Śmierdząca sprawa
czyli książka z głęboką puentąCzęsto rozmawiamy z Kasią o wartościowych i mądrych książkach. Także tych dla naszych pociech. Kasia twierdzi, że większość hipsterskich książek dla maluchów, tych pokazywanych na blogach, jest z dupy (choć tak naprawdę to nie wie, co ja muszę czytać moim dzieciom). Ponoć nie rozwijają kreatywnego myślenia i podają wszystko na tacy. Książka o zakupach, o lekarzu, o sadzeniu drzewa. Książka o przyjaźni i uczuciach. Książka o wszystkim. Zamiast doświadczeń, serwujemy dzieciom opowieści o doświadczaniu.
A to jest ZUO.
Ja tam nie wiem czy zgodzić się z przyjaciółką, bo my to książki mamy same mądre i edukacyjne. Silnie wartościowe, pomagające rozwijać wyobraźnię i kreatywność. Książki z morałem. Budujące właściwe pojęcie o świecie, moralności i uczuciach.
…
Dziś przygotowałam właśnie dla was, taką jedną niesamowitą pozycję. Edukującą, kreatywną. Głęboką opowieść, niosącą wyobraźnię w miejsca, których wiele z nas poznać by nie chciało.
Kryminał z silną dawką agroturystyki. Studium fekalnego przypadku.
To książka z puentą, z morałem. Wasze dzieci dowiedzą się z niej, że niezależnie od okoliczności i defektu wzrocznego, zawsze warto w akcie zemsty… nasrać komuś na głowę.
O dziwo, to właśnie tą pouczającą księgę Makóweczki wybierają najchętniej jako lekturę do poduszki. Nie dziwota więc, że wieczory mam często… przesrane. Zaś sny przenoszą mnie w czarną dupę mojej wyobraźni.
…
*Wpis zawiera lokowanie sarkazmu i reklamę humoru. Przed napisaniem gównianego komentarza, skonsultuj się z dr. Googlem lub psychoterapeutą.
Ja piernicze. Usmialam sie :D
hahahahhahhahah nieźle! A ja wczoraj byłam w księgarni i nie wiedziałam co wybrać dla swojej 1,5 rocznej córki do czytania “na dobranoc”. Coś oprócz przesranej książeczki polecisz? :)
ksiazeczke znam w wersji niemieckiej… kilkanascie lat temu czytalam ja dzieciom w przedszkolu, nie powiem, ze byly to pozycja wybierana rzadko przez maluchy… mojej ksiezniczce wtedy tez sie podobala… w sumie musze wyprobowac teraz z moimi chlopcami, zobaczymy jak oni zareaguja? ogolnie temat kupy jest fascynujacy, zupelnie codzienny wiec czemu nie? pozdrawiam
U nas ‘na tapecie’ jest przez Maksa. On wszedł już w taki durny wiek, a jego płeć potęguje zainteresowanie głupotami ;)
[biedna Lenka.. ;( ;)]
wlasnie odnosnie plci tez mam podobne wrazenie, wstyd bylo mi napisac, ze tatusiowi jakos tez kupny temat na sercu lezy, ku maminej rozpaczy… dobrze, ze nie w towarzystwie, ale kupne lub bakowe wyglupy czesto mnie do rozpaczy doprowadzaja… fakt, plec brzydka, choc nie zgodze sie z tym okresleniem do konca, jakas taka bardziej biologiczno-cielesna mi sie wydaje… u nas nadszedl chyba czas na malutka coreczke, wtedy i mamusia mialaby od czasu do czasu do dodania swoje trzy grosze , ech.
Hmmm… temat podjęty na ostro ;p
Nie chciałabym by mi ktoś to czytał za dzieciaka, zniszczyło by mi psychikę ;p jako dziecko i tak dostałam traumy, jak mi gołąb osrał buta, na domiar złego mieszkam w Kraku i każdorazowo przechodząc przez rynek przeżywam psychozę ;p
Na pocieszenie dodam, że jak byłam mała, mój młodszy brat obgryzał paznokcie, więc co wieczór na dobranoc mama nam czytała bajkę o obciętych paluszkach, chyba każdy czas ma swoje czytankowe specjalności ;)
Wariatka z Ciebie!
Kupuję książkę o kupie! :*
niezła książka! muszę się w nią zaopatrzyć, bo moje dzieciaki wolą kiedy sama coś im wymyślam i opowiadam, normalne bajki ich nie interesują…
Hahaha genialna jesteś Marleno! Uśmiałam się! :))
Pokaturlalam się
Obcielo mi komentarz…w którym pisałam, ze my czekamy na książkę o pupach,otworkach i kuperkach…cóż zrobić :/ płeć ma znaczenie ;-)
gdybym takie coś zaczęła czytać memu dzieciu to chyba by mnie teściowa z butami zjadła :) “ciało pedagogiczne” twierdzi, że dzieci i tak już dość mocno maja “nasrane” w głowach wiec po co jeszcze dokładać kupy :)
Teraz ja się poturlałam.. jak ten pączek z końskiego zada ;)
“proces selektywnej redukcji katalitycznej z katalizatorem utleniającym gdzie spaliny opuszczają turbosprężarkę i dostają się do katalizatora utleniającego oraz gdzie występuje kontrolowany wtrysk AdBlue… (…)” – ja to mam przesrane. Muszę czytać 3-latkowi katalogi ciągników Massley Ferguson, które dostarczono mu w związku z motoryzacyjnymi zainteresowaniami. Jeden katalog – lektura na godzinę. Teskty jak wyżej. Czytam i nic nie kumam. To nawet zabawne nie jest ;)
Ohhh proszę Cię. 3 dni czytałam ULOTKI PKO! O.o Wiem wszystko o kredytach mieszkaniowych :P
Tuz po nich przyszła faza na XVII – wieczną Francję O.o (nie pytaj…)
To jeszcze w temacie, kolejna książka dająca mnóstwo radości całej rodzinie :P
http://www.empik.com/mala-ksiazka-o-kupie-stalfeld-pernilla,prod1060546,ksiazka-p
Pozdrawiam!
Ta książka, prócz “Gdzie jest moja czapeczka” była ulubioną mojego dwuletniego dziecka. teraz dziewczyna ma trzy, a ta książka nadal stoi na półce wśród tych ulubionych. Ludzie dziwnie na mnie patrzą gdy widzą co czytam dziecku. Ale co tam! Ważne, że jej się podoba. A kupę moi drodzy…Uwaga! robią wszyscy!:)To jeszcze jeden z tematów, o którym się nie rozmawia. A potem dzieciaki szukają info u kolegów lub na necie, niekoniecznie znajdując to co chcielibyśmy my rodzice.
Pozdrawiam Cię MM:)
U nas niezmiennie króluje Bobo. Polecam bardzo, choć na pierwszy rzut oka książka nie wydaje się ciekawa. Okazuje się jednak, że nie potrzeba pięknej szaty graficznej, aby bohater został przyjacielem dziecka. Mój syn uwielbia Bobo a ja znam te dwie książki na pamięć :-) polecam i pozdrawiam
http://www.empik.com/bobo-historyjki-obrazkowe-dla-najmlodszych-dzieci-osterwalder-markus,prod58973171,ksiazka-p
Ooo u nas Bobo też jest numerem jeden :) Chyba jest też tak, że wszystko zależy od tego w jakim wieku jest nasze dziecko. Anka ma niespełna 2 latka i jest fanką przygód Bobo, Małego Brązowego Królika i oczywiście Kubusia http://anusiowomi.blogspot.com/2014/10/ksiazki-dla-dzieci-nasz-top-5.html
A książkę o kupie pewnie zakupimy. Dziękujemy za podpowiedź.
Taaak…
Polecam “Gdzie jest moja czapeczka”. Bardzo abstrakcyjne, bardzo głębokie. Cieszę się że pożyczyłam tę książkę jak C. miała niespełna 2 lata, a nie teraz jak ma 3. Bo wtedy chyba nie czaiła za bardzo o co kaman :D
Ta książeczka jest super, wiem bo pomogła nam przejść pewien trudny etap z wstrzymywaniem kupy u dziecka. No i poszło :) a potem musiałam opowiadać jak robi się kupę w różnych miejscach np. samolocie, pociągu czy w kosmosie. Możne znajdzie się jakiś wydawca i wyda moją autorską książeczkę :)
Tytuł powala! Moi chłopcy byliby zachwyceni, gorzej jak ich babcia zerknie co mamy na półce, ale teściowa rzecz nabyta, pomarudzi i pójdzie do domu. Boję się tylko snów z czarnej dupy wyobraźni…
Poprawiłaś mi humor, tym tekstem
Książka, książką, ale ja nie wiem czy chciałabym czytać dzieciom o kupie… mnie zniesmaczyła trochę.
Kret jest u nas w czołówce ulubionych książek :) Zresztą mój Maluch wyjątkowo upodobał sobie tę tematykę i książek o kupie mamy kilka.
Witam
Olu ja jako “ciało pedagogiczne” uwielbiam pasjami takie książki. Prawda jest taka, że temat “kupowy” bywa frapujący i dla dorosłych osobników, np. ubawionych radosną, imprezowa konwersacją i cieszących się nieskrępowaną swobodą w danym towarzystwie :). No cóż, każdy z nas po części jest taką kupą właśnie, a ona jest częścią nas ;) Dzieci to instynktownie czują, wiedzą i akceptują, dlatego “kupa” na pewnym etapie ich życia jest bardzo ważna i jak widać bywa też cudowną opowieścią do poduszki :).
Brawo za zabawny opis zabawnej ksiazki :) Wiecej dystansu tym, ktorzy uwazaja, ze takie ksiazki nie sa warte czytania! :)
Brawo za kontrowersyjny temat!! Ksiązka odważna o sprawie prozaicznej będącej tabu. Czy jest dla każdego? Na pewno nie!! Patrzę na nią i staram sobie wyobrazić do kogo jest ona skierowana. Wydaje mi się, że jednak dla chłopców bardziej, zawadiackich i z humorem i dla ich rodziców pełnych dystansu do życia. Matki w typie księżnej Kate nie udźwigną tematu.
i tak się zastanawiam, czy ja udźwignę ?:P
Hahaha, no nie mogę ze śmiechu xD
Dzieci faktycznie uwielbiają tematy łazienkowe ;) Moja córa opowiadała mi dzisiaj historię jak to Peppa chciała podlać dziadka Świnkę wodą, a George siku, kupą i pierdzioszkami, ach ta dziecięca szczerość i brak zahamowań :P
Moje dziecko uwielbia tą książkę. Z góry przepraszam za dalszy komentarz, (ale jak by nie patrzeć, chociażby przez fakt, ze jest upierdliwy, pozostaje w temacie). Jak ma się sprawa z przedstawieniem 3/4 książki w sieci? Prawa autorskie, rozpowszechnianie treści itp? pozdrawiam.
Jeśli masz książkę to wiesz, że nie jest to 3/4, a 1/4.
I że niby to miałoby zmniejszyć sprzedaż? Bo ktoś sobie przeczyta z mojego bloga? ;)
Trochę nie rozumiem logiki ;)
Oczywiście. Wiadomą jednak rzeczą jest, że tylko przejaskrawienia wywołują reakcję. Czyli był to zabieg celowy.
Moje pytanie o copyrights wykazuje jedynie brak jasności w temacie “nie kradnij zdjęć” etc. Stawiając je liczyłam na rozjaśnienie ciemnosci. Jak na razie widzę tu zastosowanie porzekadła “co twoje to i moje a co moje to nic ci do tego”. Rzeczywiście, gdzie tu logika?
Wciąż nie wiem o czym mówisz. Wizerunku niczyjego nie wykorzystałam. Chyba, że kret mnie pozwie, ale pewnie ma za słaby wzrok, żeby dojrzeć nadużycie ;)
Natomiast jeśli chodzi o prawa autorskie, to pisałam o aspekcie użycia moich zdjęć jako własnych i czerpania zysku (nie tylko finansowego). Ja wydawnictwu zrobiłam tylko darmową reklamę więc jestem wręcz pewna, że nie będzie mi miało tego za złe :)
Wiem, ze nic co ludzkie… ale jakoś kupa do mnie nie przemówiła ;) tekst godny :)
Hehe dobre uśmiałam się :-) . Ja polecam świetną książkę którą nie dawno odkryłam “Sekretne życie Krasnali w wielkich kapeluszach” mój syn ma 2,5 i ją uwielbia :). Może Lence też by się spodobała. Pozdrawiam
Normalnie się uśmiałam. Mój niespełna dwuletni synek do tej poty lubił oglądać książeczki z obrazkami i chciał żeby mu opowiadać co się tam znajduje. Ostatnio upodobał sobie słownik ortograficzny. Łamie sobie język i czytam ale przez jeszcze ni przebrnęłam.
Mamy tą książeczkę. Jedna z ulubionych Młodego. Najfajniejszą jednak (oczywiście wg Młodego) jest inna ksiazka o kupie: “Kupa kupa kupa”
Przeczytałam tytuł posta i byłam prawie pewna, że będzie o książce “Kupa, siku” ewentualnie “Grubsza sprawa” – pojawiają się czasami w przedszkolu przynoszone przez dzieci z domu i zawsze robią furorę! ;)
Marleno, brawa za odwagę :) Super wpis :)
Świetna! Padam ze śmiechu! ;););)
Jest film na you tube w wersji niemieckiej. Moj dwujezyczny synek (2,5 roku) go uwielbia.
Hmm, u nas czytaja to w pierwszej instytucji edukacyjnej (przedszkolu) minimum raz w tygodniu. Teraz przynajmniej wiem co to jest. A przeciez poczucie humoru tez trzeba rozwijac, prawda?
No baaa! :)
Ojej….ale coś w tym jest. Moja Zuzia (2.4) bawi się, że misie i lale robią kupkę. Czyli, znaczy się, temat jest ważny i widzę, że nawet opisany w literaturze “pięknej”.
hahahahaha. MM jesteś genialna, widzę te zapowiadane zmiany, są lekko “gównianne” jak to mawia moja prababcia. :) Ale dobrze, podoba mi się to . Bo niestety nie każdemu można coś wytłumaczyć, a to może być jeden z działających sposobów.
Buziaki!!
*Wpis zawiera lokowanie sarkazmu i reklamę humoru. Przed napisaniem gównianego komentarza, skonsultuj się z dr. Googlem lub psychoterapeutą.
wygrałaś dzisiaj mój zasrany dzień :D
Kocham to! Nie pamiętam kiedy się ostatnio tak uśmiałam :).