Piątkowy rytuał randkowy – czyli kilka słów o przyjemnościach
Większość z Was, która zagląda tu nie od dziś, wie, że mamy z mężem od 10 lat tzw. ‘piątkowy rytuał randkowy’. Co tydzień, po pracy, moi rodzice zabierają dzieciaki na przeróżne atrakcje, a póżniej do siebie na noc, zaś my… my robimy to wszystko czego w tygodniu nie ma czasu robić – czyli uprawiamy przyjemności.
Bądźmy poważni, w tygodniu w małżeństwie posiadającym dzieci panuje rutyna. Rano trzeba wyszykować siebie, dzieci i zawieźć je do szkoły. Po pracy obiad, prace domowe, zajęcia dodatkowe, kąpiele, kolacja, czytanie, usypianie i wieczorny zgon na 5-tej minucie serialu lub 16 zdaniu książki. I od 10 lat niewiele się to zmienia. No może my już nie kursujemy w nocy, a przynajmniej nie robimy tego za często.
Nie ma tam jednak czasu na bliskość, relację, rozmowy, intymność czy inne aspekty małżeńskiego pożycia. A przynajmniej nie w wersji takiej jak lubimy, bo czasami uda się coś uszczknąć w tej gonitwie, jednak to wciąż nie to. I można się pogodzić z tym faktem i udawać, że to jest ok i odpowiada nam ta nowa wersja życia, ale po czasie zawsze wyjdzie, że się po prostu oszukiwaliśmy. Można to jakoś przeżyć kiedy dzieci są małe i ten stan wydaje się czasowy, ale jeśli nic z tą sytuacją nie zrobimy, za 10 lat możemy obudzić się z ręką… wiecie gdzie.
Najgorszą wersję zdarzeń pięknie podsumowała ostatnio jedna z moich przyjaciółek. Powiedziała coś w stylu – “wiesz, najgorzej to się któregoś dnia obudzić obok gościa i zrozumieć, że on totalnie nie zna Ciebie, a Ty nie masz pojęciem kim on jest obecnie.” To absolutna prawda, zmieniamy się w każdym miesiącu, każdym roku i bez ‘updateowania’ sobie nawzajem nowej wersji siebie, możemy żyć obok siebie, w ogóle się nie znając. Tym update’em są rozmowy – długie, głębokie. Nie, nie co tydzień i nie zawsze, ale wtedy kiedy jest potrzeba. I super jeśli wtedy mamy również czas, możliwości i okoliczności do rozmowy.
My ten czas znajdujemy właśnie w piątki. Na poznawanie siebie odnowa, na wielu płaszczyznach ;).
To jest wieczór przyjemności na każdej płaszczyźnie. Zaczyna się od kawy i porcji słodkości – tak, tylko wtedy możemy zjeść bezkarnie coś pysznego, bez czujnego oka dzieci, które słyszą szelest otwieranego papierka nawet przez ścianę i 3 pietra wyżej. Wtedy zaczynają się też pogaduchy.
Później pojawia się też sushi, wino i … dalszy opis pominę. Niech poniesie Was wyobraźnia ;)
Wracając do tych słodkości. Pogoda wciąż jeszcze zachwyca, ale nie ma co się oszukiwać, nadchodzi czas w którym wieczorna czekoladka będzie najlepszym antydepresantem. Jeśli nie macie zapasu smakołyków, to spieszę donieść, że w Auchan od 18 października trwa akcja ‘kawa, czekolada’ – bogata oferta słodyczy jak i kaw (w tym kaw rzemieślniczych pochodzących z polskich palarni). Do tego mega promocje, ale jak mówię, mega to myślę MEGA! Ceny do -50% off na jakościowe produkty. Dla siebie, dla dzieci, na prezent. Jest z czego wybierać!
My zaopatrzyliśmy się w ulubione przysmaki i jesteśmy gotowi na wszystkie piątki w tym roku. Możecie mi zaufać, będą one słooooooodkie :)
Super, że macie takich rodziców ❤️ My poszukujemy niani w tym celu. Niestety nie możemy liczyć na rodziców 🙄 na razie po prostu urywamy się z pracy, kiedy dzieci są w szkole i żłobku. Myślę, że brak możliwości wygospodarowania czasu tylko dla siebie jest jedną z przyczyn zdrad. Jestem pewna, że gdyby małżonkowie mieli dla siebie tyle czasu, co miewa się dla kochanki/kochanka, to związek by kwitł. Niestety z kochanką /kochankiem łatwiej wyjechać, spotkać się na randce niż z własną żoną/mężem!
Kurcze blaszka, my 11 lat po slubie, 3. dziecko w drodze i…. wlasnie nam relacja rozkwita! Kiedy rano okolo sniadania tulimy sie i usmiechamy do siebie, dzieci (10 i 7 lat) pytaja wprost: mieliscie udany wieczor? byl seks? Tak zwyczajnie – o seksie w relacji tez nie warto milczec, jak o zaufaniu, obowiazkach, finansach itepe itede.
Ja bym nie mogla odkladac budowania relacji na jeden wieczor w tygodniu. Musi byc te minimum 5 min codziennie docenienia partnera, dobre slowo, chocby musniecie dlonia jego ciala, chocby buziak w czolo. Tak, przy dzieciach, zdecydowanie! One tez maja prawo widziec, ze milosc to codzienna praca :)
Pomysl z randkami super – i niewystarczajacy :D
W jakims madrym artykule czytalam ostatnio, ze do trwalej relacji po trzeba tych 5min docenienia codziennie 7 dni w tygodniu (helou z ta szkola i zadaniami!! to dzieci obowiazek, nie nasz-rodzicow!) i warto poswiecic sobie kilkanascie minut przy posilku. Nie musi byc slodki (hihi), moze to byc kolacja – z rozmowa.
Udanych piatkow (i koniecznie pozostalych dni tygodnia!!!!! :))
Trochę się dziwię, że trzeba tłumaczyć, że w tygodniu także wszystko istnieje :D
Tylko w absolutnie innym wydaniu. Bo jak uprawia się seks jak dzieci są na górze a ja.. jak ich nie ma, a my zwiedzamy dom.. godzinami i.. pominę resztę, bo rodzice to czytają ;)
Tak samo z rozmowami – 5 a 50 minut dziennie nam się zdarza, ale jednak 15 godzin bez dzieci różni się niż 12 minut. Poza tym w tygodniu nie zapedzamy się w rozważaniach za głęboko i daleko, bo dzieci przerywają lub czas goni. W piątki nie raz sięgnęliśmy wręcz do korzeni ;)
To w niczym nieporównywalne. Codzienność moze być cudowna, ale bez takiego prawdziwego piątkowego resetu nie wyobrażam sobie życia.
Aaaaa! Pardon, ja zrozumialam ze wszystko (WSZYSTKO) odkladacie na piatek :) dzieki za wyjasnienie! :)
Świetny pomysł z tym piątkowym randkowaniem. Sami jesteśmy rodzicami i wiemy jak ciężko znaleźć czas dla siebie.
Szkoda że mój mąż nie jest taki otwarty. Chociaż czasem uda nam się porandkować
Ale sobie dogadzacie :))
Muszę przyznać, niezwykły małżonek, większość mężczyzn jakich znam ucieka od rozmów i tete-a-tete z żoną (jeżeli nie jest seksem) jak od ognia. Cóż za marnotrawstwo czasu, który można by spędzić z piwkiem przy meczu albo w swojej jaskini przy kompie. A męczyć mózg myśleniem o sprawach wyższych i zagmatwanych, narażać się na ryzyko stąpania po polu minowym jakim jest kobieca psychika, brrr. Jeszcze czego!