialam sie!
Choc sie domyslalam, ze to jakis dzieciowy gazet wam numer wycial :D
Haha, piękna historia :D
U nas tylko koty nocą “ożywiają” jakieś porzucone zabawki, ale to raczej łatwo poznać, co za ustrojstwo ;)
Haha zlosliwa syrenka :) Dobrze, ze spelnilas prosbe meza i nikomu o tym nie powiedzialas ;)
hahahahahahaha… Złośliwość przedmiotów martwych! Oczywiście nikomu ani mru mru :)))
Padlam i leże! rozbawiłaś mnie :D
Hehehehe dobre Marlenka , dobreeeeeeeeeeeeeee!!!!!
A dzieci faktycznie się nie obudziły?
Haha leżę i kwiczę :) jesteście niesamowici! My mieliśmy takie przychody z jedną zabawek synka, bardzo głośno grającą pszczołą. Uwielbiała się załączać ni z tego ni z owego w środku nocy, przyprawiając nas o stan przedzawałowy. Po kilku incydentach wylądowała w koszu, to nie na nasze nerwy ;)
:D oh my gosh… Sytuacja z piekła rodem :D (na szczęście okazała się błahą sprawą) i jak po takich emocjach zasnąć?
Zabawny tekst! Fajne zakończenie! :)
Nas wystraszył jakiś dziwny nieznany dźwięk, kiedy jechaliśmy pożyczonym samochodem do Częstochowy. Godzina 22, ok300km od domu. Dzieci śpią słodko. Coś piszczy z tyłu. Okazało się, że w walizce w bagażniku włączył się termometr dziecięcy.
O boshh przypomniałaa mi nasza sytuacje.. Godzine siedzieliśmy wieczorem w domu i zastanawialiśmy sie dlaczego syrena wyje.. Co moze oznaczać ten ciągły sygnał.. (Mieszkamy niedaleko rafinerii).. Dzwonimy do teścia.. No on mówi ze cos tam słyszy ale niewiele.. Moze budynki zasłaniają.. Siedzimy w konsternacji i postanawiamy zadzwonić na 112 zapytać co sie dzieje.. Połączyło nas z Radomiem (jakieś 300 km od nas.. Wtf??;)), oni nic nie wiedza.. ok, podchodzę do okna.. No wyje jak nic.. Podchodzę do drugiego.. Cisza!!… Idę spowrotem.. Okejjjjj, za łóżkiem leży przygnieciona zabawka z której wydobywa sie zacięty dźwięk dokładnie taki jak syrena alarmowa.. Nasze miny.. Bezcenne:))) boski wpis:)))
Nie uwierzysz, ale miałam to samo.
Nie było to w nocy więc wiadomo, inny odbiór emocjonalny, ale też mi trochę czasu zajęło odszukanie “źródła”.
Na początku myślałam, że coś się dzieje z piecykiem.
I też telefon był już w gotowości, numer do męża wybrany.
Ale zidentyfikowałam winnego i śmiech mnie oczyścił z emocji.
buahahah!
Nam się zdarza nadepnąć w środku nocy na kwaczącą kaczkę naszej córci – efekt dokładnie taki jak w jednej ze scen “Drogówki”.
Ha! Takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam ;) Choć nie wiem czy mi by przyszło do głowy dopatrywanie się w burczącej ścianie pożaru czy powodzi. Ale może trzeba byłoby to usłyszeć ;) /Justyna.
O matko! Nie zazdroszczę przeżycia, chociaż niebawem trafi do zbioru rodzinnych anegdot i przynajmniej będzie co wspominać :)
hehehe dobre …
my nie mieliśmy tyle szczęścia – pękła nam rura w ścianie – przy łazience – trzeba było kuć ścianę … z płytkami … niestety od 2 miesięcy mam dziurę nie załataną … boską …. :/ i jeszcze płytek nie mogę dopasować :(
Kochane zabawki dzieciaczków :) Ja o mało nie spadłam z łóżka kiedy to moja poduszka oznajmiła mi, że “po środku brzuszka ma pępek “… Na szczęście była to schowana pod nią jedna z edukacyjnych zabawek córci ale przeżycie niezapomniane :)
Ciekawe że na klatkach trzymają jeszcze numery telefonów :)
witam
Wiem że takie sytuację się zdarzają z włączaniem zabawek w środku nocy ,też mam dzieci ,ale jakoś nie wierzę w w tą Twoją historię ,a raczej w wpis sponsorowany :-)
Po co link syrenki prowadzi do sklepu internetowego ;-) ?
Tekst bardzo dobry ,trzymający w napięciu .Pozdrawiam
Cóż… każdy ocenia drugiego wg. siebie samego :)