Na zimowe wieczory

Mój ulubiony produkt La Millou, koc dla dorosłych ma niezliczoną ilość zastosowań. Może być narzutą na łoże, matą do zabaw dla dzieci
**********
Myślę, że tą notkę można by spokojnie zamknąć w zdjęciach, a wszystko i tak byłoby jasne.
Mój ulubiony produkt La Millou, koc dla dorosłych ma niezliczoną ilość zastosowań. Może być narzutą na łoże, matą do zabaw dla dzieci, kocem piknikowym, na sanki, a także kołdrą na oparciu fotela który czeka na zimowy wieczór…
Jest piękny, ciepły… absolutnie doskonały. Idealny prezent dla całej rodziny (>klik<)
zapytaj w szpitalu jak wygląda to z noclegiem rodzica :( czy jest gdzie zjeść obiad, sztućce, kubek i papier toaletowy lepiej wziąć w razie czego swój ;) my na pediatrii nie mogliśmy w ogóle z sali wyjść :(
Wiem że Lenka już duża i ciężka ale kiedyś słyszałam że przetrwali w szpitalu dzięki nosidle- ręce nie mdleją a i dziecku zawsze raźniej jak trzeba coś kłuć czy podawać kroplówę. Trzymam kciuki bo pewnie będzie to ważne wydarzenie, nas z drugiej strony czeka za jakiś czas podcinanie więzadełka i też jestem cała w strachu- ciągle odkładam a to jak skończy rok a to jak zacznie mówić- ale wiem że trzeba się z tym zmierzyć.
trzymamy kciuki, ja sama mialam usuwane znamie i nie ma po nim sladu. a w szpitalu najwazniejsze to nocleg dla Ciebie, zeby nie stwarzac dodatkowego stresu dziecku i sobie
pozdrawiamy
Trzymamy kciuki za powodzenie :) Ja na szczęście w szpitalu byłam raz i tylko na obserwacji jak mala kaskaderka wyskoczyła z łóżeczka mając nieco ponad roczek ,a ja niemalże zawalu dostałam i mimo,ze nic jej nie było to prosto na ostry dyzur do szpitala pojechałam z nią- całe szczęście nie było ani siniaczka po upadku z wys. 80 cm :/ Może jak znajdziecie chwilkę wolnego czasu to jakieś spotkanko w Łodzi na kawkę z maluchami? Pozdrawiamy :)
Kocyk super, a makijaz bomba!:) Glowa do gory – wszystko bedzie dobrze, i zanim sie obejrzycie bedzie juz w domku. Mala na pewno bedzie dzielna – trzeba pozytywnie myslec, trzymam kciuki i pozdrawiamy!:) x
Ojejku jaka piękna Marlena, piękna sesja…Oglądając takie zdjęcia i zima cieszy :)
Współczuję i mam nadzieję, że wszystko pójdzie gładko. Mój synek ma za to duże znamię barwnikowe (włochate :/) na łopatce. Też mam ogromny dylemat i rozterkę…Będę śledziła Wasze doświadczenia równocześnie trzymając kciuki za małą bohaterkę no i za Was dzielnych rodziców :)
Co do wpisu na funpage’u o zabawie w chowanego.
Maja (córka koleżanki): mamo kupisz mi calineczkę?
Mama: no kochanie mogę kupić, ale gdzie taką widziałaś?
Maja: Gdzie?
Mama: no nie wiem gdzie, dlatego pytam.
Maja: a gdzie?
MAma: no nie wiem, w jakimś sklepie, tak?
Maja: W jakim?
Mama: Maju nie wiem w jakim, czy jakaś koleżanka z przedszkola miała?
Maja: A jaka?!
Mama się poddała :)
jeśli kogoś stać na takie koce to super… 400 zł to prawie cała moja wypłata :))
trzymamy kciuki. Jesteśmy z łodzi – gdyby jakaś podbramkowa sytuacja – piszcie.
Łodż bardzo rozkopana – lepiej omijać centrum, zresztą dojazdówki również – radzę omijać godziny szczytu.
Jakby co – jestesmy do dyspozycji
3maj się kochana, będzie wszystko dobrze :) ja jeszcze nie byłam z Piotrusiem w szpitalu, więc jestem w tym temacie zielona :) ale będziemy 3mać kciuki za Lenkę i za całą waszą rodzinkę :*
Jak traficie dobrze – czego życzę, to nie będzie traumy, bo w szpitalach też pracują fajni ludzie i ludzkie pielęgniarki. Dobrze zaopatrzyć się we własny materac lub leżankę, kawa, herbata, cukier, odkamieniacz do czajnika (ja w szpitalu odkamieniałam ogólnodostępny czajnik bo miał kilka milimetrów kamienia i nikt z tym nic nie robił =/) Jak masz opcję, żeby ktoś ci przywoził jedzenie ludzkie to warto, a może jakiś katering. U nas jedzenie było jak dla dziecka po usunięcia wyrostka, najgorszy rodzaj diety – masakra.
Papier toaletowy własny, ręczniki papierowe własne – przydają się.
No i ja miałam ze sobą własne poszewki i kocyki bo pościel szpitalna była twarda jak tarka i Młody miał czerwone kolanka i uda.
Jak ja bylam z Kacprem w szpiatlu (5 dni) to najwazniejsze byly ulubione zabawki i gry zabrane z domu. Wypelnialy nam długie chwile i umilaly czas. Ponad to tak jak pisaly dziewczyny wczesniej, dowiedziec sie o możliwość żywienia itp bo kazdy szpital to inne zasady. Ja mocno glodowalam… Dla Dzieci jedzenie tez czesto ubogie wiec codzienne zakupy byly normą. Zycze powodzenia i trzymam kciuki żeby Makoweczka byla dzielna.
Trzymam kciuki, spróbować warto! Szpital, to zawsze męczarnia, również dla rodziców. Ale to na szczęscie dni kilka, więc dacie radę, nawet jak będzie trudno, to jest świadomość, że za chwilę będziecie w domku. Z ruchliwym, a w miaę dobrze czującym się 2 latkiem, to jest troche problem. Trzeba zabrać mnóstwo gadżetów, którymi w małym pokoju szpitalnym dziecko będzie mogło się zająć cały dzień. Chyba, że oddział dysponuje świetlicą, to już sytuacja wygląda nieco lepiej. I tu lepiej w pokoju mieć lokatora rówieśnika ;) Zorientujcie się jak wygląda sytuacja z noclegami dla rodziców, my w sumie wciagu kilku naszych pobytów w szpitalu, mieliśmy tylko raz łóżko, pozostałe noce na krzesłku ;) Tak więc jakiś śpiworek, tudzież ależ kocyk La Millou warto mieć ;) Dzień na odziałach zaczyna się bardzo wcześnie ;)
My byliśmy z córką niedawno w szpitalu bo postanowiła się wstrząsu mózgu dorobić. Ten cudny koc Wam się przyda co by w nocy zębami nie szczękać. Zapytaj jak wygląda nocleg rodzica, na łóżku czy na fotelu (my mieliśmy fotel do dyspozycji) wiem że czasem dają materac i śpisz na podłodze. Zapytaj jak wygląda sprawa jedzenia dla rodziców czasem można wykupić. I weź małej pampersy mogą się przydać no i przytulak najukochańszy do odstresowania, a Wam kubek termiczny nie zaszkodzi. Będzie dobrze choć wiem, że trochę nerwów to kosztuje.
ja jako walnięta na puncie higieny mówie: miejcie żel antybakteryjny- podstawa, nie brałabym tez jakis szczególnie ważnych dla siebie/dziecka drobiazgów tylko takie, które , wychodząc ze szpitala, wrzuciłabym do kosza…. kosmetyki przelałabym do małych buteleczek dostępnych np w rossmanie, szczoteczkę tez bym w domu zostawiła a wzięla taką tylko na czas szpitala…… a to wszystko dlatego, że niestety prawdą jest, że z pediatrii do domu na rzeczach przynosimy przeróżne cuda… no i zaraz po przekroczeniu drzwi domu wstawiłaby pranie… no ale jak pisałam, ja walnięta jestem ;-)
Podpisuję się pod tym – ja bym zrobiła dokładnie to samo! Ze szpitala można przywlec całą gamę bakterii/wirusów/grzybów i innych świństw….
Podpisuję się pod tym wszystkimi kończynami,my prawdopodobnie w ten sposób przytargaliśmy kilka “dziadów” :/
Z tą szczoteczką to może przesada ale nakładki papierowe na sedes to ja mam zawsze w torebce :P
ja w publicznych toaletach to w ogóle nie siadam, tylko ,, na Małysza, i to pod warunkiem, ze są ładne, bo w brzydkich nie daje rady- wstrzymuje
Mądrze piszesz, to nie żadne fanaberie. W szpitalach są najdziwniejsze bakterie jakie mogą być do tego uodpornione na antybiotyki. Żel antybakteryjny do rąk, chusteczki antybakteryjne do przemywania zabawek, które upadły na podłogę itp. Kosmetyki też w niewielkiej ilości. I ciuchy które da się wyprać w 60 st. by się zarazków pozbyć ;)
My z małym w wakacje wylądowaliśmy na oddziale zakaźnym z biegunką. Nie mogliśmy wychodzić z pokoju by od innych dzieci się czymś gorszym nie zarazić (była rodzina z 3 dzieciaków z jakimś draństwem co wątrobę niszczyło).
Ale u Was pewnie i świetlica będzie bo to nie zakaźny ;)
Jeśli szpital nie udostępni łóżka to spytaj się o możliwość wniesienia łóżka polowego, wygodniejsze niż krzesło.
Z Łodzi jestem jak jakieś techniczne rzeczy to pytaj.
z pierdół jak ominąć korki, to przy zjeździe z autostrady jak będzie korek przy strykowie warto zjechać na zgierz.
Pozdrawiam serdecznie. Będzie dobrze. Matka Polka to dobry szpital.
Nas też czeka niegroźna operacja i jedyne czego się obawiam to usypiania.
I przy zakładaniu wenflonu, jeśli będzie mozliwość warto nie iść z małą. Pielęgniarki dobrze wiedzą jak szybko to zrobić, jak złapać dziecko i bez Twojej obecności będzie im łatwiej. Ty masz być od utulenia i uspokojenia. Oczywiście to moje zdanie. U nas tak było i w zabiegowym chłopak spędzał tylko minutkę a potem na ręce mamy i już spokój ;)
Nie zgadzam się … Nie wyobrażam sobie zostawić synka w takiej sytuacji. Szymek ma 3 latka. Niedawno spędziliśmy 4 dni w szpitalu. Nawet nie zapłakał przy wkładaniu wenflonu. Dlaczego? Dlatego, że wszystko mu powiedziałam. Nie oszukiwałam, nie udawałam że nic nie będą robic itd. Powiedziałam, ze pani pielęgniarka zrobi zastrzyk i zamontuje “zakretkę”, że mama będzie przy tobie. Szymek nie płakał róniez na szczepieniach i innych badaniach. Nie płacze dlatego, że dokładnie wie co sie bedzie działo.
Mówię, ze to tylko moje zdanie. Mój wtedy miał raptem 14 mscy to też zbyt wiele mu nie wytłumaczę. U nas się to sprawdziło.
Katalin, całkowicie się z Tobą zgadam! Mój malec miał mały wypadek 2 miesiące temu, przez co wylądowaliśmy na USG główki. Do zabiegowego wszedłem z nim sam, mama czekała na zewnątrz. Miko nie przeszedł tego łatwo i ronił krokodyle łzy przy akompaniamencie jego jakże donośnego krzyku… Po zabiegu uspokoiłem go na tyle ile mogłem, jednak to kontakt z mamą dopiero przywrócił go do stanu wzorcowego. Jeśli w gabinecie znajdowałaby się również jego mama, po pierwsze miałbym do uspokojenia dwójkę, po drugie młody wyrywałby się jeszcze bardziej dążąc do kontaktu ze swoją mamą. Uważam, że wszelkie zabiegi (szczególnie takich malców) powinny być wykonywane bez obecności mamy – jedynie tata, lub sam personel.
Witaj :)
Zacznę od tego że wyglądasz zjawiskowo na zdjęciach – piękny makijaż, no i ten uśmiech :) Kocyk śliczny i biję się z myślami czy go nie kupić….tak na święta sobie od Mikołaja….a co!
Podczytuję Twój blog od jakiegoś czasu ale nigdy jakoś nie miałam śmiałości się odezwać. Jesteś moją inspiracją modową od jakiegoś czasu – i niektóre z Twoich wskazówek staram się wcielać w życie :) jestem mamą dwóch 5,5 miesięcznych chłopców – i również mieszkam w Whitestoku ;) także kto wie – może pewnego dnia Cię zaczepię w parku czy na ulicy – uważaj na bliźniakowe wózki, hihi
Odpukać nie byłam w szpitalu z moimi Maluchami, ale za Twoją Lencię trzymam kciuki z całego serca. Mała jest i możliwe że nic nie będzie pamiętać za parę lat z tego wszystkiego. A biorąc pod uwagę jak okropni i dokuczliwi potrafią być ludzie i inne dzieci – moim zdaniem bardzo dobrze że się zdecydowaliście na usunięcie. Prędzej czy później sama by zdecydowała by usunąć sobie naczyniaka – więc moim zdaniem im szybciej tym lepiej.
Oby poszło szybko i bez komplikacji :)))))
Trzymam mocno kciuki i pozdrawiam &&&&
Ja spędziłam miesiąc w Centrum Zdrowia Dziecka, śpiąc na leżaku przy łóżeczku mojej 2 miesięcznej córci.
Choć przepłakałam tam każdy dzień i noc to teraz z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że dzieci dużo lepiej znoszą to szpitalne życie a ich optymizm i pogoda ducha ,nawet mimo ciężkich chorób, bólu, to nam rodzicom dodają otuchy jak nic innego.
Choćby nie wiem co nie okazuj przy Lenie strachu, niepokoju czy płaczu, jesteś dla niej oparciem i towarzyszem szpitalnego życia:))
Pewnie będziecie króciutko. Trzymam kciuki abyście jak najszybciej wróciły do domku.
UUUU :( jestem duchem z Wami :*
No to ja wsparcie moje już wirtualnie przesyłam i pozytywne fluidy również!
Tyle mogę, bo praktycznych informacji udzielić nie potrafię…
Buziaki!!!
Hej! Oczywiście piękne zdjęcia – sesja się udała.
Również jestem z Łodzi i jak coś, jakieś pytania to śmiało pytaj…!
Pewnie wybieracie się do Matki Polki?
Tam właśnie przyszła na świat moja Lenka i również w Matce Polce spędziłam z córcią 10 dni gdy chorowała na zapalenie płuc.
Najgorszy moment jaki pamiętam to zakładanie wenflonu… Alex wyrywał się, płakał, przez co żyłki były zwężone, przy trzecim wkłuciu nareszcie się udało, miał wtedy prawie 2 latka. Byliśmy w szpitalu przez zakażenie dróg moczowych, a bonusem było złapanie przez niego szkarlatyny w szpitalu od innego dziecka:/
My na szczęście w szpitalu nie byliśmy. Tak więc nic nie doradzę. Jedyne co to życzę zdrówka dla Lenki i żeby wszystko poszło sprawnie i bez komplikacji.
Zdjęcia i MM zjawiskowe! Koc cudowny! Muszę sobie taki sprawić i przestać zazdrościć córeczce jej mega miłych i przytulnych kocyków :-) Co do zabiegów Lenki to bardzo mocno z całych sił trzymam kciuki żeby wszystko poszło sprawnie i w miarę miłej i spokojnej atmosferze. Z pobytu w szpitalu z rocznym wówczas synkiem pamiętam tylko okropne nerwy i jak czas strasznie wolno płynął. Może oprócz ulubionej zabawki i gier czy puzzli które umilą Lence pobyt warto napakować tablet lub laptop mnóstwem bajek i filmików dla Lenki i czymś ulubionym dla MM na wieczór kiedy Lenka już zaśnie a MM będzie się nudzić? :-) Koniecznie zabierając również słuchawki :-) MM jestem pewna że Lenka szybko zapomni o pobycie w szpitalu :-)
Jeśli możesz to napisz ile masz wzrostu i ile ważysz. Moim zdaniem masz perfekcyjną figurę i wydaje mi się, że z moim 1,5m ważę za dużo (proporcjonalnie do ciebie). Jeśli nie chcesz tego pisac w komentarzu to proszę napisz do mnie chociaż maila, buziaki.
Nie mam doswiadczenia, nasz maluch do tej pory nie musial lezec w szpitalu, natomiast gdyby musial, to bym bawila sie z nim “w doktora”: robila zastrzyki i pokazywala, by sie w tym momencie nie ruszac, robilabym z nim zastrzyki strzykawka plastkowa misiom, lalkom, przytulancom, samochodom. kupilabym zabawkowy przyrzad do odsluchu pluc i badalabym z nim tetno wszystkim zabawkom. To wszystko naladowalabym ogromna dawka humoru, tak bysmy sie duzo smiali odbydwoje sie z robienia zastrzykow i innych czynnosci, bysmy sie duzo przy tych zabawach wyglupiali. Po to, by dobrze mu sie to kojarzylo i by sie nie bal. Poniewaz zrobienie dziecku zastrzyku moze duzo mniej bolec niz nam sie wydaje, to bedzie momencik. A jezeli Lenka bedzie juz to znala, to byc moze w ogole nie bedzie stresu. I rowniez, zabralabym ukochane zabawki synka i pare nowych ktore wiem ze by mu sie bardzo spodobaly.
Trzymam kciuki za Was bardzo mocno!! Dacie rade, bedzie dobrze :)
My mamy malutkiego naczyniaka na skroni ale sam się wchłania i już został jak główka od szpilki.. Ja byłam w szpitalu z 15 mies córka i nam trafiła się jedynka, ja miałam łóżko a jedzenie jak to jedzenie.. Szpitalne:) Też byłyśmy na 3 dni. To krótki czas więc da się przetrwać.. Ja więcej przeżywałam niż córka. Welfron wbili w sekundę a córka w ogóle na niego nie zwracała uwagi.. Także nie bierz do serca tego całego straszenia.. Wszystko zależy od dziecka i okoliczności.. No i chyba nie będziecie na pediatrii tylko na chirurgii dziecięcej..? Więc od chorób wszelakich z daleka.. Dopytaj na prv dziewczyne która była w matce polce jakie tam sa warunki jeśli tam jedziecie.. Jej uwagi będą chyba najcenniejsze. Pozdrawiam.
Koc jest fantastyczny! Przydałby mi się taki, bo uwielbiam owinąć sie kocem i spędzać tak zimowe wieczory. A wiadomo, kocy i kocyków nigdy za dużo :)
Trzymam kciuki za udany zabieg!
Hej Marleno, wow zdjęcia są przepiękne. moje ulubione number 7 od góry, w jasnym sweterku na kanapie , oczywiście z kocykiem.
Gdybyś zapragnęła towarzystwa w szpitalu to pisz śmiało smsa , to bym podjechała i Was odwiedziła. Najlepiej to autograf poproszę i zdjęcie z Makóweczką….
Ciekawe jakie warunki będą w szpitalu, Lenka najważniejsze,że jedzie z mamą. Musi być dobrze. Trzymam kciuki, żeby zabieg się udał bezboleśnie i bez przeżyć. Ściskam!
P.s To co z tym autografem MM?
Hej:)
Makijaż mamy cudny i koc też :)
Ja z Łodzi i tak jak reszta służę pomocą w razie awarii ;)
Pozdrawiam :)
Ze szpitalem to ja nic nie podpowiem, bo u nas pewnie jest inaczej. Powodzenia życzę i trzymam kciuki! Marlena, muszę to powiedzieć – dech zapierają te zdjęcia! śliczna z Ciebie dziewczyna naprawdę :)
No koc pierwsza klasa. Oj tuliłabym się codziennie do takiego. Ale cena niestety nie na moją kieszeń.
Trzymam kciuki za szpital. Ja byłam z moim starszakiem w ciągu jednego roku TRZY razy. Grunt to popytać o posiłki. Dla dzieciaków często są szpitalne, ja wolałam swoje dawać. No i wiadomo, pytaj jak ze spaniem rodziców. Leżenie na podłodze nie jest przyjemne, a na krześle długo nie pociągniesz. Koc Wam się przyda! Z pewnością ;)
Naprawdę ważne w szpitalu to jest dowiedzieć się co z noclegiem mamy. Jak byłam z moją córką w szpitalu jak miała roczek i 3m-ce na poważną jelitówkę to był to Nasz pierwszy taki “wypad”. I było tam łóżko oraz “łóżeczko” więc oczywiste było, że na łóźku będzie spała ze mną… ale hmmm wszystkie żebra moje jeszcze to pamiętają… Także najlepiej dowiedzieć się co i jak i jakby co zaopatrzyć się w materac:)
Aha i co wenflonu…. Jeśli będzie musiał być to radzę aby tata wszedł z Lenką…. JA choć jestem wytrzymała, nie wytrzymałam i płakałam razem z moją córcią jak się jej wbijali….
Co do szpitala: zakładając wersję optymistyczną, że będziecie 3 dni, to ukochany pluszak, ukochany kocyk, coś co Lenka lubi w sensie jakaś gra/układanka/lalki/kredki, coś co ją zajmie. Są świetlice, ale z zabawkami bywa różnie. Co do wenflonu, ja też wysłałam męża… Moje serce jest słabe….
Załóżcie też wersję mniej optymistyczną…. u nas na dzień dobry przyplątało się zapalenie krtani, i pobyt się przełużył, bo chorego dziecka nie wypiszą, a zabiegi musiały zostać przesunięte… Co prawda czekaliśmy na rezonans magnetyczny, ale chciał czy nie zabieg przesunięto. Więc z planowych 4 dni zrobiło sie chyba 8.
Mamie przyda się pogoda ducha :) kawa :) koc (tu tak jak wspominają dziewczyny dopytaj jak jest z noclegiem, dwie noce można pociągnąć na fotelu ale 3..4… może być gorzej). Niektórzy biorą karimaty, zależy jaki szpital i na co pozwalają. U nas była łazienka do dyspozycji rodziców, więc klapki wskazane :) Co do jedzenia, uważam, że szpitalne jest spoko, chyba że Lenka to mega niejadek, mój jadł wszystko (miał 2 lata 8 miesięcy jak leżał), sok czy wodę można kupić w sklepiku szpitalnym więc bez szaleństw… A aaaa weżcie kubek i sztućce :)
Chyba przesadziłam… :))) Co do rad, mam taką zasadę, że mówię mojemu dziecku o wszystkim co będą mu robić, nawet jeśli to pobranie krwi, mówię że zaszczypie, bez specjalych detali, ale mam wrażenie, że lepiej wszystko znosi, bo wie co się będzie działo. Szpital nie jest aż tak straszny, są inne dzieci, można się bawić, ale jednak się dłuży, i to nie dom, gdzie wyłożysz się na kanapie, weźmiesz kąpiel. Ale 3 dni to niewiele.
Powodzenia!
Witam, również pochodzimy z Łodzi i mieszkamy blisko Szpitala Centrum Zdrowia Matki Polki. Cała trójka naszych pociech przyszła na świat w tym właśnie szpitalu.
Jak potrzebna będzie jakakolwiek pomoc to pisz.
Marlena wyglądasz po prostu jak milion dolarów!!!! Przepięknie!!!!
Co do pobytu z dzieckiem w szpitalu, to moje poprzedniczki napisały już chyba wszystko. Ja tylko potrzymam mocno kciuki!!!!
Nie przesadzajcie z tym wyrzucaniem przedmiotów i dezynfekcja po powrocie ze szpitala:)….co maja powiedzieć rodziny lekarskie? Czy myślicie, ze oni się przesadnie odkarzaja po powrocie do domu? :P….. żyją normalnie, maja dzieci , którymi sie zajmują po wyjściu z pracy.
Mocno trzymamy kciuki za powodzenie ,a jak Lenka świadoma sytuacji?
w Matce Polce na stołówce polecam gołąbki
Łóżko polowe!!!Takie sskładane!!!! serio, po pierwszej nocy na wąskiej ławeczce będziesz błagać o izolatke ;-)
Powodzenia i nie wychodzcie ze swojej sali, bo tak jak my, szybko tam wrócicię :-/
Koc faktycznie jest ekstra, zaczynam zbierać na niego kasę :)))
A co do szpitala to weź sobie jakieś zabawki typu wkładanie, układanie książeczki, na pewno nie grające, głośne zabawki. My teraz z moją Julietta byłyśmy kilka dni i takie zabawki się sprawdziły.
Co do ubrania to na dzień wygodny dres lub leginsy a na noc to piżamka no i pomyśl o spania dla Ciebie, ja miałam łóżko polowe, które zajmowało pół sali ale co tam, najważniejsze że wygodne, a na dzień miałam fotel turystyczny bo na stołku kręgosłup mi wysiadł po jednym dniu.
P.S. Na zakładanie wenflonu koniecznie idź, dziecko musi się czuć bezpiecznie przy Mamie a nie przy jakiś obcych babach.
Good luck, będzie dobrze, nie ma się co umartwiać
buziaki
Halo, halo czy ktoś ma problem z wyświetleniem wyników konkursu o kurkach tak jak ja? W ogóle nie widzę notki konkursowej :( a już są wyniki podobno! A co jeśli wygrałam Ja?