Pierogi ruskie – przepis
Kiedy to po wpisie “Nie wiem co moje dziecko ma zadane. Nie odrabiam z nim pracy domowej” dostałam setki komentarzy, maili, wiadomości prywatnych… Kiedy zaczęły się do mnie zgłaszać stacje telewizyjne i radiowe, popadłam w stan przerażenia i otępienia. Bo wiecie, człowiek miewa genialne pomysły i czasami wprowadza je w czyn, jednak nigdy raczej nie zdaje sobie sprawy z wielkiej wyjątkowości… dziecięcej samodzielności. Doświadczenia szkolnego, w roli mamy posiadam 1,5 roku. Szkolnego. Więc nie za wiele. Wydawało mi się, iż mimo, że znam mamy ślęczące z dziećmi nad książkami – większość pociech odrabia je samodzielnie. Wyszło jednak, że jestem kosmitą i – cytuję – ‘genialną matką innowatorką’. Boję się Wam przyznać co jeszcze moje dzieci robią samodzielnie, np. pierogi ruskie, bo przyjdzie mi zamieszkać w stolicy, i tylko chadzać po śniadaniówkach ;)
I tak sobie pomyślałam, że to dosć dziwne czasy w których samodzielne odrobienie pracy domowej przez ośmiolatka jest tak wielką aferą i zachwytem.
Od 2 tyg. czytam sobie książkę “Dziunia”. Bohaterka urodziła się w latach, w których rodziły się nasze matki. No trochę później niż moja osobista mama, ale w tym okresie. Skłoniła mnie ta lektur do leśno- spacerowych rozmów z rodzicami. Bo czytąc strona po stronie trochę nie miałam pewności czy czytam o jakiejś najgorszej patologii czy rzeczywiście życie tak wtedy wyglądało. Usłyszałam wiele historii i powiem Wam, że nie wiem jak to możliwe, że w czasie 50 lat, kawałka pokolenia świat wywrócił się do góry nogami. Pominę szczegóły książki, ale w opowieściach moich rodziców absolutną normą było to, że dzieci do szkoły chodziły same, lub sąsiedzką grupą. W domach pilnowały siebie nawzajem. Miały obowiązki. Robiły sobie kanapki. Chodziły pasać krowy lub zbierać zioła.
Gotowały od małego. Mama ma słynną historię w której wraca ze szkoły do domu, babcia jest w pracy, a sąsiadka woła, że ichną, familijną kurę samochód potrącił. Więc moja 12-letnia mama robi co? Ucina jej łeb, skubie z piór i przygotowuje rosół dla rodziny. Norma. Dzień jak co dzień.
Dlatego kiedy ktoś mnie pyta czy nie boję się o tę samodzielność moich dzieci staram się pamiętać, że to te nowoczesne 50 lat staje w szranki z całą ludzką przeszłością, w której dzieci nie były traktowane jako byty mniej umiejętne. I pozwalam… na przykład gotować. A gotować moje dzieci kochają. Głównie po to, żeby się ubabrać i poobcować z lepkimi masami (Lenka) lub z pasji do gotowania, ale najlepiej bez próbowania (Maks).
Syn mój sam chodzi po zakupy. Do najbliższego sklepu ma około kilometr. Często po zakupach zachodzi do dziadków i wtedy wiem, że wszystko z nim ok, bo do mnie dzwonią. Zachodzi tam smażyć z babcią omlety i lepić pierogi ruskie. Bo tak jak babcia całe życie ich nie robiła (nie zostałam więc wychowana w pierożanym duchu) tak teraz z moimi pociechami zaczęła. I lepią ze 2-3 x w m-cu. Są już nawet trochę pierogowymi specjalistami i idzie im stanowczo lepiej niż mi. Z resztą sami zobaczcie:
robimy pierogi ruskie
Być jak MasterChef Junior
Posiadanie fartucha Master Chefa było największym marzeniem Maksa i Lenki, na tyle poważnym, że kiedy Lenka fartuch dostała.. poszła w nim do przedszkola :)! W każdą niedzielę wieczorem zasiadamy całą rodziną, żeby oglądać zmagania dzieciaków. Lenka kibicuje.. Lence, Pan Tata- Mateuszowi (wyglądał tak samo w jego wieku ;)), zaś Maks drużynie niebieskich (ktokolwiek jest w danym momencie jej częścią). Ja się po prostu ślinię na widok jedzenia – pierogi ruskie.
Jak wiadomo sponsorem Masterchefa Juniora jest sieć sklepów NETTO. Jednak Netto kłania się w stronę nie tylko uczestników show, ale także naszych dzieciaków. Za każde wydane 25 zł w sklepie, otrzymujemy 1 saszetkę, a w niej kartę do gry „Moja restauracja” i naklejkę (saszetki możesz również kupić osobno). Naklejki wkleja się do specjalnej mapy, która znajduje się w książce, którą także możecie kupić w sklepie(za 12,99 zł). Zaś karty służą do gry! Każda z kart to 2 potencjalne składniki potencjalnego przepisu oraz pytania do gry w quiz. Pyszna zabawa i nauka dla całej rodziny.
Przepis z tego postu znaleźliśmy w albumie “Bądź jak MasterChef Junior”. Oprócz pierogi ruskie znajdziecie tam mnóstwo fajnych przepisów, ułożonych w kalendarium, tak aby mieć pyszny pomysł kulinarny na różne okazje. Przewodnikiem po albumie będzie dla Was Natalia Paździor – zwyciężczyni pierwszej polskie edycji Masterchef Junior. Razem odkryjecie kuchnie z całego świata!
Po filmikach z Instastories od razu zalała mnie fala pytań skąd taki fartuch wziąć, gdzie kupić?! Otóż pierwsze 5 tysięcy dzieciaków, które zbiorą całą kolekcję naklejek na plakacie, otrzyma oryginalne fartuchy z logo MasterChef Junior!
Więcej szczegółów akcji znajdziecie —-> TU
Super rodzinka. Moja corcia Lenka tez lubi udzielac sie w kuchni, a jej ulubiona czynnoscia jest pieczenie ciasteczek, drozdzowek, rogalikow itp itd.
Pozdrawiam serdecznie
Super zajęcie dla dzieci
U mnie w każdy weekend wspólnie gotujemy, przygotowujemy pyszne śniadanka, pieczemy ciasteczka i fajnie spędzamy czas.
Czy w kuchni pojawił się thermomix? Tez się nad nim zastanawiam. Już się nie mogę doczekać wpisu. Dzięki Twoim artykułom kupiłam kilka sprzętów domowych, które ułatwiają mi życie ☺️
Serio, to że dziecko samo odrabia lekcje i pomaga w kuchni jest takim wydarzeniem? Świat zwariował…
Dzieci fajnie gotują, choć wybór potrawy dość zaskakujący- gluten i nabiał, które eliminujecie/ograniczacie, więc czemu to promujecie?
A poza tym pierogi z białej mąki, z twarogiem i smażoną cebulą zaraz po zakończeniu diety dr Dąbrowskiej? to chyba niezgodne z zasadami, które sama podałaś; nie obawiasz się skutków wprowadzenia tylu produktów naraz?
Chciałbym przeczytać merytoryczne uzasadnienie ;)
Dzieci nie jadłu mleka, glutenu i cukru na czas kuracji i odczulania. Obecnie mają już gluten wprowadzany i robimy ekspo na mleko ale nie więcej niż 1 pieróg póki co ;). Resztę zjadłu z mięsem.
Ja tylko na próbę ugryzłam 2x :), choć ja wychodziłam z Dąbrowskiej wg. tabeli z książki czyli od razu zdrowe jedzenie- kasze, ziemniak, bo niestety na końcówce postu padł mi żółądek i strączki ani surowizna nie wchodziły w grę :(
Też jestem matką kosmitką, której dzieci nie jedzą glutenu, nabiału, cukru, same potrafią odmówić jedzenia ciastka glutenowego czy czekolady mlecznej, nie znają nutelli itp. A mają po 9 i 8 lat. Odrabiają same prace domowe i generalnie uczę samodzielności, same chodzą do szkoły, na dodatkowe zajęcia po szkole, na drobne zakupy w pobliskich sklepach.
Pytań mam kilka do autorki bloga: kto wam ustawił kurację dietową? Czym odczulałaś dzieci? Czy ta książka “Dziunia” to jest autorstwa niejakiej A.M.Nowakowskiej?- zainteresowałaś mnie i chciałabym przeczytać. Uwielbiam czytać, choć jako mama mam na to stanowczo za mało czasu.
Moją siostrę cioteczną też dziwi fakt, że moja córka lekcje odrabia sama. Żeby było ciekawiej sama zawsze się pakowała do szkoły fakt nie raz czegoś zapomniała a to stroju na w-f a to kapci a to plasteliny. Ja nie sprawdzałam. Aktualnie bardziej sprawdza czy wszystko wzięła. Rano jak np trochę zaśpimy to sama robi sobie śniadanie. Młodsza córka lat5,5 też jesteś samodzielna fakt robienie kotletów w jej wersji czy kopytko to tornado w kuchni. W weekend zdarza mi się dostać śniadanie do łóżka zrobione przez dzieci bez pomocy męża mąż w pracy.Fakt nie jakieś wyszukane, ale da się zjeść.Jeśli ludzie ekscytują się tym, że dziecko samo odrabia lekcje to co nas czeka w przyszłości
Myślę, że większość dzieci przejawia ciągoty do pichcenia w kuchni. Najważniejsze to dostosować przestrzeń pod wymagania Malucha i nigdy, ale to nigdy ich stamtąd nie przeganiać, choćby ten podeścik w tym momencie przeszkadzał Ci najbardziej na świecie. Tak zaczyna się nauka samodzielności. Marlena, piękne zdjęcia, piękni Wy- jak zawsze, brawo!
ja taka stara nie jestem, ba dzieckiem byłam niespełna 20 lat temu a też sami z rodzeństwem zostawaliśmy w domu, gotowaliśmy obiad (do dziś pamiętam te pierwsze podeszwy zamiast schabowych, które usmażyłam na maśle…) i jakoś przeżyliśmy. A z patologii się raczej nie wywodzę :) Moje dziecko lat 4 samo robi sobie kanapki, co dla większości jest w ogóle niedopuszczalne a ja jestem kosmitką :D Pozwalam jej nawet kroić warzywa… :D
Cudowni jesteście :)
Cieszę, e się że są jeszcze samodzielne dzieci!
Swietny film, cudownie sie prezentujecie.
(Gdyby nie te lokcie na stole… to bylaby pelna klasa.)
W temacie Masterchef Junior to ja dla siebie też chętnie kupiłabym tą książkę, aby się nauczyć. A gotowanie z dziećmi uważam za jeden z najlepiej spędzonych chwil. Tylko zawsze słabo mi na widok noża w ręku 5 latki;-)
Bardzo dobrze, że pozwalasz swoim dzieciom na samodzielność :D A co do gotowania, to warto zarazić dzieciaki tą pasją i uczyć je przy okazji zdrowych nawyków.