O czym marzyłaś 5 lat temu? (4 rocznica bloga w tle :))
Chciałam Wam te zdjęcia dodać na Światowy Dzień Fotografii, jednak wrzucam je z tygodniowym opóźnieniem, jako, że World Photography Day był 19 sierpnia czyli równy tydzień temu.
Dlaczego? Dziś jest ważniejsza data, rocznica. Równe 4 lata od założenia bloga!
Był to niesamowity, bardzo rozwijający okres. Cztery lata blogowania uczą o reklamie, marketingu, e-commerce, więcej niż tyle samo trwające studia. Dają możliwość obcowania z kampaniami, strategiami marek ‘od kuchni’. Kreowanie wizerunku produktu czy marki staje się naszym udziałem. Codziennie odpisuję na dziesiątki maili podrzucając pomysły i rozwiązania na kampanie, akcje produktowe czy wizerunkowe marek. Żeby była jasność. To było moim marzeniem odkąd po raz pierwszy zapytano mnie kim chcę być w przyszłości. Chciałam robić kreatywne kampanie reklamowe dużych marek. Myślałam bardziej o karierze rodem z ‘Devil wears Prada’ czy ’13 going 30′ (który to obejrzałam z 10000x), jednak obecna wersja moich spełniających się marzeń pozwala mi być również.. rodzicem.
Poczyniłam także niesamowity postęp jeśli chodzi o fotografię. Szczególnie widać to jeśli przyjrzycie się naszym pierwszym sesjom (I, II, III). Wszystko jako samouk, bo na pierwsze warsztaty pojechałam dopiero w tym roku, a już za kilka chwilę zdradzę Wam, że zaproszono mnie do jury rewelacyjnego konkursu fotograficznego. Zmieniłam sprzęt, którym fotografuję, zaczynam skupować obiektywy. Kocham zdjęcia! Uspokajają mnie, wyciszają. Pomagają odnaleźć spokój i rezerwę. Prowadzenie bloga jest bardzo aktywne, porywające, angażujące, czasami jednak… stresujące. Pakuję wtedy dzieci w auto u uciekam nad jezioro, w góry czy do puszczy. Tam oddycham pełną piersią i mam także właśnie czas na złapanie kilku kadrów.
Jak te poniżej… kiedy to na dosłownie 5 minut. zajechałam do mojej koleżanki, która sprowadziła się z Teneryfy do serca Puszczy Białowieskiej. Wpadłyśmy się tylko umówić na wrzesień i załapałam kilka kadrów. Lubię je.
Chciałabym sprzedać Wam kilka mądrości,po tych czterech latach. Patrzę wstecz i myślę jakich wyborów mogłam dokonać. Najlepszą opcją byłoby nicnierobienie. Mąż z dobrą wypłatą, 100-metrowe mieszkanie. Czego chcieć od życia więcej? Ale ja uparcie dążyłam do posiadania czegoś własnego. Mogłam iść na ciepłą posadką. Wypić rano kawę, przeskrolować maile, lub sprzedać kilka koszul. Dostać 2,5 tysiąca i mieć święty spokój. Chyba.. bo mógł mi się trafić stresujący szef i wredne koleżanki ;). Ale to zawsze jest opcja.
Wybrałam drogę pod górkę startując jako jeden z pierwszych blogów w swojej tematyce. Pracowałam ciężej niż ktokolwiek z Was realnie potrafi to zrozumieć. Wie to tylko moja rodzina, przyjaciele. Zdaję sobie sprawę, że Wam, tam po drugiej stronie często wydaje się, że praca blogera, to sweet focie i gratisiki. Wciąż dostaję komentarze, że ‘za buty czy żelazko się sprzedałaś’. Cóż… Już nawet nie chce mi się tłumaczyć. Jest to moja praca. Zarobkowa. Którą kocham całym sercem. Daje mi dużo satysfakcji, spełnienia i – bądźmy realistkami – pieniędzy.
Ludzie często czepiają się najróżniejszych szczegółów bloga. Od wpisów sponsorowanych, przez wizerunek mój i dzieci, po pracę za gratisy i pierdyliard innych spraw. A ja Wam powiem, że za każdym razem mi smutno, bo żal mi tych ludzi. Zamiast zakasać rękawy i wziąć się za swoje życie od teraz, nie od kolejnego poniedziałku, czy nowego roku, i zacząć coś robić ze swoim życiem, wszyscy mają wiele rad jak ktoś powinien postępować. A to jego droga. Jego spełniajace się co chwilę marzenia.
Marudy uważają, że wiele rzeczy jest nieosiągalnych, poza zasięgiem marzeń nawet. Nie warto się starać bo na koncie pusto, praca ciężka, na sport nie ma kiedy chodzić i kto w ogóle opłaci karnet? A ja Wam mówię, że można! Wszystko. Czy to z dzieckiem na ręce, czy o jednej nodze. Co roku niepełnosprawni olimpijczycy pokazują, że można wszystko. Niewidomi i niepełnosprawni wchodzą na szczyty gór i opływają atlantyk. Codziennie marzyciele wstają o 5 rano i biegają, piszą, lepią w glinie czy robią cokolwiek tam na co mają ochotę. Bo wierzą, że się uda. Bo droga do celu jest dla nich przyemnością.
Ludzie sukcesu nie marnują czasu na hejt. Nigdy. Zapamiętajcie moje słowa i wróćcie do nich kiedy będziecie miały ochotę napisać komuś coś nieprzyjemnego. Od 4 lat nie napisałam żadnego negatywnego, obrażającego czy jakiegokolwiek innego komentarza anonimowo czy rekreacyjnie. Ludzie spełnieni nie mają czasu ani ochoty na mówienie komuś, że ma brzydkie buty, albo robi coś źle. Konstruktywne rady budują, jednak próżno szukać ich w internecie. Mądrych komentarzy negatywnych i wynikających z nich dyskusji na 4 lata miałam może z 5. Hejtu z 5 tysięcy. Ja nauczyłam się z nim żyć i zazwyczaj nawet nie cyztam po pierwszysch 3 słowach, banuję i nie analizuję treści, ale zawsze poświęcam chwilę na zastanowienie się na temat osoby, która jest tam po drugiej stronie. Co sprawiło, że poczuła, że musi się wypowiedzieć, obrazić mnie czy sprawić przykrość. Jak smutny człowiek siedzi tam po drugiej linii. Dlatego postanowiłam co jakiś czas pisać tego typu teksty. Jako wstrząs dla marud.
Każdy może zmienić ścieżkę po której idzie. Odmienić swoją codzienność. Rozważyć przy winie wieczorem ‘czy to jaki jestm mnie satysfakcjonuje? czy moja praca daje mi radość, a codzienność- szczęście?’ Nie zapominając kim jesteś i o czym marzyłeś jeszcze 5 czy 10 lat temu. To jest w zasięgu Twojej ręki.
Kołcz Marlena ;)
Gratulacje. 4 lata :) A ja jestem z tobą od właśnie prawie tylu. Zaczęłam czytać twojego bloga w grudniu 2012r kiedy zostałam mamą. Rzadko komentuje bo pisanie nie jest moją mocną stroną. Dzięki twojemu blogowi odnalazłam radość macierzyństwa. Nauczyłaś czy pokazałaś mi jak się tym cieszyć :) Często korzystam z twoich porad zakupowych i nie tylko. Poznałam mnóstwo marek, o których wcześniej nigdy nie słyszałam. I zgadzam się z Tobą. Ludzie sukcesu nie marnują czasu na hejt. Troche też dlatego, że zamiast użalać się nad sobą raczej innym kibicują. Jak ja :) Kiedyś pracoholiczka teraz spełniona mama wkrótce dwójki dzieci. Dziękuję ci za twoją pracę, która bardzo mi pomogła. Pokazała radość ale i trudy macierzyństwa. Nauczyła mnie nie przejmować się drobiazgami. Jesteś fantastyczna :) Trzymam kciuki za kolejne 4 00 lat :)
Jaaacie Kasia jak mi miło <3
Ostatnio byłam na warsztacie o emocjach i po raz kolejny wyszło, że radość jest moją mocną stroną, głównie dlatego, że nieodmiennie żywe jest we mnie moje wewnętrzne dziecko ;)
Oj tak, ten tekst jest budujący. Czytam bloga prawie od początku i nigdy nie zastanawiałam się nad tym, dla czego ta kobieta chce więcej i więcej to było dla mnie zrozumiałe. Podziwiam Cię za Twoją determinację i pracę, którą włożyłaś żeby powstało to miejsce. Miejsce pełne ciekawych historii, pięknych zdjęć, potrzebnych gadżetów i moje ulubione- pięknych miejsc. Nie raz mnie zainspirowałaś i nie raz tekst nie trafił w moje gusta, ale nigdy nie przyszło mi do głowy Cię hejtować bo komu to potrzebne, nie zawsze muszę się zgadzać z Twoim zdaniem. Trzymam kciuki za dalszy rozwój Twój i bloga.
Gosia bardzo dziękuję za ciepłe, budujące słowa <3
Marleno jesteś przykładem osoby, która ciężką praca doszła do miejsca, w którym chce być i czuje się dobrze, a nawet chce iść dalej.
Nawet nie wiesz, jak ważne są dla mnie informacje o waszej (zawodowych blogerów ) pracy. Jestem doradcą zawodowym, pracuję z młodzieżą i wasz zawód jest w tej chwili w grupie moich podopiecznych tym wymarzonym, wyśnionym.
Tylko sama się domyślasz, jak oni ten zawód widzą, jak sobie dzień blogera wyobrażają… sielanka.
Ja wytrwale tłumaczę, że to ciężka praca, że wymaga wkładu pracy, wysiłku, serca, że to musi być pasja i samo nastawianie się na “łatwą kasę” nie wchodzi tu w grę. Do tego . no nie oszukujmy się, trzeba umieć pisać, mieć lekki, piękny styl, który fajnie się czyta, który trafia do ludzi.
No i chyba najważniejsza cecha…kreatywność, przecież te wszystkie pomysły na posty wam z nieba nie spadają.
Chciałabym mieć od jakiegoś zawodowego blogera taki zbiór cech, predyspozycji, wskazany w tej pracy, więc zbieram sobie to, na podstawie takich postów, jak Twój dzisiejszy.
Tobie Kochana życzę dalszej cudownej przygody z blogowaniem i niech ta praca sprawia Ci cały czas tyle satysfakcji, a nawet jeszcze więcej- jeśli się da :)
Gratuluję tych czterech lat!
Zacznę od podziękować. Ogromne uściski. Widzę Cię tu i zawsze czekam na komentarz <3
Co do doradzania, to niesamowicie trudna sprawa. Na ostatniej konferencji na której byłam prelegentem powiedziałam wprost, że nie czuję się na siłach doradzać czegokolwiek, bo przy obecnej sytuacji gdzie do blogów pisze się biznesplany i bierze pod nie kredyty, ja nie mam nic mądrego do powiedzenia. Mam też swiadomość, że ta zabawa w kołcza może dotknąć czyjeś domostwo, rodzinę, ludzkie życie... Mówię głównie o mamach, któ®e wykonują skok w głębokie wody blogosfery. Młodzież jakoś intuicyjnie czuje klimat i ma całe życie przed sobą. Chyba dla nich to lepsze nawet vlogi niż blogi. Tam łatwiej i szybciej staje się celebrytą.
Gratulacje i kolejnych latek na tak wysokim poziomie życzę:). Zagląda się tu z wielką przyjemnością, zdjęcia piękne. Czyta się z wielkim zaciekawieniem, a brak posta w pochmurny dzień powoduje kolejny powód do niezadowolenia:). Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego dobrego życzę:).
Świetny tekst , zgadzam się z Tobą w każdym zdaniu :)
Na Twojego bloga trafiłam jakieś 3 lata temu , kiedy pierwszy raz miałam zostać mamą , lubię czytać Twoje teksty , oglądać zdjęcia , zawsze bije z nich masa radości i pozytywnej energii . Podziwiam jak świetnie sobie radzisz na wielu płaszczyznach , twoją przebojowość , odwagę , masz w sobie coś co przyciąga .Ja nie mam tej odwagi i przebojowości ,boję się zmian ,że coś się nie uda ,dlatego narzekam na pracę i tkwię w niej jednocześnie . Czasem nie we wszystkim się z Tobą zgadzam ale w życiu by mi nie przyszło do głowy pisać u Ciebie czy któregokolwiek blogera jakiś przykry komentarz. Niczego Ci nie zazdroszczę ,zdaję sobie sprawę z ilości czasu i pracy jaki musisz poświęcić blogowi. Poza tym ostatnie zmiany na blogu bardzo mi się podobają , nie wiem na ile to ma związek, ale odkąd nie widzę Cię z Agą z Buuba.pl dostrzegłam u Ciebie większy spokój , dojrzałość ,zmiana na + ,i chociaż lubię Agę to wydaje mi się że Tobie ta rozłąka służy :)
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów
Gratulacje rocznicy bloga. Mimo wszystko chciałabym się z czymś nie zgodzić. Zacytuje
“Zamiast zakasać rękawy i wziąć się za swoje życie od teraz, nie od kolejnego poniedziałku, czy nowego roku, i zacząć coś robić ze swoim życiem, wszyscy mają wiele rad jak ktoś powinien postępować.,””
Skąd masz pewność czy ktoś nie pracuję ciężko i działa w swoim życiu równie ambitnie jak ty.? To, że ktoś napiszę, że dużo produktów sponsorowanych nie uznawałabym za hejt czy nawet jak ktoś napiszę, że dany produkt jest drogi. Co w tym złego?. Rozumiem, że można swoje marzenia spełniać. Jednak czy napewno jest zawsze tak łatwo? Piszesz, że mogłabyś wziąść ciepła posadkę w korporacji jak większość. Tylko wybrałaś trudniejszą drogę. Czy jakby nie patrzeć to wszystko co jest teraz jest w jakimś stopniu zasługą, że nie musiałaś iść do pracy bo sytuacja finansowa wam pozwalała. Czyli założenie bloga z jakim ryzykiem się wiązało ? Nie udałoby się to trudno i tyle. Warto zwrócić uwagę na sprawy też. Z punku tych przeciętnych ludzi, którzy naprawdę pomimo swoich szczerych chęci nie zawsze realizują swoje marzenia i nie dlatego, że są marudami i szukają więcej wymówek. Życie nie jest czarno białe. Pracuje w Sądzie rejonowym gdzie widziałam przeróżne życiowe problemy i naprawdę nie jedna kobieta z udanego małżeństwa życia w luksusie spadła na poziom i takie sytuacje, które nigdy by jej się nie przyśniło. Nie znaczy, że życzę Ci źle. I liczę na twoją porażkę. Tylko warto spojrzeć na sprawy szerzej życie naprawdę czasami płata nam figle. Pozdrawiam
Jestem z Wami od początku a właściwie to jesteśmy bo razem z moim 4 latkiem oglądamy wasze filmy i zdjęcia. Nie ominęłam żadnego wpisu. I sam fakt że tu nadal jestem to sukces :) Regularnie zaglądam na 2-3 blogi. Wydaje mi się że masz podobne spojrzenie na świat, na dzieci .Podziwiam cie za to że umiesz znaleźć dystans. Powodzenia w dalszym prowadzeniu bloga (to chyba mój drugi komentarz więc sorki za brak ładu i składu)
Gratuluje Ci mocno, pamiętam jak dziś “znalazłam” Twój blog a na Nim zdjęcia dwóch małych szkrabów na trawce, w kapelusiku…?:) jestem od tamtej pory, bardzo Ci kibicuję, tez byłam 3 lata temu w sytuacji czy zaryzykować i postawić na swoje czy spokojnie na etacie być po 8 godzin dziennie, zaryzykowałam cieszę się bardzo, chociaż chwilami jest trudno, nawet bardzo. Ale lubię wyzwania i nie tkwić w miejscu. Życzę Ci dalszego rozwoju i spełnienia wszystkich marzeń w te urodziny :)
I coś Ci wyznam jeszcze w sekrecie ;) jeżeli Bóg obdarzy mnie jeszcze córką będzie nazywała się Lena :)
Powodzenia!
Twoj blog jest najlepszy! dlatego dziwie sie dlaczego to niby bakusiowo to najpopularniejszy blog… O.o
aa tak na marginesie to zdradzcie ile to na blogu zarabiacie miesiecznie? xD
Też czytam niemal od początku gdy jeszcze były konkursy na stylowke dziecka.
To ogólnie budujące co piszesz. Mam nadzieję ze masz rację. Ja będę starała się dążyć do swoich celów… Ale uważam że ciężko jest zaczynać coś od Nowa z dwójką małych dzieci, budżetem hmmm średnim? Ciągle się zastanawiam czy w ogóle mi się uda…
Wydaje mi się ze na początku bardzo dużo zainwestowalas w bloga, czy się nie mylę?
Masz rację. Nie ma co marudzić, trzeba myśleć pozytwnie. I kreatywnie. Nawet pobyt z dzieckiem w szpitalu może być szansą na rozpoczęcie “lepienia garnków”. Wszak niemowlę czasami śpi :) A więc czasu na refleksje, decyzje i poszukiwania nowych dróg jest jeszcze więcej niż w domu.
I jeszcze jedna myśl, jeśli pozwolisz. Pamiętam Twój wpis o pobycie w szpitalu z dzieckiem, apel o prawdziwe BYCIE z dzieckiem w tym trudnym dla niego czasie. Widząc wokół matki zapatrzone w smartfony, zamiast w dziecko, zgadzam się z Tobą w 100% A od ciągłego słuchania: “nie płacz, to przecież nic nie boli” samej chce mi się płakać.
I personel. Najpierw święte oburzenie: “matka jakieś fanaberie odstawia – chce wejść z dzieckiem do zabiegowego na zakłócie wenflonu”. A później wielkie zdziwienie: “jaki dzielny chłopczyk, jaki spokojny, nawet nie zapłakał przy pobieraniu krwi”. Otóż nie zapłakał, bo patrzył w oczy spokojnej, uśmiechniętej matce, której obecność dawała mu poczucie bezpieczeństwa. I taki powinien być standard! A nie wersja: rozwrzeszczane niemowlę za zamkniętymi drzwiami zabiegowego, a roztrzęsiony bezsilnością rodzic pod tymi drzwiami.
Ps. Gratulacje “poważnego” wieku :) ja też z tych, co to z Wami od samego początku.
Gratuluję 4 lat :) Postępy z fotografii poczyniłaś ogromne, naprawdę. Trzymam kciuki za kolejne lata.
Piekne zdjecia, fajny wpis. Ja jednak przypominam sobie twoj jeden negatywny wpis w ciagu 4 lat;). Kiedy przegralas w blogu roku, z “Kims kto tylko jezdzi Tire ” ;)
hahaha ok! to moje największe przewinienie. czyli i tak nie jest źle ;) :P
Wiem i tak uwielbiam Cie i Waszego Bloga! Zreszta szybko sie zreflektowalas a to cenne u ludzi. :)
Ja zaglądam tu od początku, czasami się ujawniam i komentuje, czasami czytam skrycie! Analizuję… zazdroszczę Ci, ale tak zdrowo… wiesz! Jednak daze do spełniania swoich marzeń! Krok po kroku… czasami wychodzi mi coś za 1 razem… czasem za 10!
Fajnie to napisałaś! – lubie wlasnie takie Twoje wpisy..
Śledzę bloga od iluś tam miesięcy, i jest to jeden z nielicznych, które coś tam dla mnie znaczą, który prowokuje mnie do pozostawienia komentarza. Choć powiem, że na początku miałam zupełnie inne wyobrażenie Twojej osoby. Wcześniej byłaś mi bardziej daleka, taka trochę eksluzywna, pisząca z wyżyn. Jednak czas jaki poświęciłam na okazjonalne wpadanie, na zasadzie: “Co tam słychać u Makówek?” pozwoliło dostrzec wrażliwą, ale i stanowczą osobę, która potrafi doskonale bronić swoich wartości. Powodzenia w dalszych planach i zamierzeniach!
Gratuluję :) Świetnie jest widzieć, jak jedna z ulubionych blogerek tak znakomicie się rozwija. Czytam Twojego bloga od ponad trzech lat i podziwiam Twój progres. Kibicuję i wiem, że też chcę się sama wielu rzeczy nauczyć. Powodzenia w dalszej karierze :)
Jestem czytelniczką bloga od samiutkiego początku :) to mój trzeci komentarz :P
Piękne zdjęcia! :)
To tak chyba jest – samouki najlepiej dochodzą do umiejętności, bo sami zdobywają potrzebną im wiedzę, uczą się przed doświadczenie, upadki, niepowodzenia… Sucha wiedza z książek czy nawet kursów bez praktycznej strony, ciągłego próbowania i doskonalenia się, nie przyniesie efektów…
Co do hejtu – napisałam o tym w komentarzu na FB. Nie rozumiem takich ludzi i przykro mi, że tacy istnieją… Co ich do tego zmusza, skłania? Nie rozumiem… :(
Makóweczki to pierwszy blog jaki zaczęłam regularnie czytać i zostaję mu wierna po dziś dzień.
Czytam bloga od kilku miesiecy i jak poprzedniczka Firliki myslalam, ze jestes nieco z wyzyn:) Dzis obserwuje 3-4 blogi w twoim stylu i 2 o zupelnie innej tematyce. Szczerze powiem, ze Twoj blog jest najlepszy. Piszesz dluzsze, przemyslane teksty i czytajac, czuje sie Twoje zaangazowanie w to, co robisz. Nie mieszkam w Polsce i swiat reklamy, tekstow sponsorowanych jest mi nieco obcy. Mimo wszystko uwielbiam Twoje pozytywne teksty i zycze dalszych sukcesow.
Trudno się z Tobą nie zgodzić – rzeczywiście sama ciężko zapracowałaś na to, co masz i to świetnie, że potrafisz się tym cieszyć. Jednak czytając ten tekst trudno oprzeć się wrażeniu, że osoby, które nie mają tyle determinacji/pomysłów/pracowitości/możliwości/szczęścia co Ty traktujesz trochę z góry. Co do hejtu – przypomina mi się wpis (sponsorowany) o znaczeniu śniadań itd. z płatkami nestle w tle – komentarzom, które były usuwane np. na fb bardzo daleko było do hejtu – po prostu pokazywały prawdę o tych produktach. Domyślam się, że tego pewnie wymagała umowa, ale taki wpis sąsiadujący z innymi pokazującymi jak ważne jest dla Ciebie zdrowe odżywianie zdecydowanie “zgrzyta” i pokazuje, że niestety wszystko jest kwestią ceny… . A czytelnicy? Może się nie zorientują… . Szkoda.
Czytam Cię od 3,5 roku- każdy wpis. Jak tylko włączam komputer, to wpisuje mak…- to już przyzwyczajenie:). Jesteś przykładem, że ciężka praca z całym zespołem cech jakie posiadasz= sukces. Nie rozumiem tylko, dlaczego Twój blog nie jest pierwszym w rankingu. Bakusiowo jest pisane na “siłe”- 4 sposoby na…, 5 typów rodziców na placu zabaw…teksty z wymuszonym żartem. U Ciebie natomiast jest tak normalnie i ta normalność przyciąga. ‘Przyjaciółki -blondynki ‘ z topowych blogów nieustannie się kopiują, styl prowadzenia ich blogów taki sam- Ty pozostałaś wierna sobie i to jest najcenniejsze. Dalszych sukcesów, bądź przykładem dla tych co boją się podążać za marzeniami
Gratulacje z okazji urodzin!
Fotki piekne! Przewijalam stronke do dolu w oczekiwaniu na trzy koty ;)
Jak sie Lence udalo utrzymac dwa koty? przeslodko to wyglada!
Gratuluje! Lubie Cie czytac. Fajna, madra babka ☺.
P.s. jak pierwszy sezon wyjazdowo- urlopowy z psem? Prawie decyzja zapadla o kupnie psa, tylko… Wlasnie… My rodzina nomadow, czasami psa po prostu nie mozemy zabrac, a dziadkowie i ciocie daleko
Jak ja lubię czytać takie Twoje posty, piszesz świetnie i rób to dalej :) czytam bloga prawie od samego początku ale rzadko zostawiam komentarz. Pozdrawiam
witaj… uwielbiam czytać Twojego bloga. Jestem z Wami od początku…Na ten wpis trafiłam dopiero teraz… umknął mi gdzieś wcześniej…
wiem ile to pracy, czasu aby blog był naprawdę super… Wiem, bo sama przez rok pisałam. To ciężki kawał chleba, a jeszcze żeby ktoś chciał współpracować z tobą to trzeba się “napocić”.
Długo mi zajęło przekonanie kogokolwiek do współpracy.
Taki wpis sponsorowany to też nie takie fiubździu. Podziwiam Cię, cieszę się, że piszesz i życzę Ci jak największej ilości pomysłów, pięknych zdjęć…
Już jakiś czas nie prowadzę bloga, niestety całkowicie brakowało mi na niego czasu, ale czytam Twój i czytać bedę do końca:)
Dzięki kochana. Chyba wszechświat wiedział, że dziś te słowa będą dla mnie bardziej potrzebne niż kiedyś. Wielki buziak za to <3