Obsługa klienta – jak to się robi w XXI wieku
Jestem klientem X. Osobą z grupy badanej, która należycie obsłużona, może wydać znacznie więcej niż planowała. Miła rozmowa, uśmiech, porada, sprawiają, że mięknę i mam ochotę kupować. Jestem też bardzo wiernym klientem. Jeśli ktoś obsługuje mnie w przyjaznej atmosferze, zawsze do niego wracam. Nie wzrusza mnie wtedy, że muszę podjechać kawałek dalej lub zapłacić kilka złotych więcej. Lubię się lubić, uśmiechać, chwilę pogawędzić. Jestem najmilszym klientem świata dla równie miłych sprzedawców. Daję napiwki, kiedy jest mi miło, wystawiam pozytywne opinie.
Moje dwa ulubione przykłady doskonałej obsługi klienta to osiedlowy warzywniak i Perfumeria Douglas.
Mam ukochanego pana od którego zawsze kupuję warzywa. Zna on już i mnie i moje dzieci i męża i mamę. Zawsze znajdę u niego niepryskane warzywa i zebrał już niemałe grono osób chętnych do zakupu warzyw ‘brudnych’, więc ciągle poszerza ofertę. Jak go poproszę, żeby mi wziął ostatnie dynie hokaido, bo nigdzie nie ma, to mam pewność, że mi sprowadzi z podziemia. Potem czekają na mnie na zapleczu nawet jak się tydzień nie pojawiam, nie sprzedaje. Czekają. ‘Mój’ pan prowadzi także skuteczną dosprzedaż. Ja, jako sprzedawca dokładnie szkolony swego czasu przez sieć Play, przeszłam wiele godzin nauczek na ten temat, a mój pan ze straganiku robi to intuicynie. “A pomidorki pani widziała? Pyszne malinowe mam.” ‘Papryczka słodka ta długa.. super dla dzieci’, ‘kasztany jadalne.. robi się je tak i tak’. I ja zawsze kupuję to co mi doradza. Nigdy się nie przejechałam. Choć z kasztanami się nie zaprzyjaźniłam ;).
Podobnie sprawa ma się w Douglas’ie. Zawsze ktoś do mnie podchodzi i poświęca mi czas. Doradza, biega po sklepie, bo ja zamarzę sobie krem co to odżywia i nawilża i jeszcze pachnie lekko i świeżo. Nie ma, że ‘zieeeew, i czego ona chce’. Więc kiedy dziewczyny proponują mi kosmetyki, które – jak zapewnie każdy sprzedawca wie – muszą promować w danym czasie, łykam to jak pelikan. Jak coś jest totalnie fatalnie dobrane (a zdażyło się raz, że puder dostałam dla latynosek, a wybierała mi go pani), nie ma problemu ze zwrotem produktu.
Wysoki standard obsługi w XXI wieku zdaje się być normą. Kiedyś skurczył się Panu Tacie golf z H&M. Teraz myślę, że po prostu zabiliśmy go nową suszarką do ubrań. Ale.. H&M przyjął reklamację mimo, że nie mieliśmy paragonu! Było to z 7 lat temu, a pamiętam do dziś. Bo golfik za 50 czy 100 zł nie jest wart kijowej opinii i straty klienta.
Warto też pamiętać, że pracownik reprezentuje firmę, dlatego tak ważna jest selekcja ludzi, których jako pracodawcy zatrudniamy na pewne stanowiska. Nie są oni już wtedy ‘Kowalskimi’ a przejmują nazwę firmy i jej produktu. Sytuacja z przedwczoraj- podjeżdżam pod przedszkole córki. Śnieg, mróz i zaspy po pachy, więc cudem próbuję wjechać na chodnik, który jest parkingiem. Wychodzę, a prosto na mnie jedzie dostawczy DHL-u. Macham rękami, bo jest 30 cm od mojego samochodu, a ja już zdążyłam wysiąść, zaś w domyśle w danej chwili drzwi mógł otworzyć Maks. Kiedy podjechał do mnie na wyskokść szyby pytam ‘wtf?’, a wysoce kulturalny pan jak nie zacznie się wydzierać, że on tam chciał zaparkować, a ja mu zajęłam miejsce i co ja sobie wyobrażam. On.. przelotem.. pod przedszkolem mojego dziecka, gdzie podjeżdżam 2x dziennie. Co więcej on wcale nie wykonywał żadnego manewru. Stał. Rozumiem, że miałam się domyślić, że to jego miejsce. Odpowiadam mu więc ‘no wybitnie kulturalna postawa, chętnie zadzwonię do DHL i powiadomię o pana zachowaniu’. Na co usłyszałam ‘ja ci k**** zaraz zadzwonię’. Przy moim synu. Pod przedszkolem. Ręce opadły.
Powodem tego wpisu stała się sytuacja, którą przeżyłam z firmą od której nabyłam fototapetę (o którą tak namiętnie pytałyście). Było to moje nagrosze doświadczenie obsługi klienta od dawien dawna i zapamiętam je na lata. Otóż w firmie XYZ zakupiłam fototapetę w ptaszki. Taka ładna, ożywiająca idealnie pasowała do mojego monochromatycznego salonu. Obsługa pierwszego kontaktu, bardzo miła. Pani z którą domawiałam zakup na 5+ – pomocna, życzliwa, nie mam uwag. Tapeta doszła do nas jednak całkowicie źle docięta (przesunięcie w bok o 5mm, żaden element nie pasował do siebie, ptaki z fruwającymi oddzielnie ogonami, niespasowane gałęzie.. horror), czego dowiedzieliśmy się po naklejeniu 2 z 4 pasków… w sobotę. Próbowałam dodzwonić się na infolinię, żeby podpytać co mam robić w takiej sytuacji, jednak nikt w sobotę nie pracował. Zrywać 2 pasy? A jak nie przyjmą…? Działaliśmy więc intuicyjnie i jako, że byliśmy w połowie pracy postanowiliśmy dokończyć dzieła. Już pomijam, że samo naklejanie tej fototapety to horror nad horrory, jednak w momencie kiedy była źle docięta, była to po prostu mission impossible. Mama wymyśliła, że będziemy łączyć tak, żeby pasowały ptaki, a potem ona ze ścinek podocina gałęzie i podokleja na wierzch w miejscach gdzie się one nie łączą i jest przesunięcie albo dziura. Pot, krew i łzy. 6h walki. Połowa gałęzi dalej niespasowana. Byłam zła i rozżalona. W poniedziałek więc skontaktowałam się z firmą XYZ. Pani z obsługi pierwszego kontaktu nadal bardzo miła, przyjęła moje uwagi, potem na maila zdjęcia i obiecała kontakt menagera. I tu zaczęły się schody. Nie wiem jak jakakolwiek firma może pozwolić sobie na tak słabego marketingowca i PR-owca, ale to wielka strata, także finansowa. No chyba, że to była właścicielka. Wtedy ‘życzę sukcesów‘ firmie.
Po kolei dramat w 3 aktach wyglądał tak. Pani w mailu napisała, że to wszystko to moja wina, bo powinnam obejrzeć wady tapety przed klejeniem. Obejrzałam, owszem, ale nie jestem aż tak doświadczonym fototapeciarzem, żeby wiedzieć, że wadą może być zły wydruk! Do tej pory kleiliśmy tapety i wystarczyło dopasować wzór. Sprawdziłam wzór i ogólnie pasował.. wzór. Jak się okazało, poza przesunieciami 5 mm, które okazały się strzałem w stopę. Dalej Pani wyjaśnia, że w ogóle to oni nie mogą mi wierzyć, że coś jest źle bo (załącznik) ona w programie graficznym w 5 sekund zrobiła takie przesunięcie o 5 mm i wtedy wszystko pasuje. Ok, tu mój mózg się zwiesił. Kliknęłam w załącznik, a tam zestawienia moich zdjęć z rozjechanym wzorem i jej poprawionej grafiki, gdzie przesunęła wszystko o 5 mm w bok i jest ok. 3 godziny dumania i 5 telefonów później dalej nie wiedziałam co mam z tą informacją zrobić? Czy to znaczy, że miałam nakleić jedną tapetę na drugą o ponad pół cm czy.. dociąć po całośći na długości 260cm czy.. ona sugeruje, że ściemniam i zrobiłam to w programie graficznym? Okazało się, że raczej – o zgrozo – chodzi o tę ostatnią odpowiedź. Kiedy to do mnie doszło, z pękniętą już żyłką w oku zadzwoniłam do ‘przemiłej’ pani. Stanowczym tonem zapytałam jak mam rozumieć ten załącznik? Pani na wstępnie.. dosłownie po 2 zdaniach orzekła, że nie podoba jej się ta rozmowa i mój ton. :D Bo jak wiadomo wkurzony klient, oskarżony o oszustwo powinien mówić spokojnym, miarowym wierszem.
Spytałam jakie pani proponuje rozwiązanie sytuacji, więc zaproponowała mi rabat 100zł (tapeta kosztowała ok 1000zł). Yyyy no wybaczcie, ale to śmiech za zbrakowany produkt, który straszy ze ściany i powoduje u odwiedzających ataki śmiechu, że ptak ma 2 ogony. Pani kazała mi więc zerwać tapetę ze ściany i odesłać w ramach reklamacji, bo oni nie mogą wierzyć mi na słowo, że tapeta ma wadę. Ogólnie ok, jednak spytałam czy zerwanie tapety nie spowoduje uszkodzeń ściany. Pani nie odpowiedziała. Spytałam więc czy oni potencjalnie pokryją koszty szpachlowania/malowania ściany oraz pracowników. Pani mnie wyśmiała. Wtedy załamana i wścieka powiedziałam jej, że klejenie tapety było naprawdę koszmarne, moja mama się popłakała, bo zorientowaliśmy się po 2 pasach i 3h. pracy, na co pani odpowiedziała mi: “to co? ja mam płakać razem z panią?”. Polska- cebula, obsługa klienta XXI wiek.
I pomyślałam jak strasznie to smutne, że w tych czasach wciąż zdarzają się takie sytuacje. Nie ważne czy jesteś blogerem czy Panią Malinowską z mięsnego, każdy zasługuje na taką samą, wysoką obsługę! Kulturalną, pomocną. Marketing szeptany ma moc! W XXI- e-marketing, ma moc! Polecenia klientów, opisy na fb, opisy blogerów. To cudowna darmowa reklama. Cenniejsza niż wydruk za klikaset zł. Pomyślcie ile zdobyliby klientów, gdyby ładnie mnie potraktowali. Bo pech chciał, że trafili na blogera. Ale nie ważne kim jestem i nie ważne jaką mam moc wpływania na ludzkie decyzje zakupowe. Dobra obsługa klienta w obecnych czasach powinna być normą.
Mój pan ze straganiku ma z 60+ lat. Nie wie kim jestem. Ma to gdzieś. Czerpie radość z uśmiechu do mnie, z porady. Wie, że wrócę. Wie, że jestem prawie wege, więc moje rachunki u niego są niemałe. Szanuje mnie, a ja uwielbiam jego. Osiedle Nowe Miasto, ul Dubois, pan pod sklepem z zabawkami. Ma super niepryskane warzywa! Odwiedźcie go :). Zakochacie się <3
hahaha z tym doborem koloru podkladow przez obsluge w Douglasie to tez sie nacielam. Dziewczyna zaproponowala mi kolor dla trupa, doslownie, jeszcze takiego jasnego na oczy nie widzialam:P Mina moja musiala byc bezcenna plus lekka uwaga z mojej strony i dziewczyna od razu zreflektowala sie z odpowiednim kolorem.
A zadzwonilas do tego Dhlu?? ja bym nie odpuscila. Co za cham.
Ja mam awersje na kulejaca oblsuge klienta, ale jesli nie chce sobie psuc humoru i dnia odpuszczam, czesciej jednak juz nie. Czy to sa wlosy w lazience po poprzednim gosciu w 4* hotelu czy niemila kpiaca sobie ze mnie kelnerka w gorskiej restauracji, natychmiast reaguje. Sama pracowalam przy obsludze klienta, najwazniejsze sa podstawy, usmiech, pozdrowienia klienta (jesli staly to juz dzien dobry panie Kowalski). Serio niedowierzam, kiedy wchodze do hotelu czy restauracji, a nawet i malego prywatnego sklepu i osoba do ktorej podchodze czy czekam grzecznie az ona do mnie podejdzie, ma beznamietny wyraz twarzy, nie mowiac juz o powiedzeniu dzien dobry, w czym moge pomoc. To oczekiwanie, ze to ja pierwsza mam mowic. Jednak poprawia sie stosunek do klienta, trzeba po prostu rozmawiac i mowic o swoich oczekiwania, nie wolno dac sie zbyc, a pozniej narzekac np. ze fryzjerka znowu nie tak jak chcialam ostrzygla. A powiedzialas jej o tym tam na miejscu? Nie boimy sie walczyc o swoje prawa.
Nie zadzwoniłam, bo a) serio jestem miła i nie chcę ludziom robić pod górkę na siłę, jak juz ochłonę, b) to co napisałaś “nie chce sobie psuc humoru i dnia odpuszczam”
Tapeta na zdjęciach wygląda extra, więc naprawdę macie talent czy wręcz jesteście cudotwórcami :)
Ja akurat nienawidzę obsługi w Perfumeriach Douglas! Nie cierpię tego, jak zza każdej (!) dosłownie pułki wyskakuje perfekcyjnie zrobiona hostessa (?) i pyta czego szukam i w czym mi pomóc. Grzeczne odpowiadanie “dziękuję, poradzę sobie” nie odnosi żadnych skutków. Przy trzeciej parskam śmiechem, przy piątej przewracam oczami i opuszczam sklep. Ja potrzebuję się rozejrzeć, pooglądać i najlepiej jestem w stanie sobie dobrać to, czego chcę. A jak nie będę w stanie, potrafię poprosić o pomoc. Naprawdę potrafię.
Także widzisz… każdy lubi inaczej ;)
mam to samo:) nie lubię obsługi Dauglasa – zawsze, ale to zawsze gdy chcę jakis produkt kupić mówię od razu jaką kwotą dysponuję i w takiej chcę się zmieścić, a przemile Panie proponują mi kremik oczywiście okolo 50 zeta droższy:) i tłumacze, że mam tyle i koniec ..no nie da się.:)
Właśnie sobie uświadomiłam, że ten pan to chyba tata mojego kolegi :) faktycznie miły człowiek i ma prawdziwie zdrowe warzywa :)
Piękna ta fototapeta, kupuję dokładnie taką samą,ot trochę wiosny w środku zimy.
A niepryskane świeże warzywa to też dziś niełatwo dostać..
Zgadzam się ze wszystkim co napisałaś.Też z natury jestem bardzo grzeczna,uprzejma i spokojna,ale kiedy ktoś traktuje mnie tak jak Ciebie Pani od tapet,to szlak mnie trafia.
Odwiedziła bym gdybym bliżej mieszkała! Nie wiem czy o tej co ja firmie myślisz.. Ale… mam podobne doświadczenie
Też jestem ciekawa zakończenia sprawy, bo po tapecie nie widać żeby coś było nie tak. Naprawdę sami dosztukowaliście???
Ja też nie lubię “atakowania” mnie w sklepie,inaczej jeśli poproszę.Jednak,wiem,że muszą klienta zapytać,więc luz.
W moim Douglas mam również miła pomocną panią,aczkolwiek to nie w Polsce.Nie jest nachalna,ale też konkretnie doradza.
Powinnaś podać nazwę sklepiku z tapetami,Pani nawet jeśli chciała się wykręcić mogła zrobić to kulturalniej.A tego chama zgłosić przy nim telefonicznie.
Każdy lubi być uczciwie i miło obsluzony,każdy też ma prawo się pomylić.Serio tapety za 1000 zł nie odpuscilabym,za taką kwotę obsługa powinna być iście profesjonalna.Kobieta powinna podesłać tego co ciął,żeby to połączył,skoro wg niej wszystko jest ok.Masz bloga,więc jest to miejsce idealne i do takich wpisów-życie,niech ludzie wiedzą,że i Ty nie masz kolorowo;-))
Ja nie pamiętam takich sytuacji,choć nie hahaha,miałam swego czasu przeprawę z reklamacja sofy.Nie zapomnę,kiedy to ja wysoko w ciąży musiałam panu z serwisu pomagać przy przesuwaniu tejże sofy i udostępnić śrubokręty,bo nie miał narzędzi pracy:-))długo reklamowalam,z pomocą rzecznika,w zasadzie poleglam,choć nie odpuscilam.
i w koncu sztukowaliscie te tapete? bo musze powiedziec, ze wyglada swietnie i nic a nic nie wskazuje na takie przejscia.
A jesli dolepialiscie to po jakims czasie przestaniecie to zauwazac. Ja tez kiedys dolepialam cos z kawalkow a po paru latach chcialam pokazac kolezance, zalamanej wlasnie podobnym problemem, ze nie ma tragedii i sama mialam problemy ze znalezieniem tych dolepianych miejsc.
Ja tez jestem wrazliwa na jakosc obslugi i tez zdarza mi sie cos powiedziec, choc nie robie afery i nie latam do szefa, to jednak potrafie uswiadomic kogos, ze cos sie tu nie zgadza jak np. na prosbe o pomoc w znalezieniu ksiazki w ksiegarni pani wzdycha i przewraca oczami :D Autentyk :D
właśnie zamawiam podobną fototapetę, mogłabyś wysłać mi na maila nazwę firmy? nie chciałabym na nich trafić :/
Od razu mi się przypimniała sytuacja z przed kilku miesięcy. Reklamowałam torebkę znanej polskiej firmy, kupioną w black friday , za kilkaset złotych. To jak zostałam potraktowana bardzo pasuje, do tego co Ty przezyłaś. Byłam ich stałą klientką, tetaz omijam szerokim łukiem. Smutne…
Nie lubię natrętnych pań w drogeriach. Chcę podejmować decyzje sama, a nie z kimś uczepionym.
Tapeta … wszyscy się nią zachwycają, ale dla mnie jej widok w takiej ilości codziennie byłby męczący. Na pewno bym ją zerwała z powodu tych niedoskonałości i nie psuła sobie nerwów. Obrazy byłyby dla mnie ciekawsze i można je częściej bez problemów zmienić.
a ja tak z innej beczki – gdzie kupiła Pani te zasłony w salonie? jaka to firma, model, materiał?
To taka tanioszka z Leroy za 100zł. Miały być na miesiąc- dwa… taaaa :P
Tak to już jest ze wszystko trzeba pilnować i robić na własną rękę. Pozdrawiam gorąco ! :D
Ja miałam kiedyś problem z kurierem… Siedziałam w domu z chorym dzieckiem, więc zamówiłam wysyłkę kurierem, żeby nie musieć nigdzie lecieć (na pocztę, do paczkomatu) po przesyłkę, żeby doszła do mnie do domu. Paczka… nie przyszła. Przyszedł natomiast sms od kuriera, że zostawił przesyłkę w punkcie agd gdzieś na moim osiedlu. I teraz człowieku kombinuj, gdzie, dzwoń do męża, żeby odebrał, bo przecież z chorym dzieckiem nie będziesz jeździć i szukać, jeszcze punkt otwarty do 16, więc mąż musiał zwalniać się z pracy, żeby paczkę odebrać… Jaki powód pozostawienia jej tam? Brak adresata w domu, dowiedziałam się na stronie, kiedy włączyłam śledzenie przesyłki. WTF?! Przecież byłam w domu! Skoro kurier był na moim osiedlu, miał mój numer, mógł przecież zadzwonić, dopytać się, przejechać kilka bloków dalej i oddać przesyłkę w moje ręce, a nie do punktu! Mnóstwo problemów z tego wynikło, byłam zła, więc zadzwoniłam na infolinię dowiedzieć się, na jakiej zasadzie zrobiono coś takiego i poprosić, żeby to się nie powtarzało. Pani z infolinii, choć miła, nie chciała załatwić sprawy, dała mi namiary do kuriera, z którym miałam rozmawiać bezpośrednio. Dobra, pomyślałam sobie, pogadam z gościem. Ten na to, że to nie był on, a jego kolega, który wziął od niego paczki w akcie przyjacielskiej pomocy (?) i żebym nie wnosiła skargi, bo to nie jego wina. Ja na to, że nie bardzo interesuje mnie, czy to był on, czy ktoś inny – zawinił i jestem niezadowolona, a jeśli kolega dostarczał w jego imieniu, to musiał się liczyć z tym, że jak tamten zawali to będzie na niego… Tłumaczenia były pokrętne, w efekcie w ogóle nie czułam, że ktokolwiek poczuł się do winy… A sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy. Żenada.
Heh, podobnie firma X… Zamówiłam zabawki dla dzieci, przesyłka była darmowa, co mnie ucieszyło. Ale-ale… Paczka dotarła do mnie wsadzona w celofanik firmy kurierskiej, w środku zabawki nie były niczym zabezpieczone, jedno pudełko było otwierane i tylko cudem nie otwarło się w trakcie doręczenia i nie wypadły ze środka przedmioty… Nikt nie pomyślał o zabezpieczeniu przedmiotów, więc gdyby były na prezent, miałabym problem… Kilka dni potem dostałam prośbę o ocenę zakupów, więc opisałam swoje doświadczenia, a transakcję oceniłam jako “neutralna” – ani dobrze, ani źle – bo choć nic się nie stało, mogło się stać, a ja nie byłam zadowolona z zabezpieczenia przesyłki. Reakcja firmy zmiotła mnie, serio… Od razu zadzwonił przedstawiciel, który zaczął od przepraszania za opakowanie – o, jak miło, pomyślałam, dbają o opinię klienta, to dobrze. Jednak zaczął on miło, ale chodziło o coś innego – otóż miałam wykasować swoją opinię, bo oni na palcach jednej ręki mogą policzyć negatywne opinie, a te mogą im zaszkodzić, więc oni mnie rozumieją doskonale, zgadzają się ze mną, ale chcą, żebym usunęła swoje słowa! Wściekłam się. Po pierwsze, to nie był negatyw, ale neutral. Po drugie, skoro się ze mną zgadzają, to może powinni coś zrobić w celu poprawy sytuacji? Zapytałam o to, powiedzieli, że nie będą niczego zmieniać, bo dzięki temu mają darmową wysyłkę, a to przecież fajna opcja. I że ten komentarz gdybym usunęła… Oczywiście decyzja miała należeć do mnie, oni mi nic nie narzucają. Ok, powiedziałam. I nie usunęłam opinii. To była dla mnie bezczelność – nie poprawimy jakości usług, chociaż uważamy je za niewystarczające, ale ty kobieto napisz o nas tylko w superlatywach, bo nam zaszkodzisz… Sami sobie szkodzą takim zachowaniem – może kiedyś to zrozumieją…
Witam mam pytanie jednak nie o tapetę. Bardzo podoba mi się wasz stół jest śliczny czy mogę wiedzieć gdzie można go kupić, z góry dziękuję za odp. Pozdrawiam i zapraszam na instagram ręcznie robione kartki zwłaszcza dziecięce :).
Droga Markowieczko. Moja babcia ma 88 lat i właśnie odnawiam jej mieszkanie. Razem często przeglądamy Twój blog i… no właśnie ! Od miesiąca przeszukuje internet by odnaleźć ten wzór fototapety bo babcia tez kiedyś miała tapetę z kolorowymi ptakami i po zobaczeniu Twojej nie wyobraza sobie innej… Czy mogłabym dostać jakąkolwiek wskazówkę jak znaleźć dokładnie ten sam wzór… Wraz z babcią bedziemy przeszczęsliwe i bardzo wdzięczne.