Rytuały wieczorne
Każdy rodzic zna ten scenariusz. Powrót z pracy, obiad i ten natłok myśli w godzinach 17-19. Tyle rzeczy do zrobienia – posprzątać kuchnię, wstawić pranie, wymienić żarówkę, zrobić zakupy, odpisać na maile, skosić trawnik… może nawet coś obejrzeć czy poczytać, albo wziąć relaksującą kąpiel. Blogerzy w tych godzinach mają wizje tych cudownych postów, z bogatym słownictwem i niebanalną treścią. Tyle zrobię! Tyle nadrobię! Mam tę moc, mam tę moc! – chciałoby się zaśpiewać.
Kosmetyki dla dzieci
A potem około 20, nadchodzą wieczorne rytuały. Przyjemna część dnia, bliskości z dzieckiem, czytania książeczek i przytulanek. Smarowanie kremikiem, masaż. Pachnące oddechy, łapki owinięte wokół szyi. Stos buziaków na nosie. Wiersze i bajeczki. I … około 21 już wiesz, że niczego nie nadrobisz.. Wszystko Ci jedno, niech się pali i wali! Odpoczywasz. Czujesz tą błogość, równy oddech swojego dziecka. Rozważasz czy w ogóle się myć. Zasypiasz…
I następnego wieczora, nie ucząc się na własnym przykładzie robisz to samo. Bo to najprzyjemniejsze chwile dnia…
Wieczorne rytuały z dzieckiem
Nasze wieczorne rytuały, rozpoczęły się 13 października 2008 roku, czyli na drugi dzień po przyjściu Maksa na świat i powrocie do domu. Do dziś pamiętam pierwszą kąpiel, pielęgnację, lulanie, śpiewanie. Nie spaliśmy całą noc, dosłownie, nasłuchując wspólnie czy oddycha, czy żyje. To było niesamowite. Każdy kolejny wieczór, każda noc oswajała nas z nową rolą i z nowym członkiem rodziny. Uczyliśmy się jak lepiej przewijać, kąpać i pielęgnować niemowlę. Kiedy użyć kremu, kiedy oliwki, kiedy maści, a co to za czerwone kropki. Jak obcinać paznokcie i przebierać nierozpinane body i dlaczego pupa jest czerwona? Wtedy każdy dzień był jak cały rok, w tej ilości doświadczeń i emocji.
Kiedy pojawiła się Lena byliśmy już zaprawieni w bojach. Okazało się jednak, że nasza księżniczka wyjątkowo przypodobała sobie wieczorne masaże. Każdego dnia wręcz domagała się ich wykonania w swój słodki aczkolwiek głośny sposób. Do dziś, wieczorne smyranie i drapanie jest obowiązkiem.
Dobór kosmetyków
Dobre kosmetyki zawsze stanowiły wysoki priorytet. Szczególnie ważne są dla początkujących rodziców przerażonych każdą kropką, plamką czy suchym plackiem na skórze noworodka. Z marką Oilatum, znamy się nie od dziś. Kosmetyków tej marki używał Maks od urodzenia, potem Lena i nowej, codziennej odsłonie (do każdego rodzaju skóry) towarzyszą nam do dziś.
KONKURS
Mam dla Was 10 zestawów kosmetyków Oilatum za najciekawszą, najśmieszniejszą czy najbardziej wzruszającą opowieść o Waszych wieczornych rytuałach (nie więcej niż 10 zdań). Na Wasze opisy czekamy do 17.07.2015. Wyniki w tym poście 20.07.2015
Lekko spóźnione wyniki konkursu:
Nagrody Lecą do:
1. Uli:
“Każdy kolejny dzień od narodzin synka stanowi dla nas, jako rodziców, wyzwanie dlatego staramy się pomóc zarówno sobie, jak i maluszkowi przez pewną rutynę i rytuały, zwłaszcza te wieczorne, które przygotowują synka do spokojnego i bezpiecznego snu. Punktualnie o 20 zaczynamy wieczorną kąpiel- czyli nasze własne preludium do zakończenia dnia. Muszę jednak przyznać, że wiele wody upłynęło zanim mój maluszek pokochał ten wieczorny rytuał.
Do wody dolewamy kilka kropel płynu, aby stworzyć namiastkę spienionego morza, do kąpieli zapraszamy też morskie stworzenia: w wodnej eskapadzie towarzyszą nam zielony żółwik, pomarańczowy krab i biało-niebieska rybka, aby tradycji stało się zadość, nie może z nami również zabraknąć żółtej kaczuszki oraz piosenki o Kaczce Dziwaczce.
Najpiękniejsze w wieczornej chwili jest to, że spędzamy ją całą naszą trójką – zawsze, bez wyjątku. Nie może przy tym zabraknąć znanej rymowanki „choć do mamy, szybko, szybko, jesteś mamy małą rybką, umyjemy nosek, nóżki niech zobaczą to kaczuszki…”. Niesamowite jest jaką więź bliskości budujemy wówczas między sobą, przez te zaledwie kilka minut. Jeszcze tylko przytulanie i całusy oraz wygodna piżamka, a także solidna porcja mleczka i maluch jest gotowy na spokojny sen.
Tata wkłada go do łóżeczka, przykrywa lekką kołderką, ja mimo, że słoń nadepnął mi na ucho śpiewam mu zawsze te same, trzy kołysanki „Na Wojtusia z popielnika”, „Był sobie król” i „Kotki dwa”, a od niedawna, co jakiś czas zamieniam śpiewanie na bajkę na dobranoc, póki co czytam synkowi, swoją ulubioną bajkę z dzieciństwa o Królowej Śniegu. Gdyby tak wyglądał każdy wieczór było by idealnie, ale jak wiemy „idealnie” było by nudne, dlatego od czasu do czasu nasza mała pociecha funduje nam swoiste atrakcje i kategorycznie odmawia snu do późnych godzin wieczornych.”
2. Karolina
W aluminiowym garnuszku z krową zagotowuję dwie szklanki mleka, łyżkę masła, trzy łyżki cukru i świeżo wyskrobane ziarenka wanilii, potem zmniejszam gaz, powolutku dodaję dwa żółtka i dwie łyżki mąki ziemniaczanej rozkłócone w niewielkiej ilości zimnego mleka, i, nie przestając mieszać, doprowadzam do ponownego zagotowania. Nasz wieczór zaczyna się od domowego budyniu na dobry sen, a potem jest… już tylko lepiej! Siadamy z córką przed telewizorem, wyjadamy z kubków gorący budyń i wspólnie oglądamy bajkę na dobranoc — czasem śledzimy losy kucyków w Ponyville, innym razem odwiedzamy Lalaloopsylandię albo pomagamy Milli, Geo i Botowi rozwiązywać zagadki matematyczne w miasteczku Umizoomi.
W drodze do łazienki zaglądamy jeszcze do pokoju z zabawkami: w czasie kiedy ja odkładam na półki książki i przerzucam tony klocków do pudełka, moja córka kąpie lalki i misie w materiałowej wanience, myje im włosy niewidzialnym szamponem a potem wyciera do sucha pasiastym ręczniczkiem i układa do snu we wspólnym łóżku pod stolikiem. Śpiewamy małemu towarzystwu kołysankę o dwóch kotkach, gasimy światło i na paluszkach wychodzimy z pokoju.
Kiedy od łazienki dzielą nas już tylko kroki, w myślach zaczynają mi kiełkować pomysły na szalony wieczór bez dziecka (nastawię pranie! upiekę drożdżówki na śniadanie! poczytam! obejrzę film! zagram z mężem w Scrabble!), ale dziwnym trafem nawet w półmroku moja córka dostrzega na korytarzu wyklejone taśmą izolacyjną jedenaście pól do gry w klasy, które ignorowała przez calutki dzień. Od jej „Mamo, zobacz, jak przeskakuję na jednej nodze!” do mojego „Kochanie, nalałam wodę do wanny, rozbieraj się!” mija kolejny kwadrans.
Następny kwadrans, szczęśliwie już w wannie, rozpływa się w pianie, przecieka między palcami i pęka dziesiątkami baniek mydlanych. A potem już z górki: piżamka, różana mgiełka do ciała „dla księżniczek” i góóóóóóra książek do czytania. O 22 z minutami zapuszczam audiobooka z wierszami lub płytę z kołysankami i mogę wyruszać na podbój świata! :)
3. Justyna
“Dziś mijają dokładnie dwa lata od najbardziej wzruszającej kąpieli w moim życiu – dzień wcześniej wróciliśmy do domku z naszą 3 – dniową Zosią – jest popołudnie dziecię me krzyczy w niebo głosy – ona płacze i ja wraz z nią debiutująca w roli matki. Zosia nakarmiona ani myśli o chwyceniu piersi, pieluszka sucha, przy ubraniu brak metek, nic nie uwiera, nie jest jej za zimno ani za ciepło. W mojej głowie jedna myśl wracająca co kilka sekund do mnie jak bumerang „jestem złą matką – nie potrafię uspokoić mojego dziecka”.
Moje pomysły na wyciszenie Małej powoli się kończą, noszenie nie działa, kołysanie podobnie, otulanie w pieluszkę wprawia Zosię w większą złość. Mój Mąż wpada na pomysł aby wykąpać Zosie – ja po namyślę mówię, że wykąpie się z Zosią razem – przygotowujemy łazienkę, włączamy relaksującą muzykę, nalewam wody do wanny – zanurzam się pierwsze ja – proszę mojego męża aby rozebrał Zosię powoli i delikatnie mi ją podał – Zosią ląduje początkowo na moich kolanach, płacz i jej złość powoli topnieje niczym kra na wpółzamarzniętym jeziorze – przytulam moje dziecię do piersi – to pierwszy tak ogromnie bliski kontakt skóra do skóry w naszym życiu – bo w szpitalu ze względu na ciężki poród i konieczność zabrania Zosi na szczegółowe badania nie zaznałam tego uczucia ani nie zaznało go mojej dziecię.
Po takim przytuleniu, głaskaniu, szeptach do uszka Zosi moje dziecię uspokoiło się całkiem. A ja poczułam się 100% mamą tej Kruszynki i zobaczyłam jak silna więź nas łączy.”
4. Monika
“He. Przepraszam, czy to jest post o mnie?! Mam to codziennie: o tak, dzisiaj wieczorem posprzątam cały dom, żeby jutro z rana nie potykać się o zabawki, naszykuję 3 komplety ubrań, co by nie stać przed szafami z pytaniem- w co dzisiaj??!! pozmywam gary, żeby było w czym zrobić herbatę do śniadania… itd. itd. oj…zaraz…która to godzina?! druga w nocy?! jak to się stało??!! aha…pewnie znowu zasnęłam w łóżku chłopaków przy czytaniu bajki… shit… no trudno… muszę tylko przesunąć budzik o poł godziny do tyłu… przecież nie będę się tłukła po nocy :-)
o i taki nasz rytuał. wcześniej tylko po całym dniu (w wakacje raczej na powietrzu) wkładam brudne i przepocone 2- i 6- letnie Ciałka do wanny, potem oblekam w odzienie do spania i zaczynamy układanie do snu. bo wbrew pozorom znalezienie odpowiedniej pozycji, idealnie wyprofilowanej poduszki, czy też określenie, czy wystarczy mieć przykrytą jedną nogę czy też dodać do tego jedna rękę nie jest takie proste :-)”
5. Iza (z wielką mocą buziaków i ciepłych myśli)
“Chciałabym aby nasze wieczorne rytuały były tak radosne jak opisywane powyżej. Czytam z zazdrością. U nas zaczyna się przyjemnie, kąpielą w wiadereczku, które pozwala pozbyć się zaległych bączków. Niestety po kąpieli następuje szereg nieprzyjemnych i żmudnych zabiegów. Zaczynamy od cewnikowania, następnie zmiana woreczka kolostomijnego i ,,opieluchowanie” brzucha, tak żeby córka nie zasikała ubranka, bo sika przez urostomię (swoją drogą z tą drugą pieluchą na brzuchu wygląda trochę jak zapaśnik sumo ).
Czas umila dziecku suszarka, która z powodzeniem odciąga jego uwagę od tego co z mężem przy nim robimy. Na koniec wykonywane nieco w pośpiechu (bo niemowlak jest już znużony) balsamowanie ciałka. Piszę to po to aby Wam, drogie czytelniczki przypomnieć jakie macie szczęście. Następnym razem kiedy dzieci będą kłóciły się o wannę lub rozleją wodę, machnijcie na to ręką. Cieszcie się swoimi beztroskimi dzieciaczkami i napawajcie miłymi rytuałami.”
6. Mama Oleńki
“Nasze wieczorne rytuały przebiegają zawsze podobnie: kaszką, kąpiel, usypianie w łóżku rodziców z mnóstwem tulenia i pieszczot, z tym, że musi koniecznie robić to ukochany tatuś. Mama jest wtedy: „bee ma” (w wolnym tłumaczeniu idź sobie kobieto, napatrzyłam się już na ciebie i naprzytulałam przez cały dzień) a Ola woła: „dada oć” (tatusiu ukochany choć do mnie się przytulić, nie widziałam Cię cały dzień i stęskniłam się okropnie). I tatuś stęskniony tuli, głaszcze po główce, gilgocze, aż córcia odpływa w jego bezpiecznych, ciepłych i pełnych miłości ramionach.
Kilka tygodni temu tata musiał wrócić później i mnie przypadł zaszczyt usypiania córki. Kąpiel, jedzonko przeszły gładko, córka nawet nie jęknęła ‚tata’, ale gdy przyszło do usypiania i zobaczyła, że to mama pakuje się do łóżka, a nie tata, to wszczęła bunt. Ryknęła: „Neeeee daaaaadaaa oć”(chyba pół województwa ją słyszało)! I tak w kółko, na nic tłumaczenia, że tata wróci późno,a mama uśpi i przytuli i pogłaszcze do snu Olę. Córka wychodziła z łóżka i do okna patrzeć czy idzie tata- tak się gimnastykowałyśmy do 1 w nocy. Zobaczyła, że tata wraca, myk mu na ręce, uśmiech i nim ją tata doniósł do łóżka zasnęła mu pannica z uśmiechem wtulona. Tata w minute dokonał tego, czego ja nie mogłam przez 4 godziny;) Oleńka najlepiej usypia wtulona w tatusia, bo przytulanie taty ma wielkie znaczenie!”
7. Tolimama (za pierwsze zdanie wypowiedzi ;))
“Wieczorny rytuał to cudowny czas bo oprócz przyjemności dla dziecka, wiem, że po tych wspólnych chwilach będę mieć czas dla siebie kiedy to dzieciaki odpłyną w morze snu :) U nas najczęściej jest gonitwa, skoki, fikołki i wykorzystywanie pokładów energii, które zostały jeszcze po całym aktywnym dniu ;) Później cieplutka kąpiel z bąbelkami albo kolorami albo innymi gadżeto-atrakcjami, które mamy, oczywiście staram się, żeby wszystkie kosmetyki, których używamy miały atest dermatologiczny, bo moja 2latka ma bardzo „trudną” skóre do pielęgnacji, mocno atopową.
Po kąpieli smarujemy się kremikiem od stóp do głów jest to też kolejna forma naszej wspólnej zabawy i zazwyczaj obie jesteśmy nabalsamowane, więc na tym korzystam ;) Myjemy ząbki, ubieramy piżamkę, wskakujemy do naszego łóżka, czyli wielkiego łoża rodziców, ściskamy się i przytulamy, całujemy i śpiewamy by później położyć się wygodnie i oglądać bajeczki, bo mam jeszcze jednego wymagającego skarba w domu, miesięcznego synka którego rytuał jest nieco inny ale braknie mi miejsca na jego opis ;)”
8. Miranda (urocze zdjęcie.. wyglądasz jak ja w wanne ;))
“Wieczorne rytuały są u nas celebrowane od pierwszego popołudnia razem. Szczególnie pluski w wannie. Magiczna kąpiel wymaga: zabrudzonych stópek,które biegały po ogrodzie,piasku,wodzie,błocie,dywanie i skórkach po bananach.Wanny pełnej letniej wody,po której pływa już załoga kaczuszek. Magia tkwi też w bąbelkach i zapachu-koniecznie owocowym,nigdy innym.Dużym ręczniku z misia mi tuż obok wanny.Magiczna kąpiel wymaga mojej córeczki. A magia tkwi w jej ciepłym głosie, i słowach – mamooo Ty też mozieś się tu kąpać! Choć!
Jak tu nie kochać takiego rytuału?”
9. Syla
(osmarkałam się ze żmiechu! true.. w te cięższe dni wieczornymi rytuałami zajmuje się tata bo ja nie mam sił na te przyjemności ;))
“A ja napisze cos na odwrot – nie cierpie tych wieczornych rytualow!
Zagonic dziecko do mycia sie – tragedia, nie dlatego, ze sie kapac nie lubi, ale dlatego ze dla dziecko to oznaka konca dnia a na spanie nie ma czasu. Ok, wreszcie jak hukne pojdzie sie myc – kolejna afera, bo trzeba z wanny wywlec, pokojowo sie to nie odbywa, odliczanie do trzech…
Czyszczenie uszu, czesanie (suszyc nie probuje nawet) to jak za kare. Do tego czasem trzeba cos posmarowac – ojjj nie lubi, wiec znowu wrzask i pod wielkimi grozbami smaruje co trzeba (nigdy po calosc balsamem, to dopiero bylaly kara hahaha), do wieczrnego rytualu nalezy rowniez jedno cwiczenie – trwa jedna minute ale co najmniej 10 min zajmuje mi naklonienie dziecka. Jeszcze mycie zebow… Ja juz mam dosc!
I zaciagnac dziecko do lozka – ok, tu zwabienie ksiazka dziala, ale predzej ja jestem gotowa do snu niz dziecko :D
Nam te wieczorne rytualy zajmuja stanowczo za dlugo, bywaja za nerwowe i najchetniej bym to wszystko ominela, bo poza czytaniem ksiazki cala reszta to dla mnie strata czasu, ale pewne rzeczy trzeba zrobic.”
10. Nataliiiiii
“Wieczorne rytuały zaczeliśmy planować prawie 7 lat temu, kiedy byłam w ciąży ze starszą córką.. Marzyliśmy o tym, jak to będzie wyglądać.. Spokojna zabawa, kolacyjka i kąpiel.. Tymczasem, kiedy urodził się dzieć okazało się, że on wcale o tym nie marzył..
Wieczorne rytuały więc wyglądają tak:
0+ Łeeeeee
1+ Myju NIEEEEEEEE!!!
2+ Myć NIEEEEEEEEEEEE!
3+ Mamusiu, dzien dziecka?
4+ Nie będę się kąpać!!!!!!
5+ NA PEWNO się dzisiaj nie myję!!!!
6+ Sama się myj jak chcesz, ja jestem czysta!
Dzięki Ci Panie Boże, ze chociaż młodsze dziecko nie boi się wody i mydła( oczywiscie Oilatum;) )”
… też błagałam o ‘dzień dziecka’ ;)
Gratuluję! Proszę o kontakt na blog@makoweczki.pl z adresem do wysyłki i nr. kontaktowym do dnia 26.07.2015
Jak słodko!
Piękna wanna <3
Filmik nagrywany ze 2 m-ce temu to wanna już w nowym domu a pokoik stary ;)
Marlenko a jaka to kolekcja płytek tych szarych? Właśnie się za podobnymi rozglądam :) pozdrawiam!
Kiedy można spodziewać się wyników konkursu?
Za chwilę..
Nasze wieczorne rytuały …. :D Najpierw mycie zębów w takt aplikacji “Pastuś” czy jakoś tak ;) Później kąpiel w wannie i wtedy obowiązkowo mycie głów lalkom, lanie wody z dyngusówek, robienie sztormu dla statku, czasami dla odmiany kawiarnia, bądź lodziarnia :) Ja jestem klientką, dzieci robią z wody i piany kawę, lody, ciastka itp. Po kąpieli piżamki, no i wieczorne czytanie bajek, najpierw każde z nas wybiera swoją książkę, najpierw czytam jedną przy łóżeczku Młodszego, drugą przy łóżeczku Starszej i trzecią pomiędzy dwoma łóżeczkami, żeby było sprawiedliwie :) Najczęściej w trakcie bajek zasypiają…… A mnie czeka co wieczorne mycie podłogi, wycieranie płytek, taki mój codzienny rytuał :D
Nasze rytuały do niedawna wyglądały tak jak pewnie u większości rodziców dwuipółlatków… Kąpiel z dużą ilością piany, mleko przy ulubionej bajce, czytanie książeczek, śpiewanie kołysanek i niekończące sie uściski. Od niedawna jednak synkowi musi wystarczyć mój wieczorny telefon i rozmowa o tym co robił cały dzień, są kołysanki i opowiadanie bajek ale tylko przez telefon. Wieczorne rytuały przejął tata a ja nie mogę się doczekać aż dołączę do nich razem z dwoma braciszkami, na których przyjście jeszcze przez kilka tygodni poczekamy w szpitalu…
Ale słodki fiiiiiiilmmm <3 Czy nie myślałaś o jakimś reality show? Wiem brzmi idiotycznie, ale macie w sobie to "coś" co chce się oglądać – taki magnetyzm i naturalność całej Waszej rodzinki :) Więcej filmików!
A Oilatum też był naszym pierwszym kosmetykiem (to już 7 lat minęło!), ale odkąd interesuję się eko/bio itp., to mnie jego skład odstrasza…ale jak córeczka miała duży problem ze skórką, która spierzchła to właśnie Oilatum pomógł plus maść witaminowa.
Ja opowiem o pewnym wyłomie z wieczornej reguły. Jako, że jestem matką trójki bardzo aktywnych dzieci i przez cały dzień zbieram wiele cudownych bliskości itp, wieczorem marzę o tym, aby poleżeć z książką i pomyśleć o następnym dniu. W spokoju=bez dzieci. Dziecko najstarsze od pewnego czasu do rytuałów dołączyło ciepłe kakałko. Zleciłam zadanie mężowi, który chyba chciał zaoszczędzić cenne sekundy i podał kakałko (mleko, zwykle kakao plus cukier) w temperaturze letniej. Wieczór przebiegał w typowy sposób, dziecko wprawdzie obwieściło, ze boli brzuszek ale położyło się do obserwacji do łóżka tym chętniej. Było cicho, spokojnie i późno. Kiedy udawałam się do łazienki, jak zjawa objawiła mi się moja córka. Naturalnie srogo obwiściłam, że nie ma wychodzenia itp itp. Córka podbiegła, przytuliła się z wyznaniem: tak bardzo cię kocham mam…. I wtedy nagle wyskoczył jej PAW. W rezultacie spokojny wieczór spędziłam na szorowania kakaowych ścian, podłogi, dywanu, wietrzeniu i tego typu przyjemnościach. Jednakowoż uwielbiam o tym opowiadać, bo jak dotąd nikt nie przebił oryginalności tego wyznania miłości. Pozdrawiam:)
Przekroczyłam limit 10 zdań. Wybacz;)
To Twój drugi filmik reklamowy w czasie ostatnich kilku dni i muszę przyznać, że wychodzą Ci one cudownie! Są przeurocze i bardzo pozytywne. Tak trzymaj :)
Wieczorową porą mąż przygotowuje kąpiel dla naszego półrocznego syna ;) Filip wyrósł już z wanienki, więc pluska się w najlepsze w dużej wannie pod naszą czujną opieką. Po kąpieli masażyk i kremowanie Fifa – muszę się z tym coraz bardziej spieszyć, bo ostanio zrobił się strasznie niecierpliwy i ani myśli leżec w spokoju więcej niż to konieczne. Na sam koniec buziak od taty, a my kładziemy się do łóżka i maleństwo usypia na piersi głaskane po główce :)
Nasze wieczorne rytuały – Milenka (6 l.) pomaga rozbierać się Ani (2 l.), potem szybko siusiu i dziewczyny wskakują do wanny pełnej piany, tam mają kubeczki, łyżeczki – uwielbiają przelewać sobie wodę, tworzyć różne “mikstury” z płynu do kąpieli – ogólnie jest wesoło :) . Po kąpieli Milenka grzecznie się ubiera, za to Ania na golaska ucieka po całym domu i nie chce dać się złapać i ubrać! Jak już nam się uda okiełznać małego psotnika, to czytamy książkę – teraz na fali mamy “Pippi”, Milenka spokojnie leży obok mnie i słucha z zaciekawieniem, za to Ania nam się psoci, wskakuje to na mnie, to na Milenkę – i wychodzi na to, że więcej w tym wszystkim jest śmiechu niż czytania ;) . Kiedy już w końcu uda się po godzinie zagonić dziewczyny pod kołdrę, to włączam audiobook’a, gaszę światło i dziewczynki podczas słuchania bajki zasypiają :) .
Nasze wieczorne rytuały – Milenka (6 l.) pomaga rozbierać się Ani (2 l.), potem szybko siusiu i dziewczyny wskakują do wanny pełnej piany, tam mają kubeczki, łyżeczki – uwielbiają przelewać sobie wodę, tworzyć różne „mikstury” z płynu do kąpieli – ogólnie jest wesoło :) . Po kąpieli Milenka grzecznie się ubiera, za to Ania na golaska ucieka po całym domu i nie chce dać się złapać i ubrać! Jak już nam się uda okiełznać małego psotnika, to czytamy książkę – teraz na fali mamy „Pippi”, Milenka spokojnie leży obok mnie i słucha z zaciekawieniem, za to Ania nam się psoci, wskakuje to na mnie, to na Milenkę – i wychodzi na to, że więcej w tym wszystkim jest śmiechu niż czytania ;) . Kiedy już w końcu uda się po godzinie zagonić dziewczyny pod kołdrę, to włączam audiobook’a, gaszę światło i dziewczynki podczas słuchania bajki zasypiają :) .
No cóż, ja się z naszym rytuałem zapewne nie łapię na ten konkurs ;). Zaczyna się klasycznie… kolacja, kąpiel lub prysznic (ostatnio fascynuje mojego trzylatka bardziej to drugie), podczas kąpieli zatapiamy statki, niestety ludziki z lego duplo tez toną ;). Potem miękki ręczniczek, kremowanie i…. no właśnie, mamusia lub tatuś kładą się do łóżka juniora, a on zasiada w fotelu i “czyta” nam bajki. Oj jakie historie ciekawe można usłyszeć….kocham te chwile.
Pozdrawiamy i gratulujemy super filmu!!!
Wchodzą na schody, córka przystaje i macha mi (gdy w końcu padam na łóżko z nadzieją na chociaż jeden odcinek serialu) na pożegnanie. Idzie z Tatą, bo wieczorny rytuał z księżniczką Aurelką należy głównie do stęsknionego Taty, który poświęca każdą chwilę na mizialki w wannie, robienie pianopotworów i atakującogilgotkającyh rybek. Dmuchana, różowa wanienka jest miejscem magicznym, w którym absolutnie wszystko się może zdarzyć, nawet kąpiel trwająca ponad godzinę z trzykrotnym napełnianiem ciepłej wody. ;) Po kąpieli razem, na zmianę robimy córci masażyki z użyciem emolientów i czytamy Małego Księcia (ciągle i ciągle.. innej książki nie chce, to nasze wchodzące w bunt dwulatka cudo). W trakcie czytania jest ciepłe mleko z kaszą manną, głaskanie po główce i wszelkie słodkości-czułości, dotyk małych rączek na twarzy i marzenie, by w końcu usłyszeć ‘Kocham Was, dobranoc’. <3
Wieczorne rytuały zaczeliśmy planować prawie 7 lat temu, kiedy byłam w ciąży ze starszą córką.. Marzyliśmy o tym, jak to będzie wyglądać.. Spokojna zabawa, kolacyjka i kąpiel.. Tymczasem, kiedy urodził się dzieć okazało się, że on wcale o tym nie marzył..
Wieczorne rytuały więc wyglądają tak:
0+ Łeeeeee
1+ Myju NIEEEEEEEE!!!
2+ Myć NIEEEEEEEEEEEE!
3+ Mamusiu, dzien dziecka?
4+ Nie będę się kąpać!!!!!!
5+ NA PEWNO się dzisiaj nie myję!!!!
6+ Sama się myj jak chcesz, ja jestem czysta!
Dzięki Ci Panie Boże, ze chociaż młodsze dziecko nie boi się wody i mydła( oczywiscie Oilatum;) )
Opisane coś oczywistego, a tak inaczej… Filmik fajny. Wanna idealna. Ją na swoją muszę poczekać jeszcze…
Salusiowo.blogspot.com
A co do wieczornych rytuałów to: mama wraca z pracy 18 jak talala..w końcu raport się sam nie napisze – a szkoda… Obiadokolacja już się robi, pralka sama uzupełnia..junior sam ogarnia przedszkolne lekcje.. Mama tylko nadzoruje…
Jemy, rozmawiamy, zmywarkę włańczamy.. Potem kąpiel zaczynamy.. Mycie ząbków..
Potem mama ledwo żywa czyta książki na dobranoc…Junior zasypia… I mama też!
Hej, u nas od zawsze byly wieczorne rytualy… ze starsza corka Pola (6lat) kapalismy w takim strachu, ze maz trzymal a ja od spodu plecki mylam ;) gdy na swiecie pojawila sie mlodsza Lenia to z poczatku wieczorne rytualy wygladaly nieco inaczej… meza czesto brakowalo, a mamuska zaprawiona w bojach i mega doswiadczona musiala sie rozdwoic… i kiedys z nad wanienki wygladalam czy mleko na kakao nie kipi i nagle slysze gul gul gul a mlodsze tygodniowe nurkuje ;)
Filmik swietny, nie myslalas o przebranzowieniu ? ;) Vlogi z Waszym udzialem bylyby hitem internetow !
marlena, co macie na scianie i podlodze w lazience , widzę, ze fajne kafle imitujące ‘beton’ pamietasz firmę/odcien?
Gdy u nas nadchodzi wieczór i zmęczenie córeczek- bliźniaczek sięga zenitu, robi się nerwowo, podwójnie nerwowo! Rywalizacja rozpoczyna się już o stronę w wannie, potem kłótnia się nakręca o to której umyje pierwszej włoski, o to kto pierwszy wychodzi z kąpieli, o piżamkę, o kakao, o stronę w łóżku,o bajeczkę …. ale gdy już osiągniemy sukces i wypracujemy kompromisy otulając się kołderką doceniam że jestem mamą bliźniąt- podwójna bliskość, dwie pary rączek ściskających moją szyję co jedna mocniej, podwójne uściski, podwójne całuski, podwójne oddechy, i ta podwójna ciekawość w oczach, gdy wymawiam kolejne słowa bajeczki….Podwójnie wyszeptane sława Kocham cię mamusiu- wtedy jak nigdy wcześniej uwielbiam to ich przegadywanie, która kocha mnie mocniej ;) Usłyszeć to raz jest prawdziwym szczęściem a słysząc to razy dwa wiem, że los dał mi wielką niespodziankę, podwójną radość i podwójne wzruszenia. Tak! kocham te nasze wieczory i czekam na nie każdego dnia- dają mi siłę, dają mi podwójną moc.
Takie piekne dziewczyny ♥wiecej filmikow.
Panna Paulinka (1.5) zarządza i kontroluje mycie zębów: w szeregu przed umywalką stoją: mama, Paula, tata. Szczotki kręcą się w rytm “szczotko, szczotko- hej szczoteczko- O!O!O!!!” Gdy ząbki są czyste przychodzi czas na kąpiel.
W zależności od wizji kąpanej do wyboru są: prysznic (masuje brzuszek), miska (ukochana,pełna skarbów) lub umywalka (wtedy można w lustrze się przeglądać i patrzeć jak pianka spływa po brzuchu). W czasie kąpieli Paula akompaniuje na wirtualnym keybordzie a mama śpiewa “mydło lubi zabawę” i “a b c d…”
Później otulamy Czyściocha ręczniczkiem- misiem, robimy do lusterka “a ku-ku” i “papa”, i idziemy na kremowanie, masowanie i bitwę z poduszek.
Najbardziej mnie rozbroiła swoim niezadowoleniem z rozmoczonych opuszków palców, które na domiar złego- NIE CHCIAŁO SIĘ ZMYĆ!!!
Pozdrawiam serdecznie :)
hehehe mam takie same płytki w łazience dzieci:)
pixie, a co to za plytki>?
zień dla tubądzin. bodajże… Berlin?
Jestem mamą czteroletnich bliźniaczek już po wieczornym rytuale ;) Dziś usłyszałam od starszej o minutę Gabrysi, że jest weekend (nowe słowo), więc skoro jest weekend to na spokojnie ogarniamy wszystko. Kolacja, mycie ząbków i nie obyło się bez codziennego pytania Hani „mami sprawdź, czy nie mam bakterii”. Z uwagi na oszczędność czasu dziewczynki kąpią się razem, każda ma swoje ustalone miejsce niezmienne, same ustalają też, która wychodzi pierwsza. Pamiętna kąpiel? Wyszłam na chwilę z łazienki i kiedy usłyszałam pada deszczyk i wróciłam wszystko było podwójnie zalane, a moje córeczki szczęśliwe mówią „mami bawimy się w pada deszcza” :) Po kąpieli czytanie, szeptanie do uszka miłych słów, przytulaski i u nas jest obowiązkowe drapanie plecków :) mamusia Gabrysię, Gabrysia tatusia a tatuś Hanię…. Pozdrawiamy
Jestem mamą czteroletnich bliźniaczek już po wieczornym rytuale ;) Dziś usłyszałam od starszej o minutę Gabrysi, że jest weekend (nowe słowo), więc skoro jest weekend to na spokojnie ogarniamy wszystko. Kolacja, mycie ząbków i nie obyło się bez codziennego pytania Hani „mami sprawdź, czy nie mam bakterii”. Z uwagi na oszczędność czasu dziewczynki kąpią się razem, każda ma swoje ustalone miejsce niezmienne, same ustalają też, która wychodzi pierwsza. Pamiętna kąpiel? Wyszłam na chwilę z łazienki i kiedy usłyszałam pada deszczyk i wróciłam wszystko było podwójnie zalane, a moje córeczki szczęśliwe mówią „mami bawimy się w pada deszcza”. Po kąpieli czytanie, szeptanie do uszka miłych słów, przytulaski i u nas jest obowiązkowe drapanie plecków :) mamusia Gabrysię, Gabrysia tatusia a tatuś Hanię…. Pozdrawiamy
swietny filmik!
A ja napisze cos na odwrot – nie cierpie tych wieczornych rytualow!
Zagonic dziecko do mycia sie – tragedia, nie dlatego, ze sie kapac nie lubi, ale dlatego ze dla dziecko to oznaka konca dnia a na spanie nie ma czasu. Ok, wreszcie jak hukne pojdzie sie myc – kolejna afera, bo trzeba z wanny wywlec, pokojowo sie to nie odbywa, odliczanie do trzech…
Czyszczenie uszu, czesanie (suszyc nie probuje nawet) to jak za kare. Do tego czasem trzeba cos posmarowac – ojjj nie lubi, wiec znowu wrzask i pod wielkimi grozbami smaruje co trzeba (nigdy po calosc balsamem, to dopiero bylaly kara hahaha), do wieczrnego rytualu nalezy rowniez jedno cwiczenie – trwa jedna minute ale co najmniej 10 min zajmuje mi naklonienie dziecka. Jeszcze mycie zebow… Ja juz mam dosc!
I zaciagnac dziecko do lozka – ok, tu zwabienie ksiazka dziala, ale predzej ja jestem gotowa do snu niz dziecko :D
Nam te wieczorne rytualy zajmuja stanowczo za dlugo, bywaja za nerwowe i najchetniej bym to wszystko ominela, bo poza czytaniem ksiazki cala reszta to dla mnie strata czasu, ale pewne rzeczy trzeba zrobic.
Gdy jesteś w ciąży wszystko jest takie proste i poukładane. A później … 6 lat temu pojawił się On – Syn. Nie mógł spać więc chodziliśmy w tą i z powrotem, setki tysięcy kilometrów, z pokoju 1do pokoju 2. Nie chciał się kąpać, był jak kot wrzucony do wanny (SI). Później nastały burze zamknięte w małej główce mojego dziecka. Aż w końcu zaczęliśmy usypiać głaszcząc się po pleckach i dociskając. A później pojawiła się Ona – Córka i też polubiła głaskanie.
Przed snem zawsze czytamy książki, ale moje dzieci nigdy nie zasypiają przy lekturze. Później gasimy światło i następuje najważniejszy rytuał wieczoru, a mianowicie mówimy KOCHAM CIĘ, jestem z Ciebie dumna … to słowo choć używane tak często nie traci znaczenia, wręcz przeciwnie nabiera mocy, bo kiedyś maleństwa leżały, a dziś szaleją, eksperymentują, kłócą się … ale wieczór jest tą porą wyciszenia i nostalgii.
Wieczorne rytuały są u nas celebrowane od pierwszego popołudnia razem. Szczególnie pluski w wannie. Magiczna kąpiel wymaga: zabrudzonych stópek,które biegały po ogrodzie,piasku,wodzie,błocie,dywanie i skórkach po bananach.Wanny pełnej letniej wody,po której pływa już załoga kaczuszek. Magia tkwi też w bąbelkach i zapachu-koniecznie owocowym,nigdy innym.Dużym ręczniku z misia mi tuż obok wanny.Magiczna kąpiel wymaga mojej córeczki. A magia tkwi w jej ciepłym głosie, i słowach – mamooo Ty też mozieś się tu kąpać! Choć!
Jak tu nie kochać takiego rytuału?
Ok, nie włączyłam odrazu filmiku ale pozytywne komentarze mnie do niego “cofnęły” i.. Jest naprawdę fajny:))
Rytuały wieczorne to jak nad ‘i’ kropeczka,
Bez nich żyć się nie da, podobnie jak bez ciepłego na kolacyję mleczka.
Wspólna kąpiel mych synów przypomina burzę w szklance wody
I jest podstawą dnia każdego, niezależnie od godziny czy pogody.
Po kąpieli obowiązkowo masażyk, taki, w którym to słonie biegają,
Zaś za słoniami konie, a dalej cała dżungla i wszystkie zwierzaczki fruwają i kicają.
I że deszczyk pada i literki muszą być na plecowej ‘tablicy’,
Mama pisze imiona ‘Staś’ i ‘Franuś’ i innych słów tysiące – a któż je wszystkie wyliczy.
Po masażyku bajeczka – ulubiona to ‘Kolczatek’ z serii ‘Poczytaj mi, mamo’
I każdego wieczora musi być tak samo!
Później suszenie nóżek – ciepłym suszarki strumieniem,
Delikatnie, głaskając, z miłym też nóżek tuleniem :)
Na sam koniec przytulasek, buziaczek i kilka słów WAŻNYCH,
Że jestem dumna, bardzo kocham i uwielbiam swych synków mało poważnych :)
Wówczas synusiaki odpływają w ramiona Morfeusza,
A ja śpiewam kołysankę i udaję, że ten widok mnie ‘nie rusza’…
Bo kiedy tak patrzę na nich, słucham ich miarowych oddechów, wtedy już wszystko wiem…I po kryjomu ocieram łzę, bo wiem też, że już niebawem, że jeszcze tylko chwilka i wyruszą samodzielnie w swoją podróż zwaną życiem…<3
Od czasu kiedy na świat przyszedł mój synek to właśnie kąpiele i wieczorne chwile są tylko nasze. Już od pierwszej kąpieli budowałem swoja więź z synkiem i opłacało się. Dziś Jaś ma prawie 2 latka i może 4-5 razy nie kąpałem go wieczorkiem . Zawsze jest szaleństwo w wodzie , chlapanie i czasem puszczenie baniek . Potem już tylko masarz który mój synek uwielbia i ostatnio rozbawił mnie do łez. Mówię do niego Jasiu masujemy , raczki , nóżki , brzuszek na co mój rezolutny 2 latek odpowiedział .Po kolei tatku po kolei. Siedziałem na dywanie i zaśmiewałem się z tego dłuższą chwilę. Na pytanie Jasiu kto Cię kapie on zawsze odpowiada tatuś. Cudownie że mogę być ojcem i uwielbiam opiekę na moim synkiem, jednak potem to już mama i jej cycuś jest najważniejszy.
Wieczorny rytuał to cudowny czas bo oprócz przyjemności dla dziecka, wiem, że po tych wspólnych chwilach będę mieć czas dla siebie kiedy to dzieciaki odpłyną w morze snu :) U nas najczęściej jest gonitwa, skoki, fikołki i wykorzystywanie pokładów energii, które zostały jeszcze po całym aktywnym dniu ;) Później cieplutka kąpiel z bąbelkami albo kolorami albo innymi gadżeto-atrakcjami, które mamy, oczywiście staram się, żeby wszystkie kosmetyki, których używamy miały atest dermatologiczny, bo moja 2latka ma bardzo “trudną” skóre do pielęgnacji, mocno atopową. Po kąpieli smarujemy się kremikiem od stóp do głów jest to też kolejna forma naszej wspólnej zabawy i zazwyczaj obie jesteśmy nabalsamowane, więc na tym korzystam ;) Myjemy ząbki, ubieramy piżamkę, wskakujemy do naszego łóżka, czyli wielkiego łoża rodziców, ściskamy się i przytulamy, całujemy i śpiewamy by później położyć się wygodnie i oglądać bajeczki, bo mam jeszcze jednego wymagającego skarba w domu, miesięcznego synka którego rytuał jest nieco inny ale braknie mi miejsca na jego opis ;)
za naszym płotem znajduje się teren hotelu, czasami zdarza się, że parkują tam samochody. mój synek, wyciągnięty z wanny, owinięty szlafrokiem MUSI wleźć na parapet i pomachać samochodom na dobranoc. największą radochę ma, kiedy ja grubym głosem przemawiam do niego w imieniu samochodów: “dobranoc, Antku, smacznego mleka, niech Ci się przyśnią brum-brumy!”. on – uśmiech od ucha do ucha, ja – bezcenne wrażenie robienia z siebie totalnego świra :D
Nasze wieczorne rytuały przebiegają zawsze podobnie: kaszką, kąpiel, usypianie w łóżku rodziców z mnóstwem tulenia i pieszczot, z tym, że musi koniecznie robić to ukochany tatuś. Mama jest wtedy: “bee ma” (w wolnym tłumaczeniu idź sobie kobieto, napatrzyłam się już na ciebie i naprzytulałam przez cały dzień) a Ola woła: “dada oć” (tatusiu ukochany choć do mnie się przytulić, nie widziałam Cię cały dzień i stęskniłam się okropnie). I tatuś stęskniony tuli, głaszcze po główce, gilgocze, aż córcia odpływa w jego bezpiecznych, ciepłych i pełnych miłości ramionach.
Kilka tygodni temu tata musiał wrócić później i mnie przypadł zaszczyt usypiania córki. Kąpiel, jedzonko przeszły gładko, córka nawet nie jęknęła ‘tata’, ale gdy przyszło do usypiania i zobaczyła, że to mama pakuje się do łóżka, a nie tata, to wszczęła bunt. Ryknęła: “Neeeee daaaaadaaa oć”(chyba pół województwa ją słyszało)! I tak w kółko, na nic tłumaczenia, że tata wróci późno,a mama uśpi i przytuli i pogłaszcze do snu Olę. Córka wychodziła z łóżka i do okna patrzeć czy idzie tata- tak się gimnastykowałyśmy do 1 w nocy. Zobaczyła, że tata wraca, myk mu na ręce, uśmiech i nim ją tata doniósł do łóżka zasnęła mu pannica z uśmiechem wtulona. Tata w minute dokonał tego, czego ja nie mogłam przez 4 godziny;) Oleńka najlepiej usypia wtulona w tatusia, bo przytulanie taty ma wielkie znaczenie!
Pielęgnacja skóry jest u nas bardzo ważna a zwłaszcza kąpiel, każdego dnia pozwala nie tylko zatroszczyć się o skórę naszych synów ale i wyciszyć ich przed snem. Jako rodzice bliźniaków Stasia i Grzesia praktycznie każdego wieczora razem z mężem kąpiemy chłopców ale ja zajmuję się pielęgnacją a tatuś nalewaniem wody, pilnowaniem odpowiedniej temperatury wody, podawaniem kosmetyków itd. Kąpiel zaczynamy od pielęgnacji buźki i ust chłopców które przemywam przegotowaną wodą za pomocą gazika i specjalnej szczoteczki silikonowej. Dla mnie jest to bardzo ważna czynność ponieważ utrwala w dziecku świadomość że o ząbki, dziąsła trzeba dbać każdego dnia. Każdego dnia starannie czyszczę uszy synów za pomocą wacika kosmetycznego a także dokładnie przemywam okolice za uszami. Koleją czynnością którą oni uwielbiają jest zdejmowanie ciuszków i zabawa małego golaska w łaskotki które próbuje ukryć a jednocześnie podnosi rączki aby go łaskotać Kąpiel zaczynam od zanurzenia nóżek synka aby przyzwyczaił się do ciepłej wody a dopiero po chwili kładę go w wanience a tatuś podtrzymuje mu główkę aby woda nie nalała się do uszów. Kiedy chłopcy są wykąpani w wodzie z dodatkiem emolientów ich skóra jest miękka i delikatnie nawilżona więc wystarcza tylko lekko wysuszyć ja ręcznikiem i ubrać im wygodną piżamkę. Tata ubiera jednego z synów a mama drugiego. Kiedy Staś i Grześ jest już czyściutki i pachnący zanoszę go do łóżeczka gdzie czeka na niego misiu i ciepłe mleczko , i po chwili czułości, buziaki od mamy i taty.
Pielęgnacja ciałka z Oilatum
jest dla Mamy piękną bajką!
Oilatum dba o Dzidzię małą,
wysmaruje skórkę całą.
Brzuszek, nosek, rączka, nóżka,
Oilatum jest jak dobra wróżka.
I ochroni i ukoi,
żadnych wyzwań się nie boi.
Kiedy wiatr i mróz na dworze,
Oilatum Dzidzi też pomoże.
Po kąpieli, po basenie,
kremik ten jest jak marzenie.
Ciałko miękkie jest, pachnące,
przede wszystkim nie swędzące.
Kąpiel, mycie, wycieranie
to dla mam duże wyzwanie.
Jednak z Oilatum to się uda,
on może zdziałać cuda!
Nasz wieczorny rytuał mój synek woła “Mama kombi” wiec szykuje ręcznik i piżamke i oliwke potem ide do łazienki a tam niespodzianka w brodziku kubki, samochody, talerzyki . Synuś sam zdejmuje garderobę nastepnie wchodzi do brodzika wiec ja mam ta chwilkę na przygotowanie wszystkiego. Dlatego czasem mam niespodziankę w postaci ciekawych zabawek,sam zatyka korkiem brodzik wlewa plyn do kąpieli po czym napuszcza wodę, nastepnie bierzemy lekki prydznic wodny aby zwilzyc ciało potem synek woła “mama daj gomba i pun” pieni gabke i myje cale ciałko a ja w tym czasie myje mu włoski po czym płuczemy, po zakonczonej kąpieli owijamgo recznikiem na kleopatre i wola tatę aby go zniósł na łóżko aby sie naoliwkować po kapieli Krystianek. biegnie do taty i wola “tata zimby” nastepnie jest etap mycia ząbków, potem pacierz czytanie bajeczki i usypialnie oczywiscie główka musi przytulić sie do mamy rączki w pozycji na zabke jak za maluszka
U nas rytuałem no zawsze jest kąpiel i późniejsze smarowanie ,, Malutkiego,,:-) któregoś dnia, w natłoku obowiązków wieczornych, poprosiłam Tż, żeby wyjątkowo on sam wykąpał Małego i wysmarował.On niewiele myśląc, tuż po kąpieli chwycił mój balsam do opalania( identyczny kolor opakowania) i ciach! Na szczęście po dłuższej chwili zorientował się, że coś jest nie tak- głównie zapach :-D i ponowna kąpiel,Mały na szczęście uwielbiał. Trochę strachu było, czy aby na pewno mu to nie zaszkodzi, ale na szczęście nic się nie działo i do dziś kiedy przypomnimy sobie tę historię chichramy się jak gdyby nie wiadomo z czego :-D
Ponieważ niedawno wróciłam z rocznego urlopu macierzyńskiego do pracy każda chwila z moją córeczką stała się teraz na wagę złota, aby nie czuła się odrzucona że mamy nie ma tak długo w ciągu dnia codziennie odbywamy wspólną kąpiel. Wymyślamy piosenki w których myszka albo kotek myje rączki, bużkę nóżki brzuszek , plecki i na końcu głowkę, klaszczemy po każdym umyciu w rączki aby kąpiel była miła i radosna. Na koniec owinięte ręcznikami uciekamy do pokoju po piżamkę i całe ciało smarujemy balsamem aby myszka i kotek mieli miękką i ładnie pachnącą skórę. Potem nucimy piosenkę i przytulone do siebie główkami zasypiamy w miękkiej pościeli.
Historia, którą chcę opisać miała miejsce kilka lat temu (a dokładniej pewnie z 7), bo było to po urodzeniu mojego pierwszego syna. Codziennie wieczorem najpierw kąpaliśmy naszego pierworodnego, następnie ubieraliśmy w piżamkę, potem mleczko i spać. Tego wieczoru była u nas babcia (= moja teściowa). Młody miał trochę zaczerwienioną pupkę, więc teściowa stwierdziła, że babcinym sposobem najlepszym lekarstwem na odparzoną skórę będzie posypanie pupy młodego mąką ziemniaczaną. Po czym pobiegła do kuchni po mąkę. Ja-jako niedoświadczona wówczas matka-przystałam na to. Co mi szkodzi-pomyślałam. Teściowa nie zastanawiając się zbytnio posypała pupkę synka tym co trzymała w ręku, myśląc oczywiście, że to mąka. Była wręcz o tym przekonana. Gdy nagle ta mąka wydała jej się dziwna w konsystencji, nie “chrupała” w charakterystyczny dla mąki sposób. Teściowa zerknęła więc na opakowanie a tam napis “cukier puder”. Ale miałyśmy śmiechu i do dzisiaj mamy z tej historii, jak tylko sobie o tym przypominamy. ;-)
Chciałabym aby nasze wieczorne rytuały były tak radosne jak opisywane powyżej. Czytam z zazdrością. U nas zaczyna się przyjemnie, kąpielą w wiadereczku, które pozwala pozbyć się zaległych bączków. Niestety po kąpieli następuje szereg nieprzyjemnych i żmudnych zabiegów. Zaczynamy od cewnikowania, następnie zmiana woreczka kolostomijnego i ,,opieluchowanie” brzucha, tak żeby córka nie zasikała ubranka, bo sika przez urostomię (swoją drogą z tą drugą pieluchą na brzuchu wygląda trochę jak zapaśnik sumo ). Czas umila dziecku suszarka, która z powodzeniem odciąga jego uwagę od tego co z mężem przy nim robimy. Na koniec wykonywane nieco w pośpiechu (bo niemowlak jest już znużony) balsamowanie ciałka. Piszę to po to aby Wam, drogie czytelniczki przypomnieć jakie macie szczęście. Następnym razem kiedy dzieci będą kłóciły się o wannę lub rozleją wodę, machnijcie na to ręką. Cieszcie się swoimi beztroskimi dzieciaczkami i napawajcie miłymi rytuałami.
He. Przepraszam, czy to jest post o mnie?! Mam to codziennie: o tak, dzisiaj wieczorem posprzątam cały dom, żeby jutro z rana nie potykać się o zabawki, naszykuję 3 komplety ubrań, co by nie stać przed szafami z pytaniem- w co dzisiaj??!! pozmywam gary, żeby było w czym zrobić herbatę do śniadania… itd. itd. oj…zaraz…która to godzina?! druga w nocy?! jak to się stało??!! aha…pewnie znowu zasnęłam w łóżku chłopaków przy czytaniu bajki… shit… no trudno… muszę tylko przesunąć budzik o poł godziny do tyłu… przecież nie będę się tłukła po nocy :-)
o i taki nasz rytuał. wcześniej tylko po całym dniu (w wakacje raczej na powietrzu) wkładam brudne i przepocone 2- i 6- letnie Ciałka do wanny, potem oblekam w odzienie do spania i zaczynamy układanie do snu. bo wbrew pozorom znalezienie odpowiedniej pozycji, idealnie wyprofilowanej poduszki, czy też określenie, czy wystarczy mieć przykrytą jedną nogę czy też dodać do tego jedna rękę nie jest takie proste :-)
Dziś mijają dokładnie dwa lata od najbardziej wzruszającej kąpieli w moim życiu – dzień wcześniej wróciliśmy do domku z naszą 3 – dniową Zosią – jest popołudnie dziecię me krzyczy w niebo głosy – ona płacze i ja wraz z nią debiutująca w roli matki. Zosia nakarmiona ani myśli o chwyceniu piersi, pieluszka sucha, przy ubraniu brak metek, nic nie uwiera, nie jest jej za zimno ani za ciepło. W mojej głowie jedna myśl wracająca co kilka sekund do mnie jak bumerang “jestem złą matką – nie potrafię uspokoić mojego dziecka”. Moje pomysły na wyciszenie Małej powoli się kończą, noszenie nie działa, kołysanie podobnie, otulanie w pieluszkę wprawia Zosię w większą złość. Mój Mąż wpada na pomysł aby wykąpać Zosie – ja po namyślę mówię, że wykąpie się z Zosią razem – przygotowujemy łazienkę, włączamy relaksującą muzykę, nalewam wody do wanny – zanurzam się pierwsze ja – proszę mojego męża aby rozebrał Zosię powoli i delikatnie mi ją podał – Zosią ląduje początkowo na moich kolanach, płacz i jej złość powoli topnieje niczym kra na wpółzamarzniętym jeziorze – przytulam moje dziecię do piersi – to pierwszy tak ogromnie bliski kontakt skóra do skóry w naszym życiu – bo w szpitalu ze względu na ciężki poród i konieczność zabrania Zosi na szczegółowe badania nie zaznałam tego uczucia ani nie zaznało go mojej dziecię. Po takim przytuleniu, głaskaniu, szeptach do uszka Zosi moje dziecię uspokoiło się całkiem. A ja poczułam się 100% mamą tej Kruszynki i zobaczyłam jak silna więź nas łączy.
Nasz rytuał wieczorny trwa już 5lat. Stopniowo był modyfikowany odkąd 2lata temu dołączyła do nas córeczka. Po dniu pełnym zabawy, śmiechu, gonitwy próbujemy zagonić naszą parkę do łazienki. Jest długa kąpiel, którą najczęściej przygotowuje tata, bo to on najlepiej myje dzieci. Woda musi być odpowiednio ciepła, piany wystarczająco dużo. Póki co dzieci kąpią się razem, bo wyrażają taką potrzebę. Każdy ma swój zestaw zabawek i pomysłów jak zorganizować kąpiel. Po wypucowaniu przez tatusia, dzieciaczki wyskakują z wanny a mama wyciera młodszą pociechę – tata oczywiście swojego chłopczyka. Wysmarowani i ubrani piją mleczko, jedzą kolację i mają swój czas na bajkę lub zabawę :-)
W aluminiowym garnuszku z krową zagotowuję dwie szklanki mleka, łyżkę masła, trzy łyżki cukru i świeżo wyskrobane ziarenka wanilii, potem zmniejszam gaz, powolutku dodaję dwa żółtka i dwie łyżki mąki ziemniaczanej rozkłócone w niewielkiej ilości zimnego mleka, i, nie przestając mieszać, doprowadzam do ponownego zagotowania. Nasz wieczór zaczyna się od domowego budyniu na dobry sen, a potem jest… już tylko lepiej! Siadamy z córką przed telewizorem, wyjadamy z kubków gorący budyń i wspólnie oglądamy bajkę na dobranoc — czasem śledzimy losy kucyków w Ponyville, innym razem odwiedzamy Lalaloopsylandię albo pomagamy Milli, Geo i Botowi rozwiązywać zagadki matematyczne w miasteczku Umizoomi. W drodze do łazienki zaglądamy jeszcze do pokoju z zabawkami: w czasie kiedy ja odkładam na półki książki i przerzucam tony klocków do pudełka, moja córka kąpie lalki i misie w materiałowej wanience, myje im włosy niewidzialnym szamponem a potem wyciera do sucha pasiastym ręczniczkiem i układa do snu we wspólnym łóżku pod stolikiem. Śpiewamy małemu towarzystwu kołysankę o dwóch kotkach, gasimy światło i na paluszkach wychodzimy z pokoju. Kiedy od łazienki dzielą nas już tylko kroki, w myślach zaczynają mi kiełkować pomysły na szalony wieczór bez dziecka (nastawię pranie! upiekę drożdżówki na śniadanie! poczytam! obejrzę film! zagram z mężem w Scrabble!), ale dziwnym trafem nawet w półmroku moja córka dostrzega na korytarzu wyklejone taśmą izolacyjną jedenaście pól do gry w klasy, które ignorowała przez calutki dzień. Od jej „Mamo, zobacz, jak przeskakuję na jednej nodze!” do mojego „Kochanie, nalałam wodę do wanny, rozbieraj się!” mija kolejny kwadrans. Następny kwadrans, szczęśliwie już w wannie, rozpływa się w pianie, przecieka między palcami i pęka dziesiątkami baniek mydlanych. A potem już z górki: piżamka, różana mgiełka do ciała „dla księżniczek” i góóóóóóra książek do czytania. O 22 z minutami zapuszczam audiobooka z wierszami lub płytę z kołysankami i mogę wyruszać na podbój świata! :)
Od trzech lat nasze życie składa się głównie z rytuałów, nie tylko wieczornych, także porannych i popołudniowych, kiedy to wracamy z pracy. Rytuały dają poczucie bezpieczeństwa nie tylko córce, ale paradoksalnie i nam, rodzicom, ponieważ wiemy, że gdy dzień wygląda jak co dzień, to Amelka jest zdrowa i szczęśliwa. Wieczorne chwile trwają najdłużej i do jednego z rytuałów należy wypicie przez córkę, po kąpieli, łyżeczki tranu… i tu jest miejsce na historyjkę, którą, mamy nadzieję powtórzyć na ślubie naszej córki…;-). W drugi dzień świąt Bożego Narodzenia, anno domini 2014, zawitali do nas niespodziewani goście. Radość nasza była ogromna, więc postanowiliśmy, iż dobrze będzie nam się świętować przy lampce winka, na które to miała również ochotę nasza 2,5 Amelka. Mówimy jej zatem, że ten pięknie wyglądający, czerwony napój to nie kompocik, lecz alkohol, którego dzieci pić absolutnie nie mogą i w tym miejscu wujek Amelki krzywiąc się nieludzko zademonstrował jej, jak bardzo “alkohol” ten jest niedobry. Następnego wieczoru tradycyjnie Amelka po kąpieli dopomina się o tran i szybciutko wypijając swoją porcję otrzepuje i skrzywia się dokładnie, jak wujek dnia poprzedniego i mówi zupełnie poważnie: “Mamusiu ten tran to taki alkohol dla dzieci jest…”;-)
Od samego paczątku wieczorne kapiele to było w naszym domu mega wydarzenie. Starszy syn przygladał sie jak kąpiemy maluszka, czasem sama podchodził do niego i dotykał jego stópek i brzuszka. Od początku był masaż shantalla, którego kurs w konkursie wygrałam jeszcze w ciąży.I opłacało sie bo pomogło nam to rozwiązać wiele problemów z brzuszkiem małego masując go. Po kąpieli jak był bardzo maleńki zawsze sie przytulaliśmy , takiego nagusieńkiego brałam pod szlafrok i tululismy sie do siebie . I nadal tak robimy bo ja uwielbiam jego dotyk , zapach , jego delikatne ciałko. Teraz czasem kąpiemy sie razem , puszczamy bańki , robimy szaleństwa w wodzie . Potem przytulasy , masarze , kremowanie i inne pierdy a potem czas na czytanie bajek. Uwielbiam ten czas i szkoda że czas tak szybko mija i z maluszka lada moment będe miała przystojniaka który być może juz nie będzie chciał sie do mine aż tak bardzo przytulać. Żyję zgodnie z hasłem „Przytulenie ma znaczenie” , przytuleniem zrobisz wiele
Zbliża się wieczór,różowa wanienka już czeka,a gołe ciałko aż całe podskakuje z radości na widok wody.Powoli zanurzam córeczkę w przyjemnej kąpieli,śliczne pachnący płyn zamienił się w morze bombelków,z głośników dochodzi cichutki Mozart,który zwiastuje rychły sen.Delikatnie ręką przemywam rączki,nózki ,które pluskają wodą dookoła,następnie myjemy całe trzy włosy,jak dobrze że szampon nie szczypie w oczy. To trwa kilka minut a paluszki u nóg są tak pomarszczone,delikatnie wycieram ciałko i otulone ręcznikiem przenoszę na wygodne duże łóżko.Tu dzieją się cuda! Pachnąca oliwka nałożona na me ręce masuje delikatne ciałko,każda komóreczkę pobudza i wyzwala w niej szczęście.Czuję jak mój dotyk nas zbliża, łączy, jednoczy. Jak każdy ruch sprawia przyjemnośc,wiem że czuje się bezpiecznie,czuje moją troskę i opiekę. Czuję, że to nie jest zwykłe naoliwianie-to tworzenie więzi. Widze jak córka jest po nim szczęśliwa, zrelaksowana, widze w jej dużych niebieskich oczach –miłość.
Dzięki naszemu zaangażowaniu i pozytywnemu nastawieniu codzienna pielęgnacja z obowiązku stała się wielką przyjemnością, dziecko pokochało nasze wieczorne zabawy w wodzie. Obecnie wieczorny rytuał kąpieli to czas świetnej zabawy nie tylko córki ale całej naszej rodziny, to magiczna chwila, która zbliża nas do siebie, jak i wspaniały sposób na budowanie więzi z dzieckiem.
Zabawy podczas kąpieli to czas, który córeczka uwielbia, najpierw robimy dużo piany i przeróżne fryzurki z mokrych włosów- zabawa jest przednia. Następnie bawimy się zabawkami-zwierzątkami do kąpieli, robimy teatrzyk z gąbek, łowimy przedmioty z wody, puszczamy wcześniej przygotowane statki.
Nasz wieczorny rytuał kąpieli oczywiście z dodatkiem emolientów, ponieważ córka ma skórę wrażliwą to czas pełen śmiechu, dobrej zabawy i ogromnej frajdy. Po wyjściu z kąpieli podtrzymujemy nasz miły rytuał, ciało córeczki osuszamy delikatnie ulubionym ręcznikiem i przechodzimy do masażu balsamem nawilżającym, rysujemy nim na brzuszku córki kwiatuszki, serduszka, uśmieszki, sprawia to jej ogromną radość. Lubi, kiedy ją dotykam, głaszczę, delikatnie łaskoczę i znienacka całuję mówiąc przy tym wesoły wierszyk. Zapewniamy jej bliskość, przytulenie i całusy. Masaż po kąpieli bardzo pozytywnie wpływa na skórę naszego dziecka, a także odpręża i ułatwia zasypianie, córeczka po tak przyjemnej kąpieli i chwilach czułości z uśmiechem na ustach zasypia wtulona w bezpiecznych ramionach taty. Te cudowne chwile spędzone razem podczas naszego codziennego wieczornego rytuału kąpieli i pielęgnacji naszej księżniczki, są bezcenne i na zawsze pozostaną w naszej pamięci.
Przyjście na świat mojego dziecka całkowicie zmieniło moje życie, teraz to ono jest najważniejsze i pragnę dla niego wszystkiego co najlepsze. Od narodzin córeczki pomagam i biorę czynny udział w pielęgnacji i kąpaniu a bardzo często wyręczam żonę w tej czynności. Sądzę, systematyczne kąpanie dziecka przez ojca tworzy między nimi cudowną więź i daje dziecku poczucie bezpieczeństwa. Tata, który na co dzień jest zapracowany, podczas kąpieli „nadrabia” stracony czas, ponadto zapracowanej mamie przyda się chwila odpoczynku i wytchnienia. Nasza codzienna kąpiel jest wielką przyjemnością a nie ponurym obowiązkiem. Córeczka uwielbia bawić się zwierzątkami kąpielowymi, często robimy kolorową pianę, którą wykorzystujemy do robienia śmiesznych fryzur, śpiewamy piosenki, mówimy wierszyki. Mamy także “naszą” ulubioną zabawę, ale bawimy się tylko wtedy gdy nie ma mamy w pobliżu – umieszczam pianę na brzegu wanny a córka ją spłukuje prysznicem. Jest wtedy dużo śmiechu i radości. Po kąpieli mama „przejmuję pałeczkę” i zajmuje się pielęgnacją dziecka, delikatnie masuje balsamem nawilżającym. Po takiej zabawie kolacja smakuje doskonale a córeczka w doskonałym humorze idzie spać. Rano budzi się szczęśliwa i wypoczęta.
Dzięki naszemu zaangażowaniu i pozytywnemu nastawieniu codzienna pielęgnacja z obowiązku stała się wielką przyjemnością, dziecko pokochało nasze wieczorne zabawy w wodzie. Obecnie wieczorny rytuał kąpieli to czas świetnej zabawy nie tylko córki ale całej naszej rodziny, to magiczna chwila, która zbliża nas do siebie, jak i wspaniały sposób na budowanie więzi z dzieckiem. Zabawy podczas kąpieli to czas, który córeczka uwielbia, najpierw robimy dużo piany i przeróżne fryzurki z mokrych włosów- zabawa jest przednia.
Następnie bawimy się zabawkami-zwierzątkami do kąpieli, robimy teatrzyk z gąbek, łowimy przedmioty z wody, puszczamy wcześniej przygotowane statki.Nasz wieczorny rytuał kąpieli oczywiście z dodatkiem emolientów, ponieważ córka ma skórę wrażliwą to czas pełen śmiechu, dobrej zabawy i ogromnej frajdy. Po wyjściu z kąpieli podtrzymujemy nasz miły rytuał, ciało córeczki osuszamy delikatnie ulubionym ręcznikiem i przechodzimy do masażu balsamem nawilżającym, rysujemy nim na brzuszku córki kwiatuszki, serduszka, uśmieszki, sprawia to jej ogromną radość. Lubi, kiedy ją dotykam, głaszczę, delikatnie łaskoczę i znienacka całuję mówiąc przy tym wesoły wierszyk. Zapewniamy jej bliskość, przytulenie i całusy. Masaż po kąpieli bardzo pozytywnie wpływa na skórę naszego dziecka, a także odpręża i ułatwia zasypianie, córeczka po tak przyjemnej kąpieli i chwilach czułości z uśmiechem na ustach zasypia wtulona w bezpiecznych ramionach taty. Te cudowne chwile spędzone razem podczas naszego codziennego wieczornego rytuału kąpieli i pielęgnacji naszej księżniczki, są bezcenne i na zawsze pozostaną w naszej pamięci.
Przyjście na świat mojego dziecka całkowicie zmieniło moje życie, teraz to ono jest najważniejsze i pragnę dla niego wszystkiego co najlepsze. Od narodzin córeczki pomagam i biorę czynny udział w pielęgnacji i kąpaniu a bardzo często wyręczam żonę w tej czynności. Sądzę, że systematyczne kąpanie dziecka przez ojca tworzy między nimi cudowną więź i daje dziecku poczucie bezpieczeństwa. Tata, który na co dzień jest zapracowany, podczas kąpieli „nadrabia” stracony czas, ponadto zapracowanej mamie przyda się chwila odpoczynku i wytchnienia. Nasza codzienna kąpiel jest wielką przyjemnością a nie ponurym obowiązkiem. Córeczka uwielbia bawić się zwierzątkami kąpielowymi, często robimy kolorową pianę, którą wykorzystujemy do robienia śmiesznych fryzur, śpiewamy piosenki, mówimy wierszyki. Mamy także “naszą” ulubioną zabawę, ale bawimy się tylko wtedy gdy nie ma mamy w pobliżu – umieszczam pianę na brzegu wanny a córka ją spłukuje prysznicem. Jest wtedy dużo śmiechu i radości. Po kąpieli mama „przejmuję pałeczkę” i zajmuje się pielęgnacją dziecka, delikatnie masuje balsamem nawilżającym. Po takiej zabawie kolacja smakuje doskonale a córeczka w doskonałym humorze idzie spać a rano budzi się szczęśliwa i wypoczęta.
Przedstawiam Wam piosenkę,
pośpiewajmy sobie troszeńkę,
jak Kubuś w rybkę się wcieli
podczas wodnej kąpieli.
ref. Raz, dwa, rączka myta,
mama już za nogę chwyta,
trzy, cztery, “plusk” do wody,
zanużymy się do brody,
pięć, sześć, tato pyta
czemu buzia niedomyta,
“chlust”, “plusk” jest wesoło
dużo piany jest w około.
Kubuś śliczną skórę ma,
codzienną kąpiel zażywa.
Woda jest pianą pokryta
i puszczona nasza płyta.
Kubuś gąbkę ma wspaniałą,
przez niego uwielbianą.
Kosmetyki używa pachnące,
skóry nie wysuszające.
Kaczuszkę do wanny wrzucamy
i wodną zabawę zaczynamy.
Nasza zabawa jest w dechę
i daje nam dużą uciechę.
Morał z tego jest taki,
trzeba dbać o niemowlaki.
Kapiel to nasz czas
co łączy Nas!
Kąpiel naszej córeczki na początku była wielkim wyzwaniem, jednak z biegiem czasu dziecko pokochało nasze wieczorne zabawy w wodzie. Dzięki naszemu zaangażowaniu i pozytywnemu nastawieniu codzienna pielęgnacja z obowiązku stała się przyjemnością a nie złem koniecznym.Obecnie wieczorny rytuał kąpieli to czas świetnej zabawy nie tylko córki ale całej naszej rodziny, to magiczna chwila, która zbliża nas do siebie, jak i wspaniały sposób na budowanie więzi z dzieckiem. Zabawy podczas kąpieli to czas, który córeczka uwielbia, najpierw robimy dużo piany i przeróżne fryzurki z mokrych włosów- zabawa jest przednia, następnie bawimy się zabawkami-zwierzątkami do kąpieli, robimy teatrzyk z gąbek, łowimy przedmioty z wody, puszczamy wcześniej przygotowane statki. Nasz wieczorny rytuał kąpieli oczywiście z dodatkiem emolientów, ponieważ córka ma skórę wrażliwą to czas pełen śmiechu, dobrej zabawy i ogromnej frajdy. Po wyjściu z kąpieli podtrzymujemy nasz miły rytuał, ciało córeczki osuszamy delikatnie ulubionym ręcznikiem i przechodzimy do masażu balsamem nawilżającym, rysujemy nim na brzuszku córki kwiatuszki, serduszka, uśmieszki, sprawia to jej ogromną radość. Lubi, kiedy ją dotykam, głaszczę, delikatnie łaskoczę i znienacka całuję mówiąc przy tym wesoły wierszyk, zapewniamy jej bliskość, przytulenie i całusy. Masaż po kąpieli bardzo pozytywnie wpływa na skórę naszego dziecka, a także odpręża i ułatwia zasypianie, córeczka po tak przyjemnej kąpieli i chwilach czułości z uśmiechem na ustach zasypia wtulona w bezpiecznych ramionach taty. Te cudowne chwile spędzone razem podczas naszego codziennego wieczornego rytuału kąpieli i pielęgnacji naszej księżniczki, są bezcenne i na zawsze pozostaną w naszej pamięci.
Każdy kolejny dzień od narodzin synka stanowi dla nas, jako rodziców, wyzwanie dlatego staramy się pomóc zarówno sobie, jak i maluszkowi przez pewną rutynę i rytuały, zwłaszcza te wieczorne, które przygotowują synka do spokojnego i bezpiecznego snu. Punktualnie o 20 zaczynamy wieczorną kąpiel- czyli nasze własne preludium do zakończenia dnia. Muszę jednak przyznać, że wiele wody upłynęło zanim mój maluszek pokochał ten wieczorny rytuał. Do wody dolewamy kilka kropel płynu, aby stworzyć namiastkę spienionego morza, do kąpieli zapraszamy też morskie stworzenia: w wodnej eskapadzie towarzyszą nam zielony żółwik, pomarańczowy krab i biało-niebieska rybka, aby tradycji stało się zadość, nie może z nami również zabraknąć żółtej kaczuszki oraz piosenki o Kaczce Dziwaczce. Najpiękniejsze w wieczornej chwili jest to, że spędzamy ją całą naszą trójką – zawsze, bez wyjątku. Nie może przy tym zabraknąć znanej rymowanki “choć do mamy, szybko, szybko, jesteś mamy małą rybką, umyjemy nosek, nóżki niech zobaczą to kaczuszki…”. Niesamowite jest jaką więź bliskości budujemy wówczas między sobą, przez te zaledwie kilka minut. Jeszcze tylko przytulanie i całusy oraz wygodna piżamka, a także solidna porcja mleczka i maluch jest gotowy na spokojny sen. Tata wkłada go do łóżeczka, przykrywa lekką kołderką, ja mimo, że słoń nadepnął mi na ucho śpiewam mu zawsze te same, trzy kołysanki „Na Wojtusia z popielnika”, „Był sobie król” i „Kotki dwa”, a od niedawna, co jakiś czas zamieniam śpiewanie na bajkę na dobranoc, póki co czytam synkowi, swoją ulubioną bajkę z dzieciństwa o Królowej Śniegu. Gdyby tak wyglądał każdy wieczór było by idealnie, ale jak wiemy „idealnie” było by nudne, dlatego od czasu do czasu nasza mała pociecha funduje nam swoiste atrakcje i kategorycznie odmawia snu do późnych godzin wieczornych.
Mamo Makowa, piękna łazienka :)
A co do rytuałów. To dla mnie wieczorna kąpiel Zocha jest jedyną rzeczą, która sprawia, że wieczór do wieczora jest podobny. Bałaganiarą jestem okrutną, z gotowaniem często na bakier. Poranki są u nas zazwyczaj totalnym chaosem.Popołudnia nie są lepsze. O dziwo, kiedy zapada zmrok, codziennie czynności, typu kąpiel, czytanie, mleko, są dla mnie miłym uporządkowaniem, zamknięciem dnia. A ich powtarzalność wcale mnie nie dusi. Ostatnio przed snem słuchamy słuchowiska “Bajki terapeutyczne-Mimo wszystko” i głos Kryszaka usypia mnie szybciej niż Zochnę. ;)
Dziękuję bardzo za wyróżnienie =) bardzo się ciesze i gratuluję pozostałym szczęśliwą.
Marlena, blagam o informacje co to za wanna :)
Villeroy & boch ale nie znam modelu.. :(