Reset day – czyli dziecko na wagarach!
Jak na dziecko z porządnego domu, mam nadwyraz dużo wspomnień z ‘kontrolowanych wagarów’. Moi rodzice, choć bardzo szanujący prawo i edukację (w szerokim pojęciu), pozwalali mi na tak zwany ‘dzień resetu’. W lesie, domu czy nad jeziorem. Z mamą, tatą lub w trio. Z pysznym jedzeniem, bieganiem za piłką lub wizytami u znajomych. I powiem Wam, że właśnie w takich dniach znajdują się moje wspomnienia życia.
Reset day to dzień w którym nic nie musisz, wszystko możesz. Zazwyczaj łączy się ze zwolnieniem z placówki edukacyjnej i spędzeniu rodzinnego dnia na czymkolwiek dusza i ciało potrzebuje. W psychologi został już także wynaleziony i ponoć jest absolutnym hitem i odświeżeniem dla całego układu nerwowego. Reset day nie czeka na weekend, ponieważ wychodzi z potrzeb chwili i wewnętrznego czucia. Poza tym, bądźmy uczciwi – często w weekend tyramy, sprzątamy albo głupio bimbamy, sami będąc zmęczeni. A tu chodzi o pozytywną regenerację duszy i ciała… całej (lub części) rodziny.
Rodzina
Rodzinne weekendy. Tak bardzo chcemy w nie wierzyć. Ale trwają one tak krótko, a po korpo- tygodniu składającym się z zabiegów przetrwania – praca, gotowanie, ogarnianie domu, prace domowe, zajęcia dodatkowe, choć trochę snu – w weekend mamy po prostu masę do zrobienia. Ogród czekający na pozimową pielęgnację, odwiedziny u rodziny, bo niedługo zapomną jak wyglądamy, sprzątanie/pranie/prasowanie, bo nie można dłużej udawać, że ‘zrobi się samo’ i … każda z nas mogłaby wyliczać bez końca.
Niezaplanowane, przeczące logice resetowanie się w tygodniu to inny wymiar luźnego spędzania czasu razem. To dzień w którym można więcej. Marzenia moich dzieci celują głównie w słodycze, bo to ich nie mają na co dzień, zapijane (zdrowymi już) sokami. Pamiętam jak tata miał zawsze dla mnie przepyszne nowinki, bo jako przedstawiciel handlowy dostawał od firmy różne produkty i wymieniał z kolegami, a potem przynosił mi. Moje dzieci będą miały podobne wspomnienia, ponieważ jako bloger mam możliwość testować przeróżne produkty. Na pikniku (ze zdjęć) dzieciaki raczyły się sokami firmy Andros w trzech, bardzo świeżych i przyjemnych smakach- pomarańcza, mandarynka i absolutny hit maluchów- ananas. Ten ostatni nie dojechał nawet do domu, więc Pan Tata nie dostał ani kropli, więc jego faworytem stała się mandarynka. Soki 100% nie zawierają dodatkowego cukru (tylko ten naturalnie występujący w owocach) ani konserwantów, dodatków ani sztucznych barwników. A smakują jak.. jak wakacje i to pod palmami, gdzie śmiało można się raczyć starannie wyselekcjonowanymi owocami z rodzimych upraw. Występują w ośmiu smakach, w poręcznych, lekkich butelkach. Dla mnie bajka :)
W drugiej kolejności reset day moich dzieci to sportowe zabawy, kino, spacery lub dalsze wyjazdy. A ja spełniam, pozwalam i podążam za ich marzeniami. Ot na jeden dzień w którym można więcej, choćby po to, żeby pooglądać sobie ich reakcję – pure joy! Domyślacie się ile wyznań miłości słyszę takiego dnia. I dosłownie widzę i czuję jak ich główki nadpisują wspomnienia. Kiedyś będą mogli do nich wracać, tak jak ja…
Regeneracja
Mam takie wspomnienia – ciąg klasówek, nauki późnymi wieczorami. W szkole dramaty i dramaciki, wytrącające z równowagi. Miłości i miłostki, słabsze oceny, wstawanie z budzikiem i zasypianie nad książkami. I ten dzień w którym masz wrażenie, że wszystko może pójść tylko źle lub gorzej. Nie dlatego, że realnie coś się dzieje, ale bardziej, że głowie mamy overload i potrzebujemy defragmentacji dysku.
Przychodziłam wtedy do taty i mówiłam, że nie idę do szkoły. A on jak tylko mógł starał się pozwolić mi zresetować. Kiedy mógł, brał wolne, choć jak wiadomo, nie jest to sprawa najłatwiejsza. Kiedyś, kiedy byłam mała, a mama nie pracowała, zabierała mnie po prostu do cioci, na działkę rowerami, albo na plażę. Tata dołączał do nas po południu. Mój tata jest typem zabawowym, więc mam masę wspomnień z zabaw o których strach pisać, bo i niszczyliśmy i biliśmy (żyrandole czy wazony ;)), albo biegaliśmy po środku jeziora… zimą (przepływaliśmy też je razem latem, kiedy miałam z 10 lat.. taaaa :)). Jak podrosłam, zabierał mnie w takie dni do pracy, lub pracował krócej, a potem jechaliśmy do lasu na grzyby lub robiliśmy coś innego razem. Nie musiałam uciekać i wagarować na ławce w parku. Z tej możliwości korzystałam umiejętnie. Z resztą bądźmy szczerzy ileż można łazić z ojcem po lesie ;). Chodzi tu o odpoczynek i oddech w bezpiecznym otoczeniu. Możliwość zdystansowania się do codzienności, problemów i świata.
Nauka
Choć można to nazwać ucieczką ze szkoły, reset day uczy często więcej niż jedna doba spędzona za murami placówki. Już pomijam fakt, że na łonie natury uczymy się biologi, geografii, matematyki, polskiego czy czegokolwiek dusza zapragnie i to w praktyce! Jednak z takich dni płynie znacznie większa, tak bardzo potrzebna z XXI wieku nauka – odpoczywanie jest dobre. Odpoczywanie jest konieczne. Dbanie o potrzeby ciała jest ważne. Ruch, świeże powietrze, rodzina i odpoczynek. W momencie przeładowania, napięcia lub spadku formy. Ładujemy się obecnością, słońcem i przyrodą. To bezcenna lekcja na lata, kiedy przyszłoby naszym pociechom utknąć w korpo i pracować 24/7. Można wyjść i zadbać o siebie – żeby być produktywnym, nawet lepszym pracownikiem, a obecnie uczniem czy przedszkolakiem. Pamiętając o dobrach głównych – higienie ciała, umysłu i.. rodzinie <3
Super. Uwielbiam takie dni. Piekne zdjecia. Choć mój dzisiejszy reset wyląda tak: dziecko w domu, ze skacząca temperatura i ja z rwa kulszowa (trzeci raz od wrzesnia). Ale daje rade. ????. Pozdrawiam serdeczne.
Uwielbiam być niepełnosprawna i opiekować się dziećmi. Załamka ;)
W parku, lesie, na świeżym powietrzu – zawsze razem i w takich okolicznościach i przygotowaniu jak na zdjęciach. Pięknie! I pewnie smacznie było ;-)
Piękna pogoda – i Ci! Najważniejsi!! ❤ cudowny widok i cudowny dzień, uczący dużo… Bardzo dużo!
Swietny wpis i cudowny pomysl na reset day! Na pewno wdroze w zycie kiedy moje dziecie podrosnie.:) Zastanawia mnie tylko jedna rzecz- jak tlumaczysz dzieciom, ze taki reset day to cos na co mozna sobie pozwolic co jakis czas, wtedy kiedy mamy taka potrzebe, a nie np 2 razy w tygodniu? Wyobrazam sobie, ze taki rodzinny dzien na spelnianie marzen dla dziecka to bajka, wiec pewnie chcialoby to powtarzac czesto. Jak wyznaczyc granice, zeby takie wagary nie wypadaly zbyt czesto, a byly traktowane bardziej jako ‘treat’? Czy moze nie masz ze swoimi makoweczkami tego problemu i po takim dniu wrecz lakna powrotu do placowek?:) pozdrawiam ♡
Wiesz, jak byłam nastolatką to wcale nie chciałam każdego dnia spędzać z tatą, także spokojnie że ktos będzie nadużywał ;)
Dzieciaki tez wolą się bawić z kolegami.
Ale mają ‘takie dni’. Np. Lenka nam od 3 dni płacze i nie chce wysiąść z auta do p-kola. I co zrobisz.. Chyba ją zostawię w domu na 2 dni, niech się wynudzi i zatęskni za kolegami. Nacieszy się mną do syta i sama odejdzie w świat ;)
Och jak pięknie. My z moją córką, dzisiaj już 8 letnią, robimy sobie tzw. dni mamy i córeczki. Od samego początku kiedy zaczęła chodzić do Przedszkola, raz w miesiącu taki dzień sobie robimy. Śpimy do setnej, jemy śniadanie w łóżku i w zależności od pogody albo zostajemy cały dzień w łóżku z filmami, grami i książkami albo wychodzimy. Obowiązkowo pizza na zamówienie albo własna. To jest tak cudne, że marzę o tym, żeby jej się tak chcialo zawsze.
Meeega!
mam pytanie z innej beczki. Czy kilogramy stracone podczas postu wracają po jego zakończeniu? Chodzi mi o tzw efekt jojo
Post ni ejest dla kilogramów i jeśli nie zmieni się trwale nawyków żywieniowych to jasne, że wrócą. Cudów nie ma.
Super pomysł, brakuje mi podpisów do ubrań dzieciaków :( szczególnie Maksa, spodnie :) Pozdrawiam
Spodnie MAksa staaare, z roczne. Z tego co pamiętam to od http://www.maliseven.pl
Popieram w 100% i też stosuję:) Dzieci mówią “mamo, mogę jutro nie iść do szkoły? ” “Możesz, a co się dzieje?” I tu zwykle odpowiedź – choć to może mało pedagogiczne: bo ta głupia baba z biologii… albo: bo jestem zmęczona… albo jakiekolwiek inne. Żadnych szkód w nauce, a uczę dbania o swoje zdrowie (psychiczne i fizyczne). Przecież dorośli też mają urlop.
Takie dni są potrzebne zarówno dzieciakom, jak i nam, rodzicom :D Przy pięknej pogodzie i świecącym słoneczku od razu się człowiekowi humor poprawiam a na dodatek jak można spędzić czas tak przyjemnie to już w ogóle rewelacja :)